Dzieci lepszego jutra 2
Książkę tę
dedykuję moim dzieciom —
Mai, Lence i Piotrusiowi,
którzy są moją inspiracją …
Oraz wszystkim tym, którzy dopingowali
i we mnie wierzyli,
Kamila Lewandowska
Wstęp od Kasi
Dzieci lepszego jutra 2 to kontynuacja pierwszej części rewelacyjnej opowieści pod tym samym tytułem, autorstwa Kamili Lewandowskiej. Tym razem rodzeństwo, które w dzieciństwie zostało oddane do Domu Dziecka zarządzanego przez nielubianą dyrektorkę, będzie zmagać się z kolejną tajemniczą sprawą.
Czy uda się im sprostać niecodziennemu zadaniu? Czy dotrwają do końca? Co tym razem skrywają mury Domu Dziecka, kto próbuje zatruć życie sierotom? Czy strach ma faktycznie wielkie oczy? I jak potoczą się dalsze losy Asi i Mateusza?
Na te i wiele innych pytań nurtujących czytelnika, odpowiedzi zostały ukryte na kolejnych paginach niniejszej publikacji. Co się wydarzy, kto wyjdzie z opresji bez szwanku, czy los dzieci się odmieni? Zapraszam do lektury…, której epilog zapowiada ciąg dalszy przygód dwojga dzieci, które mimo wszystko wciąż mają marzenia, plany na przyszłość i wierzą w lepsze jutro.
Kasia Dominik
Wstęp od Roberta
Witam serdecznie drodzy czytelnicy!
Miałem ten zaszczyt i przeczytałem pierwszą część książki autorki ,,Dzieci lepszego jutra”. Mam też zaszczyt wypowiedzieć się, co do kolejnej części, na którą warto było zaczekać. Otwierając książkę tak naprawdę otwieramy drzwi do świata bohaterów tej cudownej opowieści, a każda kartka wciąga nas coraz bardziej i zachęca tajemnicą co będzie dalej. Wzruszenie towarzyszyć będzie każdemu podczas lektury. Autorka swoim cudownym piórem przedstawia nam świat realny, choć czasem smutny i czuć w każdej kartce delikatność i dobro jej serca. Bo są dzieci na tym świecie które czekają na lepsze jutro, a ta książka właśnie opowiada o kilku z nich. Jeżeli ktoś szuka książki która potrafi wzruszyć, kocha ten gatunek, to wspaniale jest mieć ją na półce. Ja czekam już na kolejną trzecią część tego cudownego opowiadania.
Miłej lektury!
Robert Ratajczak
Rozdział 1 ***Duch***
Aśka stała na ganku, małego, białego domu. Długo się zastanawiała czy powinna tu przychodzić. Lecz coś jej mówiło, że tak trzeba. Musiała być fair wobec siebie, chociaż drżała ze strachu przed tym spotkaniem. Podeszła do drzwi i nacisnęła dzwonek. Kasz siedziała właśnie nad książką i nie spodziewała się gości. Odkąd przestała być dyrektorką domu dziecka i wyprowadziła się na drugi koniec miasteczka, nikt jej nie odwiedzał. Teraz jednak uporczywy dzwonek nie dawał za wygraną, więc niezadowolona poszła sprawdzić, kto to zakłóca jej spokój. Drzwi powoli się otworzyły a widok pani Kasz spotęgował jeszcze większy strach niż Asia mogła go sobie wyobrazić. Zagryzła wargi, odetchnęła lekko i wyjąkała:
— Dzień dobry…
— Co ty tu robisz? — Kasz spojrzała na Aśkę, niezadowolona z nieoczekiwanej wizyty.
— Ja przyszłam to oddać, należy do pani… — Podała kobiecie małe pudełko. — To wszystko znaleźliśmy w pokoju pani córki.
Wspomnienie o Gabrysi wywołało w kobiecie ból, jednak wzięła pudełko i otworzyła je. Chciała coś powiedzieć, lecz zrezygnowała. Pokiwała tylko głową, odwróciła się i zamknęła za sobą drzwi.
Dziewczyna stała tam jeszcze chwilę zanim zdecydowała się wracać. Odkąd zajęła pokój Gabrysi, nie mogła oprzeć się wrażeniu, że póki nie odda tych rzeczy i zdjęć, nie zazna spokoju. Mijały dni, a ona zbierała się na odwagę, by przyjść i stanąć twarzą w twarz z kobietą, która wywoływała we wszystkich dzieciakach strach.
Szła wolno, wciąż myśląc o ostatnich trzech miesiącach, które tak bardzo zmieniały jej życie… Poznała, co to radość i śmiech. Dom, który kiedyś był tak zimnym miejscem, stał się ciepły i przytulny. Dlaczego więc odkąd dostała ten pokój, który tak bardzo chciała mieć, budzi się w niej dziwne uczucie niepokoju?…
Kiedy wróciła do domu było już dobrze po dwunastej. Powinna być już dawno na obiedzie, jednak nie spieszyło jej się zbytnio. Korzystała z pierwszych promieni słońca. Marzec był, ale po mroźnej zimie wydawało się już całkiem ciepło. W jadalni zajęła swoje stałe miejsce i czekała na talerz z zupą. Pani Alicja usiadła naprzeciw i wpatrywała się w nią, lecz ona odpłynęła gdzieś myślami i nawet nie zwróciła uwagi, że ktoś zajął miejsce przy stole. Kobieta dotknęła jej delikatnie, by zwrócić na siebie uwagę. Ta wystraszyła się i aż podskoczyła w tak zabawny sposób, że zatroskana kobieta wybuchła śmiechem. Po chwili jednak uspokoiła się i zapytała dziewczynę gdzie była, i dlaczego nie wróciła do domu na obiad.
— Poszłam do niej — odpowiedziała cicho Aśka — byłam u Kasz, musiałam oddać jej coś, co należało do małej Gabrysi.
Alicja bacznie się przyglądała dziewczynie. Była smutna i widać było, że coś ją męczy. Wstała cicho i udała się do swojego pokoju. Tymczasem Mateusz zajęty był czymś w garażu. Alicja znalazła go po chwili i opowiedziała o dziwnym zachowaniu jego siostry. Chłopak obiecał porozmawiać z nią, jak tylko skończy to, co właśnie robił.
Niedługo potem zapukał cicho do pokoju i kiedy usłyszał: „proszę!”, otworzył i wszedł do środka. Przekroczył próg tych samych drzwi, które kiedyś były otoczone tajemnicą…
Przy niedużym stoliku siedziała Aśka i notowała coś w zeszycie.
— Co się dzieje? — zapytał Mateusz widząc, że zwykle pełna życia i radości dziewczyna nie jest dziś sobą.
Nie spojrzała na niego nawet. Odpowiedziała tylko, że wszystko jest „ok” i kazała mu wyjść, chłopak jednak nie posłuchał i wyciągnął z jej rąk zeszyt.
— Oddaj! — wrzasnęła Aśka, lecz było już za późno.
— Duch? Co za duch? — spytał, zanim odebrała mu notatnik i wypchnęła z pokoju.
Mateusz poczuł się urażony. Ostatnio zbliżył się do siostry, a ta teraz go odtrąca. Nie wiedział, czy ma stać i czekać aż wpuści go do pokoju, czy ma odejść i udawać, że nic go nie obchodzi. Zapukał jednak raz jeszcze i nie czekając na zaproszenie — znów był w środku.
Dziewczyna leżała na łóżku, była blada i sprawiała wrażenie wystraszonej. Dawno nie widział jej w takim stanie, a właściwie to chyba nigdy.
Zaniepokojony usiadł obok niej i z czułością w głosie spytał co się stało… Lecz Aśka nawet na niego nie spojrzała. Wpatrywała się w ścianę. Nagle coś zaczęło stukać w pokoju i dziwnie wyć. Zerwała się z miejsca i niemal wpadła na brata.
— Słyszałeś?… Znowu to samo, ten dźwięk i wycie powtarza się już od kilku dni.
Mateusz przestraszył się, ale był przecież chłopakiem i nie mógł pokazać, że obleciał go strach. Stukot był coraz głośniejszy, a okno otworzyło się i zamknęło, jakby ktoś popchnął je z całej siły.
Aśka wybiegła z pokoju, ciągnąc brata za sobą…
— Poczekaj, to na pewno da się wytłumaczyć… — Mateusz zatrzymał siostrę w holu. — Duchy nie istnieją, musi być logiczne wytłumaczenie.
Dziewczyna uspokoiła się nieco i bacznie obserwowała swojego brata. Imponował jej odwagą i musiała przyznać, że wyglądał jakby doroślej.
— Nie wrócę tam dziś, prześpię się tutaj, a jutro zobaczymy co dalej.
Ranek był mglisty i zimny, na szybach tańczył deszcz, a niebo zasnuły czarne chmury.
Aśka zeszła z łóżka, wolno podeszła do starej komody i wyciągnęła aparat fotograficzny, który dostała w prezencie od pani Alicji na urodziny. Tego dnia zaczęły się ferie i był to dobry czas na zbadanie sprawy swojej nawiedzonej przez ducha sypialni.
— Nie dam się przestraszyć — powiedziała do siebie i zaczęła obmyślać już plan działania.
Wiedziała, że jeżeli Mateusz zechce jej pomóc, dadzą sobie radę. Dom dziecka opustoszał, niektóre dzieci pojechały na zimowisko inne do swoich dziadków czy cioć. Oprócz rodzeństwa było jeszcze tylko kilkoro dzieci, które tak jak oni zostali w domu.
— Wiem co zrobimy! — wrzasnął Mateusz wprost do ucha Aśki — rozpracujemy tego ducha!
Wygląda na to, że oboje wpadli na ten sam pomysł, co oznaczało, że operacja, „Duch” właśnie się rozpoczęła.
— Myślisz, że uda nam się rozwiązać tę sprawę? — spytała.
Dobre pytanie. Chłopak sam sobie zadawał je od pewnego czasu, lecz wiedział jedno: duch, czy nie duch, trzeba wyprowadzić go z ich domu…
Rozdział 2 ***Plan***
Aśka otworzyła drzwi do swojego pokoju i przepuściła Mateusza przodem, a sama schowała się za nim. Czuła strach i już nie kryła się z tym. Pokój był pusty, a przyjemne promienie słońca rozświetlały go dodatkowo, niemal zapraszając by spędzić w nim dzień.
— Wygląda na to, że to, co straszy tu, robi to tylko wieczorem — wyszeptał Mateusz.
Rozglądał się bacznie po każdym zakamarku sypialni. Miał nadzieję, że znajdzie coś, co naprowadzi go na jakiś trop, lecz sam nie wiedział czego właściwie ma szukać. Pokój był malutki, różowe ściany i kilka niepasujących do siebie mebli sprawiało wrażenie, że nie wyróżniał się na pierwszy rzut oka niczym, od pozostałych pokoi w tym domu.
— Wrócimy tutaj wieczorem — zdecydował chłopak.
Aśce nie spodobał się ten pomysł. Jednak nie powiedziała o tym bratu i grzecznie wróciła do holu, gdzie w tej chwili czuła się najbezpieczniej.
Mateusz długo tego dnia analizował i notował, aż w końcu wpadł na coś, co mogłoby pomóc wyjaśnić obecność ducha. Musiał tylko porozmawiać z panią Alicją, bo tylko ona mogła mu pomóc.
Alicja pieliła grządki w ogrodzie za domem, chłopak zwykle przychodził do niej i pomagał jej. Teraz jednak wpadł do ogrodu jakby się paliło.
— Czy ma pani plan domu?
Kobieta spojrzała zaskoczona, nie rozumiejąc kompletnie o czym mowa. Mateusz nie dawał jednak za wygraną i zaczął gorączkowo:
— To jest duży dom, część pomieszczeń jest zamknięta i nikt nie ma tam wstępu. Musi być plan tego domu. Jestem przekonany, że gdzieś musi być…
— Po co ci? — zaczęła kobieta, ale ugryzła się w język.
Pani Alicja wiedziała, że i tak niczego się nie dowie od chłopca pytając go. Jeżeli będzie chciał to sam jej powie. Tego już zdążyła się nauczyć przez te trzy miesiące, odkąd przejęła funkcje dyrektorki.
— Plan domu? — powtórzyła i zamyśliła się. — Obawiam się, że jeżeli coś takiego istnieje to ma to pani Kasz.
Na wspomnienie tej okrutnej baby, Mateusz pobladł. Nie takiej odpowiedzi się spodziewał…
W jednej chwili stanęła mu przed oczami stara dyrektorka i wiedział, że zdobycie tego planu, o ile istnieje, będzie niemalże niemożliwe…
Joanna odszukała brata siedzącego na ławce przed domem. Już z dala widziała, że chłopak jest mocno zdenerwowany, zdradzały to choćby jego czerwone policzki. Podeszła i usiadła obok. Postanowiła złapać trochę powietrza, zanim sprawa z duchem znowu wygoni ją z pokoju.
— Musimy zdobyć plan domu! — Mateusz odezwał się nie patrząc nawet na dziewczynę. — Ale nie będzie to łatwe, trzeba go zdobyć od… — I nabrał powietrze. Nawet wypowiedzenie tego nazwiska sprawiało mu trudność.
— Od Kasz! — przerwała mu dziewczyna i podskoczyła na ławce. — Pójdę tam. Nie mogę czekać — powiedziała cicho i wróciła do domu…
Aśka, z samego rana zdecydowana na ponowne spotkanie z kobietą, teraz spojrzała uważnie na brata.
— Nie musisz ze mną iść — powiedziała stanowczo i ruszyła przez ogród do furtki.