E-book
15.75
drukowana A5
34.68
drukowana A5
Kolorowa
59.02
F40

Bezpłatny fragment - F40


Objętość:
125 str.
ISBN:
978-83-8414-337-7
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 34.68
drukowana A5
Kolorowa
za 59.02

istrukcja rozumienia tej książki i podziękowania

Najważniejsze chyba wyjaśnienie: tutaj nie dziękuje wszystkim kogo znam, wszystkim co mi pomogli w życiu, wszystkim, z którymi się zetknąłem, ale dziękuje tym, którzy przyczynili się do powstania tej książki oraz mieli największy wpływ na przebieg mojego F40.


W miejscu gdzie nie ma imienia i nazwiska jest podany pseudonim osób, które nie chciały podawać prawdziwych danych a ja postanowiłem to uszanować albo osoby, z którymi nie mam już kontaktu i o taką zgodę nie mogłem wystąpić.


Nie należy się domyślać i później plotkować co się tyczy jakiej osoby a także po swojemu dopasowywać ludzi do przedstawianych historii.


Czasem może się przeplatać mój specyficzny ciężki jak mój brzuch żart, to zjawisko nazywa się „tobolskie poczucie humoru”


czas zatem na podziękowania:


PATRYCJA TOBOLSKA — bez Ciebie nie byłoby to chyba możliwe żebym mógł dojść do siebie i to w takim czasie. Byłaś mega wyrozumiała w najtrudniejszym czasie gdy plotki i nawet wątpliwe, ale pozorne dowody wskazywały przeciwko mnie. Dostałem od Ciebie wsparcie, czas, zaufanie i miłość i to jak się angażowałaś a ja tego nie umiem nazwać. To niby zwykłe słowa, ale chyba tylko my wiemy ile te wyrazy znaczą w naszym przypadku. Po prostu bądź, jesteś mi potrzebna, jesteś mi powietrzem, w ciężkich chwilach wsparciem, moją miłością, moim prezentem, z Tobą tworzę najlepszą rodzinę. Moja Panta, moje wszystko


JOLANTA I POTR TOBOLSCY — jestem Waszym dzieckiem i będę nim zawsze. Kocham Was a Wy mnie. Dziękuje za wsparcie jakie miałem od Was a także niezliczoną pomoc jaką my jako rodzina otrzymywaliśmy w czasie kiedy było mi najciężej. Nie o wszystkim chciałbym pisać, ale za wszystko Wam dziękuje i za to wszystko jestem Wam bardzo wdzięczny


KINGA KUDLEK — ciężko mi jest się odnieść do Ciebie tak żeby konkretnie jakoś to nazywać. Z każdym dniem mam więcej powodów i pewnie co nie napiszę to do czasu aż to zobaczysz i przeczytasz będzie kolejne milion powodów. Jesteś moją receptą, którą chętnie realizuje jak najczęściej. Jesteś takim słońcem, które ogrzewa mi serce, ale jesteś „zmarzluchem” więc w tym cieple chcesz być chyba dlatego jesteś w tym moim rozgrzanym sercu mam nadzieję na zawsze. Moja Kinia.


MONIKA GAJOS — byłaś od początku jedyna z personelu, która chciałaś traktować mnie sprawiedliwie. Ty mnie zapraszałaś na kub pacjenta w czasie gdy było modne mnie nie lubić. Gdy skazywano mnie z góry bez podstaw to Ty ze mną żartowałaś. Zawsze siadałem koło Ciebie i mieliśmy najlepsze żarty, od początku się dobrze rozumieliśmy, mamy twórcze umysły i to Ty mi powiedziałaś jak to zrobić by dzisiaj każdy mógł to czytać. Jesteś takim naszym nauczycielem pomieszanym z przyjacielem, nasza psychomama. Fajnie mieć możliwość Cię znać


INES STANTKE — Neska nie ma konkretnego momentu kiedy zacząłem Cię cenić, to jakoś tak mi wchodziło do serca, że nie dało się wyczuć momentu, często uzależniałaś od siebie nastrój całej grupy. Pewne jest to, że było mi potrzebne spotkać Cię na mojej drodze zdrowienia. Dziękuje Ci, że dalej mamy, sporadyczny, ale jednak kontakt. Wszystkiego co najlepsze Neska.


MARCIN C. — jestem pewny, że nie da się mieć z Tobą przyjacielskiej relacji i powiedzieć, że nie zna się osoby tak wyjątkowej. Jesteś tak pozytywnie specyficzny, że nie da się tego opisać bo nie znam tylu oryginalnych zwrotów i porównań co Ty. Tak bardzo chciałbym żebyś był szczęśliwy, że jest to też moje osobiste marzenie, nie umrę dopóki tego nie zobaczę Cię z fajną samiczką i dziećmi, którym przekażesz swoją wyjątkowość. Często jesteś ze mną, mam Cię w myślach.


ALEKSY PAWLIK — jesteś dla mnie takim dowodem, że młodzi ludzie mogą być dojrzali i inteligentni. Czuję w Tobie twórczość, chętnie poprowadziłbym z Tobą podcast gdzie będziemy zapraszali gości do rozmowy. Mam nadzieję, że każde Twoje marzenie się spełni byś mógł zawsze być szczęśliwy. Jesteś jedną z osób, na których zdrowiu mi osobiście bardzo zależy.


WIKTORIA JELEŃ — cieszy mnie Twój przypadek, wciągnąłem Cię do tego naszego klubu i widać jak odzyskujesz siły. Jestem mega zadowolony gdy widzę Twój nawet pojedynczy uśmiech, nie widziałaś mnie w najgorszych moich momentach, ale w tych lepszych cieszę się, że jesteś bo między innymi dzięki Tobie umacniam się kilka pięter wyżej niż było to choćby rok temu. Dziękuje, że dałaś się przekonać na klub bo mam nadzieję, że też zrobisz ogromny postęp jak ja. Pamiętaj — też tak miałem #cinć


MARYSIA — jestem pod wrażeniem Ciebie, niedawno cichutko, obecnie prowadzisz dla nas zajęcia. Wychodzi Ci to, potrafisz być kimś kto przewodzi stadem. Każde Twoje wystąpienie jest czymś co do mnie trafia, jesteś człowiekiem, który w małym ciele mieści całą paletę uczuć, zarażasz spokojem i pozytywnym podejściem do życia choć sama często się wypowiadasz pesymistycznie. Często się rozumiemy samym spojrzeniem. Dziękuje, że Cię znam, dziękuje że jesteś


MICHALINA — bardzo Ci dziękuję, że byłaś pierwszą osobą, z którą rozmawiałem na oddziale, Ty znalazłaś mi miejsce i powiedziałaś, „tu siedzisz, koło mnie”. Fascynowało mnie Twoje podejście do życia, opowiadanie, podróże i to jak organizowałaś czas w grupie. Wyciągałaś do grania nawet osoby, które nie chciały, ale później zachciały. Jesteś ważnym punktem na mojej liście zdrowienia.


TAPICERZ — u mnie poczucie humoru to jedna z najważniejszych spraw w życiu. Właśnie nim się posługuję gdy jest dobrze i nim się bronię gdy jest gorzej. Z Tobą wiedziałem, że poczucie humoru nie ma żadnych granic. Nasze zrozumienie jest też bardzo duże, ogromne było wsparcie od Ciebie, zawsze potrafisz powiedzieć coś mądrego a nie puste szablony. Dziękuję, że byłaś na mojej drodze.


NINA — bardzo się cieszę, że się poznaliśmy. Trochę porozmawialiśmy czy na korytarzu oddziału, czy prywatnie. Wiem, że obustronnie bardzo się wspieramy. Pamiętaj na zawsze, że już zrobiłaś postęp a reszta jest przed Tobą. Podczas wielu zwykłych czynności wytworzyła się więź. Bardzo Ci dziękuje, że mogliśmy się poznać i że to wciąż trwa.


ŻABA — pogodziliśmy się na koniec tak na prawdę, większość naszej znajomości miała raczej negatywny wydźwięk, ale nie mogłem Ci okazać, że działasz na mnie źle, byłaś kolejnym powodem bym zdrowiał, choćby Tobie na złość


PO PROSTU ONA — zanim postanowiłaś zerwać kontakt i stało się to wszystko złe co stało się byłaś mocnym dla mnie wsparciem. Wielokrotnie rozumieliśmy się bez słów, dawałaś mi mega nadzieję na zdrowienie, dostawałem pomocną dłoń w aucie, na wiaduktach. Dostawałem wręcz lekcje od Ciebie, jedliśmy wspólne obiady i spędzaliśmy wspólnie czas prywatny. To była przyjaźń, krótka ale jednak przyjaźń. Nigdy źle dla Ciebie nie chciałem, jednak kontaktu dziś nie mamy. Może musiało tak być. Żyj jak najlepiej

WSTĘP

Zdecydowałem się do opowiedzenia mojej historii. Zawsze lub w zdecydowanej większości takich momentów pisałem kawałek, kolejną własną życiówkę. Muzykę zawsze traktowałem jako swojego rodzaju pamiętnik, głównie dla siebie, ale przeważnie to jednak upubliczniałem. Bardzo lubię wracać do własnych piosenek z czasu gdy było co innego aktualne w moim życiu, moje życie zmienia się na lepsze, z perspektywy czasu nigdy nie jest mi żal, że skończyło się coś czego słucham w danej chwili, ponieważ zawsze widzę progres. Kocham w mojej historii to, że w inwentaryzacji mojego życia zawsze jest poprawa i paradoksalnie gdy pojawiła się u mnie F40 to mój życiowy szczyt. Czym jest F40? To Agorafobia, moja pieprzona agorafobia, która zabrała samodzielność dorosłemu facetowi. Myślę, że mógłbym już nie żyć gdybym nie miał mojej kochanej żony i młodszego syna, który mocno trzymał mnie przy życiu. Moja Patrycja, moja Patka, mój anioł stróż jak się później okazało. Myślę, że bardziej wrażliwe osoby zakochają się w niej po przeczytaniu do końca. Ja czasem jej powtarzam: " Patka, gdybym Cię nie pokochał wcześniej to dzisiaj bym się zakochał” i rzeczywiście tak czuje a nie tylko powtarzam jako puste słowa. Jeśli moja historia z chorobą byłaby związkiem miłosnym to ta książka byłaby romantyczną historią. Moje romantyczne rozstawanie się z uosobieniem Agorafobii to jednak historia z mam nadzieję happy endem. Niestety, ale większość ludzi ma zupełnie inaczej, zdecydowana większość chorych ma historie tragiczne, moja jest inna i myślę, że właśnie dlatego warto ją opisać. Jestem mocno skoncentrowany na sobie, mierzę często ludzi swoją miarą a jedyne co jest większe od mojego brzucha to moje ego. Mnie by ta historia zaciekawiła a skoro mnie to pewnie was też, bo jak mnie coś ciekawi to pewnie ciekawi każdego bo właśnie po raz pierwszy zmierzyłem was właśnie moją miarą. Ja często czuję taką potrzebę żeby zostawiać coś po sobie. Niedługo przecież będę miał 40 lat a zatem prawdopodobnie jestem już za połową mojego życia. Chciałbym żeby kiedyś następne pokolenia miały coś po mnie, by mnie mogły poznać nie tylko z przekazów moich dzieci a od samego mnie, z mojego punktu widzenia na siebie.


Non omnis moriar, które stoi niejako w kontrze do Memento Mori. Niby wszystko umiera, niby każdy umiera, ale przez moje dzieła mniej czy bardziej udane ja pozostanę na tym świecie w jakiś sposób żywy. Właśnie non omnis moriar to troszkę definiuje co mam w głowie.


Nie jest to żadna moja biografia by pisać takie rzeczy, ale jednak pierwsza moja książka i na ten moment nie ma pojęcia czy jeszcze jakaś kolejna się kiedykolwiek pojawi, zatem to właśnie ta książka uczyni mnie pisarzem i poza innymi formami artystycznymi dopełni moje, ostatnio tak ważne, non omnis moriar.


Bałem się tego, bałem się iść i założyć psychiatryczną kartotekę, bałem się jak nigdy wcześniej opinii publicznej. Tutaj doskonale widać jak ogłupia alkohol. Nie było mi nigdy wstyd zataczać się na ulicach, robić rozróby, dostawać mandaty, spać gdzieś obrzygany, poszczany, nieumyty od wielu dni, ale było mi wstyd poprosić o pomoc gdy jestem trzeźwy i chcę zarobić na rodzinę. Tak dokładnie działa alkohol, nie musisz być nawet pijany by myśleć pijaną logiką. Żaden nałóg nigdy nie pokaże Ci prawdziwego oblicza, prawdziwego spojrzenia na sprawę, zawsze gdy patrzysz w lustro to zawsze masz odbicie w tym pieprzonym krzywym zwierciadle. Bałem się tego do stopnia, że nie mogąc zasnąć zacząłem się modlić, prosić Boga nie nawet o to żeby zabrał ten stan ode mnie, ale żeby pomógł mi to zrozumieć, żebym dostał jakiś znak jak sobie z tym poradzić. Wiedziałem, że dla Niego nie zachowuje się fajnie, przepraszałem Go również przy tej okazji za to jak żyję, że przeciwko Jego zasadom, ale jak się pali pod dupą to do Niego. To takie ludzkie.

Zapraszam do mojego świata.

dzieciństwo

Urodziłem się w 1987 roku we wrześniu ósmego o 16:40 jako pierwsze dziecko moich rodziców. Mieli wówczas po 18 lat a moim pierwszym mieszkaniem było mieszkanie babci i dziadka gdzie mieszkaliśmy razem z rodzicami. W tamtych czasach, chociaż nie mam prawa tego pamiętać, bardzo wielu ludzi swoją historię zaczynało w podobny sposób. Po 2 latach rodzice przeprowadzili się do Chorzowa Batorego, do miejsca gdzie wydarzyło się wiele rzeczy w moim życiu, miejsce, które pokochało mnie a ja je chyba jeszcze mocniej. Wiele osób lubi gdybać, co by było gdyby, gdyby wygrali w loterii i gdzie oni by nie zamieszkali. W moim gdybaniu i moim amerykańskim śnie jest właśnie Batory, moje kochane Wielkie Hajduki — tak było zawsze i być może jest dalej z tym, że dzisiaj to już nie jest ten mój Batory, nie za bardzo już go znam.


Nie chce jakoś głęboko wnikać w mój rodzinny dom bo nie jest to książka na ten temat. Chciałbym tylko krótko: wychowywałem się w pełnej rodzinie, z rodzicami i dwójką braci. Na początku pracował tylko ojciec a matka była w domu. Wraz z upływem czasu i tym jak te czasy się zmieniały mama również zaczęła pracować a ja? Buntować się. Nie byłem łatwym dzieckiem dla moich rodziców, dzisiaj jako rodzic nie jestem pewny czy bym podołał temu zadaniu jakie oni mieli. Podziwiam ich na prawdę za to jak sobie poradzili w tak młodym wieku. Mając 22 lata mieli 3 synów, wszyscy w jednym czasie byliśmy w buntowniczym wieku. Jako rodzic nie mogę sobie tego wyobrazić.


W pierwszej klasie szkoły podstawowej miałem szóstkę jako ocenę jedną z wszystkich przedmiotów, drugą szóstkę z religii i oczywiście wzorowe zachowanie. Rodzice, jeśli chodzi o szkołę mogli być ze mnie dumni. Był to niestety mój szkolny szczyt, z każdym kolejnym rokiem szkolnym spadałem niżej. W czerwcu 2000 roku ukończyłem planowo szkołę podstawową, co nie było takie pewne. Z roku na rok byłem coraz większym leniem, coraz bardziej imponowało mi to co złe, momentami sam byłem przerażony tym co się ze mną dzieje. Miałem 13 lat i chyba za mocno chciałem przestać być dzieckiem. Dzisiaj nie wiem, czy byłem złym dzieckiem, czy takie pojęcie tak na prawdę w ogóle istnieje? Może zaczynał się u mnie jakiś kryzys psychiczny a może po prostu bunt. Dopiero dzisiaj tak na prawdę biorę takie rzeczy pod uwagę, nie mieściło mi się to w głowie wcześniej.

Jestem tutaj z rodzicami mając roczek

Mój tata, człowiek mądry, opanowany i spokojny w moim dzieciństwie był alkoholikiem. Tak, wiem — to nieuleczalne, jest nim do dzisiaj i będzie mim zawsze, ale pisząc „był” mam na myśli zakończony jakiś etap, etap mojego dzieciństwa a wspominam o tym tylko dlatego byś i Ty mógł sam to rozkminić jaki miało to wpływ na moje życie i moje zaburzenia.


Tata pił nie często, miał takie napady co kilka miesięcy, trwało to kilka, może kilkanaście dni, nie wiem, nie pamiętam byłem przecież tylko dzieckiem. Ważne jest to, że pił jakiś czas, po którym przerwa była wielokrotnie dłuższa. Podczas jego picia nie zaznałem nigdy przemocy w domu, nie było też nigdy awantur, może jedynie jakieś kłótnie małżeńskie bo mamie jak łatwo się domyśleć nie podobał się taki stan rzeczy. Mojej mamy nie pamiętam nigdy pijanej, a żeby wypiła jakikolwiek alkohol to mógłbym takie wspomnienia policzyć na palcach jednej ręki.


Tata gdy był pijany był dla nas dobry, puszczały mu trochę hamulce, wówczas zabierał nas na pizzę, kupował nam lody, słodycze.. gdy przesadził to zwyczajnie położył się spać lub zasnął tam gdzie akurat siedział. Nie było nas stać na to żebyśmy codziennie jakieś słodycze dostawali, wyjścia do kina czy kieszonkowe na poziomie rówieśników, nawet jakiekolwiek nie było zawsze, nie była to reguła. Gdy pił chciał nam to wszystko wynagrodzić w moim dzisiejszym mniemaniu. Ojciec chyba wiedział, że alkohol kosztuje i chciał żebyśmy też z tego coś mieli jeśli później się to odbije na całej rodzinie. Nigdy nie poczułem się niekochany przez rodziców, jestem dzisiaj pewny, że nigdy nie odpuścili szansy na to żeby nam było lepiej.


W okresach gdy wyłączano nam prąd, dzieliliśmy się chlebem na wyliczone kromki to oni mieli zupełnie tak samo, nie byłem nigdy zaniedbywany przez moich rodziców, nigdy niczego takiego nie odczułem. Dzisiaj nie czuje się najlepiej, psychoterapia wywindowała mi na mega poziom empatię i dzisiaj jest mi na prawdę przykro myśląc o tym co czuli moi rodzice gdy nie mogli mi dać tyle co by chcieli a ja i moi bracia dokładaliśmy im jeszcze trochę tych zmartwień a przecież byłem ich pierwszym, ukochanym synem..


Moje dzieciństwo było zatem dość skromne, nie zawsze, może nawet bardzo rzadko szczęśliwe, ale to przez moje zachłanne podejście, ja zawsze chciałem więcej i więcej.

teen time

Wrzesień 2000. Do gimnazjum przeszliśmy z całą naszą podstawówką, nie tylko nasza tam była. Było 6 klas z jednego rocznika, po 30 osób w klasie. Tak poznałem Kermita, który od 13 roku życia był już producentem muzycznym, znaczy się robił bity, robił mix, master, beat box, pisał teksty i nawijał. Razem z nim i Horą, którego znałem od podstawówki pisaliśmy teksty, nagrywaliśmy. Robiłem rap, wyróżniałem się od kolegów, ale znowu tak jak na lekcjach raczej kontrowersjami niż talentem choć ten na pewno też miałem. Jako zespół Polskie realia, później Niekodowany Przekaz Miasta chłopaki poruszali problemy społeczne, nie akceptowanie rapu w mediach, podnoszenie tego gatunku muzycznego do wyższej rangi, subkultury, głosu pokoleniowego. Tobol jednak, jak to ja musiałem być wulgarny, obrzydliwy więc, do czasu tak na prawdę do kiedy nie poznałem innego rodzaju weny to nie chciały ze mnie wyjść. Na przełomie 2000/01 zacząłem palić marihuanę, haszysz, afgan i pić alkohol. Po jaraniu odkryłem w rapie prawdziwą duchowość. Moje teksty zaczynały być głębokie, zacząłem używać metafor, porównań, ukrytego sensu, rymów wielokrotnych. Później poznałem nowe towarzystwo i coraz rzadziej udzielałem w NPM squad. Zaczęło się od picia alkoholu, w coraz to większych ilościach.


Już w tamtym czasie miałem bardzo wysoki poziom wrażliwości co na pewno nie pomagało mi w bezdusznym życiu. W 2004 roku uciekłem z domu, w przedziwnych okolicznościach. Moi rodzice, dowiedzieli się, że od wielu tygodni nie ma mnie w szkole, doszło do rodzicielskich rozmów, dostałem całą listę konsekwencji jakie miałem za to ponieść. Uciekłem z domu, zupełnie nie będąc gotowy na to jak to wygląda. Mieszkałem w mieszkaniu Ani, mojej późniejszej dziewczyny, która była akurat w szpitalu, chorowała na schizofrenię. Przebywałem tam z kilkunastoma osobami, większość z nich była poszukiwana przez policję. Żyłem kilka dni z ćpunami, złodziejami, spałem na czujce, winda mogła zwiastować problemy. Miałem już wydziarane na ramieniu MY DREAM IS DEATH, pierwszy raz wówczas chciałem odebrać sobie życie..


Popijałem psychotropy właścicielki mieszkania wódką, w sklepach byliśmy spaleni, nie mogliśmy w nich kraść, ruszyliśmy na tzw. dziesiony. Wcześniej brałem udział w takich rzeczach, ale na tzw. gigancie czyli ucieczce z domu nie chciałem ryzykować zatrzymania. Wówczas kilku kolegów wpadło w ręce policji, bałem się. Jedzenie przynosił mi mój nieżyjący już brat i jego nieżyjący przyjaciel Mariusz, którego matka przygotowywała mi posiłki. Nie mogło trwać to w nieskończoność, miejscówka się spaliła.


Wróciłem do domu, z zamiarem, że wracam na chwilę by w niedługim czasie popełnić samobójstwo. W latach od 13 roku życia do uzyskania pełnoletności miałem bardzo kontrastowe życie. Z jednej strony popełniałem najgorsze rzeczy, z drugiej zaś czułem głęboką więź z Bogiem. Tak, to nie była wiara a wiedza, ja nie musiałem wierzyć, ja czułem Jego obecność. Robiłem coraz większe świństwa własnym rodzicom jednocześnie czując coraz większy wstyd i miłość do nich. Nie umiałem jednak się do tego przyznawać.. Rodzice mnie nie bili, ale policja coraz częściej szarpała i jakieś klapsy się zdarzały a także ludzie, z którymi sam prowadziłem do sporów, chciałem prowadzić gangsterskie życie, być jak starsi koledzy, żyć jak na filmach. Chciałem łatwego brutalnego życia z dużą kasą nie będąc na nie gotowy, nie miałem na nie psychiki. Coraz częściej nachodziły mnie jakieś lęki, strach, ale jednak uzasadniony bo sam sobie wrogów narobiłem, włącznie z policją. Dzisiaj się młodzi nie wycofują i są gangsterami, inna sprawa, że do pierwszego zatrzymania. Ja na szczęście, dzisiaj tak to widzę, więcej chciałem niż zrobiłem a i tak wiele przez policję miałem nieprzyjemności, a zdecydowanie nie powinienem w tym wieku nawet wiedzieć jak wygląda spisywanie danych. Miałem duże pyskówki i ryzykowane zachowanie do kuratorów. Dzisiaj nie wiem jak nie skończyłem w ośrodku bo nieraz pyskowałem mocniej i byłem bardziej bezczelny do wszystkich tych organów niż Ci, którzy w tych ośrodkach siedzieli. W 2005 roku, na tydzień przed 18 urodzinami zaczynałem Gimnazjum dla dorosłych i trudnej młodzieży. Zaczynałem piąty raz pod rząd drugą klasę gimnazjum. Nie wiedziałem jak będzie w takiej szkole, do tej pory byłem jednym z gorszych, wyróżniałem się a tutaj mogłem trafić całkowicie różnie. Na szczęście, dość łatwo mogłem być najlepszy, bez wysiłków, więc zaczęło mi się tam podobać i trochę już do mnie docierało, że czas najwyższy zacząć coś myśleć o własnym życiu.

Komunia kuzynki, miałem niepełne 19 lat

Dorosłość dopada

W wieku 18 kontakt byłem niepijącym, nie palącym papierosów grzecznym chłopakiem, który na poważnie brał praktyki szkolne i to gimnazjum. Poznałem Skłodka, Poga, Persa i jako szkoła razem z moim bratem braliśmy udział w przeróżnych festiwalach, rok po roku docieraliśmy do finałów mistrzostw Polski OHP przechodząc po drodze kilka etapów eliminując konkurencje. Moje życie spowolniło, moje towarzystwo albo nie żyło albo siedziało w ośrodkach, poprawczakach, więzieniach. Szukałem dziewczyny, chciałem się uspokoić i odnowiłem kontakt z nią.. tą, która dała mi przepustkę do świata seksu. Miała już dwójkę dzieci, po niedługim czasie zaszła w ciąże.. nie uciekłem, wpakowałem się w problemy, zamiast załatwić to odpowiedzialnie jak jednak większość rzeczy w tamtym czasie robiłem. Odwróciłem się po raz kolejny od rodziców by zamieszkać z zamężną kobietą, jej dziećmi i naszym wspólnym. Nie potrafiłem tego unieść choć nigdy wcześniej nie czułem takiej miłości jak do mojego Maximiliana. Rodzice mnie kochali, ja ich też, ale ja tego nie potrafiłem tak docenić, ale wtedy.. moje własne dziecko, kochałem tak mocno, że nie potrafiłem tego nazwać.


Nie chciałbym wchodzić w to jaka była z niej matka, ja chciałem być ojcem, chciałem by mój syn miał pełną rodzinę jaką ja miałem.


Chciałem być wzorem dla niego, by ode mnie się mógł nauczyć jakim powinien w przyszłości mężczyzną. Plany miałem ambitne, ale to wszystko uciekało mi jakoś przez palce, wiele zaniedbań, rozczarowywałem wszystkich dookoła, siebie pewnie też tylko wiele rzeczy z tego życia już nie pamiętam a z reszty chyba nie zdawałem sobie też sprawy. Jedno jest pewne, w moim odczuciu szczerze chciałem założyć rodzinę i ponad wszystko kochałem moje dziecko, mojego syna, mojego Maximiliana, który urodził się mając nazwisko męża swojej matki, musiałem walczyć w sądzie o zaprzeczenie jego ojcostwa, uznanie mojego. Jak widać stres ściągałem na siebie już od dziecka.


Związek z dnia na dzień runął. Byłem w szoku, nie spodziewałem się tego. Ona odeszła ode mnie z dziećmi, robiąc mi przy okazji masę problemów wizerunkowo — prawnych. Miałem postawionych 27 zarzutów i groziło mi 12 lat więzienia. Dlaczego? Ona chciała wrócić do byłego, chciała to zakończyć z mojej winy. Zostałem wówczas obdarty z uczuć, rozsadzono mi psychikę i z dnia na dzień chlałem ilości przemysłowe przez kolejne 5 lat bardzo okazyjnie będąc trzeźwym wiodąc niespokojne życie menela. Nie pomogło mi nawet oczyszczenie ze wszystkich zarzutów, ona natomiast nie odpowiedziała za zawiadomienie o niepopełnionych przestępstwach ponieważ wykryto w toku postępowania u niej border line. Straciłem u wielu ludzi szacunek, znowu byłem bity przez policje z wykręconymi i zakutymi w kajdanki moje podziarane łapy.. nie mogłem widywać mojego kochanego dziecka, mojego sensu życia, które w tedy było mniej pewne niż teraz po prawie 20 kolejnych latach. Syn mieszkał najpierw ze swoją matką, później jej go odebrali a ja nie zdążyłem się jeszcze oczyścić z zarzutów i Maximilian był w ośrodku wychowawczym prowadzonym przez zakonnice. To musiało być dla niego straszne. Jeżeli czytasz to synku to z całego serca jeszcze raz Cię przepraszam choć na nie wszystko mogłem mieć w tedy realny wpływ, to jednak pewnie mogłem zrobić więcej, o wiele więcej. Niestety byłem mega pogubiony a to wszystko musiało i odbiło się na Tobie. Po roku w ośrodku syn zamieszkał z moimi rodzicami i więzi nie odzyskaliśmy do dnia dzisiejszego, ale mamy kontakt.

Ja piłem na co dzień a moi rodzice mieli nowe dziecko, które ja im zrobiłem.


Na jednej z imprez poznałem nową miłość, miałem 23 lata, ona niespełna 18, za Dorotą długo biegałem. Była dla mnie jakąś nadzieją, że przy niej się ustatkuję i na prawdę mi na niej zależało. Nie do końca układało się to po mojej myśli, pewnie dlatego, że tyle chlałem i wiodłem życie niezbyt atrakcyjne dla młodziutkiej dziewczyny.


Kiedyś zaprosiła mnie do domu na piwo, był to piątek, ocknąłem się w poniedziałek, w międzyczasie w sobotę byłem w pracy, którą przez pijaństwo straciłem i niczego nie pamiętałem. Na tej imprezie wylądowałem w łóżku z siostrą Doroty. Zacząłem się spotykać z Marzeną.

Ślub z Marzeną

Czujesz sytuację? Byłem wielce zakochany w dziewczynie, pierwszy raz zaprosiła mnie do domu, byłem wniebowzięty, ale związałem się z jej siostrą a później zostaliśmy nawet małżeństwem.


Piliśmy razem, mieliśmy awantury, zdradzaliśmy się wzajemnie, ja do pewnego czasu nie, później już nie chciałem być fair. Dzisiaj nawet nie jestem gotowy powiedzieć wszystkiego, nie wszystko pamiętam, ale wstyd mi bardzo.. W 2015 przestałem pić, ona nie. Jeszcze 2 lata byliśmy razem i moje walki z samym sobą, nałogiem, z nią przeszły na poziom nie do wytrzymania. Wyjechałem do Anglii szukać pracy, później razem z nią pracowaliśmy w Holandii, organizm się regenerował, odmawiał posłuszeństwa, byłem wrakiem człowieka. Musiałem wrócić z Holandii wcześniej, zaczynały się wówczas u mnie objawy F40, o których nie miałem pojęcia, wszystko wiązałem z zespołem abstynenckim. Miałem mocno dokuczające problemy neurologiczne, sercowe.. w zasadzie nic nie działało jak powinno, ale nie wszystko. Uciekałem się do przygodnych historii seksualnych, znajdowałem dziewczyny w internecie, z którymi wiedziałem, że się nie znamy i więcej nie zobaczymy, nawet większość naszych znajomych miała ze mną jakieś mocniejsze czy słabsze doświadczenia.

Jedno z ostatnich zdjęć pierwszego małżeństwa

Nie jestem z tego dumny, ale dzisiaj wiem, łeb był jeszcze pijany. Poza tym strasznie wtedy doskwierała mi samotność. Znajomi się odsuwali ode mnie, bo nie pije. Samotność jest straszna dla kogoś takiego jak ja, kto musi być w centrum uwagi. Robiłem interesy, z których nie jestem dumny, ale miałem whisky, grałem jakieś supporty i miałem dziewczyny pod sceną.


Byłem sam, strasznie sam i tak przerażająco trzeźwy. Kiedy nie umiesz żyć na trzeźwo a tak wybrałeś to straszne jest. Czasem w ramach ataku paniki, miałem coś co rozumiałem jako atak serca, zdarzyło mi się to podczas seksu, moja ówczesna żona w Holandii, ja atak serca podczas seksu z kimś co nie mogło się wydać. Postawiłem wszystko na jedną kartę, chciałem się uwolnić od wszystkiego co tak bardzo męczy dając ostatnią szansę mojemu małżeństwu, będąc zarazem pierwszy raz w nim stanowczy, one w stanie faktycznym już dawno nie istniało a ja kogoś poznałem. Małżeństwo nie przetrwało próby. Ona poszła z Arabem a ja za dziewczyną, za która nie widziałem wtedy świata.


Spędzałem z nią każdy możliwy moment, w dni wolne jeździliśmy na rowerze nawet po 8 godzin, miałem coraz lepszą sylwetkę, nie byłem ani gruby ani wysuszony jak poprzednie lata. Miałem życiową kondycję, miałem pracę nie wymagającej etatu, zostałem taksówkarzem i ja jak to ja.. z moim obiektem westchnień nie umieliśmy przejść dalej, spotykaliśmy się nie będąc dalej parą, nie byliśmy dalej w związku, nie chciałem być sam, ona była niezdecydowana. Ona potrzebowała czasu a ja chciałem „na już, już, już”.

Pierwsze moje zdjęcie z Patką, podczas moich castingów


Poza dziewczynami spędzałem też czas z moim Maximilianem

Prowadziłem casting, w rok czasu spotykałem się z 14 dziewczynami.

Dużo czasu poświęcałem przelotnym znajomościom jakby coś w środku chciało odreagować po nieudanym małżeństwie. Gdzie się dało to starałem się spotykać dłużej żeby zobaczyć jaka dana dziewczyna jest życiowo, miałem 30 lat, nie chciałem być sam, nie byłem fair do żadnej wychodząc od niej do następnej, walczyło we mnie dobro i zło. Robiłem bałagan w głowie dziewczynom, część z nich zostawiła swoich facetów a jednocześnie więcej czasu spędzałem z dzieckiem, moim Maxem. Nie wytrzymywałem tego już psychicznie, uczuciowo.. ja na prawdę chciałem być lepszy.. później zmieniłem pracę. Zostałem kurierem, w tym zawodzie nie masz czasu na nic. Przestałem szukać, wiedziałem, że ona się sama znajdzie.. jak całe życie zresztą, miałem swój „kontakt” z Bogiem. Od jakiegoś czasu wiedziałem za kim tęsknie najbardziej z mojej 14stki..

Mrugnąłem tylko raz, ledwo zamknąłem oczy
Gdy je otworzyłem się zmienił cały świat
Czy jest mi czegoś żal? Długo by gadać o tym
Powiedz co będzie, kiedy mrugnę drugi raz

Kękę — Mrugnąłem tylko raz

Moja Pati z dziećmi z czasów gdy przyszło mi za nią tęsknić

Ona była w toksycznym związku i wiedziałem, że z niego nie wyjdzie, nie chciała dać sobie pomóc. Bała się podjąć decyzje, że zwróci się o pomoc, której tak mocno potrzebuje. Poprosiłem o pomoc Jego.. powiedziałem mu: Boże, wiesz jak bardzo za nią tęsknie i wiesz jak mocno chce przestać już palić. Jezu, zróbmy dila, ja więcej nie zapale jako moje wielkie wyrzeczenie a Ty mi dasz ją. Ona też potrzebuje uwolnienia od oprawcy, ona też Jezu jest Twoim dzieckiem, zróbmy to. Ja nie chce nic za darmo, ja coś daje od siebie i Ty też mi daj. 8 marca miałem pierwszy dzień bez papierosa, cieszyłem się, że mi się udało, co jakiś czas patrząc w gorę i mówiłem: Ej, widzisz nie pale. Wiedziałem, że niejeden wraca po kilku dniach do papierosa, On też to wiedział. 13 marca zadzwoniła do mnie czy pan kurier może jej przywieźć kawę, powiedziała, że jest sama, że się uwolniła bo tego jej faceta zamknęli… 8 marca. Do dzisiaj nie palę i do dzisiaj jesteśmy razem. Jesteśmy małżeństwem i mamy syna!

panta

13 marca byłem na rejonie, zadzwonił do mnie jakiś numer, którego nie miałem zapisanego, ale to taka zwykła sytuacja. Na kurierce to się dzieję co 2 minuty przez kilka godzin. Dzwoniła kobieta, która zapytała: dzień dobry, czy to pan kurier? Znałem głos, ale nie byłem pewny kto, ale tak też się dzieję, niektórych klientów się zna po jakimś czasie. Zapytała mnie czy przywiozę jej kawę.. w tedy się roześmiała i poznałem, że to była ta moja Patka.. cieszyłem się jak głupi, jak dziecko na słodycze, chociaż ja całe życie na słodycze cieszę się tak samo.


Przyszedłem w odwiedziny, wiedzieliśmy, że przyszłość będzie nasza, ale moja Patka jest człowiekiem honorowym, czekała na widzenie z nim, by najpierw z nim skończyć byśmy oficjalnie mogli zacząć nasz związek, stało się to 25 marca.

Zdjęcie z 25 marca gdy postanowiliśmy spróbować bycia razem

Nasze początki to było niesamowite love story, takiego czegoś nie było nawet na filmach, ja nie czułem tego nawet przy tej dziewczynie z 2017, przy której ustały mi wszystkie objawy, przy żadnej szkolnej miłości jak Daria albo Mirella, szczególnie właśnie Mirella to było mocne uczucie w tamtych latach, to było nic w zestawieniu: Patrycja i Paweł.

Nie miałem problemów żadnych, miałem dobrze płatną pracę, mogłem na rejon jeździć z nią, spędzaliśmy ze sobą całe dnie i noce, żyć nie umierać, życie jak w Madrycie i wszystkie tego typu rzeczy to byłem tylko ja i ona. Tak jak mówiłem jak nie miałem żadnych problemów, ale ona już tak, i właśnie stawały się one nasze a nawet coraz bardziej moje niż jej. Patka była coraz bardziej załamana, coraz bardziej nieczynna, od miesiąca wiedziała, że efektem poprzedniego życia, z którego nie umiała wyjść był wyrok, który mówił o tym, że straciła dzieci. Córka była już pod opieką swojego ojca, jej syn czekał na miejsce w domu dziecka. Był to mega ciężki moment gdy musieliśmy go zawieźć do domu dziecka w pierwszy roboczy dzień po majówce. Notabene w tą właśnie majówkę wyprodukowaliśmy wspólnego syna. Następne miesiące były coraz bardziej ciężkie, byłem psychicznie wyczerpany przeszukiwaniem google jak odzyskać dziecko, jak go zgarnąć choćby na przepustki, na weekend. Użeranie się z ojcem Klaudii, nie chciał nam jej dawać, interesowała go tylko kasa a dziecko już od dawna nie, dziecko zostawił u swojej matki i nie za bardzo chciał je nawet sam odwiedzać. Czas leciał, moja psychika ponownie wymagała odpoczynku, ale nie mogłem odpocząć, miałem na głowie dzieci mojej nowej dziewczyny, które stawały się coraz bardziej moje, jej psychikę no i ona była w ciąży w każdy dzień coraz bardziej zaawansowanej. Fabian, już coraz częściej był w domu, ale jednak walczyć trzeba było dalej.

Wypad nad wodę podczas urlopowania Fabiana
jedno z początkowych zdjęć


jedno z moich ulubionych zdjęć Patki
Patka w ciąży i byliśmy w kinie po raz pierwszy

Ja w ciągu pracy bo kurierka to wstawanie 4:30 a powrót rzadko przed 16 a zdarza się, że po 19. Dopiero w tedy siadałem do googla by ogarniać kolejne pisma do sądu, kuratora, opieki społecznej itd, niejednokrotnie zasypiając przy obiedzie.

Sam nie wiedziałem jak to będzie wszystko wyglądało dalej nie mogłem pokazać po sobie nawet najmniejszego zawahania, musiałem być filarem zachwianej rodziny, którą miałem za zadanie postawić na nogi skoro do niej wszedłem i zanim się stała rodziną to ją już powiększyłem. Miałem taką niepewność to mnie coraz bardziej martwiło, że jej były wyjdzie z więzienia, że stanie się coś. Bałem się tego, że mogą do siebie wrócić, choćby ze strachu o siebie Pati już do niego wracała wcześniej albo jak będę w pracy on ją zaatakuje a czym ciąża była bardziej zaawansowana tym mniej Pati ze mną pracowała aż w końcu wcale.

sesja ciążowa


sesja ciążowa

Urodził się nam Tobiasz, Fabian wrócił do domu na stałe, później odzyskaliśmy Klaudię, odwiedzał nas mój Maximilian.

Pierwsze zdjęcie od kiedy miałem dwóch synów


Sesja ze wszystkimi naszymi dziećmi

Moje życie mogło ponownie zwolnić, wszystko się układało jakbym miał instrukcję obsługi do życia rodzinnego. Mieliśmy jakiś czas kuratora co jest normalnie po odzyskaniu dzieci i kilka różnych programów rodzicielskich. Na jednym z nich poznaliśmy Kinię. Będzie o niej później szerzej.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 34.68
drukowana A5
Kolorowa
za 59.02