Zadedykowane Eris i chaosofom
W głębi nieprzeniknionej, wulgarne umysły opisują nieznane. Interpretacja to mało wdzięczna prostytutka.
Freakkernaut
Zbiór Historii Kuriozalnych
*
Siedem psychiatryków, w tym cztery zamknięte oddziały. Po raz pierwszy przyskrzynili go po roku podróżowania w pełnej magicznej psychozie po Euroazji i Europie. Dopóki miał trzy tysiące funtów na koncie, mógł sobie pozwolic na ekscentryzmy, nikt specjalnie nie zwracał uwagi na gadającego z powietrzem świra, od czasu do czasu tacy się zdarzali. Należało ich zignorować, jak wiedziała zdrowa część społeczeństwa.
— “Ciesz się, że jeszcze żyjesz, pamiętasz te czasy?” — spytała. — “Tak, mieszkałem wtedy z rodziną, byłem nafaszerowany ciężkimi neuraleptykami, wypełzając na śniadania, obiady i kolacje” — odpowiedział Maurycy Gdy Maurycy wyszedł na swoje urodziny z piwnicy, w której mieszkał, był dziadek, matka i jej mąż, po zdawkowych rozmowach mąż matki zaczął kroić indyka, Mauryc patrzył jak ich twarze zamieniają się w zarumienione świńskie pieczone ryje z jabłkami w pyskach, udawał że tego nie widzi i zaczął jeść. Pisanie przychodziło mu z trudem, czuł się jak imbecyl, nie mógł się pogodzić z tym, że cała jego inteligencja była jak ręką odjęta, jedyne co był w stanie robić to palić papierosy i chować się w pozycji embrionalnej w łóżku przed koszmarami. Raz wyszedł do ogrodu w zimie po wypaleniu kolejnych pięciu papierosów rzucanych od niechcenia w śnieg. Wcieliły się w niego silny, potężne skrzydła. Uśmiechnęli się razem. Był zdewastowany, przyjaciele go nie opuścili.
Dom był wynajęty przez rodzinę w podwarszawskiej dzielnicy. Zawsze były problemy z ogrzewaniem. Nie dyskutował o tym co widzi i słyszy, psychiatra powiedział matce i jej mężowi, że wciągnąłby ich w swoje urojenia, przy jego inteligencji graniczyły to z psychopatią. Mąż matki raz zapytał go co dokładnie widzi, tknięty ciekawością. Maurycy spojrzał na niego, siedząc na schodach i powiedział -”czarne coś”. -”Czarne coś?” spytał mąż matki. -”Czarne coś” — skwitował Maurycy nie wdając się dalej w rozmowy. Był ciekawym człowiekiem, nie był ojcem, ale starał się mentożyć, w przeszłości kabalista i astrolog z zamiłowania, z zawodu jazzman.
Głosy krzyczące “Judasz” w końcu go złamały, był w stanie bezwolności. Bękarty, padlinożercy. Miał pogańską duszę, która naturalnie buntowała się przeciwko impozycjom opętanych religią psów. Przez miesiąc wtłoczyli go w religijną fazę, świętoszkował, padał na kolana, klepał modły pod nosem.
— “Jak oni mogli pastwić się nad padliną?” Z perspektywy czasu — zreflektował. — “Czekali na swój moment i udało im się, na jakiś czas” — odpowiedziała.
— ”Przecież wszystko co przeżyłem, cała konstrukcja filozoficzno-teologiczna, naukowe inklinacje, sceptyczne podejście do wszystko, drugi wzrok im przeczyła” — odpowiedział — ”Musieli posiłkować się inkwizycją umysłów, to wyjątkowa tępa i wredna masa, wykrajają ludziom tok myślenia i tunel rzezczywistości, robią z nich pół-idiotów a potem nawracają na swoje, ale niewiele znaczą” — odpowiedziała. — ”Aha, wykrajanka z umysłów, wierzeniowa sałatka, która jest niespójna. Dusza wierzy w to, w co wierzy umysł. Mieli parę setek lat aby ufortyfikować swoje urojenia i posłać fanatyków w przestrzeń magnetosfery ziemskiej, więzienie” — powiedział — “Ale to tylko najbardziej wydzierający się fragment rzeczywistości”. — ”Pamiętaj, że nienawidzą mistyków, magów i tych którzy są na wzlocie i nie są im podporządkowani. Sami są więźniami swoich wierzeń, nie jesteś podporządkowany ani wielkiej polityce, ani religii, jesteś autonomicznym wolnomyślicielem, zwalczali wolnych ludzi od początku, nienawidzą wolności” — skwitowała. — “A teraz szarpią się z pomysłem że poganinowi bliżej do światów boskich niż temu wszystkiemu co wybudowali w swojej fortecy”.
Pamiętał te czasy, był ledwo żywy, Nafaszerowany Haloperidolem. Ta pigułka niszczyła umysły dysydentom Sowieckim, psychiatria ideologiczna. Po miesiącu mi przeszło, jak tylko mnie ściągnęli z mocnych dragów. Pomogła mi dziewczyna, nosząc dumnie złotego Mjollnira na szyi — powiedziała że jeżeli mnie nawrócą to z nami koniec.
Przyznałem jej rację. Myśleli że wygrali i zaczęli mną gardzić. — “Szczurojady” — uśmiechnął się do siebie po latach, wymyślając nowe słówko — “miejmy nadzieję że ich trup z krzyża jeszcze długo nie zejdzie, przybiłbym go dwadzieście razy i sprawił aby kruki wydziobały mu oczy” — “Mandeańczycy pisali że był zdrajcą, a jego zwłoki długo smażyły się na słońcu, jedzone przez padlinożerców”
— “I co pomogło Ci to w czymś? Ten okres nawrócenia — zaśmiała się.
— “Zupełnie w niczym, ale mniej więcej w tym czasie zainteresowałem parę innych wymiarów moją osobą, miałem dwa w miarę normalne lata w zastoju, stagnacji i duchowej rozpaczy, ale zacząłem sobie układać znowu życie. Potem znowu mnie pootwierali, tym razem na głęboką gnozę, wpadłem w profetyczne nastroje,. Tęczowe, potężne skrzydła Izydy rozpościerające się nad przestrzenią powietrzną miasta. Dostałem od niej autoryzację na wysoką magię, więc zacząłem działać.. Ci zarejestrowani zaczęli mnie nazywać piratem i zwalczać.
— “Myślałem że mogę wszystko” — rzeczywistość szybko przekonała mnie, że jest inaczej, straciłem pracę i i kobietę, która miała być moją żoną. Taki nagły szok po dwóch latach — “jebut i znowu jesteś włączony!” — pomyślał — “Na pewno niczego nie żałuję, mogli mnie zostawić w beznadziei, a rozpostarli przede mną wyższe światy, myślę że jestem dozgonnie wdzięczny i nie zamieniłbym tego życia, tych przeżyć na nic innego” Dwadzieścia dwa lata, jak czytamy na wypisie “pacjent ma poczucie kontaktu z innym światem”. Sześć neuraleptykow przetestowanych “brak skuteczności”.
Dwadzieścia trzy lata, “w dobrym kontakcie, schizofrenia paranoidalna”.
Hospitalizowany po raz trzeci, “kawaler, wyższe wykształcanie, wywiązywał się z obowiązków w pracy, nasilanie się objawów zespołu paranoidalnego”. Dwadzieścia osiem lat: “próba samobójcza” zwana próbą “s” etc.
Od tamtej pory unikał psychiatryków, radził sobie sam, to zbędny cykl, który więcej bruździ, aniżeli pomaga.
*