Słowo wstępne
Edward Kijoch - krótkie wesołe wiersze, na co dzień z pamięci recytuje bawiąc towarzystwo.
We fraszkach, limerykach, erotykach, które są humorem ciętą ripostą i pewną dawkę frywolności — Edward manifestuje swoją prześmiewczą postawę wobec niedoskonałości, radości i urody życia, na chwałę ludziom.
Dobrze się stało, że zdołał je zebrać w tomik Erotyki Limeryki, łatwiej trafią do odbiorców, sympatyków tych form literackich i takich treści. We wcześniejszym tomiku Słowo Rymowane nie sposób było poznać tej strony twórczości Edwarda. Wszędzie jednak niepodzielnie króluje uwielbiany przez niego rym i bujna wyobraźnia.
Z takimi zdolnościami Edward jest jedyny spośród członków Stowarzyszenia Sochaczewskie Wieczory Literackie,, Atut,,
Stanisława Podgórska
Zapewne u niektórych wywołam zgorszenie,
bowiem w tym tomiku nieco poświntuszę.
Zatem na wstępie małe usprawiedliwienie.
Pisząc tego rodzaju wiersze świntuszyć muszę.
Erotyki
Miłość spełnieniem
Jestem szczęśliwy móc
kolejne tworzyć wiersze.
Dziś mnie Wena
pozwoliła, o uczuciach
napisać raz jeszcze.
W marzeniach, Ona obok
niczym otwarta księga.
Jej wzrok przymglony,
a moja ręka chciwa
ku bujnej piersi sięga.
Kiedy usta stopione
w namiętnym pocałunku,
dla dusz stęsknionych
miłość spełnieniem oraz
jedyną deską ratunku.
Ciekawość
Idę traktem, patrzę w dal
i ledwie uwierzyć mogę.
W powietrzu bezruch,
a krzak się chwieje.
Z jednej strony
jestem ciekawy,
lecz w duszy
niepewność mam i trwogę.
Co tam się dzieje?
Myślę, może ktoś
potrzebuje pomocy?
Żeby ten dziw
ujrzeć na własne oczy,
z obranej drogi
musiałem nieco zboczyć
Biegnę. Pęd i niepokój
nieomal pierś mi rozsadza.
A tam dziewczyna
za krzak się trzyma
uradowana, że Ją
młodzieniec wprowadza,
w miłosne arkana.
Poeta
Z wdziękiem kołdrę odchyliła.
On ujrzał pyszne krągłości.
Zatem ujął swoje pióro,
smukłe, w pełnej gotowości.
Ona zerknęła, a ponieważ
wyglądało ślicznie, w skowronkach
cała, przeciągając się apetycznie,
do pisania Go zachęcała.
Kreślił wytrwale, szczodrze
fantazji popuszczając wodze.
Nie spoczął nawet wówczas,
gdy srodze zmęczony, cudnym
widokiem, wciąż zauroczony.
Od tego pisania u Niej
dreszcze, oraz w głowie zamęt.
Pisałby tak bez końca, lecz
niechcący rozlał się atrament.
Szpan
Pewien niemłody Pan,
który uwielbiał szpan,
wokół rozpowiadał, że
jak żona zamarzy, to On
w jedną noc może nawet
trzy razy. Rzeczywiście
liczba nie mała, wiec jeśli
to prawda, należy mu się
uznanie i chwała. Szczycił
się niedługo. Wkrótce dla
Jego miru wybiła godzina
czarna. Wyszła na jaw
przechwałka marna. Do
tego wyczynu, była mu
potrzebna, nocka polarna