Ciche Wzgórze rok 1996
1
— W końcu ten dzień się skończył. — powiedział Mikołaj wchodząc do domu.
Był piątkowy wieczór i niezmiernie cieszył się, że miał wolny weekend. Mógł w końcu odpocząć po pracy.
— Aż tak źle? — spytała Iza rozpuszczając długie czarne włosy.
— Nawet nie wiesz jak bardzo. — odpowiedział całując żonę na powitanie.
— Ściągnął z siebie bluzę i rzucił ją na kanapę. Podszedł do lustra wiszącego przy szafie i poprawił fryzurę.
— Uważaj, bo wpadniesz w samouwielbienie. — śmiejąc się z męża, Iza obserwowała, jak jej ukochany podziwia, swoje muskularne ciało całując przy tym swoje bicepsy.
— Mam dosyć pracowania dla kogoś, może faktycznie założymy własny biznes? — zapytał przechodząc do kuchni.
— Żebyś wiecznie spędzał czas na siłowni? Zapomnij.Chociaż miałabym cię wtedy na oku.
— Ja ciebie też. — rzekł Mikołaj puszczając ukochanej oczko.
— Będziesz brał kąpiel? — zapytała dziewczyna otwierając lodówkę.
— Nie, wziąłem prysznic po treningu. — odpowiedział otwierając butelkę z wodą gazowaną.
Nalał płynu do szkanki i przeszedł do salonu.
— Co to za film? — spytał Mikołaj spogladając na czarne pudełko od kasety VHS która leżała na stoliku przed telewizorem.
— Wzięłam z tej nowej wypożyczalni, którą otworzyli w zeszłym tygodniu w miejsce sklepu z odzieżą. — opowiedziała Iza wchodząc do salonu z miską pełną popcornu. — Jakiś horror, ale babka która tam pracowała, sama nie wiedziała o czym jest. Film nie posiadał oryginalnego opakowania, więc nie wiele mogę powiedzieć na ten temat.
— To na pewno horror? — chłopak spojrzał na swoją dziewczynę i puścił oczko.
— Zabawne. Chcesz coś do picia?
— Masz piwo?
— Zaraz przyniosę, możesz w tym czasie włączyć film.
Chłopak wyciągnął kasetę z opakowania i spojrzał na naklejkę umieszczoną w miejscu, w którym zazwyczaj powinien widnieć tytuł filmu.
— Dziwne. — powiedział na głos.
— Co takiego? — spytała zaciekawiona Iza, kładąc otwarte już butelki na stole.
— Te symbole widoczne na naklejce: zakrwawione łóżko, szczur i krzyż.
— Zapomniałeś o napisie FEAR, który znajduje się dookoła okręgu.
— To znaczy strach co nie?
— Bardzo dobrze bystrzaku. Słyszałeś o tym filmie?
— W życiu. To jakaś nowość?
— Chyba nie. Gdyby było inaczej na pewno, słyszałabym o tym filmie. — odpowiedziała dziewczyna siadając na kanapie.
— No dobra to zobaczymy, co oferuje nam ten strach.
Mikołaj włączył odtwarzacz i włożył kasetę do środka.
— Oby to nie było jakiś chłam, który wzięłaś ostatnio. — powiedział biorąc pilota do ręki i usiadł obok jedzącej popcorn Izy.
— Nawet mi nie przypominaj. „Piątek Trzynastego VI: Jason żyje”. Koszmar.
— Do dzisiaj nie mogę wybaczyć ci tego wyboru.
W odpowiedzi dziewczyna dała mu całusa w policzek.
— Zaczyna się. — szepnął dając tym samym znak by dziewczyna była cicho.
W ekranie pojawiło się logo wytwórni Paranormal Pictures.
Po chwili pojawiło się logo takie same jak na naklejce umieszczonej na kasecie wideo, a następnie tekst, którego treść odczytał lektor:
Wielki DAG Delmanie
Oczekuję iż wszystkie moje zamierzenia będą spełnione, o co się modlę:
wzywając Twego urzędu, aby się dokonało, co stanie się za sprawą
bożego przyzwolenia.
Polecam siebie Twojej opiece i modlę się do Ciebie, o książę Wysokości,
aby rzeczy przybrały taki obrót, jaki zapragnę.Niech sny staną się rzeczywistością a zbłąkane dusze trafią przed Twoje oblicze i staną się Twoim pokarmem.
— Co to znaczy? — spytała Iza.
— Nie wiem, może to jakiś cytat z książki. Zaczyna się.
Iza odłożyła miskę z popcornem na stół i przytuliła się do swojego chłopaka. Czuła się trochę nieswojo.
Film rozpoczął się na dobre, ukazując im widok starej posiadłości do której zmierzała grupka młodych ludzi.
— Nagrywasz to Michael? — spytał chłopak stojący przed kamerą.
— Tak Spencer, możesz zaczynać.
— Chłopaki, nadal sądzę że jest to zły pomysł. Powinniśmy przyjść tutaj za dnia a nie w nocy.- odezwała się blondynka.
— Daj spokój Michelle, co takiego może się stać? Spencer zaczynamy!
— 3,2,1 już! — powiedział operator kamery.
— Cześć! Witajcie w kolejnym odcinku „Łowcy Tajemnic”. Dzisiaj odwiedzimy opuszczony dom w Little Rock. Pogłoska głosi, że rodzina, która tutaj mieszkała, zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Miało to miejsce ponad cztery lata temu. Od tamtego czasu nikt tutaj nie zamieszkał. Co tak naprawdę się tu wydarzyło? Czy uciekali przed kimś pozostawiając cały dobytek? Przekonajmy się. — mówiąc to, Spencer przeszedł przez ganek i podszedł do drzwi wejściowych.
— Nadal uważam, że to zły pomysł. — odezwała się Michelle stojąc za kamerzystą.
Chłopak nie posłuchał dziewczyny i otworzył drzwi.
Michael szybko podążył za nim i obaj zniknęli w środku.
— Ja nie wejdę. — zaprotestowała blondynka.
Rozejrzała się dookoła.
Wokół nie było żadnych domów, dopiero jakieś pięćset metrów dalej, za zakrętem rozpoczynała się cywilizacja.
— Chłopaki, zaczekajcie! — zawołała i wbiegła do środka.
Spojrzała na korytarz i schody po prawej stronie prowadzące na górę.
Odruchowo przeszła przez korytarz, gdzie następnie skręciła w lewo do pierwszego pomieszczenia.
— Chłopaki jesteście tutaj? — spytała, wchodząc niepewnie do zdemolowanej kuchni.
Z odrazą spojrzała na zepsute jedzenie leżące na stole.
— Michael! Spencer!
Kątem oka dostrzegła, jak ktoś przechodził przez korytarz.
— Michael to ty?! — spytała, idąc w kierunku tajemniczej osoby.
Wyszła na korytarz i rozglądając się dookoła.
Zobaczyła, jak ktoś wszedł na górę po schodach.
Bez wahania ruszyła w tamtym kierunku.
— Michelle tutaj! — usłyszała głos Spencera.
Zaskoczona zrobiła krok w tył i spojrzała na drzwi znajdujące się tuż przy schodach.
Otworzyła je.
— Spencer?!
— Jesteśmy w piwnicy! — odpowiedział kamerzysta.
Dziewczyna zeszła na dół, spoglądając na żarówkę, która oświetlała mały skrawek piwnicy.
— Spencer?!
— Muszę do łazienki. — odezwał się nagle Mikołaj.
— Nie, zostań. — zaprotestowała Iza, trzymając go za ramię.
— Wybacz kochanie, ale pęcherz nie poczeka. Spauzować film?
— Nie, pewnie i tak domyślasz się, co się wydarzy.
— Wiadomo.- odpowiedział, wstając z kanapy.
Dziewczyna wzięła ze stołu miskę z popcornem.
— Spencer?! — ponownie zawołała Michelle, lecz nikt jej nie odpowiedział. — Chrzanić to, wychodzę.
Obróciła się i nagle dostrzegła przed sobą przerażonego kamerzystę.
— Boże Spencer! Wystraszyłeś mnie!
— Uciekaj! — powiedział chłopak, niemal krzycząc.
— Co takiego? Co się dzieje? Gdzie jest Michael? Jeśli to jakiś głupi żart, popamiętacie mnie.
Po chwili coś z ogromną siłą pociągnęło Spencera do tyłu.
— Co jest kurwa. — Michelle stała jak wmurowana.
W odpowiedzi usłyszała przeraźliwy krzyk kolegi.
— Spencer? To nie jest zabawne.
Dziewczyna biegiem ruszyła w stronę schodów. Wbiegła na górę i zamknęła za sobą drzwi.
— Kurwa! Jeśli to jakiś żart zabiję was. — powiedziała, odwracając się w stronę wyjścia.
Nagle tuż przed nią pojawił się mężczyzna. Spojrzała na kominiarkę, którą miał na głowie i wielkie ogrodowe nożyce, które trzymał w prawej dłoni.
Zaczęła krzyczeć.
Pobiegła w stronę drzwi wyjściowych.
Otwierając drzwi, spojrzała za siebie. Zamaskowany mężczyzna uzbrojony w nożyce zniknął.
Nie zastanawiając się ani chwili otworzyła drzwi.
— Buu! — odezwał się nagle Mikołaj, wyłaniając się zza kanapy.
Krzycząc, dziewczyna wyrzuciła z rąk miskę z popcornem.
— Nienawidzę cię! — powiedziała, patrząc na zadowolonego z siebie chłopaka.
— Kocham cię. — odpowiedział siadając przy ukochanej. — Jak film?
— A jak myślisz? — spytała, wściekła czochrając go po głowie.
— Hej, mój fryz! — zwrócił jej uwagę chłopak, poprawiając krótkie ciemne włosy na głowie.
— Masz za swoje.
— A więc jak film? Wszyscy zginęli? — Mikołaj, zapytał ponownie dając ukochanej całusa w usta.
— Zaraz ty zginiesz, jeśli nie posprzątasz tego bałaganu. — odpowiedziała nadąsana dziewczyna, wskazując na rozrzucony po podłodze popcorn.
*
Iza i Mikołaj leżeli w łóżku.
— Nawet dobry ten film — stwierdził chłopak — Nie to, że się bałem.
— Nic a nic twardzielu, bezczelnie przespałeś prawie cały film. — odpowiedziała dziewczyna całując go w usta, po czym odwróciła się do niego plecami. — Dobranoc.
— Wybacz, byłem zmęczony po pracy.Mogę ci to wynagrodzić, jak chcesz.
— Dobranoc. — powtórzyła.
— Zraniłaś moje uczucia kobieto. — odpowiedział, tuląc się do ukochanej.
*
Iza stała w wejściu do piwnicy.
Spojrzała w dół, ale nie zeszła na dół. Za bardzo się bała.
Zamknęła drzwi.
Rozejrzała się po korytarzu. Do głowy uderzyła ją myśl, że zna to miejsce.
— Iza! — usłyszała po chwili znajomy głos dobiegający z piętra wyżej.
Ruszyła w stronę schodów.
Za sobą usłyszała odgłos czyichś kroków. Obróciła się i zobaczyła mężczyznę w kominiarce. W prawej dłoni trzymał duże nożyce, podobne do tych, które jej rodzice trzymali w garażu.
Wiedziała już, gdzie się znajduje. Niepotrzebnie oglądała ten film, teraz ma przez niego koszmary.
Wbiegła na górę po schodach.
Chwyciła za klamkę pierwszych drzwi po swojej prawej stronie.
— Co teraz? — spytała siebie.
Rozejrzała się po pokoju.
Na widok porozrzucanych porcelanowych laleczek zrobiło jej się słabo. Od dziecka panicznie bała się tych zabawek.
Miała wrażenie, że lalki ożyją i zaatakują ją jak bohaterkę pewnego horroru, który oglądała gdy była mała u ciotki na wakacjach.
Skoro to koszmar senny, na pewno mogła spodziewać się takiego obrotu sprawy.
Powoli ruszyła w stronę okna, spoglądając co chwilę na leżącą w każdym kącie pomieszczenia laleczki.
— Tylko się nie ruszajcie do czasu mojego wyjścia z tego pokoju. — powiedziała, otwierając okno.
Po chwili usłyszała kroki dochodzące z korytarza. Nie miała za dużo czasu.
Wyjrzała przez otwarte okno.
— Ja pierdole! Nie wierzę! — zaklęła na widok z okna.
Była na pierwszym piętrze, a spoglądając w dół miała wrażenie, że jest co najmnniej na dziesiątym piętrze.
— Wyrażaj się młoda damo. — usłyszała za sobą.
Iza obróciła się i zobaczyła przed sobą lalki. Zabawki rzuciły się na dziewczynę zadając jej ciosy stalowymi ostrzami, które posiadały zamiast dłoni.
Dziewczyna wypadła przez okno.
Leżąc na miękkiej trawie, dotarło do niej, że nadal żyje i wcale nie było tak wysoko jak wcześniej myślała.
Spojrzała w górę w stronę okna, z którego przed chwilą wyskoczyła.
— Jebane laleczki. — powiedziała, próbując wstać.
— Język moja droga. — odpowiedziała laleczka, która niespodziewanie pojawiła się tuż przed nią.
Iza krzyknęła.
Chichocząc, porcelanowa kukiełka wbiła dziewczynie nóż w szyję. Po chwili dołączyły do niej kolejne lalki, które raz za razem wbijały ostrza w ciało swojej ofiary.
Wciąż się śmiejąc, laleczka w blond loczkach otworzyła usta martwej dziewczynie i odcięła jej język.
*
Mikołaj, szykując śniadanie dla Izy, słyszał dochodzący z jej sypialni budzik.
— Iza! Śniadanie! — zawołał.
Budzik nadal dzwonił, więc chłopak wszedł na górę do pokoju swojej dziewczyny.
— Kochanie wstawaj, bo spóźnisz się do pracy. — powiedział, wyłączając alarm.
Położył się obok Izy.
— Pobudka śpiochu. — szepnął jej do ucha.
Wtem doszło do niego, że coś jest nie tak.
— Iza? Kochanie co się dzieje? Hej, co jest? Iza? Iza!
Zaczął potrząsać dziewczyną, ale nie reagowała.
Wybiegł z pokoju i zadzwonił po pomoc.
2
Bartek spojrzał na zegar wiszący w kuchni. Była sobota rano i nie spodziewał się od rana żadnego telefonu.
Zaskoczony tym, że ktoś dzwoni do niego o tak wczesnej porze, odstawił kubek z kawą i podszedł do aparatu telefonicznego stojącego na szafce w korytarzu.
— Halo?
— Bartek, Iza nie żyje. — usłyszał w słuchawce głos Mikołaja.
— Zaraz! Kto? Mikołaj to ty? Co się stało? Jesteś w domu?
— Tak.
— Zaraz przyjadę. — powiedział chłopak, odkładając słuchawkę.
*
— Zawał serca? To oficjalne? — Bartek nie mógł uwierzyć w to co usłyszał.
— Prawdopodobnie, ale muszę poczekać na konkretne wyniki.
— Wczoraj czuła się dobrze?
— Tak, oglądaliśmy wspólnie film i poszliśmy później do łóżka.
— Jezu. Tak mi przykro. Wiesz, że możesz liczyć na moją pomoc.
— Dzięki. Muszę się napić, chcesz piwo?
— A czy to dobry pomysł? — zapytał niepewnie Bartek.
— Moja żona nie żyje, Bartek proszę cię.
— Wybacz. Siedź, przyniosę browary.
Wychodząc do kuchni, usłyszał dzwonek do drzwi.
Spojrzał na siedzącego na kanapie przyjaciela. Wiedział, że nie wstanie, by otworzyć.
— Sprawdzę kto to.
Spojrzał przez wizjer. Na widok znajomych twarzy odetchnął z ulgą.
— Cześć. — przywitał się ze znajomymi.
— Gdzie jest Mikołaj? — spytała Ola, poprawiając długi sięgający do pasa blond warkocz.
— W środku wejdźcie, proszę. — odpowiedział, otwierając szeroko drzwi.
— Hej. — odezwała się brunetka w okularach.
— Hej Agata, Adriana nie ma?
— Musiał pojechać do pracy. Wpadnie później.
— Chcecie piwa? — zapytał zamykając drzwi
Dziewczyny spojrzały na niego, potem na Mikołaja.
— Chodźmy do kuchni. — odpowiedziała Ola, nie odrywając wzroku od Bartka.
Agata podeszła do siedzącego na kanapie pogrążonego w żałobie przyjaciela.
Usiadła obok niego.
— Wierzysz w to, że umarła na zawał? — spytała półszeptem blondynka, wyciągając browary z lodówki.
— Też nie mogę w to uwierzyć. Jak niby to możliwe? Młoda dziewczyna w wieku dwudziestu pięciu lat, która prowadzi zdrowy tryb życia, dużo trenuje, nagle umiera we śnie. Coś mi tu nie gra.
— Myślisz, że Mikołaj coś jej zrobił?
— Nie, spójrz na niego. Oboje nie mogli bez siebie żyć. Na pewno nie skrzywdziłby Izy. Oni nawet się nie kłócili.
— To fakt, byli idealni.
— Gdzie moje piwo? — zawołał Mikołaj.
— Idziemy! — odpowiedział Bartek, podnosząc ze stołu butelki.
Oboje dołączyli do siedzących w milczeniu przyjaciół. Agata spojrzała na Olę. Było widać, że czuła się niezręcznie, zostając sama z milczącym Mikołajem.
— Proszę, nic nie mówcie. Cieszę się, że tu jesteście. Naprawdę to doceniam. Jesteście najlepszymi przyjaciółmi, jedynymi których posiadam w zasranym Cichym Wzgórzu. Zostaniecie na noc? Nie chcę byś sam w pustym domu.
— Jasne. — odpowiedział Bartek.
— Oczywiście. — zgodziła się Ola.
— Zadzwonię do Adriana, żeby przyszedł gdy skończy pracę. Mogę zadzwonić?
— Wiesz, gdzie jest telefon.
— Dzięki — odpowiedziała wstając.
— Boże muszę pozałatwiać tyle spraw, zadzwonić do rodziców Izy, zorganizować pogrzeb. Nie dam rady.
— Pomożemy ci.- odpowiedziała Ola — Wiesz, że możesz na nas liczyć.
Chłopak uśmiechnął się.
— Co to? — przerwał Bartek, podnosząc ze stolika kasetę wideo.
— Iza wypożyczyła film. Z tej nowej wypożyczalni, w której pracujesz.
— Dziwne, nie kojarzę, byśmy mieli na stanie taki film.
— Kobieta, która tam pracuje powiedziała, że nie było do niej oryginalnego opakowania i sama nie wiedziała co to za film.
— Pewnie pani Regina. Strasznie roztrzepana i nierozgarnięta kobieta, ale czasem potrafi zaskoczyć swoją wiedzą. Wezmę ją, jak chcesz.
— Dzięki. Obejrzeliśmy wczoraj ten film. Nawet momentami straszny. Iza krzyczała ze strachu.
— Pewnie sam ją doprowadzałeś do strachu co nie? — odezwała się Agata, wracając z kuchni.
Mikołaj przetarł oczy.
— Przepraszam, rozklejam się.
— Nie masz za co. Płacz do woli. — odpowiedziała Ola czując, że do jej oczu napływają łzy.
Agata i Bartek również zaczęli płakać.
*
Dzwonek do drzwi obudził przyjaciół, którzy zasnęli wspólnie na kanapie w salonie.
Bartek spojrzał w stronę okna. Na zewnątrz było już ciemno.
W domu panowała ciemność, więc nie mógł zobaczyć która, jest godzina.
— Co się stało? — spytała Ola podnosząc głowę.
— Ktoś dzwoni do drzwi. — odpowiedział chłopak, wstając.
Po chwili usłyszał pukanie i kolejny dzwonek do drzwi.
— Idę już. — powiedział zapalając, przy okazji światło w salonie.
— Ała! — jęknął Mikołaj.
— Moje oczy! — zawyła Agata.
Bartek uśmiechnął się. Otworzył drzwi.
— Jestem, sorry za spóźnienie. W biurze miałem sporo roboty, a szef nie chciał mnie wypuścić. Jak on się czuje?
— A jak ty byś się czuł gdyby twoja żona umarła?
— Głupek ze mnie. — odpowiedział chłopak wchodząc do środka. — Cześć! Co porabiacie?
— Adrian gdzieś ty był? Obudziłeś nas.
— Spaliście?
— Nie, graliśmy w Eurobiznes. — odpowiedziała poirytowana Agata — Moje oczy ci tego nie wybaczą. Gdzie moje okulary?
— Nie wiedziałem, czy jedliście, dlatego zamówiłem pizzę. Powinni zaraz przyjechać.
Adrian podszedł do wstającego Mikołaja.
— Przykro mi. — powiedział, przytulając przyjaciela.
— Dzięki, że jesteś. — odpowiedział chłopak.
— Grupowy uścisk! — zawołał Bartek.
— Grupowy uścisk! — jednocześnie powiedziały Agata i Ola.
Cała trójka rzuciła się na Adriana i Mikołaja, przewracając się na podłogę.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Po chwili usłyszeli dzwonek do drzwi.
— Kto zamawiał pizzę? — spytał Adrian.
*
— Może obejrzymy film? — zaproponowała Agata, kończąc swój kawałek pizzy.
— Masz na myśli coś konkretnego? — spytał Adrian, patrząc na zegarek — Jest już po pierwszej, a ja lekko zmęczony jestem. Chciałbym wrócić do domu i się przespać.
— Myślałam o filmie, który obejrzała Iza i Mikołaj. Chyba nie miałbyś nic przeciwko? — spytała dziewczyna, zwracając się do pogrążonego w żałobie przyjaciela.
— Jasne, nie ma problemu. Wybaczcie, ale jestem zmęczony, chciałbym iść już spać.
— Wybacz, będziemy się już zbierać. Seans przełożymy na inny dzień. Mam zabrać film do wypożyczalni?
— Jeśli to nie problem. Wybaczcie, ale chciałbym pobyć trochę sam.
— Gdybyś potrzebował pomocy z czymkolwiek, daj znać. Możesz na nas liczyć. — mówiąc to, Ola przytuliła się do kolegi.
— Dzięki.
Mikołaj odprowadził znajomych do wyjścia.
— Na razie! — powiedział, zamykając drzwi za Bartkiem.
— Cholera, nie mogę w to uwierzyć, że Iza nie żyje. Bartek odprowadzisz mnie do domu? — spytała Ola.
— Jasne. — odpowiedział chłopak.
— Bartek pożyczysz mi ten film, który dał ci Mikołaj? — odezwała się Agata.
— Koniecznie chcesz go obejrzeć?
— Tak.
— Tylko nie zapomnij oddać w poniedziałek. — powiedział, oddając jej pudełko z filmem.
— Dzięki.
Adrian i Agata pożegnali się i odeszli do samochodu zaparkowanego przed domem Mikołaja.
— Czy to nie dziwne? — odezwała się nagle Ola.
— Co takiego?
— Ta cała śmierć Izy. Coś się musi za tym kryć. Nie uważacie, że to dziwne? Tak nagle zmarła we śnie?
— Sam nie wiem.
— Jakoś nie mogę w to uwierzyć. Coś musi się za tym kryć.
Bartek milczał.
Nie chciał przyznawać dziewczynie racji, ale śmierć przyjaciółki również wydała mu się podejrzana.
3
— Pogrzeb we wtorek? — spytał Adrian, szykując się do wyjścia.
— Tak, o dziesiątej. Załatwiłeś sobie wolne w pracy?
— Porozmawiam jutro z szefem. Na pewno nie chcesz jechać do moich rodziców?
— Wybacz kochanie, ale nie jestem w dobrym nastroju. Poza tym jak wiesz, twoja matka potrafi doprowadzić mnie do szału. Lepiej, żeby mnie dzisiaj nie denerwowała.
— Ok, nie martw się, wytłumaczę cię z tej nieobecności. — odpowiedział chłopak, całując ukochaną w usta. — Wrócę wieczorem. Poczekasz na mnie?
— Tak, obejrzę film, który dał mi Bartek.
— Naprawdę chcesz obejrzeć ten horror?
— Chciałabym zobaczyć, co obejrzała moja przyjaciółka przed śmiercią. To takie oddanie hołdu ku jej pamięci.
— Przerażasz mnie. Skoro tak chcesz upamiętnić koleżankę to aż strach co zrobisz jak ja umrę.
— Głupek. — Agata popchnęła swojego chłopaka w stronę wyjścia — Jedź już, bo mamusia zaraz zacznie wydzwaniać. Pozdrów wiedźmę.
— Miła jak zawsze. — podsumował Adrian, całując Agatę. — Do zobaczenia wieczorem.
Dziewczyna zamknęła za nim drzwi.
— Hmmm — zaczęła głośno się zastanawiać po czym podeszła do aparatu telefonicznego wiszącego na ścianie i wybrała numer Oli.
— Halo? — usłyszała głos koleżanki.
— Hej, tu Agata. Wpadniesz do mnie obejrzeć film, który wzięłam wczoraj wieczorem od Bartka?
— Wybacz, ale nie mogę. Szykuję się właśnie do popołudniowej zmiany w kawiarni. Nie kązdy ma wolną niedzielę.
— Wybacz, że dzwonię z propozycją. — parsknęła niezadowolona Agata.
— Widzimy się we wtorek na pogrzebie tak?
— Oczywiście. Wcześniej wpadniemy do ciebie z Adrianem i Bartkiem.
— Cudownie. Muszę kończyć. Miłego seansu kochana.
— Pa.
Agata nie była zadowolona. Liczyła na seans w towarzystwie przyjaciółki.