E-book
22.05
drukowana A5
39.11
drukowana A5
Kolorowa
58.67
Emocje

Bezpłatny fragment - Emocje

Wiersze


Objętość:
84 str.
ISBN:
978-83-8126-268-2
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 39.11
drukowana A5
Kolorowa
za 58.67

Wstęp

W tym tomiku wierszy prezentuję utwory z okresu 2016 roku. To niestety nie najlepszy czas w moim życiu. Wtedy to straciłem dom i zaczęły się poważne problemy w mojej firmie. Mieszkałem nawet w biurze nie mając swojego mieszkania. Ale to historia bardziej na powieść. Zresztą wiersze przedstawiają moje uczucia tamtego okresu i można się domyślić w jakim byłem stanie.

Wyznanie-Serce

Trzy stawy i trzy dni tam gdzie miłość jest

Tam gdzie najpiękniejsze sny gdzie łzy

Za miłością się wstawić i za miłością być

Obojga serc w pojednaniu dłoni tam gdzie sens


Życia gdzie kwiaty i uśmiechy i taniec bez granic

Przytulenia przyjazne i spojrzenia prawdziwe

Z czułością dalej drogą tam gdzie dobro

Poprzez lasy, miasta i poprzez trudności burz


Tak jak piasek zagłębia tak uczucia prawdziwe

I tych trudności tak wiele przecież do pokonania

Żeby zobaczyć to słońce przy którym tak wiele

Światła i czujących serce tego co najwłaściwsze


Zatrzymać się czasem gdzie są borowiki i stokrotki

Lub inne kwiaty życia i radości niepojętnej aż w oczach

Błysk nagle puszcza jak raca z pistoletu startowego

Do najlepszego życia i największej przyszłości


Tak bardzo we dwoje za ręce prowadząc się bez tchu

Biegnąc przez życie i patrząc w niebo jak w obrazek

Widząc siebie w spojrzeniach wprost z serca dwóch

Iść szlakiem jaki prowadzi przez grad i ogień świata

Zabiorę Cię

Wracaj dobry dniu

Nie opuszczaj mnie dobry śnie

Nawiedzaj dobra myśli

Nie zostawiaj mnie słodki smaku


Bez tego nie mam nic

Bez Was skradną mi serce

Odbiorą wszystkie chwile

Z których tak bardzo się cieszę


To co pozostało to te wspomnienia

Zamalują zakleją gęstym brudem

I są jeszcze tylko te intymne dreszcze

Kiedy do głowy wchodzą dni słoneczne


Z przeszłości tak bliskiej niedawnej

Którą tulę przed zaśnięciem każdym

Jak misia pluszowego dziecko małe

Ściskam je jak skarb mocno i trwale


By nawet ze łzami i w bólu odpocząć

Od tego świata który nastąpił tak nagle

Z nadzieją budzić się z rana silniejszym

Z próbą uśmiechu i zapomnienia o wcześniejszych


Złych chwilach raniących i złych dotyków

Szumu wiatru który przywiał tego fałszywce

Co dom mi zabrał tak nagle i z trzaskiem

Rozrzucił po ścianach i wydarł z wrzaskiem


Serce jak żywy kamień z piersi zostawiając

Jedynie dziurę i śmiał się żywot skracając

Wspólne chwile przywłaszczył nie swoje

Ukradł szczęście i radość we dwoje


Z nadzieją i myślami się karmiąc może naiwnymi

O sprawiedliwości życia losu i będąc uczciwym

Do końca wierzyć w próbę przebaczenia

Chcieć odebrać z znowu serce które nie umiera


Co dzień słabiej co dzień ciszej w czterech ścianach

Złudzeniami i zwidami i wyobrażeniem i z nami

Idę torem gdzie dudnią kopyta gdzie myślę czasami

O tym sensie walki o sensie bycia gdzieś w pobliżu


W zasięgu ręki bo po co i komu przecież jestem na zbyciu

Niechciany i nie chcę też współczucia

Nielubiany i nie chcę też lubić tutaj

Zaginam swój czas tak prędko i poddaję się rzece

Wszystkich odczuć tak dalekich przecież

Co do stracenia już nie ma nic i nikogo

Serce które tylko jedno nosi w sobie…

Słyszysz

Chcesz więcej wydobyć szczęścia ze mnie

Chcesz być gdzieś tutaj zawsze co by nie było

Nic co bo boli nic co nie chciałabyś w końcu

Tego najsmutniejszego wątku w ciągu trzech

Minut, jakie podczas najpiękniejszej melodii


Wróć i pozostań nie zostaw to czego chcesz

Nie pozwól krwawić gdy serce te piękne jest

Bo czemu tkwić i połykać szary ten bolący sen

Skazać na bezpieczność mimo tamtejszej krwi

Po co tu być i dlaczego jest ten Twój niby świat


Dlaczego ten mój nierealny przebywa czas

Właśnie urojeń bez porady i ukradzionych filmu

Klatek jak w bloku komuna chciała i zawinił nikt

Słyszys, z co wołam, czy słyszysz gdzieś tylko

Bardziej ten nikczemny śpiew samuraja w oku


Który jak zawsze w życiu będzie niewierny ot

Cóż żołnierz nienauczony żołnierz nie tak jak

Byś chciała i pytałaś kiedy byłem na tej gole

Gdzie trzy miesiące gdzie odłam w blasku

Granatów i moździerzy i kul z karabinów, pięści


Pytałaś nie odpowiedziałem a teraz gdy tu

Jestem na miejscu czy to ma mieć znaczenie

Czy jak mnie nie ma teraz to miłość i bliskość

Czy masz sztylet, jaki utkwi mi w ten ból słaby

Czy jestem już całkiem niepotrzebny nie być


Nie ratuj mnie, ratuj mnie i wydobądź resztek chwil

Tam, gdzie wrzos piękny tam, gdzie sosny drwią z życia

Wówczas i gdzie tylko myśli serca najważniejsze

Tam, gdzie dąb stoi, o jakim nie jeszcze nie wiesz

Bo skryłem go potajemnie…

Tak wiele

Tak wiele chciałem Ci dać

Tak mocno kochałem Cię

Tak smutno rozstawił nas czas


Pamiętam tylko co złe

Tyle mogłem by być

Tyle dałem by czuć


Wciąż za mało nawet tu

Gdzie tak daleko jesteś Ty

Rozwiał nas tamtejszy wiatr


Na dwie strony gdzie świat

Całkiem inny niż my

Pozostały tylko sny


Tonę teraz wśród drzew

Które nagle bez liści są

Nieważne czy zima czy nie


To taki mój grzech

Całe noce bez chwil

Całe dnie bez tego ducha

Którym byłaś Ty


Serce już nie słucha

Przepowiedni i marzeń

Planów celów i śmiechu

Krzyczy ciągle wróć

Krzyczy aż do bezdechu


Teraz jestem tu sam

Tajemnicę tą swoją mam

Teraz wiem że już nic

Nie pozwoli kochać mi


Teraz myślę tu wciąż

Po co było wszystko to

Po co te wielkie dni

W których razem byliśmy


To tak boli do łez

Nadal nie wiem co chcesz

Nadal nie wiem co mogłem

Co nie dałem Ci zawiodłem


Już położę się spać

To już kres tych dni

Będzie znów spokojnie mi

Będę jak lotny dym


Może znajdę gdzieś tam

Urok wspomnień co mam

Tak głęboko że ból

Przeszywa pierś


Pozasuwam okna

I nie wstanę rano

Zamknę znowu oczy

To wszystko to samo


I nie budzić się już

I nie podrywać się znów

Do tego dnia co płacz

Do żadnego dnia…

Wiadomość

Nie żałuję niczego

każdych chwil z Tobą spędzonych


Nie chcę już tego świata


Wystarczy że jesteś w moich myślach

że kocham Cię wciąż i lecą mi łzy


Nie chcę być nikim bo ten dzień

to tylko zły sen


Pragnę Cię ponad wszystko

lecz nie ma już tych najpiękniejszych dni


Kiedy to razem kiedy ktoś pisał

książkę w której ja i Ty


Nie chcę być nikim bo ten dzień

to tylko zły sen


Niech koszmary wreszcie skończą się

i niech odjedzie ten drażniący pociąg

gdzieś w siną w dal

tam gdzie trudny jest czas


Nie chcę być nikim bo ten dzień

to tylko zły sen

Nie ten klimat

To nie mów że jesteś

Miłość to tylko zabawa

to tylko sen i pora już

nic nic mówić więcej


Bo po co być jak myślisz

Tylko jak jak pięknie można

Być a to na skraju snów jawie

Przecież to nie jest tą prawdą


Tą którą chcesz a daleko tam

Staraj się nie możesz kiedy odbija

Wdzięk swój Twój i policz te nuty

Które tak bardzo kochasz i wciąż


Zobacz gdzieś obok co gra ten blask

Wystarczy tylko spojrzeć w tamte chwil

Niedozwolonych jak mama mówiła

Gdzie odeszłaś od tej czułości wnet


A namówił mnie co bym był?

A kto mi dał znać tymi kroplami?

Żebym był pewny tych uczuć żeby!

Żebym mógł walczyć znów żebym!


Jak ten ocean gdzie wiatry coraz są

Większe i za te miotły bym ciskając

Podążać tam gdzie te sny i smak ust

Nie kłamię Cię nie powiem już daleko


Kocham Cię bo to nic jeśli łzy tylko

Jak Romeo i Julia w przestworzach

Jak ptak ratujący mimo bólu z swe pisklę

Okryje swoją ciepłotą tego co ma serce


Ten pierścień te słowa porankiem klęku

Są bardzo rzeczywiste i noszę te blaski

Głęboko naiwnie bez wahania jakby tylko

Wrócić ten sen czas ten dzień i być


Bo po co tyle jest tych zakrętów

Że nie myśleć nie można chować się

Gdzie sekundy przynajmniej i przy sercu

Tam otacza tylko to co nas pokryło


I ta wątpliwość to tylko diament

Jaki w tym blasku auri otaczającej

Jest jakby tylko rubinem wszech tyle

Na pozór naprzeciw sobie w sercu


Kiedyś powiedziałem że już nie chcę

Powiedziałem że to kosz i nie ten klimat

Ze dawno już obok w głębi w liściach

Tam gdzie zbierałem piękno do życia


Właśnie dlatego że nie ujrzałaś co jest

Naprawdę co pobudziło tych kilka słów

Które w zdania się ułożyły na pożegnanie

Lecz były tylko szczerym bólem i głębokimi łzami…

Pożegnanie

To był czas jak najpiękniejsze wakacje

Tylko wakacje

Długie i niekończące się w odczuciu

Nie było miejsca na taką myśl


Gdy byłaś obok

Miało trwać przez chwilę bo nie wierzyłem

Że u Twojego boku dłużej będę

I podzielę tak wiele życia

Dużo


Aż stałaś się częścią mnie

Jakby całością trwania

I wszystkim co było tylko marzeniem

To był czas inny niż te sny

Gdzie błąkałem się w nierealnym świecie


To był świat ten jaki wypisać tylko może

Znakomity poeta od serca

Bajka słońce uśmiech miłość

Zaloty przy księżycowym świetle

Przy ogniu wieczornym

Za dnia wśród zieleni lasu

Słodkich poziomek

I fioletowych jagód

Którymi ciągle się brudziłem


To były lata szczerych uśmiechów

Łez czasem smutku

Lecz tylko objęciach

Razem


Teraz odchodzę już

Pożegnać chciałbym się przytuleniem

Ostatni raz poczuć Twoje ciepło i smak ust

Dotknąć Twych delikatnych dłoni

I spojrzeć tylko szepcąc to czuję

Ostatni raz byś przyjęła te słowa

Gdzieś daleko nie wiem sam gdzie

Lecz w sercu zawsze nosił będę

Te wszystkie wspólne radości i powiew


Wiatru gdy rano do pracy szedłem

I wtedy bałem się że zbyt daleko już jestem

Powiew słów na przywitanie kiedy wracałem

I pocałunek na wieczór na dobranoc


Teraz już nie będę nie mogę

Ciebie nie będzie odnalazłaś coś innego

Chciałbym być blisko lecz z każdym dniem

Jest już coraz większa odległość


Nie pozwolił los bym tu pozostał

Nie pozwoliła miłość nam być

Rozkruszył się już ten kwiecisty świat

Gdzie razem drogą na przód

Ku szczęściu za ręce chcieliśmy iść

I teraz tylko przeprosić serca pozostało

Więc przepraszam ukochana…

Mocne słowa

Mocne słowa niedawno padły

Gorzkie polały się łzy

Czas płynie nieubłaganie

A noc chłonie do środka koszmarne sny


Jak w ścianę myślami tylko walić

Pragnienia do kości zdzierają

Tęsknota rozbiera na części

Rozkłada się całe ciało


Coraz ciemniej mimo wiosny

Coraz większa ogarnia głuchota

Nie pojawia się uśmiech radosny

Gorzki ból w gardle tylko chwyta


Gdzieś na wietrze wygrywa wiatr

Melodii szum pięknych słów

Kończy się teraz ten świat

Nie da się słyszeć tych życia nut


Jak w lustro gdzie tylko spuszczone policzki

Podkrążone i czerwone oczy od słonych kropel

W środku serce i dusz które czują grzech

Bez wybaczenia i nie warto było kochać


Ledwo te ręce nie drżą i piszą

Listy codzienne z nadzieją na lepiej

Na powrót tam gdzie uczucia są

Żeby nie szukać naiwnie wszędzie


Klękać przestać za każdym razem

Gdy myśli nagle jak strzała wracają

Podskoczyć znów ze szczęścia czasem

Tak ciało i pierś ciągle błagają


Smutny brzeg kraniec już życia

To czucie uczucie krąży w tych myślach

Że koniec tak szybko się zbliża

By wreszcie był spokój i nie krzyczeć…

Kobieta

Kobieta jest jak muzyka brzmiąca

Szarpie drży zacina fałszuje i pęka

Gdy tylko tylko mocniejsza melodia

Wtedy trzeba kupić struny nowe


I tak jak kobietę zmienić je trzeba

I znów kobieta będzie brzmiała jak ze strun

Lecz przez chwilę pięknie lekko przyjemni

Potem trochę z zadziorem i zarysami pierwszych

Ran na opuszkach palców od tych strun które

Powoli pękają i wreszcie strzelą jedna po drugiej

By nie pękały nie zgrzytały nie zacinały

Trzeba umieć grać na gitarze przez lata


I latami tę samą melodię na przywitanie rano

Gdy kolejny dzień radosny wstanie

Te nuty łagodzą struny nawet już popękane

Aż wreszcie gdy ze starości same bez dotyku

Strzelą i ręka osłabnie grająca na gitarze

Podniesie postrzępione struny i ułoży je obok

Zachowa na zawsze i nie zagra więcej na innych

To właśnie ta melodia już teraz popłynie tylko

Z głośników tuląc i budząc niegrające struny

I nieszarpiącą ręką w której zaciśniętej

Będą razem aż do końca gdy zdrętwieje…

Duże serce

Dziś zobaczyłem urok ten

I dzisiaj znowu jestem złem


Pomiędzy światem

Bo to są myśli te i nie zawsze jasne


Pomiędzy sercami

I pewnie mylę się i pewnie błądzę znów


Pośród gór

Karty otwarte są

I tchu

Wiele też tam gdzie być powinno


A w notatniku tym

Tam gdzie tyle żalu i niespokojnych nocy

Wciąż zapisuję dni i są te chwile

Jakie można pamiętać


Choć siwe włosy są

I niezbyte spojrzenia wciąż

Tam wita namiętność

I tam jest to szczęście bez zauroczenia


To są pragnienia serc wymarzonych

Choćby polała się krew

Nie wybaczam sobie że tak nam źle

To nie wiele tak by być


Na spokój swoich wspólnych kroków

Nie oddalam się

Lecz bardzo tutaj

Blisko jestem wciąż


Wystarczy zobacz mnie

I poczuj to co chcesz

I zdobędziesz

Miłość tą


Bo za daleko wciąż

Szukać to wielki błąd — kwiatów nie trzeba

Ten kwiat może być jeden

I kwitnąc cały czas….

O miłości

Tańcz by tańczył ten świat

By cieszył każdy dzień I

I nie zalały łzy


Tam skacz gdzie serce to jest

I w nogach i wszerz

Tak bardzo we dwoje


I bądź tu w tej miłości bo czasu

Kiedyś może braknąć

I schodzisz lód

Tam gdzie zagrzewa

Do twardości i braku tego co

Ten tlen życia jest

I przez milion lat


Tak w dłoniach razem i spuszczone

Oczy jakby tylko Ty nie patrząc

Niepotrzebnie daleko i zbyt mocno


Tam gdzieś co mogło być

Co było i jest

I zawsze będzie

Wśród tych luster


W nie naiwności i pięknych nut wzajemności

Pozbędzie się każda zła myśl

O złym dniu i przykrych chwilach

Kiedy nastały

I wróć dwa razy do życia


Wcale to nie rzeka płonnych marzeń

I znikomych obietnic

To kwiaty jak na polu


Pozwól sekundom być i chwilom

I najpiękniejszym wśród gwiazd szczerości

Dotknięcie rąk te delikatne


Raz tego pewnego dnia było jak dreszcz

A tylko brakło tego przytulenia co miało oznaczać zawsze…

Blues

Jak blues i jak jazz ten hipnotyczny świat

Gdzie miłość i gdzie głaz bo wystarczy być

Drogi kręte i uczucia wzięte z zagubieniem

Gdy strata tam gdzie czujesz tak bardzo głęboko

Myśli jakby choroba i piękne i równoczesne

Do miejsca spokojnie spocząć i oddech wydech

Z utracenia lub nadmierności wszystkich odczuć

Jak długo można nie żyć pięknie i czemu to grzech

Jeśli ktoś chce tylko kochać i dokończyć zadanie

Pójść trochę dalej niż te wszczęte standardy zlane

Kilka sekund zmienia wszystko gdy tylko chcesz

Te kwiaty najpiękniejszego życia i bliskości

Namiętność trwania i delegacji dobra na obraz

Prawdziwy z mapą dróg do wyboru w celu

Tam gdzie uśmiech tam gdzie trudności które

Są całkowicie do pokonania bez zbytnich sił

Opuściłaś mnie

Opuściłaś mnie bez słów i wyrzuciłaś wnet za bruk

Opuściłem cie bez żadnych żalów i bez wylanych łez

Zachowałaś się jak tchórz i brakuje nawet słów

Zachowałem się jak bezduszny trup na to nie ma leku


Po co było bajki wciskać jak głupiemu

Po co było nuty snuć jak dziecku

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 39.11
drukowana A5
Kolorowa
za 58.67