Tęsknota za Bogiem
Gdzie jesteś Boże?!
Gdzie jesteś?!
Tyle cierpienia, łez, bólu,
Tyle jęku i lęku,
Tyle smutku i samotności,
Boże, gdzie jesteś?
Wojny, głód, zaraza,
Człowiek nie patrzy na człowieka,
Lecz w swym egoizmie żyje,
Ten, którego stworzyłeś,
Zapomina o Tobie,
Boże, gdzie jesteś?
Życie jest śmiercią, a śmierć jest życiem,
Tak dzisiaj świat dyktuje,
Człowiek jest panem,
On sam wybiera, co jest dobre.
I coraz ciszej i ciszej pada pytanie,
Boże, gdzie jesteś?
Ciemność nastaje, światłość ucieka,
A gdzie jest żywe pragnienie człowieka?
Bo gdyby człowiek odwrócił pytanie i nie pytał,
Gdzie Boże, Ty jesteś, lecz, gdzie ja jestem, mój Panie.
Człowiek jest dobry, bo to dzieło Boga,
Lecz szatan wariuje i kusi, już taka jego droga.
Wszystkie wojny, cierpienia, bóle i żale,
Nie są od Boga, lecz od złego pochodzą,
On zrobi wszystko, wszystko wykona,
By tylko człowieka — wielką miłość Boga,
Na wieki, na zawsze pokonać.
Niewinność
Byłaś ze mną od początku,
Byłaś, choć nie znałem Cię
Byłaś początkiem każdego wątku,
Teraz Cię nie ma, a mnie serce rwie.
Byłaś dla mnie bardzo ważna,
Ty wiedziałaś, kim jest szczęście,
Teraz, gdy są rozsypane ziarna,
A ja tylko wołam: tęsknie.
Byłaś… byłaś… dlaczego to tak boli?
Opuściłaś mnie, wiem, że z mojej winy
Choćbym zmienił wszystko i błagał Cię do woli
I tak nie wrócisz, do tej łez niedoli.
Jedynie proszę, daj mi nadzieję,
Bym doczekał dnia końca wszystkich przeciwności.
I ubrany w ciepłą flanelę,
Mógł znów Cię zobaczyć, słodka niewinności.
Ciemna noc
Noc się przybliża, ciemność nastaje,
a w moim sercu głośne wołanie:
Ty, czego Ty chcesz, wolności?
Nie będziesz jej miał!
Lękam się spać, bo wtedy budzą się moje koszmary,,
boję się obudzić, by nie myśleć na jawie,
boję się iść, by nie upaść pod falą wrzasków,
lękam się odezwać, by nie powiedzieć tego co mnie zrani.
Czy jest jakieś miejsce, które jest wolne?
Czy jest jakieś miejsce, w którym słychać, choć ciche wołanie?
Ciche: nie jesteś sam!
O moja miłości; wróć!
Wróć zanim zgasnę,
Wróć nim wstanie świt,
Wróć i obudź mnie,
z mej doliny łez.
Samotność
Głos mój powoli cichnie,
Moje serce słabiej bije,
Do uszu dźwięk grozy się przybliżam
A nozdrza stary strach czuć zaczynają.
Kimże ja jestem?
Dla kogo wart?
Czy ktoś mnie pokocha,
Taki jaki jestem?
Czemu lęk mnie ogarnia,
Samotność mi doskwiera,
Ataki paniki przychodzą,
A wokół pustka, pustka i cisza.
A wśród ciszy, cichy głos,
Aż taki cichy, że prawie go brak,
Jesteś sam! Jesteś sam! Jesteś sam!!!
Depresja
Jest chwila, która się nie powtórzy,
Jest lęk, który radość odbiera,
Jest pustka, której nikt nie wypełni,
Jest smutek, który wszystko pogłębi.
Jest słabość, której nikt nie pokona,
Jest ból, który wszystko zaostrza,
Jest narzekanie, które cichnąć zaczyna,
Jest płacz, który niepokój wszczyna.
Jest żal, który mnie dobija,
Jest strapienie, które mnie zabija,
Jest rezygnacja, która za mną kroczy,
Jest śmierć, która we mnie broczy.
Ten czas
Czy ja się zmieniam?
Czy ja się formuje?
Z każdym dniem wypatruje,
kiedy przyjdziesz po mnie.
Myślę i cierpię, gdy patrzę ból wzrasta,
paraliż i strach to moje drugie imię.
Dlaczego mam płacić za to czego nie zrobiłem,
przecież to co zrobiłem, jest skutkiem tego, czego nie zrobiłem.
Boję się położyć, bo wtedy myślę,
boję się pracować, bo lękam się przed Nim,
boję się, że będę sam, wszyscy odejdą,
bo moje serce jest tak skonstruowane,
że szuka miłości.
Czy to egoizm, a może pustka
może to pycha i zwykła zazdrość?
nikt mnie tak nie zna ja Ty,
nikt mnie tak nie zrozumie jak Ty!
A mimo, że wiedziałeś i tak mnie zostawiłeś,
kuszę patrzeć na ból, który rozrywa mi serce,
który trzyma moje gardło,
który mnie paraliżuje,
miażdży moje kości,
który sprawia, że zapominam o sobie,
a w rezultacie pamiętam, tylko nie to, co sprawia mi radość.
Byłeś, a już Cię nie ma,
Jesteś, ale nie dla mnie,
Będziesz kiedy mnie nie będzie.
I tak jest z każdym, który siebie chce oddać,
cierpi, gdy nie ma już co dać.
Czy bezinteresowność istnieje?
Tymczasem proszę usłysz mój głos,
niech łaska Twoja spadnie,
albo to uzdrów albo to zabierz,
nim zabierzesz mnie,
z tej doliny łez.
Na koniec proszę,
choć małą pociechę mi daj;
bym wśród gniewu, złości i sporów,
nie zapomniał, że jesteś!