Dzieci lepszego jutra 3
Książkę dedykuję Mai, Lenie i Piotrowi — moim dzieciom
i wszystkim tym co kochają czytać,
oraz każdej młodej osobie, która dopiero
rozpoczyna przygodę z czytaniem
Mój wstęp
Książka, którą trzymasz w ręku jest kontynuacją dwóch poprzednich części i jednocześnie kończy moją trylogię pt. „Dzieci lepszego jutra”. Opowiada ona o rodzeństwie, które po kilkuletnim pobycie w Domu Dziecka i przygodach z nim związanych nagle dowiaduje się, że ma ciotkę, która pojawia się niespodziewanie i chce zabrać ich do siebie. Perspektywa zamieszkania w mieście brzmi dla dzieci kusząco, ale czy ciotka ma aby na pewno dobre zamiary? I czy tęsknota za swoim życiem i własnym pokojem będzie początkiem kolejnej przygody? A może pojawienie się tajemniczego Filipa będzie miało znaczenie …? Tego dowiesz się jeżeli przeczytasz ostatnią już część przygód Joanny i Mateusza.
Tak więc zapraszam do lektury i liczę że Ci się spodoba.
Pozdrawiam
Kamila Lewandowska
Rozdział 1 Ciotka
Mateusz stał w oknie i patrzył w dal. Zielone krzaki tworzyły jakby dywan wzdłuż alejki prowadzącej do ich domu. Ich domu, jakże te słowa w tej chwili brzmiały obco. Już za chwilę, za kilka godzin, to miejsce, miejsce w którym od zawsze mieszkali, w którym przeżyli złe i dobre chwile… W którym tak dużo zmieniło się w ostatnim czasie… Przestanie być ich domem. Serce Mateusza, biło szybko.
— Ciotka, jaka ciotka? — Wciąż brzmiały mu w uszach słowa pani Alicji.
— Siostra waszej mamy, chce was zabrać do siebie.
Zabrać do siebie, tak nagle po kilku latach jakaś kobieta zjawia się i chce im mieszać w życiu.
Mateusz nie widział kobiety, ale czuł, że nagłe pojawienie się jej może oznaczać kłopoty. Aśka siedziała w pokoju, próbowała skupić się na czytaniu, ale myśli wędrowały wciąż do tajemniczej Małgorzaty. Ich ciotki Małgorzaty. Już za kilka godzin, ona i Mateusz poznają jedyną żyjąca krewną. Czego się mają spodziewać, dziewczyna nie wiedziała. Czuła natomiast, że to spotkanie może być początkiem czegoś nowego. Ciche pukanie w drzwi sprowadziło dziewczynę na ziemię.
— Proszę — powiedziała i usiadła.
Kasia weszła do środka ze smutnym uśmiechem na twarzy i wyszeptała:
— Nie chcę, żebyś wyjeżdżała.
Aśka podeszła do dziewczynki i uśmiechnęła się.
— To tylko spotkanie, nie masz co się martwić — powiedziała. Wmawiała sobie, że jedno spotkanie to przecież nic wielkiego.
Rodzeństwo zjawiło się w holu przed czternastą, pani Alicja już czekała na nich w towarzystwie młodej kobiety. Mateusz nieufnie stanął w drzwiach, jakby miał za chwilę uciec a Aśka wolno podeszła do kobiety podając rękę. Nie uśmiechnęła się, ale bacznie przyglądała się ciotce. Miała krótkie ciemne włosy, brązowe oczy i była dość niska, i szczupła.
— Jestem Aśka, a to Mateusz. — Pokazała na brata.
— Witajcie dzieci — odpowiedziała kobieta uśmiechając się lekko.
Mateusz uznał ten uśmiech za fałszywy, ale był uprzedzony od początku do niej, więc może mu się tylko zdawało? Aśka odwzajemniła uśmiech i usiadła przy stole. W holu zapanowała
absolutna cisza. Przez chwilę nikt i nic się nie poruszyło. Ciszę przerwał jednak Mateusz.
— Może usiądziemy w ogrodzie, jest piękna pogoda — stwierdził cicho.
To był dobry pomysł. Oddech na świeżym powietrzu może chociaż trochę ostudzi ich nerwy.
Alicja postanowiła zostawić dzieciaki same z ciotką i oddaliła się w swoim kierunku, a oni powędrowali wprost do altanki. Ciotka Małgorzata nie miała dzieci i ciężko jej było zacząć rozmowę. Aśka przejęła jednak na siebie ten trudny początek znajomości i sama zaczęła zadawać pytania. Głównie o mamę, jaka była, co lubiła i tego typu rzeczy.
Nie pamiętała już jej tak dobrze, bo miała tylko kilka lat jak rodzice zginęli w wypadku. Ciotka chyba cieszyła się z tych pytań, bo przynajmniej zaczęła przełamywać lody i odpowiadała cierpliwie na każde zadane pytanie.
Mateusz słuchał jej, ale sam nie odezwał się słowem. Bacznie tylko obserwował ją i zastanawiał się, jaka ta kobieta jest?… Trudno było po takiej krótkiej rozmowie stwierdzić czy jest miła, czy niemiła.
Sprawiała wrażenie spokojnej, chłodnej i opanowanej. Niby uśmiechała się do nich, ale ten uśmiech był taki przelotny, taki jakby wymuszony. Chłopak nie umiał stwierdzić czy kobietę można polubić, czy raczej nie ma na to szans.
Ciotka szukała czegoś w torbie, po czym wyjęła dwie koperty. Jedną podała Aśce drugą Mateuszowi.
— To są bilety. Chcę żebyście przyjechali do mnie na dwa tygodnie w lipcu, poznamy się bliżej.
„Poznamy się bliżej”… Mateuszowi nie mogło wyjść z głowy to zdanie. Leżąc już wieczorem w łóżku, zastanawiał się czy chce poznać ciotkę bliżej i doszedł do wniosku, że chyba jednak nie chce. Ale perspektywa spędzenia dwóch tygodni w mieście kusiła, musiał to przyznać.
Rozdział 2 Wyznanie
Aśka pakowała się na wyjazd. Pierwszy raz tylko z bratem, wyruszą w podróż. I to podróż tam, gdzie zawsze chciała być. Wielkie miasto, musiało oznaczać inne życie. Wzrok utkwiła na swoim misiu, którego nie mogła zabrać ze sobą. Jakby to wyglądało, gdyby ona, nastolatka, zabrała ze sobą misia z pluszu. Nie mogła przecież uchodzić za małą dziewczynkę. Ale spojrzenie misia rozczuliło ją jednak i przytuliła go.
— No nie patrz tak na mnie, oddam cię komuś, kto będzie się tobą opiekował.
Podreptała z miśkiem pod pachą do pokoju Kasi i zapukała. Dziewczynka odebrała ostrożnie z rąk Aśki zabawkę i posadziła go na swoim łóżku.
— Będzie mi przypominał ciebie — powiedziała zerkając na dziewczynę. — Będzie mu tutaj dobrze, zaopiekuję się nim, może nawet nadam mu imię.
Aśka zdała sobie sprawę, że przez te wszystkie lata jej przytulanka nie dostała nigdy godnego imienia i roześmiała się.
— Może razem go jakoś nazwijmy — zaproponowała dziewczynce a ta z radości klasnęła w ręce.
Misiek nie został ani Łaskotkiem, ani Puchatkiem, ani Przytulaskiem, Brudasek też nie znalazł się na liście ulubionych imion. I tak po godzinie wymyślania ostatecznie został Słodziakiem.
— To dobre imię — pochwaliła Aśka.
Chciała już wracać do pakowania, kiedy w drzwiach zatrzymał ją głos Kasi.
— Muszę ci coś powiedzieć. Pamiętasz ten dzień, jak mnie nie było?
Aśka zatrzymała się i spojrzała bacznie na swoją małą przyjaciółkę. To chyba ten moment, w którym w końcu dowie się, co działo się z dziewczynką.
— Kiedy pani Kasz zabrała mi list, ten list, który pisałam do Mikołaja, strasznie płakałam. Uciekłam do ogrodu i znalazłam opartą o ścianę drabinę, weszłam po niej na górę. Odkryłam strych i schowałam się tam. Chciałam uciec od Kasz jak najdalej. Wtedy spotkałam Gabrielę.
A więc to tam spędziła dziewczynka kilka dni. Wszystko zaczynało układać się w logiczną całość.
— A potem, wyszłam przed dom. Wtedy, kiedy już Kasz odeszła i trafiłam na ciotkę Adelę, to ona wzięła mnie do swojego hotelu, i potem przyprowadziła mnie do domu z powrotem.
Wtedy dużo się działo. Aśka przypomniała sobie właśnie te święta, pierwsze święta otoczone magią i wypełnione radością. Od tamtego czasu minęło zaledwie kilka miesięcy, a zmieniło się wszystko. Teraz pani Alicja dba o nich jak nikt wcześniej.
— Wiesz, moja mama też miała na imię Gabriela. Ale nie pamiętam jej — dodała po chwili Kasia.
Kiedy pociąg zatrzymał się na stacji, ciotka Małgorzata stała już na peronie i czekała na rodzeństwo. Mateusz nie odezwał się słowem przez całą drogę. Myślał tylko o tym, by jak najszybciej być już na miejscu, aby móc zaszyć się w łóżku i przespać ten pierwszy dzień.
Dzień, który już od rana nie zapowiadał się dobrze. Był zły, jak mogła Aśka zmusić go do przyjazdu tu. Nie chciał, ale przecież nie mógł puścić jej samej. Jest starsza, ale zbyt
łatwowierna i naiwna.
Ciotka przywitała się i sięgnęła po torbę, którą Mateusz trzymał w dłoni. Ten jednak minął ją bez słowa i cofnął się o kilka kroków. Dał do zrozumienia, że nie przyjechał tu dla zabawy i nie zamierza udawać, że cieszy się ze spotkania.
Aśka próbowała usprawiedliwiać brata, ale rzucił jej tylko wściekłe spojrzenie, więc dała sobie spokój. Uśmiechnęła się do ciotki lekko i rozglądała się wokół.
Miasto było duże, ludzie gdzieś się śpieszyli, wpadali na siebie. Nie było ani spokojnie, ani cicho, tak inaczej niż byli przyzwyczajeni. Dom, a właściwie mieszkanie ciotki, mieściło się na przedmieściach miasta, w spokojniejszej okolicy. Tu było przyjemniej. Stara, ale zadbana
kamienica, otoczona bujną roślinnością robiła wrażenie. A samo mieszkanie przytulne i czyste, wprowadziło swojski klimat. Pokój dostali jeden na spółkę, ale za to z wejściem na balkon. Ciotka uznała, że tu im będzie najwygodniej. Faktycznie sypialnia była duża i spokojnie pomieściła ich rzeczy.
Mateusz rozpromienił się trochę wchodząc na balkon. Duże ilości kwiatów podobały mu się, a i widok na las, który był niedaleko, poprawił mu nieco humor.
— Ładnie tu — powiedziała Aśka.
— Ładnie — zgodził się chłopak. Chociaż tęsknił za swoim pokojem i ogrodem.
Ciotka Małgorzata zawołała ich na obiad do niewielkiej kuchni.
— Zrobiłam makaron z serem — powiedziała i usiadła na przeciw stołu. — Chciałabym wam później pokazać miasto.
— Wolałbym zostać dziś w domu — przerwał Mateusz — jestem zmęczony.
— Nie spał dziś w nocy prawie wcale i dlatego marudzi — dodała z uśmiechem dziewczyna.
Ciotka nie nalegała więcej i zgodziła się by ten dzień spędzić w domu. Chłopak odstawił talerz i poszedł do pokoju. Nie wiedział jak ma się zachowywać w stosunku do ciotki i wolał zaszyć się w łóżku, nim ta go o coś zapyta. Aśka też była zmęczona i wzięła przykład z brata. Podziękowała ciotce za obiad, pomogła posprzątać i także zniknęła za drzwiami sypialni.
Ciotka była małomówna, chyba nie do końca spodziewała się, że rozmowa z dwójką nastolatków będzie taka trudna. Postanowiła dać im jednak czas, jutro będzie lepiej. Taką przynajmniej miała nadzieję.
Rozdział 3 Nowa znajomość
Poranek w mieście różnił się od tego, który budził ich w domu. Nie dochodziło śpiewanie ptaków a i samo powietrze nie było tak świeże. Jednak Aśka spała dobrze i teraz już radośnie kręciła się po pokoju. Mateusz otworzył oczy, przeciągnął się i posłał siostrze uśmiech.
Wygląda ładnie w słomkowym kapeluszu i czerwonej letniej sukience, jej czarne długie włosy kręciły się, co dodawało jej uroku. Kilka chwil później ciotka zajrzała do nich i oznajmiła, że jadą na wycieczkę. Mateusz z początku małomówny, teraz komentował wszystko co mijali. Podobał mu się stary pałac, stare kamienne uliczki, ale najbardziej urzekł go otoczony żywopłotami park. Ciotka, oprowadzała ich po najbardziej zaludnionych ulicach. Pokazywała miejsca, w których turyści pstrykali zdjęcia. Aśka słuchała z zainteresowaniem każdego słowa a Mateusz oglądał stare rycerskie zbroje i odpłynął myślami gdzieś do Średniowiecza.
— Jak myślisz? — Chłopak zdał sobie sprawę że ciotka zadała mu pytanie.
Głupio mu było, że nie słuchał, więc pokiwał tylko głową na znak, że się zgadza,
— Dobrze więc ustalone, Filip na pewno się ucieszy.