Książka nie jest poradnikiem dla leczenia jakiejkolwiek choroby. Jest opisem długoletnich badań własnych Autorki oraz znajdowanych badań naukowych, praktyki klinicznej i ambulatoryjnej wielu specjalistów i ośrodków na świecie, włączających często osobiste doświadczenia lub rodzinne. Poszukiwania te miały na celu znajdowanie optymalnych rozwiązań, wspomagających zasadę Hipokratesa „po pierwsze nie szkodzić”. Żaden fragment niniejszej książki nie może być reprodukowany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody Autorki/Wydawcy. Książka chroniona prawem autorskim i własności intelektualnej.
Oświadczenia zawarte w tym przewodniku reprezentują profesjonalne opinie Autorki, która dedykowała tej pracy ponad 50 lat życia.
Celem tego przewodnika nie jest stawianie jakiejkolwiek diagnozy czy zalecenia leczenia konkretnej choroby. Jest zapisem wieloletnich poszukiwań Autorki na polu nauki i praktyki, dla zrozumienia funkcjonowania własnego organizmu oraz innych osób, w tym wielu lekarzy, pragnących ratować siebie i członków własnej rodziny. Ta informacja jest przeznaczona wyłącznie dla celów edukacyjnych, a każda osoba jest zobligowana do współpracy z licencjonowanym specjalistą opieki zdrowotnej.
Przedmowa
Po ponad 23 latach pracy naukowej w medycynie: immunologii i diagnostyce klinicznej, kolejne 28 lat dedykowałam praktycznemu poznawaniu na sobie psychosyntezy — psychologii z duszą. Ta wewnętrzna praca zaowocowała zrozumieniem funkcjonowania mojego organizmu, a szczególnie „odcisku”, jakie czynią w nim życiowe doświadczenia i co można z tym zrobić, aby je odkodować. Dzięki tej dogłębnej pracy na sobie — ze sobą, a potem przez kolejne lata z grupami, prowadząc warsztaty, (zgodnie z fundamentalną zasadą Psychosyntezy: „gdy coś przychodzi na czas — jest to edukacja; gdy za późno — to terapia”), zaczęłam dostrzegać korelacje między moimi doświadczeniami, a coraz większą ilością osób. Ponadto, uczestnicząc w międzynarodowych konferencjach edukacji psychosomatycznej oraz somatoterapii w Krakowie, uświadomiłam sobie, że tego rodzaju nauczania zabrakło na wszystkich szczeblach kształcenia. Moje doświadczenia życiowe okazały się wyjątkowo dobrym przykładem konieczności takiej edukacji, aby nie doprowadzać do terapii, która na przestrzeni lat staje się mało skuteczna. Stąd pomaganie indywidualnym osobom w zrozumieniu ich problemów, jak też uczeniu jak to robić praktycznie okazało się w tym przypadku bezcenne.
Moim zainteresowaniem, a następnie pasją stało się nie leczenie, czym zajmuje się medycyna klasyczna, a poszukiwanie drogi do zdrowia, poprzez zgłębianie ludzkich historii i prowadzenie ich do początku, skąd coś pochodzi. To była moja osobista droga powrotna do zdrowia, której uczę innych poprzez wgląd we własną ich historię. Jest to więc odnajdywanie wzorca zdrowia w sobie, zauważenia, często wadliwych nawyków, przekonań, stylu życia, powtarzania cudzych wzorców, zamiast zrozumienia siebie i czerpania z siebie, z własnych doświadczeń. Jest to więc absolutnie inna droga niż dotychczas stosowane zarówno w leczeniu jak i terapii psychologicznej. Odniesieniem jest tutaj życie, zdrowie, duchowy aspekt człowieka i sens jego doświadczeń. Te wszystkie tematy poruszałam wielokrotnie.
Tutaj chcę odnieść się do wyjątkowego cierpienia, które stało się rzeczywistością coraz to powiększającej się liczby osób — fibromialgii. Była ona w Polsce przez lata zupełnie nie rozpoznawana. Ostatnio coraz częściej spotyka się osoby z diagnozą — fibromialgia lub polimialgia, choć lekarze tak naprawdę nie wiedzą jak je różnicować.
Na przestrzeni lat mojego kontaktu z osobami cierpiącymi na przewlekłe dolegliwości bólowe całego ciała, a szczególnie wędrujące bóle lub zamrożony ból w jednej części ciała, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że nikt z leczących ich lekarzy nie pokusił się o sięgnięcie do ich historii, aby odkryć przyczynę ich zdrowotnych problemów i skutecznie się nimi zająć, prowadząc do wyzdrowienia. Większość z lekarzy, w tym zarówno ogólnych, jak też reumatologów czy neurologów traktuje te osoby jako hipochondrykw, przewrażliwionych. Odsyła ich do psychiatrów, a ci przepisują im leki psychotropowe, które „zamulają” im już i tak zamglony umysł. Ten objaw należy do licznych zwiastunów fibromialgii, choć nie jest dla niej charakterystyczny.
Z moich obserwacji wynika, że fibromialgia, podobnie jak wiele chorób zaliczanych do reumatologicznych — tzw. reumatyzmu tkanek miękkich, które objawiają się bólami mięśni, w istocie dotyczy powięzi, a więc obszarów tkanki łącznej, otaczających struktury organizmu.
W niniejszej książce — kolejnej dotyczącej fibromialgii, ale i przewlekłego zmęczenia, towarzyszącego fibromialgii, skupię się na objawach opisywanych już poprzednio, jednakże robiąc kolejny krok w kierunku zrozumienia jej/ich przyczyn. Z racji pracy z licznymi klientami, zgłaszającymi fibromialgię dla odkodowania ich dramatycznych przeżyć i powrotu do pierwotnego wzorca zdrowia, przywołam także część ich historii, także własnej, uogólniając je jednak, robiąc z nich syntezę, aby pokazać przyczynę i skutek, a więc konsekwencje w ciele na długie lata życia.
A więc rozpocznijmy kolejną odsłonę zagadkowej wciąż dla medycyny klasycznej fibromialgii, widzącej objaw, aby zgłębić jej przyczyny i móc sobie coraz lepiej radzić, także samemu, w drodze powrotnej do zdrowia.
1. Zacznijmy od początku
A. Powięź jako element architektury ciała
W tym kolejnym oglądzie fibromialgii, jej przyczyn i skutków nie sposób pominąć odkryć nauki ostatnich 20 lat i badań dotyczących powięzi, których znaczenie było dotychczas pomijane w medycynie.
Autorka książki Ciało konstrukcja doskonała — Karen M. Gabler uważa powięź za wyjątkowo ważną strukturę włókien kolagenowych i żelu zbudowanego z proteoglikanów, które przekazują różnego rodzaju bodźce i to zarówno mechaniczne jak i nerwowe. Wyglądem przypominają tkaninę, która otacza całe ciało. Ta konstrukcja posiada własny system nerwowy przekazujący bodźce, podobnie zresztą wyposażony jest w układ krwionośny.
Z wyżej wymienionych powodów powięź jest elastyczna i może dostosowywać się do wszelkich ruchów. Uważana jest więc za jeden z systemów, poza układem krwionośnym i nerwowym, spajających organizm. Obydwa ostatnie układy przekazują bodźce, ale i substancje odżywcze, niezbędne do zdrowego funkcjonowania ciała. Wszystkie trzy natomiast, wliczając układ powięziowy są odpowiedzialne za kształt ciała.
Szczególnie istotną jest sieć powięziowa, którą autorka wyżej przywołanej książki przyrównuje do kombinezonu okrywającego ciało. Jego poszczególne warstwy i to zarówno miękkie, jak i twarde (kości), przenikają je we wszystkie strony, tworząc trójwymiarową sieć, niczym pajęczynę. Ta delikatna struktura połączona jest systemem więzadeł, kości, ścięgien i mięśni. Jest to rusztowanie dla układu nerwowego, krążenia i limfatycznego. Podstawowym elementem sieci są włókna kolagenowe.
Powięź otacza i przeplata wszystkie włókna kolagenowe, a one przekazują do otaczającego wewnętrznego środowiska informację o odkształceniu czy zablokowaniu powięzi. Każdy ruch sieci powięziowej jest rejestrowany i transmitowany wzdłuż całej sieci. W tej strukturze sieciowej zatrzymują się na przestrzeni życia zarówno urazy mechaniczne, ale też silne emocje, szczególnie pochodzące z okresu dzieciństwa. Z tego też powodu następuje odkształcenie powięzi, a w związku z tym nacisk na okoliczne tkanki, nerwy i naczynia krwionośne. Jest to zmiana kompensacyjna, która utrzymuje się stale, jeśli nie jest usunięta.
Zarejestrowane odkształcenie dotyczy zwykle poziomu komórkowego, co wywołuje zmiany adaptacyjne, ciągnące się często latami, a stąd sieć tkanki miękkiej zmienia swój kształt, jak też staje się źle odżywiona i powoli odwadnia się. Można więc nazwać powięź ciałem emocjonalnym, gdyż emocje podróżują przez układ powięzi po całym ciele i są odczuwane w różnych miejscach. Emocje powodują ból, sztywność, trwając całe lata oraz dyskomfort w różnych częściach ciała i to zarówno w szyi, jak i w kręgosłupie piersiowym czy lędźwiowym. W tych miejscach może pojawiać się stan zapalny, bywa, że narośle, a nawet garb (np. na plecach).
Zmiany mogą stać się wielowymiarowe i dotyczyć całej sylwetki, oddechu, nastrojów, także utraty zdolności do regeneracji, i to zarówno psychicznej jak i fizycznej.
Karen Gabler uważa że urazy, w tym psychiczne, są zapamiętywane przez ciało. Powięź przekazuje bowiem bodźce mechaniczne jak też emocjonalne. Zapis tych urazów, a więc emocje i traumatyczne doświadczenia (szczególnie z dzieciństwa) są magazynowane jako „pamięć ciała” (pamięć tkankowa), wibracyjny „odcisk”.
Zdaniem cytowanego przez autorkę dr Fritza Smitha, jeśli pojawia się ślad w powięzi, wszystkie tkanki miękkie są zdolne do reakcji na tenże bodziec. Jeśli ślad pozostaje w niereaktywnej tkance (kości, chrząstki), jest on zachowywany znacznie głębiej w sferze nieświadomej niż w tkankach reaktywnych. Z tego też powodu przykre doświadczenia dzieciństwa (konflikt terytorium, brak poczucia bezpieczeństwa, wartości, celu) są zapisane zarówno w sferze miękkich jak i twardych struktur organizmu.
Usunięcie „wgniecenia” jest często konieczne dla przywrócenia nie tylko struktury sieci powięziowej, ale też równowagi całego organizmu i zdrowia, a stąd eliminacji bólu.
Sieć powięziowa jest więc rusztowaniem dla układu nerwowego, sercowo-naczyniowego i limfatycznego. Zapamiętując ślady po urazach (w tym emocjonalnych) domaga się przywrócenia jego pierwotnego kształtu ciała, rozpoczynając od pojedynczych komórek.
Wiele informacji na temat działania powięzi dostarczyły jej badaczom prace pochodzące z innych dziedzin nauki, a przede wszystkim architektury. Przenosząc je na sferę ciała ludzkiego zauważono, że siły napięciowe w ciele mają utrzymywać całą strukturę organizmu w harmonii (podobnie jak konstrukcje architektoniczne), w tym także nie stykające się ze sobą elementy. Zrównoważenie kompresji i napięcia powoduje jakby wszystkie wewnętrzne struktury ciała były zawieszone w przestrzeni. Z tego powodu musi więc istnieć w ciele równowaga sił napięciowych i ściskających, a stąd pochodzi odczuwana stabilizacja sił kosztem minimalnego wydatku energetycznego.
Zwrócono także uwagę, że napięcia w jednej części ciała są rozprowadzane po całym organizmie, stąd jego reakcja jest uogólniona. Obejmuje całe ciało, a nie tylko jedno miejsce. Z tego też powodu jego całość powinna być poddawana zabiegom, a nie jedynie skupieniu się na pojedynczym elemencie. Utrzymywanie w harmonii między napięciem a kompresją pochodzi od Buckminstera Fullera i wywodzi się ze wspomnianej wyżej architektury. Nosi nazwę tensegracji. Odnosi się więc także do ciała ludzkiego.
Tego rodzaju reakcja harmonizowania sił / energii w ciele odbywa się od poziomu podstawowych struktur komórkowych, gdyż to one właśnie utrzymują integralność dzięki zrównoważeniu napięcia i kompresji. W tym sensie komórki mogą być swoistym mikrokosmosem — dzięki indywidualnemu podtrzymywaniu funkcji własnych — a jednocześnie wspierają funkcje biologiczne najważniejsze dla całości organizmu. Dzieje się to za pomocą filamentów i mikrotubuli, biegnących między poszczególnymi elementami, tworząc ludzki cytoszkielet. On tworzy komórkową komunikację między poszczególnymi elementami organizmu.
B. Powięź w rozumieniu fizjologicznych funkcji
W sieci powięziowej nerwy czuciowe są wszechobecne. To powięź jest największym w ciele układem mechanoreceptorów, a więc niezależnego układu nerwowego o indywidualnych cechach. Sieć nie odbiera bezpośrednio informacji z mózgu lub innych części układu nerwowego. Zamiast nerwów ruchowych ma natomiast nerwy czuciowe i jest ich 10 razy więcej niż w tkance mięśniowej.
Komunikacja powięziowa dotyczy poszczególnych komórek, narządów oraz stawów i to zarówno na poziomie elektrycznym jak i wibracyjnym poprzez płyny w sieci powięzi. Dzięki temu sygnalizacja w tkance łącznej jest znacznie efektywniejsza niż w samym układzie nerwowym.
Układ nerwowo-powięziowy, dzięki specyficznym właściwościom przekazuje więc informacje przy pomocy nerwów czuciowych, niezależnie od centralnego układu nerwowego,. Dzięki nim ciało odczuwa prawidłowe ułożenie w stosunku do grawitacji i w przestrzeni. Bodźce te są przenoszone z prędkością światła.
Sieć tkanki łącznej ma właściwości piezoelektryczne, a stąd generuje pole elektryczne, powodując przepływ elektryczny, obejmujący okoliczne tkanki. Ze względu na to, że kolagen jest półprzewodnikiem, tkanka łączna może być rozumiana jako układ scalony, dzięki któremu wszystkie części ciała komunikują się ze sobą. Można więc ją nazwać „elektroniczną tkanką”, która jest zarówno giętka/sprężysta, ale i zależna od nieustannego obiegu informacji, odbywającego się przez włókna. Wykazano, że informacje przepływają ruchem „falowym”, a stąd wyjątkowo szybko, docierają do różnych części ciała. Przyrównuje się je często do ciekłych kryształów, reagujących natychmiast na zmiany zarówno pola magnetycznego, jak i elektrycznego, temperatury, ciśnienia, sił napięciowych czy nawodnienia.