E-book
41.16
drukowana A5
83.83
drukowana A5
Kolorowa
122.6
Fidel Castro i jego epoka w polskiej prasie

Bezpłatny fragment - Fidel Castro i jego epoka w polskiej prasie


Objętość:
550 str.
ISBN:
978-83-8369-075-9
E-book
za 41.16
drukowana A5
za 83.83
drukowana A5
Kolorowa
za 122.6

INDEKS SKRÓTÓW

CDR — Komitety Obrony Rewolucji (Comités de Defensa de la Revolución)


CELAM — Rada Biskupów Ameryki Łacińskiej (Consejo Episcopal Latinoamericano)


CIA — Centralna Agencja Wywiadowcza (Central Intelligence Agency)


CLASC — Latynoamerykańska Konfederacja Chrześcijańskich Związków Zawodowych (Confederacion Latinoamericana de Sindicalistas Cristianos)


CONDECA — Środkowoamerykańska Rady Ochrony (Consejo de Defensa Centroamericana)


DICCP — Departament Ideologiczny Komitetu Centralnego Partii (Departamento Ideológico del Comité Central del Partido)


DOR — Departament Orientacji Rewolucyjnej


ERP — Rewolucyjna Armia Ludu (Ejército Revolucionario del Pueblo)


FAO — Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (Food and Agriculture Organization of the United Nations)


FARC — Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii (Fuerzas Armadas Revolucionarias de Colombia)


FCL — Latynoamerykańska Federacja Chłopska (Federación Componesa Latinoamericana)


FNLA — Narodowy Front Wyzwolenia Angoli (Frente Nacional de Libertação de Angola)


FSLN — Front Wyzwolenia Narodowego im. Sandino (Frente Sandinista de Liberación Nacional)


GRU — Główny Zarząd Wywiadowczy (Главное Разведывательное Управление)


ICAIC — Kubański Instytut Sztuki i Przemysłu Filmowego (Instituto Cubano del Arte e Industria Cinematográficos)


III RP — III Rzeczpospolita


INRA — Narodowy Instytut Reformy Rolnej (Instituto Nacional de Reforma Agraria).


JOC — Chrześcijańska Młodzież Robotnicza (Juventud Obrera Cristiana)


JUC — Katolicka Młodzież Uniwersytecka (Juventud Universitaria Católica)


LGBT+ — Lesbian, Gay, Bisexual, Transgender


MOAC — Robotniczy Ruch Akcji Katolickiej (Movimiento Obrero de Acción Católica)


MPLA — Ludowy Ruch Wyzwolenia Angoli (Movimento Popular de Libertação de Angola)


NATO — Organizacja Paktu Północnoatlantyckiego (North Atlantic Treaty Organization)


NSZZ „Solidarność” — Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”


ONZ — Organizacja Narodów Zjednoczonych OPA — Organizacja Państw Amerykańskich


ORI — Zjednoczone Organizacje Rewolucyjne (Organizaciones Revolucionarias Integradas)


PISM — Polski Instytut Spraw Międzynarodowych


PRL — Polska Rzeczpospolita Ludowa


PWN — Państwowe Wydawnictwo Naukowe


PZPR — Polska Zjednoczona Partia Robotnicza


RPA — Republika Południowej Afryki


RWPG — Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej


TIAR — Międzyamerykański Traktat o Pomocy Wzajemnej (Tratado Interamericano de Asistencia Recíproca)


UJC — Związek Młodych Komunistów (Unión de Jóvenes Comunistas)


UNEAC — Krajowego Związku Artystów i Pisarzy Kuby (Unión Nacional de Escritores y Artistas de Cuba)


UNITA — Narodowy Związek na rzecz Całkowitego Wyzwolenia Angoli (União Nacional para a Independência Total de Angola)


USA — Stany Zjednoczone Ameryki (The United States of America)


ZMP — Związek Młodzieży Polskiej


ZSRR — Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich

Wstęp

Kuba to kraj wzbudzający emocje i oddziałujący na wyobraźnię ludzką.


Tak odległy, a jednak kiedyś będący partnerem gospodarczym i politycznym Polski. W latach 1959—1989 obydwa kraje łączyła wspólnota doświadczeń ustrojowych, gdyż funkcjonowały one w tym samym systemie dwubiegunowym, a za swojego głównego sojusznika miały Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Były z nim sprzymierzone przeciwko Stanom Zjednoczonym Ameryki i ich sojusznikom, choć z różnych powodów. Połączone wspólną ideologią państwową marksizmu-leninizmu programowo współpracowały i wspierały się ideologicznie w walce przeciwko Blokowi państw kapitalistycznych z USA na czele. Był to sojusz polityczny, który właściwie uzasadniała jedynie ideologia, bowiem z geopolitycznego punktu widzenia na środkowoeuropejską Polskę stosunkowo niewielki wpływ miała sytuacja, sprawy wewnętrzne i polityka zagraniczna Wyspy leżącej tysiące kilometrów od niej, na Morzu Karaibskim1.


Jeśli chodzi o politykę, w większości państw media są kreatorem, a także wyrazicielem nastrojów społecznych oraz polityki władzy. Nie inaczej jest we współczesnej Polsce i tak też było przed rokiem 1989. W Polsce Ludowej media pełniły funkcję informacyjną, opiniotwórczą i propagandową, bowiem były zależne od rządu i kontrolowane za pomocą cenzury prewencyjnej. Prasa pisała więc tak, by spełnić polityczną wolę sprawującej władzę Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (dalej PZPR)2. By przedstawić rzeczywistość w sposób przez nią pożądany i kształtować w czytelnikach określone opinie3. W 1959 roku, kiedy władzę na Kubie przejął Fidel Castro, kraj ten miał stać się dla Polaków przykładem tego, jak zmobilizowana do walki z „imperializmem” klasa robotnicza małego kraju jest w stanie skutecznie przeciwstawić się wrogiemu mocarstwu i wyzwolić spod jego politycznego wpływu, aby móc samostanowić o własnym losie w duchu ideologii marksizmu-leninizmu. Opisywano liczne działania Stanów Zjednoczonych godzące w kubańską gospodarkę, która radziła sobie dzięki wsparciu państw Bloku Wschodniego, w tym Polski. Duży nacisk kładziono również na ukazanie skali przemian społecznych, jakie zaszły w życiu mieszkańców Kuby po przejęciu władzy przez Fidela Castro, podejmowano tematy wiązane z poprawą wskaźników ekonomicznych i jakości życia ludzi. Opisy przemian w dostępie do edukacji i kultury dla coraz większych rzesz Kubańczyków, podkreślanie wzrostu poziomu życia poprzez reformy gospodarcze zapewniające każdemu obywatelowi zatrudnienie, a także jakości opieki zdrowotnej, która po rewolucji poprawiła się na tyle, że rząd kubański był w stanie wspomagać inne kraje za pomocą tzw. „dyplomacji medycznej4” nieustannie pojawiały się na łamach polskiej prasy. Autor dołożył wszelkich starań, by wskazać różnice w odbiorze spraw kubańskich przez polską prasę w zależności od aktualnej sytuacji politycznej w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (dalej PRL). Tak bowiem jak niejednolita i zmieniająca się była PRL, tak również ewoluował stosunek polskiej prasy do poczynań rządu Fidela Castro. Z kolei w prasie Rzeczypospolitej Polskiej (dalej III RP) Kuba została przedstawiona jako kraj egzotyczny nie tylko z geograficznego, ale przede wszystkim z ideologicznego punktu widzenia. Państwo, które wybrało inną drogę niż Europa Środkowa i Wschodnia, było postrzegane jako miejsce osobliwe, w którym czas się zatrzymał i w którym nadal idee Karola Marksa, Fryderyka Engelsa i Włodzimierza Iljicza Lenina były żywe. Naturalnie, ze względu na zmiany polityczne i zniesienie cenzury, w III RP tytuły prasowe wykazywały i nadal wykazują się większym pluralizmem ideologicznym niż w PRL. Mamy bowiem prasę zarówno lewicową jak i centrową oraz prawicową, a także liberalną i konserwatywną. Również w tym miejscu Autor uczynił wiele, by uwypuklić i wyjaśnić różnice pomiędzy poszczególnymi tytułami prasowymi, by zaprezentować całe spektrum opinii na temat rewolucji kubańskiej obecnych w polskiej prasie.


Niemożliwe jest w ramach dysertacji doktorskiej zbadanie stanowisk wszystkich czasopism ukazujących się w Polsce w latach 1958—2016 na temat Kuby i jej rewolucji. Autor zmuszony był dokonać selekcji tytułów prasowych, które zostaną omówione. Dokonując wyboru wziął pod uwagę reprezentatywność danego czasopisma pod względem prezentowanego przez nie światopoglądu, profilu tematycznego oraz grupy odbiorców. Starał się, by zaprezentowały główny nurt ideowego spektrum polskiej prasy. Z uwagi na względną monolityczność ideową polskich periodyków czasach PRL (oprócz prasy katolickiej), w rozdziale II położono nacisk na uwypuklenie różnic w prezentowanych treściach jedynie ze względu na tematykę czasopisma i docelową grupę odbiorców.


Tygodnik „Polityka” został poddany analizie jako oficjalny organ prasowy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (dalej PZPR). Był on to wówczas silnie lewicowy, prorządowy, prezentujący oficjalne stanowisko władz. Kierowano go do ludzi aprobujących politykę rządu, zainteresowanych sytuacją polityczną w Polsce i na świecie, którzy posiadali pewien poziom wiedzy na jej temat, ale nie zajmowali się nim zawodowo i odczuwali potrzebę zgłębienia jego treści.


„Sprawy Międzynarodowe” współtworzyło środowisko zawodowych polityków, politologów i dyplomatów, a publikowane treści również kierowali do osób, albo zawodowo zajmujących się polityką, albo takich, których nie satysfakcjonował zakres i forma wiadomości przekazywanych w prasie przeznaczonej dla przeciętnego odbiorcy. Prezentowały one aktualną ówcześnie polską rację stanu w dziedzinie spraw zagranicznych i dyplomacji. Artykuły publikowane w czasopiśmie miały charakter naukowy, ekspercki. Przedstawiały interdyscyplinarne spojrzenie na miejsce Polski w świecie, a jeśli chodzi o Kubę i jej rewolucję — merytorycznie uzasadniały sojusz polsko-kubański i opisywały politykę Polski, ZSRR i USA wobec Kuby z punktu widzenia nauk politycznych.


„Ilustrowany Tygodnik Polityczno — Informacyjny »Perspektywy«” został omówiony jako czasopismo reprezentujące segment prasy o tematyce kulturalno-rozrywkowej. W temacie podjętym w niniejszej dysertacji skupiał się przede wszystkim na opisaniu życia codziennego na Kubie oraz tematami związanymi z kulturą. Omówione artykuły skierowane były do ludzi zainteresowanych kulturą i sztuką, ale również wiadomościami ze świata zaprezentowanymi w przystępnej, łatwo przyswajalnej formie. Propaganda polityczna nie była pierwszorzędnym celem tego czasopisma, ponieważ ze względu na swój kulturalno-rozrywkowy charakter nie próbowała być głównym źródłem informacji dla osób zorientowanych w polityce światowej.


Autor postanowił omówić „Forum” ponieważ z tego czasopisma polski czytelnik mógł się dowiedzieć o czym pisze prasa zagraniczna. To właśnie „Forum” było dla społeczeństwa polskiego łatwo dostępnym „oknem na świat”. Na podstawie analizy tego periodyku można dowiedzieć się jaki obraz zagranicy próbował w świadomości Polaków wykreować rząd PRL. Odpowiedni dobór prasy (również zachodniej), z której przedruki ukazywały się na łamach czasopisma miał bowiem stworzyć wrażenie, że na Zachodzie wcale nie żyje się tak łatwo jak Polacy sobie wyobrażali.


Rozdział III niniejszej dysertacji poświęcony został obrazowi Kuby i rewolucji kubańskiej w prasie katolickiej czasów Polski Ludowej. Za taką decyzją stało przekonanie, iż był to jedyny rodzaj prasy który ideowo wyraźnie różnił się od reszty. Nie podlegał paradygmatowi marksizmu-leninizmu w takim stopniu jak inne czasopisma. Dlatego Autor uznał, że słuszne jest, by na zasadzie kontrastu, porównania przekonać się jakie stanowisko w interesującej nas kwestii przyjmowała prasa katolicka, jako ta mniej lub bardziej opozycyjna.


„Tygodnik Powszechny” został opisany z racji bycia pierwszym po wojnie czasopismem katolickim oficjalnie wydawanym w Polsce. Reprezentował nurt katolicyzmu otwartego, skłonnego do podjęcia dialogu ekumenicznego, a także dialogu z niewierzącymi, w tym z marksistami. Jest to tytuł o tyle istotny, że wokół niego w latach 80-tych XX wieku zgromadziła się opozycja demokratyczna w PRL. To właśnie łamy tej gazety były platformą wymiany myśli pomiędzy ludźmi prezentującymi bardzo różny światopogląd i wizję Polski oraz świata.


Miesięcznik „Znak” został przedstawiony, ponieważ był i jest czasopismem niezależnym od władz kościelnych, a wówczas prezentował najbardziej ugodowe wobec komunistów stanowisko, starając się znaleźć punkty wspólne pomiędzy marksistami a chrześcijanami. Z tego też powodu na jego łamach często prezentowane były treści, które można określić jako chrześcijańsko-lewicowe lub co najmniej chadeckie. Dlatego przedstawiane w nim stanowisko wobec Kuby i jej rewolucji Autor uznał za nietypowe zarówno na tle prasy świeckiej, jak i katolickiej i przez to warte zbadania.


Tygodnik Katolicki „Niedziela” reprezentował w Polsce Ludowej katolicyzm głównego nurtu. Redakcja najczęściej nie zajmowała stanowiska w kwestiach politycznych i społecznych, ale skupiała się głównie na sprawach wewnętrznych Kościoła katolickiego i jego wyznawców. Z tego względu Autor uznał za słuszne przeanalizowanie ich. Z niego bowiem możemy się mniej więcej dowiedzieć jak wyglądało życie codzienne katolików na Kubie, jak ich sytuacja zmieniła się na przestrzeni lat oraz jak kształtowały się relacje kubańskiego episkopatu z tamtejszym rządem.


Rozdział IV pracy doktorskiej Autor poświęcił obrazowi Kuby i rewolucji kubańskiej na łamach prasy w III RP. Zrozumienie bowiem jak zmienił się on w warunkach zniesienia cenzury, w obliczu pluralizmu i wolności mediów było bowiem jednym z celów i pytań badawczych niniejszej pracy. Dopiero w tym rozdziale możliwe było zróżnicowanie stanowiska określonych tytułów prasowych na temat Kuby i jej rewolucji ze względu na prezentowane w nich poglądy polityczne.


Tygodnik „Polityka” został opisany ponownie, ponieważ porównanie akurat tej gazety, jako wcześniejszego oficjalnego organu prasowego PZPR było kluczowe z uwagi na cele pracy. Na łamach tego czasopisma zarysowało się stanowisko postkomunistycznej lewicy po przemianach ustrojowych w Polsce wobec Kuby, w której te przemiany nie nastąpiły. Wszystkie zmiany mentalnościowe polskich dziennikarzy związanych z lewicą po 1989 roku dały się bardzo wyraźnie zauważyć właśnie tam.


Tygodnik „Wprost” skierowany był do czytelników umiarkowanie konserwatywnych o poglądach centrowych i centroprawicowych oraz wolnorynkowych, czyli tych, które przed zmianą ustroju nie mogły znaleźć ujścia na łamach żadnej legalnie wydawanej prasy. Choć prezentował radykalnie odmienny od rządu kubańskiego światopogląd, starał się opisując Kubę zachować daleko idący obiektywizm dziennikarski i merytoryczny charakter publikowanych treści.


„Przegląd” oraz „Przegląd Tygodniowy” w kwestii Kuby i jej rewolucji prezentował nową jakość, a mianowicie — lewicową, merytoryczną i konstruktywną krytykę, nie pozbawioną jednak częściowego zrozumienia dla przywódców kubańskich. Były to pisma będące przedstawicielami nowej fali lewicy — potrafiącej być krytyczną wobec Kuby, ale jednocześnie pozbawionej kompleksów i nie wstydzącej się swojej ideowej tożsamości. Z tych powodów Autor uznał za zasadne zasygnalizować, że taki nurt w polskiej współczesnej prasie lewicowej również istniał i nadal istnieje prezentując swoje stanowisko w medialnej debacie.


Ostatni podrozdział pracy Autor poświęcił „Gazecie Wyborczej” z uwagi na to, że był to oficjalny organ prasowy NSZZ „Solidarność” podczas polskich przemian ustrojowych. Tworzyli ją od początku ludzie silnie naznaczeni etosem walki z komunistami, co nie pozostało bez wpływu na ich stanowisko względem Kuby i jej rewolucji, które zdaje się być najbardziej krytyczne ze wszystkich przedstawionych w niniejszej dysertacji. Z powyższych powodów, chcąc zaprezentować całe spektrum opinii na temat rewolucji kubańskiej w Polskiej prasie, Autor uznał, że omówienia stanowisk prezentowanych na ten temat w „Gazecie Wyborczej” nie mogło w tej pracy doktorskiej zabraknąć.


Podstawą analizowanego w dysertacji materiału, zgodnie z jej tematem, były artykuły prasowe. Analiza została także oparta na materiałach źródłowych pozyskanych w Archiwum Narodowym w Krakowie (Akta osób i rodzin — zbiór szczątków zespołów), Archiwum Państwowym w Katowicach (Komitet Miejski Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Rudzie Śląskiej), Archiwum Akt Nowych w Warszawie (Telewizja Polska S.A., Zbiór wycinków prasowych), Archiwum Państwowym w Rzeszowie (Zbiór fotograficzny) oraz Instytucie Pamięci Narodowej (Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w Warszawie z lat 1956—1990).


Interdyscyplinarną analizę teoretyczną tematu oparto zarówno o polską jak i zagraniczną literaturę z zakresu historii, politologii oraz filozofii politycznej i społecznej. Zastosowane w pracy metody badawcze to przede wszystkim metoda analityczna i komparatystyczna oraz chronologiczna i problemowa. Na temat obrazu Kuby i rewolucji kubańskiej w polskiej prasie nie powstało zbyt wiele prac naukowych. Jeśli temat jest poruszany to zazwyczaj jako element szerszej tematyki, np. Ameryki Łacińskiej, jak choćby w artykule Beaty Berezy pt. Percepcja Ameryki Łacińskiej w polskiej prasie. Funkcjonowanie stereotypu5. Kuba bywa również wspominana jako element systemu zimnowojennego, jako strona w konfrontacji między Blokiem Wschodnim, a Zachodnim jak ma to miejsce w publikacji Agaty Krzywdzińskiej pt. Wizerunek Rosji i Stanów Zjednoczonych w polskich tygodnikach opinii po 1991 roku6.


Jednakże o samej Kubie i jej rewolucji, jak również na temat postaci jej przywódcy, Fidela Castro oraz ich obrazie w polskich mediach również pisano. Miało to miejsce zarówno w czasach PRL, jak i w III RP. Przykładem publikacji z czasów PRL, badającej tę tematykę zgodnie z paradygmatem marksizmu jest artykuł Tadeusza Miłkowskiego pt. La problematica de la revolución cubana en la prensa polaca (1953—1961)7. W sposób odmienny, bardziej zgodny ze współczesnym postrzeganiem Kuby przez polskich naukowców rezultaty swoich badań nad jej wizerunkiem prezentują Andrzej Dembicz i Beata Bereza na łamach kwartalnika „Ameryka Łacińska”8. Jest to publikacja o tyle istotna, że przedstawione w niej zostało swego rodzaju „rozliczenie z przeszłością” — autorzy wyjaśniają, jak można było, a jak nie, pisać o Kubie w czasach Polski Ludowej. Jedną z nielicznych publikacji książkowych mieszczących się w tematyce szeroko pojętego wizerunku Kuby w polskich mediach jest Wizerunek Kuby we współczesnych polskich reportażach podróżniczych pod redakcją naukową Bartłomieja Jagłowskiego i Dariusza Rotta9. W 2014 roku, w Instytucie Ameryk i Europy została obroniona praca magisterska o tematyce zbliżonej do niniejszej dysertacji, pt. Wizerunek Fidela Castro w polskiej prasie. 1996—2013 r. poświęcona analizie treści artykułów prasowych na ten temat autorstwa Artura Domosławskiego, Mirosława Ikonowicza, Krzysztofa Mroziewicza, Małgorzaty Tryc-Ostrowskiej, Macieja Stasińskiego oraz Marcina Żurka10.


Najważniejsze publikacje książkowe, jakimi posiłkował się Autor pisząc niniejszą dysertację to m.in. Fidel: A Biography of Fidel Castro autorstwa Petera. G. Bourne’a11, The Real Fidel Castro L.L. Coltmana12 oraz Cuba: A New History R. Gotta13. Bardzo duże znaczenie dla powstania tej pracy miały pozycje autorstwa przywódców rewolucji kubańskiej — Fidela Castro i Ernesto „Che” Guevary. Wykorzystane książki Fidela Castro to: History will Absolve Me, Patria o muerte: trzy dni inwazji na Kubę oraz napisana wspólnie z Ignacio Ramonetem My Life: A Spoken Autobiography. Jeśli chodzi o książki autorstwa Guevary wykorzystane w dysertacji, były to: Dzieła T1:Wojna partyzancka i inne teksty militarne14, Dzienniki motocyklowe15, Epizody wojny rewolucyjnej16 oraz Guerrilla Warfare17. Niebagatelne znaczenie miały też biografie obu przywódców: Che Guevara autorstwa Johna Lee Andersona18 oraz Fidel Castro. Biografia Volkera Skierki19, a także Che Guevara: Revolutionary & Icon Trishy Ziff20. Niezwykle ważne były również pozycje dotyczące kryzysu kubańskiego: The Cuban Missile Crisis: A Critical Reappraisal21, Stany Zjednoczone wobec rewolucji kubańskiej 1959—196222, Intelligence and the Cuban Missile Crisis23. Istotne były pozycje dotyczące zaangażowania wojsk kubańskich w wojnę domową w Angoli: The Cuban Intervention in Angola, 1965—199124, Wojna graniczna w Angoli 1975—198925 Kuba i Afryka. Sojusz dla rewolucji26 oraz Kuba i jej rewolucja w Ameryce Łacińskiej.


Cel, jaki postawił przed sobą Autor pisząc niniejszą dysertacje to wykazanie, iż media niezależnie od okresu i sytuacji politycznej w danym kraju, nigdy nie są do końca obiektywne. Przyczyną takiego stanu rzeczy bywa nie tylko cenzura, ale także przekonanie dziennikarzy o tym, że daną kwestię powinni opisać w określony sposób. Pod każdym artykułem podpisuje się człowiek, który zawsze przedstawia swoją wizję danego problemu i nawet najbardziej rygorystyczne przestrzeganie zasad etyki dziennikarskiej nie zagwarantuje jego pełnej obiektywności. Autor chciałby również wykazać, jaki wpływ na opis danego tematu w prasie (w tym wypadku — Kuby i jej rewolucji) ma sytuacja polityczna oraz polityczne przemiany w kraju, w którym jest wydawana, a także jej linia redakcyjna oraz tematyka. Autor stara się też odpowiedzieć na kilka pytań badawczych, a mianowicie: Jaką rolę pełnią media w kreowaniu opinii społecznej?


Czy i jak bardzo różni się obraz Kuby w polskiej prasie w warunkach dominacji ideologii komunistycznej i w czasach pluralizmu politycznego po 1989 roku?


W jaki sposób, w ramach światopoglądowego monolitu prasy w PRL, różniły się opisy Kuby i jej rewolucji w zależności od tematyki i linii politycznej danego czasopisma?


Jaki punkt widzenia na sprawy kubańskie prezentowała prasa katolicka w PRL i czy był on znacząco odmienny od pozostałych tytułów?


Jaki wpływ ma opinia społeczna na treści publikowane w mediach?


Czy cenzura jest w stanie w sposób całkowity odebrać dziennikarzowi możliwość zaprezentowania swoich poglądów?


Jak sytuacja polityczna w Polsce wpłynęła na postrzeganie Kuby i jej rewolucji przez polskich dziennikarzy?


Wszystkie te kwestie z pewnością wymagają pogłębionej i wielowątkowej analizy, jednak według Autora rewolucja kubańska jest zagadnieniem na tyle kontrowersyjnym i niejednoznacznym, że idealnie nadaje się do tego, by na jej przykładzie zaprezentować jak wiele czynników wpływa na to w jaki sposób określone zagadnienie przedstawiane jest w mediach.


Praca podzielona jest na IV rozdziały, z których każdy składa się z podrozdziałów.


I rozdział poświęcony został teoretycznym podwalinom ideowym rewolucji kubańskiej. Ma on charakter wprowadzający. Jego celem jest zapoznanie czytelnika z tematem pracy, próba wyjaśnienia czym była rewolucja kubańska oraz jak i dlaczego do niej doszło. Autor starał się w nim nakreślić części składowe ideologii, którą kierowali się jej przywódcy i którą propagowali zarówno w trakcie walk, jak i po przejęciu władzy, za pomocą środków masowego przekazu. Pierwszym omówionym elementem jest myśl kubańskiego wieszcza narodowego, uczestnika wojny o niepodległość Wyspy — Jose Martiego. Kult tego poety, eseisty i myśliciela politycznego był na Kubie rozpowszechniony na długo przed rewolucją kubańską. W swoich pracach wyrażał on uznanie dla społeczeństwa amerykańskiego, jako zbudowanego przez imigrantów z całego świata. Uważał on, że Stany Zjednoczone zawsze będą dążyć do podporządkowania sobie całego kontynentu amerykańskiego, jego poglądy można nazwać antyamerykańskimi Obserwując politykę USA wobec innych krajów doszedł on do wniosku, że nigdy dobrowolnie nie zgodzą się na pełną polityczną niezależność Kuby Nawet jeśli pomagały Kubańczykom wyzwolić się spod hiszpańskiego panowania, będą ich kraj traktować jak swoją strefę wpływów. Fidel Castro od samego początku działalności, nawet gdy jeszcze nie określał się jako marksista deklarował, że spuścizna ideowa Jose Martiego wywarła kluczowy wpływ na jego poglądy.


Drugim elementem składowym ideologii rewolucji kubańskiej był marksizm-leninizm. Początkowo sam Fidel Castro był wobec tej filozofii zdystansowany, a przynajmniej za takiego powszechnie uchodził. Dopiero pod wpływem m.in. starszego brata, Raula oraz Ernesto „Che” Guevary z czasem doszedł do wniosku, że na Kubie należy wprowadzić rządy klasy robotniczej zarządzającej środkami produkcji za pośrednictwem partii komunistycznej. Kontrolowała ona środki produkcji odebrane klasom dotychczas posiadającym, sprzymierzonym z poprzednią głową państwa, popieranym przez Stany Zjednoczone Fulgencio Batistą. To za ich namową swoją wrogość wobec USA ugruntował w sprzeciwie wobec kapitalizmu widząc w nim narzędzie wrogiego mocarstwa, znacjonalizował przemysł, wywłaszczył amerykańskie firmy i przeprowadził reformę rolną oraz wiele innych zmian społeczno-ekonomicznych w duchu marksizmu-leninizmu. Postanowił więc, wobec braku alternatywy, zbliżyć się politycznie do ZSRR. Zdawał sobie bowiem sprawę, że bez jego pomocy trudno mu będzie utrzymać się u władzy wobec skrajnej nieprzychylności sąsiada z Północy. Nie było to jednak całkowite podporządkowanie się. Kuba zachowała niezależność polityczną i sama stanowiła o kwestiach dotyczących polityki wewnętrznej i zagranicznej, niejednokrotnie w opozycji do sugestii płynących z Kremla, jak choćby prowadząc politykę wspierania rewolucji socjalistycznych w państwach amerykańskich. Jednym z przykładów odmiennego stanowiska ze strony ZSRR na temat poczynań Kubańczyków było zaangażowanie się w wojnie niepodległościowej w Angoli. Władze ZSRR utrzymywały, że Kuba nie powinna brać w tym konflikcie militarnego udziału, ponieważ swoje zaangażowanie rozpoczęły Stany Zjednoczone. Oczywiście po stronie Narodowego Związku na Rzecz Całkowitego Wyzwolenia Angoli (UNITA), Kuba natomiast wsparła Ludowy Ruch Wyzwolenia Angoli — Partię Pracy (FNLA). Filozofia rozprzestrzeniania rewolucji na inne kraje była co prawda realizowana przez Związek Radziecki w przypadku zaistnienia dogodnych do tego okoliczności, jednakże bardziej odpowiadała programowo potępianemu trockizmowi niż oficjalnej linii radzieckiej partii komunistycznej. Fidel Castro czerpał jednak z marksizmu-leninizmu, choćby w kwestii prawa narodów do samostanowienia. To właśnie w oparciu o nią dążono do uniezależnienia się Wyspy od politycznych nacisków ze strony USA. Z leninizmu zaczerpnięta została również idea władzy partii komunistycznej jako wyraziciela klasowych interesów proletariatu. Także zniesienie prywatnej własności środków produkcji poprzez nacjonalizację prywatnych przedsiębiorstw było efektem wzorowania się ma marksizmie-leninizmie.


W ostatnim podrozdziale pierwszego rozdziału Autor podjął się przedstawienia doktryny guevaryzmu, jako lokalnej odmiany marksizmu dostosowanej do potrzeb krajów rozwijających się, ale także rozumianego jako teoria walki partyzanckiej i jego wpływu na późniejsze poglądy Fidela Castro. To właśnie Ernesto „Che” Guevara i jego poglądy oraz bliskie relacje z nim sprawiły, że rewolucja kubańska, nie mająca na początku charakteru stricte komunistycznego, z czasem przybrała taki kształt. Guevara czerpał z kilku nurtów marksizmu jednocześnie pozostając dalece krytycznym wobec systemu zaimplementowanego przez ZSRR w Europie Wschodniej. Z leninizmu przejął koncepcję rządów klasy robotniczej za pośrednictwem awangardowej partii komunistycznej. W tak zarządzanym państwie partia miała znieść prywatną własność środków produkcji i wprowadzić socjalizm będący etapem przejściowym na drodze do osiągnięcia komunizmu. Z trockizmu z kolei zapożyczył teorię permanentnej rewolucji, którą osobiście próbował uskuteczniać biorąc udział w antykolonialnych lewicowych przewrotach w Afryce i Ameryce Południowej, zaś z maoizmu przekonanie o możliwości przejścia państwa gospodarki feudalnej do socjalizmu z pominięciem fazy kapitalizmu. To również Ernesto Guevara przeszczepił na grunt kubański koncepcję walki partyzanckiej prowadzonej przez małe, dobrze wyszkolone i szybko przemieszczające się grupy żołnierzy, których skoordynowane akcje były w stanie doprowadzić do wybuchu ogólnokrajowej rewolucji na Wyspie.


Drugi rozdział pracy Autor poświęcił przedstawieniu i omówieniu obrazu rewolucji kubańskiej zaprezentowanego na łamach prasy polskiej w epoce PRL.Był on uwarunkowany obowiązującym państwowym paradygmatem marksizmu-leninizmu w wersji zgodnej z linią PZPR. Pierwszy podrozdział poświęcono tygodnikowi „Polityka”, będący oficjalnym organem prasowym PZPR. Periodyk ten stawiał sobie wówczas za cel kształtowanie światopoglądu czytelnika w duchu marksizmu-leninizmu. Kiedy na jego łamach poruszano tematykę rewolucji kubańskiej, zawsze podkreślano sytuację geopolityczną Kuby, jej historię, relacje z USA. Przeprowadzano politologiczne analizy, które miały świadczyć o słuszności prowadzonej przez kubańskie władze polityki. Podkreślano jej kolonialną przeszłość oraz późniejszą polityczną zależność od Stanów Zjednoczonych zaprowadzoną przez amerykańskie władze w imię zasady „Ameryka dla Amerykanów”. Wspominano o poziomie życia na Wyspie przed rewolucją i porównywano do sytuacji po jej zwycięstwie. Dużo pisano na temat rozpiętości dochodów między biednymi a bogatymi Kubańczykami oraz późniejszym nacjonalizowaniu przemysłu, o reformie rolnej, o poprawie wskaźników ekonomicznych. Wiele miejsca poświęcano również relacjom Kuby z innymi krajami deklarującymi wprowadzenie ustroju socjalistycznego, zwłaszcza tymi które, tak jak Kuba, miały za sobą doświadczenie bycia kolonią. Redaktorzy „Polityki” starali się kształtować w czytelniku pozytywny obraz Kuby jako kraju, który mimo przeciwności losu i niechęci ze strony świata Zachodu, dzięki pomocy bliskich ideologicznie krajów Bloku Wschodniego dążył do celu. Było nim zbudowanie państwa powszechnego dobrobytu klasy robotniczej jednocześnie wspierającego w tym inne, biedniejsze od siebie kraje.


Kolejny podrozdział drugiego rozdziału poświęcono periodykowi naukowemu „Sprawy Międzynarodowe” wydawanemu pod auspicjami Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Jest to czasopismo eksperckie, niszowe, przeznaczone dla osób, które zawodowo zajmują się polityką zagraniczną i posiadających specjalistyczną wiedzę na ten temat. Za czasów Polski Ludowej podejmowano się w nim analizy polskiej polityki zagranicznej uwzględniając ówcześnie obowiązującą strategię geopolityczną opartą na doktrynie bezpieczeństwa narodowego, którego gwarantem miał być sojusz militarny, polityczny i gospodarczy z ZSRR. O Kubie pisano zazwyczaj w kontekście możliwych konfrontacji militarnych z USA i kryzysów politycznych mogących prowadzić do zaburzenia dwubiegunowego, pojałtańskiego ładu światowego. Dużo miejsca poświęcono więc wspomnianemu już kryzysowi kubańskiemu, który gdyby nie został zażegnany, mógłby doprowadzić do wybuchu globalnego konfliktu zbrojnego z użyciem broni atomowej. Ważnym tematem dla redaktorów „Spraw Międzynarodowych” był Ruch Państw Niezaangażowanych, do którego należała również Kuba. W obliczu ówczesnego podziału świata na dwa wrogie bloki, państwa niezaangażowane uznały, że opowiedzenie się po którejkolwiek ze stron, mogło doprowadzić do uzależnienia się od jednego z dwóch mocarstw. Kuba była wówczas bardzo aktywnym członkiem Ruchu, który antykolonialną filozofię postanowił wykorzystać w celu wspierania rewolucji socjalistycznych. W odróżnieniu od „Polityki”, „Sprawy Międzynarodowe” nie były i nie są czasopismem opiniotwórczym. Jeśli autorzy pisali o Kubie, to nie w sposób taki, aby przekonać czytelnika do konkretnego poglądu na jej temat — raczej zakładano, że ów czytelnik ma już wyrobiony określony pogląd, a celem lektury jest jedynie pogłębienie specjalistycznej wiedzy na jej temat. Starano się przedstawić rolę jaką Wyspa odgrywała w rejonie Morza Karaibskiego, jakie miała relacje z innymi państwami oraz jak jej działania przekładały się na politykę w wymiarze globalnym.


Trzeci podrozdział drugiego rozdziału Autor poświęcił „Ilustrowanemu Tygodnikowi Społeczno — Politycznemu »Perspektywy«”. Był to periodyk o charakterze kulturalno-rozrywkowym. Poruszając temat Kuby i rewolucji kubańskiej jego redaktorzy nie skupiali się tylko na kwestiach politycznych, ale również na kubańskiej kulturze oraz na codziennym życiu Kubańczyków, którego opisy pochodziły z bezpośrednich relacji korespondentów. Czytelnik mógł dzięki lekturze tego czasopisma poznać kubański film, literaturę oraz malarstwo. Miał możliwość również przeczytać o sytuacji politycznej na Kubie, gdy ta się zmieniała, gdy działo się coś ważnego, coś co miało znaczenie dla samej Kuby lub dla Polski. „Perspektywy” były też skierowane do innego czytelnika, niż poprzednie tytuły. Do takiego, który niekoniecznie jest dobrze zaznajomiony z omawianą tematyką, ale chce z jakiegoś powodu dowiedzieć się czegoś o świecie, w formie skondensowanej i łatwej do przyjęcia.


W czwartym podrozdziale Autor podjął się omówienia obrazu rewolucji kubańskiej przedstawionego w PRL na łamach tygodnika „Forum”. Jest to czasopismo zajmujące się publikowaniem głównie przedruków artykułów z prasy zagranicznej. Te, które dotyczyły Kuby i rewolucji kubańskiej pochodziły gównie, choć nie tylko, z prasy lewicowej.


Z „Forum” czytelnik był w stanie dowiedzieć się, co prasa zagraniczna pisała na temat Ernesto „Che” Guevary i jego działań w Afryce. Przybliżano w niej założenia jego filozofii, postulatów ze szczególnym uwzględnieniem idei antykolonializmu. W publikowanych artykułach „Che” Guevara przedstawiany był jako ideowiec walczący o wyzwolenie uciśnionych ludów Afryki spod kolonialnego panowania, co zostało odpowiednio uzasadnione poprzez odwołanie się do głoszonego przez niego marksizmu. Czytelnik „Forum” mógł dowiedzieć się również o „imperialnej” polityce USA, które zdaniem autorów gotowe były wysłać swoje wojska do każdego kraju, w którym wybuchnie socjalistyczna rewolucja. Wszystko to w ramach w ramach realizacji doktryny powstrzymywania komunizmu27 lub pod innym pretekstem, jeśli tylko Amerykanie poczuliby, że ich interesy na kontynencie są przez kogokolwiek zagrożone. W „Forum” przedrukowywano również artykuły na temat relacji kubańsko-chińskich, dyplomatycznego „balansowania” między Chinami, a ZSRR, relacji handlowych z Chinami. Chiny były wtedy również mocarstwem opierającym swoją politykę na podobnym do Związku Radzieckiego światopoglądzie (tylko w maoistowskiej odmianie28) dlatego były naturalnym, kolejnym sojusznikiem Kubańczyków przeciw Stanom Zjednoczonym. Istnienie dwóch państw marksistowskich pozwalało bardziej swobodnie kształtować kubańską politykę, jeśli Fidel Castro i jego współpracownicy wiedzieli, że w przypadku skonfliktowania się z ZSRR mogli jeszcze liczyć na wsparcie Chin. Dzięki temu Kuba, starając się nie popadać w zbyt dużą zależność od żadnego z tych państw utrzymywała raz bliższe relacje z ZSRR, a dalsze z Chinami, a innym razem odwrotnie.


Trzeci rozdział pracy doktorskiej Autor poświęcił na przeanalizowanie stosunku prasy katolickiej w czasach Polski Ludowej do Kuby i jej rewolucji. W tamtym czasie to właśnie prasa związana z Kościołem katolickim prezentowała linię odmienną od marksistowsko-leninowskiej, choć i tak podporządkowaną wspieranej przez rząd ideologii w mniejszym lub większym stopniu. Opisane w dysertacji katolickie periodyki prezentowały nurt katolicyzmu otwartego, posoborowego, skłonnego do podjęcia dialogu z władzami komunistycznymi29.


„Tygodnik Powszechny” to periodyk wydawany od 1945 roku. Reprezentował środowisko katolików gotowych zaakceptować zaistniałe zmiany polityczne i szukać płaszczyzny porozumienia z komunistami. Redaktorzy deklarowali chęć włączenia się w dzieło odbudowy Polski po wojnie. Zadanie, jakie przed sobą postawili to odnalezienie punktów wspólnych między katolicyzmem, a filozofią marksizmu i stworzenie płaszczyzny wzajemnego dialogu między nimi. Grupą docelową tej gazety była inteligencja katolicka, gotowa uczestniczyć w intelektualnych polemikach z przedstawicielami innych idei światopoglądowych. Przez wiele lat to właśnie łamy „Tygodnika Powszechnego” były platformą w miarę swobodnej wymiany myśli. Redaktorzy starali się pomóc katolikom odnaleźć się w nieprzyjaznej rzeczywistości ideologicznej i odpowiedzieć na pytanie, jak pogodzić bycie obywatelem Polski Ludowej z katolicyzmem bez konieczności postępowania wbrew własnemu sumieniu.


„Miesięcznik Znak” od początku, w przeciwieństwie do „Tygodnika Powszechnego” był pismem formalnie niezależnym od Kościoła katolickiego, wzorowanym na francuskim „Esprit”, bardzo silnie naznaczonym filozofią personalistyczną30. Częściej też poruszano tematykę polityczną, w tym także kubańską. Szczególnie było to widoczne w sytuacjach, kiedy na świecie działy się rzeczy, które stawiały przed ludźmi wyzwania moralne. Redaktorzy starali się być dla czytelników pomocnikami w kształtowaniu własnych poglądów na ówczesną sytuację polityczną na świecie. Mimo, wydawać by się mogło, antykomunistycznej proweniencji, nie zawsze opisywali konflikt zimnowojenny, czy też konkretne jego odsłony, stając po stronie Zachodu. Zdarzało się, że na jego łamach krytykowano amerykańską politykę wobec Kuby, a ponad wszystko wyrażano poparcie dla pokojowego rozwiązywania konfliktów, zwłaszcza w obliczu zagrożenia wojną atomową.


Z kolei Tygodnik Katolicki „Niedziela” koncentrował się raczej na życiu wewnętrznym Kościoła katolickiego i jeśli poruszał temat Kuby i jej rewolucji to tylko w kontekście sytuacji katolików na Wyspie, dialogu Kościoła z rządem kubańskim lub planowanej wówczas na przyszłość pielgrzymki Jana Pawła II do tego kraju. Szczególnie dużo miejsca redaktorzy poświęcili omówieniu Krajowego Spotkania Kościelnego w Hawanie w 1986 roku. W kilku artykułach i relacjach z wywiadów opisywano jak bardzo zmienił się stosunek kubańskiego rządu do hierarchii kościelnej, jak dalece obie strony gotowe były pójść na kompromis, aby osiągnąć porozumienie, które pozwoliłoby kubańskim katolikom cieszyć się swobodą praktykowania religii, a duchownym wolnością sprawowania posługi duszpasterskiej. Podkreślano, jaki wielki przełom nastąpił, jak wiekopomne było to wydarzenie i wyrażano nadzieję, że Jan Paweł II po zastosowaniu się do bilateralnych ustaleń z Hawany będzie mógł odwiedzić Wyspę. Podkreślano, że strona kubańska zapewniała, iż zostanie przyjęty z szacunkiem należnym głowie państwa i Kościoła.


Czwarty rozdział pracy Autor poświęcił obrazowi Kuby i rewolucji kubańskiej w prasie III RP. Jest on bardzo ważny z punktu widzeniu celu badawczego postawionego w pracy, ponieważ pozwala dokonać analizy porównawczej artykułów na temat Kuby i jej rewolucji w polskiej prasie z uwzględnieniem przemian politycznych, jakie zaszły w Polsce po roku 1989, a co za tym idzie, także na polskim rynku prasy. Rok 1989 to koniec cenzurowania prasy, zmiana paradygmatu w polskich mediach. Już nie marksizm-leninizm, a gospodarka wolnorynkowa i demokracja liberalna stały się dla polskich dziennikarzy opisujących Kubę punktem odniesienia. To także początek pluralizmu politycznego w polskich mediach. Wszystkie opisane w rozdziale II periodyki miały z konieczności proweniencję mniej lub bardziej lewicową, a w IV rozdziale Autor przeanalizował artykuły na temat Kuby publikowane na łamach post — PZPRowskiej „Polityki, prawicowego „Wprost”, lewicowego „Przeglądu” oraz „Przeglądu Tygodniowego” liberalnej „Gazety Wyborczej”. Takie ideowe zróżnicowanie pozwala zaobserwować, w jak odmienny sposób były w różnych gazetach opisywane czasami te same wydarzenia, w zależności od światopoglądu redaktorów i linii programowej gazety.


Szczególnie interesujący pod względem analizy porównawczej podrozdział pierwszy poświęcony został omawianemu w rozdziale II tygodnikowi „Polityka”. Był on w czasach Polski Ludowej oficjalnym organem prasowym PZPR, a po zmianie ustroju i usunięciu hasła „Proletariusze wszystkich krajów — łączcie się!” ze strony tytułowej, stał się tygodnikiem socjaldemokratycznym, umiarkowanie lewicowym. Wcześniej wychwalający Fidela Castro redaktorzy po 1989 poruszali temat Kuby w sposób bardziej zrównoważony, zdystansowany i krytyczny. Nie wahali się już wspominać o sytuacji gospodarczej na Wyspie, o niskim poziomie życia, nie zawsze obwiniając o to amerykańskie sankcje ekonomiczne. Dezaprobata dla kraju, który nie poszedł drogą Europy Środkowo — Wschodniej i nadal opiera się na zasadach marksizmu-leninizmu wyraźnie przebija z treści artykułów w „Polityce” po 1989 roku. Redaktorzy w swoich tekstach mniej lub bardziej wyraźnie sugerowali, że jedyna właściwa droga, jaką powinna pójść Kuba to transformacja ustrojowa i gospodarcza w kierunku demokracji liberalnej i kapitalizmu. Pomimo deklarowanej lewicowości, na łamach „Polityki” w III RP publikowali autorzy o różnych zapatrywaniach: od lewicowego Daniela Passenta, usiłującego wykazać zrozumienie dla kubańskiej polityki, do zdecydowanie antykomunistycznego Krzysztofa Mroziewicza, który uważał, że Kuba powinna stać się wolnorynkowa i demokratyczna nawet, jeśli miałoby do tego doprowadzić siłowe obalenie Fidela Castro31.


Drugi podrozdział Autor poświęcił obrazowi rewolucji kubańskiej przedstawionemu na łamach tygodnika „Wprost”. Jest to periodyk umiarkowanie prawicowy hołdujący zdecydowanie innym wartościom niż „Polityka”, któremu jednak udało się, zachowując dziennikarski obiektywizm, przedstawić sytuację na Wyspie z różnych punktów widzenia. W tygodniku „Wprost” ukazał się m.in. tekst Jacka Hinza32 o Igrzyskach Panamerykańskich w Hawanie w 1992 roku, które według jego relacji wpłynęły negatywnie na sytuację ekonomiczną Kubańczyków, a także zwiększyły policyjne represje. Opublikowano również wywiad z uczestnikiem rewolucji kubańskiej niezadowolonym z kierunku w jakim się rozwinęła, przekonanym o tym, że z jej efektów nie był zadowolony nawet sam Fidel Castro. Redaktorzy zastanawiali się również w jakim kierunku w przyszłości pójdzie Kuba — czy liberalnym i całkowicie wolnorynkowym, czy też będzie konstytuować dotychczasowy kurs, a może wybierze model pośredni, jak Wietnam lub Chiny. Co ważne, redaktorzy nie zakładali, że dla Wyspy istnieje tylko jedna właściwa droga, którą powinna podążyć. Autor starał się zademonstrować szerokie spektrum stanowisk zaprezentowanych na łamach czasopisma, zwracając uwagę na paradoksalnie mniejszy krytycyzm w stosunku do Kuby i rewolucji kubańskiej niż zaprezentowany w „Polityce”.


Trzeci podrozdział poświęcono analizie artykułów w „Przeglądzie Tygodniowym” i „Przeglądzie”. Czasopisma te charakteryzują się centrolewicową orientacją polityczną i bardzo ostrożnym, zachowawczym podejściem do tematu Kuby i jej rewolucji. Biorąc pod uwagę linię polityczną obydwu czasopism można się spodziewać podejmowania śmiałych prób obrony rewolucji kubańskiej jako fenomenu politycznego, zrywu robotników chcących przezwyciężyć nierówności społeczne. Tymczasem, owszem, redaktorzy wspominali o tym, że Fidel Castro przywrócił Kubańczykom godność, że w porównaniu do sytuacji sprzed roku 1958 społeczeństwo jest mniej rozwarstwione, a szeroko pojęta polityka społeczna stoi na wyższym poziomie, tak samo jak edukacja i opieka medyczna. Dominowała krytyka współczesnej sytuacji gospodarczej, autorytarnego charakteru władzy oraz ograniczonych możliwości podróżowania za granicę. Można więc dojść do wniosku, że albo lewicowi dziennikarze po roku 1989 stwierdzili, że powinni robić wszystko, aby nie zostać posądzonymi o prokomunistyczne sympatie, albo rzeczywiście stali się bardziej krytyczni wobec kubańskich rządów niż ich koledzy z prawicowego „Wprost”.


Ostatni podrozdział Autor poświęcił na omówienie obrazu rewolucji kubańskiej zaprezentowanego na łamach „Gazety Wyborczej”. Dziennik ten jako organ prasowy polskiej opozycji antykomunistycznej od samego początku hołdował zasadom gospodarki wolnorynkowej i kierował się silnie zakorzenionym etosem walki z „komunizmem”. Dlatego też nie dziwi fakt, że jest to chyba najbardziej nieprzychylna rewolucji kubańskiej gazeta ze wszystkich opisanych w niniejszej dysertacji. Jej redaktorzy wydawali się oczekiwać na rychły upadek reżimu Fidela Castro, czemu dawali wyraz w swoich artykułach nazywając go „stalinowskim” i „dyktatorskim”33. Wyraźnie skupiali się na oddaniu głosu kubańskiej opozycji, która nie mogła startować w wyborach oraz kubańskiej diasporze na Florydzie. Ubolewali nad brakiem lub niewystarczającym postępem wolnorynkowych reform gospodarczych, określali rewolucję kubańską jako przegraną. Jedynie w głośnej sprawie Eliana Gonzalesa zachowali bardziej wyważone stanowisko.


Należy przyznać, że w sensie ogólnym, ani prasa PRL, ani III RP nie zachowała pełnego obiektywizmu w sprawach związanych z Kubą — ta pierwsza zbyt mocno, ale zgodnie z wyznaczonym jej przez władze zadaniem, opierała się na paradygmacie marksistowskim34, a ta druga zbyt często nadużywała słów „komunizm”, „socjalizm”, czy „totalitaryzm” niezgodnie z ich politologicznym znaczeniem.


W III RP w sposób naturalny pojawiła się tendencja do krytykowania minionego systemu, a więc i Kuby, na której ten system nadal obowiązywał. Zaczęto pisać bardzo krytycznie o Kubie w prasie o różnej proweniencji światopoglądowej, ale periodyki skupiające osoby popierające opozycję demokratyczną w PRL częściej na swoich łamach publikowały artykuły, w których padały terminy z zakresu nauk politycznych. Pisano o „komunizmie”, gdy mowa była o „socjalizmie”35. Stosowano pewien skrót myślowy zakładający, że te terminy są synonimami. Wspominano o „totalitaryzmie” w odniesieniu do Polski po roku 1956, która była państwem autorytarnym36. Pisano o PRL-u jako o „państwie komunistycznym”, choć marksistowski komunizm to ustrój z definicji bezpaństwowy oraz pozbawiony podziałów klasowych37. Również socjalizm w odniesieniu do ówczesnej Polski był terminem dyskusyjnym, inaczej niż „totalitarny” charakter rządów, który zgodnie z konsensusem naukowym definitywnie zakończył się po odwilży październikowej38. Terminy te, mające charakter naukowy, stały się dla prasy III RP pozbawionymi pierwotnego znaczenia, emocjonalnymi określeniami, epitetami wpisującymi się w nową rzeczywistość polityczną, w której nastąpił swoisty, antykomunistyczny backlash po przemianach ustrojowych w 1989 roku39.

Rozdział I. Ideologiczne i społeczne podstawy rewolucji kubańskiej

1.1. Geneza rewolucji kubańskiej

„Rewolucja kubańska” — tym mianem określa się wydarzenie, jakim była akcja zbrojna lewicowego ruchu oporu wobec rządów Fulgencio Batisty na Kubie40. Szeroko komentowano ją w prasie całego świata, w tym również polskiej. Wprowadzenie ustroju socjalistycznego na dalekiej, egzotycznej Wyspie nie mogło umknąć uwadze prasy w PRL. Na początku, tj. w końcówce lat pięćdziesiątych XX wieku, nawet nie musiały być szczególnie cenzurowane przez władze, bowiem wszystko na Kubie toczyło się wtedy w takim kierunku, do jakiego prawdziwy socjalista mógłby dążyć. Nie było po prostu potrzeby cenzurowania czegokolwiek.


Kuba wtedy ze względu na swoje położenie, warunki atmosferyczne i bogactwa naturalne mogła faktycznie stać się „Perłą Karaibów”, gdyby tylko jej na to pozwolono. Niestety, do głosu doszedł nieodzowny element relacji międzynarodowych — geopolityka. Jako przedmurze Ameryki Łacińskiej padła ona ofiarą doktryny Monroe’a „Ameryka dla Amerykanów”41. Wskazano w niej, iż kontynent amerykański nie może podlegać dalszej kolonizacji ani ekspansji politycznej ze strony Europy, w zamian zaś zapowiadała, że Stany Zjednoczone nie będą ingerowały w sprawy państw europejskich i ich kolonii. Doktryna ta stała się fundamentem amerykańskiej polityki izolacjonizmu. Zgodnie z jej założeniami Stany Zjednoczone uznają ten rejon świata za swoją naturalną strefę wpływów i nie dopuszczą do całkowitej politycznej niezależności krajów latynoskich. Od kiedy tylko Kuba na początku XX wieku (z resztą przy pomocy USA) uzyskała niepodległość od Hiszpanii jasne było, że w zamiarze miała się stać państwem marionetkowym, rządzonym przez ludzi kierujących się interesem gospodarczym Amerykanów, nie Kubańczyków. Na przekór swoim naturalnym bogactwom Kuba była krajem bardzo biednym, a zwłaszcza biedni byli ci jej mieszkańcy, którzy nie piastowali wysokich funkcji państwowych, czyli większość. W pierwszej połowie lat pięćdziesiątych XX wieku większość Kubańczyków musiała się utrzymać za 6 dolarów tygodniowo. Informacja ta może robić wrażenie, ale każdy człowiek orientujący się w zagadnieniach ekonomii wie, że siła nabywcza pieniądza, czyli jej wartość na rynku była różna w różnych okresach. By uniknąć zarzutu nierzetelność, dla porównania dodajmy, że dochód ówczesny na mieszkańca najbiedniejszego wówczas stanu USA — Missisipi, wynosił ok. 830 dolarów rocznie, co tygodniowo daje i tak 3 razy mniej niż średni dochód Kubańczyka. Jak wiemy arytmetyczną średnią zarobków zawsze „zawyżają” osoby lepiej zarabiające, więc możemy śmiało przyjąć, że większość mieszkańców Wyspy zarabiała wtedy jeszcze mniej. Czy można żyć za takie pieniądze? Można, ale kosztem oszczędzania na własnym zdrowiu. W tamtym okresie niedożywienie było zjawiskiem powszechnym, a wśród dzieci szerzyły się choroby inwazyjne powodowane niedoborem witamin, którego przyczyną była niewłaściwa dieta42.


Nie lepiej było z dostępem do edukacji. Wprawdzie ówczesna kubańska konstytucja gwarantowała bezpłatne nauczanie w zakresie ośmioletniej szkoły podstawowej, jednak brakowało kadry nauczycielskiej, samych szkół, a te które były, miały duże problemy z wyposażeniem w podstawowe pomoce naukowe. Tak oto po raz kolejny okazało się, że tylko najbogatsi mogą mieć dostęp do podstawowych dóbr43.


W związku z tym, prowadzący w Hawanie kancelarię adwokacką, dr Fidel Castro44, znany już wcześniej z działalności terrorystycznej w krajach Ameryki Południowej, przystąpił do organizowania powstania zbrojnego. Przygotowania trwały około roku. Konspiratorzy, wywodzący się głównie z radykalnych organizacji studenckich, planowali opanowanie miasta Santiago de Cuba, uzbrojenie w zdobytą broń ludności i wywołanie powszechnego powstania. Zamierzano zdobyć koszary Moncada (obiekt główny, który miał zaatakować oddział pod bezpośrednim dowództwem Fidela Castro), sąd i prokuraturę (Raul Castro) i szpital miejski (Abel Santamaria). Równocześnie z rozpoczęciem działań w Santiago, inne grupy zbrojne miały napaść obiekty wojskowe w mieście Bayamo. Ta akcja miała mieć charakter zbrojnej demonstracji, ukierunkowanej na dezorientację i rozproszenie sił rządowych45.

Zdjęcie nr 1: Fidel Castro


Źródło: http://en.granma.cu/cuba/2016-12-01/fidel-castro-ruz [dostęp: 20.03.2021].


Akcja w Santiago rozpoczęła się 26 lipca 1953 roku o 04:45. Grupy bojowe stosunkowo łatwo opanowały szpital i sąd, lecz załoga koszar nie dała się zaskoczyć i gęstym ogniem odparła napastników. Osłaniani przez młodzieżowe grupy bojowe, dowodzone przez Pedro Mire i Fredo Labladora, konspiratorzy rozpoczęli odwrót w kierunku gór Sierra Maestra, gdzie zamierzali przejść do działań partyzanckich. Większość bojowników — wśród nich Fidel Castro — została jednak pojmana. Fiaskiem zakończył się też atak na koszary w Bayamo.


W pierwszej akcji zbrojnej poległo 81 powstańców (70 w Santiago, 11 w Bayamo). Proces pojmanych uczestników walk odbył się jesienią 1953 roku46. Wszyscy zostali skazani na długoletnie kary ciężkiego więzienia, w tym Fidel na 15, a Raul Castro na 13 lat47. Pod wpływem presji rozmaitych ugrupowań opozycyjnych oraz nacisków wywieranych przez część wspieranych przez media prominentnych postaci amerykańskiej sceny politycznej, Batista zdecydował się na uwolnienie więźniów politycznych.


W maju 1955 roku Fidel Castro opuścił wyspę Pinos, na której był przetrzymywany, i udał się do Meksyku, będącego wówczas miejscem schronienia uchodźców politycznych z całej Ameryki Południowej48. Dzięki poparciu miejscowych radykałów i organizacji kubańskich działających w USA, Castro stosunkowo szybko mógł przystąpić do organizowania zbrojnego powrotu na Kubę. Planował wówczas przerzucenie na Wyspę kadrowego oddziału partyzanckiego, który rozpocząłby działania w górach Sierra Maestra. Zainicjowanie partyzantki leśnej miało być skoordynowane z nasileniem akcji zbrojnej w miastach49. W Meksyku bazą kubańskich powstańców stała się posiadłość ziemska położona w pobliżu Ciudad de Mexico. Prowadzonym tam podstawowym szkoleniem wojskowym kierował generał Albert Bayo — były oficer hiszpańskiej Gwardii Królewskiej, który w czasie wojny domowej przeszedł na stronę republikańską. Plany powstańcze udaremniła jednak meksykańska policja. W marcu 1956 roku przeprowadziła ona rewizję w zajmowanej przez emigrantów posiadłości. Zatrzymano większość przebywających tam Kubańczyków, skonfiskowano zgromadzoną broń i zapasy50.


Po 50 dniach konspiratorzy zostali zwolnieni i przystąpili do odtwarzania tajnych arsenałów i składów. Akcja policyjna uświadomiła jednak kierownictwu Ruchu 26 Lipca (nazwa nadana dla upamiętnienia ataku na koszary Moncada), iż dalsze utrzymywanie przygotowań w tajemnicy jest niemożliwe. Szczególnie obawiano się przy tym zinfiltrowania organizacji lub likwidacji jej kierownictwa przez tajne służby Batisty. Postanowiono maksymalnie przyspieszyć przeniesienie działań na Kubę51. Na zmianę decyzji nie wpłynęła nawet klęska poniesiona w międzyczasie przez siły konspiracyjne atakujące koszary Goncuria w Matanzas. Wręcz przeciwnie, uznano, że na Wyspie zaistniała sytuacja rewolucyjna52. Pod koniec listopada, liczący 82 ludzi oddział Castro, zaokrętował się w porcie Tuxpan na jacht „Granma”. Jednostka opuściła port 25 lipca 1956 roku. Optymistyczne plany zakładały, że 30 listopada, po wylądowaniu w prowincji Oriente, siłami desantu zajęte zostanie pobliskie miasteczko Niquero, a następnie siły dowodzone przez Castro, we współdziałaniu z oddziałem Crecencio Pedreza (100 ludzi) opanują miasto Manzanillo. W broń zdobytą w tamtejszych koszarach zamierzano uzbroić miejscowych ochotników. Równocześnie inne oddziały Ruchu miały przeprowadzić demonstracje zbrojne i związać siły rządowe w Matanzas, Holquin i Santiago de Cuba. Po opanowaniu prowincji Oriente, powstańcy zamierzali ruszyć na Hawanę53.


Tymczasem „Granma” znalazła się w strefie złej pogody, czego w ogóle nie uwzględniono podczas planowania wyprawy i płynąc w ciężkim sztormie dotarła do kubańskich wybrzeży dopiero 2 grudnia o świcie. Natomiast na Wyspie akcja powstańcza rozpoczęła się zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Nigdzie jednak zbrojne wystąpienia nie zakończyły się sukcesem. W Santiago de Cuba rebelianci zdołali co prawda opanować komendę policji i budynki lotniska, lecz zostali z nich szybko wyparci przez policję i wojsko. Podziemna struktura Ruchu 26 lipca została rozbita, a jego dowództwo w większości zginęło54.


Fatalny przebieg miało również desantowanie grupy Castro. Nieoświetlona “Granma” dostrzeżona została przez załogę przybrzeżnego kabotażowca, którego kapitan powiadomił o tym fakcie administrację morską. W efekcie nad jachtem pojawił się samolot wojskowy. Wkrótce powstańcy wypatrzyli na horyzoncie okręt patrolowy. Lądowanie trzeba było zatem maksymalnie przyśpieszyć, nie bacząc na ukształtowanie wybrzeża. Tymczasem plaża Les Coloradas oddzielona była od stałego lądu pasem mangrowych bagnisk o ponadkilometrowej szerokości. Zmusiło to przedzierających się na twardy grunt powstańców do porzucenia większości sprzętu i wyposażenia. Po pokonaniu bagien, grupa Castro skierowała się w głąb Wyspy55. Pierwsze dni wykazały całkowite nieprzygotowanie oddziału do prowadzenia walki partyzanckiej. Niezaprawieni w marszach ludzie poodparzali stopy, na biwakach pozostawiano resztki ułatwiające policji pościg, nie maskowano śladów.


Po zdobyciu miejscowości Alergia del Pio, Castro musiał zarządzić dłuższy odpoczynek. W rejonie biwaku nie wystawiono jednak ubezpieczeń. Doniesienie właściciela pobliskiej plantacji, w połączeniu z beztroską dowódcy, umożliwiły siłom rządowym całkowite zaskoczenie powstańców. Większość rebeliantów została pojmana bądź zabita.


Jedynie kilka niewielkich grupek wyrwało się z kotła i dotarło w góry. Szczególnym zbiegiem okoliczności śmierci i niewoli uniknął zarówno Castro jak i Ernesto „Che” Guevara56. Po spotkaniu ocalałych z pogromu insurgentów okazało się, że Ruch 26 Lipca dysponuje w górach Sierra Maestra 26 wycieńczonymi ludźmi. Castro nie tracił jednak optymizmu. Wobec totalnej klęski koncepcji powstańczej postanowił rozpocząć długotrwałą wojnę partyzancką. Przez około miesiąc Castro i jego ludzie regenerowali siły, oswajali się z klimatem, poznawali teren i przygotowywali swą pierwszą akcję zbrojną. Jej obiektem stał się posterunek wojskowy La Plata57. W nocy z 16 na 17 stycznia 1957 roku partyzanci odnieśli swój pierwszy sukces, zdobywając 9 sztuk broni i ponad 1000 sztuk amunicji, bez strat własnych. W trakcie wymiany ognia zginęło dwóch żołnierzy, a pięciu zostało rannych. Przez następne tygodnie rebelianci uchylali się przed obławami organizowanymi — w sposób bardzo nieudolny — przez siły rządowe. W połowie marca partyzantkę „leśną” wzmocniło 50 ochotników wytypowanych przez konspiracyjne ogniwa Ruchu działające w miastach. Prócz tego do Castro przyłączyło się kilkunastu chłopów58.


Pod koniec lutego, działając pod naciskiem umiarkowanej opozycji, Batista zmuszony został do znacznego ograniczenia a praktycznie likwidacji cenzury. Decyzja ta miała zasadnicze znaczenie dla dalszego przebiegu wydarzeń. W jej wyniku większość Kubańczyków dowiedziała się o partyzantce w Sierra Maestra i nieudolnych próbach jej likwidacji. Dzięki temu oddział Castro odnosił sukcesy propagandowe niewspółmierne do swych możliwości militarnych. Zaczęła rodzić się legenda. Sądzić można, że w taki właśnie, pośredni sposób, partyzantka przyczyniła się do uaktywnienia spacyfikowanych na przełomie listopada i grudnia 1956 roku miejskich struktur konspiracyjnych59. W dniu 13 marca bojówki Związku Studentów Kubańskich — ok. 100 ludzi dowodzonych przez Jose Antonio Echevaria — próbowały opanować kluczowe obiekty Hawany i zgładzić Batistę. Wykorzystując zaskoczenie bojownicy zdołali przedrzeć się do pałacu prezydenckiego i opanować jego część, lecz z uchwyconych pozycji zostali szybko wyparci przez wojsko. Podobnie zakończył się atak na stołeczną radiostację. Struktury organizujące ową nieudaną akcję zdołały jednak przetrwać falę represji i z czasem przekształciły się w Dyrektoriat 13 Marca60. Pod koniec 1957 roku organizacja ta rozpoczęła działania partyzanckie w masywie Escambray, centralnej prowincji Las Villas. Był to najważniejszy po Sierra Maestra ośrodek partyzancki, zaś Dyrektoriat stał się z czasem głównym konkurentem Castro w walce o władzę po obaleniu Batisty61.


Tymczasem, po zintegrowaniu — był to proces dość złożony, co potwierdza duża płynność stanu oddziału — nowo przybyłych z „weteranami” i ich podstawowym przeszkoleniu, Castro zaatakował następny posterunek wojskowy, tym razem w El Uvero. Obiekt ten był obsadzony przez 53 żołnierzy, co znaczyło, że rebelianci zdecydowali się na walkę z niemal równorzędnym przeciwnikiem. Atak rozpoczął się w nocy 27 maja. Po ponad trzygodzinnej wymianie ognia partyzanci wzięli posterunek szturmem przy stracie 6 ludzi. Zginęło też 14 żołnierzy sił rządowych. Była to największa akcja oddziału Castro w 1957 roku.


W późniejszym okresie rebelianci nie podejmowali zakrojonych na większą skalę działań zaczepnych. Z kolei siły rządowe zadowoliły się niezbyt szczelną blokadą Sierra Maestra. Jednak sukces w El Uvero, nagłośniony przez media, zarówno kubańskie jak i amerykańskie, gdzie głównymi orędownikami Castro w amerykańskich środkach przekazu byli Herbert Matthews z wpływowego dziennika „New York Times” i dziennikarz telewizyjny Bob Taber, skłonił do podjęcia działań bezpośrednich również opozycję liberalną62.


25 maja, w rejon miejscowości Mayari w prowincji Oriente, jachtem „El Corinthia” przybył na Kubę 26-osobowy oddział Calixto Sancheza, wystawiony wysiłkiem byłego prezydenta Socarrasa. Akcja ta ukierunkowana była na stworzenie alternatywnego w stosunku do radykałów ogniska walki partyzanckiej. Marsz w góry Sierra dcl Cristal zakończył się jednak dla ludzi Socarrasa tragicznie. Zostali oni okrążeni i rozbici.


Do kolejnej fali wystąpień w miastach doszło w sierpniu 1957 roku. Ich przyczyną było zamordowanie przez policję Franka Paisa, szefa miejskich struktur Ruchu 26 Lipca, tzw. „organizacji nizin”. Przeciw chwiejącej się dyktaturze wystąpiła też część kadry oficerskiej. Wojskowe sprzysiężenie było jednak nie najlepiej zorganizowane, oficerom nie udało się skoordynować swoich wysiłków, w rezultacie czego bunt marynarzy, który wybuchł 5 września 1957 roku w bazie morskiej w Cienfuegos, nie rozszerzył się na całe siły zbrojne. Jedynie żołnierze z garnizonu Saqua La Grande wyszli z koszar. Zrewoltowani marynarze, dowodzeni przez porucznika San Romana zdołali przy pomocy ludności cywilnej zająć kluczowe pozycje w mieście, nie mieli jednak dość sił, by rozszerzyć akcję powstańczą. Tymczasem do Cienfuegos skierowano kilka tysięcy lojalnych wobec Batisty żołnierzy i policjantów. Po zbombardowaniu z powietrza najważniejszych punktów oporu, siły rządowe ruszyły ku centrum miasta. Zacięty opór rebeliantów trwał kilka godzin. W walkach zginęło 200 marynarzy, 600 cywilów i ponad 100 żołnierzy jednostek rządowych. Konsekwencją buntu floty była czystka w korpusie oficerskim. Prowadzone przez policję polityczną śledztwa doprowadziły, poza tym do wykrycia i unicestwienia jeszcze jednego sprzysiężenia wojskowego, kierowanego przez pułkownika Ramona Barquina63. Castro w drugiej połowie roku doprowadził do poważnego wzmocnienia swoich sił, które w grudniu liczyły już kilkuset uzbrojonych i przygotowanych do działań w górach ludzi. Najważniejszy sukces castryści odnieśli jednak na płaszczyźnie pozamilitarnej. Było nim przygotowanie przez wspomnianego już Boba Tabera, a następnie wyemitowanie w telewizji amerykańskiej filmu dokumentalnego o partyzantach z Sierra Maestra64. Obraz ten, przedstawiający w bardzo pozytywnym świetle Fidela Castro i kierowany przez niego ruch, przyczynił się w znaczącym stopniu do zmian amerykańskiej polityki wobec Kuby. W roku 1957 William Wielamd, kierujący wydziałem karaibskim Departamentu Stanu USA instruując Earla Smitha, nowo mianowanego ambasadora w Hawanie stwierdził: dla Kuby (…) i świata (…) najlepiej będzie jeżeli Batista zostanie usunięty. Widocznym przejawem zasadniczego przewartościowania priorytetów amerykańskich, na Kubie stało się zawieszenie dostaw broni dla armii rządowej. Pierwszy statek z karabinami65 „Garand” zatrzymany został w porcie nowojorskim 14 marca roku. Stało się tak, mimo sprzeciwu Earla Smitha, który słusznie uważał, że zwycięstwo Castro przyniesie USA katastrofalne skutki.


Tymczasem Castro stale otrzymywał broń od swych zwolenników. Na przełomie 1957 i 1958 roku castryści czuli się tak pewnie w Sierra Maestra, gdzie kontrolowali ok. 5 tys. km, że rozpoczęli wydawanie własnej gazety „Cuba Libre”, oraz podjęli starania o pozyskanie radiowych urządzeń nadawczych. 24 lutego 1958 roku rozpoczęła pracę powstańcza radiostacja — Radio Rebelde. Utworzono też — głównie na potrzeby propagandy — Naczelne Dowództwo, które zaczęło podpisywać wydawane cyklicznie komunikaty wojenne. Wszystkie te działania nadawały partyzantce wymiar niewspółmiernie wielki do jej rzeczywistych możliwości militarnych. Powodowały też ciągły wzrost liczby członków i sympatyków Ruchu 26 Lipca.


Siły policyjno-wojskowe zachowywały się tymczasem biernie, rezygnując nawet z wysyłania w góry patroli. Okazało się, że wierne rządowi siły zbrojne, liczące według liczby etatów 43 tys. żołnierzy w armii, 7 tys. w marynarce i 2 tys. w lotnictwie, nie są w stanie zlikwidować działających w górach rebeliantów. Było to w równej mierze następstwem słabego wyszkolenia polowego, nieudolnego dowodzenia i korupcji, co braku wewnętrznej spójności i ducha bojowego66.


Wiosną 1958 roku, uzyskawszy w Sierra Maestra bezpieczną bazę do dalszych działań, Castro postanowił przerzucić oddział kadrowy w góry Sierra del Cristal i Sierra de Nicaro. W dniu 14 marca od sił głównych odłączyła się kolumna dowodzona przez Raula Castro. Po dotarciu w miejsce przeznaczenia, Naczelne Dowództwo, w specjalnym komunikacie ogłosiło powstanie II Frontu Wschodniego. Ponieważ rozszerzanie obszarów działania sił partyzanckich nie spotkało się ze zdecydowanym przeciwdziałaniem, wkrótce powstały dwa kolejne fronty: III w rejonie Santiago de Cuba pod dowództwem Juana Almeidy i IV rozciągnięty od Manzanillo do Holquin dowodzony przez Camilo Cienfuegosa. Szczególne znaczenie miało zorganizowanie w pobliżu Manzanillo polowego lotniska. Utworzony został wówczas most powietrzny, za pośrednictwem którego castryści otrzymywali broń, amunicję, medykamenty i inne niezbędne wyposażenie. Rozszerzenie obszaru działania sił rebelianckich, w połączeniu z umiejętnie prowadzoną akcją propagandową i atrakcyjnym dla ludności wiejskiej programem agrarnym, obejmującym m.in. zapowiedź przeprowadzenia reformy rolnej, szybko przyniosło zakładane efekty67. Do górskich baz napływali ochotnicy, a miejscowa ludność powiadamiała partyzantów o ruchach sił rządowych, wskazywała drogi i skróty, zaopatrywała w żywność.


Castro doskonale rozumiał znaczenie poparcia miejscowej ludności dla powodzenia walki partyzanckiej. Wszelkie przestępstwa przeciwko cywilom były więc karane z całą surowością, polowe trybunały rewolucyjne często wymierzały karę śmierci. Taki stosunek uzbrojonych ludzi do chłopów i ich mienia był na Kubie rzeczą całkowicie nową. Dlatego też, kiedy w kwietniu rebelianci opanowali większość prowincji Oriente i przystąpili do organizowania administracji, mogli liczyć na poparcie większości ludności wiejskiej. Wówczas to Castro zaczął określać podległe sobie siły jako Armię Powstańczą. Określenie to przyjęło powstańcze radio i prasa.

Zdjęcie nr 2: Podział administracyjny Kuby w 1953 roku


Źródło: http://www.granma.cu/granmad/2011/01/01/nacional/1953.jpg [dostęp: 18.03.2021].


Sukcesy odnoszone przez Ruch 26 Lipca doprowadziły do wzrostu aktywności sił bojowych innych organizacji. Powstały silne zgrupowania partyzanckie w górach Sierra de los Organos i Sierra del Rosario, w prowincji Pinar del Rio oraz w górach Escambray. Wojna partyzancka objęła zatem trzy ważne prowincje: Oriente, Pinar del Rio i Las Villas68.


Sukcesy odnoszone przez partyzantkę skłoniły Fidela Castro do poparcia strajku przygotowywanego w miastach przez „organizację nizin”. Jego organizatorzy zakładali, że strajk doprowadzi do starć z policją i wojskiem, które przerodzą się w powszechne powstanie. Jednak podobnie jak podczas planowania innych akcji i tym razem opozycjonistów cechował nieuzasadniony optymizm. Akcja strajkowa objęła jedynie trzy z sześciu prowincji. Siły policyjne zdołały zdusić protest w większości dużych miast. Wydarzenia te unaoczniły, iż na obszarach zurbanizowanych Batista dysponuje możliwością skutecznego pacyfikowania działań rebeliantów. Pośrednio akcja strajkowa doprowadziła zatem do wzrostu znaczenia partyzantki69. Do podobnych wniosków doszło też kierownictwo sił bezpieczeństwa. Przeciw lekceważonym dotychczas oddziałom partyzanckim, skierowano 14 batalionów piechoty wspieranych przez lotnictwo i pojazdy pancerne. Całością sił wydzielonych do przeprowadzenia operacji „Verano”, liczących ok. 10 tys. żołnierzy, dowodził generał Eulogio Canlillo. Castro, dzięki swym informatorom, zdawał sobie sprawę z prowadzonych przez przeciwnika przygotowań. Prócz rozmaitych przedsięwzięć natury militarnej, kierownictwo Ruchu 26 Lipca rozpoczęło więc prowadzenie klasycznej wojny psychologicznej70. Dążąc do osłabienia morale i woli walki w siłach reżimowych, 1 kwietnia Naczelne Dowództwo wydało manifest, w którym wezwało żołnierzy Batisty do przechodzenia na stronę rewolucji. Wszystkim składającym broń zagwarantowano bezpieczeństwo osobiste i możliwość wstąpienia do Armii Powstańczej.


Po otoczeniu Sierra Maestra siły rządowe przypuściły atak na miejscowość Las Mercedes — najbardziej wysunięty ku nizinom punkt opanowany przez rebeliantów, obsadzony przez liczący ok. 200 ludzi oddział Agela Verdecia. Po dwudniowych walkach wojska rządowe zdobyły osadę, lecz partyzanci nie zostali zniszczeni, ale w zorganizowany sposób wycofali się w wyższe partie gór. Podejmowane przez armię próby likwidacji baz partyzanckich kończyły się fiaskiem. Rebelianci, informowani przez miejscowych chłopów o ruchach wojsk rządowych, organizowali zasadzki na mniejsze pododdziały i patrole, zadając im ciężkie straty lub uchylali się przed walką z przeważającymi siłami. Castro zorganizował ponadto grupę kilkudziesięciu snajperów, którzy działając pojedynczo permanentnie nękali atakujących, polując zwłaszcza na oficerów i podoficerów. Po pierwszych, zakończonych porażkami akcjach przeciwpartyzanckich, gwałtownie załamały się morale wojsk rządowych. Pochodzący w większości z nizin żołnierze nie byli przygotowani do prowadzenia walki w trudnym terenie Sierry, zaś obawa przed partyzantami i skuteczne działania snajperów prowadziły do demonizowania liczebności sił Castro i ich możliwości bojowych71.


Zdając sobie sprawę ze słabości przeciwnika, partyzanci dobrze traktowali jeńców, często przeprowadzali na ich użytek demonstracje siły, gromadząc w jednym miejscu dużą liczbę bojowników, a następnie zwalniali pochwyconych żołnierzy. Z jednej strony prowadziło to do przekazywania dowództwu rządowemu fałszywych informacji o przeciwniku, z drugiej ułatwiało szeregowym żołnierzom podejmowanie decyzji o poddaniu się. To przede wszystkim skutecznej akcji propagandowej przypisać należy poddanie się castrystom jednego z uczestniczących w operacji batalionów. Jego dowódca, major Eugenio Cuevedo przyłączył się do rebelii. Operacja „Verano” załamała się ostatecznie w połowie lipca. Armia Batisty straciła w toku działań ok. 1,5 tys. żołnierzy, z tego 40 zabitych, pozostałe straty w ludziach to ranni, jeńcy i dezerterzy, z których część przyłączyła się do partyzantów. Castryści zdobyli kilkaset sztuk broni strzeleckiej, 12 moździerzy i czołg72.


Po osiągniętych sukcesach, Castro przystąpił do opracowywania planów poważnego rozszerzenia wojny partyzanckiej i przeniesienia działań na niziny. Szczegółowy zamiar zakładał opanowanie położonej centralnie prowincji Las Villas i odcięcie w ten sposób operujących na wschodzie wojsk rządowych od Hawany. Uwieńczeniem wysiłku zbrojnego miało być zdobycie stolicy prowincji — miasta Santa Clara. Równocześnie — by zmusić przeciwnika do rozproszenia sił i utrudnić mu zorientowanie się w planach rebeliantów — aktywne działania miały rozpocząć oddziały partyzanckie z prowincji Pinar del Rio i Santiago de Cuba. Aby stworzyć materialną i polityczną bazę planowanej akcji, w końcu lipca Ruch 26 Lipca podpisał umowę o współpracy i pomocy z kilkoma innymi organizacjami opo­zycyjnymi: Rewolucyjnym Dyrektoriatem 13 Marca, Kubańską Partią Rewolucyjną, Kubańską Partią Demokratyczną i Federacją Studentów Kubańskich oraz kilkoma mniejszymi ugrupowaniami. Krok ten poprzedzony został opublikowaniem 12 lipca 1958 roku odezwy — Manifestu Politycznego z Sierra Maestra, wzywającej wszystkie organizacje i partie polityczne do stworzenia jednolitego frontu przeciw dyktaturze73. Oto jego fragmenty:

Z gór Sierra Maesta, gdzie poczucie obowiązku zjednoczyło nas, wygłaszamy tę odezwę do naszych rodaków.


Nadszedł już czas kiedy naród może samodzielnie wyzwolić się spod tyranii dzięki inteligencji, odwadze i obywatelskiemu duchowi swoich dzieci poprzez wysiłek wszystkich tych, którzy głęboko związali swój los z tą ziemią, na której mamy prawo żyć w pokoju i wolności.


Czy to ten naród niezdolny jest do wypełnienia swojego przeznaczenia, czy też wina jego impotencji leży w braku wizji jego przywódców?74


Czyż możemy nie ofiarować naszej ojczyźnie w jej najgorszej godzinie poświęcenia naszych osobistych ambicji, własnych namiętności, wzajemnych rywalizacji czy krótko mówiąc, jakichkolwiek egoizmów aby stać się zjednoczonym w potężny lud narodem kubańskim obudzonym i heroicznym? A może samolubne pragnienie aspiranta do urzędu publicznego, jest warte więcej niż cała krew, która została rozlana za tę republikę?75


Naszą największą słabością jest brak jedności. Dyktatura, świadoma tego, promowała ją na wszelkie sposoby we wszystkich jej formach, oferując pół rozwiązania, kusząc ambicje i wykorzystując dobrą wiarę lub naiwność swoich przeciwników. Podzielili partie na antagonistyczne frakcje, podzielili opozycję polityczną na różne grupy, a kiedy prąd rewolucyjny zyskał siłę i stawał się coraz bardziej groźny, starali się ustawiać polityków przeciw rewolucjonistom, a jedynym celem pokonania rewolucji teraz i zwodniczej Strony później76.


Nie jest tajemnicą, że jeśli dyktaturze uda się pokonać buntowników ze Sierra Maestra i zmiażdżyć podziemny ruch, wtedy wolna od rewolucyjnego zagrożenia, nie pozostawiłaby nawet najmniejszej możliwości uczciwych wyborów w pośród ogólnego smutku i sceptycyzmu”77.

31 sierpnia z Sierra Maestra wymaszerowały trzy kolumny partyzanckie dowodzone przez Ernesto „Che” Guevarę, Camilo Cienfuegosa i Jaime Vegę. Siły te dotarły do zaplanowanych dla nich rejonów działań w październiku. Oddział „Che” urządził swoją bazę w górach Trynidad, Cinfuegosa dalej na północ, zaś Vega rozpoczął walkę w prowincji Camaguey, zapewniając łączność między Sierra Maestra a wymienionymi wcześniej siłami. Równocześnie Castro przeprowadził reorganizację Armii Powstańczej. Oddziały z Sierra Maestra otrzymały nazwę I Frontu „Jose Marti”, w Sierra del Cristal utworzony został II Front „Frank Pais”, w rejonie Santiago de Cuba III Front „Mario Munoz”, a w prowincji Las Villas IV Front „Simon Bolivar”. Aktywne działania doprowadziły jesienią 1958 roku do opa­nowania przez rebeliantów trzech prowincji: Oriente, Camaguey i Santiago de Cuba. Zablo­kowane garnizony rządowe pozostały jedynie w miastach Santiago de Cuba i Santa Clara. Mogły być one zaopatrywane tylko drogą morską lub powietrzną.


Batista zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, w której Kuba praktycznie podzielona była na dwie strefy, zdecydował się na daleko idące ustępstwa. Na dzień 3 listopada rozpisane zostały wybory. Dyktator zrezygnował z wystawienia swojej kandydatury, ograniczając się do udzielenia poparcia dotychczasowemu premierowi, Andresowi Rivero Aguero. Większość opozycji zbojkotowała jednak wybory, zaś Cywilny Zjednoczony Front Walki Rewolucyjnej przeprowadził serię ataków na lokale wyborcze. Rivero zdobył co prawda największą liczbę głosów, lecz jak się okazało, urzędu nie zdążył już objąć78.


Ruch 26 Lipca odnosił w tym czasie coraz poważniejsze sukcesy polityczne. Najpierw, poprzez wycofanie swoich przedstawicieli, Castro zdezawuował działającą na Florydzie Radę Wyzwolenia Kuby. Radę tę tworzyli reprezentanci demokratycznych ugrupowań prawicowych, którzy nie wyrazili zgody na wejście w skład rady lewicowców z Ludowo-Demokratycznej Partii Kuby. Wystąpienie z Rady Ruchu 26 Lipca, odebrało jej realne znaczenie. W październiku castryści znacząco poszerzyli swoją bazę polityczną, scalając Ruch 26 Lipca z Ludowo Demokratyczną Partią Kuby. Następstwem tego było utworzenie Zjednoczonego Krajowego Frontu Robotniczego i Cywilnego Frontu Rewolucyjnego. Poprzez te organizacje Castro zespolił w swoim ręku kierownictwo zarówno partyzantką, jak i ruchem oporu w miastach. Największe znaczenie miało jednak ogłoszenie 17 maja 1959 roku przez Dowództwo Armii Powstańczej „Ustawy nr 3 o reformie rolnej”. W myśl jej postanowień chłopi-dzierżawcy mieli otrzymać nieodpłatnie na własność po 27 hektarów uprawianej przez siebie ziemi. Już w listopadzie przystąpiono do realizacji postanowień ustawy na opanowanych przez powstańców obszarach prowincji Oriente. Ustawa nr 3 zapewniła castrystom bezwarunkowe poparcie większości ludności wiejskiej79. Ten akt prawny zakazał tworzenia latyfundiów na Kubie, ustalając maksymalny limit ziemi jaką może posiadać osoba fizyczna lub prawna na 402 hektary. Ziemie tych, którzy przekroczyli tę liczbę, zostały znacjonalizowane i rozdzielone wśród chłopów i robotników rolnych. Zgodnie z Ustawą ziemia należała do państwa i jednostek samorządu terytorialnego.


Do określenia maksymalnego limitu 402 hektarów nie uwzględniono niezbędnych obszarów dla zakładów przemysłowych zlokalizowanych na terenach wiejskich, a także terenów zurbanizowanych w wiejskich gospodarstwach rolnych. Nie brano pod uwagę również tych, które za zgodą Narodowego Instytutu Reformy Rolnej miały stworzyć osady lub zalążki wiejskiego osadnictwa w Strefach Rozwoju Agrarnego; lub gdzie istniały inne zasoby naturalne, które mogłyby być wykorzystane w oczekiwaniu na przyszły rozwój kraju, zgodnie z oczekiwaniami Narodowego Instytutu Reformy Rolnej. Z chwilą ogłoszenia Ustawy zabraniano ustanawiania udziałów lub innych umów, które przewidywały wypłatę dochodów z nieruchomości wiejskich w formie proporcjonalnego udziału w ich produktach80.


W trzeciej dekadzie listopada powstańcy przystąpili do walki o miasta w prowincjach Oriente, Camaguey i Las Villas. Ponieważ siły rządowe ewakuowały większość mniejszych garnizonów, prowincjonalne miejscowości wpadały w ręce partyzantów praktycznie bez walki. Rebelianci zdołali w tym czasie całkowicie sparaliżować szlaki komunikacyjne. Zniszczono większość mostów i wiaduktów na odcinkach centralnej autostrady biegnących przez zrewoltowane prowincje, a w kilkunastu miejscach przerwana została centralna magistrala kolejowa. Posiłki wysyłane na wschód z Hawany nie były więc w stanie dotrzeć na miejsca przeznaczenia.


W trzeciej dekadzie grudnia rozpoczęły się decydujące zmagania o stolice prowincji. 25 grudnia oddziały I i II Frontu, wspierane przez uzbrojonych bojowników miejskich organizacji konspiracyjnych, zaatakowały bronione przez 6 tys. żołnierzy Santiago de Cuba. Po tygodniu walk garnizon został zepchnięty do śródmieścia, okrążony i zablokowany. Nie widząc możliwości kontynuowania oporu, siły rządowe skapitulowały 1 stycznia 1959 roku. Po świętach Bożego Narodzenia rząd ogłosił komunikat świadczący o całkowitej utracie kontroli nad sytuacją: każdy, kto pozostanie w miejscu zamieszkania, podczas gdy jest ono zajęte przez nieprzyjaciela, lub w którym nieprzyjaciel opanował dach, kto przechodzi przez obszar, na którym atakowane są wojska porządku i prawa, uznany będzie za uczestnika wrogich sił zbrojnych i poniesie te same konsekwencje co rebelianci81.


W prowincji Las Villas oddziały Guevary i Cienfuegosa zaatakowały 28 grudnia Santa Clara. Miasta bronił liczący 5 tys. ludzi garnizon dysponujący czołgami i pociągiem pancernym. Żołnierze byli jednak zdemoralizowani i nie przejawiali woli walki. Kiedy po zajęciu elektrowni i północno-zachodnich dzielnic, rebelianci ogłosili przez radio, że miasto w całości niemal znajduje się już we władzy rewolucji, poddała się też Komenda Policji. Do 1 stycznia 1959 roku broniły się tylko koszary im. Leoncia Vidal. Ich załoga złożyła broń dopiero po otrzymaniu pewnej wiadomości o ucieczce Batisty, który kilkanaście godzin wcześniej złożył urząd prezydenta republiki i wraz z rodziną odleciał wojskowym samolotem do Dominikany. Formalnie władzę na Kubie przejął, mianowany naczelnym wodzem, generał Eulogio Cantillo. Powołał on do życia juntę wojskową, która miała przeprowadzić wybory a następnie ustąpić, przekazując władzę cywilom. Do takiego rozwoju wydarzeń nie dopuścił jednak Castro. Działając na jego polecenie, Zjednoczony Krajowy Związek Robotniczy ogłosił strajk powszechny, który sparaliżował kraj i uniemożliwił podjęcie wojskowym jakichkolwiek skutecznych działań.


2 stycznia 1959 roku na zdobycznych czołgach i samochodach dotarli do Hawany partyzanci Guevary i Cienfuegosa. Rebelianci zajęli bez walki obóz wojskowy Campo Columbia i fort La Cabana. W mieście wywieszono czerwono-czarne flagi Ruchu 26 Lipca. 8 stycznia do Hawany przybył Fidel Castro. Wojna rewolucyjna była zakończona. W jej trakcie zginęło ok. 30 tys. osób, były to przede wszystkim ofiary terroru, którym w miastach posługiwały się obie walczące strony, zaś na terenach wiejskich głównie siły rządowe82.


Walka z Fulgencio Batistą i jego ludźmi zakończyła się. Niektórym jego zwolennikom udało się uciec za granicę, pozostali mieli stanąć przed doraźnymi sądami i zostać ukarani za swoje czyny przez nową władzę. Fidel Castro zdawał sobie jednak sprawę z tego, że Stany Zjednoczone nie zaakceptują nowej władzy. Hasła o wyzwoleniu spod okupacji „imperializmu amerykańskiego” nie wróżyły dobrze przyszłym stosunkom amerykańsko-kubańskim. Rewolucjoniści nie zamierzali rządzić krajem wg wytycznych Waszyngtonu, a sprawę dodatkowo komplikowało ogłoszenie natychmiastowego wydalenia kapitału amerykańskiego z Wyspy i nacjonalizacja całej gospodarki. Amerykanie musieli wyjechać z Kuby natychmiast, w poczuciu klęski, oszukania i ograbienia, gdyż upaństwowiono również amerykańskie przedsiębiorstwa. Z kolei Kuba musiała zaczynać od podstaw. Musiała również znaleźć sposób na to, jak odtąd radzić sobie nie tylko bez jakiegokolwiek wsparcia finansowego USA, ale także w perspektywie rychłej izolacji międzynarodowej, która przy programowej niechęci do amerykańskiego sąsiada była praktycznie przesądzona. Osamotniona „Perła Karaibów” w gospodarczym starciu z wielkim mocarstwem oraz niejako automatycznie ze wszystkimi krajami Bloku Zachodniego nie miała dużych szans, ale skoro zdecydowała się na taki krok, nie mogła już się wycofać.


Podsumowując, zryw, który później przerodził się w rewolucję, ogarniającą całą Wyspę narodził się z niemocy i nadziei. Nadziei na lepszą przyszłość w bardziej sprawiedliwej Ojczyźnie, którą obiecał rodakom Fidel Castro. Kubańczycy dostrzegli szansę, by po latach pełnienia statusu kolonii mogli być gospodarzami we własnym kraju. Charyzma kubańskiego przywódcy sprawiła że zaufało mu wielu ludzi, w tym również tacy, którzy nie do końca zgadzali się z jego wizją nowego państwa, co później przypłacili więzieniem, jak przykładowo anarchiści i konserwatyści. Czas pokazał więc, że rewolucja kubańska nie była do końca udanym eksperymentem społecznym, a Fidel Castro mijał się z prawdą w wielu kwestiach bądź z czasem zmienił zdanie. Nie można jednak odmówić jej jednego — zapadła w zbiorowej pamięci jako rewolta zapoczątkowana przez małą grupę ludzi, którzy za wszelką cenę chcieli skończyć z rządami znienawidzonego człowieka i rzucić wyzwanie Stanom Zjednoczonym i to im się udało. Dla kolejnych pokoleń Latynosów Fidel Castro, jego brat Raul oraz Ernesto „Che” Guevara byli przykładem na to, że wspólne działanie nawet małej grupy mocno zdeterminowanych ludzi jest w stanie wzniecać rewolucje, obalać rządy i kreować nową rzeczywistość polityczną.

1.2. Kubański nacjonalizm Jose Martiego

Jose Marti to w zasadzie nie tylko postać która w pewnym sensie dominuje rozważania o okresie walki o niepodległość Kuby, ale również wykorzystywana przez wielu w celach propagandowych. Miał on także wpływ na Fidela Castro i jego rewolucję, dla której kubański wieszcz był personifikacją jedności narodowej w obliczu zagrożenia ze strony Amerykanów. Fidelowi udzielił się również idealizm, którym przepełniona jest twórczość poety. Najlepszym tego dowodem są oczywiście powtarzające się wielokrotnie odniesienia do postaci Jose Martiego w jego odezwie obrończej z Moncady pt. Historia mnie uniewinni83, a także w innych manifestach wygłaszanych podczas trwania rewolucji kubańskiej. Szczególną rolę kultu tej postaci potwierdzali również inni uczestnicy rewolucji kubańskiej, podkreślali rolę ruchu „martianismo” jako paliwa oraz spoiwa dla rewolucji, a samego poetę określali jako jej mentora, twierdząc, że każde zdarzenie podczas rewolucji miało wdrukowany kult Martiego84.

Zdjęcie nr 3: Pomnik Jose Martiego, Plaza de la Revolucion w Hawanie


Źródło: http://americaxxi.com.ve/index.php/news-item/cubanos-rinden-tributo-a-las-cenizas-de-fidel-en-la-habana/ [dostep: 06.07.2018].


Badając wpływ kultu kubańskiego wieszcza na rewolucję należy skupić się przede wszystkim nie na tym co on sam zawarł w swoich utworach (bowiem pisał o wojnie o niepodległość Kuby, a nie o rewolucji kubańskiej, której nie dożył), tylko na tym co ludzie mogli z jego utworów zrozumieć i w jaki sposób je zinterpretować. Poeta ten stał się tak ważną postacią rewolucji, mimo że nie brał w niej udziału. W tym celu należy się pochylić nad historią martianismo.


Burzliwe dzieje kubańskiej ojczyzny sprawiły, że walka o jej niepodległość stała się trwałym, powracającym tematem w twórczości Jose Martiego. W czasach zagrożenia i katastrof narodowych można zauważyć w jego wierszach nurt poezji tyrtejskiej, zagrzewającej do boju, porywającej do czynu, ale także pełnej niepokoju i lęku. Przede wszystkim poszukiwał rozwiązań problemów politycznych i społecznych, przeciwko wszelkim więzom ograniczającym wolność. Tym samym mobilizował naród do rewolucji, uniezależniania od Hiszpanii i Stanów Zjednoczonych, walki o lepszy byt. Świadczą o tym między innymi jego utwory traktujące o walce Kuby o niepodległość.


W wierszu pt. „Dwie ojczyzny”, w którym Marti troszczył się o maksymalną klarowność znaczenia, o kondensację i określoność nastroju, o plastyczność i sugestywność obrazu. Autor wykorzystuje noc, nadając jej znaczenie swojej własnej ojczyzny Kuby, o czym świadczą dwa pierwsze zdania utworu: Dwie mam ojczyzny Kubę i noc. Może jednością obie są? W ten sposób poeta wprowadza czytelników w atmosferę smutku i nostalgii. Według niego noc jest „dobrą porą”, aby pożegnać się ze swoim ukochanym krajem, porównywanym w wierszu do pogrążonej w żałobie wdowy:


w długim szalu, z goździkiem w ręku, cicha i milcząca Kuba do smutnej wdowy jest podobna85.


Autor zdawał sobie sprawę, czym jest „krwawy goździk” w ręku kobiety-ojczyzny, przez co „czuje w sobie pustkę, pierś ma rozdartą, w której nie ma nic, poza miejscem po sercu — bolesną luką”. Podmiot liryczny cierpi, nie może znieść, że jego ukochana Kuba jest w stanie rozpadu. Marzy o społeczeństwie równym, sprawiedliwym, bez obszarów nędzy, biedy i poniżania. Chce, aby w kraju panował dobrobyt i lepsze życie, a tymczasem:


Kuba wciąż rani płatki goździka i jak wielka chmura, co mąci niebo, sunie w niemocie wdowieństwa…86


W kolejnym wierszu, pt. Portret króla, tak jak zresztą wskazuje sam tytuł, Marti skupiał się na portrecie króla, który pełniąc najwyższą funkcję w państwie doprowadza przez swe rozkazy do śmierci niewinnego chłopca, o czym mówią cztery wersy pierwszej strofy wiersza:

Prawem portretowi króla


Funkcję państwa przypisano.


Chłopca, co go rozstrzelano,


Królewska zabiła kula.87

Chłopiec, o którym mowa w wierszu nie ma imienia, może nim więc być każdy człowiek, który niewinnie umarł przez porachunki polityczne władców. Pojawia się kontrast pomiędzy młodością, naiwnością i dobrocią, a okrucieństwem i złem, jakie panują w kraju. Krótkie życie bohatera wiersza zostaje zakończone strzałem, co symbolizuje los całego pokolenia.


Prześmiewczy charakter można zauważyć w drugiej strofie wiersza. Celem autora była krytyka panującego w kraju prawa, które nakazywało wielbienie i czczenie króla, wydającego na śmierć niewinnych ludzi:

Według prawa święcić trzeba


Imieniny króla swego:


Siostra chłopca zabitego


Przed portretem króla śpiewa!88

Nie ulega wątpliwości, że twórczość Martiego zamknięta jest w kręgu patriotycznych przeżyć i wzruszeń. Poezja poety jest emocjonalna, refleksyjna w duchu poetyki symbolicznej, ale również ukazuje liryzm w świecie konkretnych, często bolesnych rzeczy i zdarzeń.


Wielu badaczy podejmowało próby zbadania twórczości Jose Martiego pod kątem zaklasyfikowania go jako socjalisty. Uznany brytyjski historyk George Douglas Howard Cole argumentował w swojej Historii myśli socjalistycznej, że Marti był „rewolucyjnym nacjonalistą”, nie socjalistą, którego pogląd na równość między rasami połączył go z późniejszymi dopiero rozwijającymi się ruchami socjalistycznymi i komunistycznymi w Ameryce Łacińskiej. Marti był zwłaszcza głęboko przeciwny kolonializmowi oraz amerykańskiemu kapitałowi. Te cechy wystarczyły Cole’owi by nazwać Martiego „poprzednikiem socjalizmu latynoamerykańskiego”89 90. Współcześni jemu przedstawiciele wyższych klas społecznych widzieli w nim jednak niebezpiecznego wroga, jak choćby Jose Ignacio Rodriguez, który oskarżał Martiego o „chorobę psychiczną” oraz „sianie nienawiści wobec bogatych i konserwatystów i do Stanów Zjednoczonych”91.


Do zrozumienia poglądów kubańskiego wieszcza kluczowe wydaje się zapoznanie z jego życiorysem. Pochodził on z rzemieślniczej rodziny, nie podzielającej jego rewolucyjnych przekonań. Jego rodzice oraz siostry trudnili się chałupniczym krawiectwem. Obserwacja warunków życia i pracy własnej rodziny, zdaniem profesora Herrera Franyutti miała kluczowy wpływ na ukształtowanie się jego samoidentyfikacji z robotnikami92. Rodzina Martich, choć pracowała w podobnych warunkach co robotnicy w fabrykach i była w podobny sposób eksploatowana, nie poczuwała się do solidarności z nimi.


Zdaniem Paula Estrade poglądy Jose Martiego w latach 1875—76, kiedy mieszkał w Meksyku, nie były socjalistyczne, a raczej liberalne, bo nie zdawał sobie sprawy z sytuacji robotników, z tego jak mocno są wykorzystywani. Tej świadomości nabrał dopiero w Stanach Zjednoczonych93.


Od 1880 roku mieszkał w USA i tam obracał się w środowisku kubańskiej klasy średniej na uchodźctwie, zwanej „independistas”, której intelektualne zaplecze miało początkowo duży wpływ na jego poglądy. Odrzucał zdecydowanie i jednoznacznie poglądy kubańskich klas wyższych, zwanych aneksjonizmem, czy autonomizmem, które twierdziły, że należy poprzestać na autonomii Kuby w ramach hiszpańskiej Korony lub nawet głosiły chęć przyłączenia Kuby do USA. Te wspólnoty imigracyjne odrzucające obydwa konformistyczne i ugodowe stanowiska stały się z czasem depozytariuszami kubańskich wartości, idei tradycji oraz świadomości narodowej.


Podczas pobytu w USA napisał:

Człowiek rośnie wraz z pracą, która pochodzi z jego rąk. Łatwo zauważyć, jak bezczynne są zubożałe i zdegradowane w ciągu kilku pokoleń, nie będąc głupim, ale delikatnymi naczyniami z gliny, ze słabymi nogami, które przykrywają słodko pachnącymi perfumami i patentowymi butami. Ten, który zawdzięcza swoje dobre samopoczucie swojej pracy lub spędził całe życie na tworzeniu i przekształcaniu sił za pomocą własnej siły, ma szczęśliwe oko, barwne i głębokie słowo, szerokie ramiona i pewną rękę. To są ludzie, którzy tworzą świat; i może nieświadomie, dzięki wykorzystaniu ich twórczych mocy, zyskują atmosferę szczęśliwych gigantów i wzbudzają czułość i szacunek94.

Im dłużej Jose Marti przebywał wśród amerykańskich robotników, tym bardziej zdawał sobie sprawę jak wielką fasadą jest rzekomy dobrobyt Amerykanów oraz opowieści o tym, że pucybut może zostać milionerem. Krytykował zwłaszcza warunki życia robotników na przedmieściach:

Wiele słyszy się pochwał na temat Stanów. Mówi się że murarz zarabia 3 peso na dzień. Ale nie bierze się pod uwagę tego, że przez sześć miesięcy w roku zarabia on tylko półtora peso, co wystarcza mu zaledwie na przeżycie. Powiadają sympatyczni filozofowie i gentelmani znający grekę i łacinę, że nigdzie na świecie robotnik nie jest tak dobrze odziany i okuty jak w Stanach Zjednoczonych i że Stany Zjednoczone to Eldorado, a tamtejsi robotnicy powinni być wdzięczni za swoje szczęście. Tak jak sędzia, by móc wydawać wyroki powinien spędzić miesiąc w więzieniu, by dogłębnie zrozumieć przyczyny przestępczości, tak ci, którzy chcą się wypowiadać na temat warunków życia robotników powinni najpierw z bliska poznać ich nędzę95.

Innym razem poeta opisuje konflikt między pracownikami, a kapitalistami w sposób następujący:

Jesteśmy w centrum zmagań między pracownikami a kapitalistami. Dla kapitalistów problemem są kredyty w bankach, oczekiwania wierzycieli, pożyczki dla sprzedawców i rozliczenia na koniec roku. Dla robotnika problemem są wydatki na codzienne potrzeby, codzienne potrzeby żony u dzieci by mogli wieczorem skonsumować to, co on zarobił w ciągu dnia. Dobrze sytuowany kapitalista zmusza robotnika do pracy za bezcen96.

Nie jest łatwo odpowiedzieć na pytanie jaki związek miały myśli i idee Jose Martiego z marksizmem, z którym przecież chcąc nie chcąc jako kubański bohater narodowy jest kojarzony. Jego osobliwa pozycja w historii myśli socjalistycznej nie pozwala tak łatwo umieścić go pośród XIX-wiecznych doktryn. Z tego powodu demokratyczni socjaliści z różnych stron świata podejmując ten temat napotykali na te same trudności. Paul Estrade dość skrupulatnie nakreślił różnice miedzy Jose Martim a jemu współczesnymi myślicielami wiązanymi z radykalną lewicą. Po zbadaniu społecznego i historycznego kontekstu w jakim formułował swoje myśli okazało się, że właściwie w kwestiach historiozoficznych nie wyszedł poza filozofię Georga Wilhelma Friedricha Hegla.


Hans Otto Dill, prominentny filolog w swoich analizach twórczości Martiego doszedł do wniosku, że był on antykapitalistą z przekonania, który mógł aspirować do bycia wzorem dla innych antykapitalistów w Ameryce Łacińskiej97. Od marksistów odróżniało go jednak to, że nie proponował wywłaszczania drobnych posiadaczy ziemskich, czy producentów, a jedynie szukał innych niż kapitalistyczne sposobów zarządzania produkcją, i podziałem dóbr przy współpracy tej „drobnej burżuazji”, jak nazywali ich marksiści z robotnikami Marti chciał zbudować sieć małych samowystarczalnych producentów, w której jednak nie byłoby miejsca dla znienawidzonych wielkich posiadaczy-kapitalistów.


Jose Marti był kubańskim wieszczem narodowym, ikoną walki o niepodległość, bohaterem narodowym na długo przed narodzinami Fidela Castro. Stał się dla niego samego inspiracją, swego rodzaju „mentorem”. Charakter retoryki kubańskiej propagandy był silnie naznaczony myślą poety, którego socjalizm był jednak równie dyskusyjny jak Fidela na początku rewolucji kubańskiej. Jego myśl klasyfikujemy raczej jako nacjonalistyczną, narodowowyzwoleńczą. Oczywiście występują tam silne akcenty antykolonialne czyli zarazem „antyimperialistyczne” w rozumieniu ideologii radykalnie lewicowych, jednak to za mało, by nadać Jose Martiemu etykietkę „socjalisty”. Choćby dlatego, że jakkolwiek sprzeciwiał się władzy współczesnej sobie klasy wyższej, to jednocześnie postulował współpracę rolników z klasą średnią98. Niemniej, jego stosunek do robotników był pełen współczucia. Świadom był jej trudnego położenia, problemów dnia codziennego, dużo o tym pisał dlatego był postacią z łatwością wykorzystaną przez propagandę nowej władzy na Kubie ze względu na pewną ideową zbieżność. Pamiętać jednak należy, że Jose Marti do końca życia pozostał demokratą. Sprzeciwiał się jakiejkolwiek dyktaturze, satrapii, czy nadużyciom władzy. W obliczu tego można stwierdzić, że zdecydowanie bliżej było mu do demokratycznego socjalizmu niż do marksizmu-leninizmu, w który pośmiertnie został wtłoczony.

1.3. Marksizm — leninizm, a rewolucja kubańska

Podstawę ideologiczną rewolucji kubańskiej oprócz poezji Jose Martiego stanowił także marksizm-leninizm. Ten prąd oparty na filozofii Karola Marksa i Fryderyka Engelsa, a wzbogacony o przemyślenia Włodzimierza Lenina na temat funkcjonowania państwa i społeczeństwa, był przez dziesiątki lat oficjalną doktryną państw Układu Warszawskiego. Po 1989 roku w Europie odszedł on w zapomnienie, ale Fidel Castro nigdy się go nie wyrzekł, dlatego zasadnym wydaje się omówienie podstaw tej ideologii i w celu przeanalizowania jakie jej elementy zostały zaimplementowane na gruncie kubańskim i w jakim stopniu.

Zdjęcie nr 4: Pomnik Włodzimierza Lenina w Parku Lenina w Hawanie


Źródło: https://pl.pinterest.com/pin/749638300448586123/ [dostęp: 19.03.2021].


Marksizm-leninizm jest w dużej części dość odległy od marksizmu tradycyjnego i sprzeciwiał się wielu z dogmatów pierwotnie marksistowskich. Lenin z początku odrzucał wiodącą rolę klasy robotniczej twierdząc, że w przypadku carskiej Rosji klasą społeczną najbardziej uciskaną było chłopstwo i to ono, a nie robotnicy powinno stać w awangardzie rewolucji99. W swoich przemyśleniach Włodzimierz Iljicz Uljanow, powszechnie znany jako Lenin, zanegował też wysuniętą przez Karola Marksa tezę, jakoby sprawy gospodarcze były ważniejsze niż kwestie polityczne100. Na kształt ideologii leninizmu znaczący wpływ miała rosyjska filozofia socjalizmu stworzona przed Marksem i Engelsem, na przykład narodnictwo101. Andrzej Walicki owo narodnictwo interpretuje następująco: ideologia, którą charakteryzowało szczególne połączenie burżuazyjnego demokratyzmu z tendencją antykapitalistyczną, występującą w postaci tak czy inaczej rozumianego socjalizmu, ale sprzężoną w istocie z tzw. ekonomicznym romantyzmem, tj. z retrospektywną utopią idealizującą gospodarkę przedkapitalistyczną i przedkapitalistyczny typ więzi społecznej oraz prezentującą dynamiczną strukturę ideologiczną, występującą w różnych wariantach i dającą się pogodzić z różnymi stanowiskami politycznymi102

Zdjęcie nr 5: Znaczek wydany przez państwowego kubańskiego operatora pocztowego w 1983 roku z okazji 100 rocznicy śmierci Karola Marksa


Źródło: https://cubaproject.org/estampilla-postal-en-cuba-dedicada-a-carlos-marx/ [dostęp: 20.03.2021].


Związki marksizmu z narodnictwem można dostrzec w dwóch zasadniczych kwestiach. Po pierwsze, to z narodnictwa marksizm-leninizm czerpał wiedzę oraz proponowane kierunki działania wobec krajów zacofanych gospodarczo. To myśl narodnicka sprawiła, że leniniści uświadomili sobie, iż sytuacja tych krajów jest specyficzna i wymaga zastosowania innej strategii niż wobec Europy Zachodniej. Chodziłoby tu między innymi o kwestię narodową, czyli o prawo do samostanowienia narodów, które w hierarchii wartości społeczeństw Europy Wschodniej, ze względu na wcześniejszy brak państwowości, stanowiło kwestię nadrzędną wobec wyzwolenia klasowego. Innymi słowy, dzięki narodnictwu marksiści zrozumieli, że narody pozbawione własnego państwa muszą najpierw uzyskać niepodległość, a dopiero potem będą mogły skoncentrować się na zmianie struktury społecznej i obaleniu kapitalistycznych stosunków społecznych. Drugą płaszczyzną jest konieczność dostosowania marksizmu, a właściwie leninizmu do specyficznych warunków rosyjskich103.


W swojej pracy pod tytułem Co robić?, Lenin stwierdził iż robotnicy mogą zostać uświadomieni klasowo (czyli zdać sobie sprawę z tego do jakiej klasy społecznej należą) tylko dzięki działalności „zawodowych rewolucjonistów” to znaczy działaczy najbardziej biegłych w znajomości marksistowskiej filozofii, zrzeszonych w partii104. Jeśli chodzi o samą działalność partii, kluczowym jej elementem był tak zwany „centralizm demokratyczny”. To sposób działania partii, według którego decyzje zapadają w sposób demokratyczny, jednakże kiedy już zostaną przegłosowane i wprowadzone, nie wolno ich krytykować. Zakazane jest istnienie jakiejkolwiek opozycji wewnątrzpartyjnej względem postanowień, jakie zapadły na zjeździe partyjnym. Nie mogą istnieć żadne frakcje ani koterie. Jedyne co wolno w takiej sytuacji zrobić członkom partii nie zgadzającym się z postanowieniami to poczekać do następnego zjazdu i wtedy spróbować przeforsować zmianę w głosowaniu powszechnym. Lenin uważał, że system kapitalistyczny może zostać zniesiony wyłącznie poprzez rewolucję. Każdy inny sposób zmiany panujących stosunków własności (np. poprzez wygranie wyborów i stopniową ewolucję z kapitalizmu przez socjalizm do komunizmu) był jego zdaniem niemożliwe do zrealizowania. Tym, do czego partia komunistyczna powinna dążyć, było zatem zdaniem Lenina przejęcie władzy i sprawowanie jej w imieniu robotników, następnie zaś wprowadzenie tzw. dyktatury klasy robotniczej. Partia musi także wykorzystać własną władzę w celu edukowania proletariatu, usunięcia fałszywej świadomości, którą stworzyła klasa panująca aby łatwiej rządzić społeczeństwem i móc bez przeszkód wyzyskiwać ich ekonomicznie. Rodzajem tej właśnie fałszywej świadomości miała być np. religia, którą Karol Marks nazwał opium ludu105. Dyktatura owa w założeniu była po prostu rządami klasy robotniczej, „dyktaturą robotników nad burżuazją”, sprawowana za pomocą organów demokracji bezpośredniej w postaci rad robotniczych106. Organy takie rzeczywiście tworzone były w trakcie rewolucji październikowej, nie utrzymały się jednak długo z powodu wybuchu wojny domowej, po której już do nich nie powrócono, a później, w czasach stalinowskich, pełniły funkcje jedynie dekoracyjne, dla utrzymania pozorów demokracji107.


Jedną z najważniejszych tez leninizmu był pogląd, jakoby imperializm był najwyższym stadium rozwoju kapitalizmu. Imperializm, mówiąc najprościej, to polityka państw wysoko rozwiniętych gospodarczo i wszystkie ich działania mające na celu ekonomiczne podporządkowanie sobie krajów biedniejszych. W szczególności chodzi tutaj o uzyskanie dostępu do surowców naturalnych tych państw oraz posiadanie na własność (lub przynajmniej utrzymanie pakietu kontrolnego) kluczowych dla danej gospodarki przedsiębiorstw. Leninowi, z uwagi na czasy w których żył, chodziło w szczególności o posiadane przez kilka najpotężniejszych państw świata zamorskich kolonii108. Jego zdaniem, dzięki wyzyskowi tych terenów imperialiści byli w stanie zapewnić robotnikom krajów rozwiniętych względnie zadowalający poziom życia, co miało skutecznie odciągać ich od idei rewolucyjnych.


Z powyższych powodów Lenin twierdził, iż rewolucja robotnicza jest praktycznie niemożliwa z wysoko rozwiniętych państwach tak długo, jak funkcjonuje imperializm, gdyż robotnicy tych krajów nie będą mieli wystarczających powodów by próbować obalić system kapitalistyczny, w którym żyje im się względnie dobrze. Dlatego uważał, że słabiej rozwinięte państwa powinny być tymi, w których najszybciej wybuchną rewolucje robotnicze. Za taki kraj uznał ówczesną Rosję, która była faktycznie krajem gospodarczo słabo rozwiniętym, z dominacją sektora rolniczego.


Jednakże, jeśli rzeczywiście rewolucja miałaby wybuchnąć jedynie w zacofanym, niedorozwiniętym ekonomicznie państwie, to wynikał z tego od razu pewien problem: Karol Marks utrzymywał bowiem, że w takich warunkach nie miał szans zaistnieć ustrój socjalistyczny, ponieważ nie było do tego właściwej bazy ekonomicznej. Kapitalizm nie rozwinął się tam bowiem w sposób pełny, a w dodatku zewnętrzne siły będą dążyły do zniszczenia go wszystkimi sposobami109. Żeby rozwiązać ten problem, Lenin zasugerował dwa wyjścia:


Przede wszystkim — rewolucję należało jego zdaniem rozszerzyć również na wolnorynkowe kraje wysoko rozwinięte gospodarczo. Poprzez to zapanować miał w nich ustrój socjalistyczny, a później mogłyby one pomóc państwom mniej rozwiniętym ekonomicznie w pójściu w ich ślady. Włodzimierz Lenin liczył na to, że przewrót bolszewicki w Rosji rozszerzy się na Niemcy. Tak w rzeczywistości się stało, ale tam niepokoje udało się prędko ujarzmić.


Drugim rozwiązaniem proponowanym przez Lenina było wzniecenie przewrotu w wielu państwach słabo rozwiniętych gospodarczo jednocześnie. Państwa te zdołałyby połączyć się dzięki temu w jedną federację, która mogłaby przeciwstawić się krajom kapitalistycznym i wprowadzić na całym świecie ustrój socjalistyczny. Pomysł ten był jednym z powodów stworzenia Związku Radzieckiego.


Twórcy marksizmu, kształtując i rozwijając swoją naukę, wskazywali niejednokrotnie, że ich filozofia nie powinna być traktowana przez nikogo dogmatycznie, ale jako ogólna wskazówka do działania. Uznali konieczność dalszego rozwijania filozofii marksistowskiej, w celu dostosowania jej do zmieniającej się rzeczywistości, poprawiania jej na podstawie własnych doświadczeń. Włodzimierz Lenin, twórca omawianej wersji marksizmu mawiał:

Nie traktujemy bynajmniej teorii Marksa jako czegoś zakończonego i. nietykalnego; przeciwnie, przekonani jesteśmy, że założyła ona jedynie kamień węgielny tej nauki, którą socjaliści powinni rozwijać dalej we wszystkich kierunkach, jeśli nie chcą pozostać w tyle za życiem110.

To właśnie z nazwiskiem Lenina wiązany jest płodny intelektualnie okres rozwoju zarówno materializmu historycznego jak i materializmu dialektycznego. Fryderyk Engels pisał, że materializm filozoficzny ewoluuje bezustannie korygując swoją przy każdym przełomowym odkryciu w naukach ścisłych i ekonomii111.


Karol Marks i Fryderyk Engels pisali w innych czasach niż tworzył i działał twórca leninizmu, toteż inne były jego poglądy na rolę klasy pracowniczej w rewolucji. Tę epokę później Lenin nazwał „imperializmem”, która jakoby miała być „schyłkowym okresem kapitalizmu”, czyli systemu ekonomicznego opartego o prywatną własność środków produkcji. Po nim miał nastąpić socjalizm, jako forma przejściowa, charakteryzująca się państwową własnością środków produkcji, zarządzanych kolektywnie przez rady robotnicze złożone z pracowników danego przedsiębiorstwa. To oni mieli decydować ile towaru należy wyprodukować, żeby zaspokoić społeczne zapotrzebowanie na niego, kto jaką funkcję powinien pełnić w zakładzie pracy, oraz ile powinien zarabiać. Należy w tym miejscu dodać, że w marksizmie nie istnieje w ogóle takie pojęcie jak „zysk”, rozumiany jako indywidualna ekonomiczna korzyść. Zysk, czyli różnica między całkowitym przychodem, a kosztami poniesionymi w celu jego uzyskania wg tak Marksa, czy Engelsa, jak i Lenina stanowi albo bezpośrednią własność pracowników, jeżeli przedsiębiorstwo jest spółdzielnią, albo własnością państwa, które powinno rozporządzać nim mając na uwadze interes społeczny, a nie korzyści konkretnych osób, do których, zgodnie z wykładnią, to przedsiębiorstwo nie należy (nawet jeśli piastują w nim jakieś kierownicze stanowiska).


W epoce rewolucyjnej krytyki kapitalizmu ideolodzy marksizmu zdawali sobie sprawę z konieczności dostosowania swojej teorii do wydarzeń sobie współczesnych, przede wszystkim poglądy Marksa i Engelsa na rolę świadomości społecznej, idei, ideologii, czynnika subiektywnego w rozwoju społeczeństwa.


W książce pt. Co robić? i innych swoich dziełach argumentował on dlaczego jego zdaniem tak ważna jest teoria rewolucji, świadomość socjalistyczna wnoszona przez partię marksistowską i rola awangardy rewolucji w postaci partii komunistycznej. Zdaniem Lenina, bez rewolucyjnej teorii nie może być również rewolucyjnego ruchu robotniczego. — ten wniosek Lenina miał nie tylko bezpośrednio polityczne, lecz także ogolnosocjologiczne znaczenie112.


W artykule O znaczeniu wojującego materializmu, który można traktować jako testament filozoficzny W.I. Lenina, autor wyraża konieczność umocnienia współpracy między filozofami marksistami a przyrodnikami w celu kontynuowania rozwoju metody materializmu dialektycznego, a także metodologii przyrodoznawstwa.


W związku z tym Lenin zaznacza konieczność krytycznego, kreatywnego przyswojenia wiodących tradycji z zakresu filozofii materialistycznej oraz dialektyzmu, w szczególności nonteistycznej doktryny materialistów francuskich XVIII w. i dialektyki Hegla.


Dialektyka to sposób poznania intelektualnego przekraczający czysto formalne związki logiczne, oparty na zasadzie przeciwstawień wewnętrznych (rozumu) lub zewnętrznych (bytu, społeczeństwa), ujawniający dynamiczny aspekt swego przedmiotu sztuka argumentacji prowadząca do potwierdzenia lub zakwestionowania tezy113.


Książka W.I. Lenina pt. Imperializm jako najwyższe stadium kapitalizmu i ściśle związane z nią prace (o pierwszej wojnie światowej, o krachu II Międzynarodówki, o kwestii narodowej, o perspektywach rewolucji socjalistycznej i nowym układzie sił klasowych) zawierają pogłębioną dialektyczną analizę współczesnej jemu epoki114. Zwraca w niej uwagę na monopolizację gospodarki. Koncentracja przemysłu w rękach niewielkiej liczby przedsiębiorców zatrudniających zdecydowaną większość pracowników jaka miała miejsce w ówczesnych czasach dławiąc uczciwą konkurencję była jedną z cech późnego kapitalizmu opisanego przez Lenina. Przywódca bolszewików podaje:

W Niemczech np. na każdy tysiąc przedsiębiorstw przemysłowych było wielkich, czyli zatrudniających ponad 50 najemnych robotników, w 1882 r. — 3; w 1895 r. — 6 i w 1907 r. — 9. Z każdych stu robotników przypadało na te przedsiębiorstwa: 22, 30 i 37. Ale koncentracja produkcji jest o wiele większa niż koncentracja robotników, ponieważ praca w wielkich zakładach jest o wiele wydajniejsza115. Następnie pisze: Zakładów zatrudniających 1.000 i więcej robotników było w Niemczech w 1907 roku — 586. Skupiały one prawie dziesiątą część (1,38 mln) ogólnej liczby robotników i prawie trzecią cześć (32%) ogólnej sumy siły parowej i elektrycznej. Kapitał pieniężny i banki, jak zobaczymy, sprawiają, że ta przewaga garstki największych przedsiębiorstw staje się jeszcze bardziej przytłaczająca i przy tym w najbardziej literalnym znaczeniu tego wyrazu, tj. miliony drobnych, średnich i nawet części wielkich «przedsiębiorców» okazują się w rzeczywistości w zupełnej niewoli u kilku setek milionerów-finansistów.

W innym przodującym kraju współczesnego kapitalizmu, w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, wzrost koncentracji produkcji jest jeszcze większy. Tutaj statystyka wyodrębnia przemysł w ścisłym znaczeniu tego wyrazu i grupuje zakłady według rozmiarów wartości produktu rocznego. W roku 1904 największych przedsiębiorstw, z produkcją wynoszącą 1 mln dol. i wyżej, było 1.900 (na 216.180, czyli 0,9%) — zatrudniały one 1,4 mln robotników (na 5,5 mln, czyli 25,6%), a ich produkcja wynosiła 5,6 miliarda (na 14,8 mld, czyli 38%). Po upływie 5 lat, w r. 1909, odpowiednie cyfry wynosiły: 3.060 przedsiębiorstw (na 268.491; — 1,1%) z 2,0 mln robotników (na 6,6; — 30,5 %) i 9,0 mld dol. produkcji (na 20,7 mld; — 43,8%)116. Zwraca też uwagę na istnienie oligarchii finansowej tzn. małej grupy ludzi powiązanych z bankami, którzy posiadając duży kapitał oraz akcje najsilniejszych przedsiębiorstw w danej branży są w stanie skupić w swoim posiadaniu większą cześć sektora. Niekiedy kilka firm dzieliło rynek zbytu między siebie stosując tzw. zmowy cenowe. Z taką właśnie koncentracją kapitału w rękach niewielkiej grupy najbogatszych i najbardziej wpływowych ludzi mieliśmy do czynienia na Kubie za czasów rządów Fulgencio Batisty. To dlatego poglądy głoszone przez Lenina wydały się wielu ludziom na Wyspie uzasadnione.


Na tej podstawie Lenin formułuje przekonanie o tym, że możliwe jest wprowadzenie socjalizmu drogą rewolucji początkowo w kilku lub nawet w jednym kraju. Pisał on dużo na temat zasad tworzenia się nowego, socjalistycznego społeczeństwa, obustronnych relacji polityki i ekonomiki, ważnej jego zdaniem, w zasadzie niepodważalnej roli nowo powstałego wówczas państwa radzieckiego, świadomości klasowej, politycznego i ideowego kierownictwa partii komunistycznej oraz indoktrynacji, zwłaszcza robotników, w duchu ideologii komunistycznej.


Budowa społeczeństwa komunistycznego wysuwa coraz bardziej na plan pierwszy problemy wszechstronnego rozwoju jednostki, zagadnienia dialektyki czynnika indywidualnego i społecznego, czynnika socjalnego i antropologicznego.


Kwestia człowieka i jego wyzwolenia poprzez rewolucję socjalistyczną zajmuje ważne miejsce w filozofii marksistowskiej. Również rewolucja kubańska miała na celu wyzwolenie człowieka, robotnika, od wyzysku ze strony klasy posiadającej. Silnie akcentowano potrzebę stworzenia społeczeństwa opartego na nowej moralności. Robotnik uwolniony od konieczności wykonywania jakiejkolwiek pracy tylko po to, by mógł zaspokoić podstawowe potrzeby swoje oraz swojej rodziny miał móc skupić się na rozwijaniu swoich talentów, mieć możliwość wykonywania pracy zgodnej ze swoim wykształceniem i zainteresowaniami. Czas wolny mógłby wtedy poświęcić rozrywkom, z których wcześniej był wykluczony m.in. literaturze, teatrowi, czy operze, które również zostały przemodelowane tak, aby zyskać bardziej „ludowy” i „robotniczy” charakter.


Zgodnie z filozofią marksistowską motorem wszystkich przemian są zmiany w strukturze własnościowej środków produkcji.


Marksiści wyróżniają dwie kategorie: bazę i nadbudowę. Baza to środki produkcji (czyli urządzenia, zasoby naturalne i wszystkie budynki, pomieszczenia służące do wykonywania pracy. Nadbudowa to wszystkie abstrakcyjne wytwory człowieka tzn. nauka, filozofia, prawo, obyczaje, literatura itp.


Zdaniem Marksa, podstawą wszystkiego co jest związane z dziedzinami takimi jak polityka, historia czy ekonomia jest własność środków produkcji. Kto jest w posiadaniu środków produkcji, ten podejmuje decyzję o organizacji pracy, zarządzaniu, dystrybucji oraz o tym, jaka część zysku wynikła z pracy, którą wykonał pracownik wróci do niego w postaci pensji. Marks zwracał uwagę na to, że pensja jaką otrzymuje pracownik stanowi proporcjonalnie bardzo niewielką część wartości dodanej, wynikłej z jego pracy. Większość zysku trafia do właściciela środków produkcji, który albo nie wykonał żadnej pracy, albo wykonał jej niewspółmiernie mało do tego, ile zarobił. W ten sposób Marks dzieli ludzkość na dwie klasy: burżuazję, która posiada środki produkcji i robotników, którzy środków produkcji nie posiadają. Niemiecki filozof uważał, że między tymi grupami toczy się nieustanna rywalizacja, konflikt, którego nie można zażegnać inaczej niż przez rewolucję i stworzenie społeczeństwa bezklasowego, a raczej jednoklasowego, bo składającego się z samych robotników. Robotnikami ma po rewolucji stać się również burżuazja, wywłaszczona z bezprawnie posiadanych majątków Klasy społeczne to grupy ludzi, które odróżnia ich rola w procesie produkcji117.


To, jakie miejsce dana klasa społeczna zajmuje w hierarchii klasowej zależy od tego w jakich stosunkach własności wobec środków produkcji pozostaje. Klasy społeczne możemy podzielić na podstawowe i nie podstawowe118. Marks zaznaczał, że klasowa konstrukcja społeczna nie była zawsze taka sama. Zmieniała się na przestrzeni dziejów w zależności od epoki. Podstawowymi klasami epoki niewolniczej byli niewolnicy oraz właściciele niewolników, feudalnej — panowie feudalni i chłopi, burżuazyjnej — kapitaliści oraz pracownicy. Owe dwie główne klasy społeczne są zdaniem marksistów dwiema zantagonizowanymi stronami życia społecznego, które podlegają niezmiennym regułom dialektyki materialistycznej. Ciągle na siebie oddziałują poprzez walkę klas, a przemiany społeczne, które zachodzą poprzez to oddziaływanie przechodzą z ilości w jakość, wytwarzając następne, coraz bardziej złożone formy organizacji pracy i społeczeństw, tworząc przy okazji to, co nazywamy historią. W systemie gospodarki wolnorynkowej, posiadacze środków produkcji dokładają wszelkich starań by zmaksymalizować swoje zyski przy ponoszeniu jak najniższych kosztów i wypłacaniu jak najniższych pensji pracownikom starają się uzyskiwać maksymalne dochody ze swoich środków produkcji.


Coraz większe wykorzystywanie robotników, dokładanie im obowiązków a odbieranie praw, zwiększanie wymagań przy braku rekompensaty zdaniem Marksa musi w końcu prowadzić do tak głębokiej frustracji wśród klasy robotniczej, że decyduje się ona obalić istniejący porządek i zmienić strukturę własności środków produkcji na bardziej egalitarną, sprawiedliwą i dla siebie korzystną. To dlatego tak istotne dla kubańskich rewolucjonistów było przeprowadzenie reformy rolnej. W kraju mającym za sobą historyczne doświadczenia kolonializmu, w którym własność ziemska skupiona była w rękach nielicznej grupy najbogatszych obywateli powiązanych z władzą uwłaszczenie rolników uznano za jedną z najpilniejszych reform.


Proces ten, zdaniem Marksa, miał ostatecznie skutkować powstaniem społeczeństwa bezklasowego, gdzie środki produkcji byłyby we wspólnym posiadaniu całego społeczeństwa, a więc wszyscy ludzie byliby jednocześnie zarówno pracownikami jak i właścicielami środków produkcji. To właśnie miał być komunizm, którego wprowadzenia chciał Marks i miała to być finalna, najdoskonalsza forma organizacji społeczeństwa, powrót do korzeni, do stanu pierwotnego. Taki obraz porewolucyjnego społeczeństwa przyświecał również działaniom rewolucjonistów kubańskich. Niedługo po przejęciu władzy ogłosili chęć stworzenia właśnie takiego społeczeństwa — bezklasowego, sprawującego kolektywny nadzór nad środkami produkcji, wyzwolonego od ekonomicznego przymusu. Rozważmy, które elementy marksizmu wcielili w życie, a których nie. Zacznijmy od tego, że o ile Ernesto „Che” Guevara i Raul Castro od początku byli marksistami, o tyle życiowa filozofia jego brata Fidela daleka była, przynajmniej na początku, od marksizmu. Idolem Fidela Castro był kubański wieszcz narodowy Jose Marti, którego poglądy Fidel Castro twórczo łączył z marksizmem.


Richard Gott, zajmujący się m.in. historią rewolucji kubańskiej doszedł do wniosku, iż jednym z powodów tryumfu Fidela Castro było umiejętne lawirowanie między „bliźniaczymi tematami socjalizmu i nacjonalizmu” przez cały czas trwania rewolucji, aż do samego końca119. Nie ma jednoznacznie pewnej i poprawnej odpowiedzi na pytanie, czy Fidel był marksistą-leninistą od samego początku rewolucji. Faktem jest, że hasła przez niego samego na początku wygłaszane nie mogłyby zostać uznane za stricte socjalistyczne, a tym bardziej komunistyczne. Oczywiście wśród jego najbliższych współpracowników, byli ludzie, co do których ideowej proweniencji marksistowsko-leninowskiej trudno mieć wątpliwości, tacy jak Che Guevara i jego brat Raul, jednak wartym pokreślenia jest, że w tamtym czasie Fidela Castro za marksistę nie uważali ani jego ideowi oponenci, ani amerykańska Centralna Agencja Wywiadowcza (CIA). Sam Fidel Castro po latach przyznał, że już wtedy uważał się za marksistę, ale ze względów wizerunkowych ukrywał to przed opinią publiczną, by jej do siebie nie zrażać i nie dawać argumentu swoim przeciwnikom. Castro, zasłynąwszy przede wszystkim jako ikona walk o wyzwolenie Kuby od neokolonialnej zależności od Stanów Zjednoczonych, opowiadał się później za swego rodzaju formą demokracji bezpośredniej, której wykładnię sam sformułował. Głównymi filarami tego ustroju, który miał zostać wprowadzony na Wyspie to uwrażliwienie na kwestie socjalne oraz utrzymywanie bezpośredniej relacji ze społeczeństwem przy pomocy wieców oraz przemówień. Javier Pazos, współpracownik Fidela z czasów partyzantki, tak się o nim wypowiada:

Fidel Castro którego znałem […] na pewno nie byt marksistą. Nie byt on również szczególnie zainteresowany rewolucją społeczną. Był on przede wszystkim politycznym oportunistą — człowiekiem o silnej woli i nieprzeciętnych ambicjach. Myślał on w kategoriach zdobywania władzy i utrzymywania jej120. Jednakże, zdaniem części źródeł Castro osobiście w czasie trwania rewolucji przestrzegał swoich wspólników przed określaniem go jako komunisty121.

Z kolei Wayne S. Smith, pracownik amerykańskiej placówki dyplomatycznej w randze szefa Sekcji Interesów Stanów Zjednoczonych przy Ambasadzie Szwajcarii w Hawanie w okresie 1979—1982 twierdził, że Castro przyświecał cel stworzenia równościowego społeczeństwa i pogardzał każdym systemem, w którym występowała znaczna różnica w jakości życia pomiędzy poszczególnymi klasami społecznymi. Chciał budowy systemu, który zaspokoi podstawowe potrzeby wszystkich tj. żywność, opiekę medyczną, dach nad głową i wykształcenie. Uważał on, że autorytaryzm kubańskiego przywódcy wynikał właśnie z jego osobistego zaangażowania i przekonania o słuszności podejmowanych przez siebie działań.


Jednocześnie mocno krytykował próby wprowadzenia socjalizmu w ZSRR. W 1963 roku zwrócił się do radzieckich komunistów słowami:

Czy to nie paradoks historii, że w chwili, gdy pewne grupy kleru stają się rewolucyjne, niektóre grupy marksistowskie stają się pseudorewolucyjnym kościołem? Mam nadzieję, że nie będę ekskomunikowany, ani nie będę doprowadzony przed Świętą Inkwizycję za te słowa. Nie ma nic bardziej antymarksistowskiego niż dogmat i sztywne myślenie. W świecie idei rewolucyjnych nikt nie ma prawa uzurpować sobie monopolu122.

Krytykował Józefa Stalina, którego oskarżał o represję, nadużycia władzy i kult jednostki. Niemniej jednak zaimplementował zasadę kierowniczej roli awangardy partyjnej w rewolucji. Tę awangardę stanowili oczywiście on sam, jego brat Raul i Ernesto Guevara.

1.4. Guevaryzm i jego wpływ na poglądy Fidela Castro

Światopogląd Fidela Castro był dość złożony. Składał się z marksizmu-leninizmu, filozofii Jose Martiego oraz z guevaryzmu. Czym jest guevaryzm? Jest to teoria rewolucji komunistycznej i militarnej strategii walki z przeciwnikami politycznymi wypracowana przez Ernesto „Che” Guevarę na potrzeby walk partyzanckich podczas rewolucji kubańskiej.


Ideologia guevaryzmu promowała „eksport” rewolucji do innych krajów, w których klasa robotnicza osiągnęła na tyle wysoką świadomość społeczną, by obalić kapitalizm i przejąć władzę z rąk burżuazji, a więc był to pogląd zgodny z wykładnią leninowską. Tu jednak kluczową rolę odgrywał akcent położony na antyamerykanizm. To Stany Zjednoczone w myśli Guevary uchodziły za światowego hegemona, „imperialistę”, ucieleśnienie zła i dlatego jego zdaniem szczególnie należało wspierać rewolucje w tych krajach, których przywódca był wspierany przez Amerykanów123.


Jeśli chodzi o strategię walki, która miała się odbywać głównie na obszarach poza miastami, to jej najważniejszym punktem było oparcie armii partyzanckiej na „ludzie”, czyli mieszkańcach wsi, których trzeba było najpierw przekonać do swojej ideologii, a następnie wykorzystać coraz bardziej masowe poparcie z ich strony i wcielić go w szeregi swojej armii. Uważał, że siła militarna złożona z chłopów zawsze ma przewagę na terenach wiejskich, słabo zurbanizowanych, bo oni lepiej znają własny teren. Szczególnie takie miejsca, w których można było łatwo się ukryć, a do których wojska rządowe nie miały dostępu ze względu na ukształtowanie terenu i słabe rozpoznanie. Guevara wymyślił sposób prowadzenia wojny, którą nazwał „foquismo”, która opierała się na małych zwartych oddziałach partyzanckich, mających wzniecać zamieszki w sposób brutalny, by w rezultacie sprowokować wybuch walk na szeroką skalę.


Foco to teoria rewolucji w wyniku wojny partyzanckiej, zwanej fokizmem (foquismo) została sformułowana przez francuskiego urzędnika Regisa Debraya, którego głównym źródłem inspiracji była rewolucja marksistowska Ernesta „Che” Guevary, która zwyciężyła na Kubie w 1959 roku. Podstawową zasadą jest to, że awangarda kadrowych, małych, szybko rozwijających się grup paramilitarnych może skupiać się (w języku hiszpańskim, „focar”) i zyskiwać na powszechnym niezadowoleniu z panującej władzy, a tym samym prowadzić do ogólnego powstania. Chociaż oryginalne podejście polegało na zmobilizowaniu i uruchomieniu ataków z terenów wiejskich, to do końca lat 60-tych XX wieku wiele idei foco przystosowanych zostało do miejskich ruchów partyzanckich.


Jeśli mowa o inspirowaniu się Guevarą, to warto podkreślić, że on sam również inspirował się myślą Mao Zedonga124, a w szczególności tzw. „długotrwałą wojną ludową”. Choć fokizm wywodził się z wcześniejszych marksistowsko-leninowskich idei i maoistycznej strategii „wojny o długą walkę narodową”, to także popierany był przez liczne partie komunistyczne założone w okresie zimnej wojny. Mimo gorliwego poparcia Nikity Chruszczowa w „wojnach wyzwolenia narodowego” i osobistych sympatiach fokistów do radzieckiego patronatu, Socjalistyczna Partia Ludowa Kuby wycofała się z aktywnej konfrontacji z reżimem Fulgencio Batisty. W konsekwencji kubańscy komuniści zwrócili się z powrotem w kierunku teorii leninowskiej, która mówiła o przewodniej roli awangardy partyjnej w rewolucji.


Podobieństwo guevaryzmu z maoizmem widoczne jest tutaj również w kwestii tego, jaka grupa społeczna powinna stanowić trzon rewolucji. Otóż według Lenina powinien to być proletariat, czyli robotnicy, a według Mao rolnicy, chłopi. Oczywiście wynikało to też z tego że rolników w Chinach było zdecydowanie więcej niż robotników przemysłowych i tak samo było na Kubie, dlatego fascynacja „Che” postacią i przemyśleniami Mao Zedonga nie powinna dziwić — po prostu uznał, że w warunkach kubańskich to właśnie strategia chińska lepiej się sprawdzi niż radziecka. Bardzo prawdopodobnym jest, że właśnie to było przyczyną ochłodzenia relacji kubańsko-radzieckich w momencie wybuchu konfliktu ZSRR z Chinami w 1969 roku. Kubańskim komunistom, pomnym doświadczeń z własnej rewolucji, mentalnie bliżej było do Chin, ponieważ to ich taktykę zastosowali i ona się sprawdziła. W momencie wybuchu konfliktu radziecko-chińskiego powodowanego różnicami ideologicznymi po przejęciu w Moskwie władzy przez Nikitę Chruszczowa i ogłoszeniu przez Chińczyków, że ZSRR „wkracza na drogę reakcji”, dla kubańskich ideowych komunistów (których w partii nie brakowało) jasne było, po czyjej należy stanąć stronie.


Jak mawiał Ernesto „Che” Guevara:

Dobrze jest stwierdzić, że wojna partyzancka stanowi jedną z faz wojny, ta faza nie może sama w sobie prowadzić do zwycięstwa125.

Guevara dodał, że ta teoria została sformułowana dla krajów rozwijających się i że partyzanci musieli szukać wsparcia między robotnikami i chłopami126.


Na początku lat 60-tych XX wieku uwaga Ernesto „Che” Guevary odwróciła się od Kuby, ponieważ postanowił wcielić w życie ideę „eksportu” rewolucji. Rozpoczął wspieranie komunistycznych partyzantek w innych krajach rozwijających się, gdyż, jak wspominał, jego strategia najbardziej się tam nadaje. Skoncentrował się więc na Ameryce Łacińskiej i Afryce. Szczególnie mocno zaangażował się w wywoływanie antyrządowego powstania w Kongo oraz Boliwii, w której niestety zginął tragicznie w 1967 roku.


Powstające ruchy komunistyczne i inne idee radykalne powstające w tamtych czasach przeniosły swoje zaangażowanie do końca lat 60-tych XX wieku na miejską walkę partyzancką i opierając się na strategiach zaczerpniętych zarówno z maoizmu, jak i guevaryzmu tendencje, które eskalowały się na całym świecie w latach 70-tych XX wieku, przy wsparciu ze strony państw komunistycznych i Związku Radzieckiego, a także kubańskiego reżimu Castro.


Podobnie jak inni teoretycy jego epoki (jak Mao Zedong, Ho Chi Minh127 128 i Amilcar Cabral129), Che Guevara wierzył, że ludzie żyjący w krajach nadal rządzonych przez potęgi kolonialne lub podlegających nowszym formom ekonomicznej eksploatacji mają najlepsze predyspozycje do pokonania wyzwolenia się i obalenia kapitalizmu na drodze zbrojnego powstania. Guevara także wierzył, że z czasem oddziały rewolucyjne zgromadzone na obszarach górskich i wiejskich będą na tyle silne, że dadzą radę przeciwstawić się regularnej i profesjonalnej armii rządowej i wykorzystawszy przewagę liczebną oraz koncentrację na terenach trudno dostępnych, pokonają „burżuazyjne” władze130.


Foquismo, formalnie zaimportowane na Kubie przez Regisa Debraya, opiera się na doświadczeniu Ernesta Guevary z 1959 roku na Kubie, gdzie w grudniu 1956 r. przybyła mała grupa 82 członków i rozpoczęła wojnę partyzancką w Sierra Maestra. Przez dwa lata słabo uzbrojeni partyzanci, których było wtedy około dwustu, zdołały stawiać opór armii i siłom policyjnym Fulgencio Batisty, które liczyły od 30 do 40 tys. ludzi131. Ta nieliczna i wydawać by się mogło skazana na niepowodzenie grupa ludzi dała radę zdobyć Hawanę po bitwie pod Santa Clara w grudniu 1958 roku.


Ten zaskakujący sukces był bezpośrednią inspiracją dla stworzenia teorii foquismo, która wsparta na fundamencie doktryny wojennej Mao, zakładała wiodącą rolę ludności wiejskiej w osiągnięciu ostatecznego celu, jakim było wygranie wojny. Jednakże teoria foquismo głosiła, że to poparcie dla ludności powstanie podczas samej walki zbrojnej. Według dominującej marksistowskiej teorii nie trzeba było czekać na „obiektywne warunki” powstania ludowego, aby zaangażować się w ostatni etap walki rewolucyjnej. Innymi słowy, mała grupa rewolucjonistów została uznana za wystarczającą do szybkiego rozpoczęcia rewolucji. Mogłaby ona rozpocząć walkę rewolucyjną, jednocześnie rozwijając warunki niezbędne do powszechnego poparcia dla rewolucji. Ta teoria koncentrowała się głównie na pojęciu awangardy i moralnej wartości przykładu.


Nieudana kampania Guevary w Boliwii zintensyfikowała kubańskie poparcie dla focaistycznych powstań na arenie międzynarodowej w ciągu kilku lat, a wiele rewolucyjnych ruchów rozbiło się na różne frakcje. Były to między innymi nowe lewicowe, maoistyczne i / lub miejskie partyzantki z poprzednich partii promoskiewskich lub grup foco.

Zdjęcie nr 6: Ernesto „Che” Guevara


Źródło: http://staff.esuhsd.org/balochie/studentprojects/cheguevara7index.html [dostęp: 29.08.2018].


Jednak w połowie lat 70-tych XX wieku Kuba jeszcze bardziej zwiększyła swoją poprzednią gorliwość, bezpośrednio wysyłając wojsko do Afryki. Przykładem takiego działania było wsparcie rządu MPLA w Angoli132.


W Argentynie Rewolucyjna Armia Ludu (ERP) dowodzona przez Roberto Santucho próbowała utworzyć foco w prowincji Tucuman. Próba nie powiodła się po tym, gdy rząd Isabel Perón podpisał w lutym 1975 tajny dekret prezydencki numer 261, który nakazał armii zneutralizować lub unicestwić powstanie ERP.


Podsumowując, to Fidel Castro, a nie Ernesto „Che” Guevara pełnił w rewolucji kubańskiej rolę tak przywódcy, jak ideowego mentora. Chociaż między tymi dwiema postaciami nie można postawić znaku równości, to poglądy Castro ewoluowały właśnie pod wpływem argentyńskiego lekarza. Od nacjonalizmu Jose Martiego, który mógł być adekwatny do sytuacji w momencie prowadzenia walk narodowowyzwoleńczych spod władzy hiszpańskich kolonistów, do internacjonalizmu Guevary. On już bardziej odpowiadał realiom lat 50-tych XX wieku. Internacjonalizm ten był bardzo widoczny w próbach wspierania lewicowych rewolucji w Afryce oraz Ameryce Łacińskiej, a także w tzw. „dyplomacji medycznej”. Wsparcie rządu F. Castro na rzecz ruchów partyzanckich w regionie latynoamerykańskim nie odniosło spodziewanego rezultatu. W żadnym państwie południowoamerykańskim rewolucja nie powiodła się. Symbolicznym końcem nadziei na powodzenie zagranicznych rewolucji stała się śmierć Ernesto „Che” Guevary w 1967 roku. w Boliwii. Kubańczycy odnieśli pewne sukcesy na kontynencie afrykańskim, gdzie Kuba odgrywała znaczącą rolę w walce z zachodnimi kolonialistami. W latach 60-tych XX wieku wiele państw afrykańskich widziało właśnie w Kubie realną i pożądaną alternatywę rozwoju. Tym bardziej, że na Czarnym Lądzie zarówno system kapitalistyczny, jak i państwa Bloku Zachodniego były obarczane odpowiedzialnością za wyrządzone krzywdy. Dzięki wsparciu Hawany, w Angoli władze przejęła MPLA. Skuteczną pomoc dostarczano także Mozambikowi czy Namibii. Nie dziwi więc, że Nelson Mandela, jako cel jednej ze swoich pierwszych wizyt zagranicznych obrał właśnie komunistyczną Wyspę. Podziękował wówczas narodowi kubańskiemu za wsparcie i wkład w walce z apartheidem. Najbardziej jednak skuteczną metodą pozyskiwania wsparcia i przyjaźni okazało się wysyłanie pomocy humanitarnej do innych wobec neokolonialnej dominacji USA w Ameryce Łacińskiej. Został również ikoną walki o wolność, elementem popkultury, bohaterem memów oraz postacią, która do dziś fascynuje miliony ludzi, i której twarz paradoksalnie zdobi wiele produktów stworzonych w świecie kapitalistycznym.


Reasumując, rewolucja kubańska była ciągiem zdarzeń, u podłoża których leżało bardzo silne społeczne rozczarowanie wcześniejszymi rządami. Uległość wobec Stanów Zjednoczonych — drugiego przecież po Hiszpanii kolonizatora Kuby, brak zainteresowania kubańską, narodową racją stanu, neokolonialna zależność, zrodziły bunt. Bunt przede wszystkim o podłożu ekonomicznym, wręcz egzystencjalnym, którego zagospodarowanie przez ideologię radykalnie lewicową z perspektywy czasu raczej nie powinno budzić zdumienia. Czas tych wydarzeń, a więc lata zimnej wojny uwikłał Kubę w konflikt amerykańsko-radziecki, w rywalizację mocarstw. Naturalnym więc było szukanie oparcia w Związku Radzieckim i w propagowanej przez niego ideologii. Aby łatwiej było zaimplementować marksizm-leninizm, materializm dialektyczny i historyczny oraz „dyktaturę proletariatu” na kubański grunt, wykorzystano pokrewne ideowo koncepcje demokratycznego socjalisty Jose Martiego, którego legenda i tak już była częścią kubańskiej tożsamości narodowej. Do tego doszły koncepcje opracowane przez Ernesto „Che” Guevarę dotyczące sposobów skutecznej walki zbrojnej w warunkach partyzanckich i te czynniki stanowiły społeczną i ideologiczną bazę dla rewolucji.

Rozdział II: Przemiany na Kubie w tygodnikach i miesięcznikach Polski Ludowej 1959­-1989

2.1. „Polityka”

Tygodnik „Polityka” został utworzony 2 stycznia 1957 decyzją Sekretariatu Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, który uznał za konieczne utworzenie opiniotwórczego tygodnika społeczno-politycznego będącego oficjalnym medium PZPR obok wychodzącej codziennie, jednak mającej trochę inny profil „Trybuny Ludu”. W dniu 1 lutego 1957 roku powołano do życia Wydawnictwo Prasowe „Polityka”, które podlegało bezpośrednio Zarządowi Głównemu Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej „Prasa”. Pierwszy numer tygodnika został wydany dnia 27 lutego 1957 (tydzień wcześniej wydano numer próbny) Redaktorem naczelnym mianowano Stefana Żółkiewskiego. Wraz z dziennikiem „Trybuna Ludu” tygodnik „Polityka” był organem prasowym PZPR. Jej stworzeniu przyświecało wpisanie się w zmiany zachodzące wówczas na szczytach władzy w Polsce Ludowej po tzw. „odwilży październikowej”, kiedy kierownictwo w PZPR objął Władysław Gomułka. Miał on symbolizować nowy początek, nową jakość, dać czytelnikom poczucie, że w Polsce nastąpi polityczna zmiana. Zastąpiła ona jednocześnie będący symbolem poprzedniego okresu tygodnik „Po Prostu133”. Do 1990 roku na jej okładce, pod tytułem widniała dewiza międzynarodowego ruchu robotniczego: „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!134”. Oprócz Stefana Żółkiewskiego członkami pierwszej redakcji „Polityki” byli także m.in. Jerzy Putrament, Andrzej Werblan, Mieczysław Rakowski, Adam Schaff, od czasu do czasu również Władysław Broniewski, Leon Kruczkowski i Oskar Lange135.

Zdjęcie nr 7: Siedziba redakcji „Polityki”


Źródło: https://www.polityka.pl/opolityce/1571443,1,o-wydawnictwie-polityka.read [dostęp: 10.10.2023].


Tygodnik „Polityka” tym jednak różnił się od „Trybuny Ludu”, że na jej łamach aparat cenzury partyjnej dopuszczał publikowanie tekstów, których treść nie zawsze była do końca zgodna z oficjalną linią polityczną partii.


Przez pierwsze lata istnienia „Polityka” nie cieszyła się popularnością a sytuacji tej nie poprawiło zakończenie wydawania „Po prostu” jesienią 1957, a wręcz przeciwnie. Wyniki sprzedaży nie napawały optymizmem: w porównaniu z „Po Prostu” które osiągało przed zawieszeniem sprzedaż rzędu 150 tysięcy egzemplarzy, „Polityka” sprzedawała się ledwo w 18 tysiącach egzemplarzy136. Dlatego też zdecydowano się na zmianę na stanowisku redaktora naczelnego — 17 maja 1958 roku Stefana Żółkiewskiego, który został redaktorem naczelnym periodyku „Nowa Kultura”, zastąpił Mieczysław Rakowski137 i kierował „Polityką” aż do 1981 roku. W przeciągu kilku następnych lat zrekonstruowano zespół redakcyjny, do którego zaproszono: Tadeusza Drewnowskiego, Dariusza Fikusa, Mieczysława Górskiego, Ryszarda Kapuścińskiego, Jerzego Kleera, Andrzeja Mozołowskiego, Daniela Passenta, Zygmunta Szeligę, Jerzego Śmietańskiego, Mariana Turskiego, Jerzego Urbana, Andrzeja Krzysztofa Wróblewskiego, Henryka Zdanowskiego. Pozyskanie Mariana Turskiego, co dla redakcji skutkowało rozpoczęciem przyznawania, od 1959, Nagród Historycznych „Polityki”. W kwietniu tego samego roku, „Polityka” połączyła się z miesięcznikiem „Świat i Polska”, a w kolejnym miesiącu dotychczasowa siedziba tamtego pisma, w kamienicy przy Alejach Jerozolimskich, stała się siedzibą redakcji „Polityki”


W 1990 roku periodyk należący dotychczas do RSW Prasa-Książka-Ruch był od tamtego momentu wydawany przez własną spółdzielnię — „Polityka” — Spółdzielnia Pracy.


28 września 2012 Walne Zgromadzenie Spółdzielni podjęło decyzję o przekształceniu jej w spółkę komandytowo-akcyjną138.


Rewolucja na Kubie rozpoczęła się w 1958 roku, a jako że w doktrynie PZPR, jak i wszystkich partii marksistowsko-leninowskich znajdował się internacjonalizm rozumiany jako wspieranie rewolucji socjalistycznych poza granicami własnego kraju, toteż „Polityka” jako medium partyjne od samego początku wspierała Ruch 26 Lipca. Należy zauważyć, że pomimo propagandowego charakteru czasopisma, powstała ona jako tygodnik opiniotwórczy, a więc mający ambicję kreowania opinii czytelników. Docelowo grupą odbiorców „Polityki” byli czytelnicy zorientowani w polityce, i dlatego artykuły traktujące na temat Kuby jakie się tam znalazły bardzo skrupulatnie opisywały uwarunkowania rewolucji kubańskiej. Posługiwały się pojęciami akademickimi, zakładano, że czytelnik posiada odpowiednią w rozumieniu polskich władz „świadomość klasową” i orientację w świecie. Ponieważ tamten okres to czas upadku kolonialnych imperiów, uzyskiwania niepodległości przez kolejne kraje Afryki i Azji, w związku z tym walka z kolonializmem była tematem bardzo szeroko komentowanym i dlatego postanowiono wykorzystać ten motyw przy relacjonowaniu rewolucji kubańskiej. Duże znaczenie w tym kontekście miał szczególnie rok 1960 zwany Rokiem Afryki przełomowy dla dziejów Afryki i jej dekolonizacji. Powstało wtedy 17 państw, które proklamowały niepodległość od Francji, Wielkiej Brytanii, Belgii i Włoch. Do tego czasu na kontynencie afrykańskim istniało jedynie 10 niepodległych państw. Jako pierwszy sformułowania tego użył ówczesny brytyjski Minister Kolonii O.H. Morris który w styczniu tego roku powiedział że rok 1960 będzie rokiem Afryki139 Później używał jej również amerykański politolog, laureat Pokojowej Nagrody Nobla Ralph Buche który twierdził, że będzie to rok, w którym wiele państw afrykańskich uzyska niepodległość: z powodu eksplodującego tempa w jakim ludy Afryki wyzwalają się z kolonializmu na wszystkich płaszczyznach140. Zwracano uwagę, że choć Kuba od dawna już formalnie nie była niczyją kolonią, to ją i Stany Zjednoczone łączyły relacje neokolonialne. Neokolonializm to odmiana kolonializmu, która charakteryzuje się tym, że państwo uboższe, formalnie niepodległe zostaje zdominowane gospodarczo przez zamożniejsze. Często państwem dominującym jest to samo, które wcześniej było kolonizatorem, ale nie zawsze tak jest141. Redaktor Stanisław Bielecki zwracał np. uwagę na zmonopolizowanie kubańskiego przemysłu przez amerykańskie koncerny takie jak Hershey Sugar Co, US Steel Co, American Electric Power, International Telephone and Telegraph, czy Standard Oil of New Jersey. Opisywał program Ruchu 26 Lipca i reformę rolną. Pomimo inteligenckiego charakteru, ze względu na dobór słów np. „burżuazyjne”, „imperialiści”, „uciskane masy” sugeruje propagandowy charakter tekstu napisanego w duchu marksizmu-leniznizmu, choć nie można mu odmówić rzeczowości i dogłębnego przedstawienia tematu.142


W końcówce lat 50-tych i na początku 60-tych XX wieku temat Kuby był na łamach „Polityki” wielokrotnie poruszany. Uwadze redakcji nie uszedł fakt, że kubański przewrót wpłynął również na politykę innych krajów latynoamerykańskich, w których władzę sprawowała prawica i dlatego drukowano również teksty korespondentów w tamtego rejonu świata. Sukces Fidela Castro ośmielił lewicowców oraz pracowników m.in. z Wenezueli (przemysł naftowy), Urugwaju, Boliwii, Argentyny i Brazylii do uważniejszego przyjrzenia się działaniom swoich rządów i coraz odważniejszego krytykowania zwłaszcza struktury własności różnych gałęzi przemysłu. Ich głównymi udziałowcami były, analogicznie jak w przypadku przedrewolucyjnej Kuby, amerykańskie koncerny. Był to temat bardzo istotny podczas kampanii prezydenckiej Romulo Betancourta w Wenezueli w 1959 roku143. Poparcie dla działań Fidela nie zawsze było bezkrytyczne i nie wszystkie elementy jego polityki podobały się publicystom. Począwszy od tego, że Fidel Castro na początku nie określał się jako komunista i twierdził, że w jego rządzie komunistów nie ma, co już w oczach bardziej dogmatycznych marksistów odbierało mu wiarygodności. Nie to było jednak najpoważniejszym zarzutem, bo na ten temat toczyło się wiele sporów nie było jasności co do tego, czy były to z jego strony słowa szczere, czy kłamstwo obliczone na polityczne korzyści (obawa przed zniechęceniem opinii publicznej do siebie i daniem Amerykanom kolejnego argumentu przeciw niemu)144. Ludzie stojący po lewej stronie barykady i chcący obalenia na Kubie kapitalizmu z niepokojem przyjmowali strukturę ideologiczną Ruchu 26 Lipca. Dążyli oni nowiem do nacjonalizacji usług publicznych pozostających dotychczas w rękach osób prywatnych, których działalność była nastawiona na ich indywidualny zysk, a nie zaspokajanie potrzeb ludności. Zależało im również na industrializacji kraju oraz wprowadzeniu powszechnej edukacji, bowiem ważnym, a nierozwiązanym wcześniej problemem ówczesnej Kuby był analfabetyzm. Oprócz tego zwolennicy Fidela Castro domagali się redystrybucji ziemi w ręce rolników, uspołecznienie rolnictwa, stworzenia kolektywnie zarządzanych dużych gospodarstw rolnych analogicznych do polskich PGR-ów145. Fidel Castro popierał uspołecznienie gospodarki i stworzenia systemu społecznego pozbawionego cech wolnego rynku146. Nie był to bowiem ruch tak bardzo rewolucyjny, jak by tego oczekiwali komuniści. Głównym spoiwem ideologicznym ludzi w niego zaangażowanych był antyamerykanizm, antyimperializm147. Zgadzali się oni co do tego, że władza na Kubie powinna należeć do Kubańczyków, że zasoby naturalne Kuby nie powinny być własnością amerykańskich koncernów gospodarczych. Jednak Ruch 26 Lipca nie składał się wyłącznie ze zwolenników upaństwowienia, czy też nawet uspołecznienia gospodarki. U wielu działaczy, na co zwrócił uwagę Marian Podkowiński, nuta narodowa i patriotyczna przeważała nad lewicową wrażliwością i owszem chcieli zwalczać „burżuazję”, ale tylko amerykańską, bo była „obca”148. Przeciwko rodzimej kubańskiej burżuazji nie protestowali, mało tego, często się do niej zaliczali. Do Ruchu przyjmowano więc także konserwatystów i bogatych plantatorów trzciny cukrowej, przykładowo Julio Lobo. Najwidoczniejszym jego zdaniem ukłonem w stronę rodzimej burżuazji była bowiem, paradoksalnie, reforma rolna. Ograniczyła ona dozwoloną ilość posiadanej ziemi do 400 hektarów, ale dotyczyło to Amerykanów, a nie rodzimych plantatorów cukru i ryżu149. Podkowiński zdaje się jednak bronić poczynań Castro uzasadniając taką politykę strategią uzyskania jak najszerszego poparcia. Rodzima klasa wyższa była bowiem na tyle dobrze zorganizowana, że kubański przywódca najwyraźniej uznał, że mając ją przeciwko sobie, nie zdobędzie władzy.


Przedmiotem analiz i komentarzy w „Polityce” były również przemówienia Fidela Castro wygłaszane lub skierowane do opinii międzynarodowej, a także wszelkie wzajemne wizyty i rewizyty przedstawicieli władz polskich i kubańskich oraz spotkania na szczytach międzynarodowych. Między innymi opisano spotkanie ówczesnego ministra spraw zagranicznych PRL Adama Rapackiego150 z Fidelem Castro, Raulem Garcia Roa oraz Antonio Nunezem Jimenezem na szczycie Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku


22 września 1960 roku, kiedy to szef polskiej dyplomacji wyrażał uznanie dla przeprowadzenia reformy rolnej na Kubie. Fidel Castro wygłosił wtedy przemówienie, w którym opisywał ową reformę rolną, sytuację życiową Kubańczyków przed rewolucją, okoliczności powstania kubańskiej diaspory na Florydzie, spór z Departamentem Stanu USA o odszkodowania dla obywateli amerykańskich za ich znacjonalizowane majątki pozostawione na Kubie oraz niedyplomatyczne potraktowanie delegacji kubańskiej już na samym szczycie ONZ (problemy z zameldowaniem się w hotelu)151.


W pierwszych latach po zwycięstwie rewolucji, propaganda rządowa czyniła wielkie starania, aby przedstawić cały przewrót jako coś, co milionom obywateli przyniesie awans społeczny. Podkreślano konieczność zbudowania struktur państwowych od nowa, zerwania ze starym porządkiem. Dużo uwagi poświęcano redystrybucji majątku zgromadzonego przez Amerykanów i Kubańczyków, którzy z nimi współpracowali, na nieetyczny charakter dorobienia się tych fortun. Zwracał na to uwagę Fidel Castro w swoim przemówieniu w Hawanie 1 maja 1966 roku na Placu Rewolucji. Stenogramem tego wystąpienia dysponowała Ambasada PRL w Hawanie. Fidel Castro mówił wtedy:

W naszej ojczyźnie praca już nie jest i nigdy nie będzie środkiem dla wzbogacenia uprzywilejowanej mniejszości. W naszej ojczyźnie praca nie jest i nigdy nie będzie przedmiotem wyzysku. Wysiłek mężczyzn i kobiet naszego narodu nigdy nie będzie służył uprzywilejowanym ani wyzyskiwaczom. (…) Nie ma i nigdy nie mogło być w żadnej epoce historycznej innego sposobu, by stać się milionerem jak tylko poprzez wyzysk cudzej pracy, ponieważ nikt swoją własną pracą nie jest zdolny stworzyć bogactwa wystarczające do zgromadzenia milionów pesos152.

Oprócz tego szerokim echem w polskiej i zagranicznej prasie odbił się amerykański atak w Zatoce Świń, który jeszcze przez wiele lat posłużył rządowi kubańskiemu jako element antyamerykańskiej propagandy. Inwazja w Zatoce Świń (hiszp.: „la batalla de Girón” lub „Playa Girón”) — nieudana próba inwazji kubańskich emigrantów na południową Kubę przy wsparciu armii Stanów Zjednoczonych, która miała miejsce w dniach 17—19 kwietnia 1961153. Celem operacji było utworzenie tymczasowego rządu kubańskiego, który miał zwrócić się z kolei do amerykańskich władz o pomoc militarną w obaleniu rządu Fidela Castro na rzecz Fulgencio Batisty, który w nadgorliwy sposób reprezentował i chronił interesy amerykańskie na Wyspie. Aby nie spotkać się ze światową krytyką opinii publicznej, tylko taka opcja była brana pod uwagę. Powodem tego był fakt iż w konstytucji kubańskiej zapisano, że obce wojska mogą interweniować na jej terenie jedynie w uzasadnionych sytuacjach i na wyraźną prośbę rządu kubańskiego.


Operacja obalenia Fidela Castro była pomysłem amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) — służby specjalnej utworzonej w 1947 roku. Jej istnienie wpisywało się w paradygmat powojennej amerykańskiej polityki zagranicznej, która za największe globalne zagrożenie, a także przeszkodę w realizacji amerykańskich interesów uważała „komunizm”154. Prezydent USA Dwight Eisenhower rozpoznał antyamerykański charakter rządów Fidela Castro i fakt, że stanowiły one zagrożenie dla amerykańskich wpływów w regionie. Z tego powodu polecił CIA rozpoczęcie przygotowań do operacji, której celem miał być zamach stanu i przejęcie władzy na Wyspie przez osoby sprzyjające USA155.


Głównym oddziałem wykonującym tę akcję była Brygada 2506, opłacana i wyszkolona przez CIA, złożona z Kubańczyków mieszkających na Florydzie, którzy nie akceptowali zmian ustrojowych wprowadzonych przez komunistów, a jednocześnie nie chcieli spędzić reszty życia na emigracji w USA. Stanowił on zbrojne ramię Kubańskiego Demokratycznego Frontu Rewolucyjnego156.


Celem, jaki w tamtym okresie przyświecał amerykańskiemu wywiadowi było „obalenie komunizmu”, a właściwie przeciwdziałanie rozprzestrzeniania się ideologii komunistycznej na świecie, a zwłaszcza w krajach Ameryki Łacińskiej i rejonie Morza Karaibskiego157. Polegało to głównie na zwalczaniu radykalnie lewicowych ugrupowań w tych krajach, ale także podejmowaniu prób obalenia rządów lewicowych, które zagrażały amerykańskim interesom w regionie. Wobec wyraźnej nieprzychylności i sprzeciwu wobec przywilejów USA na Kubie, jakie istniały przed rewolucją, ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych Dwight D. Eisenhower polecił CIA przygotować plan obalenia Fidela Castro i zastąpienia go kimś bardziej im przychylnym158. W celu zbadania różnych możliwości przeprowadzenia ataku na Kubę, w 1960 roku na Wyspę został oddelegowany oficer CIA Richard Mervin Bissel Jr. Po przeprowadzeniu rekonesansu i powrocie do USA poinformował on przełożonych, że najlepszym sposobem by to uczynić byłoby stworzenie zależnego od Amerykanów kubańskiego rządu na uchodźstwie i wyszkolenie ochotników wyłonionych spośród amerykańskich Kubańczyków, którzy mieliby później zostać przeszkoleni w Meksyku. Zasugerował też zorganizowanie antykomunistycznej partyzantki na Kubie159. Ostatecznie jednak zdecydowano się zorganizować szkolenie najemników w Gwatemali, które nadzorowane było przez amerykańskich żołnierzy. Bezpośrednim dowódcą był jednak Kubańczyk Jose Perez Sam Roman. Spotkało się to z negatywną reakcją jego podkomendnych, bowiem był to były oficer wojsk Fulgencio Batisty, w dodatku szkolony w USA, co niektórzy odbierali jako wyraz zależności tworzącej się armii od Amerykanów160.


Plan obalenia Fidela Castro zakładał również stworzenie tajnej organizacji wywiadowczej na Kubie. To założenie się nie powiodło, bowiem na Wyspie coraz lepiej działała policja i służby specjalne. Akcje sabotażowe podejmowane tam przez przeciwników Castro, takie jak niszczenie plantacji trzciny cukrowej, czy trakcji elektrycznej, również nie przynosiło spodziewanych efektów161. Wkrótce potem wybory prezydenckie w USA wygrał John Fitzgerald Kennedy. 28 stycznia 1961 r. zwołał on posiedzenie rządu w sprawie dalszych działań i planów CIA wobec Kuby. Na jego polecenie zgodnie z rządowymi ustaleniami amerykańscy eksperci wojskowi przygotowali nowy plan inwazji na Wyspę zwany „Planem Trinidad”. Otrzymane materiały zakładały dokonanie desantu morskiego w okolicy miasta o tej samej nazwie. Akcja, mająca rozpocząć się o świcie, obejmowała także zrzucenie na okoliczne wzgórza oddziałów spadochroniarzy162. Operacja zakończyła się jednak porażką USA163.


Tygodnik „Polityka” również zajął w tej sprawie stanowisko. Redaktor Adam Paszt w tekście pt. Nieudana inwazja. Powołując się na przemówienie Fidela Castro wygłoszone kilka dni po całym zdarzeniu opisał dokładnie prawdopodobny plan zamachowców. Owe przemówienie wygłoszone zostało na Uniwersytecie Ludowym w Hawanie. Tam kubański przywódca powiedział, że inicjatorem zamachu stanu były Stany Zjednoczone argumentując to uczestnictwem lotnictwa i marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych oraz użyciem amerykańskiej broni przez puczystów. Castro wyznał, że administracja kubańska liczyła się z możliwością ataku pośredniego, jak i bezpośredniego przy pomocy innego państwa regionu. Jak się później okazało Amerykanom nie było łatwo znaleźć sojusznika, który zgodziłby się na udział w operacji. Ostatecznie udało się namówić do współpracy, jak to określił kubański przywódca, „skorumpowane i reakcyjne” rządy Gwatemali i Nikaragui. Przede wszystkim jednak najbardziej prawdopodobną możliwością był atak bezpośredni, o czym władze kubańskie ostrzegały ONZ. W dalszej części przemówienia Fidel Castro porównał zasady funkcjonowania gospodarki amerykańskiej z kubańską. Stwierdził, że amerykańska pracuje na rzecz interesów niewielkiej grupy ludzi, w tym w dużej mierze na rzecz przemysłu zbrojeniowego. Był to powód, dla którego, jego zdaniem, rozpoczęto operację odsuwania rewolucyjnego rządu od władzy w połączeniu z sabotażem gospodarczym. Najpierw wprowadzono embargo na eksport do i import ze Stanów Zjednoczonych towarów pochodzących z Kuby. Następnie, według kubańskiego premiera, rozpoczęto wewnętrzny sabotaż gospodarczy poprzez podpalanie plantacji trzciny cukrowej — głównego towaru eksportowego Wyspy, których mieli dokonywać agenci opłacani przez CIA. Kolejnym etapem operacji miało być według Fidela Castro wzniecanie zamieszek przez uzbrojonych cywilów opłacanych i zaopatrywanych również przez Stany Zjednoczone. Miało to jego zdaniem doprowadzić do destabilizacji kraju i łatwiejszego przejęcia władzy przez proamerykańską opozycję w momencie przejścia do ostatniego punktu planu tj. wybuchu zbrojnego powstania przeprowadzanego przez Kubańczyków przerzuconych na Wyspę z Florydy. Fidel Castro podkreślił także, że takie działanie mogło doprowadzić do wybuchu wojny światowej, ponieważ Kuba mogłaby liczyć w przypadku puczu na militarne wsparcie państw socjalistycznych, przede wszystkim Związku Radzieckiego. Na koniec przemówienia stwierdził, że naród kubański był gotowy bronić rewolucji do ostatniego żołnierza164. Jak tłumaczył Paszt, puczyści mieli do dyspozycji 3 warianty165. Pierwszy — interwencja pośrednia, przećwiczony kilka lat wcześniej w Gwatemali. Polegał on na tym, że grupa najemników i opozycjonistów przebywających na emigracji przeprowadza atak, opanowuje kraj i tworzy rząd tymczasowy. Stany Zjednoczone, formalnie nie biorące udziału w całym zdarzeniu uznają następnie ten rząd i już oficjalnie zaczynają go wspierać finansowo i militarnie. Nie byłby to ani pierwszy, ani ostatni taki przypadek. Najnowszy przykład, co do którego zgadzają się specjaliści, to próba obalenia rządu Hugo Chaveza w Wenezueli w 2001 roku166. Druga opcja, to amerykańska interwencja z ramienia Organizacji Państw Amerykańskich, a trzecia to bezpośrednia interwencja wojsk USA. Zdecydowano się na wariat mieszany — wysłanie kubańskich uchodźców z Florydy, by opanowali małą część terytorium Kuby i ogłosili powstanie rządu tymczasowego z Fulgencio Batistą na czele. Rząd ten zostałby uznany przez Stany Zjednoczone, które następnie przeprowadziłyby blokadę morską Kuby i naloty z powietrza by obalić „nielegalny” rząd Fidela Castro. Opis operacji, jaki serwuje czytelnikowi Adam Paszt jest dosyć barwny. Pełno tam emocjonalnych zwrotów typu: Mała grupka wartowników na wybrzeżu stawiała napastnikom zacięty opór… (…) Po wylądowaniu spadochroniarzy, Kubańczycy stawiali zacięty opór wojskom nieprzyjacielskim, aż do chwili przybycia na pole walki silnych oddziałów kubańskich. I tak plan interwentów. poniósł fiasko już na samym początku inwazji. Wojska kubańskie dysponowały bowiem pewną siłą zbrojną wewnątrz nieprzyjacielskiego przyczółka mostowego167. Język, stosujący zwroty charakterystyczne dla tekstów przemówień politycznych okresu gomułkowskiego jest tu aż nadto widoczny. Nie znaczy to oczywiście, że całe to poruszenie było tylko wytworem propagandy, a Stany Zjednoczone nie zrobiły nic złego, bo jednak doszło do naruszenia zasad obowiązujących w stosunkach międzynarodowych. Amerykanie przy pomocy siły militarnej próbowali obalić uznany przez społeczność międzynarodową rząd Republiki Kuby, by w jego miejsce ustanowić sobie przychylny nowy rząd. Kwestia demokratyczności rządu Fidela Castro lub jej braku nie ma w tym konkretnym przypadku żadnego znaczenia — Fulgencio Batista również nie został prezydentem Kuby w sposób demokratyczny, tylko na drodze zamachu stanu. Kluczowe w tym wypadku jest uznanie międzynarodowe, które w teorii stosunków międzynarodowych oznacza stwierdzenie przez podmiot prawa międzynarodowego zaistnienia pewnego faktu i przyznania zgody co do tego, że wywołuje ono określone skutki prawne. Rząd Fidela Castro w tamtym okresie był powszechnie uznawanym na arenie międzynarodowej reprezentantem Kuby i narodu kubańskiego, a próba jego obalenia nie była odpowiedzią na „dyktaturę” kubańskich komunistów, a na antyamerykańską politykę gospodarczą. Inwazja w Zatoce Świń została potępiona przez ONZ168.


Autorką, która na przełomie lat 50-tych i 60-tych XX wieku dosyć szeroko rozpisywała się na łamach „Polityki” na temat rewolucji kubańskiej była redaktor Beata Babad. Była ona szerzej znana i rozpoznawalna jako tłumaczka literatury hiszpańskojęzycznej, która pełniła w tym czasie funkcję korespondentki tego tygodnika w Hawanie. Omówienie stanowiska akurat tej publicystki i jej punktu widzenia wydaje się być zasadne dlatego, że w tamtym okresie to właśnie ono wyznaczało oficjalną linię redakcji w tej kwestii. To redaktor Babad była w ówczesnym zespole „Polityki” osobą najlepiej zorientowaną w tematyce jako korespondentka mieszkająca w Hawanie, ale także jako tłumaczka literatury (także kubańskiej) od lat interesująca się tym tematem169.


Jej analizy mogą w związku z tym uchodzić za bardziej wiarygodne niż te pisane przez osoby, które na Kubie nigdy nie były. Mimo to sam dobór słów, a także tytuły tekstów, jak choćby Rozprawa z wirusem sekciarstwa170 wskazują na jej silnie leninowskie proweniencje ideologiczne. Jak podaje Słownik Języka Polskiego PWN „sekciarstwo” to „zasklepianie się w obrębie wąskiej grupy, zwykle politycznej lub ideologicznej” lub „powstawanie i działalność sekt religijnych171. W tekstach propagandowych z okresu Polski Ludowej słowem „sekciarstwo” określano często ortodoksyjnych wyznawców jakiegoś poglądu, który był niezgodny z linią ideologiczną PZPR. Mogło to dotyczyć również idei ortodoksyjnie marksistowskiej, jeśli tylko odbiegał od linii zaaprobowanej przez partię. „Sekciarstwem” określano socjalistów wierzących i tych, którzy próbowali przeforsować rzeczywiste uspołecznienie środków produkcji i oddanie ich pod kontrolę robotników a nie partyjnej biurokracji, zwolenników poglądów Lwa Trockiego172, a także koterii „puławian173”. Słowo to było dosyć popularne właśnie w okresie tzw. „odwilży gomułkowskiej” i stosowane wobec między innymi zwolenników dotychczasowego kierunku w partii. We wspomnianym artykule Beata Babad powieliła krytykę Anibala Escalante, kubańskiego komunisty, działacza Ruchu 26 Lipca, jakiej został poddany przez kubańską partię komunistyczną po tym jak poprosił Związek Radziecki o interwencję wojskową po amerykańskiej inwazji w Zatoce Świń. Został oskarżony o „stalinizm” i „sekciarstwo”. Jak wcześniej wspominałem władze kubańskie z Fidelem Castro na czele nie były entuzjastycznie nastawione do radzieckiego przewodnictwa w świecie socjalizmu i starały się pozostać niezależne zarówno od USA jak i ZSRR. Uważa się, że decyzja o zerwaniu z kursem, którego bronił Escalante była przyczyną rozmieszczenia radzieckich baz na Kubie w 1962, zwanego „kryzysem październikowym”. Był to najpoważniejszy kryzys we wzajemnych stosunkach pomiędzy Blokiem Wschodnim, a Zachodnim. Dziś sądzi się, że w tamtym momencie świat stanął na krawędzi wojny atomowej. Związek Radziecki przestraszył się zbytniej niezależności Kuby i jej zbliżenia z Chinami Z kolei Stany Zjednoczone nie chciały pozwolić na rozmieszczenie radzieckich rakiet tak blisko swojej granicy. Wiadomo było że obydwa imperia dysponują bronią atomową, której użycia nikt nie chciał, mając w pamięci wydarzenia z Hiroszimy i Nagasaki podczas II wojny światowej174.


20 stycznia 1961 roku dobiegła końca druga kadencja prezydenta Stanów Zjednoczonych Dwighta Eisenhowera, który nie mógł ponownie ubiegać się o reelekcję. Kolejne wybory prezydenckie wygrał wtedy John Fitzgerald Kennedy. Przywódca ZSRR Nikita Chruszczow postanowił wykorzystać zaistniałą sytuację. Chruszczow miał zamiar zrealizować dwie dla siebie najważniejsze sprawy: w Europie uszczelnić Blok Wschodni poprzez budowę Muru Berlińskiego, a w Ameryce odzyskać przewagę strategiczną.


Nikita Chruszczow sądził, że nowo wybrany prezydent USA jest kompromisowo i przyjaźnie nastawiony do Związku Radzieckiego. Zgodził się więc na spotkanie z Kennedym w czerwcu 1961 roku w Wiedniu, bowiem chciał poznać osobiście przywódcę wrogiego mocarstwa. Był nastawiony wyłącznie na tzw. „wojnę nerwów”, a nie na prawdziwe starcie militarne ze Stanami Zjednoczonymi. Arsenały jądrowe obydwu mocarstw były wtedy zbyt małe, żeby przechylić szalę zwycięstwa na którąkolwiek stronę. Europa byłaby wówczas polem walki i konfrontacji pomiędzy wojskami państw członkowskich Układu Warszawskiego i Sojuszu Północnoatlantyckiego. Budżet armii Stanów Zjednoczonych wzrósł w tamtym czasie z 44 do 52 miliardów dolarów175.


Kennedy wysłał w obszar konfliktu znaczące siły morskie, aby przechwyciły transport zaopatrzenia radzieckich sztabów na Kubie, w przypadku przełamania linii blokady. Oświadczenia Białego Domu w owym czasie sugerowały gotowość prezydenta do blokady instalacji kolejnych pocisków wszystkimi sposobami, także poprzez zatapianie statków oraz radzieckich okrętów podwodnych obecnych w obszarze konfliktu. Kategoryczny ton prezydenta, gotowość niszczenia radzieckich jednostek to skutek informacji jakie wywiad amerykański pozyskał od swojego agenta Olega Pieńkowskiego176. Z informacji tych wynikało, że ZSRR, nie był w tym momencie gotowy do wojny atomowej. Prezydent USA przewidział, że Chruszczow wycofa się, co wkrótce stało się faktem.


Tekst Beaty Babad jest o tyle ciekawy, że wpisywał się w ówczesną politykę potępienia okresu stalinowskiego, jaką prowadzono w Polsce. Potępiano wtedy nie tylko metody sprawowania władzy charakterystyczne dla tamtego okresu, czyli masowe aresztowania, pokazowe procesy, tortury, totalitaryzm, ale również tzw. „oderwanie władzy od ludu”. Krytykowano wcześniejsze nadużywanie przywilejów partyjnych, nadmierne bogacenie się, brak orientacji w potrzebach zwykłych ludzi. Analogiczna krytyka spotkała Escalante, któremu zarzucano odrywanie partii od ludu177. 22 marca 1962 roku Anibal Escalante został pozbawiony wszystkich funkcji jakie pełnił, a 4 dni później Fidel Castro w swoim przemówieniu oskarżył go, o to że propagował ducha sekciarstwa na najwyższym możliwym poziomie (…) i pozwolił by zaślepiła go ambicja178. Notabene, Ernesto Che Guevara w 1966 roku w wywiadzie dla egipskiej prasy stwierdził, że Escalante używał swoich politycznych wpływów do uzyskania korzyści dla swoich znajomych którzy cieszyli się wieloma przywilejami takimi jak piękne sekretarki, samochody marki Cadillac, czy klimatyzacją179. Z treści telegramu wysłanego 24 marca 1962 przez ambasadora PRL na Kubie Bolesława Jelenia do Jerzego Michałowskiego, ówczesnego przedstawiciela Polski przy ONZ dowiadujemy się, że motywy [usunięcia Anibala Escalante były następujące]:

(…) AE stosował brutalne i arbitralne metody zarządzania, a także intrygi mające na celu skoncentrowanie we własnych rękach władzy nad partią i aparatem państwowym. Używał tych metod wobec innych towarzyszy, niezależnie od ich wcześniejszego członkostwa (…). Udało mu się przejąć kontrolę nad serią ministerstw, m.in. Ministerstwa Spraw Wewnętrznych; podjął kroki w celu kontrolowania kadr wojskowych180.

Takie też było oficjalne stanowisko polskiego rządu w sprawie walk frakcyjnych w Zjednoczonych Organizacjach Rewolucyjnych (ORI), będących protoplastą obecnej Komunistycznej Partii Kuby181. Było ono więc procastrowskie, ale automatycznie w jakimś sensie antyradzieckie, ponieważ Anibal Escalante — człowiek popierany przez władze radzieckie został potępiony w polskiej prasie i to w tygodniku będącym oficjalnym organem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Konieczność lawirowania między lojalnością wobec „sojuszników”, wobec przełożonych w PZPR, a chęcią przeforsowania własnego zdania w swoich tekstach niejednokrotnie zmuszała redaktorów „Polityki” do trudnych i niepopularnych decyzji.


W czasie zimnej wojny ważnym podmiotem stosunków międzynarodowych był Ruch Państw Niezaangażowanych. Został stworzony przez państwa, które nie chciały w niej brać udziału, nie chciały opowiadać się po stronie żadnego ze zwaśnionych Bloków. Szukały swojej drogi pomiędzy socjalizmem, a kapitalizmem, starały się utrzymywać poprawne stosunki w członkami obydwu obozów. Składał się z krajów postkolonialnych, którym szczególnie zależało na utrzymaniu dopiero co zdobytej niezależności oraz na tym, by nie być rozgrywanymi przez żadne z mocarstw. To z tego okresu pochodzi określenie „kraje Trzeciego Świata”, przy czym pierwotnie nie miało ono charakteru pejoratywnego. Według jednej z interpretacji Pierwszy Świat tworzyły kraje kapitalistyczne, Drugi socjalistyczne, a według innej Pierwszy to USA i ZSRR, Drugi to wszystkie kraje będące w orbicie ich wpływów politycznych182. W obydwu interpretacjach kraje Trzeciego Świata, to po prostu te, które nie były zaangażowane w zimną wojnę183.


Tadeusz Pasierbiński zdał na łamach „Polityki” szczegółową relację z pięciodniowej konferencji Ruchu, który odbył się w Kolombo na Sri Lance. Bardzo rzeczowo i obiektywnie opisał zarówno jego założenia jak i przebieg konferencji, na której między innymi potępiono wsparcie niektórych krajów Zachodu dla rasistowskiego rządu w RPA. Wyrażano się także bardzo krytycznie o Izraelu i jego polityce kolonizowania ziem palestyńskich, o ponawianych próbach złamania rewolucji kubańskiej przez USA. Wzywano do ustanowienia nowego porządku ekonomicznego, by nowo powstałe kraje nie musiały tkwić w kolonialnej zależności wobec dawnych okupantów184. Cały tekst jest chłodną, obiektywną relacją. Próżno w nim szukać jakichś wzniosłych słów, ideologicznego piętna, próby zajęcia stanowiska.


Z kolei sam szczyt w Hawanie Pasierbiński opisał w kolejnym tekście pt. Wymijanie raf. Ma on również charakter relacji, ale już nie tak chłodnej jak poprzedni. Przebija się w nim emocjonalny stosunek autora do sprawy. Rozprawiał nad wyglądem uczestników, ich aparycją, chwalił zdolności oratorskie, oskarżał Zachód, o to, że próbował do tego szczytu nie dopuścić Fidela Castro chwalił za taktowność, która miałaby się objawiać tym, że nie sugerował, iż nieodłącznym elementem Ruchu Państw Niezaangażowanych jest socjalizm oraz za tolerancję dla poglądów odmiennych od swoich. Ganił za to „zachodnią propagandę”, oskarżał o próbę skłócenia państw członkowskich właśnie w oparciu o różnice ideologiczne, które jego zdaniem przez zachodnią prasę były celowo podkreślane i wyolbrzymiane. Miała ona celowo podsycać antagonizmy i wywierać presję na państwa niesocjalistyczne, będące członkami Ruchu, by nie dały się zdominować rewolucjonistom185.


Jak czytamy, styl narracji Tadeusza Pasierbińskiego w jego tekstach dotyczących tematyki kubańskiej nie jest łatwy do zaklasyfikowania. Z jednej strony mamy przebijający z nich marksizm-leninizm (choć już mocno „zreformowany”), rozpatrywanie omawianych zjawisk w kategoriach walki etycznej dobra ze złem, gdzie obydwie wartości są jasno sprecyzowane oraz umiarkowaną apologetykę polityki władz kubańskich. Z drugiej strony widzimy próbę przeprowadzenia w miarę rzeczowych analiz różnych aspektów kubańskiej rzeczywistości. Autor pokusił się nawet o analizy politologiczne, co pokazuje, że w ramach swojego światopoglądu zdecydował się realizować misję „Polityki”, jaką od początku było ukształtowanie polskiego inteligenta jako człowieka wierzącego w realny socjalizm, ale również takiego, który ten marksizm rozumie i zna.


Inne teksty Beaty Babad opatrzone podtytułem Korespondencja z Hawany również są przykładem publicystyki będącej z jednej strony utrzymaną w pochwalnym tonie wobec rewolucji kubańskiej, z drugiej strony nie pozbawioną krytyki opartej o przekonanie, że owa rewolucja była nie dość marksistowska i nie dość socjalistyczna. W tekście pt. Czwarty rok rewolucji186 autorka wyszczególnia trzy czynniki, które są jej zdaniem przyczynami trudności w przeprowadzaniu pożądanych zmian. Pierwszym miała być monokulturowość kubańskiej gospodarki, która była oparta jedynie o plantacje trzciny cukrowej, co nie pozwalało na osiągnięcie stabilnej sytuacji ekonomicznej. Drugim powodem trudności zdaniem autorki były sankcje gospodarcze oraz klęska suszy. Nowy rząd głosząc hasło „rewolucji dla najbiedniejszych” skupił się na poprawieniu stopy życiowej najuboższych warstw społecznych. Upaństwowiono latyfundia cukrowe, rolnicy dostali małe plantacje w dzierżawę lub na własność. W nowo budowanych mieszkaniach obniżono czynsz o połowę i ustalono jego maksymalną wysokość na 10% miesięcznych zarobków głównego żywiciela rodziny, obniżono opłaty za gaz o 15%, a za elektryczność o 30%. Wprowadzono pełne zatrudnienie, zlikwidowano slumsy poprzez przeniesienie najbiedniejszych do nowych, umeblowanych mieszkań, rozbudowano służbę zdrowia. Wszystko to zaowocowało brakami w zaopatrzeniu, bo w pewnym momencie po prostu nie wystarczyło już pieniędzy, a nowe trudno było pozyskać z uwagi na blokadę gospodarczą187. Trzecim powodem i najbardziej interesującym, jaki podaje autorka miały być błędy własne kubańskich komunistów. Babad oskarża ich o to, że z powodu młodego wieku i braku doświadczenia oraz wiedzy z zakresu gospodarki planowej i przez swój zbytni optymizm nie doszacowali kosztów wprowadzanych reform188. Reformy jej zdaniem zaczęto wprowadzać za szybko i gwałtownie, a w kwestii nacjonalizacji lokalne wadze w niektórych miastach posunęły się zbyt daleko, wywłaszczając także średnich i drobnych posiadaczy ziemskich.


Beata Babad jako korespondentka „Polityki” w Hawanie miała najpełniejszy wgląd w całą sytuację. Widziała rewolucję od środka, mogła dostrzec i opisać wszystkie jej mocne i słabe strony. Jak wykazywałem wcześniej w obrębie swojego marksistowskiego stanowiska nie pozostawała bezkrytyczna wobec poczynań władz kubańskich. Swoją uwagę, skupiała na reformie rolnej, która w życiu przeciętnego Kubańczyka odegrała prawdopodobnie jeszcze większą rolę niż analogiczna reforma przeprowadzona w Polsce po II wojnie światowej. W tekście pt. Rewolucja na Marcado Unico opisuje jak reforma agrarna zmieniła największe targowisko w Hawanie, czyli właśnie Mercado Unico. Po rewolucji zostało ono podporządkowane INRA, czyli Narodowemu Instytutowi Reformy Rolnej (Instituto Nacional de Reforma Agraria). Wcześniej każdy towar (głównie owoce i warzywa) docierał na stoiska przez pośredników — latyfundystów. Same stoiska również były prywatne i jedynie oddane handlarzom w dzierżawę na bardzo niekorzystnych warunkach. Nawet wózki, na których handlarze wozili towar były wydzierżawione za opłatą od prywatnego właściciela. Po odliczeniu „należności” dla wszystkich właścicieli i pośredników handlarz dostawał niewielką część tego, co rzeczywiście zarobił, często około 20%189. W tamtym momencie zostały one znacjonalizowane, a dotychczasowi ich właściciele, jeśli chcieli, mogli stać się urzędnikami państwowymi zarządzającymi stoiskami w zamian za stałą pensję.


Wobec takiego zaangażowania w kwestię kubańską nie mogła ujść uwadze Beaty Babad tragiczna śmierć Ernesto „Che” Guevary, która nastąpiła 9 października 1967 roku w miejscowości La Higuera w Boliwii. Z tej okazji publicystka na łamach „Polityki” opublikowała biografię lekarza-rewolucjonisty opisującą jego życie od najmłodszych lat, a także liczne podróże i udział w walkach partyzanckich na całym świecie, stawiając go jako wzór rewolucjonisty190. Notabene po jego śmierci na łamach „Polityki” wielokrotnie publikowano fragmenty „Dzienników” Guevary191, a także wiele artykułów na temat jego działalności rewolucyjnej jak i okoliczności samej śmierci192.


Innym redaktorem, który wniósł spory wkład w publicystykę związaną z Kubą, a publikującym w tygodniku „Polityka” był Mirosław Ikonowicz, korespondent Polskiej Agencji Prasowej w Hawanie w latach 1963—1969. Najstarszy stażem pracownik PAP w historii (od 1953 roku), był korespondentem PAP w Sofii (1956—1958), Hawanie (1963¬1969), Madrycie i Lizbonie (1973—1980), Watykanie (1981—1986, 1990—1994), a także na Bliskim Wschodzie193. Z Hawany jeździł do innych krajów latynoskich, a z Półwyspu Iberyjskiego do Angoli, Mozambiku i Zairu194.


Jest to człowiek, który w tamtym czasie był mocno ideowo zaangażowany w wydarzenia, które opisywał. W tekście pt. Przesiadka do Guaguy, który był pierwszym jego artykułem z całego cyklu dotyczącego własnych obserwacji i przemyśleń związanych z pobytem na Kubie opisywał, w jaki sposób jego zdaniem władze kubańskie „rozprawiły się z burżuazją”. Miało to nastąpić za pomocą polityki „otwartych drzwi”, czyli po prostu dania możliwości ludziom, którym socjalistyczna władza się nie podobała, na opuszczenie kraju. Według kubańskich szacunków w pierwszych latach po rewolucji kraj opuszczało 60 tys. osób rocznie195. Zdaniem dziennikarza na tym exodusie Kuba tylko zyskała, ponieważ pozbyła się poważnego, wewnętrznego problemu, z jakim i tak musiałaby się uporać — „kontrrewolucyjnej” opozycji. Jednocześnie niewiele miała stracić, ponieważ i tak cierpiała na brak wysoko wykwalifikowanych specjalistów, których musiałaby od podstaw wykształcić. Reszta nie była w stanie sprostać zapotrzebowaniu kraju, bo było ich zbyt mało, a w dodatku w większości rekrutowali się z klas wyższych196. Ci jednak, którzy zostali, głównie naukowcy, architekci, artyści pisarze, zgodnie z tym co pisał Ikonowicz, wykorzystali szanse, jakie dała im nowa władza i ich sytuacja materialna w porównaniu z przedrewolucyjną poprawiła się. Autor w swoim tekście naturalnie powtarza porównania sytuacji rolników i robotników sprzed i po rewolucji zawarte w omawianych wcześniej tekstach innych autorów. Przywołuje także wyniki ankiety przeprowadzonej pod przewodnictwem brytyjskiego naukowca Bryana Pollitta, z której wynikało iż większość Kubańczyków pracujących w rolnictwie uważa, że po zmianie władzy ich sytuacja materialna poprawiła się. Teraz mogli posiadać na własność ziemię, którą uprawiali. Od wcześniejszych latyfundystów państwo ziemię wykupiło jednorazowo lub za dożywotnią comiesięczną rentę. W ten sposób, zgodnie z doktryną marksistowsko-leninowską o społeczeństwie bezklasowym, zlikwidowano klasę wielkich posiadaczy ziemskich nie fizycznie, ale czyniąc z nich zwykłych rolników. Charakterystyczne dla Mirosława Ikonowicza jest skrupulatne i w formie przystępnej dla czytelnika nie będącego specjalistą w dziedzinie ekonomii przedstawienie zasad funkcjonowania gospodarki planowej na przykładzie spółdzielni mleczarskich, co z pewnością przy okazji spełniało funkcję „uświadamiania klasowego”, do jakiej „Polityka” jako organ PZPR była niejako zobowiązana197. Ikonowicz zwracał uwagę na to, że rząd w imię sprawiedliwości społecznej i egalitaryzmu zlikwidował niektóre przywileje robotników przemysłowych wywalczone jeszcze za poprzedniej władzy, aby nie byli oni zbytnio uprzywilejowani względem rolników. Dotyczyło to przede wszystkim dokerów, jednak i oni, jak i pracownicy innych branży, skorzystali np. na obniżce czynszu do wysokości 10% miesięcznych zarobków, bezpłatny wstęp na zawody sportowe, bezpłatne korzystanie z telefonów publicznych, a nawet… bezpłatnych pogrzebów. Wcześniej to rodzina zmarłego musiała pokrywać koszty pochówku.


W kolejnym zaś tekście, pod tytułem Los Makarenkos Mirosław Ikonowicz próbował pokazać czytelnikom typowy dzień z życia Kubańczyków i Fidela Castro. Daje się wyczuć pewien zachwyt autora nad kondycją fizyczną ówczesnego premiera Kuby, który bez problemów miał wówczas pokonywać szlak górski w Sierra Maestra, (zupełnie tak, jak w czasach walk partyzanckich) oraz brać częsty udział w meczach baseballu — narodowego sportu Kubańczyków198. Z tekstu możemy się dowiedzieć, jak ważna dla kubańskiego przywódcy była edukacja. Często bywał na Uniwersytecie w Hawanie po to, by osobiście nadzorować wprowadzane reformy w szkolnictwie wyższym. Rozmawiał też w niezobowiązujący sposób ze studentami. Ponieważ sam zaczynał karierę polityczną na uniwersytecie, niezwykle cenił akademicką wymianę poglądów i prawie za każdym razem jego początkowa rozmowa ze studentami zamieniała się w końcu w kilkugodzinny monolog, którego studenci chętnie słuchali. Ikonowicz przywołał jeden z nich, który szczególnie zapadł mu w pamięć — pewnego razu Fidel Castro skrytykował uzupełnianie braków kadrowych przez ministerstwa studentami pierwszego roku. Urządzał seminaria tematyczne, organizował projekty, w drodze ankiety wyłaniał studentów najlepiej rokujących (zwłaszcza czynił tak ze studentami ekonomii) i umożliwiał współpracę z rządem. Ciekawą kwestią jest tutaj otwarte przyznanie przez Ikonowicza, że uniwersytety pełniły funkcję propagandową. Z powodu braku możliwości zaspokojenia konsumpcyjnych pragnień społeczeństwa ( a przynajmniej nie w takim zakresie, aby było to satysfakcjonujące) należało ukształtować nowego człowieka, który wyzbyłby się chęci gromadzenia dóbr materialnych ponad potrzebę. Narzędziem tej „pedagogiki rewolucyjnej” był Związek Młodych Komunistów (UJC), którego dokumenty programowe notabene mówiły o jednoczesnym budowaniu elementów socjalizmu i komunizmu na Kubie, co na tle innych demoludów były rozwiązaniem dosyć nowatorskim i ciekawym. By rozwiązać problem niedoboru mieszkań część młodzieży, która nie studiowała wcielono do armii i oddelegowano do robót publicznych przy zbiorze trzciny cukrowej199. Mirosław Ikonowicz najwyraźniej postawił sobie za cel dogłębne przeanalizowanie różnych aspektów kubańskiej rzeczywistości i wprowadzenie czytelnika w dokonania rewolucji kubańskiej na wielu polach. Z uwagi na zapóźnienia cywilizacyjne w okresie poprzedzającym rządy komunistów w obydwu krajach, było w tej materii wiele do zrobienia, ale za to efekty były bardzo widoczne. W Polsce po wojnie zlikwidowano analfabetyzm — na Kubie też zlikwidowano analfabetyzm (w tamtym czasie był to pierwszy kraj Ameryki Łacińskiej, w którym problem niepiśmienności przestał istnieć). Sektory gospodarki takie jak budownictwo, przemysł, edukacja były bardzo zaniedbane, dlatego nowym władzom stosunkowo łatwo było się na tych polach wykazać i zyskać poparcie społeczne, co też w celach propagandowych wykorzystała „Polityka” publikując teksty opisujące proces urbanizacji, scholaryzacji, i upowszechniania dostępu do kultury dla obywateli w kontrze do elitaryzmu rządów. O tym wszystkim traktuje tekst I nie wiedzą biedni Jankesi, w którym autor opisuje jak to amerykańskie wcześniej hotele, między innymi Tropicana i Hilton, do których Kubańczycy wcześniej mieli dostęp najwyżej jako kiepsko opłacana obsługa, teraz stały się dla nich centrum rekreacji i rozrywki. Wskutek amerykańskiej blokady ekonomicznej Kuba zaczęła importować z Europy także literaturę i kinematografię.


W związku z tym lata 60-te XX wieku to złoty okres dla polskiego kina na Kubie. Kubański Instytut Sztuki i Przemysłu Filmowego (ICAIC) sprowadził na Kubę takie filmy jak „Popiół i diament”, „Zamach”, czy „Rękopis znaleziony w Saragossie”, a Zbigniew Cybulski stał się na Kubie gwiazdą200. Sławę na Wyspie zyskała wtedy znana na świecie radziecka baletnica Maja Plisiecka, a na zorganizowanym w grudniu 1967 międzynarodowym festiwalu wokalnym śpiewały gwiazdy europejskiej piosenki. Na porewolucyjnej Kubie wydano wiele polskich dzieł literatury m.in. wiersze Leopolda Staffa, Władysława Broniewskiego, Juliana Przybosia, Kazimiery Iłłakowiczówny, Konstantego I. Gałczyńskiego, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Mirona Białoszewskiego, Wisławy Szymborskiej i Zbigniewa Herberta. Publikowano także prozę takich autorów jak Bolesław Leśmian, Zofia Nałkowska, Bruno Schulz, Jarosław Iwaszkiewicz czy Stanisław Lem201.


Lata 70-te XX wieku przyniosły zmiany w polskiej polityce. Władysława Gomułkę zastąpił na stanowisku I sekretarza KC PRZR Edward Gierek. Ewoluował język propagandy partyjnej. Zaczęto odchodzić od konfrontacyjnych zwrotów w tekstach, mniej było peanów na cześć ustroju w stylu ortodoksyjnego marksizmu, a więcej rzeczowej analizy. Zmienił się też tygodnik „Polityka”. Mirosław Ikonowicz przestał być korespondentem Polskiej Agencji Prasowej w Hawanie. Teraz głównym źródłem czytelników o Kubie stał się Tadeusz Pasierbiński — reporter, znany głównie z reportaży na temat Afryki, w latach 70-tych opublikował na łamach „Polityki” kilka tekstów o Kubie. W artykule pt. Uczyć się rządzić daje się zauważyć nowa jakość w traktowaniu tematyki kubańskiej. Choć na początku autor powtarzał wielokrotnie poruszane przez innych autorów antyamerykańskie wątki genezy rewolucji kubańskiej, potem wyraźnie skupiał się na aspekcie politologicznym. Wprowadzał czytelnika w system polityczny Kuby, który, choć monopartyjny, jawił się jako przykład prawdziwego ludowładztwa. Zgodnie z ideologią marksizmu-leninizmu, partia komunistyczna ma bowiem nadawać tylko ogólne ramy w polityce, wyznaczać kierunki działań, nie zaś regulować wszystkie aspekty życia. To lud oddolnie powinien wybierać swoich reprezentantów i to władza lokalna, ma sprawować realną, oddolną władzę w kraju, w kontrze do „demokracji burżuazyjnej”, w której decyduje parlament złożony z ludzi „oderwanych od rzeczywistości”, bo będących daleko od ludzkich spraw. I taki właśnie obraz państwa kreował Tadeusz Pasierbiński. Z tekstu wynika, że pierwsze powszechne wybory na Kubie odbyły się 10 i 17 października 1976 roku, kiedy to wybrano ponad 10 tysięcy lokalnych przedstawicieli do nowopowstałych rad gmin. Rozpoczęto reformę administracji. Coraz prężniej działały lokalne Komitety Obrony Rewolucji (CDR) złożone z ochotników gotowych w czynie społecznym obserwować swoją okolicę i meldować władzom o zauważonych próbach dywersji ideologicznej i gospodarczej. Dowodzi to, w zależności od interpretacji: albo głębokiej świadomości klasowej i szczerego przekonania co do słuszności polityki władz, albo efektywności oficjalnej propagandy202.


Lata 80-te XX wieku to już okres powolnej reorientacji polityki PRLu coraz bardziej w kierunku zachodnim i kapitalistycznym. Pomimo tego, że postulaty tzw. pierwszej „Solidarności” był mocno socjalistyczne, do władzy w PZPR doszli ludzie wykształceni na zachodnich uniwersytetach dążący do stopniowej zmiany systemu gospodarczego Polski na wolnorynkowy, a ponieważ „Polityka” była organem partii rządzącej, toteż w jej tekstach zaczął się przewijać coraz mniejszy entuzjazm do państw tzw. realnego socjalizmu. Dobrym przykładem takiej osoby jest profesor Tadeusz Iwiński — politolog, nauczyciel akademicki, autor i współautor oraz redaktor wielu publikacji naukowych dotykających problemów socjalizmu i kapitalizmu, polityk i były poseł na Sejm z ramienia Socjaldemokracji Rzeczypospolitej Polskiej. Ten przykład wydaje się być o tyle reprezentatywny, iż jest to człowiek, kilka lat później będący jednym z tych, którzy bezpośrednio ukształtowali III RP. To właśnie takie spojrzenie na tzw. „socjalizm203” zatryumfowało w PZPR i to ono doprowadziło do jego rozwiązania i całkowitej zmiany kursu politycznego w Polsce, choć nie było to spojrzenie jedyne, jakie istniało. W ostatniej dekadzie PRL-u przeanalizował w kilku tekstach na łamach „Polityki” sytuację polityczną na Kubie oraz w całej Ameryce Łacińskiej. W tekście pt. Guerilla opisał dotychczasową walkę socjalizmu z kapitalizmem w Ameryce Łacińskiej. Choć analiza wydaje się być rzeczowa, obiektywna i pełna, nie do końca taka jest. To że trudno zarzucić profesorowi nierzetelność w owym tekście nie znaczy, że nie można w nim dostrzec ideologicznego umotywowania. Nie jest ono jednak takie jak w analizowanych tekstach innych autorów z poprzednich dekad. Iwiński opisał historię walk partyzanckich w Ameryce Łacińskiej, przyznał Kubie i Fidelowi Castro miano tego, który „wzniecił ogień rewolucji” i stał się inspiracją dla latynoskich komunistów w innych krajach, jednak wyraźnie był wobec samej idei rewolucji krytyczny. Już nie mamy do czynienia z marksistowskimi, mniej lub bardziej ortodoksyjnymi analizami społeczno-ekonomicznymi, a w wyraźną, choć nie ostrą językowo krytyką. Iwiński raczej starał się odpowiedzieć na pytania „co się nie udało”, „co należy zmienić”, „dlaczego się nie udało”. Twierdząc, że nie udała się w Ameryce Łacińskiej ani partyzantka lewicowa wiejska, ani miejska, proponował rozwiązania, które ortodoksyjni marksiści uznaliby za reformizm — start w wyborach, kompromis z „burżuazją”, a na pewno rezygnację z walki zbrojnej, podając jako przykład rząd sandinistów w Nikaragui albo Komunistyczną Partię Kolumbii, obecną w tamtym czasie w parlamencie204.


Z okazji XXV-lecia rewolucji kubańskiej Tadeusz Iwiński w imieniu „Polityki” przeprowadził wywiad z Jesusem Montane, zastępcą Członka Biura Politycznego i sekretarzem KC Komunistycznej Partii Kuby. W sposobie prowadzenia rozmowy widać, że to rozmówca z pasją opowiadał o przemianach, jakie zaszły na Kubie przez 25 lat, o walce z imperializmem, o polityce gospodarczej, o wrogach wewnętrznych i zewnętrznych, o marksizmie-leninizmie. Chwalił ofiarność narodu kubańskiego w walce z dyktaturą Fulgencio Batisty. Tadeusz Iwiński natomiast już takich słów nie używał. Nie używał sformułowań charakterystycznych dla marksisty, poza jedną wzmianką o „imperializmie amerykańskim”. Zdawał się zasugerować Montane w jednym miejscu, że tak naprawdę rewolucja kubańska powiodła się tylko ze względu na specyficzne warunki w jakich Kuba się znalazła. Nie drążył tematów ideologicznych, płynnie przechodził do tych bardziej neutralnych jak np. stosunki polsko-kubańskie, sytuacja międzynarodowa, stosunki gospodarcze z ZSRR. Pojawiały się również i w tamtym okresie w „Polityce” teksty bardziej „socjalistyczne”, podobne do tych, do których tygodnik przez całe dekady przyzwyczaił czytelników205, ale ostatecznie to ta, niesocjalistyczna orientacja zwyciężyła. Zwyciężyła i w gazecie, która stała się tygodnikiem liberalno-lewicowym i w partii, która się rozwiązała a jej byli członkowie w większości założyli Socjaldemokrację Rzeczypospolitej Polskiej, a później Sojusz Lewicy Demokratycznej lub Unię Pracy, a tylko garstka faktycznych marksistów najpierw Związek Komunistów Polskich „Proletariat”, a później Komunistyczną Partię Polski.


Chcąc podsumować rozważania na temat obrazu rewolucji kubańskiej w tygodniku „Polityka” w latach 1959—1989 należy jeszcze raz podkreślić charakter tej gazety — był to tygodnik polskiej inteligencji i tych, którzy do tego miana aspirowali. „Polityka” była tygodnikiem opinii w takim znaczeniu, że miała kształtować pogląd czytelnika na temat sytuacji w kraju i za granicą. Miała ją formować zgodnie z aktualną w danym okresie linią ideologiczną Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, której była organem prasowym. Ta linia ideologiczna była inna w każdej dekadzie Polski Ludowej.


W końcówce lat 50-tych oraz w latach 60-tych była ortodoksyjnie marksistowsko- leninowska (z naciskiem na drugi człon). Język tekstów z tamtego okresu to właściwie kalka referatów partyjnych w może trochę bardziej przystępnej dla odbiorcy formie. Dużo tam odniesień do „wrogów rewolucji”, „rewizjonistów”, „imperialistów” amerykańskich” oraz peanów na cześć Fidela Castro i Ernesto „Che” Guevary.


Lata 70-te to w Polsce epoka Edwarda Gierka i otwarcia się na Zachód a w „Polityce” zwrot do bardziej „miękkiego” leninizmu, tzn. mniej ortodoksyjnego, bardziej skłonnego do akceptowania zmian, dostosowującego się do zmieniających warunków może nawet bardziej marksizmu niż leninizmu. Autorzy koncentrowali się na przedstawieniu sukcesów rewolucji kubańskiej bardziej niż na wskazywaniu i piętnowaniu wrogów. Nawet jeśli o nich pisali albo poruszali kwestie problemów gospodarczych, czy w postępach we wprowadzaniu socjalizmu, to była to raczej konstruktywna krytyka, cały czas w ramach marksizmu. Poszukiwali odpowiedzi na pytanie co można zrobić, by te trudności zażegnać. Częściej też uznawano winę samych kubańskich komunistów. Przedstawiano różne aspekty kubańskiej rzeczywistości — od zaopatrzenia, przez opiekę medyczną, bezpieczeństwo socjalne, aż do struktury administracyjnej i budowy samorządu terytorialnego.


Lata 80-te XX wieku to po pierwsze okres, w którym „Polityka” w ogóle mało o Kubie pisała zapewne dlatego, że nie nastąpiły tam w tym okresie żadne zmiany, a wszystko, co można było napisać o rewolucji kubańskiej napisano już wcześniej. Poza tym wewnętrzne problemy w kraju bardziej absorbowały zarówno redaktorów jak i czytelników. Oprócz tego był to czas stopniowego odchodzenia przez PZPR od idei marksizmu, przemiany pokoleniowej w partii i w redakcji „Polityki” i raczej kładzenia podwalin pod nowy system, w którym dla socjalizmu nie było już miejsca. Tematyka kubańska, jeśli w ogóle w prasie była poruszana to w zupełnie odmiennej optyce i kontekście — w kontekście systemu wartości liberalno-demokratycznych, którym „Polityka” po 1989 roku w nowej odświeżonej formule zaczęła hołdować. Symboliczną oznaką tego było usunięcie z jej okładki dewizy międzynarodowego ruchu robotniczego: Proletariusze wszystkich krajów — łączcie się!

2.2. „Sprawy Międzynarodowe”

„Sprawy Międzynarodowe” to kwartalnik naukowo-polityczny prezentujący w sposób pogłębiony poglądy teoretyków oraz specjalistów-praktyków, problemy współczesnych międzynarodowych stosunków politycznych, gospodarczych i kulturalnych. Pismo ukazuje się od 1948 roku pod auspicjami Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (dalej PISM), który z kolei jest państwową jednostką organizacyjną powołaną w obecnej formie ustawą z dnia 20 grudnia 1996 roku w celu prowadzenia działalności badawczej, analitycznej, szkoleniowej i archiwistycznej w zakresie spraw międzynarodowych206.


Chociaż kwestie ideologiczne i polityczne wpływały oczywiście na treści publikowane w tym periodyku, artykuły, które się tam ukazywały nie miały charakteru publicystycznego, a w dużej mierze ekspercki. Redagowany był przez specjalistów i dla specjalistów zajmujących się polityką międzynarodową (dyplomatów, polityków, naukowców, doradców politycznych). Również dla osób, które nie będąc zawodowo związane z polityką międzynarodową, szukały czegoś więcej niż publicystyka.


„Sprawy Międzynarodowe” zajmowały się tematyką rewolucji kubańskiej od samego początku. Już w 1959 roku Waldemar Rómmel w artykule pt. Niektóre aspekty stosunków USA-Kuba napisał, że przemiany polityczne w Hawanie miały bardzo duże znaczenie dla Stanów Zjednoczonych i to w dwóch aspektach. Pierwszym z nich były bilateralne stosunki z Kubą, a drugim relacje z całą Ameryką Łacińską, która jak pisałem wcześniej stanowiła przez całe dziesięciolecia amerykańską strefę wpływów ekonomicznych i politycznych. Rómmel słusznie konkludował, że sytuacja w innych krajach latynoamerykańskich była porównywalna do sytuacji Kuby sprzed rewolucji. W niektórych z nich (Gwatemali, Paragwaju i Republice Dominikańskiej) brutalnie stłumiono próby obalenia proamerykańskich prawicowych rządów, jednak kiedy Kubańczykom udało się obalić Fulgencio Batistę istniało uzasadnione podejrzenie, że inne narody regionu uwierzą, iż im też podobna rzecz może się udać i system amerykańskiej dominacji w regionie bardzo szybko przejdzie do historii. Największym zagrożeniem dla amerykańskich interesów na Kubie i w regionie była przeprowadzona przez rząd Fidela Castro nacjonalizacja przemysłu i gospodarstw rolnych. Na dowód, że inne kraje regionu znajdowały się w podobnej sytuacji gospodarczej co Kuba Rómmel przytaczał dane, z których wynika, że eksportowały najwyżej kilka artykułów spożywczych. I tak:


• 85% eksportu Hondurasu i Gwatemali stanowiły kawa i banany,


• 86% eksportu Dominikany kawa, cukier i banany,


• 75% eksportu Kolumbii tylko kawa,


• 83% eksportu Kostaryki banany, kawa i kakao,


• 90% eksportu Salwadoru kawa i bawełna207.


Udany w pewnym sensie eksperyment gospodarczy Kuby odebrał wiarygodność lansowanemu przez amerykańskich polityków twierdzeniu jakoby kraje latynoskie nie były w stanie sobie poradzić bez amerykańskiego kapitału. Rzeczywiście zmiany polityczne na Kubie miały swoje reperkusje. W 1961 roku na konferencji państw Ameryki Łacińskiej przyjęto deklarację woli walki o wolność gospodarczą regionu, a rząd Kuby w międzyczasie przyjął „Deklarację z Hawany”, w której szczególnie wymowny był punkt 6, który potępiał eksploatację człowieka przez człowieka i krajów zacofanych przez imperialistyczny kapitał finansowy, a także zwracał uwagę na prawo państw do nacjonalizacji imperialistycznych monopoli208.


Autor pisał, że dyplomacja amerykańska podjęła szereg kroków by zminimalizować ewentualne rozprzestrzenianie się idei rewolucji na resztę kontynentu. Prezydent Kennedy ogłosił 10 punktowy program dla Ameryki Łacińskiej. Duże znaczenie dla USA miały też kwestie militarne. Do tamtej pory amerykańscy stratedzy wojskowi uważali kraje rejonu Morza Karaibskiego za naturalną strefę obronną Kanału Panamskiego. Po II wojnie światowej Stany Zjednoczone stworzyły cały system powiązań militarnych w regionie, który miał służyć zabezpieczeniu amerykańskich interesów. Wyrwanie się Kuby z tego systemu oznaczało jego destabilizację, bowiem analogicznie jak przy powiązaniach gospodarczych — oderwanie jednego kraju oznaczało, że inne też mogą próbować się oderwać. Autor artykułu wyszczególnił kilka rodzajów działalności USA na arenie międzynarodowej, które jego zdaniem można uznać za sabotowanie kubańskiego rządu:


• popieranie sił politycznych przeciwnych Fidelowi Castro w celu obalenia go w drodze inwazji,


• wywieranie presji gospodarczej, która miała zmusić rząd Kuby do zmiany polityki ekonomicznej,


• zbudowanie antykubańskiej koalicji państw latynoamerykańskich209.


Rómmel stworzył również swoiste kalendarium antykubańskiej polityki Stanów Zjednoczonych z samego tylko 1960 roku. Wyszczególnia w nim:


• notę protestacyjną ws. przejmowania amerykańskiego majątku na Kubie przez nowy rząd,


• embargo na import wszelkich artykułów wojskowych na Kubę,


• oświadczenie Departamentu Stanu USA o wstrzymaniu pomocy technicznej dla Kuby,


• przyznanie prezydentowi USA przez Kongres uprawnień do ustalania ilości importowanego z Kuby cukru,


• całkowite embargo na handel z Kubą210.


Rómmel przypominał także o przyjęciu tzw. „Deklaracji z San Jose”, a tak naprawdę rezolucji Organizacji Państw Amerykańskich (dalej OPA) przyjętej 28 sierpnia 1960 roku na jej szczycie, który odbywał się w stolicy Kostaryki, San Jose. Potępiała ona wszelkie próby ingerencji państw spoza kontynentu amerykańskiego w wewnętrzne sprawy państw amerykańskich. Przedstawiciele Stanów Zjednoczonych chcieli, aby znalazła się tam konkretna wzmianka o potępieniu ingerowania Nikity Chruszczowa w wewnętrzne sprawy Kuby. Tak się jednak nie stało ze względu na sprzeciw ministra spraw zagranicznych Meksyku Manuela Tello Baurrauda, który uznał to za niedopuszczalną ingerencję w wewnętrzne sprawy Kuby. Ostatecznie na wniosek Argentyny i Brazylii w treści dokumentu znalazło się ogólne potępienie Związku Radzieckiego oraz Chin. Umieszczono tam zapisy mówiące, że OPA potępia interwencję lub groźbę interwencji ze strony jakiegokolwiek państwa pozakontynentalnego w wewnętrzne sprawy republik amerykańskich i podkreślił, że pozytywne ustosunkowanie się jakiegokolwiek państwa amerykańskiego do groźby interwencji ze strony państwa pozakontynentalnego godzi w solidarność i bezpieczeństwo narodów amerykańskich i że wobec tego Organizacja Państw Amerykańskich zmuszona jest do wyrażenia swej dezaprobaty wobec takiej groźby i do odparcia jej z taką samą siłą. Ponadto w rezolucji stwierdzono, że konferencja odrzuca próbę wykorzystania przez blok chińsko-radziecki sytuacji politycznej, gospodarczej i społecznej któregokolwiek z państw amerykańskich, ponieważ taka próba może […] zagrozić pokojowi i bezpieczeństwu półkuli. Deklaracja tradycyjnie potwierdzała zasadę nieinterwencji i zawierała oświadczenie, że system amerykański nie da się pogodzić z żadną formą totalitaryzmu211. Chociaż przedstawiony tekst jest wyraźnie motywowany politycznie, nie można odmówić mu rzetelności. Celem USA było wytworzenie wśród polityków regionu Ameryki Południowej i Karaibów przekonania jakoby Kuba stała się „przyczółkiem ideologii komunistycznej”212, która stamtąd może być eksportowana na cały kontynent. W wypadku Ameryki Łacińskiej to „zagrożenie” tak naprawdę nigdy nie istniało — wszelkie lewicowe rządy, jakie tworzyły się w tych państwach, jeśli podejmowały nieaprobowane przez rząd amerykański decyzje, które były sprzeczne z zasadami gospodarki wolnorynkowej, robiły to tylko w celu wyrwania się z gospodarczej zależności od USA.


Tekst w podobnym tonie wypowiadający się o rewolucji kubańskiej opublikował w „Sprawach Międzynarodowych” Walenty Daszkiewicz. Artykuł pt. Międzynarodowa sytuacja Kuby, był jeśli chodzi o ton, zamierzenia i treść, bardzo podobny do omawianego powyżej jak i do wielu tekstów z tego okresu omawianych w poprzednim podrozdziale. Na początku Daszkiewicz opisywał znaną nam już historię Kuby, jej kolonialną przeszłość, zależność od USA w imię doktryny Jamesa Monroe’a, pierwszą kubańską konstytucję oraz panowanie amerykańskiego kapitału na Wyspie.


Doktryna Monroe’a to oficjalna linia polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych stworzona przez amerykańskiego sekretarza stanu Johna Quincy Adamsa przyjęta i realizowana od 1823 roku przez ówczesnego prezydenta USA Jamesa Monroe’a213. Pierwotnie zakładała ona i skupiała się na definitywnym zerwaniu kolonialnych zależności pomiędzy kontynentem amerykańskim, a krajami europejskimi, zwłaszcza Wielką Brytanią. Głosiła, iż Ameryka nie może już nigdy podlegać kolonizacji oraz że kraje europejskie nie mają prawa wtrącać się w wewnętrzne sprawy Amerykanów. Jednocześnie zawierała zobowiązanie, że Stany Zjednoczone nie będą wtrącały się w wewnętrzne sprawy Europy oraz kolonii państw europejskich. Tak narodziła się polityka amerykańskiego izolacjonizmu214. Z czasem jednak idee izolacjonizmu, wolności i neutralności ustąpiły miejsca idei „Ameryki dla Amerykanów”, gdzie przez Amerykę rozumiano cały kontynent Ameryki Północnej i Południowej, a przez Amerykanów jedynie obywateli Stanów Zjednoczonych, co dało początek ekspansji gospodarczej, politycznej i militarnej USA wobec Ameryki Łacińskiej215. Redaktor opisywał skalę podporządkowania kubańskiej gospodarki Stanom Zjednoczonym, a w dalszej części także reformy przeprowadzone po rewolucji. Wydawać by się mogło, że właściwie w tym tekście nie przeczytalibyśmy niczego innego w innych źródłach wcześniej. Jednak dziennikarz postanowił opisać tzw. „ustawę naftową” umożliwiającą państwu przejęcie całkowitej kontroli nad kubańskimi złożami ropy naftowej. Warto nad tą kwestią się pochylić ponieważ była bardzo istotna z punktu widzenia kubańskiej gospodarki.


Daszkiewicz stwierdzał, że ustawa ograniczyła ilość terenów na których zagraniczne przedsiębiorstwa mogły od tamtej pory prowadzić prace poszukiwawcze do 8 hektarów (wcześniej nie istniały w tej kwestii żadne ograniczenia). Zakazano wydawania nowych koncesji, a działającym firmom dano dwa lata na dokończenie prac. Zwiększono do 60% udział rządu w zyskach z wydobycia kubańskiej ropy przez zagraniczne firmy, lub 55% jeśli wydobyta ropa miałaby być przerabiana na Kubie. Powołano także Instytut Naftowy, który miał stać na straży nowych przepisów216. Zapisy ustawy uderzały przede wszystkim w amerykańskie koncerny, choć trudno określić czy taki był cel ustawodawców, czy ustawa wymierzona była ogólnie w firmy z obcym kapitałem. Firmami, które najbardziej straciły na nowych przepisach były amerykańskie Esso Standard Oil i Taxaco Company oraz brytyjsko-holenderski Royal Dutch Shell217.


Drugą, podobną do tej ustawę kubański rząd wprowadził w listopadzie 1959 roku. Była to tzw. „ustawa górnicza”. Wprowadzała obowiązek zarejestrowania w ciągu 120 dni wszystkich działek górniczych oraz podjęcia prac górniczych w ciągu 2 miesięcy od zarejestrowania. Wprowadzono 5% podatek od dochodów z wydobycia wszystkich minerałów i ropy naftowej jeśli miały być użytkowane na Kubie lub 25%, jeśli były przeznaczone na eksport. W celu zarządzania tymi zasobami stworzono Instytut Górnictwa.


„Sprawy Międzynarodowe” poruszały temat Kuby tylko wtedy, gdy na tej karaibskiej wyspie działo się coś istotnego z punktu widzenia globalnego ładu, stosunków międzynarodowych. Nigdy nie w formie ciekawostki, czy też dlatego, aby kogokolwiek przekonać do lansowanej przez siebie wizji świata, bowiem nie było to czasopismo stworzone w tym celu. Dlatego następny w kolejności chronologicznej tekst na temat Kuby jaki ukazał się na łamach tego czasopisma to Kryzys kubański, a współczesne prawo międzynarodowe autorstwa Ludwika Gelberga.


Jeśli spojrzeć na kryzys kubański z perspektywy obowiązującego wówczas w Polsce i na Kubie paradygmatu218 marksizmu-leninizmu, działania USA zostały określone mianem polityki imperialistycznej. Imperium, czyli USA, próbowało podporządkować sobie gospodarczo słabszy od siebie kraj, tzn. Kubę. Gdy na skutek rewolucji kubańskiej i wsparcia RWPG skończyła się gospodarcza zależność Kuby od Stanów Zjednoczonych i nie pomagały nawet sankcje ekonomiczne, Amerykanie zdecydowali się na konfrontację militarną. Tak postrzegali te wydarzenia marksiści-leniniści. Sam Włodzimierz Lenin w swojej rozprawie pt. Imperializm jako najwyższe stadium kapitalizmu wyszczególniał różne cechy późnego kapitalizmu i imperializmu. Jedną z nich była monopolizacja produkcji w rękach niewielkiej liczby najbogatszych i najbardziej wpływowych przedsiębiorców. Lenin pisał:

(…) w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, wzrost koncentracji produkcji jest jeszcze większy. Tutaj statystyka wyodrębnia przemysł w ścisłym znaczeniu tego wyrazu i grupuje zakłady według rozmiarów wartości produktu rocznego. W roku 1904 największych przedsiębiorstw, z produkcją wynoszącą 1 mln dol. i wyżej, było 1.900 (na 216.180, czyli 0,9%) — zatrudniały one 1,4 mln robotników (na 5,5 mln, czyli 25,6%), a ich produkcja wynosiła 5,6 miliarda (na 14,8 mld, czyli 38%). Po upływie 5 lat, w r. 1909, odpowiednie cyfry wynosiły: 3.060 przedsiębiorstw (na 268.491; — 1,1%) z 2,0 mln robotników (na 6,6; — 30,5 %) i 9,0 mld dol. produkcji (na 20,7 mld; — 43,8%)219.

Kolejną cechą kapitalistycznego imperializmu, jaką wymieniał Lenin było funkcjonowanie systemu bankowego. Banki miały jego zdaniem być narzędziami w rękach właścicieli środków produkcji („burżuazji”) do akumulacji kapitału i wpływów finansowych. Bankowość miała zniszczyć system pośredników w obrocie płatnościami oraz z czasem doprowadzić do swoistej monopolizacji na rynku usług bankowych, poprzez to, że jedne banki podlegały przymusowym fuzjom ze strony większych konkurentów. Jak podawał Lenin:

(…) banki przeistaczają nieczynny kapitał pieniężny w kapitał czynny, czyli przynoszący zysk, zbierają wszystkie i wszelkiego rodzaju dochody pieniężne i oddają je do rozporządzenia klasie kapitalistów. W miarę rozwoju bankowości i jej koncentracji w niewielu instytucjach banki ze skromnych pośredników wzrastają do roli wszechpotężnych monopolistów, rozporządzających prawie całym kapitałem pieniężnym ogółu kapitalistów i drobnych posiadaczy, jak również większą częścią środków produkcji i źródeł surowców w danym kraju i w całym szeregu krajów. To przeistoczenie licznych skromnych pośredników w garstkę monopolistów jest jednym z podstawowych procesów przerastania kapitalizmu w kapitalistyczny imperializm, (…)220.

Przypomnijmy, że przed rewolucją kubańską cały sektor bankowy na Wyspie należał do Amerykanów. Jeśli zgodnie z leninizmem banki same w sobie to narzędzie w rękach burżuazji, to gdy należą do obywateli wrogiego imperium, stają się narzędziem imperializmu.


Kolejną cechą kapitalizmu imperialistycznego podaną przez twórcę ZSRR jest wywóz kapitału z krajów uboższych do bogatszych. Neokolonialne stosunki gospodarcze panujące pomiędzy Stanami Zjednoczonymi, a Kubą (oraz większością krajów Ameryki Łacińskiej) prowadziły do przepływu surowców i zysków z ich sprzedaży z Kuby do USA. Struktura własnościowa przedsiębiorstw działających na Kubie uniemożliwiała partnerstwo we wzajemnych stosunkach gospodarczych. Sytuacja ta bardzo przypomina opisaną przez Lenina: U progu wieku XX widzimy powstawanie innego rodzaju monopolów: po pierwsze, monopolistycznych związków kapitalistów we wszystkich krajach rozwiniętego kapitalizmu; po drugie, monopolistycznego położenia niewielu najbogatszych krajów, w których nagromadzenie kapitału dosięgło olbrzymich rozmiarów. Powstał ogromny «nadmiar kapitału» w krajach przodujących221.


Na początku artykułu mamy co prawda sporo odniesień ideologicznych, przekonanie, że to niezłomnej postawie Nikity Chruszczowa świat zawdzięcza uniknięcie trzeciej globalnej wojny222. Autor krytykował Stany Zjednoczone za bezprawną ingerencję w sprawy wewnętrzne Kuby, przypominając, że zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych przysługuje jej prawo do suwerennej równości” i „nieingerencji w jej sprawy wewnętrzne (art. 2 ust. 1), a także to by każde państwo członkowskie powstrzymywało się od groźby użycia siły lub jej użycia przeciwko całości terytorialnej lub niezawisłości politycznej (art. 2 ust. 4)223. Zwracał uwagę, że mimo tych zapisów USA ciągle ingerowały w wewnętrzne sprawy kubańskie, a także wielokrotnie bezprawnie naruszały kubańską przestrzeń powietrzną224.


Dziennikarz starał się odeprzeć zarzuty jakoby socjalistyczny, przynajmniej z nazwy, ustrój Republiki Kuby został wprowadzony z inspiracji Związku Radzieckiego jako argument podając oddalenie geograficzne kraju od państw Bloku Wschodniego. Podkreślał, że w myśl prawa międzynarodowego sam fakt sprawowania na Kubie władzy przez rząd o takiej, a nie innej proweniencji ideologicznej nie może stanowić powodu do zewnętrznej interwencji. Twierdził, że Stany Zjednoczone od czasu rewolucji kubańskiej podejmowały rzeczywiste próby obalenia rządu, np. poprzez zrzucanie bomb zapalających z samolotów przelatujących nad Kubą, a w samym USA tworzony był alternatywny „rząd kubański”, który miał przejąć władzę w kraju jak tylko będzie to możliwe225. 30 stycznia 1962 roku USA doprowadziły do usunięcia Kuby z Organizacji Państw Amerykańskich pod pretekstem „zdrady rewolucji kubańskiej”226. Ludwik Gelberg powołując się na własną publikację naukową twierdził, że postępowanie Stanów Zjednoczonych było niezgodne nie tylko z zapisami Karty Narodów Zjednoczonych, ale również z art. 15 Karty OPA, który brzmi:

Żadne państwo ani grupa państw nie ma prawa interweniować bezpośrednio lub pośrednio z jakiego bądź powodu w wewnętrzne lub zewnętrzne sprawy innego państwa. Powyższa zasada zabrania stosowania nie tylko siły zbrojnej, ale także wszelkich innych form wtrącania się albo usiłowania zagrożenia osobowości państwa lub jego politycznym, gospodarczym i kulturalnym elementom227.

Zdaniem redaktora pretekstem do wywołania kryzysu kubańskiego była obecność na Wyspie radzieckich pocisków rakietowych i bombowców, które zostały przez rząd USA, jakoby niesłusznie, uznane za broń ofensywną stanowiącą zagrożenie dla amerykańskiego bezpieczeństwa228. Gelberg argumentował, że podział na broń ofensywną i defensywną jest umowny, a okoliczności w jakich broń zostanie zastosowana zależą tylko od czasu, miejsca i okoliczności, bowiem np. czołgi zalicza się do broni defensywnej, choć przy okazji niemieckiej agresji na Polskę posłużyły jako broń ofensywna. Zwracał uwagę na sporą dowolność z jaką ówczesna administracja amerykańska decydowała o tym jaką broń uznawała za ofensywną, a jaką za defensywną. Od początku zastrzegano, że amerykański minister obrony Robert McNamara może wykaz broni ofensywnych (do których zaliczano np. rakiety typu ziemia-ziemia, bomby i bombowce), dowolnie rozszerzać według własnego uznania229. Przypominał, że w momencie przeprowadzenia morskiej blokady Kuby, Amerykanie ogłosili, że ich własne bazy rakietowe mają charakter defensywny, pomimo, że wcześniej twierdzili, że ofensywny230.


Ponownie powołując się na Kartę Narodów Zjednoczonych redaktor przypominał, że żadne państwo nie może legalnie wykorzystywać przemocy jako środka rozwiązywania konfliktów z innym państwem. Art. 2 ust. 4 Karty Narodów Zjednoczonych pozbawia państw członkowskich prawa do używania siły lub nawet groźby jej użycia w celu innym niż odparcie bezpośredniego ataku na własną integralność terytorialną lub niepodległość. Monopol na stosowanie siły został przekazany Radzie Bezpieczeństwa ONZ231. Nie jest natomiast sytuacją uprawniającą do użycia siły samo domniemane zagrożenie pokoju lub bezpieczeństwa (tzw. uderzenie prewencyjne232).


Ludwik Gelberg zaznaczał w swoim tekście, że kroki podjęte przez Stany Zjednoczone przeciwko Kubie zostały zaaprobowane jedynie przez OPA, ale nie przez Radę Bezpieczeństwa ONZ. Argumentował, że Organizacja Państw Amerykańskich, jako organizacja regionalna może stosować środki przymusu jedynie w celu odparcia agresji zbrojnej przeciwko któremuś ze swoich członków lub na mocy upoważnienia Rady Bezpieczeństwa ONZ233. Dokumenty regionalnych organizacji bezpieczeństwa nie mogą tej kwestii regulować inaczej niż ONZ, bo Karta Narodów Zjednoczonych jest wobec nich aktem nadrzędnym234.


Gelberg przekonywał również, że działania wojsk amerykańskich w związku z kryzysem kubańskim i blokadą Wyspy było sprzeczne z zasadą wolności żeglugi na morzu pełnym, która jest jedną z podstawowych zasad prawa międzynarodowego i w dodatku co do zasady honorowaną przez Stany Zjednoczone. Ma to potwierdzenie między innymi w ratyfikowanej przez USA Karcie Atlantyckiej235 oraz 14 punktach Wilsona236, a także w artykule 2 Konwencji w sprawie morza pełnego237. Autor twierdził, że z treści tych dokumentów bezsprzecznie wynika, że każdy statek pod dowolną banderą ma prawo poruszać się po wodach międzynarodowych nie będąc przez nikogo niepokojonym. Prezydent Kennedy zaś zarządził zatrzymywanie przez amerykańską marynarkę wojenną nieamerykańskich statków płynących w kierunku Kuby na wodach międzynarodowych, kontrolowanie ładunków, zmuszanie do zmiany kursu, co jest dopuszczalne tylko w czasie wojny. Zarządzenie to stanowiło naruszenie wolności żeglugi oraz praw bandery wszystkich państw, które nie wyraziły na takie działania zgody. Decyzje te spotkały się oczywiście ze stanowczym sprzeciwem państw Bloku Wschodniego w tym również Polski238.


Jak podaje w swoim artykule Katarzyna Rembacka, informacje na temat kryzysu kubańskiego podawane do publicznej wiadomości w Polsce były limitowane i selekcjonowane. W tamtym momencie świat zdawał się być realnie zagrożony III wojną światową i to o wiele bardziej brzemienną w skutkach niż dwie poprzednie, ponieważ tym razem broń atomowa miała stać się głównym narzędziem walki. Nie tylko zwykli obywatele pozbawieni byli rzetelnych informacji na temat konfliktu, ale także niżsi rangą członkowie PZPR. Przekonywani byli oni o poparciu udzielanym Kubańczykom przez mieszkańców zachodnich metropolii. Przekazywano im informacje o odezwach jakie reprezentanci poszczególnych grup społecznych i zawodowych na Zachodzie mieli kierować do polityków w celu nakłonienia Amerykanów do wycofania się z konfliktu. Pełne oświadczenie rządu ZSRR w sprawie opublikowały: „Trybuna Robotnicza”, „Gazeta Poznańska”, „Gazeta Robotnicza”, „Głos Wybrzeża” i „Żołnierz Wolności”. Natomiast możliwość zamieszczenia komentarzy w sprawie Kuby dostały „Trybuna Ludu”, Życie Warszawy” i ponownie „Żołnierz Wolności”. Komitet Centralny PZPR polecał wszystkim członkom partii

pilnie śledzić za dalszymi wydarzeniami, zapoznawać się dokładnie z ich oceną umieszczaną w prasie codziennej i w tym duchu kształtować opinię załóg zakładów pracy i całego społeczeństwa239.

Podsumowując, opisany tekst był swego rodzaju wykładem dla czytelnika na temat prawa międzynarodowego. Wskazywał ile razy i w jakich okolicznościach Stany Zjednoczone dopuściły się naruszeń jego przepisów we wzajemnych stosunkach z Kubą. Gelberg powoływał się na liczne dokumenty ratyfikowane przez władze amerykańskie, wprost zabraniające czynów, jakich dopuszczali się Amerykanie podczas kryzysu kubańskiego. Rzeczony tekst był więc jednym z tych, któremu trudno zarzucić nierzetelność, bo choć zawierał w sobie elementy oceniające, to jednak w większej części składał się z suchych faktów, które po prostu świadczyły na niekorzyść Stanów Zjednoczonych, o czym już pisałem w poprzednim podrozdziale. Dziennikarz w swoich opiniach nie był odosobniony i na pewno nie można powiedzieć, że w tym akurat przypadku wygłaszał je tylko dlatego, że był polskim publicystą czasów tzw. „realnego socjalizmu”, ponieważ podobne stanowisko prezentowała w tym czasie prasa zachodnia.


Kolejnym tekstem podejmującym problem Kuby, który warto omówić jest Ameryka Łacińska i ruch niezaangażowanych autorstwa Władysława T. Lichoty, ponieważ opisywał fenomen Ruchu Państw Niezaangażowanych, o którym wspominałem w poprzednim podrozdziale, będący swego czasu dość ważnym graczem w dziedzinie stosunków międzynarodowych, w kontekście roli, jaką w nim odegrała Kuba240.


Ruch Państw Niezaangażowanych zrzeszał wówczas ponad 100 krajów, które nie były częścią żadnego z rywalizujących w okresie zimnej wojny Bloków. Celem jego istnienia było stworzenie pokojowej alternatywy dla systemu dwublokowego, umożliwiającej koegzystencję państw i narodów we wzajemnym poszanowaniu i na zasadach partnerstwa we obustronnych stosunkach między państwami zamiast gospodarczej i politycznej podległości. Idee Ruchu, oparte o filozofię polityczną Mahatmy Ghandiego były szczególnie popularne wśród postkolonialnych krajów rozwijających się241. Koncepcja powstania Ruchu zrodziła się na konferencji azjatyckiej w Nowym Delhi w 1947 roku oraz na konferencji Azji i Afryki w 1949 roku. Premier Indii Jawaharlai Nehru przekonał do pomysłu między innymi przywódcę indonezyjskiego Sukarno, egipskiego Gamala Nasera, ghańskiego Kwame Nhumaha i jugosłowiańskiego Josipa Broz Tito242. Na konferencji w Bandungu w 1955 roku243 wypracowano 10 zasad stosunków międzynarodowych, za którymi członkowie organizacji zobowiązali się lobbować na arenie międzynarodowej i których akceptacja była warunkiem przyjęcia w poczet członków Ruchu Państw Niezaangażowanych:


1. Poszanowanie podstawowych praw człowieka oraz celów i zasad Karty Narodów Zjednoczonych;


2. Poszanowanie suwerenności i integralności wszystkich narodów;


3. Uznanie równości wszystkich ras i wszystkich narodów;


4. Wstrzymanie się od interwencji w sprawy wewnętrzne innego kraju;


5. Poszanowanie prawa każdego kraju do obrony indywidualnej lub zbiorowej zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych;


6. Wstrzymanie się od wykorzystywania układów o obronie zbiorowej w imię egoistycznych interesów któregoś z wielkich mocarstw oraz wstrzymanie się każdego kraju i wywierania nacisków na inne kraje;


7. Wstrzymanie się od aktów groźby i agresji oraz stosowania siły przeciwko integralności terytorialnej lub niezależności politycznej któregokolwiek kraju;


8. Regulowanie wszystkich międzynarodowych sporów środkami pokojowymi.


9. Rozwijanie wspólnych interesów i współpracy;


10. Poszanowanie sprawiedliwości i zobowiązań międzynarodowych244.


Dziennikarz dzielił wzajemne relacje państw Ameryki Łacińskiej oraz innych państw Ruchu na 2 etapy: pierwszy obejmuje lata 60-te XX wieku gdy był to czas jego formowania się oraz lata 70-te XX wieku, kiedy zainteresowane były nim przede wszystkim odzyskujące niepodległość kraje Afryki i Azji. Był to również początek zainteresowania nim krajów latynoamerykańskich.


Lichota wyjaśniał, że zmiana, jaka nastąpiła w latach 70-tych XX wieku w stopniu zaangażowania Ameryki Łacińskiej w Ruch wynikała z ówczesnego skupienia uwagi Stanów Zjednoczonych na wojnie w Wietnamie, przez co chwilowo straciły one zainteresowanie sprawami regionu. Na konferencji w Lusace w 1970 roku przyjęto do Ruchu Państw Niezaangażowanych Jamajkę, Gujanę oraz Trynidad i Tobago, a Barbados oraz latynoamerykańskie Peru i Kolumbia zostały obserwatorami. W 1972 roku pełnoprawnym członkiem Ruchu zostało Chile (usunięte po zamachu stanu i przejęciu władzy przez Augusto Pinocheta), a rok później Peru i Argentyna.


Z czasem Ruch Państw Niezaangażowanych zaczął się instytucjonalizować, w związku z czym podczas jego IV Konferencji utworzono Biuro Koordynacyjne Ruchu, którego celem było kierowanie działaniami państw członkowskich w okresach pomiędzy kolejnymi szczytami.


W odniesieniu do roli Kuby w Ruchu Państw Niezaangażowanych, to VI konferencja głów państw i szefów rządów tych krajów odbyła się w dniach 3—9 sierpnia 1979 roku w Hawanie. Pełnoprawnymi członkami Ruchu zostały wtedy Nikaragua i Boliwia, a także Grenada i Surinam, a status obserwatora uzyskały Kostaryka, Dominika i Saint Lucia. Gośćmi specjalnymi byli przedstawiciele Chilijskiego Ruchu Oporu. Kierunek dyskusji podczas szczytu nadało długie i nacechowane treściami antyimperialistycznymi przemówienie Fidela Castro245. Lichota zaznaczył, że pomiędzy państwami Ameryki Łacińskiej wystąpiły pewne różnice zdań uwarunkowane przyjętym ustrojem gospodarczym (wolnorynkowym lub centralnego planowania) ustalenia szczytu miały ogólnie rzecz biorąc mocno antyneokolonialny charakter. Przypomniano o wieloletniej walce narodów latynoamerykańskich o wolność i niepodległość i potępiono wszelkie zewnętrzne próby wywierania nacisków na wewnętrzne, suwerenne decyzje tych państw. Wezwano wszystkie kraje do wzajemnego poszanowania zasad samostanowienia, nieinterwencji i integralności terytorialnej. Potępiono stacjonowanie obcych wojsk w regionie i zażądano od USA oraz imperiów kolonialnych zaprzestania okupacji tych terenów wbrew woli ich mieszkańców.


Wyrażono poparcie dla niepodległościowych dążeń Puerto Rico, Belize, Gujany Francuskiej, Gwadelupy, Martyniki oraz do objęcia Wysp Falklandzkich argentyńską jurysdykcją246. Wyrażono zadowolenie z powodu objęcia władzy w Nikaragui przez Front Wyzwolenia Narodowego im. Sandino (FSLN) i jej przystąpienia do Ruchu oraz zaapelowano o solidarność i udzielenie jej pomocy. Poparto roszczenia Boliwii co do uzyskania dostępu do Oceanu Spokojnego. Wyrażono zaniepokojenie politycznym zbliżeniem Paragwaju i Chile z RPA, a także Gwatemali i Salwadoru z Izraelem.


Przyjęto dwie rezolucje: „O pomocy i solidarności w celu odbudowy Nikaragui”, w której wyrażono zadowolenie ze zwycięstwa w tym kraju sandinistów i potępiono wszelkie próby wtrącania się w jego wewnętrzne sprawy i wezwano społeczność międzynarodową do udzielenia temu krajowi pomocy humanitarnej, a także rezolucję „O pomocy w odbudowie i zmniejszeniu rujnujących następstw cyklonu „David”.”


Przyjęto również wspólną Deklarację Paktu Andyjskiego. Sygnatariusze: Boliwia, Ekwador, Kolumbia, Peru i Wenezuela wyraziły w niej poparcie dla zasad Ruchu, a jednocześnie zaniepokojenie ówczesnym kryzysem gospodarczym. Wierzono że Ameryka Łacińska działając wspólnie może przekształcić panujące stosunki międzynarodowe tak, aby opierały się na zasadach poszanowania prawa do samostanowienia, solidarności narodów, bezpieczeństwa oraz sprawiedliwości. Nie wyrażono zgody na umieszczenie w treści deklaracji stanowczego potępienia dla Międzynarodowego Traktatu o Pomocy Wzajemnej (TIAR)247 i Środkowoamerykańskiej Rady Ochrony (CONDECA)248.


Podsumowując, Władysław Lichota wprowadził czytelnika w tematykę Ruchu Państw Niezaangażowanych z perspektywy kubańskiej oraz szerzej — latynoamerykańskiej. Wyjaśniał jakie znaczenie dla idei przez Ruch głoszonych miało zaangażowanie się Kuby w jego działania. Zdaniem dziennikarza nabrał on bardziej antyamerykańskiego charakteru. Poprzez zaangażowanie Kuby kwestie związane z ingerowaniem Stanów Zjednoczonych w wewnętrzne sprawy krajów latynoamerykańskich zaczęły być podnoszone na forum międzynarodowym. Dążenia tych krajów do uzyskania możliwości prowadzenia niezależnej polityki wewnętrznej i zagranicznej wreszcie zostały zauważone i wyrażone w kilku dokumentach. Stały się przedmiotem debaty, a same Stany Zjednoczone nie mogły już przez nikogo nie niepokojone wprowadzać w czyn doktryny Monroe’a. Ameryka Łacińska coraz głośniej dopominała się o swoje prawa, a USA były coraz bardziej narażone na krytykę. Dzięki zaangażowaniu Kuby i innych państw latynoamerykańskich dostrzeżono, że stosunki międzynarodowe panujące w tym rejonie świata nie różnią się bardzo od tych jakie łączyły kraje Afryki i Azji z dawnymi metropoliami. Dzięki temu tekstowi czytelnik polski mógł dowiedzieć się, że były na świecie kraje, które w konflikcie zimnowojennym nie stały po żadnej ze stron, a zamiast tego starały się lawirować między obydwoma Blokami prowadząc, niezależną politykę, zgodną z własną racją stanu.


Kolejny tekst, który omówię opisuje politykę zagraniczną Kuby w aspekcie całościowym, a nie tylko jej wycinek, jakim była działalność w Ruchu Państw Niezaangażowanych. Tomasz Knothe w tekście pt. Kierunki kubańskiej polityki zagranicznej podjął się próby wyjaśnienia jaką i dlaczego politykę zagraniczną prowadził w pierwszej połowie lat 70-tych XX wieku rząd Fidela Castro. Na początku redaktor przypomina to, co już wiemy z wcześniej omawianych tekstów — że Stany Zjednoczone po utracie kontroli politycznej nad Kubą postanowiły prowadzić wobec niej politykę całkowitej izolacji na arenie międzynarodowej oraz gospodarczego sabotażu i wspierania opozycji. Dziennikarz powoływał się w tym celu na wypowiedź byłego amerykańskiego podsekretarza stanu E.M. Martina:

Jesteśmy zobowiązani do uczynienia wszystkiego co w naszej mocy, aby zahamować polityczny, społeczny i gospodarczy rozwój Kuby pod rządami Castro, by uczynić go bardziej kosztownym dla Związku Radzieckiego i mniej atrakcyjnym dla Kubańczyków. Będziemy zachęcać i popierać rząd tego kraju w dążeniu do zmiany obecnego rządu249. Działania te uzupełniono programem Sojusz dla Postępu, mającym stanowić ideologiczną przeciwwagę dla programu Fidela Castro. Jego celem było powstrzymanie ewentualnego eksportu rewolucji na inne kraje regionu250.

Wszystkie te zakrojone na szeroką skalę działania, jak zaznacza Knothe, doprowadziły do tego iż niektórzy badacze i znawcy tematu uważali, że to właśnie ten rejon świata, a nie Europa, stał się centrum działań zimnowojennych251. Wobec takiego obrotu sprawy rząd kubański za swój główny cel uznał „obronę zdobyczy rewolucji” i wyznaczył kilka głównych kierunków swojej polityki zagranicznej:


— rozwój współpracy z innymi państwami tzw. realnego socjalizmu252;


— nawiązywanie dialogu z narodami latynoamerykańskimi, wśród których występuje poparcie dla idei rewolucyjnych, w celu walki z neokolonialnymi i imperialistycznymi praktykami USA;


— analogiczne działanie w stosunku do innych krajów rozwijających się;


— rozwijanie kontaktów z krajami kapitalistycznymi w celu przyspieszenia kubańskiego rozwoju ekonomicznego253.


Knothe opisywał, że od roku 1968 rozpoczął się nowy etap w kubańskiej polityce zagranicznej. Utworzono kubańsko-radziecką komisję międzynarodową do spraw współpracy gospodarczej i naukowo-technicznej. Na pierwszym jej posiedzeniu uzgodniono warunki współpracy w zakresie mechanizacji zbiorów trzciny cukrowej, rybołówstwa, wydobycia i produkcji niklu, farmakologii i telewizji. W lipcu 1972 roku podczas XXVI sesji Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej (dalej RWPG)254 przyjęto Kubę w poczet członków. Istniały jednak bariery między gospodarką kubańską a innymi krajami RWPG, które trzeba było przezwyciężyć. Należały do nich te wynikające z odległości geograficznej bądź kilkudziesięcioletnich więzów ekonomicznych z USA. Dlatego też Komitet Wykonawczy RWPG zlecił wypracowanie form współpracy z Kubą uwzględniających jej szczególną sytuację. Sprawę ułatwiał jednak fakt, że w tamtym momencie Kuba była już członkiem kilku innych organizacji gospodarczych zrzeszających kraje Bloku Wschodniego np. Organizacji Współpracy Kolei, Intersputnik255. Podobne efekty do owej konwencji RWPG zdaniem autora przyniosła wizyta Fidela Castro w krajach Bloku Wschodniego. Kraje te wyraziły bezwarunkowe poparcie dla Kuby w jej sporze z USA. Przyłączyły się do żądań opuszczenia bazy Guantanamo przez Amerykanów, którą uznały za terytorium kubańskie nielegalnie okupowane przez Stany Zjednoczone256.


W tym okresie Kuba nawiązała również ściślejszą współpracę z Polską. W dniu 28 lutego 1972 roku w Warszawie sygnowano bilateralny protokół o współpracy w zakresie produkcji płyt wiórowo-pilśniowych i celulozy oraz w ramach przemysłu cukrowniczego. Uzgodniono warunki na jakich Polska miała pomóc Kubie w rozbudowie przemysłu stoczniowego257. Z kolei w dniach 24—28 kwietnia z rewizytą na Kubę udał się ówczesny przewodniczący Rady Państwa Henryk Jabłoński258.


W tym miejscu konieczne wydaje się scharakteryzowanie zasad funkcjonowania modelu gospodarki jaki próbowały wprowadzić państwa skupione wokół RWPG. Co do zasady, kraje określające siebie jako socjalistyczne powinny dążyć do wprowadzenia modelu opartego o społeczną własność środków produkcji, o wykorzystaniu których powinni w sposób demokratyczny decydować robotnicy mając na uwadze dobro społeczności i zaspokojenie potrzeb obywateli. W praktyce była to gospodarka typu nakazowo — rozdzielczego, w której o alokacji zasobów decydowali nie pracownicy, a politycy259. Na grunt polityczny krajów Bloku Wschodniego z idei demokracji gospodarczej przeniesiono właściwie tylko tworzenie kilkuletnich planów gospodarczych, które później próbowano realizować260. Większość gospodarki w tym modelu zarządzana była przez władzę centralną na najwyższym szczeblu, przy niewielkim wkładzie pozostałych. Zwolennicy planowania gospodarczego byli czasami zagorzałymi krytykami gospodarki nakazowej. Na przykład Lew Trocki uważał, że osoby na szczycie łańcucha dowodzenia, niezależnie od ich zdolności intelektualnych, działały bez udziału milionów ludzi, którzy biorą udział w gospodarce i rozumieją i reagują na lokalne warunki oraz zmiany wskaźników ekonomicznych. Nie mieliby więc możliwości skutecznie koordynować wszystkich rodzajów działalności gospodarczej261.


Kluczową różnicą jest to, że gospodarki nakazowe są z natury autorytarne, podczas gdy planowanie gospodarcze w ogóle może mieć charakter partycypacyjny i demokratyczny. Orientacyjne planowanie jest formą planowania w gospodarkach rynkowych. Planowanie gospodarcze można praktykować w sposób zdecentralizowany za pośrednictwem różnych organów rządowych. Na przykład w niektórych gospodarkach zorientowanych głównie na rynek i mieszanych, państwo wykorzystuje planowanie gospodarcze w strategicznych branżach, takich jak przemysł lotniczy. Gospodarki mieszane zazwyczaj stosują planowanie makroekonomiczne, podczas gdy sprawy mikroekonomiczne pozostają regulowane przez rynek i system cen262.


Chociaż Kuba dbała o relacje z różnymi krajami, które uważała za przychylne sobie, z oczywistych względów swoją uwagę koncentrowała przede wszystkim na krajach latynoamerykańskich. Knothe zauważał, że choć fiaskiem zakończyła się próba przegłosowania w Radzie OPA zdjęcia wszystkich sankcji nałożonych na Kubę, to szczegółowe wyniki głosowania nie pozostawiały złudzeń — za uchyleniem sankcji głosowały: Chile, Meksyk, Ekwador, Peru, Panama, Jamajka oraz Trynidad i Tobago. Wszystkie te kraje można było w tamtym czasie określić jako te, z którymi Kubie udało się wypracować poprawne relacje oparte na wzajemnym porozumieniu i wspólnocie interesów.


Szczególnie dobre stosunki zaczęły w tym czasie łączyć Kubę z Panamą, co można wnioskować po braku spodziewanej reakcji panamskiego rządu na zatrzymanie przez kubańską flotę statków należących do uciekinierów z Kuby płynących pod banderą Panamy. Sprawę załatwiono polubownie pomimo, że USA próbowały naciskać na Panamę i zaoferowały pomoc w ochronie statków. Wpływ na taką decyzję miał zdaniem Tomasza Knothe spór panamsko-amerykański o status Kanału Panamskiego.


Kolejnym przełomowym wydarzeniem w regionalnej polityce zagranicznej Kuby była deklaracja ogłoszona 14 października 1972 roku wspólnie przez rządy Jamajki, Gujany, Barbadosu oraz Trynidadu i Tobago na temat ich gotowości do nawiązania politycznych relacji z Hawaną. W 1973 roku do władzy w Argentynie doszedł Juan Domingo Peron263. Zaowocowało to ociepleniem relacji tego kraju z Hawaną, a władze Nikaragui wdzięczne za kubańską pomoc humanitarną podczas trzęsienia ziemi jakie w tamtym okresie nawiedziło to państwo zadeklarowały gotowość poczynienia wszelkich kroków dyplomatycznych, które mogłyby ułatwić Kubie powrót do Organizacji Państw Amerykańskich.


Dziennikarz zaznaczał także, że Kuba dużą wagę przykładała do rozwijania współpracy z krajami Afryki i Azji na podobnych zasadach, czyli uzależniając ją od stosunku danego kraju do amerykańskiego imperializmu. Z tego powodu Fidel Castro poruszał te kwestie podczas swoich wizyt w Gwinei, Sierra Leone i Algierii w latach 1972—73264.


Tekst Tomasza Knothe przybliżał polskiemu czytelnikowi bardzo złożoną tematykę kubańskiej polityki zagranicznej. Jej wieloaspektowość i wielokierunkowość mogła zadziwiać czytającego, jednak istotnie Kuba taką politykę prowadziła. Niezależnie od tego jak oceniamy kubański rząd, wydaje się zrozumiałe, iż w warunkach międzynarodowej izolacji musiał szukać sojuszników wśród krajów mających doświadczenia podobne do kubańskich. Kuba w tamtym okresie postawiła na stworzenie regionalnego sojuszu antyamerykańskiego na Karaibach, a także na współpracy z młodymi państwami, którym etos antykolonializmu był bliski, co zostało dogłębnie i w miarę obiektywnie jak na tamte czasy opisane przez Tomasza Knothe.


Wiele pisałem już o Fidelu Castro, bowiem był on czołową postacią rewolucji kubańskiej. Był i nadal jest osobą rozpoznawalną. Bez względu na sympatie polityczne i opinie na jego temat, nie można było mu odmówić charyzmy, a przede wszystkim zdolności do wielogodzinnego przemawiania w charakterystyczny dla siebie sposób. Kilkugodzinne przemowy stały się jego znakiem rozpoznawczym na całym świecie. Dużą stratą dla tej pracy byłoby więc, gdybym nie przeanalizował żadnego z przemówień kubańskiego przywódcy. Niektóre z nich były przedrukowywane w polskiej prasie, w tym również w „Sprawach Międzynarodowych”. Jednym z nich było to, które kubański premier wygłosił na IV Konferencji Krajów Niezaangażowanych w Algierze 7 września 1973. Oto obszerne jego fragmenty:

(…)Chcę przypomnieć, że Kuba jest krajem socjalistycznym, marksistowsko-leninowskim, a jej ostatecznym celem jest komunizm. Jesteśmy z tego dumni! Opierając się na takiej koncepcji społeczeństwa, określamy naszą politykę wewnętrzną i międzynarodową. Jesteśmy przede wszystkim wierni zasadom internacjonalizmu proletariackiego, a słowa moje będą wyrazem tych idei. Każdy rewolucjonista ma obowiązek odważnie bronić swoich poglądów, i właśnie to mam zamiar tutaj uczynić265(…) Niektórzy, wykazując oczywistą niesprawiedliwość i niewdzięczność historyczną, zapominając o realnych faktach i o głębokiej i nieuchronnej przepaści istniejącej między reżimem imperialistycznym a socjalizmem, usiłują ignorować wspaniałe, bohaterskie i niezwykłe zasługi, jakie oddał ludzkości naród radziecki, tak jakby upadek kolosalnego systemu dominacji kolonialnej, zakorzenionej w świecie aż do II wojny światowej oraz okoliczności, które umożliwiły wyzwolenie dziesiątków narodów, przedtem bezpośrednio podporządkowanych krajom kolonialnym, zniknięcie kapitalizmu w znacznych rejonach świata i powstanie sił, które utrzymują w ryzach niezaspokojoną drapieżność i agresywny duch imperializmu, nie miały absolutnie nic wspólnego ze wspaniałą Rewolucją Październikową.


Jak można nazwać Związek Radziecki krajem imperialistycznym? Gdzież są jego monopole? Gdzież jego udział w przedsiębiorstwach wielonarodowych? Jakie zakłady przemysłowe, kopalnie, złoża naftowe posiada on w krajach nierozwiniętych? Który robotnik w jakimkolwiek kraju Azji, Afryki czy Ameryki Łacińskiej eksploatowany jest przez radziecki kapitał?(…)266

W tym fragmencie możemy zaobserwować nieskrywany podziw jakim Fidel Castro obdarzał Związek Radziecki. Faktem jest, że to państwo wspierało lewicowe ruchy niepodległościowe w krajach rozwijających się i, podobnie jak Kuba, upatrywało w nowopowstałych państwach Afryki i Azji podatnego gruntu do szerzenia idei rewolucyjnych. Wspieranie przez USA imperiów kolonialnych w sposób naturalny skutkowało zwróceniem się ich w kierunku Moskwy i poszukiwaniu tam wsparcia, przede wszystkim militarnego. Faktem jest również, że sprzeciw Związku Radzieckiego wobec kolonializmu wynikał z ideologii jaka mu przyświecała. Lenin, jak i Marks wielokrotnie w swoich pracach krytykowali system kolonialny uważając go za kwintesencję kapitalistycznego wyzysku człowieka przez człowieka, dlatego w tym sensie wsparcie militarne dla krajów wyzwalających się z kolonialnych zależności miało dużo wspólnego z Rewolucją Październikową. Fidel Castro jako beneficjent radzieckiej pomocy gospodarczej i technologicznej mógł jednak nie wiedzieć o zależnościach gospodarczych jakie łączyły ZSRR z innymi państwami Bloku Wschodniego. Choć faktycznie nie można ich nazwać kolonialnymi, czy neokolonialnymi, bo państwa te nie służyły Związkowi Radzieckiemu jedynie jako źródło surowców, ale też w ramach RWPG niejednokrotnie korzystały technologicznie na wymianie handlowej, to jednak w zakresie określonych dóbr była dla tych krajów bardzo niekorzystna i relacji tych na pewno nie można określić jako partnerskie.

(…) Jankesowski imperializm w dalszym ciągu popiera neokolonialny reżim w Wietnamie Południowym, który odmawia wypełnienia Układów Paryskich, marionetkowy rząd Lon Nola w Kambodży. Izrael drwi sobie z postanowień i odmawia zwrotu siłą zajętych terytoriów. Portugalia przy wsparciu ze strony Stanów Zjednoczonych i NATO odnosi się z pogardą do opinii światowej i rezolucji podjętych przeciwko niej przez organizacje międzynarodowe. Rasistowskie rządy nie tylko nasilają represje, ale również zagrażają innym państwom afrykańskim. Tak jest gorzka i oburzająca rzeczywistość, która wystawia na próbę siłę, jedność i wolę walki krajów niezaangażowanych. Zebrali się tutaj przywódcy i przedstawiciele z ponad 70 państw. Podejmijmy konkretne kroki i postanowienia w celu wyizolowania i rozbicia agresorów! Udzielmy zdecydowanego i stanowczego poparcia napadniętym narodom arabskim i bohaterskiemu narodowi palestyńskiemu, bojownikom o niepodległość Gwinei-Bissau i Zielonego Przylądka, Angoli i Mozambiku! Uciskanym narodom Afryki Południowej, Zimbabwe i Namibii! Walczmy konsekwentnie przeciwko krajom imperialistycznym, które popierają te zbrodnie i są oparciem dla ich sprawców! Niech wszystkie kraje niezaangażowane uznają Tymczasowy Rząd Ewolucyjny Wietnamu Południowego i udzielą mu całkowitego poparcia w jego walce o wypełnienie Układów Paryskich! Poprzyjmy patriotów Laosu i Kambodży! Żadna siła na świecie nie może przeszkodzić w rozwiązywaniu problemów, które dotyczą naszych narodów na Bliskim Wschodzie, w Afryce i w Azji Południowo-Wschodniej!(…)267

Widzimy na przykładzie tego fragmentu, że Fidel Castro kiedy mówił o politycznych wrogach, nie przebierał w słowach. Zwłaszcza określając Amerykanów „Jankesami” dawał wyraz tego jak mocno nienawidził północnego sąsiada i jak bardzo nie wierzył w możliwość dyplomatycznego załagodzenia konfliktu. Wystąpienie to, a zwłaszcza ten fragment, jest wysoce emocjonalne, pełne zwrotów wartościujących. „Agresorzy”, „pogarda”, „zbrodnie”, „marionetkowy” to słowa, których raczej w dyplomacji się unika. Z drugiej strony krajom i terytoriom z Kubą w taki czy inny sposób sprzymierzonym Castro nie szczędził komplementów. Profesor Jerzy Bralczyk, który w swojej książce pt. O języku propagandy i polityki przeanalizował pod kątem językoznawczym konstrukcję tekstów będących narzędziem politycznej propagandy wyróżnił kilka ich funkcji, a omawianym tutaj przypisałby zapewne funkcję nakłaniającą. Polega ona, jego zdaniem, na prezentowaniu niezależności danego tekstu od powszechnie przyjmowanych uwarunkowań. Jego zadaniem jest kształtowanie określonych postaw poprzez wartościowanie rozumiane jako dynamiczne stosowanie środków językowych, mające na celu ujednolicenie postaw czytelnika względem kogoś lub czegoś co jest przedmiotem danego tekstu. Jerzy Bralczyk opisowo nazywa ten proces tworzeniem systemu wartości wspólnego dla nadawcy tekstu, czyli autora lub autorów, i odbiorcy268.

(…) Jeżeli rzeczywiście chce się uwolnić kraj od imperialistycznej eksploatacji, trzeba również uwolnić naród od rabunku owoców jego pracy przez feudałów, obszarników, oligarchów i wszelkiego typu pasożytów społecznych (…)269

Opozycja znaczeniowa i wyraźne nacechowanie negatywne używanych słów jest również według profesora Bralczyka elementem mającym za zadanie skłonić odbiorcę do poparcia tego, co zostaje określone jako dobre. Użycie słowa „uwolnić” sugeruje, że „obszarnicy”, „feudałowie” i „oligarchowie” to ci, którym nadawca się sprzeciwia, gdyż są to określenia nacechowane w filozofii marksistowskiej negatywnym ładunkiem emocjonalnym270. W tym mamy jawne odwołanie do marksistowskiej definicji wyzysku — ten, kto pozostaje z innymi ludźmi podwładnymi sobie w stosunku pracy najemnej i czerpie zysk z ich pracy samemu jej nie wykonując i nie dzieli się z nimi tym zyskiem, w myśl tej definicji jest de facto złodziejem.


Omówiony tekst przemówienia zdaje się potwierdzać tylko to, co powszechnie uważa się na temat przywódcy rewolucji kubańskiej. Był to człowiek charyzmatyczny, bezkompromisowy, przekonany o tym, że ma rację. Używał dość ostrego i prostego języka, tak aby wypowiedź była łatwa w odbiorze. Był marksistą, przekonanym że taka właśnie droga doprowadzi jego kraj do pełnej niezależności i względnego dobrobytu. Nauczony życiowym doświadczeniem odrzucał możliwość jakiejkolwiek współpracy ze Stanami Zjednoczonymi. Ze Związkiem Radzieckim zdawał się współpracować głównie dlatego, że nie miał innej alternatywy — potrzebował silnego sojusznika, by zneutralizować antykubańskie działania Amerykanów, a jedynym krajem, który swoją pozycją na arenie międzynarodowej dorównywał w tamtym czasie USA było ZSRR. W marksizmie-leninizmie widział receptę na rządy amerykańskich korporacji, z którymi walczył i o których miał jak najgorsze zdanie. Nie dostrzegał wad Związku Radzieckiego przede wszystkim dlatego, że nie miał z jego działaniami bezpośredniej styczności — ZSRR był daleko, a jedyne imperium, jakie dobrze znał to Stany Zjednoczone. Z tekstu przebija ideowe zaangażowanie i swego rodzaju mesjanizm. Fidel Castro chciał, by inne kraje poszły tą samą drogą co Kuba, by mogły same o sobie stanowić, a ich mieszkańcy sami zarządzać zasobami naturalnymi swoich ojczyzn. To dlatego tak mocno popierał dążenia niepodległościowe portugalskich kolonii w Afryce i przemiany polityczne w Azji. Chciał, aby Ruch Państw Niezaangażowanych rósł w siłę i razem z przychylnymi sobie państwami obydwu bloków stanowił przeciwwagę dla amerykańskiej hegemonii politycznej271.


Podsumowując, teksty zawarte w periodyku „Sprawy Międzynarodowe” były i są redagowane przez ekspertów i praktyków w dziedzinie polityki międzynarodowej. Choć w czasach Polski Ludowej posługiwano się w nim charakterystyczną dla tamtego okresu nowomową, to artykuły omówione tutaj wykazywały dość wysoki stopień obiektywizmu, były poparte źródłami, rzeczowe. W porównaniu z innymi ówczesnymi tytułami zdawały się nie pełnić roli propagandowej w stopniu większym, niż tylko poprzez dobór słów. Czasopismo jest wyrazicielem zawsze aktualnej sobie polityki polskiego rządu oraz miejscem, gdzie swoje opinie w formie artykułów naukowych publikują znawcy tematu. Tak jest teraz i tak było wtedy. Zmieniła się po prostu polityka zagraniczna Polski. Czasopismo to miało i ma charakter naukowy272. Wydawane przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych będący palcówką naukowo-badawczą działającą pod auspicjami polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie miało za zadanie propagować określonej wizji świata, ładu międzynarodowego — ono pomagało realizować ustaloną wizję, odnaleźć się w niej i funkcjonować. Było i jest źródłem wiedzy dla praktyków polityki zagranicznej dotyczącą tego jak tę politykę można prowadzić, jak należy to robić i jakie są skutki wynikające z określonego jej kierunku. Było i jest skierowane dla ludzi w różny sposób powiązanych zawodowo z polską polityką zagraniczną. Analizy publikowane na łamach


„Spraw Międzynarodowych” mają charakter ekspercki i są efektem wielopłaszczyznowych badań z zakresu nauk politycznych. Nigdy nie było skierowane bo hobbystów zainteresowanych tą tematyką, tylko do ludzi, którym wiedza na temat polityki zagranicznej potrzebna jest w codziennej pracy. Być może dlatego organy odpowiedzialne w Polsce Ludowej za medialną propagandę nigdy nie dokładały szczególnych starań, aby znalazła się ona również na łamach „Spraw Międzynarodowych”.

2.3. „Forum”

Forum powstało w 1965 roku jako periodyk, którego głównym celem jest publikowanie przedruków z prasy zagranicznej. Założycielem i pierwszym redaktorem naczelnym był dziennikarz i pisarz Jan Gerhard (1921—1971). Od października 2001 roku wydawcą „FORUM” jest „Polityka”, a redaktorem naczelnym — Jacek Mojkowski. Wśród tytułów, z którymi współpracuje „Forum”, są m.in.: „International Herald Tribune”, „Der Spiegel”, „El Pais”, „L’Expresse”, „The Guardian”, „Frankfurter Allgemaine Zeitung”, „La Republicca”, „Le Monde”, „The Washington Post”, „Moskowskije Nowosti”.


Tygodnik „Forum” jest polskim partnerem presseurop.eu, pierwszego europejskiego, wielojęzycznego portalu informacyjnego. Działa od 26 maja 2009 roku, znajdziemy w nim przedruki najlepszych artykułów prasy europejskiej, komentarze, opinie, reportaże i analizy z 27 krajów UE. Teksty tłumaczone są na języki: niemiecki, angielski, hiszpański, francuski, włoski, niderlandzki, polski, portugalski, rumuński i czeski273.


Dzięki analizie artykułów z „Forum” można dowiedzieć się przede wszystkim tego, co na temat rewolucji kubańskiej myślano nie w Polsce, jak to było w przypadku wcześniej omawianych tytułów, ale za granicą i porównać, czy, i jak bardzo różniły się w tej sprawie stanowiska prasy polskiej i zagranicznej.


Pierwszym artykułem, jaki w mojej ocenie wart jest omówienia był opublikowany pierwotnie w lewicowym brytyjskim dwutygodniku „Tribune” tekst autorstwa Antonio de Figueiredo pt. Guevara: Tezy o Trzecim Świecie. „Tribune” to czasopismo określane jako laburzystowskie, ponieważ często w swoich tekstach pochlebnie wypowiada się o Partii Pracy, jednak redakcja określa się jako demokratyczno-socjalistyczna274. Został założony w 1937 roku w Londynie przez dwóch parlamentarzystów, członków Partii Pracy: Sir Stafforda Crippsa i George’a Straussa. Ich celem było poparcie Kampanii Jedności, próba zabezpieczenia antyfaszystowskiego i antyrefleksyjnego Zjednoczonego Frontu pomiędzy Partią Pracy i partiami socjalistycznymi umieszczonymi na scenie politycznej na lewo od niej275. Te ostatnie obejmowały Cripps (związaną z pracą) Ligę Socjalistyczną, Niezależną Partię Pracy (ILP) i Komunistyczną Partię Wielkiej Brytanii (CP). Artykuł można opisać jako rozważania autora na temat proponowanej przez Ernesto „Che” Guevarę polityki wobec krajów afrykańskich jaką Kuba jego zdaniem powinna prowadzić, a także jaką politykę powinny prowadzić one same wobec siebie, wobec Ameryki Łacińskiej i wobec USA. Za punkt wyjścia swoich rozważań autor przyjmuje wizytę Guevary w kilku krajach Afryki w 1965 roku276. Dziennikarz podkreślał, że we wszystkich krajach, które wtedy odwiedził kubański minister gospodarki wygłaszał on pogląd o konieczności nawiązania przez dany kraj ściślejszej współpracy z państwami Bloku Wschodniego. Zaznaczał, że Kuba miała w tym gronie wielu sprzymierzeńców i wcale nie była gospodarczo ani politycznie zdominowana, czego obawiali się niektórzy przedstawiciele odwiedzanych krajów277. Wyrażał nadzieję, że na przykładzie Kuby owe państwa będą mogły w przyszłości się przekonać, iż zaproponowana przez niego polityka jest słuszna. Najbardziej jednak, zdaniem autora, zależało mu na tym, aby przekonać ich do tego, iż Kuba łączyła się w solidarności z postkolonialnymi krajami Azji i Afryki. Był przekonany o wiarygodności takiej deklaracji. W jego ocenie słowa takie wypowiedziane przez przedstawiciela małego, biednego państwa latynoamerykańskiego, które samo kiedyś było kolonią, a później przez wiele lat zmagało się z neokolonialną zależnością od sąsiadującego z nim mocarstwa brzmiały dla Afrykańczyków bardziej szczerze niż gdyby wygłosił ją przedstawiciel Chin lub ZSRR.


Kuba zaangażowała się militarnie w kilka misji wojskowych w Afryce278, wśród których do najbardziej znanych należy udział wojsk kubańskich w wojnie o niepodległość Angoli279. Przedstawiciele rządu kubańskiego nawiązywali kontakty z radykalnie lewicowym stronnictwem MPLA280 jeszcze w latach 50-tych XX wieku, kiedy droga do niepodległości Angoli była bardzo daleka i nie można było przesądzać, że zakończy się sukcesem. Pierwsze szkolenie dla partyzantów pod patronatem kubańskiej armii odbyło się dopiero w 1963 roku a sam Ernesto „Che” Guevara spotkał się z liderem MPLA Agostinho Neto. Podczas pierwszych rozmów na wysokim szczeblu w dniu 5 stycznia 1965 roku w Brazzaville, gdzie Kuba ustanowiła dwuletnią misję wojskową na terenie dzisiejszej Angoli. Misja ta miała pierwotnie służyć jako rezerwat strategiczny dla operacji kubańskiej we wschodnim Kongo. Miało to również pomóc rządowi Alphonse Massemba-Débat w Brazzaville i, na prośbę Neto, w jego operacjach przeciwko rządowi portugalskiemu w prowincji Cabinda stanowiącej angolską eksklawę na terytorium Kongo Belgijskiego (obecnie Demokratyczna Republika Konga) oraz w północnej Angoli, gdzie głównym jego przeciwnikiem była FNLA281. Ta współpraca oznaczała początek sojuszu Kubańczyków z MPLA, który miał trwać 26 lat282.


Działania MPLA oraz Kuby w prowincji Cabinda i w północnej Angoli odniosły ograniczony sukces, a Kubańczycy zakończyli misję w Kongo Belgijskim zgodnie z planem w lipcu 1966 roku. MPLA przeniosła swoją siedzibę do Lusaki na początku 1968 roku. Kilku partyzantów MPLA kontynuowało szkolenie wojskowe na Kubie, ale kontakty między Kubą a MPLA ochłodziły się, gdy Hawana zwróciła uwagę na walkę o wyzwolenie Gwinei Bissau283. Po wizycie Castro w krajach afrykańskich w maju 1972 roku. Kuba wzmocniła swe międzynarodowe działania w Afryce, rozpoczynając szkolenie w Sierra Leone i mniejszych misjach technicznych w Gwinei Równikowej, Somalii, Algierii i Tanzanii. W memorandum z dnia 22 listopada 1972 r. major Manuel Piñeiro Lozada poinformował Raúla Castro o prośbie MPLA dotyczącej przydzielenia mu do pomocy dodatkowego wsparcia kadrowego.


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 41.16
drukowana A5
za 83.83
drukowana A5
Kolorowa
za 122.6