Magia nocy
Te noce przepojone spojrzeniami szklistych gwiazd.
W twych oczach odbity cały mój I nasz wspólny świat.
Wtuleni i nagrzani jak termofory w obiegu sercowym.
Połączeni petlą nierozerwalną trzymamy się za ręce.
Delikatnie muskamy koniuszkami palców trzepocząc bujną czupryną.
Usta skraplają słodycz dnia I dalej chłoną smaki nocy.
Niech ta noc trwa a dzień znów czule przywita nas
W sadzie
Na głowie twej kwiecisty wianek.
Twa suknia utkana bluszczem.
We włosach zapach winorośli.
My razem skąpani w oczku wodnym.
Nawilżamy ciała rumianym uśmiechem pachnącym jak soczyste jabłka.
Twoja talia kreśli się jak dojrzała gruszka twarda z wierzchu a mięciutka od środka.
Gdy mówisz do mnie twe usteczka jak malinka pęcznieją z każdym wypowiadanym słowem.
Twe oczy śliwkowym musem wypełnione po brzegi.
Ach i te brzoskwinki miłe w dotyku jak poduszka dla mej głowy.
Czuły opatrunek nim błogo zasnę na twym łonie pod jemiołą.
W morzu
Turlamy się we dwoje w tej skamielinie brzegowej.
Zachłyśnięci w blasku księżyca.
Zakleszczeni jak raki i przykryci muszlowym wypełnieniem spełnienia.
Tak odpływamy w dal w skrzyni bursztynowej z każdą falą rozbitkowie.
Taplając się jak śledzie.
Liżąc z wierzchu krystaliczną sól z twego ciała pragnienie w każdej minucie się podsyca.
Czas na mojhito bryzowe I na lunch z sieci podano owoce morza już skaczą radośnie zachęcając do skosztowania i pokochania.
W tańcu
Balansujesz w zachwycie.
Dookoła ciemna noc a Ty dokazujesz w rytmie porywczego kroku z doskoku.
To w bok, to na bok I przejście w rozkroku do kręcenia.
Po twej orbicie kołowrotkiem nakręceni na śliskiej tafli.
Łyżwowym ślizgiem bierzesz mnie w powijakach do swego igla na kolejny taniec bis.
Twój portret
Gdy tak patrzę na te zdjęcia z dwóch dekad wstecz nic się nie zmieniło.
Tylko to że nieubłaganie goni nas czas.
Ty wciąż piękniejesz i nie zmieniasz się jak Mona Lisa twój uśmiech pogodny od poranku do północy.
Twoje życie i nasze jest zaplanowane na parę lat wstecz.
Ty dobrze wiesz, że długoterminowy scenariusz to pewność działania do wyznaczania celów o każdej porze dnia.
Gdybym miał nas ubrać w słowa to ty i ja to machina napędzanych kół zębatych na wielkiej karuzeli życia.
Twoje ręce I nogi skore do pomocy I ta głowa która myśleć nie przestaje.
Taka doskonała I na wskroś jedyna moja perła okazała.
Ja przy Tobie bursztynkiem w twych ramionach otulony.
Trajkot o poranku
Pobudzasz co dzień śpiewająco do życia swym klekotem o poranku.
Twoje dłonie delikatnie muskają moje wypoczęte po nocy ciało.
Stopy jak w balecie przybierają różne pozy i układy ćwiczeń.
Włosami łaskoczesz po mojej twarzy.
Wysyłasz moc buziaków które przepełnione są harmonią serca bicia.
W tle słychać mruczący twój głos który kusi mnie ku nowej przygodzie u twego boku.
Kolacja we dwoje
Dzień się żegna już z nami z całą swą obfitością darów.
Przyszedł tajemniczy wieczór który wszystko zakryje pajeczyną snów.
Romantycznie we dwoje połykamy rosę świeżości.
Ścielimy gniazdo wśród drzew i cieszymy oczy gwiazdami witając księżyc.
Twój poncz żurawinowy grzany na ogniu I pieczone ziemniaki I barwna sałatka.
Nakarmieni I opatuleni wdychamy kwiaty nocy które przenoszą nas w świat magicznych wspomnień.
Nieoszlifowani
To my nieokiełznani i nieogarnięci zmysłami sięgamy okruchów nieba.
W tym świecie pełnym zmian i zawirowań wciąż na nowo posyłani kolejnym próbom zagłady.
Tworzy się nasza metamorfoza wiekowa.
Byłaś przed laty taką jedyną z tych wielu otoczaków w barwnej zielonej szacie.
Póżniej widziałe kwarc różowy tak to przyjażni znak.
Potem w kryształ górski gdy staliśmy się parą.
Po ślubie perłą z bogatą paletą cieni kolorów.
Nasze dziecko jest wspólnym diamentem którego szlif to całe jego dorastanie.