*
Żem dorastał
Pośród Twojej nocy.
Za długim aktem byłaś w moim życiu,
Albo inaczej,
Zbyt bardzo intensywnym.
Nie starczało mnie
Dla mnie.
*
Umierałem dla idei.
Kochałem się
W Twoim umyśle.
To zbrodnia
Wobec kobiety.
*
Przestać płakać
Nad sobą.
Łzy są mistyczne.
Podaruj je słońcu,
Kiedy tańczy na obręczy
Wieczności.
Pozwól, by świat
Nosił Cię
Jak swoje dziecko.
*
Kochałem się w ideach.
Były mi matkami.
Umierałem pośród nich.
Kochałem za nie.
*
Wieczność to Ty.
Twoje ręce,
Jakie zataczają
Kręgi po sercu.
*
Spieczona dusza,
Pragnie Twojego chłodu.
*
Gwiazdy,
Wy same,
Wy próżne.
Wy za wieczne wobec mnie.
*
Świt będzie zimny.
Wiem to już.
Za zimna jest ta noc.
Obudź mnie,
O bladości księżyca.
*
Kocham ginąć
W trawie, szeleście drzew.
Tu umieram,
Przez długie spacery.
Tracę życie
Na piękno.
Koszmar
Bursztynowy sen.
Komnata biała.
Ja nagi…
Co robię
We śnie
Odległym nagi?
Wstydzę się wracać.
Patrzą upiory
I zamęty.
*
Bal w duszy.
Święci ocierają ją
Przez swoje sentencje.
Studiuje dusza
Piekło,
Niebo,
Czyściec i ziemię.
*
Kochałem świt.
Oddychałem nim zachłannie.
Gwiazd mi było mało.
Nie zdążyłem ich zliczyć
Do żadnego poranka.
*
Umarłem,
W Tobie,
Za bardzo
Mnie kochałaś…
Egoizm
Wszystkie gwiazdy
Nie żyją.
Żyjesz
Tylko
Ty.