to jak to? już nie będę więcej młody? już nie naprawię popełnionych głupstw? myślałem, że będę mógł jeszcze pozostać przy swojej pierwszej miłości.
coż za ponury absurd żeby o życiu decydować za młodu kiedy jest się kretynem.
(Dzień świra)
eleuterofobia- lęk przed utratą kontroli
Część 1 (2013—2017)
eleuterofobia
mam jedno małe malutkie marzenie
które wciąż czeka na szybkie spełnienie
by zaczerpnąć tchu powiewu świeżości
zwróćcie mi wolność
…żądam wolności
Nie sztuką
Nie sztuką jest pisać dzieła, lecz sztuką jest kochać pomimo. Łatwiejsze są kłamstwo i nienawiść
niż słodka gorycz porażki. Należy czuwać, metafizować, bliźnich szanować. Umierać. Cierpieć z miłości jest ciężko, lecz wierność to udręka…
Zawsze razem i nigdy osobno
I śmierć
Ogień palący
Nie, ale to nawet lepiej i niebawem dowiesz się dlaczego
Tymczasem szanuj człowieka złego
bo brak wśród przyjaciół tego dobrego
Nie czuj się dobrze, bo Cię zabiją
zgniotą i stłamszą w ogniu palącym
Zginiesz przy Mendelsonie
w niebie płaczącym
Brak jest miłości, a mnie szczególnie
Oni patrzą na mnie odgórnie
Cicho więc szepczę, gdy noc zapada a gwiazda pokoju niech spada, spada
Kiedy płoną
Kiedy płoną łzę utoczę dumnym rajem cicho kroczę
Smutek duszę mą zalewa
feniks pieśń żałobną śpiewa
Kiedy płoną lasy, pola
Niech się dzieje Jego wola
Czekam znów na koniec świata
słychać krzyk i świsty bata
Ach, niewola, słodycz nieba
czegóż więcej mi potrzeba?
Spada na mnie jeden cios
jestem fatum- ludzki los
Marny proch i gorycz wszelka
zewsząd tylko ciemność wielka
tak brakuje mi radości
żal w mym sercu ciągle gości. Dając wyraz bólu mego
wnet zabijam brata swego
Niepewnością gardzę skrycie
Niewolnika nędzne życie
Na Elizjum, słodycz pól
spada ciężar własnych ról
Poczuj siebie, krzycz donośnie
cierp bezgłośnie
Choćby
Choćby przed Tobą narody się skłoniły,
droższy ci będzie pokłon motyla,
ryk lwa morskiego od ryku człowieka
i zdasz sobie sprawę, że czas ucieka.
I choćby gromy leciały z nieba,
wiesz dobrze czego aurze potrzeba.
Powrócisz cudem na ojczyzny łono,
tymczasem ułam z winnicy grono.
Ty jesteś królem,
dziedzicem Boga,
przed Tobą wielka wyznaje się trwoga.
Bo Ty jesteś Panem całego świata,
Ciebie porównują do miłości kwiatu.
Życie toczy się i czasem się dłuży,
lecz nigdy dosyć tejże podróży.
Marzenia gonią smutki i żale,
odchodzić stąd nie chce się wcale.
Śmierć egoisty
Egoista umiera w tłumie własnych myśli.
Egoista uważa, że niebo mu się wyśni.
Egoista nie cierpi, tylko przeżywa,
na innych egoistach się nieustannie wyżywa.
Nie da się odróżnić śmierci od umierania,
jest tylko droga wiecznego skazania.
Wieczne tortury egoisty wiecznego,
szanuj przede wszystkim alter ego swego.
Nadchodzi moment wydechu i serce ustaje,
egoista egoistą być wcale nie przestaje.
Infantylizm
Infantylizm uczuć jest rzeczą piękną,
ujmującą, a przy tym ponętną.
Przeżywać miłość jak dziatwa mała,
tak niezwykła, rozkrzyczana.
Wiedzieć mniej niż nam się zdaje,
za złe rzeczy starszy łaje.
Chaos, radość i zbawienie, ciągły czas wiecznego lata.
Niechaj młodość wieńce splata!
Ach, ja dziecię uniżone,
kocham łąki umajone.
Mogę słuchać głosów nieba,
czegóż więcej mi potrzeba?
Pustka
Odczuwać pustkę,
to uczucie denne,
na powieki występują mary senne.
Gdy czasem zdarzy się chwila żałości,
tak bardzo potrzeba mi odrobiny miłości.
Cel ukryty, puchu marny
usłysz mój że krzyk bezkarny.
Czym jest uczuć moc i życie?
Czy znów można kochać skrycie?
Presję wytrwać, byt swój zdać…
Emosarium
Emosarium zmysłów, rozkoszy i złości,
nienawiści, empatii, radości…
Emosarium zwierzeń, cierpliwości, mocy,
harmonia dnia, harmonia nocy…
Gdy mam wrażenie, że dzień ustaje,
a wzrok jego mój wzrok łaje.
Zabierz mnie do mojego azylu,
gdzie brak tego cuchnącego fenylu.
Emosarium żalu, śmierci, podłości,
Emosarium światła i uczciwości.
Emosarium ducha, emosarium ciała,
zdradź swemu sumieniu co dusza chciała.
Ból
Gdy w tym bólu zacznę krzyczeć,
to wiedz, że nic się nie stało…
Bo potrafię ukoić go symfonią cierpienia
i ucałować stopy oprawcy.
Nie bój się klęczeć, gdy inni stoją,
bo cierpisz za to, że jesteś człowiekiem.
Nie uciszaj skołatanego serca.
Mimo wszystko, bądź sobą.
Patosu, chwały, honoru brakuje
tylko błaznom,
ale bądź tylko sobą..
Tęsknota innych
Moja tęsknota jest niczym,
gdy wyrażam wolę istnienia.
Co oni w sobie mają czego nie mam ja?
Kolby żalu
pełne pocisków bólu
trzymam karabin zawsze przy sobie
i gdy mogę
strzelam.
Nienawidzę ich i myślę o tym
gdy celuje im w plecy.
Odwraca się i krzyczę.
Koniec
Smak końca jest gorzki
jak cukier
w torbie z nieba
i biała kartka z nutą
abstrakcji
kilka słów rzuconych w świat
a jednak usłyszane
ranią
nienawidzę już
teraz
odchodzę i wracam
ponownie
by zranić
potrzeba miłości
można by zginąć
w piekle wzgardliwym
i spłonąć
Wybaczyć
wybaczyć nie znaczy zapomnieć
ale nauczyć się żyć na nowo
jest to ulga duszy umęczonej
duszy umartwionej
nienawiść zło nagle milkną
aby odezwać się na procesie odroczonym
czujesz że żyjesz nie tylko dla siebie
poczuj się jak w niebie
niebie
niebie
pokochaj innych
pokonaj siebie
Liczę na Ciebie
Czy liczy się ogół?
Liczy się tu i teraz
i to, że jesteś
i twój uśmiech.
Uwielbiam chwile jak ślimaki powolne
i te nasze rozmowy tak dobrowolne.
Gdy noc zapada szeptam cicho,
tak aby odegnać me nocne licho…
Mogłabym tworzyć wiele słów o tobie,
Przy tobie czuję się jak w niebie,
bo ja zawsze liczę na ciebie.
Hymn pochwalny i hymn cierpliwy,
płaczę, bo cierpię.
A każda łza uczy mnie jakiejś prawdy.
Krótki list do Ciebie
Pospieszmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą.
Zupełnie jak Ty…
Ciężko jest zamknąć cały świat w kilku słowach,
jeszcze trudniej je Tobie wyszeptać.
Próbuję, lecz matką głupich jest nadzieja, która pozwala mi na wątpliwości.
Wyfruwam z ciepłego gniazda,
zbyt młoda,
nieopierzona
i spadam.
Ale czuję, że gdzieś tam jesteś
mam tylko jedno pytanie:
Dlaczego los tak zarządził, że Cię poznałam?
Przedtem byłam szczęśliwa,
bo tak mocno nikogo nie kochałam.
Rozmowa
— Co czuję, gdy myślę o Nim? —
— Nie ma sprawy. Naprawdę.-
Ale…
— Czego wtedy mi brak? —
— Rozumiem. Tak wszystko rozumiem.-
Niczego.
— Czy On mnie słucha? —
— Nie teraz.-
Nigdy.
Tyle
Tyle szczęścia dookoła,
a w mym sercu ta niedola.
Gdy tak pragnę twego głosu,
gubię każdą krztę patosu.
Cierpię, bo miłość pogrąża mnie w całości,
nie mogę wysnuć krzty życzliwości.
Brak mi tutaj Ciebie,
niczego nie umiem, zatracam siebie.
Mój niemy krzyk w moim sercu ciszy,
zatapiam się w bezdennej niszy.
Nie ma już jutra, ani dnia poprzedniego.
Tak bardzo potrzeba mi tutaj Jego.
Gdy sama jestem i myślę o Tobie,
życzę Ciebie tylko sobie.
Nie wiesz jak bardzo bije serce me.
Cichutko szeptam, że kocham Cię…
Kim jesteś?
Kim jesteś pytam, kim byłeś?
Nurtuje mnie ta niewiedza wszelka.
Gdzie się skryłeś?
Udręka to wielka.
Wiesz wszystko, ale nie wiesz niczego.
Pytasz czego pragnę, a ja myślę JEGO.
Dzisiaj
Dzisiaj czuję, że wszystko ma sens
i właśnie wtedy idę do Ciebie.
Tak jednoznacznie to wiem.
Uświadamiać swoje uczucia,
choć tak wiele mi brak.
I Ciebie wciąż nie ma,
a serce lęka się samotności.
Czy nie mam szans?
To pytanie uderza w struny czasu.
Sekunda, dwie…
I szczęście.
Słowa nie do wypowiedzenia.
Radość rozpiera me skołatane serce.
Nadzieja
Czekam na rozwój wypadków,
na poczucie uniesienia.
Tęsknię za Tobą,
brak mi spełnienia.
I chociaż może nie posiadam wiele
jesteś moim najlepszym przyjacielem.
Muszę zwyciężyć,
cel swój zdobędę,
czy kiedykolwiek jeszcze szczęśliwa będę?
Decyzja
Teraz już wiem jak to jest cierpieć,
I przepraszam, że płaczę.
Odczuwam tęsknotę…
Ale wiem, że się nie poddam,
chociaż na stracie jestem przegrana…
Krzyczę wróć, wołam wróć
by zatrzymać Cię przy sobie jak najdłużej.
Boję się przyszłości, a przeszłość mnie przeraża i tłamsi.
Teraźniejszość jest piękna i nie chcę wiedzieć jak źle może być jutro.
** *****
Echo przeszłości dało znać o sobie,
pochowałam nadzieję w mych zmysłach grobie.
Czekam na Twój głos i strzałę Amora.
Nie mogę czekać aż do wieczora.
— Wróć do mnie! — wołała w ciemności…
Nie mogłam się oprzeć jego cudowności.
Żałoba ją zabija,
a on kocha skrycie.
Straciła z miłości swe nędzne życie.
Prostota
Prostota jest dobra,
Prostota jest zła.
Miłość jest dobra.
Miłości nie ma.
Kocha się raz,
albo w ogóle.
Nie mów,
zostaw,
ale nie zapomnij.
Jak patrzyłam,
jak patrzyłeś.
Dotyk przypadkiem,
a jednak nie.
Kocham Cię…
Mówiłam
Mówiłam już wiele,
ale gdy Cię widzę,
to wiem, że nie dam rady
tak po prostu odpuścić.
Nie umiem powiedzieć,
co czuję do Ciebie,
lecz jesteś w moim sercu.
Ty-pierwszą i ostatnią myślą,
gdy śpię i gdy wstaję…
Ja
Bo gdy serce jak dowódca krzyczy:
— Walcz i bierz co tobie należne! —
Syrena policyjna zza pleców mych ryczy,
lecz to co widzę jest zbytnio zbieżne.
Bo widzę Ciebie jak Wilno zdobytego,
i ją, która krąży jak Sputnik tak blisko,
szukam tak bardzo towarzystwa jego,
a wokół jest lód, a wokół jest ślisko…
Bo jestem wrażliwa i lotna jak kiwi,
bo jestem zazdrosna, a może radosna
niech to was nie dziwi,
niech przyjdzie już wiosna.
Bo ja tak bardzo chcę szczęścia innego,
nie miłości Platona,
chcę szczęścia jego,
a reszta niech skona.
Bo zbyt wielu ludzi istnieje na świecie,
bo tak bardzo tu smutno, żałoba wezbiera,
ale o tym już wiecie,
nadzieja umiera.
Bo ja tak bardzo cichutko płaczę,
gdy nikt nie słucha i nikt nie karci,
do drzwi zamkniętych próżno kołaczę,
Jesteście wszyscy siebie warci!
Przesłanie grzesznicy
— Bis repetita placent- rzekł kiedyś uczony do swojej głupiej żony.
— Asinus asino pulcherrimus- odpowiedziała z przekąsem,
a uczony uśmiechnął się pod czarnym wąsem.
— O tempora! O mores! Nie udawaj Greka, bo czas nam ucieka… —
— Patiar, potiar- poczekam zdobędę, lecz nade wszystko posłuszną będę.-
Skłonił się na te słowa starzec litościwy i gładząc swoją głowę zgoloną do zera rzekł:
— Nulla aetas ad discendum sera! —
Serdecznie uśmiała się żona nieprawa i ni to z sarkazmem zaczęła bić brawa.
Później już przeszła do owacji z przytupem i jak można to stwierdzić była przygłupem.
Morał z tej fraszki płynie nieprędki, bo język kobiet bywa niezbyt giętki,
lecz wiedzcie panie co wam mówię w tajemnicy, że lepszy jest Sokół od Jacka Soplicy.
** *****
Kiedy będziemy już dorośli
i bardziej szaleni niż jesteśmy teraz,
usiądę koło Ciebie
i złapię Cię za rękę tak jak kiedyś.
Będę patrzeć w Twoje oczy
i myśleć, ile straciłam nie wierząc w to wszystko,
co mówiłeś..
A teraz pozwól mi udawać
i ukrywać to co czuję.
Udawaj, że nie wiesz…
Bo ja Tak bardzo mam coś do Ciebie.
Nienawiść wisi w powietrzu,
powiedz, że też ją czujesz,
bo to jest prawdziwa miłość-tak to się zaczyna.
Ta myśl niemądra
Ta myśl niemądra me serce sponiewiera,
cała ma dusza we mnie zamiera,
świadomość celu w mnie pączkuje,
tak moja miłość się mocno kształtuje.
Tylko przy Tobie czuję się sobą,
żyję nadzieją,
ale czy inne mogą…?
Nie mogę znieść tej myśli i słów prześnionych,
chcę należeć do tych miłością obdarzonych,
po prostu doceń mnie taką jaką byłam,
bo Ciebie mój Kochany już dawno wyśniłam.
Tamten wieczór
Tamten wieczór był pełen spojrzeń
i kilku słów,
gdy wreszcie byłam w stanie uronić łzę.
Dziękuję…
Chcę dziękować na każdym kroku,
tak jak tamtego dnia,
w pewien zimowy wieczór.
Moje serce biło szybko,
oddech szybki oddawał to co się zdarzyło
i tak pięknie spełniły się moje marzenia.
Dziękuję…
Cisza
cisza dodaje mi wątpliwości,
bo cisza jest dla mnie utrapieniem
zbyt cicho i pytam dlaczego
cisza
cisza
cicho
przepraszam
ale tak bardzo mi brakuje chaosu
tak bardzo jest mi niezręcznie
czekam aż cisza ustanie
a ona trwa
i trwać będzie jeszcze długo
dopóki nie zrobię pierwszego kroku
było inaczej jak dla mnie
a pewne spojrzenie przeszywa mnie
do dzisiaj w moich snach
nie umiem zapomnieć
Najgorsze
Najgorsze jest to, że nie żałowałam wtedy.
Żałuje teraz.
I nie umiem z tym żyć.
Bo im dalej do przodu,
tym głębiej w przeszłość.
Zawrócić nie mogę..
Zagubiona jestem.
Wołam jednego, który mi dopomoże,
ale on już ogłuchł na myśli służebnych.
Po raz ostatni konając pod jemiołą
cofam swe myśli i duszę do niego.
Tak tęsknię, gdy krew zalewa me lica,
tak drętwieją mi usta niegdyś całowane.
Dziś jestem prochem,
brak mi patosu,
brak mi już tchnienia w sczerniałych płucach.
Brak jest nadziei w duszy umęczonej,
a serce gorące wciąż hejnał mi gra…
Teraz
Teraz jest już tak, że ja się wycofam.
Przepraszam za czas i za miłe chwile.
Ja nie umiem bez wątpliwości żyć,
ani zobowiązań wobec serca.
Jestem zirytowana bezczynnością
i brakiem uczucia wśród ludzi.
Między dwojgiem powinna być więź.
Mam poglądy dawien dawna znane.
Nikt odważny, nikt ogółem
nie mierzy się ze mną…
Pocałunek nie daje jeść ubogiemu,
a chleb nie daje miłości samotnym…
Nikt mi nie powie
Nikt mi nie powie,
że to co zrobię będzie nie fair.
Choć będzie
i będę cierpieć za to po wsze czasy.
Już nie wiem czego chcę
i pozostaję obojętna,
a obojętność boli niż żywcem przypalanie.
Abym odnalazła- dopomóż mi Panie.
Nie wiem
Nie wiem
czy moje życie to szczęście bezgraniczne.
Nie wiem
czy nienawiść wzięła górę nad uczuciami,
ale serce mnie boli na samą myśl o tamtych słowach.
Postanowiłam
ukoić swój ból solidną porcją ukojenia w płynnej postaci
tak…
zrobiłam…
i płakałam..
Solą życia jest
Solą życia jest miłość.
Mówię tak każdego dnia
i chociaż w to nie wierzę wcale,
tak być musi.
Pewien starszy mężczyzna
dał kiedyś życie Adamowi
i nawet Adam potrzebował jego tchnienia.
Ewa kuszona przez węża,
ugrzęzła w mule topieli.
Bo to nieprawda, że szczęścia nie ma.
Bo dzisiaj
Bo dzisiaj nie jest dzień zbyt dobry na nic.
Bo dzisiaj jakoś brakuje patosu.
Pragnę tak bardzo odmiany losu i chociaż trochę chcę wiedzieć.
Nie umiem powiedzieć jak szczęście działa…
Nie umiem wyznać niczego tak serio.
Jest niby tak jak być powinno, choć tyle myśli krąży po głowie,
gdy przyjdą wreszcie śmierci posłowie.
** *****
Co mogę myśleć,
a czego nie mogę?
Co mogę robić,
a czego nie?
Kto mi odpowie na pytań tysiące?
Kto mi zabroni?
Kto pocieszy mnie?
Tak bardzo dziękuję,
a zarazem przepraszam,
za wszystkie błędy i wymuszenia.
Niech mnie ominie kara potępienia…
Co chciałabym rzec
Nachodzi mnie w chwilach, gdy tylko jej brak,
tęsknota milcząca przemienia mnie w wrak.
Lecz gdy tylko w pobliżu zabrzmi czyjś głos,
to mam nadzieję, że lepszy będzie los.
Gdybym spotkała go jeszcze może,
to proszę dla niego o szczęście Mój Boże.
Tak dobrym, tak dobry czasami bywa i myślę, że dobro w swej duszy ukrywa…
Co słyszałam nie powtórzę,
bo za bardzo boli wśród ludzi przejaw swawoli.
Życie spowodowało, że zatarło się we mnie poczucie godności.
Tak bardzo brakuje poczucia stałości.
Co rzekłabym szczerze, gdy mówiąc pacierze
patrzył w moją stronę, gdy zdarłam koronę…
Dla mnie już nic nie ma takiego znaczenia jak chwile ulotne.
Świat stał się piękniejszy o te kilka słów, o te kilka spojrzeń i o ten uśmiech…
Przyszłość będzie jeszcze piękniejsze, a nawet jeśli nie..
wspomnienia są najważniejsze.
Zachowuję je w sercu i otwieram, kiedy potrzebuję…
Zadręczam się wszystkim i nurtuję.
Tak prosto
Bo pewność jest piękna
lecz niepewność piękniejsza
tak właśnie czuję że wszystko upada
niczym anioł z granic niebieskich
proszę
nie tylko nie odchodź
trwajmy w tym tak długo jak możemy
próbujmy nawet jeśli cierpliwość skończy się już
proszę tak cicho
proszę
prosz..
pro..
zostań
Te dwa słowa
Te dwa słowa usłyszałam,
te dwa słowa powtórzyłam,
te dwa w końcu powiedziałam
i jest tak jak zawsze chciałam.
Może to się skończy źle
może dziś za moment krótki,
jeszcze tak przytulić Cię
tego właśnie dzisiaj chcę…
Dajmy spokój już tym słowom,
dajmy spokój sobie samym
zostaw wszystko naszym zmysłom,
zostaw wszystko naszym głowom…
Myśl jedna
Siedząc w pustym pokoju,
doceniam prostotę istnienia.
Siedząc i nic nie mówiąc,
doznaję w końcu spełnienia.
Bo świat nie jest zbyt biały,
ani zbyt kolorowy tak czuję,
a gdy bywa zbyt czarny,
po prostu go koloruję.
Uczucia to nic wielkiego,
a człowiek jest bardzo mały.
Czekam na ten dzień cudowny,
na ten dzień wielkiej chwały.
I w końcu to się zdarzyło,
strzała Amora zabiła.
Jedna z mych cichych myśli
prawie w pełni się spełniła.
By lepszy ktoś ode mnie mógł przyjść
Ona musi być lepsza ode mnie
i zapewne taka będzie.
Piękna i idealna,
cierpliwa,
wyrozumiała.
I Twoja.
Chciałabym być taka jak ona,
chociażby w połowie
Pozwól mi spróbować.
Obiecać..
Być…
Morze ryb śniętych
jestem tak zmęczona
że brak mi nawet siły na oddech
spocona dusza
przesiąkłą pożogą
przeżarta kwasem ludzkich spraw
lecz ta przyziemność jest całkiem dobra
choć skolioza moralności już dawno istnieje
morze ryb śniętych
podążaj inaczej
bo morze ryb śniętych
zgnilizna ciał i smród
odór palonych dłoni grzeszników
rozetnij żyły pradawnych dziejów
niech rozleją się flaki wrzody i czyraki
niech świat nareszcie będzie znów wolny