E-book
14.7
drukowana A5
36.68
drukowana A5
Kolorowa
58.76
Dzienniczek syna marnotrawnego

Bezpłatny fragment - Dzienniczek syna marnotrawnego

Bloger

Objętość:
120 str.
ISBN:
978-83-8155-845-7
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 36.68
drukowana A5
Kolorowa
za 58.76

22.04.2019

Pije kawę. W moim studiu domowym. Sporo czasu minęło. Jest 3 w nocy. Zapalone światło.

W tle leci muzyka. Cicho ale wyraźnie. Mam dobre basy. Przeglądam ostatnie wydarzenia z ostatnich dni — Zamach terrorystyczny w Sri Lanca. Z terrorystami się nie negocjuje napisałem ostatnio w poście.


https://historia.org.pl/2018/12/26/najwazniejsze-rocznice-historyczne-2019-jakie-wydarzenia-bedziemy-obchodzic-w-2019-roku/

W roku 2019 będziemy obchodzić przede wszystkim 450. rocznicę zawarcia unii lubelskiej. Polski parlament szczególnie uhonorował także powstania śląskie, Annę Walentynowicz, Gustawa Herlinga Grudzińskiego, Stanisława Moniuszkę, Marię Szymanowską oraz Ligę Morską i Rzeczną. Jednak okrągłych rocznic przypadających na przyszły rok jest więcej. Ważniejsze zebraliśmy dla Was poniżej.

Rokiem 2019 ogłoszono:

Rok 2019 Rokiem Unii Lubelskiej w 450-lecie jej zawarcia

Rok 2019 Rokiem Powstań Śląskich

Roku 2019 Rokiem Anny Walentynowicz w 90. rocznicę urodzin

Rok 2019 Rokiem Gustawa Herlinga-Grudzińskiego w 100. rocznicę urodzin

Rok 2019 Rokiem Stanisława Moniuszki w 200. rocznicę urodzin

Rok 2019 Rokiem Marii Szymanowskiej w 230. rocznicę urodzin

Rok 2019 Rokiem Ligi Morskiej i Rzecznej

Ważniejsze rocznice w Polsce i na świecie:

Podział administracyjny Polski w latach 1975–1998, sprzed reformy z 1999 r.

Styczeń

1 stycznia 1999 r.

20. rocznica przeprowadzenia reformy administracyjnej, reformy służby zdrowia i reformy systemu ubezpieczeń społecznych w Polsce.

5 stycznia 1919 r.

100. rocznica zdobycia lotniska Ławica przez powstańców wielkopolskich.

15 stycznia 1869 r.

150. rocznica urodzin Stanisława Wyspiańskiego, polskiego poety i dramaturga.

18 stycznia 1919 r.

100. rocznica powstania PCK.

18 stycznia 1519 r.

500. rocznica urodzin Izabeli Jagiellonki, polskiej królewny, księżniczki litewskiej, królowej i regentki Węgier.

19 stycznia 1919 r.

20. rocznica powołania Instytutu Pamięci Narodowej.

Luty

6 lutego 1989 r.

30. rocznica rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu w Warszawie z udziałem przedstawicieli rządu i opozycji.

8 lutego 1919 r.

100. rocznica powołania Najwyższej Izby Kontroli.

12 lutego 1809 r.

120. rocznica urodzin Abrahama Lincolna, 16. Prezydenta Stanów Zjednoczonych.

16 lutego 1939 r.

80. rocznica urodzin Czesława Niemena, polskiego piosenkarza i kompozytora.

24 lutego 1929 r.

90. rocznica urodzin Zdzisława Beksińskiego, polskiego malarza.

Marzec

6 marca 1909 r.

110. rocznica urodzin Stanisława Leca polskiego poety, satyryka i aforysty.

16 marca 1999 r. Ceremonia z okazji przystąpienia Czech, Węgier i Polski do Traktatu Północnoatlantyckiego / fot. nato.int

12 marca 1999 r.

20. rocznica przyjęcia Polski, Czech i Węgier do NATO.

14 marca 1879 r.

130. rocznica urodzin Alberta Einsteina, niemieckiego fizyka.

15 marca 1989 r.

30. rocznica weszło w życie nowe prawo dewizowe, które zalegalizowało prywatny obrót walutami. Zaczęły powstawać pierwsze kantory.

19 marca 1869 r.

150. rocznica urodzin Józefa Mehoffera, polskiego malarza, witrażysty, grafika.

22 marca 1609 r..

410. rocznica urodzin Jana II Kazimierz, król Polski.

Kwiecień

1 kwietnia 1919 r.

100. rocznica powołania Głównego Urzędu Miar w Warszawie.

4 kwietnia 1949 r.

60. rocznica utworzenia Paktu Pólnocnoatlantyckiego (NATO).

16 kwietnia 1789 r.

230. rocznica wyboru George’a Washingtona na prezydenta USA.


KONIECZNOŚĆ OBSERWACJI SIC!!!


Muszę sobie i ludziom w tym lekarzom dać czas — co najmniej rok nie tydzień a rok — W ostatnich dniach dałem tą notatkę do mojej książki — to dobrze nie cofam tego lecz muszę dodać i to na początku — nie czuje się jeszcze na tyle dojrzały aby ogłaszać publicznie — że zostałem w pełni uzdrowiony z mojej choroby — depresja przewlekła z objawami schizofrenicznymi — emocje muszą opaść — muszę siebie poobserwować — dać ludziom mnie poobserwować — odstawianie leków musi trochę potrwać z medycznego punktu widzenia // http://online.synapsis.pl/…/Zespol-odstawienia-po-lekach-pr…

Zespół odstawienia po lekach przeciwdepresyjnych

W krótkim czasie po zakończeniu kuracji lekami przeciwdepresyjnymi (LPD) mogą wystąpić dwa niekorzystne zjawiska. Pierwszym jest nawrót choroby podstawowej (jest nią zazwyczaj depresja albo zaburzenie paniczne), drugim, wystąpienie osobnej grupy objawów, nazywanych odstawiennymi albo zespołem odstawienia po lekach przeciwdepresyjnych.


Na podstawie: Heitzman J. Zespół odsta­wie­nia leków przeciw­depre­syj­nych. Mate­ria­ły XI Konfe­ren­cji Szkole­niowo-Nauko­wej. Zako­pane 20—22.01.2006.

Objawy odstawienne występują tylko u mniejszej części osób, które nagle przerywają leczenie lekiem przeciwdepresyjnym. Symptomy często są łagodne i stopniowo ustępują, mogą jednak trwać dłużej i być bardzo dokuczliwe. Ocenia się, że nasilone objawy odstawienne występują u 3—5% osób.


Ryzyko pojawienia się objawów odstawiennych jest inne w wypadku różnych leków przeciwdepresyjnych. Najczęściej objawy te występują w wypadku odstawienia wenlafaksyny i paroksetyny.


Objawy zespołu odstawienia mogą pojawić się już w pierwszej dobie od przyjęcia ostatniej dawki leku i utrzymywać się z różnym natężeniem do trzech tygodni. Szczególnie charakterystycznymi objawami są zawroty głowy, nieprawidłowe odczucia w obrębie skóry (tzw. parestezje) oraz odczucia przechodzenia prądu elektrycznego. Zespół odstawienia może obejmować jednak wiele objawów, takich jak:


obniżenie nastroju, napady płaczu lub nastrój euforyczny

niepokój, rozdrażnienie, napięcie psychiczne

niemożność koncentracji,

bezsenność, uporczywe koszmary senne

nudności, wymioty, biegunki

jadłowstręt

zawroty i bóle głowy

skurcze grup mięśni (dystonie), drżenia mięśniowe

obfite pocenie się,

osłabienie, objawy grypopodobne, bóle mięśniowe, katar

Objawy zespołu odstawienia ustępują zwykle w ciągu 24 godzin po ponownym wprowadzeniu ostatniej dawki leku przeciwdepresyjnego.


17. 04 2019

PRZEKAZ;

Przedwczoraj w nocy. Przedwczoraj ktoś się za mnie pomodlił przed obrazem Jezusa Miłosiernego… przekaz pierwszy — myśl — zaraz potem; tej samej nocy usłyszałem bardzo wyraźnie przekaz — wiele sytuacji informacji przemknęło mi naraz w głowie jak nagły flesz — przemknęło mi przez głowę — to nie był głos — który nagle się pojawił — to było coś

co zrobiło coś odwrotnego niż stan nagłego olśnienia — przekaz — który zaowocował tym że zaraz pewne rzeczy zaczęły się szybko dziać — jesteś uzdrowiony — zaraz zacznie się prawdziwy atak — stan depresji — stany psychotyczne — a zacznie się to wtedy gdy — zobaczysz parę znaków — jeden po drugim — po każdym z nich będziesz czuł się coraz gorzej. Aż nadejdzie znak ostatni — dowiesz się ostatecznie dlaczego tak się dzieje — potem będziesz stopniowo czuł się — coraz lepiej licz się z potrzebą modlitwy i walki — koniec przekazu — to nie był głos lecz myśli które nie słyszałem lecz widziałem myślałem i zaraz zacząłem widzieć owoce tej myśli — myśl powstała — zaczęło się dziać — realizować — kropka.


Wczoraj wieczorem zadzwoniłem do przyjaciółki która potwierdziła że to ona się modliła i że powiedziała mi dokładnie to co powiedziała ta OSOBA w przekazie — Przyjaciółka najpierw nie wiedziała ze tak było zadzwoniła do mnie po moim telefonie i to powiedziała potwierdziło się i parę innych osób mi wczoraj powiedziało nie zależnie od siebie że muszę wybrać.


Blanka poleciła mi wtedy książkę autorstwa egzorcysty Piotra Glasa — Dzisiaj trzeba wybrać — fr. z książki; Mowa o wierze.

Cytat;

„One tylko utwierdzają, ale ona musi być na początku. Trzeba jednak pamiętać, że ten skarb nosimy w glinianym naczyniu. Trzeba go strzec za wszelką cenę, to jest ewangeliczna perła.”


TYDZIEŃ WCZEŚNIEJ — DZIENNICZEK 5.04 2019


„I put in what last wrote a lot of energy or people would want to buy it, nobody wants to subscribe to my channel, despite the fact that he is packing in this gigantic energy nobody cares”


„wpakowałem w to co ostatnio pisałem bardzo dużo energii czy ludzie by chcieli to kupić nikt nie chce subskrybować mojego kanału pomimo że pakuje w to gigantyczna energie — nikogo to nie obchodzi”


Witam. Po wielu porażkach; — porozmawiałem sam ze sobą. zamieniłem się w bardzo — na wskroś realistycznego faceta; — który patrzy na to z boku. Na te porażki. i podsumowałem się; Oto efekt.


Sądzę że jesteś wrażliwym co zresztą usłyszałeś od wielu osób zdolnym; — co też usłyszałeś; — wartościowym co też usłyszałeś od jednej osoby — co cię zaskoczyło — lecz sądzę, że mimo to nie jesteś w stanie; — nie masz takich możliwości — na razie — abyś samemu uniósł ten pomysł; — który z gruntu jest cholernie ambitny — lecz wymaga na dzień dobry genialnej formy. Obejrzyj sobie kolego film, Tolkien; — zobacz ile on musiał władować pracy i energii aby wydać pierwsza książkę. Ty robisz to nazbyt impulsywnie i nie emocjonalnie; — lecz zbyt impulsywnie — oznacza to że wysłałeś do wydawnictwa komiksowego; — materiał który z gruntu nie unosi sam tego tematu — który przedstawiasz. Jeżeli już; — to powinieneś wysłać — bardzo dopracowany materiał i jak chcesz wysyłać krótki materiał to tym bardziej przyłóż się do formy i bądź bardziej plastyczny bardziej z efektem WOW. A tak w ogóle to nie wystarczy bo powinieneś napisać całą powieść bo historia która przedstawiasz jako mały epizod jest nie poważna w stosunku do wymagań tematu.

energia

pochodzi zawsze

z wytrwałości i pracy

nigdy nie jest sama

z siebie aktem jednorazowym

10 lat wcześniej

Lot do Londynu
dzienniczek

W 2007 roku poleciałem do Londynu. Pierwsza od wielu wielu lat wyprawa samolotem ( Pierwsza w życiu wyprawa miała miejsce w 1986 roku do Gdańska z Warszawy. — Trwała zaledwie czterdzieści minut.) Ten w 2007 roku trwał trzy i pół godziny. Latałem nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Latałem niesiony przez radość. I pokój. Wiedziałem, że nie można wiecznie siedzieć zamkniętym jak w puszce od konserwy w jednym miejscu. Kręcić się wiecznie wokół własnej osi. To nudne. Tutaj podczas lotu zakosztowałem odmienności. Wreszcie było inaczej. Miałem zamknięte oczy i wyobrażałem sobie że nagle staje poza moimi utartymi stereotypami. Widziałem nie światło, ale konkretnych ludzi. Świadomość że spotkam się z bliską rodziną i zakosztuje innego stylu życia pewnego rodzaju dokona się zderzenie cywilizacyjne. Z jednej strony pragmatyczne (praktyczne i realistyczne) nastawienie do świata i rzeczywistości z drugiej zaś strony (z mojej strony) życie gdzieś poza tym zgiełkiem na pograniczu jawy i snu. Wiedziałem, że prawdziwa niezwykłość to tęsknota za spełnieniem to popełnianie błędów po to aby iść drogą upadać aby powstawać bo kto nie upada także i nie ma szans powstać.

Pokój którego nie można kupić za dobrą postawę czy grzeczność. Ten pokój odczułem ponieważ w tym tygodniu zdarzył mi się kolejny kryzys. Kryzys, który teraz miałem rozwiązać poprzez udany pobyt w Londynie. Udany tzn: Pełny ludzi i radości. To niezwykłość której nie kupisz za osiągnięcia. Żadnych świateł w oczach. Widzisz tylko ludzi i cieszysz się że zobaczysz za parę godzin swoją siostrę.

Czuwaj czuwaj bo za parę chwil światło co w oczach zajaśniało twych objawi się czy było ciemnością czy jasnością nieba bram gdzie ludzkie twarze czekały na to abyś uchylił dla nich

prawdy sens

autor — Dzienniczek

Odłączyłem się od L.D.
2013. 20—04

Bieszczady Ustrzyki Dolne

Mój pokój z widokiem

na górę Lawortę

Wczoraj źle się czułem, ale dzisiaj jest piękny dzień — samo życie. Siadam za biurkiem, otwieram swojego laptopa i zaczynam pisać. Piję kawę. Moja ulubiona marka. Smakuje jak nigdy dotąd. Odczuwam esencję życia, jego pełnie. Nie muszę pisać o ograniczeniach ponieważ Miłość nie ma granic Granice i mury tworzy tylko człowiek.

Dzienniczek autora


Czy jesteś pewny tego co mówisz. Czy jesteś świadomy? Jestem -odpowiadam. — staje kolejny raz wobec życia, które wymaga świadomości swojego miejsca w danym miejscu w danej sytuacji. Czy mam się zastanawiać co mogę zrobić jeżeli widzę, że ktoś na ulicy się potknął albo gdy widzę, że jakaś osoba wymaga pomocy? Przed takimi wyborami stoimy codziennie i zazwyczaj odpowiedzią na ten problem jest światło w naszym umyśle, które każe nam zadziałać po prostu to zrobić. Oto prosty przykład czym jest odłączenie od sieci neuronowej. Jakże kręte są drogi naszego umysłu niczym labirynt — a droga do celu ma być prosta. Powiedziano ci człowieku co masz czynić a czego nie robić. Prostujcie drogi Panu bo nadchodzi i będzie sądził każdego z nas. Jeżeli mogłem pomóc, a nie zrobiłem tego -będę odpowiadał. Jeżeli ślubowałem przed ołtarzem wierność małżeńską, a nie dotrzymałem obietnicy -będę odpowiadał. Jeżeli ślubowałem że wykonam to co zostało mi zlecone a zamiast działać kombinowałem jak się z tego wymigać lub jak było by najkorzystniej dla mnie -będę odpowiadał. — Antidotum na wstrząs jest wstrząs. Wstrząs determinuje odłączenie. — doświadczyłem tego namacalnie. Na lęk najlepszy jest lęk.


Thierry Crouzet — francuski autor bestsellerów w najnowszej książce „J ai debranche” (Odłączyłem się ) pisze o odłączeniu od sieci, ale zwrócę uwagę, że pojęcie sieci współcześnie poszerzyło swoje znaczenie. Doszły przeróżne techniki umysłu, które są rozpowszechniane w internecie najczęściej na blogach. Utworzyła się już swoista elita która używa internetu do samorealizacji w L.D.


Treść Bloga; http://in.bloog.pl/ Lucid Dreaming (LD)

„Inaczej świadome śnienie. Jest to sen, w którym zdajemy sobie sprawę że śnimy i nie jesteśmy w rzeczywistym świecie. Na przykład śni nam się, że jesteśmy w szkole. Siedzimy właśnie na nudnej lekcji i nagle uświadamiamy sobie, że to tylko sen. A cała lekcja, szkoła i ludzie to tylko postacie ze snu, stworzone przez nasz mózg. Teraz nie mamy żadnych ograniczeń, możemy robić wszystko bez jakichkolwiek w realnym życiu…”

Dlaczego twierdzę, że doświadczałem L.D. I na jakiej podstawie pisze o tym?; Wikipedia wyjaśnia;

Spontaniczne i chwilowe uzyskanie stanu świadomego snu może nastąpić bez żadnych wstępnych warunków. Szacuje się, że ok; 20% populacji doświadczyło przynajmniej raz w życiu snu świadomego. Czasem samo czytanie czy rozmowa o tym zjawisku indukuje świadomy sen. Wiele technik medytacyjnych, kładących nacisk na rozwój wewnętrzny wspomina o możliwości utrzymania świadomości także we śnie. Świadomego śnienia można się nauczyć. Dzięki specjalnym technikom śniąca osoba może zorientować się, iż otaczająca ją rzeczywistość jest wyimaginowana Towarzyszy temu niezwykły szok (niegroźny),który przeważnie prowadzi do ocknięcia się lub tzw fałszywego przebudzenia.


Generalnie; Od momentu mojego uzdrowienia odłączyłem się od LD i wszelkich technik umysłu ponieważ doświadczyłem Miłosierdzia Bożego. Nie są więc mi już do niczego potrzebne. Nie ma żadnej kontroli umysłu ponieważ władzę ma Bóg.


„Smak herbaty i kawy wraca po odłączeniu. Wracają przekonacie się sny. Wraca oddychanie pełną piersią. Wraca słuch na ptasi świergot. Wraca wrażliwość na ludzi wokół, na ich sprawy, ich problemy, ich powolne wysławianie się. Wraca chęć wysłuchania innych. Nie opowiadanie innym o życiu, ale życie pełną piersią, wraz z nimi obok nich razem. Świat znów zaciekawia, ludzie wokół znów są pogodni, świat jest piękny. Jeszcze mamy tyle wolności w sobie, że możemy się odłączyć”

Jakaś błoga bezsilność i pamięć — nie zreformowanie. Tylko trwanie i upór w powstawaniu po każdym zadanym ciosie -niczym Rocky Balboa.


Szukałem w lustrze potwierdzenia tego czego się bałem, czego nie chciałem. Uciekałem przed tym czego szukałem a dostałem to w postaci niemocy — Niemoc która jest siłą — siła bycia osobliwością bycia sobą — Tym który zagina to co nie do zagięcia. Zaginając jedynie siebie”


autor D z i e n n i c z e k

Początek

Urodziłem się w 1981 roku — w styczniu w grudniu — wybuch stanu wojennego Brakowało wszystkiego. Nawet pieluszek. Bardzo długie kolejki po papier toaletowy i podstawowe produkty potrzebne do przeżycia. A gdy dzwoniło się do znajomych czy bliskich słyszało się coś w stylu-rozmowa kontrolowana. Gdybyś powiedział coś na władzę ludową miałbyś na karku Milicje Obywatelską. Wystarczyło, że wyszedłeś na ulicę po określonej godzinie -od razu cię łapali i groził ci areszt. Wszędzie szpicle obserwowali wszystkich i wszystko.


Operacja jego wprowadzenia rozpoczęła się w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. Jeszcze przed północą jednostki MSW, składające się z grup specjalnych, oddziałów ZOMO, jednostek antyterrorystycznych, funkcjonariuszy SB, oddziałów Jednostek Nadwiślańskich przy wsparciu wojska rozpoczęły działania.


O godzinie pierwszej w nocy w Belwederze zebrali się członkowie Rady Państwa, teoretycznie najważniejszego urzędu PRL. Większość z nich nie wiedziała jednak, jaki był cel tego nocnego spotkania.


Po półtoragodzinnych obradach członkowie Rady Państwa przyjęli przedstawiony im dekret o wprowadzeniu stanu wojennego oraz towarzyszące mu dokumenty, przeciwko głosował jedynie przewodniczący PAX — Ryszard Reiff. Wszystkie przyjęte dokumenty były antydatowane i nosiły datę 12 grudnia 1981 roku.


Dekret o wprowadzeniu stanu wojennego był niezgodny z obowiązującym wówczas prawem, ponieważ Rada Państwa mogła wydawać dekrety jedynie między sesjami Sejmu. Tymczasem sesja taka trwała, a najbliższe posiedzenie izby wyznaczone było na 15 i 16 grudnia.

Więcej: https://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/37.-rocznica-prowadzenia-stanu-wojennego.-13-grudnia-1981-roku.-Przyczyny-i-ofiary

***

Urodziłem się w rzeczywistości walki dobra ze złem. Nadchodziła epoka w której miała się rozegrać (min; przy okrągłym stole) walka ideologii społecznej przeciw społeczeństwu. Św. Pamięci Tadeusz Mazowiecki wyartykułował to w następujący sposób: „Wierzymy najgłębiej iż przyszłość należy do ustroju społecznego, w którym żyjemy” Kapitalizm współczesnej Polski miał takich ludzi jak min; ja doprowadzić do wyboru; -Albo wyrzekasz się krzyża i jesteś z nami, -wtedy dajemy ci możliwość rozwoju i wtedy mógłbyś sobie beztrosko zanucić piosenkę Jacka Kaczmarskiego pt; „korespondencja klasowa”:Leprze to niż trzymać świnie bo się nie ubabrzesz w łajnie tylko w samym tym, że jesteś -swoje masz wyrachowanie” -albo w przeciwnym wypadku zostaniesz zmuszony do stanięcia wobec konieczności zmierzenia się z betonowymi realiami, które wykluczą realizowanie twoich marzeń. -Wybieraj Oczywiście jako nastolatek żyjąc w tych realiach nie znałem podstaw tego systemu. Oszukiwałem siebie, że mogę wykreować całkiem inną rzeczywistość według mojego upodobania. W rzeczywistości brakowało mi odpowiednich uwarunkowań aby cokolwiek zmieniać. Brakowało mi prawie wszystkiego co mogło by wpłynąć na osiągnięcie wysokiego statusu społecznego. Tylko zaznaczam -szkicuje ogólny zarys problemu dotyczącego mnie i mojej sytuacji. Poziom iluzji, w której się znajdowałem, był tak ogromny, że dopiero w momencie potrząśnięcia mnie i krzyku mojego wujka z Wrocławia -opamiętaj się.! Zacząłem przyjmować pomoc od drugiego człowieka aby zacząć wreszcie rozwiązywać problemy a nie je zagłuszać i spychać. I o tym głównie będzie ta autobiografia.

***

Rodzice poznali się w Warszawie. Moja matka pochodziła z Bieszczad a urodziła się we Wrocławiu tuż po wojnie. W latach 70 tych przyjechała do stolicy aby podjąć pracę jako maszynistka w Zamku Królewskim na starym mieście. Tam poznała mojego ojca, który pracował jako architekt nadzorujący renowacje zamku. Matka pochodzi ze szlachty ojciec z drobnej szlachty Matka bardzo oczytana, ojciec typowy artysta niezależny nie wiążący się żadnymi umowami. Po prostu robiący to co lubi. Matka pochodzi z wierzącej rodziny kultywującej tradycję przodków i patriotyzm ojciec pochodzący z rodziny robotniczej wychowany surowo przeżył czas głodu i konieczność wypracowania sobie niemal wszystkiego od zera absolutnego. Bardzo dobrze dogadywał się z moim dziadkiem który był w wieku ojca. Razem doświadczyli czym jest wojna i głód a jednocześnie interesowała ich twórczość manualna, jako, że ojciec dziadka przed II wojną światową wykładał rysunek w szkole i był autorem wielu szkiców rysunków akwareli głównie przedstawiających architekturę. Gdy urodziłem się mój ojciec miał 55 lat i był już po licznych przejściach zdrowotnych. Miał już dwa zawały. Moja matka natomiast była nieprzygotowana psychicznie do moich narodzin i w ogóle macierzyństwa. Ojciec tak naprawdę przejął większość obowiązków domowych łącznie z przygotowaniem jedzenia. Moja mama za to czytała dużo książek i to od początku było jej głównym zajęciem, poza obowiązkami pilnowania mnie. Ten fakt nie przygotowania psychicznego na początku nie był tak widoczny. Często jest tak że problem w wychowaniu wychodzi w momencie kiedy dziecko wchodzi do społeczeństwa.

***

Podobno dziecko w łonie wyczuwa stan emocjonalny i psychiczny swojej matki. W to nie wnikam ale mogę za to powiedzieć że takie dziecko jest bardziej zagrożone niż dorosły człowiek. Dlaczego? Nie dlatego że jest takie delikatne w swojej strukturze. Zabić można nawet najokazalszego twardziela. Ale dlatego, że każde takie dzieło Boże jest niezwykle wartościowym nośnikiem czegoś co w świecie jest uważane za słabość. Jest to ludzkie ja — tworzące się ja.. Te „ja” już w brzuchu matki potrafi odczuwać i rozpoznawać. Zagrożenie życia takiego dziecka wypływa z uwarunkowań niezależnych od niego. Gdy się rodzi zostaje postawiony w takim świecie jaki ziemski los mu zadał. Jednak los człowieka jaki by nie był jest zależny od Wielkich Sił, które bronią tej siły — tego małego ja. Te Wielkie siły to oczywiście armia Stworzyciela czuwająca nad każdą siłą każdego małego ja. Moje małe ja było zależne i od zadanego mi losu i od Tej Wielkiej Siły pochodzącej od KOGOŚ kogo poznałem w swoim życiu i to w momencie mojego największego błądzenia. Sytuacja w domu była przepełniona jedyną w swoim rodzaju atmosferą. Odczuwało się bardzo mocno fakt iż mój ojciec był malarzem artystą. To, że był stan wojenny nie wpłynęło na moją psychikę, ale to, że ojciec i matka przygotowywali pierwszą w moim rocznym życiu choinkę i to, że mój ojciec godzinami siedział w swojej pracowni — czuło się zapach farb i obrabianego drewna to że ojciec i matka pomimo braku warunków do luksusu zapraszali rodzinę długo przesiadując na rozmowach przy kawie — To wszystko wpłynęło na kształt mojej wrażliwości. I nie to że ojciec był podenerwowany sytuacją w swojej ojczyźnie. Ale największy wpływ na moją psychikę miało to co ojciec robił godzinami w pracowni. Stan wojenny poznałem potem już idąc do szkoły. I paradoksalnie odczuwałem ogromne bogactwo w okresie bardzo trudnym dla Polaków. Bogactwo niepowtarzalnej atmosfery domowej. Czułem się jak obudzony z jakiegoś snu. Jakby szklana kopuła świata pękła i ukazał się świat który nie tylko widzisz ale jednocześnie doświadczasz — przebywania i trwania w komórce rodziny i bliskich. Przy stole razem z nimi przy kawce lub winku a ty biegasz między jednym wujkiem a twoją ciocią między ojcem a matką i biegasz wlatując do pracowni ojca — chcesz zobaczyć najnowszy obraz ojca. Poraża cię od razu ten klimat. Ten zapach farb ten zapach obrabianego drewna — wiórki heblowanego drewna latają w powietrzu. Ojciec je zmiata po czym wyciąga nowy blejtram. Dla ciebie to wszystko takie realne i prawdziwe. Te twarze ich uśmiech ich uwaga ich wysławianie ich tonacja i kolorystyka osobowości. Sposób bycia, gesty werbalne i nie werbalne. W takich momentach następowało cudowne odłączenie z sieci neuronowej i wyjście do świata.


„Martin Eden” Jacka Londona (wspomnę o tej postaci literackiej na dalszych kartach tej książki w rozdziale syndrom Martina Edena) i jego decyzja o opuszczeniu świata i zanurzenia się w morze matki natury byle głębiej i dalej od ludzi i od świata


Moje koszmary sprawiające ból a jednocześnie podniecenie i namiętność. Marzyłem o przebudzeniu nawet wtedy gdy głębokości mojego umysłu sprawiały uczucie niezwykłe. Ta niezwykłość -ułuda niezwykłości sprawiała specyficzny ból; — trochę jak ukąszenie, ale bardziej poddające mnie pokusie niż przestrzegające. Towarzyszy przy nim dziwne podniecenie i osłabienie czujności. Czasami nawet senność. Czułem, że coś ciągnie mnie w dół w otchłań. Coś podpowiadało — a może dalej od bliskich głębiej, tak aby mocniej poczuć niezwykłość, może chcesz aby było milej -tak pod włos- przecież nie lubisz jak ktoś ci coś każe -mówi co masz zrobić. To takie nie miłe jak musisz iść do lekarza -po co? Przecież jesteś wolny możesz powiedzieć rodzicom nie. Dotknij zakazanego owocu doświadczysz niezwykłości -będziesz czuł to, czego nie poczułbyś, gdybyś posłuchał ojca. Budziłem się wtedy i widziałem twarz ojca i matki -natychmiast ból ustawał. Przekonuje mnie to teraz o tym, że gdybym teraz odczuł to samo -rzucił bym w kąt poetyckość i literackość i oddałbym się całkowicie-z jednej strony -błogiej nieświadomości ale z drugiej -jak zimny prysznic świadomości naglącej do walki ze swoimi słabościami. Świadomości która czyni ze mnie normalnego faceta, który potrafi się uśmiać z siebie samego który potrafi płakać kiedy łzy mają mnie zmienić. Ta siła -Czy nie była mi zadana? Te doświadczenie odłączenia od sieci neuronowej. I jeżeli tak to co ja z TYM skarbem zrobiłem? Paradoksalnie wszystko co się działo w moim domu w tym okresie było papierkiem lakmusowym mojej sytuacji a nie to co działo się później. Później bowiem ten cały zasób bogactwa mogłem albo wykorzystać w celu czynienia dobra i pomnażania majątku, albo go zmarnotrawić.

Dzienniczek autora

Rozmowy na przyzbie

Do moich dziadków ze strony matki zamieszkujących w Bieszczadach w Ustrzykach Dolnych jeździliśmy od mojego trzeciego roku życia. Od początku te miejsce jak i sami dziadkowie stanowili dla mnie wielką tajemnicę coś odmiennego niezwykłego chociaż lubiłem miejsce mojego urodzenia — Warszawę.

Pierwszy w moim życiu wyjazd. Siedzenie na walizkach i pierwsze zetknięcie z niezwykłością i nurtującą tajemnicą, którą chciałem zgłębić. Pamiętam ten moment kiedy samochód — taksówka, którą zamówił ojciec ruszyła. Ten pierwszy raz. Jakbym jechał w nieznane. Co mnie tam czeka? Jak wygląda miejsce — ta tajemnicza kraina zamieszkiwana przez mojego dziadka i babcię. Bieszczady od dawien dawna zamieszkiwał ród Pawłusiewiczów, który reprezentuje mój dziadek — Zdzisław.


Tajemnica związana z tym właśnie miejscem leży gdzieś na dnie jeziora Zalewu Solińskiego gdzie obecnie jest jezioro zagospodarowane przez Państwo jako dochodowa turystyka. Jako małe pachole nie rozumiałem jak dorośli przy stole rozmawiają o jakiejś książce. Wiedziałem co to książka bo moja matka dużo takich miała w domu i sama czytała ale nie rozumiałem jak na stole u moich dziadków leżała książka pt: Na dnie Jeziora autorstwa wujka Józefa Pawłusiewicza. Dorośli rozmawiali o tym jak to mój wujek miał problemy z cenzurą i jakimś cudem książka ukazała się w bardzo okrojonej przez cenzurę wersji. To brzmiało bardzo tajemniczo, ale ja wyłapałem coś innego. Sam fakt tytułu „Na dnie Jeziora”. Wiedziałem co to jezioro i wiedziałem co oznacza słowo dno. Zabrzmiało ciekawie. Jeszcze te opowieści o łowach w puszczy Bieszczadzkiej. I nie chodziło oto że rozumiałem-nic nie rozumiałem- miałem zaledwie trzy, cztery lata. Chodziło o klimat tych gawęd. Chodziło oto, że czułem coś czego już potem nie czułem. Rozmowy na przyzbie w domu znajdującym się w Czarnej Kopalni blisko Ustrzyk. Nocne świerszcze, zapalona lampa nad drzwiami oświetlająca stół znajdujący się pod drzewem vis a vis przyzby. Nie rozumiałem ale odczuwałem i rozpoznawałem tych ludzi i te miejsce.- To wystarczyło. Od momentu gdy zacząłem rozumieć opuściło mnie te wrażenie. Zostało bardzo miłe wspomnienie aczkolwiek to co wtedy odczułem należało do zadanego mi potencjału który miał służyć w dobrej sprawie.

— Taki stan rzeczy trwał do 1986 roku.

Dzienniczek autora

1986 rok

1986 rok pamiętam już jako wychodzenie do społeczeństwa innych dzieci. Mój ojciec pewnego dnia powiedział — Adam już może wychodzić do kumpli bez nas. W tym roku pierwszy raz poszedłem do szkolnej do zerówki. Szkołę miałem bardzo blisko vis a vis mojego bloku. To był dzień w którym wszystko się zmieniło. Okres bajkowy kiedy to mój dom był króliczą norą gdzie prowadziłem życie Alicji w Krainie Czarów gdzie wszystko było przepełnione niezwykłością minął bezpowrotnie. Teraz zaczęło się życie. Pierwszy dzień w szkole.

***

Nowi koledzy i nowe środowisko. Panie nauczycielki. Dłużące się lekcje i przerwy podczas których byłem zagubiony bardziej niż na lekcjach. Tutaj dopiero wychodziły prawdziwe problemy. Prawdziwe lekcje życia. Te dziecko nie wie co ma teraz zrobić. Jest w obcym świecie. Wszyscy się patrzą a ono ryczy. Ktoś mógłby powiedzieć-klasyka. To już nie była Królicza nora gdzie czułeś się pewnie w tej tajemniczości i niezwykłości. To nie był świat baśniowy gdzie mogłeś znowu się przebudzić i patrzeć znowu w oczy matki lub ojca.-bo wiedziałeś że to tylko baśń. -Już nie. Teraz musiałeś stanąć wobec szarych ścian korytarza szkolnego, wobec tłumu nieznanych twarzy. Nie wiedziałeś jak zagadać co powiedzieć aby na ciebie zwrócili uwagę. Na lekcjach czterdzieścioro dzieci upchanych jak w puszce od konserwy. I od razu problem ponieważ żadne dziecko nie chce koło ciebie siąść. I już nie skupiasz się na tym co mówi pani nauczycielka, ale na swojej samotności i wyobcowaniu. -można powiedzieć klasyka. Nie był to problem jakiś szczególny, ale jedno jest pewne — Gdy stawiają cię w czterdziestoosobowej klasie gdzie dominuje atmosfera wymuszająca pewnego rodzaju maskowanie swoich problemów zamiast ich rozwiązywanie tudzież przystosowanie do rzeczywistości daleko odmiennej od tej, która ma sprzyjać formowaniu malucha dając mu nie pouczanie, ale wsparcie i pomoc. Atmosfera wymuszająca konieczność rozumienia żelaznej zasady -nie skupiaj uwagi tylko na sobie podczas gdy dla siedmioletniego dziecka ta zasada oznacza tylko jedno; Stajesz wobec rzeczywistości nie wiele się różniącej od tej, w której żył twój dorosły ojciec podczas zmagania z rzeczywistością PRL — I jak tu być dzieckiem.


Opisuję atmosferę w którą wszyscy my, nauczyciele, dzieci i ja także byliśmy mocno zawikłani. Uwikłanie nas wszystkich w tej szkole polegało na tym, że każdy z nas łącznie ze mną byliśmy pełni lęków, agresji, braku ufności. Czasem nawet hipokryzji okraszonej udawaniem, że jesteśmy O.K. To zawinił kto inny, albo udawaniem, że jest fajnie bo robimy to co chcemy -a jak ktoś wtrąca się do naszego życia jest be. Oczywiście takie myślenie wykuwał w nas powoli, dostrajając się do naszych małych umysłów lub tych większych. Ktoś kto doskonale zdawał sobie sprawę z tego co robi. Nikt kto ma taki wpływ na stado i taką moc sprawczą nie może być nie świadomy. Dostrajanie się do przeróżnych umysłów i kodowanie w nich tej samej tendencji tego samego schematu według tej samej ideologii wymaga bardzo świadomego działania mającego na celu zniewolenie stada tak aby pozbawić je mocy wiary nadziei i miłości. Jako małe dziecko nie zdawałem sobie z tego sprawy. Ale czy chciałem czy nie byłem ufajdany tym samym łajnem po uszy.

Szkoła w wymiarze ukrytego Boga i niszczącego zła

Od momentu mojej przemiany nie postrzegam siebie jako ofiary. Byłem dzieckiem zawikłanym tak samo jak inni. Tyle tylko, że mówiąc o atmosferze obciążeni są przede wszystkim ludzie, którzy byli odpowiedzialni za wymiar materialny naszej szkoły. Za brak pomocy i wsparcia ze strony ludzi, którzy piastowali urzędy szkolnictwa, dla których najważniejsze była kawa i odbębnienie obowiązku pojawienia się w urzędzie a potem totalna obojętność. Zły więc jest brak wypełniania obowiązku przez ludzi którzy ten obowiązek przyjęli biorąc za to pieniądze.

***

Przekonująca jest tylko okładka książki gdzie dziecko przechodzi z szarej rzeczywistości szarego krajobrazu do rzeczywistości barwnej. I nie ma różnicy w tych dwóch krajobrazach dodany został tylko kolor. Zdawać by się mogło taka kosmetyczna operacja na rzeczywistości ukazanej w zupełnie innym świetle przez pryzmat nieskończoności a jednak zmienia wszystko. Więc te szare ściany te obce twarze ta obca rzeczywistość czy nie była niebem przedstawionym w innym świetle przez pryzmat ludzkiej słabości i ułomności? A gdyby odjąć te ludzkie ograniczenia te ludzkie mury i zostawić jedynie czystą rzeczywistość? W tej rzeczywistości krył się ukryty Bóg ale ukryty za tym całym gruzem emocji agresji i lęków. Bóg dał mi tych wszystkich ludzi, po to, abym spojrzał na rzeczywistość nie przez pryzmat siebie, ale przez pryzmat miłości tej miłości, której im i mnie brakowało. I dopiero przez ten pryzmat zauważyłem światełko w tunelu. Do samotnego chłopca siedzącego w ławce podszedł inny chłopiec, który podał mu rękę i zaczął z nim rozmawiać. Na twarzy małego Adama pojawił się uśmiech. Żartowaliśmy, przedrzeźnialiśmy się, czasami spieraliśmy się czasami nawet chwytaliśmy się za dłonie kładąc łokcie na stole i odgrywaliśmy twardzieli który z nas jest silniejszy na rękę. To było bardzo fajne że w momencie gdy ja rozłożyłem go on zaczął się pokładać ze śmiechu. Umiał się śmiać z siebie nie traktując naszej zabawy jako konkurencji. Zaczęliśmy się kolegować od tego dnia.

Zauważyłem że nie jestem już taki samotny. Zauważyłem, że życie nie jest tylko czarno białe, ale że ma także tę barwną stronę tak aby nie popaść w czarną rozpacz.

Dzienniczek autora

Czarnobyl 1986
O godzinie 01:23:04
Początek eksperymentu

Wikipedia podaje; Grigorij Chmiel, kierowca jednego z wozów pożarniczych, relacjonuje później:

Przyjechaliśmy za 10 czy 15 druga w nocy… Widzieliśmy porozrzucany wokoło grafit. „Co to jest grafit?” — zapytał Misza. Kopnąłem leżący na drodze kawałek, ale jeden ze strażaków podniósł go. „Jest gorący” — powiedział. Kawałki grafitu były różnych rozmiarów. Jedne wielkie, inne tak małe, że dało się je podnieść… O promieniowaniu nie wiedzieliśmy prawie nic. Nawet ci, co pracowali tu wcześniej, nie mieli pojęcia. W pojazdach nie było wody, więc Misza napełnił zbiorniki i wycelowaliśmy strumień w górę. Potem ci chłopcy, którzy niedługo potem umarli, poszli na dach — Waszczyk Kolia, Wołodia Prawik i inni… Wspięli się po drabinie… i nie widziałem ich więcej.


***


O godzinie 01:23:04 rozpoczął się niedopracowany eksperyment. Załoga nie zdawała sobie sprawy z niestabilności reaktora i wyłączyła przepływ pary do turbin. Ponieważ zwalniająca turbina napędzała pompy, przepływ wody chłodzącej zaczął maleć, a produkcja pary wzrosła.


Diatłow pisze:

„Przed godziną 01:23:40 centralny system kontrolny (…)nie zarejestrował żadnych zmian parametrów, które usprawiedliwiałyby AZ-5. Komisja (…) zebrała i przeanalizowała dużą ilość materiału i, jak oświadczyła w raporcie, nie ustaliła przyczyny rozpoczęcia AZ-5. Nie ma też powodu by szukać przyczyny. Reaktor po prostu miał być wyłączony na zakończenie eksperymentu.”

Co się ze mną działo w tym czasie

1986 rok był czasem który odcisnął się znamieniem na całym moim życiu. Dokładnie w tym samym czasie kiedy — BBC ogłosiło wybuch zostałem zainfekowany tajemniczym wirusem. Nie musiało to mieć związku z wybuchem reaktora, ale te wydarzenie miało miejsce w tym samym czasie i wpłynęło na mnie w znacznie.

***

Sens był taki:

Wybuchł reaktor jądrowy w Czarnobylu. Wczesnym rankiem 28 Kwietnia odnotowano prawie 700 krotny wzrost radioaktywności beta w powietrzu. Kilkakrotnie wzrosła również moc promieniotwórcza gamma Skażenie dotyczy całego regionu Europy, a najbardziej regionu Ukrainy i okolic Czarnobyla.

Dzienniczek autora


Popołudniowe światło słoneczne biło w oczy jak nigdy przedtem. Jakby porażony zasłoniłem oczy. Widziałem porozrzucany wokoło węgiel drzewny „Co to jest — zapytał Marcin? Kopnąłem leżący na drodze kawałek, ale jeden z nauczycieli podszedł wziął go do ręki i powiedział rzucając do ogniska -„Węgiel drzewny. Jest gorący dopiero co wyjęty z ogniska — Kawałki zwęglonego drewna były różnych rozmiarów. Spojrzałem się za siebie. Za naszym placem zabaw zakończone ognisko Jeszcze dym się dopala. Spalona trawa wokół i topniejące resztki śniegu. Nagle pierwsza utrata świadomości. Czy kawałek zwęglonego drewna mam jeszcze w ręku czy został wyrzucony?. Gdzie ja właściwie jestem.? Zapach spalonego popiołu wprawił mnie w oszołomienie. To było dosłownie pięć sekund podczas których kolega do mnie coś mówiła ja miałem błędny nieobecny wzrok. Nagle ocknąłem się.

Dzienniczek autora

***

Popołudniem 29 kwietnia znajdowałem się na wolnym powietrzu wśród dzieci na terenie szkoły. Nic nam dzieciom a przede wszystkim rodzicom tych dzieci o tym nie powiadomili. Z tego co pamiętam godzinę później wymiotowałem czując neurologiczny niepokój i osłabienie we wszystkich kończynach. Straszny ból głowy. Nic nie powiedziałem rodzicom — mój błąd. Mniej więcej dwie godziny później już jechałem do swojej ciotki na Grochów taksówką ponieważ oznajmiłem rodzicom że nie dojdę do autobusu. Rodzice zauważyli u mnie już wtedy niepokojące objawy które maskowałem

Paru chłopaków ze szkoły też poczuło się jakoś dziwnie ale z przypadkiem wirusa miałem tylko ja do czynienia w całej szkole. Możliwe, że należałem do małego procentu w rejonie. Reszta dzieci, które się źle czuły skarżyły się na inne mniej spektakularne objawy. Były przypadki z tarczycą.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 36.68
drukowana A5
Kolorowa
za 58.76