Wstęp
Witaj w Dilusiowej Zagrodzie — miejscu, gdzie zwierzęta mówią sercem, a zwykłe dni potrafią zamienić się w najpiękniejsze opowieści. Ta świąteczna książeczka powstała z myślą o dzieciach, które potrzebują chwili wyciszenia, odrobiny magii i twórczego zajęcia — szczególnie wtedy, gdy w domu trwa świąteczna krzątanina.
Znajdziesz tu jedną, wyjątkową bajkę oraz zestaw kolorowanek inspirowanych prawdziwymi mieszkańcami zagrody. Dlaczego tylko jedną? Bo magia nie tkwi w ilości stron — magia tkwi w emocjach, uwadze i wspólnie spędzonym czasie.
Książeczka została przygotowana w formie PDF, aby każdy mógł wydrukować dziecku ulubione ilustracje tyle razy, ile zechce — na chwilę spokoju, gdy rodzice przygotowują potrawy, robią porządki, mają milion spraw „na już”… albo na wspólne rodzinne kolorowanie przy kubku herbaty i rozmowach, które budują ciepłe wspomnienia.
Na końcu czeka również specjalne miejsce na rysunki bohaterów widzianych oczami dziecka (lub całej rodziny!) — bo najpiękniejsze historie powstają wtedy, gdy pozwolimy wyobraźni prowadzić nas własnymi ścieżkami.
Życzę Wam radości, spokoju i dużo ciepła płynącego prosto z Dilusiowej Zagrody.
Ewelina Dorota Kurzak
autorka
Poranek pełen śniegu
W Dilusiowej Zagrodzie od rana panowało niezwykłe poruszenie. Całe podwórko przykryła biała pierzynka, a Diluś pierwszy wybiegł z domu, merdając radośnie ogonem.
— Ale cudownie! Śnieg skrzypi pod łapkami, a w powietrzu pachnie świętami! — zawołał.
Ze swojego domku ostrożnie wychyliły się alpaki — Bolek, Lolek, Kubuś i Gucio. A tuż za nimi pojawił się koziołek Tomek z dumnie błyszczącymi rogami.
— Czas wyruszyć po choinkę! — krzyknął Gucio.
— Idę z wami! Moimi rogami podeprę drzewko, żeby się nie przewróciło — powiedział Tomek.
Alpaki ruszyły po śladach Dilusia, a Tomek dumnie szedł obok, gotowy pomóc, gdy tylko choinka zacznie się chwiać.
— Mamy najlepszą drużynę na świecie! — stwierdziła rozradowana króliczka Pepsi, która dołączyła do wyprawy wraz z Tosią.
Mały głód pod świerkiem
Kiedy zmierzchało, a w oddali migały już pierwsze gwiazdy, Diluś usłyszał cichutkie „ćwir… ćwir…” dochodzące spod krzaczka.
— Co to było? — pomyślał głośno.
Podszedł ostrożnie i zobaczył małego ptaszka drżącego z zimna.
— Biedaku, zamarzniesz tutaj — szepnął i delikatnie przykrył go swoim szalikiem.
Zdumiony odkryciem od razu zawołał pozostałych mieszkańców Dilusiowej Zagrody.
— Ojej, jaki maleńki! — powiedziała Tośka, przytulając go.
— A może schowam go pod skrzydło? — zaproponował kogutek Jacek.
— Trzeba go ogrzać i nakarmić — dodała pani Ewelina, niosąc kubek z ziarnem.
— Zaraz przyniosę trochę siana — dodał Tomek i pobiegł do stodoły.
Ptaszek mrugnął oczkami i cicho ćwierknął, jakby chciał podziękować.
Wybieramy imię