Imanuel:
,,Pokój temu domowi!”,
Wstęp
A jednak Einstein był w błędzie? Einstein, tak jak i Hopkins, nigdy nie poznali tajemnicy wszechświata.
Tak zaczyna się pierwsza wersja książki „Teoria wszystkiego według Imanuela”. Po czasie ta wersja została dopracowana i rozbudowana, i teraz chcę przedstawić najnowszą wersję książki Imanuela pod nową nazwą: „Einstein był w błędzie?”
Albert Einstein
Na początek przybliżę postać pewnego wybitnego fizyka.
Przypomnę sylwetkę wyjątkowego człowieka, którym był Albert Einstein, najbardziej rozpoznawalny naukowiec w dziejach świata. Przede wszystkim był fizykiem, twórcą, między innymi, teorii względności, no i oczywiście laureatem Nagrody Nobla. Sławny uczony urodził się w 1879 roku w Niemczech, w mieście Ulm. Ukończył gimnazjum w Monachium, ale już do liceum uczęszczał w Szwajcarii, w mieście Aarau. Następnie studiował na Politechnice Federalnej w Zurychu.
Na studiach poznał MilevęMarić, bardzo zdolną studentkę, która szczególnie wyróżniała się swoimi zdolnościami matematycznymi. Zresztą wykazywała się ona wieloma zdolnościami, nie tylko naukowymi. Uważa się wręcz, że była ona współautorką pierwszych prac naukowych swojego męża. Niestety, w 1902 roku zaszła w pierwszą ciążę, co mocno pokrzyżowało jej ewentualną, samodzielną karierę naukową.
Urodziła córeczkę, Lieserl, której losy nie są do końca znane.
Niedługo później, bo w 1904 roku urodził się ich pierwszy syn, Hans Albert, późniejszy bardzo zdolny i ceniony inżynier. Zresztą Albert, miał dla odmiany bardzo słabe oceny na studiach, a wręcz najniższą średnią na roku. Einstein, po ukończeniu studiów pracował w Berneńskim Urzędzie Patentowym. Tam też wydał swoje pierwsze, przełomowe prace. Ich wartość umożliwiła mu pracę wykładowcy
i tytuł profesorski w Bernie, Pradze i Zurychu.
Rok 1905 uznany został za najbardziej owocny w jego karierze. Wtedy to opublikował swoje słynne dzieło „Czy bezwładność ciała zależy od zawartej w nim energii?” Uważa się, że autorem (nie tylko tego zresztą) dzieła była jego pierwsza żona, Mileva.
W 1910 roku urodził się jego drugi syn, Edward, który w niestety cierpiał na schizofrenię.
W 1916 roku Einstein opublikował bardzo ważny tekst, poświęcony ogólnej teorii względności i grawitacji. Wówczas mieszkał w Berlinie będąc niestety już w separacji z Milevą.
Kilka lat później doszło do rozwodu.
Albert jakiś czas później wstąpił w związek małżeński ponownie, wiążąc się kuzynką Elsą, która lubiła uważać się za elegantkę
i brylować w towarzystwie. Jednocześnie tolerowała liczne romanse kochliwego męża.
Ostatecznie w 1932 roku małżeństwo opuściło Europę na zawsze. Wyemigrowali do USA, gdzie Albert pracował na uniwersytecie w Princeton.
W owym czasie pracował bez powodzenia nad ujednoliconą teorią pola. „Bóg jest subtelny, ale nie złośliwy” — tłumaczył początkowo.
Po latach przyznał jednak: „Kto wie, może jest jednak nieco złośliwy”.
Już w latach dwudziestych ubiegłego wieku Einstein interesował się polityką. Jako niemiecki Żyd z niepokojem obserwował nadejście nazizmu. Był też gorącym zwolennikiem pacyfizmu.
Niewielu pamięta, że jego pasją była też muzyka, grał całkiem dobrze na skrzypcach. Einstein jest uważany za jednego z najwybitniejszych fizyków w historii nauki mimo, iż był teoretykiem. Był autorem kilku pomysłów eksperymentalnych (doświadczenie Einsteina–de Haasa), a także technicznych. Otrzymał za nie kilka patentów.
Pisał książki, w których propagował własne teorie, m.in. „Istota teorii względności” (1922), „MeinWeltbild” (1935) oraz „Ewolucja fizyki” (1947, wspólnie z L. Infeldem).
Za fundament swoich teorii Einstein przyjął dwa postulaty: 1) prawa przyrody są jednakowe dla wszystkich obserwatorów w ruchu jednostajnym prostoliniowym; 2) prędkość światła nie zależy od ruchu jego źródła.
Wynika z nich, iż odstęp czasu między dwoma zdarzeniami nie jest bezwarunkowy, zależy bowiem od obserwatora, tak jak mierzona przez niego długość odcinka. Obydwa, arcyciekawe wyniki: relatywistyczna dylatacja czasu i skrócenie długości, zostały oczywiście poświadczone w niejednym doświadczeniu. H. Minkowski określił to jako doświadczenie czasoprzestrzeni.
Sławny wzór E = mc2 Einstein zaproponował w 1905 roku, a w 1907 przedstawił zasadę równoważności masy grawitacyjnej i masy bezwładnej, co było kluczem do ogólnej teorii względności. Jednakowoż na opracowanie całości trzeba było poczekać aż do 1915 roku. Jest podejrzenie, że wzór ten nie jest jego odkryciem, bowiem już dwa lata wcześniej opublikował go włoski samouk Olinto De Pretto, o czym Einstein najpewniej wiedział. Niemniej, Einstein na podstawie swojej teorii oparł pierwsze modele kosmologiczne, przewidywał też grawitacyjne fale czasoprzestrzeni.
Jego prace przyczyniły się do niesamowitego rozwoju nauki zwanej astrofizyką. Poprzez odkrycie teorii względności ustalił prawa grawitacji.
Wspaniały naukowiec przewidział też istnienie cząstki zwanej fotonem, co zdecydowanie potwierdziło działalność cząstek światła. Przysłużył się dobitnie uszeregowaniem zasad rządzących mechaniką kwantową i opracowaniem tej nauki we właściwy, spójny i logiczny sposób. Ogólna teoria względności zaprezentowana światu, to największe odkrycie dwudziestego wieku, nie licząc teorii kwantów. Wiele lat później okazało się, że mniej znane, ale ambitne prace Einsteina były z góry skazane na niepowodzenie.
W jego czasach nie znano jeszcze dobrze jądrowych oddziaływań: silnych ani słabych. Dopiero w latach 70. ubiegłego wieku, powstała teoria oddziaływań elektrosłabych, integrująca elektromagnetyzm
z oddziaływaniami słabymi. Idąc dalej: rozwijane są teorie
wielkiej unifikacji, łączące oddziaływania słabe z silnymi, a dopiero dalej grawitację.
Jednak Einstein pozostanie na zawsze wśród panteonu najwybitniejszych fizyków w całej historii świata, takich jak Newton czy Galileusz. Nieoceniony pozostanie jego wkład w popularyzację fizyki, a także filozofię nauki.
Aktywna kariera naukowca trwała ponad pięćdziesiąt lat i w tym czasie opublikował on ponad 450 prac, w tym 300 stricte naukowych. Nagrodę Nobla otrzymał dość późno, zresztą nawet nie odebrał jej osobiście.
Pod koniec życia Einsteina, państwo Izrael zaproponowało mu stanowisku prezydenta tego kraju, na co odpowiedział odmownie. Kilka lat wcześniej wykryto u niego znacznego guza w górnej części brzucha, co okazało się tętniakiem aorty, który ustawicznie się powiększał.
Albert Einstein zmarł 18 kwietnia 1955 roku. Zanim skremowano jego zwłoki, patolog (wbrew prawu) wyjął i utrwalił jego mózg by zostawić rozwiązanie zagadki jego geniuszu dla potomnych.
Czy ten bardzo mądry i ciekawy świata człowiek mógł mylić się
i przeoczyć teorię słowa, która jest teorią wszystkiego? Ale obojętnie która „teoria wszystkiego” byłaby przedstawiona światu, inne teorie automatycznie musiałyby ulec zniszczeniu. Bo teoria wszystkiego musi rozwiązywać wszelkie problemy i jednocześnie odpowiadać na wszystkie nasuwające się pytania. Teraz całe mnóstwo teorii to tylko hipotezy.
Takim tematom ja, Imanuel, poświęcam trochę czasu… ale o tym już na końcu tej książki.
Teoria wszystkiego
Chciałbym trochę przybliżyć temat, który tłumaczy, czym jest owa teoria wszystkiego według świata nauki. Cóż, w zasadzie do dzisiaj nie udało się połączyć teorii względności z mechaniką kwantową, a o to chodzi tak naprawdę w teorii wszystkiego.
Nic nie pasuje, różnice się nawarstwiają, a przecież celem jest opisanie w spójny sposób dowolnej ilości zjawisk fizycznych tak, aby przewidzieć wynik doświadczeń fizycznych. Bowiem mechanika kwantowa pokazuje, że rzeczywistość nie jest uwarunkowana przyczynowo, a wręcz jest przypadkowa. Jest to w zasadzie idea, która tylko pokazuje, jakie możliwości mogłaby dać teoria wszystkiego. Ale jest to działanie czysto hipotetyczne.
Prawdą jest, że żadna współczesna teoria fizyczna nie jest dokładna, a więc w pełni przekonująca.
Teoria wszystkiego Imanuela
A teraz zajmiemy się analizą teorii wszystkiego według mnie, czyli Imanuela.
W starożytnych kulturach i naukach, spotykamy się z ciekawą tezą, że słowo (wibracja ) stoi za stworzeniem wszechświata. Tymczasem, również w dzisiejszych czasach wibracja jest
wykorzystywana na szeroką skalę i wiele osób przypisuje jej niespotykaną i niewykorzystaną w pełni moc. Moja analiza słowa powstała ponad trzydzieści lat temu, opierając się na wniosku opartym na analizach tematów takich jak: czym jest czas, foton, metr, waga, wszechświat i wiele innych. Aż powstał wniosek końcowy, głoszący, że to słowo stworzyło wszystko. Po czasie doszedłem do wniosku, że właśnie wibracja jest teorią wszystkiego.
Oczywiście, mówiąc „słowo”, mam na myśli to, że to dźwięk, muzyka, czy inne odgłosy, które powstają wskutek wibracji. „Słowo” lub „dźwięk” to oczywiście jej, pewnego rodzaju synonimy. Jest wiele odpowiedników i tłumaczeń na temat słowa, które stworzyło wszystko. Zadajemy sobie oczywiste pytanie: co przeróżni autorzy mają na myśli gdy piszą „słowo” które było pierwsze i stworzyło wszystko. A może świat powstał wtedy gdy ktoś zaśpiewał piosenkę? Albo gdy widzimy jak wibracja układa nam wzory, krzyczymy: wow, tak został stworzony świat, czy to nie jest piękne?!
Wykorzystanie wibracji w naszym świecie przez różne religie, poprzez wszelakie medytacje i medycynę, zapewnia nam lepsze życie. Takie stwierdzenia można usłyszeć wielokrotnie. Ale samo stwierdzenie nie wystarczy, trzeba to przeanalizować i udowodnić, by pokazać, jak można stworzyć świat za pomocą słowa (wibracji).
Ten temat mnie bardzo zaciekawił, jak również to, czy faktycznie słowo może stworzyć atom. W zasadzie byłem po moich analizach już w pełni przekonany, ale aby to udowodnić, musiałem przeanalizować całość bardzo wnikliwie i udowodnić tę tezę. I właśnie ta książka przekazuje ogrom mojej pracy i wszystkie analizy słowa, czyli jak za pomocą słowa stworzyć wszystko. Automatycznie słowo zostaje teorią wszystkiego…
Dziś chcę ci przedstawić moją analizę dźwięku. Jest ona dla mnie najważniejszą ze wszystkich moich prac. A jednocześnie przekreśla wszystkie moje poprzednie analizy, które powstały wcześniej. Dźwięk to inaczej muzyka, nuty. Słowo też jest dźwiękiem. Jednym słowem wszystkie odgłosy słyszalne i niesłyszalne są dźwiękami. Dla celów mojej analizy załóżmy, że wszystkie dźwięki słyszalne i niesłyszalne (infradźwięki i ultradźwięki) będziemy nazywać po prostu dźwiękiem lub słowem. Założymy, że słyszymy wszystkie dźwięki (słowa). Gdy wyrównamy częstotliwość wszystkich dźwięków do słyszalnych, będziemy określać je jako dźwięk — słowo, a to jest wibracja. Taki zabieg mógłby spowodować gwałtowne przesycenie, nawet kosmosu, dźwiękiem słyszalnym.
To tylko dla ułatwienia w zrozumieniu moich analiz i przemyśleń.
Potęga dźwięku
Musisz uświadomić sobie, że dźwięk jest słowem, inaczej też wibracją. Na tym etapie musisz włączyć wyobraźnię aby zrozumieć potęgę dźwięku (słowa). Załóżmy, że obok naszego wszechświata istnieje milion takich samych wszechświatów jak nasz.
Nie jesteś w stanie temu zaprzeczyć, bo nie wiesz nawet, gdzie kończy się nasz wszechświat. Postać „Stwórcy świata” — kimkolwiek by nie był — musi postrzegać (w tym przypadku) nasz wszechświat jako jeden atom.
Teraz można analizować, w jaki sposób Stwórca słyszy dźwięk wszechświatów — poniekąd są one dla niego atomami — a wiemy, że dźwięk wydaje przedmiot, a nie atom. W takim wypadku galaktyki
są jak coś jeszcze mniejszego od atomów, na przykład jak nukleony. Teraz spójrz na dźwięk z perspektywy wszechświata. Czym jest dźwięk? Czym jest dźwięk w kosmosie wobec potęgi wszechświata? Teraz możesz dyskutować, czy atom (wszechświat) ma dźwięk?
Gdy dopiero poznajesz atom, to z tej perspektywy, czymże jest nasz dźwięk (człowieka) wobec wszechświata?
Po moich, naprawdę głębokich analizach, uważam, że względem wszechświata „nasz dźwięk” nie istnieje, jest niczym, jest nieważny. Uważam, że atom jest odwzorowaniem kosmosu w miniaturze. Można nawet śmiało założyć, że obok naszego wszechświata, również są inne wszechświaty i tworzą gromady wszechświatów, a gromady tworzą potężne skupiska gromad wszechświatów,
a skupiska wszechświatów tworzą dalej itp… tak można w nieskończoność. Teraz wyobraź sobie, że ktoś te skupiska gromad wszechświatów widzi jako atom. No to teraz mówimy już o zgoła
innym dźwięku. Czym zatem są dźwięki w wnętrzu atomu? Bo on może być gromadą skupisk wszechświatów, ale dla kogoś innego może być tylko atomem. Bowiem względem kosmosu galaktyka jest
i będzie mniejsza od atomu. Również dla „Stwórcy” cała struktura jest atomem.
Załóż — choć trudno sobie to wyobrazić — że atom to wszechświat. Wyobraź sobie, że jesteś tak wielki jak wszechświat. Jaki dźwięk naszego wszechświata usłyszysz, jak myślisz? A jaki ludzki dźwięk usłyszysz? Bo jeśli rozpatrujesz i analizujesz dźwięk z pozycji zwykłego człowieka, to z tej perspektywy nigdy nie poznasz prawdy o dźwięku. Dźwięk zawsze będzie mniej ważny dla ciebie. Ludzie uznali samych siebie za centrum wszystkiego, a swój dźwięk za bardzo ważny, co jak wyżej wykazałem jest iluzją. Ludzie uznali się na niezniszczalnych
i wszechmocnych. A coś takiego jak dźwięk, nawet nie zaprzątało ich uwagi. Uznałeś więc, że łatwo można opanować i wyprzedzić dźwięk. Natomiast w kosmosie już sam nie wiesz czy jest dźwięk, czy go nie ma. Jednak zasadniczo w kosmosie też potrzebujesz dźwięków aby był ruch, a ruch to przecież dźwięk, bez dźwięku nie ma ruchu.
A więc kosmos to jeden potężny dźwięk, dla ciebie niesłyszalny
i bardzo tajemniczy. Zresztą, sam już to chyba zrozumiałeś.
Jednym słowem, dźwięk jest potęgą, której nie rozumiemy do końca. Dźwięk nie został zbadany należycie starannie. Bez dźwięku nie ma życia, nie ma po prostu nic.
Zaznaczmy jeszcze raz: gdy chcesz aby istniał kosmos to jego ruch musi posiadać dźwięk. Ruch jest dźwiękiem, ruch to dźwięk. Brak dźwięku to brak ruchu. A rozumiesz czym jest ruch i gdzie on jest?
Nie wiem, czy już zrozumiałeś i zdajesz sobie sprawę z potęgi dźwięku, czyli również potęgi słowa. Czy rozumiesz, jaki dźwięk ma wszechświat? Jest on niewyobrażalnie potężny. A galaktyki i układy słoneczne, jakie one mają dźwięki?
Jak już wiem, że ty wiesz, że wszechświat to dźwięk, poszukajmy może źródła tego dźwięku. Wracając do proporcji „Stwórcy” względem kosmosu: skupmy się na odgłosach galaktycznych.
Uznałeś działanie dźwięku tylko według tego, co teraz widzisz,
a dokładnie słyszysz. Teraz pomyśl z perspektywy wszechświata: jaki rodzaj dźwięku występuje w kosmosie? Jeśli cały układ słoneczny jest mniejszy od atomu, a ty słyszysz dźwięki galaktyczne i odgłosy wszechświata, to jakie dźwięki są w kosmosie?
Jest ich wiele, tylko ty ich nie rozumiesz. Nie odbierasz, nie słyszysz. Powtarzam — bez dźwięku nie ma żadnego życia i tym bardziej żadnego obiektu. Bo każdy obiekt lub struktura to dźwięk, nawet ten który nie jest w ruchu.
Nasz wzrost
My, ludzie, wszystko odbieramy względem siebie, jeśli nie słyszymy, to uznajemy że nic wokół nas nie ma, nic się nie dzieje. To dotyczy również odniesienia do naszego wzrostu. Na przykład, gdyby ktoś miał cztery metry wzrostu, swój krok uznałby jako metrowy i przyjąłeś by swój wzrost jako 1,80 m. A gdyby z kolei twój wzrost mieścił się w granicach dziesięciu metrów, to pewnie i krok byłby większy. Wtedy analogicznie twój świat (czyli nasza Ziemia) też zmieniałby swoje wymiary (w przelicznikach) odpowiednio do twojego postrzegania go i punktu odniesienia. I automatycznie zmieniłby się obrót i prędkość naszej planety. To oczywiście pociągałoby za sobą również zmianę czasu.
Pytanie brzmi: jak byśmy postrzegali ten świat jako 10-metrowe giganty? Idąc dalej: gdybyś miał pół metra wzrostu, to czy dalej swój krok oceniłbyś jako metrowy? Oczywiście, że tak. Czyli jednak przyjąłeś swój wzrost jako 1,80 m i na tym oparłeś wielkość ziemi i jej prędkość.
To wszystko oznacza względność według pewnych reguł, którymi określasz czym jest metr, czas i dźwięk. Wszystko ustaliłeś według siebie, z jednej strony tak powinno być, ale tylko tu na Ziemi, gdzie indziej już jest inaczej i twój przelicznik nie sprawdzi się. Zresztą nieważne jaki miałbyś wzrost, zawsze będziesz zakładał krok jako metr. Masz więc pół metra wzrostu, a widzisz siebie jako giganta dwumetrowego, jednak wtedy twój świat, a dokładnie Ziemia też zmienia swoje parametry. Niemniej jednak czas atomowy byłby bez zmian, miałby dalej 9192631770 cykli na jedną sekundę, przy dobie mającej pięćdziesiąt godzin.
Można powtórzyć pytanie: a gdybyś był wielki jak wszechświat, to jak postrzegałbyś swój świat? Zapewniam cię, że tak jak teraz, bez żadnych zmian.
A jak myślisz, jaki naprawdę masz wzrost teraz? Tak powstaje parodia czasu, prędkości i czasu atomowego, i to tylko dzięki zmianie parametrów wzrostu. O tym można pisać i pisać. Więcej szczegółów znajdziesz w mojej książce „Atlantyda iluzja”, ale aby w to uwierzyć, muszę ci przedstawić teorię słowa.
(zobacz na rysunku widzisz trzy światy: mały o wzroście 50 cm, średni to wzrost 1.80 metra, duży zaś ma 4 metry wzrostu. To rebus, rozwiąż zadanie i wskaż, który świat należy do danego rodzaju ludności, według wzrostu oczywiście).
Dźwięk według nauki
A więc zacznijmy moją analizę dźwięku (słowa). Dźwięki według nauki, to dość indywidualne wrażenia słuchowe. Odnoszą się nie tylko do nas ludzi, ale i zwierząt. Powstają wskutek zmiany ciśnienia w ośrodku słuchowym. Ciśnienie to nazywamy akustycznym. Fale dźwięku rozchodzą się w różnych środowiskach. Ważne, że są to środowiska sprężyste, podlegające zmianom ciśnienia i gęstości. Wrażenia słuchowe są rezultatem pobudzenia przez falę dźwiękową ośrodków słuchowych w mózgu. Badaniem dźwięku zajmuje się dział fizyki zwany akustyką. W powietrzu dźwięk, a właściwie fala dźwiękowa rozchodzi się z prędkością 340 m/s. Cechy dźwięku zależą od wysokości, czasu trwania, barwy i głośności czy natężenia fali.
Fala dźwiękowa ma charakter podłużny, co oznacza, że kierunek zagęszczania i rozrzedzania się cząstek jest zgodny z kierunkiem rozchodzenia się fali. Częstotliwość dźwięku mierzona jest w Hz
(w hercach). Czas trwania dźwięku jest związany z czasem, w ciągu którego trwa drganie cząsteczki ośrodka w którym rozchodzi się fala dźwiękowa. Barwa dźwięku pozwala wyodrębnić dźwięki o tej samej wysokości i głośności. Natężenie jest uwarunkowane od amplitudy fali dźwiękowej. Jej kształt zależy ściśle od maksymalnej zmiany ciśnienia danego ośrodka.
Następną własnością określającą dźwięk, jest jego akustyczne widmo. Widmo dźwięku oznacza pewien zestaw tonów, posiadających określone częstotliwości i amplitudy. Dźwięki posiadają zwykle częstotliwości od 16 Hz do 20 kHz. Istnieją też infradźwięki niesłyszalne dla ludzkiego ucha. Są to fale bardzo długie o częstotliwości poniżej 20 lub 16 Hz. Powstają w środowisku naturalnym jak i w wytworzonym przez człowieka. Dźwięki powyżej 20 Hz nazywane są ultradźwiękami. Są również niesłyszalne dla ludzkiego ucha. Odbierają je niektóre zwierzęta i wtedy nazywamy to echolokacją. Hiperdźwięki rozchodzą się tylko w kryształach, osiągają częstotliwość powyżej 100 mHz.
Poziom natężenia dźwięku wyrażamy w decybelach. Jego głośność
w fonach.
Analiza dźwięku ma różne zastosowania w codziennym życiu.
Jest wykorzystywana do badania właściwości hałasu, mowy czy brzmienia instrumentów muzycznych. W zmaganiach z nadmiernym hałasem pomaga zastosowanie odpowiednich materiałów dźwiękochłonnych. Ale zacznijmy od początku i przejdźmy do mojej analizy dźwięku.
Moja analiza dźwięku
Ruch to dźwięk, a jednocześnie aby powstał dźwięk, potrzebny jest ruch. Ruch nie powstanie bez dźwięku, a dźwięk nie powstanie bez ruchu (wibracji). Powstaje pytanie: gdy wyeliminujemy dźwięk z obiektu, jaki kształt powinien przyjąć nasz obiekt? Bo przecież nie może trwać w ruchu i w bezruchu, bez żadnego dźwięku.
Myślę tu o ruchu nawet na poziomie cząsteczkowym. Cały ruch (drżenie) musi się zatrzymać przy założeniu, że zabraknie dźwięku.
Jak można zatrzymać dźwięk jeśli nawet w kamieniach jest ruch? Jaki to będzie stan?
Bez ruchu człowiek zapewne umrze. A nawet skuszę się powiedzieć, że nie wyparuje, tylko zniknie gwałtownie, nie zastawiając żadnego śladu tylko dlatego, że zabrakło dźwięku.
Brak dźwięku (słowa) to brak ruchu, a brak ruchu to brak obiektu
w naszym świecie. Bez dźwięku nie wykonamy żadnego ruchu. Musisz uświadomić sobie, że brak dźwięku oznacza brak czegokolwiek w tym świecie. Nasz świat jest oparty na dźwięku (słowie).
A jeśli odniesiemy te teorie do środowiska wodnego? Czym będzie świat wodny bez dźwięku i bez ruchu? I dalej: czy ogień będzie trwał bez dźwięku? Czy może będzie nowa metoda gaszenia pożaru dźwiękiem? Wystarczy zmienić dźwięk ognia, a pożar zgaśnie
w sekundę, czy to możliwe?
A gdy cały wszechświat pozbawimy dźwięku, co się wtedy wydarzy? Odpowiem: wszystko zniknie w sekundę i zostanie tylko pustka.
Właśnie taki był wszechświat na początku. Bo bez dźwięku nic nie może istnieć, wszystko co nas otacza, wydaje jakiś dźwięk na różnych częstotliwościach. Brak dźwięku oznacza brak obiektów. Mogę chyba przedstawić wniosek, że choćby użyć mnóstwo energii i siły, to i tak bez dźwięku nie wykona się żadnego ruchu. Z kolei mając tylko dźwięk, bez energii i paliwa, możesz wykonywać dowolną ilość ruchów.
Tak właśnie powstaje paradoks.
Ty nie potrzebujesz energii, potrzebujesz tylko fal dźwiękowych (dźwięku, słowa). Dźwięk nas napędza.
Mówimy również o dźwiękach, których ty nie słyszysz. Powstaje słuszne pytanie: czy możesz wyprzedzić dźwięk, jeśli bez niego nie zrobisz ani jednego ruchu? A więc nic i nikt bez dźwięku nie zrobi żadnego ruchu, czyli dźwięk jest najszybszy.
Jeśli jednak nie wierzysz, zlikwiduj dźwięk obiektu przed metą. Obiekt zniknie, a metę przekroczy dźwięk wygenerowany przez obiekt. Teraz zabierz obiekt: brak obiektu to brak dźwięku. Będę udowadniał, że dźwięk tworzy obiekt, który może posiadać wiele innych dźwięków, które mogą przekroczyć metę bez obiektu, tylko jako dźwięk tego obiektu.
Generalnie dźwięk istnieje bez konkretnego źródła w przestrzeni. Dźwięków jest wiele, ale o tym, o którym ja piszę, pewnie jeszcze nie słyszałeś. Obiekt nie może wyprzedzić dźwięku. Choćby był nie wiadomo jak szybki, nawet jak foton, to dźwięk zawsze jest przed wszystkim, również przed fotonem.
Dźwięków jest wiele, ty wyprzedzasz niby dźwięk ruchu — na przykład silnika — ale innego dźwięku już nie… powolutku dojdziemy i do tego. Zresztą uważam, że dźwięku ruchu nie jesteś w stanie wyprzedzić,
bo minimalny ruch tworzy dźwięk. Dźwięk niejako już jest przed ruchem. Dźwięk zawsze jest przed obiektem.
Dźwięk i światło, zamieniamy miejscami
Trudno to zrozumieć, ale załóżmy, że dźwięk byłby widzialny naszymi oczami tak jak światło. Możesz to sobie wyobrazić? Jeśli tak, to teraz wyobraź sobie dalej, że światło jedynie słyszysz.
Jest burza i pierwsze co zobaczysz to dźwięk, a na końcu usłyszysz błyskawicę. Widzieć a słyszeć: założyłeś to jako coś jednakowego,
a przecież można to porównać.
Twoje oczy dostrzegają gwiazdy oddalone o miliony lat świetlnych,
a twoje ucho słyszy tylko najbliższą okolicę.
Dźwięk nie jest dla ciebie dostępny w całości. A to co jest niedostępne, jest zazwyczaj mocniejsze od odkrytych wcześniej rzeczy. Więc nie możesz zakładać, że to co widzisz jest szybsze od tego co słyszysz.
Wiem, jeszcze nie rozumiesz mojej analizy, ale musisz uświadomić sobie, że jest wiele dźwięków. Ty myślisz o dźwięku, o ruchu lub dźwiękach wytwarzanych, ja zaś mówię o dźwięku pierwotnym. Przy nim jesteś zawsze z tyłu, bo on jest i będzie zawsze jako pierwszy. Może wydaje ci się to trochę niewiarygodne, wręcz absurdalne,
ale tak jest. We wszechświecie nie rządzi energia czy światło, tylko dźwięk, zwany też słowem.
Słowo jest najpotężniejsze. Ono generuje wszystko, nawet energię
i twój foton. Foton to dźwięk; foton generuje dźwięk (słowo).
Nie potrzebujesz znawców energii, tylko znawców słowa, bo bez słowa nigdzie nie zajdziesz. A jak będziesz mieć słowo czyli dźwięk, zrobisz wszystko, co tylko chcesz.
Nie wiem, czy już dostrzegasz siłę dźwięku, czy jeszcze nie. Gdy wyciszymy dźwięk, wszystko zniknie, bo w tym wszechświecie nie ma stanu bez dźwięku (słowa), nie znajdziesz niczego, co nie miałoby swojego brzmienia, słowa. Tu wszystko ma swój dźwięk, wszystko się na nim opiera.
Czy atom tworzy dźwięk? Nauka mówi, że przedmiot tworzy akustykę, czy to nie paradoks? Zabierz atom i już nie masz przedmiotu.
Tu powstaje odpowiedź: to atom i cząsteczki tworzą dźwięk. Przedmiot to zbiór atomów, brak atomów to brak przedmiotu.
A już foton i jego prędkość to potęga dźwięku. Jeśli foton uznasz za energię, to idąc dalej tym tropem wiesz, że energia to proces,
a proces generuje dźwięk: nic innego. Dźwięk to proces, na
przykład ruchu. Brak jakiegoś procesu to brak ruchu, a to oznacza brak fonii — dźwięku (słowa). Ale po kolei, zaraz dojdziemy i do tego.
Atom
Wszyscy wiemy co to atom. Wszyscy o nim słyszeliśmy, choćby w szkole. Ale przypomnimy sobie.
Atom to specyficzny układ elementarnych cząstek. Z atomów składa się materia. Po raz pierwszy, nazwy tej użył Demokryt z Abdery, żyjący 400 lat p.n.e. Domyślał się już wtedy, że istnieje granica podziału materii. Natomiast John Dalton w 1803 roku obwieścił, że każdy pierwiastek składa się z różnych atomów. On też wprowadził do nauki pojęcie ciężaru atomowego. W 1911 roku powstał model atomu. Pierwsze zdjęcie atomu świat zobaczył dzięki mikroskopowi elektronowemu w 1970 roku. Atom ma kształt kulisty i różne rozmiary. Dokładnie obserwować go można tylko za pomocą skaningowego mikroskopu tunelowego.
Atom jest elektrycznie obojętny, ale tylko wtedy gdy liczba elektronów jest równa liczbie protonów. W środku każdego atomu znajduje się jądro atomowe. W skład jądra wchodzą protony, czyli cząstki naładowane ładunkiem dodatnim i neutrony, czyli cząstki bez określonego ładunku. Liczba protonów w jądrze jest równa liczbie porządkowej pierwiastka w okresowym układzie pierwiastków chemicznych Mendelejewa. Ogólnie protony i neutrony nazywamy nukleonami. Jądro otacza chmura elektronów. Elektrony naładowane są ładunkiem ujemnym.
O masie atomowej decydują tylko protony i neutrony. Elektrony są zbyt małe. One decydują jednak o własnościach chemicznych atomu. Elektrony z jądrem łączy oddziaływanie elektromagnetyczne. To samo oddziaływanie pozwala atomom łączyć się w cząsteczki. Zbiory atomów o tej samej liczbie atomowej tworzą pierwiastki chemiczne. Atomy mające tę samą liczbę protonów, ale różniące się liczbą neutronów w jądrze nazywamy izotopami.
Tyle szczegółów. Chyba wystarczy. Teraz zbudujmy atom, wszechświat i człowieka od podstaw — i zaczniemy od zupy pierwotnej.
Początek wszechświata i zupa kwarkowo-gluonowa
Czy można z pustki stworzyć wszechświat, ale zgodny ze „zdrową” nauką? Naukowcy do dzisiaj nie są przekonani na sto procent, co do sposobu w jaki narodził się nasz wszechświat. Najbardziej przekonującą teorią jest dla nich Teoria Wielkiego Wybuchu. Zjawisko, które nieustannie ciekawi wszystkich, czyli początek wszystkiego. Pojęcie to określa powstanie naszego wszechświata. Ogólnie pod tym pojęciem kryje się wszystko,
co składa się na fizyczny kosmos. Ale po kolei.
Teoria wielkiego wybuchu
Najpierw materia skupiona była na stosunkowo małym (bo zależy to od punktu odniesienia) obszarze. Wszystko aż drżało od przeładowania materią. W końcu coś drgnęło i „ruszył czas”, a przestrzeń zaczęła się rozszerzać. Dokładne hipotezy tłumaczą, że wszystko zaczęło się od stanu zwanego osobliwym, po którym nastąpiła faza rozszerzania, która zresztą trwa do dzisiaj. Hipotezy zakładają też (po żmudnych obliczeniach i analizach) że wybuch nastąpił około 14 miliardów lat temu. Za prawdziwością hipotezy przemawia prawo Edwina Hubbla, które dostarczyło dowodów, że wszechświat się rozszerza. Jest to oparte na obserwacji oddalających się mgławic. A dokładnie im dalej jest mgławica tym bardziej wykazuje ona przesunięcie do czerwieni i tym większa jest jej prędkość.
Od czasu zaakceptowania Teorii Wielkiego Wybuchu (co nie było takie oczywiste) naukowcy zajęli się jego początkiem.
Za najważniejszy dowód wybuchu uważa się promieniowanie
szczątkowe, będące pozostałością po niezwykle gorącym promieniowaniu w początkach wszechświata. Zostało ono odkryte dopiero w latach sześćdziesiątych XX wieku.
Wracając do pierwszych sekund od wybuchu — na początku był to milion miliardów stopni, później tysiąc miliardów. W drugiej minucie temperatura znacznie spadła w związku z czym neutrony zaczęły łączyć się z protonami przez co powstały jądra deuteru, helu
i niewielkie ilości litu. Po pięciu minutach temperatura ciągle spadała i cały proces zatrzymał się na etapie lekkich atomów, fotonów, swobodnych elektronów i neutronów. Elektrony i jądra atomowe połączyły się ze sobą na zasadzie odwrotnych ładunków. Jednak jeszcze przez trzysta tysięcy lat rozbijały je silne fotony.
Było tak dopóki temperatura znów się nie obniżyła.
Przy okazji warto nadmienić, że nadal nie bardzo wiemy co działo się przed Wielkim Wybuchem… Według naukowców w tym czasie królowała mieszanina zwana zupą prebiotyczną, czy też pierwotną. Była to mieszanka naszpikowana związkami organicznymi takimi jak: wodór, amoniak, woda czy metan lub azot. Z takiej mieszanki powstały następnie aminokwasy, czyli białka. Najprawdopodobniej swój udział w procesie miały uderzenia piorunów, a ewolucja ta trwała zapewne wiele milionów lat. Jednak jeśli nikt nie wie jak to wszystko powstało może to nazwać magią albo cudem stworzenia. Teraz czas na moją analizę dźwięku.
Spójrzmy jeszcze raz na początek wszechświata i na mieszaninę plazmy, czyli roztwór kwarkowo-gluonowy. Roztwór ten powstał zaraz przed Wielkim Wybuchem. Ciecz była w ciągłym
ruchu i brzmiała dźwiękiem kwarkowo-gluonowym lub prebiotycznym. Nazwa jest najmniej ważna.
Taka właśnie „zupa” tworzyła (według moich analiz) masywny dźwięk.
Teraz pytanie do naukowców: czy ta zupa posiadała dźwięk? Według mnie posiadała wiele dźwięków. Chyba nikt nie jest w stanie określić jaki to był rodzaj brzmienia. Ale to dzięki dźwiękom można tak wiele stworzyć.
Definicja dźwięku jako procesu w naturze
Z jaką mocą brzmiał wtedy ów roztwór? Czy to był dźwięk samych kwarków, czy ich uderzeń o siebie? Odgłos, fonia, powstaje na skutek procesu, który zachodzi w naturze. A więc początkowo owa „zupa” była dźwiękiem.
Cymatyka
Ogólnie, ten stan spełnia warunki gałęzi nauki zwanej Cymatyką. Zajmuje się ona kształtami nadawanymi przez fale akustyczne. Generalnie, fale te określa się jako pewnego rodzaju zaburzenie, które polega na przemieszczaniu się energii. Energia ta wpływa na cząsteczki, które pod jej wpływem zaczynają drgać,
tworząc rodzaj sprężystego ośrodka. Istotą procesu jest właśnie owo drganie czy też drżenie.
Roztwór pierwotny posiada dźwięk i budulec, a więc może już tworzyć wszechświat za pomocą fal akustycznych. Uwaga, podałem pierwszą metodę tworzenia naszego świata w sposób naukowy! Jednym słowem, możemy zbudować wszechświat za pomocą dźwięku (wibracji), pomijając sobie spektakularny Wielki Wybuch, a opierając się tylko na brzmieniu i budulcu zupy pierwotnej. Spełniamy wszystkie kryteria aby tworzyć za pomocą fal akustycznych,
a mianowicie mamy dźwięk zupy kwarkowej i budulec, czyli kwarki gluonowe.
To jest pierwsza metoda tworzenia wszechświata za pomocą słowa, w sposób zgodny z nauką. Czas tworzenia jest tu niepotrzebny, ale to oczywiście poniżej opiszę. Taką materię możemy nazwać białą niewidzialną materią. Cymatyka wykorzystuje budulec, który możesz zobaczyć. A niewidzialna biała materia to atomy i różne cząsteczki. Używając fal akustycznych zbudujesz wszystko co tylko dusza zapragnie, przy pomocy atomów i cząsteczek. Jak działa biała, niewidzialna materia? Aby to zrozumieć, wykorzystam przykład.
Gdy podnosisz za pomocą wibracji jakiś przedmiot, to pod tym przedmiotem powstaje pole złożone z atomów, które utrzymuje ten przedmiot. Za parę lat będziemy podnosić przedmioty ważące tony. Może być tak, że gdzieś zerwie się most, a wtedy przyjedzie ekipa i podniesie go za pomocą fal dźwiękowych i będzie przez jakiś czas go
utrzymywać. Operacja będzie trwać bardzo krótko. Most nadal będzie się unosił przy pomocy fal akustycznych i wtedy będzie można puszczać ruch z powrotem.
Jednym słowem, most będzie lewitował w przestrzeni. Tym samym przybędzie nam tysiące nowych możliwości budowania dźwiękiem. Będziemy jeździć, a w zasadzie lewitować swoim autem. To nie magia, tylko kolejny ruch w wykorzystywaniu fal dźwiękowych przez człowieka. To nas czeka już w niedługim czasie.
Ale ktoś inny powie: po co podnosisz most, jeśli możesz stworzyć samo pole, które będzie generować niewidzialny most za pomocą atomów. Zgadzam się, święta racja. Atomy i cząsteczki muszą trzymać ten most w powietrzu, a więc po co mają to robić, gdy mogą stworzyć płaszczyznę bez mostu, po której można będzie jeździć.
Most utrzymują atomy. Gdy zabierzemy tradycyjny most, a pole dźwięku zostawimy, to ono dalej będzie takie samo jak wtedy, gdy podnosiło most. Będzie imitować most „przeźroczysty”, a dokładnie płaską płaszczyznę mostu.
Tak, wszyscy powiedzą, że widząc most, odczuwają większe poczucie bezpieczeństwa i pewną stabilność. Gdy masz przemieszczać się