E-book
20.48
drukowana A5
23.99
F20

Bezpłatny fragment - F20

Objętość:
41 str.
ISBN:
978-83-8384-836-5
E-book
za 20.48
drukowana A5
za 23.99

Prolog

Daniel urodził się w małej wiosce. Jego życie było kruche. Ojciec pił. Nie miał czasu na wychowanie potomka. Matka…

Nienawidziła swojego męża, a Daniela traktowała jak obce dziecko.

Od jego narodzin karmiła go butelką, pomimo sprzeciwu lekarzy.

Daniel był małą istotą w wielkim świecie, która nie wiedziała, co to dobro, a co to zło.

Od chwili jego przyjścia na świat, rodzice nie chcieli się nim opiekować.

Pewnego dnia…

Pijany jak zwykle ojciec wziął młodego, Jeszce chodzącego w pieluchach zrobionych ze starych szmat, na ręce i zaczął karmić go butelką.

Nie umiejętne karmienie doprowadziło do tego, że Danielowi stanęło serce, a do płuca przestały pracować.

Tego dnia do drzwi rozległo się pukanie. Matka Daniela w panice otworzyła drzwi, bojąc się, że Daniel umrze.

I tak było.

Daniel jako dziecko był w innym świecie. Tam, gdzie radość i szczęście są wieczne.

Jednakże po podejściu pod bramę wieczności został przytulony i powiedziano mu:

— To jeszcze nie ten moment kolego. Wracaj, bo masz coś do zrobienia.

Po tych słowach dwa aniołki zabrały Daniela na ziemię tuląc go do snu.

Zaś w tym czasie na ziemi…

— Proszę pomóc mojemu synowi. Nie chcemy go stracić. — Powiedziała matka Daniela.

— Gdzie on jest?

— W pokoju. Ojciec…

— Nie traćmy czasu.

Kobieta wbiegła do pomieszczenia, w którym ojciec Daniela płakał nad położonym na łóżku jeszcze ciepłym ciałem dzieckiem.

Kobieta z zawodu była pielęgniarką, która jak najszybciej zaczęła reanimację Daniela.

Po kilku minutach walki o jego życie, udało jej się uratować chłopca.

Po tamtej sytuacji ojciec przestał pić. Matka zajęła się opieką, lecz w domu dochodziło do kłótni.

Te za zwyczaj kończyły się biciem matki przez męża. Siniakami i okaleczeniem.

Nim chłopiec skończył sześć lat, matka rozwiodła się z Ojcem dziecka i samotnie próbowała je wychować.

Niekiedy ten, przyjeżdżał do syna i kupował mu książki, oraz słodycze.

Matka nie protestowała. Nie miała na to siły. Ojciec zaś zabraniał synowi wszystkiego i kazał wybierać pomiędzy nim a mamą.

Nie minęło siedem kolejnych lat, jak ojciec za sprawą sądową przejął opiekę nad dzieckiem.

W trakcie, gdy Daniel przebywał u niego, choroba zaczęła się rozwijać.

Co dwa miesiące trafiał do szpitala dla dzieci i młodzieży, gdzie siedział trzy, a nawet cztery miesiące.

Daniel miał już dość. Tak samo zachowania ojca wobec jego osoby.

Ojciec zawsze…

Był negatywnie nastawiony na wszystko, co Daniel próbował zrobić. Często dochodziło do kłótni i poniżania, a także bicia przez ojca.

Daniel próbował nawet popełnić samobójstwo, lecz ojciec ratował go tylko po to, aby zapobiec konsekwencjom prawnym.

Nawet policja nie chciała wysłuchać matki Daniela, która czuła co tam się dzieje.

Pierwszymi znakami rozpoczęcia choroby była zbyt bujna, według lekarzy wyobraźnia.

Daniel rozmawiał z Bytami, jakby byli jego przyjaciółmi.

Lecz z drugiej strony…

Nie mógł mieć prawdziwych przyjaciół, gdyż ojciec zabraniał mu kontaktów z ludźmi, jak również zamykał go w piwnicy od piątkowego popołudnia, aż do świtu w poniedziałek.

W późniejszym okresie życia Daniela nie brakowało jego gnębienia i poniżania przez rówieśników.

Pod koniec ostatniej klasy gimnazjum zaatakował jednego z uczniów podczas lekcji zajęć Fizycznych.

Wziął ze sobą do szkoły scyzoryk, który przystawił do krtani. Zaczął grozić, lecz głosy w głowie mówiły mu jedno: Nie zabijaj go. Zależy mu na tym. Będziesz mieć większe problemy, jeśli to wykonasz.

Daniel wybiegł, zaś policja przyjechała do domu ojca, a ten…

Wyrzucił go na bruk, niczym śmiecia.

Daniel trafił do szpitala na badania psychiatryczne, a został tam do ukończenia osiemnastego roku życia.

Wkroczył w życie dorosłe…

Nie mając nic, oprócz dokumentu świadczącego o jego chorobie.

F20.

Tego dnia jego życie zmieniło się w coś innego…

Rozdział 1

Młody dorosły to ja. Każdy dzień mojego życia był dla mnie negatywny. Nie wiedziałem, co się dzieje w mojej małej rzeczywistości, aczkolwiek zdecydowałem się, aby zacząć pisać opowieści oparte na faktach.

Nienawidziłem ani matki ani ojca. Nie wychowywali mnie z miłością, a z obowiązku. Siedząc latami w szpitalach psychiatrycznych zrozumiałem, że nie ważne kim jesteś, bo liczy się to jak idziesz. Jednocześnie pragnąłem zamienić swoje życie w świecie ludzi, dla których jestem problemem…

Na życie z Bytami, które od dawna mnie wspierały.

Sam mam problemy, o których lepiej nie mówić na głos.

Bez względu na otoczenie, nie mogę rozmawiać z tymi, którzy zdają mi się być przeciwko mojej egzystencji jako człowieka.

Codziennie zastanawiam się, dlaczego żyję pośrodku i tak martwych z upływem czasu obecnie chodzących trupów.

Lubię…

Zabawy scyzorykiem. Delikatne cięcia mojej skóry. To uczucie sprawia, że moje poczucie bezpieczeństwa zwiększa się, wraz z komfortem i bólem, którego ludzie tak często unikają.

Sam próbuję znaleźć się w świecie. Mieć hobby, pracować…

Zająć czymś ekscytującym moją głowę.

O mojej przeszłości nie mogę zbyt dużo powiedzieć…

Gdyż sam mało ją pamiętam.

Gdyby ktoś z zewnątrz powiedział kiedyś, że demony są złe, ja…

Byłem temu przeciwny i miałem rację.

Od dziecka słyszałem ich głosy. Zawsze mówiły o tym, że nigdy nie mogę się poddawać. Iż wszystkie sprawy zakończą się pozytywnie.

Z każdym momentem jednak przestaję w to wierzyć.

Rozmowy z nimi dają mi więcej siły, a zebrane informacje okazują się często prawdą.

Lekarze i psycholodzy są jednego zdania. Jestem chory psychicznie. Jednocześnie nie wiedzą i nie chcą wiedzieć, co tak naprawdę wydarzyło się w mojej przeszłości. Dlaczego akurat dzisiaj, w wieku osiemnastu lat, jestem zamknięty w sobie, a jedyne co mi pomaga…

To oni.

Dusze zmarłych, demony i anioły, istoty o potężnej sile i mocy, jak również wiedzy, której ludzkość zapewne się nie doczeka.

Jestem Daniel. Chory psychicznie na F20, Schizofrenię paranoidalną…

Lecz ani tabletki, ani rozmowy, nie pomagają. Na ogół zacząłem wierzyć w to, że byty są jak ludzie o większej wiedzy, a Stwórca jest w kilkudziesięciu postaciach pod nazwami bogów i bożków.

W pewnym momencie mojego życia straciłem zaufanie do ludzi. Kiedy boli mnie przeszłość, a wraz z nią boli mnie rzeczywistość mojego życia.

Z nimi z tego czym rozmawiać normalnie lecz nie jest to takie proste. Lekarze, psycholodzy, terapeuci zajęciowi…

Wszyscy nie rozumieją jednego, tego że Wiara to jedyne co mi pozostaje.

Codziennie staram się zrozumieć to co dzieje się wokół mnie, lecz nie jest to wcale takie proste.

Także Czym jest życie? Dlaczego akurat ja…

Jestem zmuszony do tego, żeby cierpieć.

Cierpieć za to, czego nie zrobiłem. Od dziecka jestem nękany, gnębiony, wyzywany, a oni…

Istoty z innego wymiaru są dla mnie jak rodzina, a nawet bliżej. Pragnę z całego serca, żeby to, co było złe zakończyło się jak najszybciej, a jednocześnie…

Nie mam pojęcia co będzie w najbliższej przyszłości. Planując dalej, nie wiem czy nie popełniam jakiegoś błędu, chociaż brakuje mi często równowagi i wewnętrznego spokoju. To już nic nie ma dla mnie znaczenia.

Ostatnio zatraciłem się w książce, którą zacząłem pisać na write pad i chociaż wiem, że mam oglądalności, tak liczy się dla mnie tylko to, żeby napisać kolejny i jeszcze jeden rozdział. Dalszą część…

Epizod. Następny fragment tej całej historii.

Moje życie jest jak horror w świecie fantasy…

Jak coś czego nie da opisać cię zwykłymi słowami.

Z biegiem czasu zaczynam zapominać wszystko. Zatracam się…

W moich myślach.

Lekarze uważają tylko i wyłącznie, że głosy w mojej głowie to moje głosy.

Że…

Nie wiem czy rozmawiam z innymi istotami, uważając iż wszystkie głosy należą do mnie, a jest wręcz przeciwnie nie wiem dlaczego…

Dla mnie to nie jest normalne. To jak traktują ludzi chorych psychicznie…

inne osoby na tym świecie. Wbrew temu co mówią i czego oczekują od nas, nie możemy dawać im pełnego szczęścia, a jedynie same problemy. Uważam, że nie jestem potrzebny, a zamartwianie się wszystkim jest częścią mnie. Że nieważna jest pamięć tego, co było wcześniej, tego to, co jest teraz…

Bo i tak to wszystko mija. jest ulotne, błahe i niepotrzebne. W gruncie rzeczy moja choroba zaczęła się w wieku kiedy miałem może dwa, trzy lata.

Wtedy pierwszy raz poznałem ich. Myślałem, że są dobrymi duchami. zastanawiałem się nad tym, jak to jest możliwe, że akurat przyszli do mnie, a jednak ich pomoc, słowa…

Znaczą dla mnie teraz coś o wiele wiele, niż dla zwykłego człowieka. Lubię ich…

Traktuję jako ludzi, a może kiedyś ja…

Odwdzięczę im się z nawiązką. Wszakże są dla mnie bliscy. Bliższi niż Rodzina, która zostawiła mnie na lodzie. Traktowała mnie negatywnie.

Jedno jest pewne I jedno wiem.

To co zaczyna się w głowie kończycie w rzeczywistości, tudzież tej teraźniejszości w której żyję.

Sny.

Te od dzieciaka wiecznie zwariowane i kreatywne.

Chłopiec pragnął czegoś więcej od życia. Ustatkować się. Dojść do finansowego zadowolenia, do normalnego życia.

Jednakże sam już nie mam pojęcia dlaczego tak trudno jest to osiągnąć.

dlaczego akurat wszystko staje się jednością. Do szpitala psychiatrycznego na pierwszej mojej internacji zrozumiałem, że oni są dla niej kimś więcej, a przeszłości nie warto pamiętać.

Wizualizacja to dla mnie podstawa. Jednakże brakuje mi niekiedy tego, co mają inni ludzie.

normalnego życia.

Lecz, czy to jest załatwienie się o wszystko? A może życie tylko i wyłącznie dla pracy?

codziennie Wyłączam się tylko po to, abyvzostawić przeszłość i teraźniejszość, oraz skupić się na przyszłości, która niezbyt chce się spełniać.

Mam obawyz że wszystko się skończy. Złudzebiem wydaje mi się życie. Nie jest dla mnie takie jak dla innych.

Z biegiem czasu zrozumiałem Też Jak ważna jest religia. Jak ważne jest podejście do życia.

nauczyłem się myśleć pozytywnie, pomimo tego, co dzieje się w moim otoczeniu.

Często samotna droga i problemy rzucane pod nogi…

Chociaż wszystko nie jest tak, jak powinno być.

Na każdym możliwym kroku mojego życia nie wiem co dokładnie dzieje się.

A w głowach innych ludzi gdy sami potrzebują pomocy…

Mogę się tylko domyślać.

Ja zaś wsparcie mam w istotach z innego świata.

Rozdział 2

1

To wydarzyło się nagle, a wszystko co znałem i kochałem zmieniło się w pustkę.

Dziewięć miesięcy temu Artur powiedział, że aby ich wezwać potrzebne jest tylko imię.

Spróbowałem wezwać jednego z nich. Nie było to trudne zadanie.

Odpowiedzi doczekałem się szybciej niż się spodziewałem. Wraz z Bytem pojawił się Szatan.

Widziałem go przez okno. Jego postura przypominała śmierć, lecz nie miał kosy, a także uśmiechał się szyderczo.

Ku mojemu zaskoczeniu był widoczny nawet dla personelu medycznego. Jedną z propozycji którą otrzymałem, było poznanie dwunastu przykazań, które otwierały wrota do innego życia.

Zgodziłem się je poznać, gdyż byłem ciekawy i chętny do dalszego samorozwoju.

Jackie Wallis, bo tak miała na imię duszyczka, którą udało mi się wezwać, opowiedział mi przypowieść o kimś, kto posiada na tyle wielką moc, że w piekle jest wybawcą zmarłych.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 20.48
drukowana A5
za 23.99