Mojej wnuczce Łucji oraz wnukom: Stasiowi i Tomkowi dedykuję
Opowieści znad ruczaju
W pewnej dolinie u stóp miasteczka
wiła się czysta, srebrzysta rzeczka
Staw był też blisko, a w stawie rybki.
Wokół rósł lasek, a w lasku — grzybki.
A że lubiłem piesze wycieczki,
często chodziłem do brzegu rzeczki.
Tam przy zakolu, gdzie brzeg wysoki
leżąc na trawie patrzę w obłoki
W dole plusk wody, w górze szum świerka.
W jego gałęziach wróbelek ćwierka.
Oczy przymykam i słyszę głosy.
Kto dziś opowie nam swoje losy.
Albo historię gdzieś zasłyszaną.
Starą lub nową — całkiem nieznaną.
Jeśli ją znacie — opowiadajcie.
Jeśli nie znacie to posłuchajcie.
Pani raczkowa troje dzieci chowa
Pani raczkowa troje dzieci chowa.
Dobra to mama. Nikt nie powie słowa
W tym ma dwóch synków Inka i Pinka
Wraz z nimi rośnie córeczka Minka.
Wszyscy mieszkają na brzegu rzeczki
Pod korzeniami — by w czas ucieczki
Mogli się szybko zakopać w piasku.
Tak uczy mama swoich bobasków.
Zwłaszcza przed ludźmi ich przestrzegając
— Popatrzcie dzieci jak zwiewa zając.
Widząc człowieka — wcale nie czeka.
Nogi za pas i dalej w las.
— Ale my przecież tak nie biegamy
Jak zając szybko. Jak się schowamy?
Uśmiechnie mama się w odpowiedzi
— Czy któryś z raczków w kapuście siedzi?
A za to zając, nie przymierzając
Strumień przepłynie?
Albo czy w mule sprzed oczu zginie?
Inek i Pinek mamę zrozumieli
Że miejsce raczka właśnie na topieli
By móc się schować przed wzrokiem człowieka
Lub zagrzebać w mule i aż przejdzie czekać.
Mama do Minki z pytaniem się zwraca
— Czy ty wiesz kochanie jak świat ubogacasz?
— Ja…? Doprawdy nie wiem. A czym, jeśli łaska?
— Och jak bardzo kocham swojego bobaska!
Bo choć jeszcze nie wie, to kiedyś zrozumie
Że jest dla każdego gatunku miejsce w zwierząt tłumie.
I jeśli go zabraknie jak bywało w świecie
To stanie się on uboższy! Czy teraz już wiecie?
O Jędrku psotniku
W rzeczce mieszkały rybki i raki,
a przy jej brzegu żabki i ptaki,
Mnóstwo owadów — świerszczy, biedronek.
W konarach sosny śpiewał skowronek.
Na imię Antoś miał ancymonek.
Bardzo szczęśliwy. Gdy jego trele
Z dala usłyszysz — wnet ci weselej.
Najczęściej śpiewa o swej rodzinie,
Która wśród ptaków z miłości słynie:
Żonie Anieli — znanej gosposi,
Syneczku Jędrku, córeczce Zosi.
Zosia to cicha, miła dziewczynka
Skromna i grzeczna. Natomiast synka
Miały urwisa nasze skowronki.
Miast na nauce spędzać swe dzionki
Tak jak to inne czynią pisklęta
On ciągle psocił. Kto by spamiętał
Jędrka wybryki. Jego szturchańce,
Wrzaski i krzyki, i dzikie tańce,
Kiedy boks ćwiczył na biednej Zosi
Choć ta go grzecznie o spokój prosi.
Na nic łajanie, napominanie
Prośby ni groźby, w kącie stwianie.
Kary nie straszne wcale Jędrkowi
Jak psoty wybić z głowy synkowi?
Martwi się Antoś, martwi Aniela,
Więc po poradę — może do trzmiela?
Trzmiel był sędziwy i z doświadczeniem.
— Ja bym, powiada, leczył jedzeniem.
— Jak to? Wyjaśnij myśl swą dokładniej.
— Ano Jędrkowi trzeba dosadnie
Do zrozumienia dać, że te psoty,
Sprowadzić mogą na was kłopoty,
Że kiedyś Jędrek w swojej swawoli
Jak to się mówi „nieco przesoli”.
I komuś szkodę może uczynić
Za co rodziców wszak będą winić!
Aby uniknąć tej komplikacji
Należy Jędrka poddać sanacji.
Złapiesz komarka — oddaj go Zosi
A Jędrek niech cię na darmo prosi.
Że głodny bardzo. Że sił już nie ma…
E..tam odpowiesz. To zwykła ściema
Nigdy na figle sił ci nie brakło.
A teraz — powiesz — lecę nad Nakło.
A kiedy Jędrek spyta z obawą
Kiedy powrócisz. Nie nazbyt żwawo.
To dość daleko. W trzy dni być może
Na powrót w domu skrzydełka złożę.
Jak trzmiel doradził tak Antoś czyni
Już się za figle synka nie wini.
(Sam też był kiedyś psotnym pisklęciem
Lecz dorósł, zmądrzał, gdy został zięciem).
Tak więc, gdy rano czas na śniadanie
Wyrusza Antoś na polowanie
Wraca niebawem. W dzióbku komarek.
— To dla mej grzecznej Zosi podarek.
— A kiedy dla mnie — pyta braciszek
— Mów głośniej synku, bo słabo słyszę.
Jędrkowi tylko ślinka pociekła.
— Nie teraz synku — Aniela rzekła.
Czas na naukę, skrzydełka ćwiczyć
Już czas najwyższy na siebie liczyć.
Sam wreszcie musisz łapać komary
Twój ojciec widzisz jest już dość stary…
— A ty mamusiu? — Jam też już w latach
Dość posunięta. Jako wasz tata.
Niepyszny Jędrek przez trzy dni pościł
Prawie nie psocił, tylko się złościł.
Że Zosia co dzień jadła komara
Zaś on żadnego. Wreszcie się stara
Zmienić jak chcieli — nie psocić wcale
Czy nie spóźnione są jego żale?
Gdy Antoś rzecze: lecę do wuja
W trzy dni powrócę. — Tatko nie bujasz?
Bom z głodu całkiem opadł już z sił
Gdy wrócisz — nie wiem czy będę żył.
Ja już na psoty nie mam ochoty,
I będę pilnie ćwiczył latanie.
— No… widzę wreszcie opamiętanie —
Rzekła Aniela swemu mężowi
— Złap więc komarka dziś Jędrusiowi.
Tak zmądrzał Jędrek, jak trzmiel przewidział
Nikt żeby psocił więcej nie widział.
I nawet pilniej ćwiczył od Zosi
Dziś już nie musi rodziców prosić
Sam muszki łapie oraz komary
Nawet rodziców swych wspiera starych.
Tak właśnie winno być na tym świecie
To zapamiętaj me drogie dziecię.
LN 4.01.2019
Fraszki igraszki
Nocne niebo
Kiedy oczka już zmęczone i powieki opadają
Znak, że czas już się położyć. Tak rodzice powiadają
Lecz ja czasem leżąc w łóżku zanim całkiem zamknę oczy
Patrzę w czarną głębię okna, gdzie już księżyc dumnie kroczy
Otoczony gwiazd potokiem zerka na mnie srebrnym okiem
A ja wtedy mrużę oczy i zapadam w sen uroczy.
Muchy
Muchy bardzo rosół lubią, wyczyniają więc swawole
Byle tylko go spróbować. Tak znajdują się w rosole
A mówiłem, ostrzegałem: to proceder niebezpieczny
Cóż, ostrzeżeń nie słuchają i to problem jest odwieczny.
Grzybki
Grzybki w lesie, w zagajnikach jakże miło się je zbiera
Kiedy raz ich smak poczujesz będzie to już twa maniera
Czy prawdziwki, czy maślaki albo kurki z innej strony
Każdy z nich jest pełen smaku, jeśli dobrze przyrządzony
Wszystkie nęcą swą urodą, gdy odnajdziesz je wśród mchu
Jeśli masz już pełen koszyk pędź do domu. Nie strać tchu!
Muchomor
Jakże nęci wzrok muchomor strojny jak książęta
Lecz to grzyb jest niebezpieczny i to zapamiętaj
Nigdy go nie zbieraj do swego koszyka
Muchomora każdy, kto mądry unika!
Las
Las jest piękny i dostojny i niesie nam dary
To jagody i borówki, jeżyny, i grzybki
Tych ostatnich z rana szukaj i musisz być szybki
By je znaleźć przed innymi, gdy bzyczą komary.
Babcia
Nasza babcia jest kochana, często ją widzimy
Zawsze ma coś dla swych wnuczków, gdy ją odwiedzimy
A to soczkiem poczęstuje albo placuszkami
Chętnie czyta nam książeczki lub bawi się z nami
Dziadek
Dziadek nosi okulary i ma ich dwie pary
Brązowe są do czytania a czarne do dali
Lubi nam książeczki czytać, dużo ich kupuje
I wierszyki dla nas pisze, i je nam czytuje