E-book
7.35
drukowana A5
15.06
Fraszki i wierszy kilka dla dzieci

Bezpłatny fragment - Fraszki i wierszy kilka dla dzieci

Objętość:
41 str.
ISBN:
978-83-8369-942-4
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 15.06

Mojej wnuczce Łucji oraz wnukom: Stasiowi i Tomkowi dedykuję

Opowieści znad ruczaju

W pewnej dolinie u stóp miasteczka

wiła się czysta, srebrzysta rzeczka

Staw był też blisko, a w stawie rybki.

Wokół rósł lasek, a w lasku — grzybki.

A że lubiłem piesze wycieczki,

często chodziłem do brzegu rzeczki.

Tam przy zakolu, gdzie brzeg wysoki

leżąc na trawie patrzę w obłoki

W dole plusk wody, w górze szum świerka.

W jego gałęziach wróbelek ćwierka.

Oczy przymykam i słyszę głosy.

Kto dziś opowie nam swoje losy.

Albo historię gdzieś zasłyszaną.

Starą lub nową — całkiem nieznaną.

Jeśli ją znacie — opowiadajcie.

Jeśli nie znacie to posłuchajcie.

Pani raczkowa troje dzieci chowa

Pani raczkowa troje dzieci chowa.

Dobra to mama. Nikt nie powie słowa

W tym ma dwóch synków Inka i Pinka

Wraz z nimi rośnie córeczka Minka.

Wszyscy mieszkają na brzegu rzeczki

Pod korzeniami — by w czas ucieczki

Mogli się szybko zakopać w piasku.

Tak uczy mama swoich bobasków.

Zwłaszcza przed ludźmi ich przestrzegając

— Popatrzcie dzieci jak zwiewa zając.

Widząc człowieka — wcale nie czeka.

Nogi za pas i dalej w las.

— Ale my przecież tak nie biegamy

Jak zając szybko. Jak się schowamy?

Uśmiechnie mama się w odpowiedzi

— Czy któryś z raczków w kapuście siedzi?

A za to zając, nie przymierzając

Strumień przepłynie?

Albo czy w mule sprzed oczu zginie?

Inek i Pinek mamę zrozumieli

Że miejsce raczka właśnie na topieli

By móc się schować przed wzrokiem człowieka

Lub zagrzebać w mule i aż przejdzie czekać.

Mama do Minki z pytaniem się zwraca

— Czy ty wiesz kochanie jak świat ubogacasz?

— Ja…? Doprawdy nie wiem. A czym, jeśli łaska?

— Och jak bardzo kocham swojego bobaska!

Bo choć jeszcze nie wie, to kiedyś zrozumie

Że jest dla każdego gatunku miejsce w zwierząt tłumie.

I jeśli go zabraknie jak bywało w świecie

To stanie się on uboższy! Czy teraz już wiecie?

O Jędrku psotniku

W rzeczce mieszkały rybki i raki,

a przy jej brzegu żabki i ptaki,

Mnóstwo owadów — świerszczy, biedronek.

W konarach sosny śpiewał skowronek.

Na imię Antoś miał ancymonek.

Bardzo szczęśliwy. Gdy jego trele

Z dala usłyszysz — wnet ci weselej.

Najczęściej śpiewa o swej rodzinie,

Która wśród ptaków z miłości słynie:

Żonie Anieli — znanej gosposi,

Syneczku Jędrku, córeczce Zosi.

Zosia to cicha, miła dziewczynka

Skromna i grzeczna. Natomiast synka

Miały urwisa nasze skowronki.

Miast na nauce spędzać swe dzionki

Tak jak to inne czynią pisklęta

On ciągle psocił. Kto by spamiętał

Jędrka wybryki. Jego szturchańce,

Wrzaski i krzyki, i dzikie tańce,

Kiedy boks ćwiczył na biednej Zosi

Choć ta go grzecznie o spokój prosi.

Na nic łajanie, napominanie

Prośby ni groźby, w kącie stwianie.

Kary nie straszne wcale Jędrkowi

Jak psoty wybić z głowy synkowi?

Martwi się Antoś, martwi Aniela,

Więc po poradę — może do trzmiela?

Trzmiel był sędziwy i z doświadczeniem.

— Ja bym, powiada, leczył jedzeniem.

— Jak to? Wyjaśnij myśl swą dokładniej.

— Ano Jędrkowi trzeba dosadnie

Do zrozumienia dać, że te psoty,

Sprowadzić mogą na was kłopoty,

Że kiedyś Jędrek w swojej swawoli

Jak to się mówi „nieco przesoli”.

I komuś szkodę może uczynić

Za co rodziców wszak będą winić!

Aby uniknąć tej komplikacji

Należy Jędrka poddać sanacji.

Złapiesz komarka — oddaj go Zosi

A Jędrek niech cię na darmo prosi.

Że głodny bardzo. Że sił już nie ma…

E..tam odpowiesz. To zwykła ściema

Nigdy na figle sił ci nie brakło.

A teraz — powiesz — lecę nad Nakło.

A kiedy Jędrek spyta z obawą

Kiedy powrócisz. Nie nazbyt żwawo.

To dość daleko. W trzy dni być może

Na powrót w domu skrzydełka złożę.

Jak trzmiel doradził tak Antoś czyni

Już się za figle synka nie wini.

(Sam też był kiedyś psotnym pisklęciem

Lecz dorósł, zmądrzał, gdy został zięciem).

Tak więc, gdy rano czas na śniadanie

Wyrusza Antoś na polowanie

Wraca niebawem. W dzióbku komarek.

 To dla mej grzecznej Zosi podarek.

— A kiedy dla mnie — pyta braciszek

— Mów głośniej synku, bo słabo słyszę.

Jędrkowi tylko ślinka pociekła.

— Nie teraz synku — Aniela rzekła.

Czas na naukę, skrzydełka ćwiczyć

Już czas najwyższy na siebie liczyć.

Sam wreszcie musisz łapać komary

Twój ojciec widzisz jest już dość stary…

— A ty mamusiu? — Jam też już w latach

Dość posunięta. Jako wasz tata.

Niepyszny Jędrek przez trzy dni pościł

Prawie nie psocił, tylko się złościł.

Że Zosia co dzień jadła komara

Zaś on żadnego. Wreszcie się stara

Zmienić jak chcieli — nie psocić wcale

Czy nie spóźnione są jego żale?

Gdy Antoś rzecze: lecę do wuja

W trzy dni powrócę. — Tatko nie bujasz?

Bom z głodu całkiem opadł już z sił

Gdy wrócisz — nie wiem czy będę żył.

Ja już na psoty nie mam ochoty,

I będę pilnie ćwiczył latanie.

— No… widzę wreszcie opamiętanie —

Rzekła Aniela swemu mężowi

— Złap więc komarka dziś Jędrusiowi.

Tak zmądrzał Jędrek, jak trzmiel przewidział

Nikt żeby psocił więcej nie widział.

I nawet pilniej ćwiczył od Zosi

Dziś już nie musi rodziców prosić

Sam muszki łapie oraz komary

Nawet rodziców swych wspiera starych.

Tak właśnie winno być na tym świecie

To zapamiętaj me drogie dziecię.


LN 4.01.2019

Fraszki igraszki

Nocne niebo

Kiedy oczka już zmęczone i powieki opadają

Znak, że czas już się położyć. Tak rodzice powiadają

Lecz ja czasem leżąc w łóżku zanim całkiem zamknę oczy

Patrzę w czarną głębię okna, gdzie już księżyc dumnie kroczy

Otoczony gwiazd potokiem zerka na mnie srebrnym okiem

A ja wtedy mrużę oczy i zapadam w sen uroczy.

Muchy

Muchy bardzo rosół lubią, wyczyniają więc swawole

Byle tylko go spróbować. Tak znajdują się w rosole

A mówiłem, ostrzegałem: to proceder niebezpieczny

Cóż, ostrzeżeń nie słuchają i to problem jest odwieczny.

Grzybki

Grzybki w lesie, w zagajnikach jakże miło się je zbiera

Kiedy raz ich smak poczujesz będzie to już twa maniera

Czy prawdziwki, czy maślaki albo kurki z innej strony

Każdy z nich jest pełen smaku, jeśli dobrze przyrządzony

Wszystkie nęcą swą urodą, gdy odnajdziesz je wśród mchu

Jeśli masz już pełen koszyk pędź do domu. Nie strać tchu!

Muchomor

Jakże nęci wzrok muchomor strojny jak książęta

Lecz to grzyb jest niebezpieczny i to zapamiętaj

Nigdy go nie zbieraj do swego koszyka

Muchomora każdy, kto mądry unika!

Las

Las jest piękny i dostojny i niesie nam dary

To jagody i borówki, jeżyny, i grzybki

Tych ostatnich z rana szukaj i musisz być szybki

By je znaleźć przed innymi, gdy bzyczą komary.

Babcia

Nasza babcia jest kochana, często ją widzimy

Zawsze ma coś dla swych wnuczków, gdy ją odwiedzimy

A to soczkiem poczęstuje albo placuszkami

Chętnie czyta nam książeczki lub bawi się z nami

Dziadek

Dziadek nosi okulary i ma ich dwie pary

Brązowe są do czytania a czarne do dali

Lubi nam książeczki czytać, dużo ich kupuje

I wierszyki dla nas pisze, i je nam czytuje

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 15.06