Żyjąc ze świętą rodziną
Pan Jezus mówi, że kocha człowieka
I nigdy nie wie jaki los go czeka
Czasem słońce, czasem deszcz
Jak w piosence
Może przydarzyć się też pech
Albo bez pecha
Święta Maryja kocha tak jak nikt
Ociera, gdy z oczu płyną Jej dzieciom łzy
Jeżeli milczenie powierzyć Józefowi
Będzie cię strzegł
Nawet gdyby sam przy tej pracy miał polec
Do ostatnich kropel świętego potu
Święta Magdalena jest wymagająca
Strofuje bez końca
I robi dziurki, a wiecie już w czym?
Pan Bóg z Nim nie ma żartów
Zna kilka języków i rzadziej marszczy brwi
Gdy skrucha ciii doskwiera
Potrafi szybko się pozbierać
I bardzo lubi przebierać i ubierać
Najfajniejsze są dzieci w Nich
I w nas też
Popisują się, ebolatorują lecz czasem chorują też
Trzeba bardzo dbać i uważać na tajemnice
A potem iść i ogłaszać po górach,
że spotkało się w przedszkolu Świętą Dziewicę.
Piękna i uśmiechnięta z Niej Panienka
I lubi się zmieniać
Gdy czujemy ból wtedy puchną nam policzki
Oczy stają się świetliste
Najgorsze są ciągłe pytania
Czy wierzę, że to ma sens?
Wierzę, wierzę, wierzę!
Bo ludzie są fajni
I wszyscy Was mocno kochają
i do nieba szybko wracają.
Drzewko
Dostałam od Niej słodkiego buziaka
jak za klerykami biegałam
Szczególnie za jednym
Dzisiaj mimika Ich przypomina Charliego Chaplina
Bardzo lubię śmiać się
Nie udawać na siłę, że nie jestem zła
Bo bywam
Ale wtedy słyszę jeden zawsze ten sam głos podczas spowiedzi
Napraw Mnie, bo cię kocham
Ks. Twardowski w swych wierszach pisał,
o Bogu, który czeka z miłością niewzajemną
I o rąbnięciu pałą, by uwierzyć znowu
Uwielbiam owady
Mamy chyba te same okulary … i buty!
Przyjaciele
Po latach współpracy i dopracowywania w piekle
Nadal jesteśmy dziećmi
Lubimy śmiać się i tańczyć na wietrze
A miasta są nasze i wsie i ogródki
W których mieszkają wesołe, choć jeszcze przestraszone Ekoludki
Nasza teoria jest taka,
gdy komuś palma odbija i udaje ptaka głuptaka
Choć nie ma jeszcze wystarczającej wprawy
Bo to sztuka nie lada
By rozumnie postępować
ciągle przepraszać
pilnować się i nie odstępować od stada
To musi pouczyć się jak być małym i zabawnym
Co czasem też się nawet nam udaje
Ale ostatnio jakoś rzadko
Mieszkamy przez ścianę
I przytulamy się stale
Jeden z nas leży w szpitalu
Najfajniejszy
Tajemnice z pamiętnika
Pan Jezus jest jakby z waty cukrowej
I każdy może skosztować
Tylko delikatnie
I choć nie zasługujemy wcale
Ciągle dary pomnażamy
I czujemy się tak jak Nikt
Ciągle przewracamy się o skały grzechu
I trwonimy wciąż czas i pieniądze
I choć bardzo staramy się to czujemy,
że nawet do małych palców nie dorastamy
Tak bardzo bym chciała znów poczuć się grzeczna
I tak bajecznie bezpieczna
I nie mądrzyć się wcale
Ale Gapie nie potrafię!
Uśmiech dziecka szczęścia
Nieustannie widzę jak Pan Jezus uśmiecha się
I mówi, że widzi, że staramy się
W tej szkole wysokich lotów łatwo nie jest
I fajnie!
Ale, gdy spotykamy się
Widzimy zmiany na lepsze
Bo trzeba mieć dobre oczy
Żeby tak zauroczyć i dać
dzioba pogodzie, żeby cień schował się i poszedł dalej
Przed siebie w świat
Głosić po górach i w chmurach,
Na niebie przy słonku,
że na każdego przyjdzie taki Czas.
Zobaczycie!
Moc milczenia
Fajnie jest siedzieć na kolanach Pana Jezusa
I mieć twarz … i serce
Dłonie pachnące powietrzem
Czasem zagląda do nas jakaś żmija
Ale w swej wspaniałości
Zapraszamy ją i mówimy: proszę się rozgościć.
Kiedy widzę ptaki marzeniami odpływam …
Rozchodzą się w rozterce na znak krzyża
Trochę to niebezpieczne
I trzeba bardzo starać się
by kołowaciznę w głowie omijać
I nie pakować się w kłopoty
Przed odlotem!
Aureola
Pojawia się najczęściej wtedy, kiedy boli nas głowa
Bo my niebieskie ptaki głuptaki
Co nocami śmieją się i hałasują czasami
Ale zawsze z szeroko otwartymi ze strachu oczami
Nie wolno bać się, panikować
Najlepsze na ten czas są kabarety
Mężczyźni posiwieli
Ze szczęścia!
A ja zawsze powtarzałam Panu Bogu
Żeby nie martwił się już tak o człowieka
Od tego jest bezpieka :)
Aniele ostojo