Nimfa
Pomiędzy kresnymi brzegami lądów,
otaczasz mnie swą dzikością przygód.
Rozpalona płomieniami iskrzących krzemieni,
Stykająca się za każdym dotykiem dopływających fali.
Zanurzam całą siebie w tym musie ukojenia troski
Patrząc tak odkrywam zaginione wyspy, które na nowo pragnę odtworzyć w uciekającym zlocie.
Szybować wolno w tej eros przestrzeni.
Przepis na życie
Kojącą melisą zwilżyć twój umysł.
Płatkami róży wygładzić.
Miętą przyprawić.
Konwaliowym odlotem zadziwiać.
Sosną budzić co dnia.
Kokosem pałać.
Fiołkiem zarażać.
Palmą uderzać do głowy.
Pierwiosnkiem cieszyć.
Jak buraczany cukrowy koń kochać wolność życia i galopem przemierzać świat.
Chwila
Tak powoli po prostu kochać, ten czas brakujących chwil spełnienia.
Te nasze małe pieszczoty jak trąba powietrzna,
maluje ślady i wykreśla nowe ścieżki.
Płynę tym nurtem, czuję to jak serce nie nadąża z tłoczeniem, a oddech wspomagany zapiera i rozpiera nas w balansie ciał.
Pociąg pierwszej nocy
Zakotwiczenie w ciasne pętle swoich ciał.
Mlaskaczem fal podążamy poza siedlisk dal.
Pozycjii stos w głowie mam więc oklaskiem witam go.
On z tych wygibasów ciasów rozpruwa kieszeń swą i ukrywa wnet.
Widząc to rumienię się na policzkach.
Po czym w mgnieniu oka zasypia na brzuszku swym.
Daję odpocząć myślą złym.
W tle dżwięki różne panoszą się cichy szelest i stukot rozwieranych drzwi.
Słychać pogłosy i szmery gadaniny tej
i w końcu przyszedł ten wyczekiwany gość.
Wystawia pieczątek moc.
Zadręczona przez mrówkojada trzepiącego palikami i włosianymi ozdobnikami
między zębami.
Złocista pora
W ty dniu złocistej jesieni, otulić liściem wspomnień.
Za tą głębią znależć smak dzikiej róży.
Próbować małymi kęsami i łykać srokowatą ciekawość.
Wypatrywać szlaki chmurzastej pasmowatości.
Przechodząc tak mimowolnie skasztanić się rozkosznie w żołędziowym pląsie
barwnej mozaiki.
Kwiecista droga
Im bliżej Ciebie moje serce tętni w splocie kwiecistych łąk.
Wyciągam dłoń, która szuka ziarna spełnienia.
Wśród ścieżek wędrować i szlaki znajdować.
By dojść na szczyt i podziwiać bogactwo i różnorodność twojej wyjątkowej krainy życia.
Zawsze być jedyną z tych celnych dróg.
Pierwszy raz
Gdy pierwszy raz ujrzałam Cię
jak anioł wysłuchałeś mnie.
Czułam te iskierki, które zaświeciły się w mym umyśle.
Potem te spotkania bezcenne.
Chwile zanurzenia i spacery bezpowrotne.
Była ta cisza i wielka niewiadoma.
Co dalej jak potoczą się losy.
Początki takie nieśmiałe.
Wspólne wyjazdy i rozmowy dały początek nektaru miłości.
Niespodzianka
Zawsze widzieć te nieprzeniknione wiraże.
Otaczać chwilą, która przenosi Cię w objęciach do kryształowego snu.
Tam podążać w rytmie melodii twoich nut.
Twój podmuch czuć na taflach twych płaszczyzn.
Przemieniać i odkrywać kolejne szczeliny ukrytej przekąski.
Czasomierz
Dni, miesiące, lata.
Tak podążamy jak te młode karty z kalendarza, które z czasem dojrzewają i nabierają innych form
Nasze pragnienia inne i mniej trwałe często zmienne jak pogoda.
Świat krąży i my razem z nim tworzymy gwiezdny sznur.
Po wskroś kontynentalny.
Po nieosiągalne lądy istnień.
Szukamy bliskości, a wciąż oddalamy się i na nowości czatujemy.
Nowe doznania i wrażenia.
Nowy system i reguły.
Nowi ludzie i doświadczenia.
Tak pogubieni w sobie.
Tas syci, że przeżarci do cna.
Tak oczytani, a wciąż głupi.
Tak zachłanni, a obdarci z godności.
Tak zawistni i szukający swego, a złego w innych.
Tak samowystarczalni, że potrzebujący duchowego wsparcia.
Pora przemiany..
Czy nie za póżno?
Czy warto?
Kołowrotek
Chodż ze mną.
Podaj mi rękę.
Zabiorę Cie w świat daleki.
Odkryjemy te wariacje i nonszalancje.
Poznamy dziwactwa i szkaradztwa.
Zatopimy się w przepychu i ubóstwie.
Wylądujemy zaczarowani w magicznym kotle życia.
Złapiemy kilka wdechów, by przygotować się na dawkę mocnych wrażeń.
Zaczerpniemy odrobiny z delikatesów i frykasów.
Po czym wydychamy, by zachłysnąć się w wirze szaleństwa i zabawy.
Entuzjazm chwycić w garść i trzymać bezpiecznie.
Witać każdy dzień.
Jak koliber szybować.
Jak sowa mądrować.
Jak paw czarować.
Jak skowronek świergotać.
Taniec
Roztańczeni do utraty sił.
Zamaszyście i tak dostojnie zawijamy nóżkami.
Stapiając się ciało w ciele.
Oddech w oddechu.
Krok za krokiem.
Obrót wszystko w nas nakręca.
Atmosfera wrząca.
Po czym obaleni jeden na drugim.
Tuptamy ni w pięć i dziesięć.
Nosi nas okrężnie niby podmuch.
Falujemy zygzakiem przedzierając się przez miękką osnowę.
Tak zawinięci wciąż nierozłącznie zakręceni.
Smak życia
Zaczerpnijmy z tych strumieni.
Pochłońmy siebie i rozkoszujmy się w błogości:
ciepłem termofora
dotykiem wzdryganym
spojrzeniem błyskawicy
uśmiechem dzieciny
tkliwością kocią
wiernością psią
Połączmy siły sałatki różnorodnej w mix wielobarwnej całości
naszego nadzienia.
Doznania
Bądżmy tam latem…
niczym światy dwa otwierające się na siebie.
Oczaruj i ubierz Mnie w kwiaty swych łąk.
Nad brzegami wód rozkołyszmy się jak łódeczki dwie.