E-book
83.79
drukowana A5
105.42
Dwa światy: bieda i bogactwo

Bezpłatny fragment - Dwa światy: bieda i bogactwo

Jak zmienić myślenie i wyjść z biedy?


Objętość:
375 str.
ISBN:
978-83-8384-268-4
E-book
za 83.79
drukowana A5
za 105.42

Słowo wstępne

Drogi Czytelniku!


Wiesz, że są dwa światy. Bieda i bogactwo.


Bieda, musi pokonać bardzo trudny bieg z przeszkodami, żeby dogonić bogactwo.

Każdy, chciałby ukończyć, ten bieg.

To, co postanowiłam opisać w tej książce, jest jak najbardziej prawdziwe i wzięte z życia.

Nie przytaczam tutaj, żadnych przykładów, zaczerpniętych z innych książek, od innych autorów.

Sytuacje w tej książce, są przeżyte albo przeze mnie, albo moich znajomych. Tych prawdziwych. Nie ma żadnej fantazji lub nierealnych teorii.

Podałam ci wiele życiorysów różnych ludzi. Zrobiłam to po to, żeby twój umysł zrobił się elastyczny i żebyś potrafił znaleźć swoje, szczęśliwe miejsce na ziemi.

Wiesz, Ja jestem praktyk.

Nie lubię, samej teorii.

Sama teoria, nie sprawdza się.

Dlatego, minęlibyśmy się z celem, jaki chcemy wspólnie osiągnąć.

A naszym celem, jest poprawa, naszej drogi życiowej.

Prawda?

Czy miałaś kiedyś taki moment w swoim życiu, że prześladowała Cię myśl: czy Ja podążam, właściwą drogą?

Ta myśl, to podsumowanie Twojego, dotychczasowego życia. To pytanie, przebija wszystkie, mniej ważne pytania.

Jak odpowiesz, na to pytanie w Twoim przypadku?

Czy jesteś zadowolona z swojej, obranej drogi życiowej?

Czy wolisz w ogóle o niej, nie wspominać, bo jest Cię wstyd?

Dlaczego? Bo od razu, nasuwa Ci się odpowiedź.

Jaka, Ja byłam głupia, że wybrałam taką drogę życiową.

Nie mam się, czym pochwalić. I odsuwasz tą natrętną myśl, żeby Ci dała święty spokój.

A może należysz do ludzi, którzy mają się czym pochwalić? Ty, jesteś bardzo dumny z tego, że wybrałeś tą właściwą, drogę życiową.

Często większość, nie rozumie Twojego mistrzostwa. Jednak Ci, którzy wiedzą, że trafiłeś w sedno, podziwiają Twoje decyzje.

Dlatego, uchyl rąbka tajemnicy i podziel się z innymi, oszczędzając im zawodu i zmartwień z powodu swoich, niepowodzeń życiowych.

Co trzeba wiedzieć, żeby być bogatym?

Bo, żeby być biednym, to nie trzeba nic wiedzieć.

Porównaj start życiowy, Gerdy i Joe.

Zobacz, jaka jest kolosalna różnica.

Joe, ma wszystko podane na tacy.

A Gerda?

Gerda musi, walczyć od dnia narodzin, praktycznie o wszystko. Zaczyna się od jedzenia, a kończy na innych wyzwaniach, jak: wykształcenie, pieniądze, środowisko.

Gerda, urodziła się w biednej rodzinie.

I zobacz, co Ją czeka. Zobacz, jakie musi pokonać trudności od punktu 1 do 14.

1. Czy istnieje życie pozagrobowe?

Zobacz, jakie ważne jest, gdzie się urodzisz w jakiej szerokości geograficznej i w jakiej rodzinie, oraz w jakim czasie.

Czy jest to pokój, czy czas wojny. A jeśli czas wojny, to wtedy, przejdziesz piekło.

A rodzina?

Jakie to jest ważne u jakich ludzi, przyjdziesz na ten, świat.

Przecież my tego, nie wybieramy.

Kiedy człowiek, zastanowi się nad tym wszystkim, to jest oczywiste, że sami o tym, nie decydujemy.

Nie wiem, czy wierzysz w życie poza grobowe? Bo Ja, wierzę.

Ja jestem przekonana, że istnieją inne cywilizacje.

Ale Ty, nie sądzisz, chyba że jesteśmy tylko sami w Wszechświecie?

Nie będziemy się, aż tak głęboko zgłębiać, bo to jest, inny temat.

Jednak, mimo woli, temat ten, sam wchodzi w nasze myśli. Widzisz, takich Gerd i Joe, są tysiące. Żadne z nich, nie wybierało, sobie losu.

To przecież, nie zależało od nich. A zobacz, jak rożne, jest ich życie.

Znam bardzo wiele, losów ludzkich w kraju i za granicą. Każdy z tych ludzi, napisał inną historie, swojego życia.

Kiedy, ogarniesz to wszystko całościowo, to jest jedno, co łączy ich wszystkich. Jak myślisz, co?

Każdy z nich, jeśli tylko chce, może kształtować, swoją ścieżką życiową w miarę, swoich możliwości.

To, nie jest tak, że nic, nie może zrobić z swoim losem. Jednak, jeśli tylko chce, to może zmieniać, swoje życie.

Tylko, zastanawia mnie jedno, dlaczego jeden, musi ciężko pracować, na tą zmianę, a drugi, ma już wszystko gotowe, podane na tacy?

I podobno, każda DUSZA, ma do wykonania, pewną ilość, swoich zadań.

I dotąd je wykonuje, kiedy portfel zadań, zostanie wykonany.

Tak mówią Ci, którzy wierzą w reinkarnację i inne religie.

Chociaż Chrześcijaństwo, też wyraźnie mówi, że trzeba wykonać wolę Bożą.

Czyli w naszym przypadku Gerda, byłaby młodą Duszą, która ma jeszcze wiele do przepracowania, gdyż urodziła się w biedzie.

I jej zeszyt życiowy, kryje w sobie rożne zadania, do wykonania.

A DUSZA Joe, jest starą DUSZĄ, która już swoje zrobiła, dlatego urodził się w bogatej rodzinie.

Tak by to wyglądało, według dogmatów religijnych.

Dlatego, Dusza Joe, wybrała bogatych i dobrych rodziców i teraz, może sobie już, trochę poleniuchować.

Cóż, kto wie? Te najbardziej proste rozwiązania, często są najwłaściwsze. Może i tak jest?

No bo, zobacz. Co są winne, biedne, małe dzieci, które urodziły się w kraju, gdzie jest wojna?

Jakby to, zależało od nich, to na pewno wybrałyby, inny kraj.

A jak już jesteśmy, przy temacie życia, poza grobowego, to powiem Ci, co opowiedziała mi raz pewna kobieta, która od zawsze, zajmuję się ezoterykom.

Kiedy, już wysłuchałam Jej opowieści o śnie, jaki miała, to było, nad czym myśleć.

Nie wiem, może dla Ciebie, wyda się to mało ważne, ale jednak. Posłuchaj.

Widzi, że jest młodą dziewczyną, a jak mi to opowiadała, to była już w mocno, dojrzałym wieku.

Jest ubrana w białą, powiewną sukieneczkę.

Porusza się w ten sposób, że unosi się metr, nad ziemią w dziwnie, lekki sposób. Nawet, nie odczuwa tego.

Jest w cudownym nastroju. Płynie, po prostu płynie. W środku, rozpiera Ją ciekawość, poznawania wszystkiego wokół.

Czuje, ile jest różnych, ciekawych tematów, które chciałaby poznać.

Nagle, jakby wpływa lub bardzo lekko wchodzi do pewnego budynku. I własnym oczom, nie wierzy, co widzi.

Jest zrobione, bardzo wąskie przejście, ogrodzone płotkiem. Czuje, że ten płotek, to coś więcej niż drzewo, z którego był zrobiony.

Nie wie, skąd wie, ale czuje i wie, że przez to wąskie przejście, mogą przejść, tylko dobre dusze.

Dla złych dusz, to przejście, jest za wąskie.

Ona, mogła przejść i była tego świadoma, że może przejść.

Kiedy weszła w to wąskie przejście, to nagle przed oczyma, stanęło Jej, całe życie. Wszystkie wydarzenia. Te dobre i te złe.

Wewnętrzny głos, podsumował Ją jako człowieka. Poczuła dreszcz mocy, na całym, swoim ciele.

Na końcu przejścia, był wykopany, bardzo duży dół. Dół ten, prawie po same brzegi, był wypełniony nagimi, ciałami ludzkimi, które wiły się w boleściach.

Moja znajoma, nazwijmy Ją A3, wiedziała, że to są dusze, które cierpią za swoje, złe uczynki.

Był to, odrażający widok. Ciała leżały, jedno na drugim i wiły się w mękach.

Nagle A3, ogarnął wielki, ale to bardzo wielki strach, czy może powrócić i wyjść z tego miejsca.

Odwróciła się i zaczęła, iść w odwrotną stronę, żeby opuścić to miejsce.

Jakież poczuła szczęście, kiedy zmieściła się w tym, wąskim przejściu i oddaliła się od tego, złego budynku.

Powiedziała mi, że poczuła taki strach, którego, jeszcze nigdy nie odczuła, podczas swojego, życia ziemskiego.

I znowu, popłynęła w nieznane. Znowu ogarnęło Ją szczęście, że może robić, co tylko chce i iść, gdzie chce.

Nikt Jej niczego, nie zabrania i nic, nie nakazuje.

Mówiła mi, że dla dobrej duszy w tamtej przestrzeni panuje, niesłychane szczęście.

Kto tego, nie przeżył, to nie jest w stanie, zrozumieć.

Moja A3, powiedziała, że bardzo głęboko wierzy w życie, poza grobowe. I ten głupi, kto wierzy, tylko w żołądek i pieniądze.

Powiedziała również, że w tamtym wymiarze, ani razu, nie przyszły Jej na myśl, pieniądze.

Pieniądze, mają swoją wartość, tylko tutaj, na Ziemi.

A tam, idzie się boso, w białej szacie i bez grosza.

Po tej rozmowie, chwilę nic, nie mówiłyśmy.

Każda z nas się, zamyśliła.

Cóż, trudno tu mówić o jakiejś fantazji. Ta osoba, była bardzo konkretna i zrównoważona.

Miała też, bardzo dużą intuicję.

Przekonało się o tym, wiele ludzi.

Potrafiło się Jej wyśnić, na kilka dni przed, co ma się, gdzieś wydarzyć.

Wszystko, sprawdzało się, co do joty.

I widzisz, to jest pytanie, na które ludzie, przez tyle tysięcy lat, szukają odpowiedzi.

Wierzący — mają odpowiedź. Życie, poza grobowe istnieje.

Natomiast, nie wierzący, chyba nie chcą nic wiedzieć, bo wierzą tylko w brzuch i kasę — albo jest to pytanie dla nich, za trudne.

Podejrzewam, że chyba to drugie. Jednak, każdy z nas umiera. Wierzący, czy nie wierzący.

Rozejrzyj się wokół, ile jest na świecie miliarderów, jednak nikt, nie potrafi zapewnić sobie, nieśmiertelności.

Byli wielcy władcy, w Azji w Europie i każdy, chciał być nieśmiertelny.

Niestety, na próżno. Nie pomogła władza, złoto i wielkie wpływy.

To jest, jedyna sprawiedliwość na tym świecie. Tam łapówek i złota, nie biorą.

Idziesz boso i marnej koszulinie. Jedynym, Twoim bogactwem, to są dobre uczynki.

I to, jest prawdziwe bogactwo. Sama, nie raz się przekonałaś, że zrobienie, dobrego uczynku, też nie przychodzi tak łatwo. Ciemna, diabelska energia, trzyma na tym swoją, długą rękę.

A jednak to dobre uczynki, są złotem, dla naszej Duszy….

2. Walka dobra z złem

Skąd bierze się bieda?

Co składa się na biedę? I dlaczego akurat tam się znajdziemy? Widzisz, to nie są łatwe pytania.

Przysłowie mówi, jak masz pecha, to już urodzisz się w biedzie. I jest w tym, dużo prawdy.

Niestety, ale większość ludzi na tym świecie, startuje w nowe życie z biedy.

Nawet w najbogatszych krajach, pełno jest biedy. Nie mówiąc już o bardzo, bardzo biednych krajach, gdzie ludzie, nie znają innego życia, tylko biedę i jeszcze raz biedę.

Zastanawiając się głębiej, nad tym wszystkim, to coś w tym jest, że rodzisz się akurat w tym miejscu, o tym czasie, z takich a nie innych rodziców, a na dodatek w biednej rodzinie i kraju.

Ciężko, jest się wydostać z tego, zaklętego kręgu, jeśli pragniesz lepszego życia.

Bieda, ogranicza wszystko. Nie masz dostępu, do lepszego, codziennego życia. Jesz, byle co i byle gdzie.

Nie masz kasy, na przyzwoite ubranie. Nie masz dostępu, do wykształcenia, bo to kosztuje.

Z reguły, żeby przeżyć, to pracujesz ciężko, jak wół, za marne grosze.

Nie masz, szacunku w swoim otoczeniu, bo jesteś biedny. Każdy bogatszy od ciebie, wykorzystuje cię.

Szacunek, poważanie, mają bogaci. Czym oni się różnią, od Ciebie?

Są z innej gliny? Nie z tej planety?

Religia i bogaci, nakazują Tobie, tylko się modlić i cicho siedzieć. Bo podobno biedni, będą zbawieni.

Może i tak jest, że tylko biedni i posłuszni, będą zbawieni. A bogaci, wierzą w to, że tylko biedni będą zbawieni? To, dlaczego żerują na Twoich plecach? Czy oni, nie chcą być zbawieni?

Jak to rozumowanie ma się do naszej religii? Powiedzmy, że większość ludzi głęboko wierzy w Boga, który dał nam życie i jest wszędzie. Nasz umysł tego nie ogarnia, bo nie było nam dane. Przynajmniej ja, tak rozumiem.

To, dlaczego jest tyle nieprawidłowości w tej całej administracji, która rządzi Kościołem tutaj na ziemi? Jest tyle kłamstw, chciwości na łatwe pieniądze, nie mówiąc już o zboczeniach seksualnych, które w ogóle nie powinny mieć miejsca.

Dlaczego tak się dzieje? Jak wiesz, od najstarszych dziejów ludzkości, zawsze była, jest i będzie, walka dobra ze złem.

Gdzie jest sprawiedliwość? Czy jest?

Dla bogatych, życie ma całkiem inny wymiar niż dla uczciwego człowieka.

Powiem ci tak. Musisz wypośrodkować. Zawsze stosuj metodę środka, jak mawiali starożytni.

Jest, nawet takie przysłowie, że: żyje kot i żyje pies.

Kot, siedzi sobie w cieplutkim pokoju, razem z swoim panem, a biedny pies marznie, uwiązany na łańcuchu, przy budzie.

Na dodatek, często dokucza mu głód.

Rodząc się w biedzie, nie ma kto Cię nauczyć, podstawowych zasad życiowych. Zarówno w rodzinie, jak i w społeczeństwie.

Twoi rodzice, też są ofiarami systemu i nie mogli sobie z tym poradzić. Więc, co mają Ci przekazać?

To, że masz być posłuszny bogatemu, modlić się i dawać księdzu na ofiarę, harować, jak wół od rana do wieczora i czekać, na lepsze życie w Niebie?

Aha, jeszcze mieć, jak najwięcej dzieci, bo ksiądz tak każe, inaczej nie będą mieć utargu z chrzcin, wesel i innych uroczystości.

Wszystko to jest, czysta kalkulacja.

Nie, biedny nie musi i nie powinien, nic więcej wiedzieć.

Byle miał, zdrowe ręce do pracy. Myślenie, niech zostawi bogatym.

Biedny, jest tylko potrzebny, do wykonania konkretnych zadań, a owoce zbierają bogaci.

Historia, też nam nie skąpi, różnych bezczelności i wykorzystywania biednych.

Na przykład, wy walczcie z wrogiem, a my przeczekamy to i wrócimy do ojczyzny, po władzę.

Nad kim? Nad tymi biednymi, którzy walczyli o wolność, a dla bogaczy o władzę.

Czy to nie jest, nieporozumienie?

W innych krajach, są kasty z których nie można się wydostać.

Owszem te kasty, są prawie wszędzie, tylko w innym wydaniu.

Widzisz, świat istnieje tyle tysięcy lat, przynajmniej ten nasz o którym coś wiemy — jednak zawsze byli biedni, bogaci, pan i niewolnik.

Jak sięgniemy do historii, to już za czasów Chrystusa, byli biedni, bogaci, panowie i niewolnicy.

Od razu, nasuwa się myśl, dlaczego tak jest? Kto ustanowił, taki porządek?

To jest pytanie, na które od tysięcy lat, nie potrafi nikt, konkretnie odpowiedzieć.

Były różne systemy, rządy i tej różnicy nikt, nie był w stanie wyrównać.

Zawsze ten biedny, odstawał od bogatego.

Nie myśl sobie, że w biedzie nie rodzą się mądre i inteligentne dzieci. Oj, nie.

Nie raz, serce się kraje, jak marnują się wielkie talenty z różnych dziedzin wiedzy.

Ile genialnych dzieci, nie ma pieniędzy na zdobywanie wykształcenia.

Musi zostawić swój rozwój i podjąć pracę zarobkową, żeby przeżyć.

W biednych rodzinach, jest wiele kłótni, nieporozumień, bo nie starcza na przeżycie.

Czyli sama, sam widzisz, że do biednego garną się wszystkie problemy. Zauważ, ile nieprawidłowości dzieje się w różnych firmach, a szczególnie tam, gdzie pracują młode, piękne dziewczyny, ale biedne.

Nieuczciwy szef, który dobiega pięćdziesiątki albo i więcej, jest nachalny i zmusza je do cichego seksu przed żoną. W razie odmowy, zwolni taką dziewczynę i jeszcze wyda krzywdzącą opinię, żeby nie znalazła pracy.

Nie każda młoda dziewczyna jest na tyle zaradna, że pójdzie z tym, gdzie trzeba. Musi mieć świadków, a z tym już gorzej.

Co pozostaje takim ludziom, żeby nie zwariować?


Modlitwa. Kiedy znowu w kościele, ksiądz straszy piekłem i chodzi z tacą, żeby dać. Ale co? Jak bieda, aż piszczy.

Znam takiego księdza, zresztą, nie tylko Ja, co zręcznie manipuluje starszymi babciami, a te oddają mu ostatni grosz z emerytury.

A on, jeździ sobie najdroższym autem, nie boi się piekła.

No, zawrót głowy. Człowiek zdrowo myślący, pokiwa głową i pójdzie dalej. Pomyśli sobie, że to zimny biznesmen, a nie ksiądz.

Chrystus głosił, że trzeba oddać majątki biednym i iść za nim, ale w dzisiejszych czasach ta teoria, staje się co najmniej dziwna.

I bądź tu mądry i pisz wiersze.

Zobacz, biedna dziewczyna czy biedny chłopak, nie wejdzie do bogatej rodziny.

A jak wejdzie, to długo w niej, nie pobędzie. Cały czas będzie się czuł, jak trędowaty.

Czy to, nie jest przejście z jednej kasty, do drugiej?

Owszem, jest. Tylko że jego życie, wiele się nie poprawi. Zawsze będzie, pod lupą bogaczy i będą tylko czekać, aż mu się noga podwinie.

No chyba, że będzie piekielnie inteligentny i Bóg, będzie mu tym razem sprzyjał.

Owszem, są wyjątki jak w gramatyce, że uda się biednemu człowiekowi, wyrwać z zaklętego kręgu.

Zapytasz, jak?

Jednym z najbardziej obiecujących działań, jest wyjazd do innego, bogatego kraju, kontynentu.

Te wszystkie, słynne wyjazdy biedoty, na przykład do Stanów. Tam, startują od nowa. Nikt, nic o nich, nie wie. Jednak, wiedz o tym, że nie każdemu się powiedzie. Są i tacy, co chcieliby wrócić, ale nie mają na bilet.

Jeśli, jest to Jednostka inteligentna i szczęście mu sprzyja, to może wejść na wyższy szczebel, drabiny społecznej.

Musi być kreatywny, podchodzić do życia asertywnie.

Ciągle dbać o swój rozwój osobisty.

I tutaj, zacznie się już zbliżać do myślenia i postępowania, ludzi pochodzących z bogatych warstw społecznych.

To już, nie jest, ten sam człowiek.

Tak, teraz może iść w górę. I całe szczęście, że starczyło mu sił. Tutaj następuje wielka selekcja. Ilu się nie odnajdzie w nowej sytuacji, a ilu załamie nerwowo?

Zobacz, jak rośnie emigracja, na świecie. Biedni ludzie, Ci którzy myślą trochę inaczej, od swoich biednych braci, szukają lepszego chleba.

Prawda jest taka, że nie każdemu z nich, powiedzie się na emigracji.

Każdy wyjechał za chlebem, ale bywa też tak, że może wrócić bez chleba.

Może być jeszcze gorzej, kiedy nie będzie mieć za co wrócić. Wtedy, zasili rzeszę bezdomnych, rożnych wykolejeńców i pijaków.

Najgorzej, jak zwiąże mu ręce choroba.

Wtedy, według twardego prawa przyrody, odpada z gry.

O jego losie zadecyduje nie on, tylko bezwzględna rzeczywistość.

Niektórzy, złapią jeszcze większego dołka psychicznego niż w swoim środowisku.

Jak zwykle, zwycięży najsilniejszy psychicznie. Kiedy znajdziemy się w niespodziewanej, trudnej sytuacji życiowej, to najważniejszym strażnikiem, realizacji naszego celu — jest psychika.

To ona, zadecyduje, czy osiągniemy swój cel, czy zostaniemy po drodze zadeptani albo skręcimy na inną drogę, nie prowadzącą do upragnionego celu.


Podam Tobie, pewien przykład z życia wzięty.

Ta historia, bardzo jasno, naświetli Ci jak czasem przez lekkomyślność, można zejść z właściwej drogi. Tej drogi, która prowadzi do bogactwa.

Jola, była piękną i niezależną kobietą.

Prowadziła swój biznes. Jej dochody, ciągle rosły. Rodzice, byli bardzo zadowoleni, gdyż ich córka była naprawdę mądra.

Umiała się poruszać, po trudnej biznesowej ścieżce. Co z tego.

Zakochała się w niewłaściwym mężczyźnie, który doprowadził ją do ruiny.

Dość, że nigdy nie miał głowy do biznesu, to jeszcze narobił długów, które Jola musiała spłacać.

A nie były to, małe długi, gdyż spłacała je dziesięć lat.

Musiała je spłacać sama, ponieważ jej mąż Stefan, między czasie zmarł. Na pewno ten dług, też w jakimś stopniu się do tego przyczynił.

Jola, podczas swojego małżeństwa, przestała być na tyle kreatywna, żeby błyszczeć jak kiedyś.

Jej głowa i myśli były skierowane na swoje, nieudane małżeństwo. W domu, powstały różne nieporozumienia. Szczególnie, dali się we znaki rodzice, jej męża.

Zachowali się w stosunku do swojego syna, jak wrogowie. Nie miał od nich żadnego wsparcia, chociaż wiedzieli, że jest nieuleczalnie chory.

Ale, po co, to opowiadam?

Otóż, jest to typowy przykład, jak na skutek niewłaściwych decyzji można wkroczyć, na nieodpowiednią drogę. Jola, miała inne, różne propozycje, od inteligentnych chłopaków.

Niestety, jej myśli jednak biegły tam, gdzie w końcu zostały na stałe.

W trakcie małżeństwa okazało się, że nie było między nimi takiego porozumienia, jakie miało być. Może dlatego, że znali się rok. Może za krótko? Kto wie.

Joli było brak człowieka, który myślałby podobnie, jak ona. Wtedy, mogła dojść do wielkiego majątku.

To jest więcej, jak pewne. Tym bardziej, że sama zaszła już bardzo daleko. Nieudany związek, to zniszczył. Straciła czas, radość z życia i urodę. Jej oczy, które kiedyś świeciły blaskiem zadowolenia, dzisiaj były smutne i bez blasku.

Coś dziwnego, działo się w sercu Joli. Tak, przeżywała wielkie, rozczarowanie.

Jak wiesz, każdy z nas w pewnym momencie swojego życia kierując się nieracjonalnym myśleniem, wyszedł na tym, jak Zabłocki na mydle. Sztuka polega na tym, żeby potrafić uchwycić ten moment i pozwolić dojść do głosu lewej, logicznej półkuli naszego mózgu.

3. Odziedziczone myślenie, wyniesione z biednej rodziny

Jakie myślenie o życiu, egzystencji, będzie miał biedny człowiek?

Jak myślisz?

Czy, będzie pragnął, czegoś więcej niż może osiągnąć w biedzie?

Cóż, może i będzie sobie marzył, że jest bogaty i ma dużo pieniędzy, ale tylko we śnie.

Jak się przebudzi, to momentalnie wróci, do rzeczywistości. Jest przekonany, iż jest przypisany, do takiego życia, a nie innego. I nie jest w stanie, nic więcej osiągnąć.

Kasia i Zygmunt, pracowali oboje w małym, gospodarstwie rolnym. Mieli czworo dzieci. Żyli pobożnie, uczciwie.

Jak się im żyło, jeśli chodzi o sytuacje finansową? Cóż, bieda aż piszczała.

Młodsze dzieci, chodziły w ubraniach starszych.

Mowy nie ma, żeby młodszemu dziecku kupiono, jakieś nowe ubranie.

Zaraz, nasuwało się pytanie: za co?

Zygmunt, pracował w fabryce w pobliskim miasteczku. Ciężko pracował, przy wyrobie elementów budowlanych.

Kierownik, traktował takich ludzi, jak on, jak podludzi. Patrzył, na nich z góry i lekceważąco. On sam, również nie pochodził z bogatej rodziny.

Przyjechał gdzieś tam z głębi Polski z jednym kuferkiem i tyle. A, że skończył studia, to dostał dobrą prace i zmienił swój stosunek do prostych, zwykłych ludzi.

Zapomniał skąd pochodził. W myśl zasady, że biada, jak się zrobi pan z dziada!

Kiedy nadchodziły święta, trzeba było mu zanieść, pół świnki albo cielaka. W zależności, jakie miał w danym roku, życzenie.

Zapytasz, po co?

Cóż, po to, żeby się utrzymać w pracy i zarobić, te parę groszy. Bo w tamtej okolicy, było pełno małych wiosek, a tylko jedno, nieduże miasteczko.

Każdy z pracowników, pracował w zakładzie państwowym i w swoim, małym gospodarstwie rolnym.

Nazywano ich, chłoporobotnikami. Zygmunt, nie był w stanie utrzymać swojej rodziny z tego, małego gospodarstwa rolnego.

Wszystkie prace, były wykonywane ręcznie.

W domu, bieda. Dom stary, trzeba było pomyśleć o budowie, nowego domu.

Tylko, za co? Trudno, zaczął budować domek sposobem gospodarczym. Dużo prac wykonywał sam, wraz z żoną i dziećmi.

Zaczęło brakować, na życie. Dzieci rosły i wypadałoby pomyśleć, o ich wykształceniu.

Niestety, brakło na to pieniędzy.

Trzeba przyznać, że dzieci były bardzo zdolne i dobrze się uczyły w szkole. Cóż z tego, skoro nie mogły się kształcić.

Musiały powielić los, swoich rodziców. Kiedy przyszedł ich czas, pozakładały rodziny. Ich towarzysze życia, również pochodzili z biednych rodzin.

Wiadomo, że chłopak z bogatej rodziny, wykształcony, nie ożeni się z biedną, prostą dziewczyną ze wsi lub pochodzącą z biedoty miejskiej.

Może być najładniejsza, nic z tego. Jest nawet przysłowie, które mówi, że: za wysokie progi, na lisie nogi.

Smutne, ale prawdziwe.

Zygmunt, też pochodził z biednej rodziny.

To małe gospodarstwo, które odziedziczył po swoich rodzicach, nie było w stanie zapewnić mu, dostatniego życia.

Kasia, jego żona, była cudzoziemką. Siedziała cicho, jak mysz pod miotłą.

Pochodziła z bardzo bogatej rodziny, ale wszystko, zabrała II Wojna Światowa. Ona, nie miała nawet takiego, małego gospodarstwa.

Nieraz w czasie kłótni małżeńskiej, Zygmunt jej wymawiał. Niestety, był to wielki nie takt z jego strony.

Ja myślę, że jeśli już ktoś zwiąże się z kimś, a przed ślubem rozważy wszystkie za i przeciw, to potem nie powinien mieć już żadnych wątpliwości.

A Ty, jak myślisz? Chyba, podobnie, jak Ja.

Ogólnie, nie był z niego zły człowiek, tylko były momenty, że nie umiał zapanować, nad swoimi emocjami.

A jak, to się nazywa?

4. Inteligencja emocjonalna

To jest, bardzo ważna cecha charakteru. Niektórzy ludzie, nawet nie zdają sobie z tego sprawy. I co, dzieje się z rodziną Zygmunta?

Cóż, bieda powiela, biedę.

Powiedzmy, że mądry, inteligentny człowiek, stanąłby z boku i ocenia w tej chwili, sytuacje rodziny Zygmunta.

Gdzie, jest sedno sprawy? Dlaczego bieda i bieda?

Widzisz dlatego, że Zygmunt był prostym, niewykształconym człowiekiem. Nie miał, elastycznego umysłu, żeby umieć się znaleźć w każdej sytuacji.

Na przykład, kto mu kazał siedzieć na wsi, zabitej dechami, gdzie dzieci miały daleko do szkoły?

Sam też, jeździł kilkanaście kilometrów na rowerze, do pracy.

Dlaczego, nie przeniósł się z tamtego miejsca, gdzie wszyscy klepali biedę, łącznie z jego rodzicami i dziadkami?

Niestety, jego to przerosło. Jego umysł, nie sięgał tak wysoko.

Na pewno w mieście lub bliżej dużego miasta, byłoby lżej, jego dzieciom i jemu z żoną.

Pracowali wszyscy jak woły, żeby wybudować domek. I cóż z tego, jak zaniedbali wykształcenie swoich dzieci.

Jest takie mądre powiedzenie, że: jakie myśli, taki człowiek.

Myślenie Zygmunta, nie było myśleniem ludzi bogatych, elastycznych.

Efektem tego, było powielanie biedy z pokolenia, na pokolenie.

Dzieci, nie mając przykładu z domu, postąpiły podobnie. Ciekawe, czy dzieci Zygmunta, zadbają o wykształcenie swoich dzieci i wnuków Zygmunta?

Obawiam się, że nie.

Zauważ, że biedni ludzie mało czytają, nie poszerzają wiedzy. Nie mają jakiejś swojej dziedziny, w której, są dobrzy.

Marnują czas na głupie, bezsensowne gadaniny. Bezsensowne, bo nie mając wiedzy z jakiejkolwiek dziedziny, to co mądrego, mogą mówić?

O tym, że sąsiadka, zdradza swojego męża albo że sąsiad spod dziesiątki, znowu przyszedł pijany i robił awanturę, do rana.

Popatrz na mężczyzn, takich prostych nie wykształconych, ile czasu niektórzy tracą, na picie piwa i opowiadanie kawałów o seksie.

Na inne tematy, nie rozmawiają, bo nic więcej nie wiedzą. Zgroza. To jak, taki człowiek ma być bogaty?

On, nie ma żadnych zainteresowań. Żadnego celu, do którego by dążył.

Z reguły co myślą, to powiedzą na głos, a to powoduje, niepotrzebne, dodatkowe kłótnie.

I tak, mija dzień za dniem.

Jak są pod wpływem alkoholu, to czują się najszczęśliwsi na świecie. Po co mają sobie zawracać głowę, jakimiś planami, celami.

Im tak, jest dobrze. Ich dzieci, będą podobnie żyć. No, może trafi się jakiś wyjątek, a reszta taka sama.

Kiedy ludzie na odpowiednim poziomie, trafią niechcący w takie środowisko, to szybko się wyprowadzają i zmieniają, swoje miejsce zamieszkania.

Oni dobrze wiedzą, że mieszkając w sąsiedztwie z takimi ludźmi, zawsze coś tam, do nich przejdzie. Znam autentyczny przykład z życia, kiedy młode małżeństwo ludzi wykształconych wprowadziło się do wieżowca.

Nie wiedzieli, że za ścianą ich sąsiad, często robi awantury i przyjeżdża Policja. A na klatce w każdą sobotę wieczorem, wysiadują jacyś goście zakropieni alkoholem czy narkotykami.

Małżeństwo to pomieszkało w tym wielkim wieżowcu pół roku i szybko się wyprowadzili na lepsze osiedle.

Woleli, nie ryzykować.

A, jeszcze jedno. W biednych środowiskach kobieta, nie ma wiele do powiedzenia.

A właściwie to co ma mówić, skoro jest biedna, jak mysz kościelna, jest zmuszona do bycia posłuszną. Musi być sterowana. Nie ma wiedzy i pieniędzy. Jej umysł nie jest na tyle światły, żeby potrafiła prowadzić samodzielne i niezależne życie.

Musi słuchać męża. Nie ważne, że on też jest tępy, nieraz bardziej od niej, ale musi słuchać i koniec. Gdzie pójdzie?

Do następnego takiego, samego?

Stać ją na swoje, niezależne mieszkanie? Na dodatek z reguły ma, jedno, dwoje dzieci albo więcej.

Musi siedzieć w tej gehennie, przez całe, swoje życie.

Ona, też nic specjalnego, nie nauczy swoich dzieci. Bo raz, że sama nie ma wykształcenia i klepie biedę, a dwa, przez tyle lat prania mózgu, jakie robił jej mąż, też się uwsteczniła.

Bywa, że nawet ciężko jej sklecić poprawnie zdanie, jak znajdzie się gdzieś w miejscu publicznym.

Oczywiście, przez całe, swoje życie nie przeczytała ani jednej książki. Nie ma takiej potrzeby.

A po co, mi to, odpowie. Szkoda na to czasu.

Lepiej oglądać telewizje lub prowadzić jałowe rozmowy z koleżanką na podobnym poziomie. Albo zająć się gotowaniem. I, tak w kółko.

Pomyśl, Droga Czytelniczko, Czytelniku, czy to, nie jest, zaklęty krąg?

Co jest powodem takiego stanu rzeczy? Cóż, wiemy, że o naszym postępowaniu, a tym samym życiu, w dużej mierze decyduje nasza świadomość. Mówi się nawet, że jakie myśli, taki człowiek. Prawda?

Oj, niełatwo jest, wyjść z takiego kręgu.

Zmienić myślenie takich ludzi, to wielka, gigantyczna praca, wymagająca czasu.

Dlatego, jak jesteś w dużym mieście, to są różne dzielnice. Te dla bogaczy i te, dla biedaków.

A, żeby było śmieszniej, to większość biedaków, jest dlatego biednych, że nie tylko umysł, nie chce pracować, ale również rączki.

Tak, rączki. Jemu, nie śpieszy się do pracy, olewa to. Najchętniej, to by w ogóle, nie pracował.

I tak dostanie, zasiłek socjalny od Państwa, który wyżywi, jego naście dzieci.

A bogaty, pracuje głową i rękoma. Realizuje, swoje cele, spełnia marzenia. I z reguły z dobrej woli, daje na biednych. Ale ten bogaty, ma inną świadomość. On wie, że jak będzie postępować tak, jak biedny, to podzieli jego los.

Oczywiście mówię o uczciwych ludziach, którzy są bogaci.

5. Mniej mów, a więcej czyń

Tą przypadłość, można często zauważyć. Ktoś, kto nie ma pojęcia o czymś, to zwykle tylko dużo mówi, a nic nie robi.

Może i chciałby coś osiągnąć, ale niestety, brak wiadomości, konkretnej wiedzy.

Dlatego, będzie stał w miejscu. Może godzinami, rozmawiać o tym temacie, robić najróżniejsze przewidywania i na tym, temat się kończy.

Ty, też na pewno zauważyłaś, że są ludzie, którzy obiecują góry, lasy — ale tylko słownie. Jak przyjdzie do realizacji, to nic z tego, nie wychodzi.

Podobnie, jak w miłości. Mężczyzna naobiecuje kobiecie, złote gruszki na wierzbie, a w rzeczywistości, to nie ma na autobus. Albo w ogóle jej nie kocha, tylko patrzy wykorzystać, psychicznie i fizycznie.

Taka jest, gorzka prawda.

To gołosłowne obiecywanie, można zauważyć w każdej, dziedzinie życia.

Mężczyzna, który nie dotrzymuje słowa, to nie mężczyzna, tylko pajac.

Postępując w ten sposób, nie zdobędzie sobie u nikogo autorytetu. Będziesz traktowany, wśród poważnych ludzi, jak piąte koło u wozu.

Nie masz pojęcia, jak to przeszkadza w każdej, karierze zawodowej. W życiu osobistym, również. Człowiek, który nie potrafi dotrzymać słowa, jest zerem. Nie można na nim polegać.

Nikt, nie chce tracić czasu, dla bajkopisarza.

Czym jest spowodowane, takie właśnie zachowanie?

Na pewno słabością charakteru, brakiem wyobraźni, że kogoś skrzywdzimy. I na pewno, cynizmem.

Ten ktoś, nie przejmuje się naszym losem, tylko opowiada bajki, żeby być chociaż chwilowo na topie.

Byłam raz w pewnym, towarzystwie. Przyszedł tam, taki sobie Andrzej.

Na wygląd, elegancki mężczyzna. Przede wszystkim, to na pierwszy rzut oka, rzucała się jego nieprzeciętna uroda. Umiał też pięknie mówić i był duszą towarzystwa.

Jak zwykle zawsze był otoczony, różnymi kobietami. I co naiwniejsza, to słuchała go z dużym zainteresowaniem.

Rozmawiał, na każdy temat. Na wszystkim się znał i tak dalej. Inteligentny człowiek, od razu zauważyłby, że tematy były poruszane, dość powierzchownie.

Jak się potem okazało, to ten wieczór był dla niego jedynym, prawdziwym sukcesem.

Mój znajomy, który go dobrze znał, to powiedział: wiesz, wolę nic o nim nie mówić, ale jak zauważyłaś, że któraś z kobiet jest nim za bardzo oczarowana — to przestrzec ją delikatnie.

Dlaczego, pytam?

Naciąga tylko, naiwnych ludzi na pożyczki, a szczególnie, zauroczone kobiety.

Każdy biznes jaki założył, to mu padł. Tkwi, po uszy w długach. I zawsze jest samotny, bo kto by z nim wytrzymał, mimo że jest bardzo przystojny.

Znajomy, mówi do mnie. Kobieto, on groszem nie śmierdzi.

Jedyne co ma, to ten piękny garnitur, jeszcze nie wiadomo czy nie jest pożyczony.

No, tak został podsumowany, nasz piękny, przystojny pan. Cóż, bywa też i tak.

Widzisz, prawdziwi handlowcy, którzy się znają i ufają sobie, to są w stanie dać towar nawet bez pieniędzy.

Bo, ufają sobie. Wiedzą, że dla każdego z nich słowo jest droższe, od pieniędzy.

6. Brak głównego celu

Chcący coś osiągnąć, trzeba mieć główny cel, do którego będziemy ciągle dążyć.

Najważniejsze, na naszej trudnej drodze dążenia do celu, jest pokonywanie po drodze różnych, drobnych trudności.

Przypomnij sobie ze szkoły, że chcący dojść z punktu A do punktu B, trzeba po drodze pokonać różne, nieprzewidziane nieraz trudności. To nie jest tak, że droga od punktu A do punktu B, jest prosta i bez kamieni, które musimy obejść. Nie, byłoby za łatwo. Dlatego, nie wszyscy potrafią dość z punktu A do punktu B. I nie wszyscy osiągają obrany cel.

Sama, sam wiesz, że tak jest.

Niektórzy położyli się bezradnie na tej drodze, nie umieli pokonać tych trudności.

Nasz cel, czeka na nas dalej i macha ręką, chodź, chodź… Niestety, nie wszyscy potrafią pokonać trudności. Głównym wrogiem to jest „słomiany zapał” i brak systematyczności. Żeby osiągnąć nasz cel musimy stawić czoła różnym, czasem nie przewidzianym przedsięwzięciom.

No dobrze, tak jest, jeśli ten cel już mamy.

A co z tymi ludźmi, którzy nawet, nie zdążyli wyznaczyć sobie, głównego celu?

Błądzą gdzieś tam po omacku, odbijają się od ściany do ściany i nie wiedzą co dalej.

Jeśli nie umiesz, wyznaczyć sobie konkretnego celu, to nie ma o czym w ogóle rozmawiać.

To tak, jakbyś zamknął oczy i szedł przed siebie, nie widząc i nie wiedząc, gdzie idziesz.

Ten błąd popełnia duża, ilość ludzi.

Oczywiście, takich ludzi, którzy mają swój cel, jest o wiele mniej. Tacy ludzie są świadomi, czego pragną. Są spragnieni wiedzy. Ciągle się dokształcają, niezależnie od wieku.

Na przykład znam kobietę, która dopiero na emeryturze nauczyła się mówić po angielsku. Nie marnowała wolnego czasu. A jej koleżanki rozmawiają tylko o chorobach.

Nie wiedzą o tym, że o czym myślisz to, to przyciągasz. Znowu odezwał się zaklęty krąg. A z czego powstaje zaklęty krąg?

Z niewiedzy, niestety. I tak się kręci to wielkie, tajemnicze koło.

Ludzie, którzy potrafią przeciąć zaklęty krąg, dochodzą do górnej półki.

Oni, zmieniają świat.

Przykład prosto z życia wzięty.

Małgosia i Jurek, pochodzili oboje z biednych rodzin. Pracowali w zakładach przemysłowych w dużym mieście. Był jakiś tam dochód, na przeżycie.

Już parę lat, nie mogli się zdecydować czy zacząć budować swój domek poza miastem, czy nie.

Ciułali, ciułali, ale nie szli do przodu.

Jurek, miał w pracy szefa, który go polubił za to, że był słowny i nie rzucał słów na wiatr. Pewnego razu, Jurek zwierzył mu się, że nie może ruszyć z miejsca, bo nie wie, czy dobrną do swojego celu.

Jednak, ten domek za miastem, śnił mu się, po nocach. Małgosi też.

Szef, jak szef- konkretny chłop.

Powiedział: bierz się za robotę, a jak utkniesz, gdzieś po drodze i nie będziesz wiedział, co zrobić, to Ja Ci pomogę, Przyjacielu.

I tego, potrzebował Jurek. Wziął się, za budowę domku.

Kiedy, podczas budowy, wynikły jakieś trudności, szef zawsze Jurka wsparł i wykrzesał z niego siły.

Jurek mówi, że swojemu szefowi zawdzięcza o wiele więcej niż swojej rodzinie.

Jego rodzina, jest słabej woli i żadne z jego rodzeństwa, nie podjęło konkretnej decyzji, żeby poprawić swój status społeczny.

Wszyscy, klepią biedę i liczą na cud. Mieszkają w starych, zawilgłych kamienicach. Na porządne mieszkanie w nowym budownictwie, nie jest ich stać.

Na co liczą? Tego, nie wiadomo. Jednak, jak przyjdzie weekend to cały stół zastawiony, niczym na weselu.

Na pierwszym miejscu zawsze stoi magiczne

„pół litra”. Na to zawsze, muszą się znaleźć pieniądze. I wszyscy, liczą na cud.

A cudu niestety, nie będzie!

Jest takie, stare przysłowie, że: najpierw, pokłoń się rozumowi, a dopiero potem uruchamiaj ręce.

Z moich obserwacji wiem, że jest bardzo dużo takich ludzi, którzy liczą nie wiadomo na co. Mają pretensje do całego świata, tylko nie do siebie. I nie robią nic, żeby zmienić swoje życie. Egzystują według starych, utartych schematów a czas ucieka.

Kiedy powiesz mu, żeby się dokształcił, pogłębił swoją wiedzę na jakiś temat, to jesteś wrogiem. Nie powiem, że każdy musi skończyć studia i być magistrem. Nie. Niech zaglądnie do mądrych książek i ma jakąś wiedzę i potrafi coś robić.

Tyle i tylko tyle.

7. Brak zainteresowań

Są ludzie, którzy w ogóle, nie mają zainteresowań.

Dziwne, prawda? Jak można, niczym się nie interesować?

Jak żyć, nie mając żadnych zainteresowań? Smutne, ale prawdziwe.

Tacy ludzie, żyją z dnia na dzień. Jeśli pracują w jakiejś pracy, która nie wymaga wiele myślenia, to żyją sobie od piętnastego, do piętnastego lub trzydziestego, każdego miesiąca.

Inaczej mówiąc od wypłaty, do wypłaty.

Jak wygląda, ich życie w tym czasie? Zwyczajnie, bezmyślnie. Nic, nie czytają. Tylko oglądają bezmyślnie mało przydatne dla nich programy, filmy o zabijaniu, morderstwach, gwałtach. O wszystkim tym, co ciągnie ich w dół i niczego nie uczy. Kobiety, może w tym wypadku, czynią lepiej, bo oglądają różne romanse, które nie wpływają tak niekorzystnie na psychikę, jak filmy o zabijaniu.

Zobacz sam, jak zachowuje się rodzina, w której nikt nie ma żadnych zainteresowań, oprócz jednego ich dziecka, uzdolnionego muzycznie.

Stenia i jej mąż Bartek, pracują w fabryce na taśmie.

Na pewno jest to ciężka, wyczerpująca praca, w dodatku na trzy zmiany.

Ich córka, kończy podstawówkę i nie ma żadnych zainteresowań. Bardzo słabo się uczy. Ani matka, ani ojciec nie interesuje się tym, że córka ledwo przechodzi z klasy do klasy.

I jak skończy tą podstawówkę, to będzie wielki sukces dla całej rodziny.

Jej młodszy brat, Marcin, chodzi do piątej klasy i jest uzdolniony muzycznie.

Nikt go do niczego nie zmuszał, żeby poszedł do szkoły muzycznej, sam chciał. Zresztą nikt z reszty rodziny, nie ma słuchu.

Marcin ma świetny słuch, jest wrażliwy.

Z nich wszystkich, tylko on się rozwija. Muzyka, dla niego jest wszystkim.

W szkole podstawowej uczy się średnio, ale daleko lepiej, od swojej siostry.

W szkole muzycznej, należy do lepszych uczniów.

W domu zastanawiają się po kim to odziedziczył, bo jest całkiem inny.

A jego rodzice?

Cóż żadne z nich nie przeczytało nigdy, żadnej książki.

Jedyną lekturą to jest jakaś gazeta, gdzie jest dużo na temat, gdzie kogo zabili, udusili, powiesili, gdzie spadło drzewo, gdzie doszło do zabójstwa. Na tym koniec.

Telewizor u nich gra, prawie dwadzieścia cztery godziny. Jak tylko otworzą oczy, nie śpią to już gra telewizor i na okrągło, miesza im w głowie.

Nigdy, żadne z nich nie zastanowiło się nad tym, co dalej w jakim iść kierunku.

Mieszkają w bloku, ledwo ich stać zapłacić czynsz. Reszta, idzie na życie. Jakie życie?

Jak jest po wypłacie, to hulaj dusza, piekło gore.

Jest wódeczka, jest towarzystwo, stół się ugina. Kupuje się wtedy wszystko. Czy potrzebne, czy niepotrzebne, byle koszyk w markecie był pełny.

Nic nie jest zorganizowane, przemyślane.

Jadą, gdzieś w lecie to żyją ponad stan, a potem przez cały rok, spłacają dług. I tak, życie leci.

Mają takie przysłowie, że: byle do przodu.

Nie wiem, ale wydaje mi się, że oprócz jedzenia i picia, trzeba też pomyśleć o jakimś pokarmie, dla naszego umysłu.

Kiedyś, ktoś z znajomych będąc u nich na domowej popijawie, zapytał: kochani, a co myślicie dalej robić, oprócz tej taśmy?

Taśmy, bo oboje pracują w zakładzie produkcyjnym, na taśmie.

Wiecie, taśma dzisiaj jest, a jutro może jej nie być. A czym się interesujecie?

Zamiast odpowiedzi na temat, usłyszał odpowiedź:

wiesz co, lepiej napij się, a nie zadawaj głupich pytań.

A Ty, to kim jesteś filozofie?

Co się czepiasz? Nawracasz nas, jakbyś był świadkiem Jehowy. I, temat się urwał. Znajomy, rzeczywiście wypił kielicha, posiedział jeszcze chwile i poszedł do domu.

Nic nie odpowiedział, ale stwierdził, że to nie jest dla niego towarzystwo.

Na dodatek nasłuchał się tyle rożnych przekleństw, że to mu wystarczyło na cały rok.

Bartek, jak zwykle tak się napił wódeczki, że zasnął. Ze stołu nie sprzątnięto, bo nie miał kto. Stenia też poszła spać, bo jutro do pracy na szóstą rano.

Cały bałagan, został do jutra.

Dzieci, żyją swoim życiem, Nikt się nimi wiele, nie interesuje.

Może ich córka uczyłaby się lepiej, jakby ktokolwiek zaglądnął do jej do zeszytów albo pomógł rozwiązać, zadanie z matematyki. Kto wie?

I tak u nich, życie płynie. Zresztą Stenia, jest zdania, że: na co córce wielkie nauki, niech skończy szkołę podstawową i może zawodówkę. Wyjdzie za mąż, to niech się mąż o nią martwi.

Koniec, kropka. I tak to, wygląda.

Nawet, nie zdajemy sobie sprawy, oczywiście nie wszyscy, jak ważne jest zwrócenie uwagi na swoje dziecko w jakim kierunku, wykazuje swoje zainteresowania.

Już w przedszkolu da się zauważyć, że jeden maluch jest bardziej zainteresowany taką zabawą, a nie inną.

Dziecko, które zaczyna szkołę podstawową i jego rodzice, nie interesują się nim, jakie ma uzdolnienia, zainteresowania — to z biegiem czasu, te uzdolnienia zanikają, bo nie są rozwijane.

Zauważ, że chcący być w przyszłości, dobrym muzykiem, to trzeba ćwiczyć, już od najmłodszych lat.

I tak, jest w każdej dziedzinie.

Każdy talent, wymaga rozwijania i pogłębiania go. Jednak, kiedy rodzice, nie interesują się niczym, oprócz pracy, żeby przeżyć i zwykłych, domowych popijaw, to ich dziecko i jego talent — nigdy nie dojdą do właściwego miejsca.

Brak zainteresowania, to wielkie kalectwo umysłowe.

Są ludzie, którzy wystartowali z wielkiej biedy z małych wiosek, gdzie diabeł dobranoc powiedział i osiągnęli więcej, niż Ci, którzy urodzili się i mieszkają w centrum, dużych miast. Ile jest, takich ludzi, którzy urodzili się w dużym mieście. Wszędzie blisko szkoły, uczelnie otwarte.

I cóż z tego, skoro oni, nie są tym zainteresowani!

Ich interesuje tylko, gdzie kogo oszukać, jak dużo zarobić i się nie narobić, gdzie jechać na wczasy lub, gdzie iść na rozrywkę do białego rana, oczywiście na czyj koszt. Dlatego w dużych miastach, też są dzielnice biedy.

Nie, nie żałuj tych ludzi. W większości, to zastarzałe nieroby, którzy brzydzą się pracą. Na dodatek w swoim życiu, nie przeczytali żadnej książki.

Dużo z nich jest uzależnionych, od różnych nałogów. A więzienie dla nich, to coś normalnego. Niestety, smutne, ale prawdziwe.

8. Słaba wola

Jeśli masz słabą wolę i chwiejesz się, jak gałązka na wietrze, raz w tą, a raz w inną stronę, to do niczego nie dojdziesz.

Możesz być nawet inteligentny i wykształcony. Cóż z tego, jak nie umiesz podjąć, konkretnej decyzji. Chwiejesz się i chwiejesz.

Każdy jest w stanie, zmienić Twoją decyzję, bo się na to zgodzisz. Ludzie, zaraz Cię wyczują.

Zorientują się, że często zmieniasz zdanie, więc, nie będą cenić, Twojego zdania. Takiemu człowiekowi, naprawdę, nie jest dobrze w życiu, gdyż nie jest w stanie osiągnąć żadnego celu.

Zawsze, gdzieś po drodze, zmieni zdanie i skręci z swojej właściwej drogi, która ma go doprowadzić do sukcesu.

Edward, pracował jako fachowiec, a konkretnie elektryk. Zatrudnił się zaraz, po szkole. Kiedy dojeżdżał do pracy autobusem, to nasłuchał się od swoich kolegów, jak to jest dobrze w Niemczech i jak dużo, można tam zarobić.

A ponieważ był wpływowy, nie miał silnej woli, to za namową jednego z kolegów, rzucił pracę i pojechał z nim do tych Niemiec.

I co? Jak mu się tam wiodło?

Otóż, wbrew opowieściom kolegi, nie było znowu tak łatwo. Złoto na drodze, nie leżało. Pierwszy raz zatrudnili się na czarno, żeby więcej zarobić.

Oszukali ich i zarobili o połowę mniej.

Przyjechali do Polski i za pieniądze żony, Edward pojechał jeszcze raz, ale tym razem legalnie.

Pracował dużo, ale musiał się utrzymać, opłacić mieszkanie i zostało mu tyle, co zarabiał w Polsce.

Zwolnili się z kolegą i poszli pracować, do innej firmy. Tam przy przyjęciu, oferowali mieszkanie.

Okazało się, że mieszkaniem tym, były zwykłe przyczepy campingowe. W upalny dzień, można było tam zwariować, a kiedy było chłodniej, to było niesamowite zimno.

Takie mieszkanie zaoferowała im, niemiecka firma. Znowu, zwolnili się i poszli szukać, lepszego chleba.

Czas mijał i tak błąkali się, już trzy lata.

W końcu, przyjęli się do konkretnej fabryki samochodowej, ale po sześciu miesiącach, podziękowali im, bo była redukcja etatów.

Lepsze miejsca pracy, były dla swoich rodaków.

Znowu przyjechali, na Święta Bożego Narodzenia z zwolnieniem z pracy.

Te pieniądze, co zarobili na czysto, to nie przekraczały regularnych zarobków, jakie mieli w kraju.

A gdzie, rozłąka z rodziną. I znowu, od początku, szukali pracy.

Upłynęło w ten sposób, piętnaście lat.

Koledzy Edwarda z dawnej pracy, zaczęli już powoli, przebąkiwać o wcześniejszej emeryturze, ci którzy pracowali na kopalniach.

A Edward ciągle zaczynał, od początku. Na dodatek połowa jego pracy, to była praca na czarno, żeby więcej zarobić, a o emeryturze wtedy nie myślał.

I co u niego, słychać?

Nic, on ciągle zaczyna od początku, a jego koledzy już zaczęli przechodzić na zasłużoną, emeryturę górniczą.

Edwardowi, powoli zaczyna szwankować zdrowie, bo w rzeczywistości, to dość się już natyrał, najeździł. Jest zniszczony, niezadowolony.

Żona, też ma dość, bo nigdy go prawie, nie ma w domu. Co to, za rodzina, pyta?

Inni ludzie, żyją sobie razem i jakoś to życie, leci wspólnie.

To fakt. Edwardowi, nie udało się ani w pracy, ani w rodzinie. Tak, czy inaczej, nie umiał się odnaleźć w Niemczech.

Zawsze, zaczynał od początku.

Dlaczego? Nie miał, silnej woli. Dawał się zmanipulować.

Jeśli, dotrwałby w swoim zakładzie pracy to jego życie, byłoby inne. Nie żyłby, jak cierpiętnik pracujący w Niemczech, raz legalnie, raz na czarno.

Rodzina też nie musiałaby egzystować prawie, jak rozbita.

Bo do domu, przyjeżdżał co dwa miesiące.

Niestety, ale dzieci pragną ojca. Jego żona, zawsze chodziła smutna, brak było uśmiechu na jej twarzy.

Co było przyczyną, takiego stanu rzeczy u Edwarda?

Oczywiście, że słaba wola. Nie umiał oprzeć się, namowom innych. Nie umiał też, utrzymać się w Niemczech.

Najwyraźniej z powodu słabej woli, nie potrafił walczyć o swoje. Dlatego, wycierano nim kąty.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że zniszczył również siebie, gdyż ciągle zaczynał, od początku.

Powstaje pytanie, dokąd będzie zaczynał od początku? Trudno powiedzieć, aż starczy mu sił.

Jest nawet, takie stare przysłowie, że: dokąd będziesz szukać, swojego miejsca na Ziemi?

No tak, mądre pytanie. Patrząc na życie, to niektórzy nigdy nie są w stanie znaleźć swojego miejsca na ziemi i zawsze towarzyszy im niezadowolenie i smutek. Czy tak trudno, konkretnie poukładać klocki życiowe, jeśli wiemy czego chcemy?

9. Nie potrafi w drodze do celu, pokonać drobnych trudności

Jacy ludzie, nie dochodzą do głównego celu?

Wiadomo, Ci którzy po napotkaniu, nawet najmniejszych trudności na drodze do głównego celu, załamują się. Schodzą z właściwej drogi.

Jest oczywiste, jeśli sobie założymy jakiś tam cel, to droga do niego nie będzie wysłana różami.

Po drodze z reguły zawsze, napotykamy na różne trudności. To tutaj leży ta tajemnica, prowadząca do osiągnięcia celu.

Jeśli tak łatwo, byłoby osiągnąć swój główny cel, to nie byłoby biednych i bogatych.

Nie musielibyśmy, nic robić. Same pieniążki, szłyby do naszej kieszeni.

Sama wiesz, ile trzeba się namyśleć, nakombinować, żeby żyć na odpowiednim poziomie.

Kto zwycięża?

Tylko Ci, co nie polegli podczas podróży do celu.

Ta reszta, która została, to z reguły klepie biedę. Nie zdobyła wykształcenia, nie znalazła odpowiedniego partnera życiowego. Na dodatek, nie umie znaleźć swojego miejsca w społeczeństwie.

Zobacz, jak ważne jest umieć pokonać, różne, drobne trudności po drodze. Dopiero wtedy, osiągniemy to, czego pragniemy.

Niestety, na tym świecie materialnym, twardym, już tak jest, że nic, nie ma za darmo.

Zobacz, jak to wygląda w życiu.

Ewa z Arkiem, pobrali się i są razem już 5 lat.

Zgadzają się, jest między nimi miłość, pokonują problemy życiowe. Tylko jest jedna rysa, której nie umieją pokonać.

I na tym problemie, zatrzymali się.

Jeśli go nie pokonają, to nie dojdą, do głównego celu. A jaki, jest ich główny cel?

Chcą mieć dziecko, chociaż jedno.

Przez ten cały czas, Ewa leczyła się.

Myśleli, że to z jej powodu jest, jak jest. Dopiero kiedy Ewa poszła do konkretnego specjalisty, to okazało się, że jest zdrowa i może mieć dzieci czy dziecko.

Przyczyną, tego problemu życiowego, jest pewna wada u Arka.

Arek, bardzo niechętnie, poddał się badaniom.

I dobrze, że się poddał, bo już jest wiadomo w czym tkwi rozwiązanie, tego problemu.

Jednak Arek, nie może pokonać swojego wewnętrznego strachu, żeby poddać się operacji.

Są momenty, że wmawia Ewie, iż ten profesor, to chyba się pomylił. Po co on pójdzie na operację, jak go nic nie boli?

I z tego powodu, powstaje między nimi, nieraz mała sprzeczka.

Oboje chcą dziecka, ale nie umieją pokonać po drodze, tej właśnie trudności.

Arek zwierzył się swojemu, najbliższemu koledze, że chyba nie pójdzie, na tą operację.

Właściwie, to nie muszą mieć dzieci, a Ewa, jak tak strasznie chce, to niech sobie zmieni partnera.

Kolega, aż otworzył usta z wrażenia. Co się z nim stało, pomyślał? Przecież to było — udane małżeństwo.

Arek, jest słabeusz.

Jest jedynakiem, zawsze miał z górki, bo rodzice, bardzo dbali o niego. Nie jest w ogóle przyzwyczajony, do pokonywania jakichkolwiek trudności.

Ewa, jeszcze o tym nie wie, że Arek, powiedział taką wiadomość, swojemu koledze.

Na pewno będzie jej, bardzo przykro. I jak ona, ma się zachować? Poświęcić całe, swoje życie na bezsensowne, oczekiwanie na cud?

Ale cudu, nie będzie, bo to jest wrodzona, wada u Arka.

Jeśli zdecyduje się na dziecko z kim innym, to po małżeństwie.

Teraz, można przytoczyć stare przysłowie, mądrych ludzi: i bądź tu mądry i pisz wiersze.

Jeśli Arek, nie zmieni swojego postanowienia, to nic dobrego, nie czeka ich małżeństwo.

Tym bardziej, że Ewa jest już bardzo zdeterminowana i chcący mieć dziecko, nie może, dłużej czekać, bo zegar biologiczny bije.

Inny przykład wzięty z życia, autentyczny, prawdziwy.

Kasia i Olek, chodzili z sobą rok i postanowili się pobrać. Olek, był starszy od niej o 10 lat.

Widocznie ta różnica wieku im, nie przeszkadzała. Na początku, mieszkali u swoich rodziców. Oboje, zarabiali średnio, nie mieli odłożonych pieniędzy.

Trzeba było jakoś sobie uwić, swoje gniazdko.

Postanowili, że wszystkie swoje sprawy, będą rozwiązywać sami. I nikomu o swoich problemach, nie mówili. Urodziło się im, dziecko.

Zaczęło robić się, coraz ciaśniej u rodziców Kasi.

Wiadomo, małe dziecko, ruch. Mały, nie zawsze chciał w nocy spać, płakał. Kasia widziała, że to przeszkadza, jej leciwym rodzicom.

Olek, też był takiego, samego zdania. Postanowili, że Olek pojedzie za granicę, zarobi trochę pieniędzy.

I tak, zrobił. Pojechał za granicę. Kasia, została sama z swoim synkiem.

Od złośliwych znajomych, już musiała wysłuchiwać uwagi, typu: czy Ty wiesz, co on tam robi? Ja to bym, tak nie siedziała sama w domu.

A może, on tam z kimś mieszka? Oj, dziewczyno, ale Ty jesteś naiwna. I takie tam, różne, głupie uwagi.

Był jeden taki smutny, moment dla Kasi, kiedy Olek, nie przyjechał na Święta.

Jej wiara w jego szczerość, trochę została zachwiana.

Jednak Olek dzwonił, że musiał zostać, bo dużo zarobi, gdyż wszyscy pojechali, a ktoś musiał zostać.

Mówił, że on nie przyjechał tam zwiedzać, tylko dla pieniędzy.

Kasia w końcu, uwierzyła mu i jej zachwianie, zostało zrównoważone przez Olka.

I znowu, wszystkie ciotki, znajomi, kiwali głowami, na widok Kasi, że w Święta, przyszła sama, do kościoła, bez Olka.

Kasia, postanowiła, że z nikim na ten temat, nie będzie rozmawiać. A jak ktoś, zacznie ją nachalnie wypytywać, to powie, żeby się zajął swoim życiem.

Wspierali ją, tylko rodzice.

Oni dobrze wiedzieli, jak ciężko trzeba pracować za granicą, na kawałek chleba.

Też kiedyś, pracowali i to oboje. Dlatego, dorobili się własnymi rękoma domu, który teraz mają.

Minęły jeszcze, dwa miesiące i Olek przyjechał. Wszyscy w domu, bardzo się ucieszyli, a szczególnie Kasia. Ich synek, już dużo podrósł za ten czas.

Olek, był bardzo szczęśliwy, kiedy ich zobaczył.

Miał też czym się pochwalić, bo naprawdę za ten okres, bardzo dużo zarobił.

Żeby nacieszyć się rodziną, posiedział w domu miesiąc i znowu pojechał, na taki sam okres.

Kasia, już nie musiała wysłuchiwać złośliwych uwag, od zazdrosnych ludzi.

Przekonała się, że spotkała w życiu bardzo dobrego człowieka.

Kiedy, przyjechał drugi raz do domu, to ich konto było, jeszcze grubsze.

Kasia nie pracowała, siedziała w domu z synkiem.

Olek, jeździł tak przez trzy lata.

W końcu, było ich stać na kupno, swojego mieszkania.

Kupili sobie ładne, duże mieszkanie w Warszawie.

Osiągnęli, swój cel.

Teraz, Olek wie, że może Kasi wierzyć, ufać.

W najtrudniejszym momencie ich życia, nie posłuchała różnych, niedobrych ludzi i nie uwierzyła, że Olek, to na pewno Ją zdradza.

Żyją sobie szczęśliwie. Kasia, już pracuje.

Olek, jest cenionym fachowcem w tej firmie, gdzie pracuje od lat. Zarabia, bardzo dobrze.

Dopóki, służy mu zdrowie, to wyjeżdża do pracy. Jednak teraz, nie są już bez grosza i czują się pewniej. Widzisz, Kasia i Olek w drodze do głównego celu, umieli pokonać drobne trudności, jak: rozłąki i złośliwe uwagi znajomych. I właśnie tacy ludzie, dochodzą do wszystkiego.

Pamiętam, jak nasz nauczyciel z języka polskiego, zawsze przed kartkówką, mówił nam, że: przez trudy, do gwiazd.

To jest prawda. Nic, nie ma za darmo, bez pracy. Są ludzie, którzy zdobyli coś, bez wysiłku, to tego nie doceniają. Nie minie dużo czasu, a zniszczą tą darowiznę.

Zdobyty majątek jako darowizna czy wygrana, nigdy nie jest tak doceniany, jak zapracowany przez siebie. Jest, nawet takie przysłowie, że: łatwo przyszło i łatwo poszło. Niestety, ale to jest bardzo mądre przysłowie.

Znam wiele przykładów z życia wziętych, gdzie dzieci, nie doceniali majątku, który dostali od rodziców. A ludzie, którzy dorobili się fortuny z własnej pracy, to cenili swoje pieniądze.

10. Uleganie manipulacji innych

Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jaki to jest ważny temat.

Kiedy ulegniesz manipulacji innych osób, jesteś zgubiony.

Oczywiście, mówimy tutaj o złej manipulacji. Kiedy, osoby o ciemnych energiach i złych umysłach, narzucają nam swoją wolę.

Nie bierzemy pod uwagę pozytywnych wpływów, dobrych ludzi czy rodziców.

Oni chcą nas wychować, na porządnych ludzi.

Jest nawet taka wiedza, która nazywa się neurolingwistyczne programowanie.

Wiedza ta uczy, jak można manipulować ludźmi. Szczególnie psycholodzy, są w tym specjalistami.

Powiedzmy, że robią to w dobrej intencji.

Bo inaczej to, lepiej nie myśleć.

Tą wiedzę stosują rożne firmy, które walczą o klientów, żeby mieć zbyt na swoje towary. Szkolą swoich pracowników.

Mistrzami manipulacji, są też nasi księża.

Babcia emerytka, potrafi wyciągnąć ostatni grosz i dać, na tacę. Cóż, tak to już jest.

W pracy też manipuluje nami na przykład szef lub złośliwa koleżanka. Z szefem jest trochę trudniej. Jeśli mu się postawimy, to nie jest wesoło.

Można usłyszeć, sakramentalne słowa: jak Ci się, nie podoba, to mam za Ciebie dziesięciu.

A różne piramidy finansowe, to co to jest, nie manipulacja? Wszyscy, idą z torbami a kasę zbierają ci, którzy są na samej górze. Manipulacje można zobaczyć, na każdym kroku.

A odbicie męża swojej koleżance, to nie manipulacja? Jeszcze, jaka podła. Znam taki przykład, że dwie kobiety, przyjaźniły się z sobą, od szkoły podstawowej a potem, kiedy założyły rodziny to, ta kochana koleżanka odbiła jej męża. Jakie świństwo! W głowie się nie mieści. Cóż w tym wypadku, nie można winić tylko koleżanki.

A banki, nie manipulują nami? Na przykład, udzielają kredytu, a procent jest ruchomy albo kredyt jest w obcej walucie. Ta idzie w górę, a nam kredytu przybywa, zamiast ubywać.

A jak, jest w małżeństwie?

Jeśli jeden z małżonków, ma silniejszą i egoistyczną osobowość, to będzie nami obracał, jak kartoflem, przy obieraniu z łupiny.

Musimy robić to, co nam każe. Jeśli nie, to da nam tak popalić, że mamy podbite oko, albo trzeba z domu, uciekać. Oczywiście to są już patologie.

Jednak manipulacja może być również wśród ludzi bardzo inteligentnych i stosowana w białych rękawiczkach. Przemyślana i z premedytacją.

Manipulacja, jest na każdym kroku. Niestety, ale tak jest. Na każdym szczeblu drabiny społecznej, możesz spotkać się z manipulacją

Dlatego żyjąc w środowisku biedy i niedostatku, to ciągle musimy ulegać manipulacji mocniejszego.

Możemy nawet dobrze wiedzieć, że działamy przeciw własnej woli, jednak nie mamy nic do powiedzenia.

Możemy na przykład, stracić pracę, zostać odrzuconą przez męża i tak dalej.

Dlaczego, nie możemy się sprzeciwić?

Bo te osoby, które nami manipulują, są w danym środowisku na silniejszej pozycji niż my. A my z powody brak kreatywności i zaradności życiowej musimy jej ulegać.

Jesteśmy w takim, zaklętym kręgu.

Kto nam pomoże? Rodzice, którzy również żyją w nędzy i czekają na pomoc, od nas?

Jest nawet, takie mądre przysłowie, które pewnie też, powstało w środowisku biedy, że: kto nie ma miedzi, to w domu siedzi.

Tak, siedzi, bo nie stać go, na żadne wyjazdy, rozstania i zmienianie, miejsca zamieszkania.

Na to stać, ale bogatych. Oni, nie mają ograniczeń.

Fakt jest, że manipulacja w dobrym celu, dla dobra rodziny, czy najbliższej osoby, to jest, wielka sztuka.

Tacy ludzie, wiedzą, jak pociągać za sznurki, żeby osiągnąć cel.

A teraz, podam Ci prawdziwy przykład z życia, jak mądra matka, manipulowała swoim synem, żeby skończył medycynę.

Bartek, był wychowywany przez matkę. Ojciec, nie żył już dawno. Tak, jakoś się złożyło.

Matka pracowała jako pielęgniarka. Była lubiana w pracy, gdyż ludzie sami, do niej lgnęli.

Jak mogła tak się starała, nauczyć swojego syna, że życie, to nie wczasy. I żeby przeżyć, to trzeba ciężko pracować, bo żaden z nich, nie pochodzi z rodziny milionerów.

Bartek, nie był, łatwym dzieckiem. Miał skłonności, do nieciekawych kolegów.

Raz nawet, przyszła Policja do domu, bo zadał się z kolegą, który kradł, radia samochodowe.

Gosia, jego matka, zareagowała natychmiast i zrobiła wywiad, co to za kolega, kiedy się z nim widuje i tak dalej.

Potem bacznie śledziła, każdy ruch syna.

Wiedziała, że coś trzeba pomyśleć, żeby wyszły mu z głowy, głupoty.

I co wymyśliła?

Powiedziała mój synu, jestem chora, nie mam siły, brać dyżurów po nocach w szpitalu. I Ty musisz, przejąć ciężar, utrzymania rodziny.

Bartek, był właśnie w maturalnej klasie i nie przykładał się, bardzo do nauki. Jednak, matkę bardzo kochał.

Powiedziała mu, że jej znajoma, załatwi mu na czas wakacji, a może i roku prace w Anglii, musi podrobić, budżet rodzinny.

Bartek, zgodził się. Było mu trochę smutno, że nie pójdzie, na studia, jak inni koledzy, tylko musi zasuwać w czarnej robocie, żeby mogli, jakoś żyć.

Po maturze, którą zdał całkiem nie źle, pojechał do pracy.

Gosia, trochę się obawiała o niego, jak sobie poradzi. Jednak, postanowiła, że musi się zahartować, a nie zadawać się z elementami, na granicy prawa.

Bartek, pojechał i podjął prace.

Gosia, odwiedzała go i widziała, że chłopak, wziął sobie do serca sytuacje i ciężko pracuje.

Posyła też, pieniądze matce, niby na życie.

Gosia, te wszystkie jego, zarobione pieniądze, odkładała.

I grosz po groszu, przez 14 miesięcy, trochę się tego, nazbierało.

Kiedy, był za granicą, Gosia jak do niego przyjeżdżała, to za każdym razem, tak niby mimochodem, wspominała o studiach.

Wiesz, musisz tak ciężko pracować. A może dałbyś radę, wybrać się na porządne studia, na medycynę.

Wyszlibyśmy z tej biedy, założyłbyś rodzinę i tak dalej.

Bartek, słuchał, słuchał, aż w końcu jego Podświadomość, widocznie to przepracowała i zgodził się, że po przyjeździe do Polski, będzie startował, na medycynę.

Wziął się za naukę, złożył papiery.

Uczył się, ile tylko mógł.

Dopiero teraz, na obczyźnie zrozumiał, co jest wart człowiek, bez wykształcenia.

Pomiatają nim, jak miotłą, a jak coś się odezwie, to wynocha.

Zresztą w swoim kraju, jest podobnie. Wiedział już, co to znaczy ciężka, czarna praca u kogoś.

Nauczył się też, sam gotować. To nie u mamusi, gdzie zawsze lodówka, była pełna i nie obchodziły go, żadne zakupy czy gotowanie.

Pomyślał sobie, trudno, straciłem rok, ale nie straciłem całego życia. Przede mną jeszcze, całe życie, jak sobie go ułożę, to tak, będę miał.

Jest nawet, takie mądre przysłowie, że: jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz.

Poszedł zdawać, na medycynę i zdał. Miał wykute wszystko, na blachę. Poczuł się, najszczęśliwszym człowiekiem, na świecie.

Teraz minął rok, jak skończył medycynę.

Nawet, nie wiedział, że pieniądze, które posyłał matce, to ona odkładała na bok, żeby potem zwrócić mu je w czasie studiów.

Potem powiedziała, że pieniądze, dostał od dziadków.

Gosia, jest szczęśliwa, że udało się jej odciągnąć Bartka, od złego towarzystwa.

Teraz, jest wykształconym, mądrym człowiekiem i ma narzeczoną o podobnych, horyzontach myślowych.

Widzisz, czasem manipulacja w dobrych intencjach, jest wskazana.

Jednak, większość ludzi, którzy mają na nas jakiś wpływ, robi to w złym celu, żeby mieć z tego, jakąś korzyść.

I pamiętaj, że takich ludzi, jest bardzo wiele.

11. Ten ktoś, nie jest kreatywny i nie rozwija się

Nie dba o swój, rozwój osobisty. Stoi w miejscu.

Nic, nie czyta. Nie pogłębia, swoich kompetencji zawodowych. Nic go, nie interesuje.

Patrzy bezmyślnie, godzinami w telewizor i w rzeczywistości, to nic z tego, nie wynosi.

Ogląda wszystko, jak leci, byle patrzeć.

Często, zasypia przy telewizorze i gasi go dopiero, jak się przebudzi, nad ranem. A telewizor, idzie sobie, idzie.

Znam człowieka, który ogląda w telewizji, tylko filmy, gdzie jest dużo krwi, zabijania.

On, siedzi przy tym telewizorze z takim napięciem, zdenerwowaniem, że o całym świecie zapomina. Jest tak zestresowany, zły, że jakby się powiedziało, do niego słowo, to może wybuchnąć, jak postaci w tym filmie. Na dodatek, pali jeszcze, bardzo dużo papierosów.

Powiedz, czy to nie jest, zmarnowany czas?

Na dodatek, niszczy swoje zdrowie, bo jest stres i nikotyna. W pokoju, aż ciemno od dymu.

To masz, taki jeden z wielu przykładów, jak ludzie marnują czas, nie dbają o to, żeby go właściwie wykorzystać.

Inne sytuacje.

Zauważ, jak wiele ludzi, trawi bezmyślnie czas, na krytykowaniu swoich najbliższych albo na, nadmiernym obżeraniu się.

Znam osoby, które chorobliwie, ciągle coś gotują, gotują, chociaż, nie ma tego kto, za bardzo jeść.

Jest takie powiedzenie, że: jedna złota myśl, może Ci przynieść więcej pożytku niż godziny jałowego, nieumiejętnego, spędzania czasu.

Jeśli, nic nie czytasz, nie zastanawiasz się nad rozwiązaniem jakiegoś problemu, nie masz kontaktu z mądrymi, kreatywnymi ludźmi, jesteś wyizolowany w społeczeństwie — to cofasz się, do tyłu.

Bo, jak inaczej? Nie ma dopływu, nowej wiedzy, do Twojego umysłu.

Te wszystkie wiadomości, które zdobyłeś w szkole, na studiach, powoli, powoli się dezaktualizują.

Za parę lat, będziesz przestarzały, Twoje myślenie również.

Dlatego, pamiętaj, że zawsze trzeba znaleźć trochę czasu, dla Siebie.

Dokształcać się, doskonalić w swojej profesji i dużo czytać.

Bardzo ważne jest też, jakimi ludźmi się otaczasz.

Przebywając z ludźmi, od których, nie możesz się nic nauczyć — powoli będziesz się stawać taka, jak oni.

Dlatego, dobieraj sobie znajomych, środowisko.

Jest mądre przysłowie, że: z jakim przystajesz, takim się stajesz.

Przykład z życia.

Ewelina, pochodziła z średnio zamożnej rodziny, ale takiej, gdzie zawsze bardzo, dużo się czytało.

Jej rodzice, nie mieli dyplomów wyższych uczelni, bo gdy oni, rozpoczynali swoją młodość, to przywitała ich II Wojna Światowa.

Jednak, byli ludźmi inteligentnymi i ich myślenie, było trochę inne, niż sąsiadów.

Ewelina, zdała maturę i poszła na studia. Na tych studiach, coś nie za bardzo się, jej powiodło. Nie było to, spowodowane lenistwem czy lekceważeniem, tylko chyba kierunek, nie był właściwy.

Jaką postawę przyjęli, wtedy jej rodzice?

Bardzo Ją wspierali i wspólnie uzgodnili, że zmieni, kierunek studiów.

I tak, też się stało.

Te studia, Ewelina ukończyła, bez problemu.

Minął jakiś czas i poznała chłopaka, który miał średnie wykształcenie, nie poszedł studiować.

Okazało się potem, że do tego, przyczyniła się, jego matka.

Chłopak, Maciek, podjął zwykłą fizyczną pracę w jakimś tam, zakładzie.

Tym zakładem, była rozlewnia piwa, a on pracował tam jako konserwator.

Zaczął coraz częściej, przychodzić do domu, po pracy, na rauszu. W każdy dzień wypijał, przynajmniej 2 — 3 piwa.

I tak, to się zaczęło.

Ewelina o tym, nie wiedziała. Potem, po pół roku znajomości, wyszło szydło z worka, że Maciek, jest już uzależniony, od alkoholu.

Jego matce, nie przeszkadzało, że syn rozpija się w tym zakładzie pracy.

Ewelina, widząc, co się dzieje, postanowiła z nim zerwać.

Zresztą, to była jej decyzja i nikt jej, nie doradzał, nie odradzał, tej znajomości.

Koniec. Ich znajomość, należała już do przeszłości.

Po dwóch latach, Maciek ożenił się.

Niestety, nie sprawdził się jako mąż, gdyż za dużo pił. Był już, nałogowym alkoholikiem.

Nie było z nim, żadnej przyszłości.

Zaczął bić swoją żonę, robić awantury i tak dalej. Jego żona, odeszła od niego.

Zostały mu, tylko alimenty na dziecko, które bardzo, nieregularnie płacił.

A co z Eweliną, zapytasz?

Cóż, Ewelina, też wyszła za mąż.

Jej mąż, jest na podobnym poziomie intelektualnym, co Ewelina. I nie jest, alkoholikiem.

Widzisz, jak dobrze jest nieraz, zaprosić do pracy, kochaną logikę, bo samo zauroczenie, szybko przemija.

Zostaje Ci potem rozczarowanie, jeśli kierujesz się tylko, pięknym wyglądem, miłymi słówkami.

Na pewno, Ewelina będzie miała w przyszłości, oparcie w swoim mężu, bo idą razem, jak dwa konie.

Obecna teściowa Eweliny, jest inteligentną kobietą.

Nie narzuca nikomu swoich głupich, nieprzemyślanych dyspozycji, jak matka Macieja.

Maciek, był dobrym uczniem. Mógł poszerzyć, swoją wiedzę. Jednak, nie chciał oprzeć się, woli matki.

Trafił w nieciekawe, środowisko w pracy i skończyło się, jak się skończyło.

Smutne. Matka Maćka, wychowała się w biedzie. Nie miała, zaszczepionej potrzeby, zmiany swojego myślenia.

Nie wiedziała, że niewiedza, to bieda i jeszcze raz, bieda.

Nie miała też, co przekazać, swojemu synowi.

Owszem, przekazała mu, ale biedę w postaci niechęci, do dalszego kształcenia się. I chłopak, nie studiował.

Musiał obniżyć, swoje horyzonty, chociaż należał, do dobrych uczniów. W przypadku Maćka, zaklęty krąg niewiedzy, biedy — nie został przerwany.

Maciek, nie miał wokół siebie, jakiegoś mądrego człowieka, którego dzisiaj nazwalibyśmy Mentorem, czy Coachem.

I dlatego, uległ presji, swojej matki.

Na szczęście, jego matka była bardzo, mądrą kobietą. I to, go uratowało.

Ktoś, kto jest mało kreatywny, potrafi latami, stać w jednym miejscu.

Nie jest w stanie, nic zmienić w swoim życiu.

Z reguły, potrafi tylko narzekać i wszystkich, obwiniać o swój, zły los.

Nigdy, nie uchwyci swojej złotej myśli, która zmieniłaby jego los, życie.

Zawsze, jest niezadowolony. Do każdej, nowej sytuacji, podchodzi biernie i akceptuje, czyjeś decyzje. Mijają lata, a on, nic nie wymyślił.

Przebywając z takim człowiekiem, jego brak myślenia i kreatywności, może się również nam, udzielać.

Podam Tobie, najprawdziwszy przykład z życia.

Kiedyś, spotkałam się z moją znajomą, która zaprosiła mnie, do swoich dziadków.

Była to moja dobra, stara znajoma z lat szkolnych, więc postanowiłam, zaproszenie przyjąć.

Dziadkowie, mieszkali w województwie opolskim, na naszych ziemiach odzyskanych.

Tak się złożyło, że miałam pewne załatwienie w Opolu. Myślę sobie, to pojadę na drugi dzień i trochę zrelaksuje się i oderwie, od swoich obowiązków.

Na dodatek, znajoma zadeklarowała się, że dojazd mnie w ogóle, nie obchodzi, bo jedzie z mężem i synem, to mnie zabiorą.

Był piękny, czerwcowy ranek.

Kiedy przejeżdżaliśmy, przez województwo opolskie, przez te niekończące się pola i lasy, to było, na co patrzeć.

Po godzinie, jazdy samochodem, przyjechaliśmy na miejsce.

Dziadkowie, mojej znajomej, mieszkali w średniej wielkości, domku.

Był, również sad. Jednak, zaraz dało się zauważyć, że pamięta jeszcze czasy, przed II Wojną Światową. Był bardzo, zaniedbany. Stare drzewa, zdziczałe krzewy.

Domek, również miał już, odlatujący tynk, na zewnętrznych ścianach.

Podwórko wybrukowane, ale bruk stary. Okna do wymiany, nie wiadomo, czy były wymieniane po wojnie, czy nie.

Brama wejściowa, była z grubych, dębowych desek. Na pewno, jeszcze przedwojenna, dało się poznać.

Wyobraź sobie, że na piętrze w pokoiku, był jeszcze stary dywan, po poprzednich właścicielach.

Widać, że kiedyś, kwitło tutaj duże, gospodarstwo rolne.

Dzisiaj stodoła i to duża, była na wpół zawalona i ciekło z dachu, jak padał deszcz.

W dużej oborze, mieszkało dziesięć kur, kot i piesek.

Nawet posadzka w kuchni, też była, po poprzednich właścicielach.

Nie wiem, w głowie mi się nie mieści, żeby przez tyle lat, czyli od roku 1952, czy 1950 roku — nic, nie zrobić, nie wyremontować?

Nie wiem, jak tacy ludzie, rozumują?

Żeby przez tyle lat, nie wymienić okien w domu, czy nie naprawić dachu na stodole, albo nie zrobić, jakiejś miłej dla oka, bramy wejściowej?

Samo miejsce, położenie, jest przepiękne.

Taka, miła wioseczka, koło Nysy.

Na dodatek, mają wodę pitną z pobliskiego, źródełka w ich wiosce.

Dziadkowie, mojej znajomej, mieli i mają taką mentalność, że to nie jest ich, tylko po niemieckie.

Dlatego, nic nie robią. Zresztą, słuchając ich opowiadań, to do pracowitych ludzi, nie należeli.

No brak, jakiejkolwiek kreatywności i twórczego myślenia.

Jak się wejdzie do środka, do domku, to mają meble, jeszcze po poprzednich właścicielach. Jakieś stare szafy, komody, krzesła i łóżka!

O ludzie! Trudno jest, takich ludzi zrozumieć.

Może, teraz to nie, bo mają już swój wiek, ale gdzie byli wcześniej?

Tak, to jest typowy przykład, braku kreatywności.

Minęło, siedemdziesiąt lat i żadnych zmian.

Oni mówią, że nigdy, nie czuli się tutaj w tym domku swojsko i ciągle, spodziewali się najgorszego, że zostaną wyrzuceni.

Jak kiedyś, ich rodzice z terenów obecnej Ukrainy, a dawniej, polskich ziem.

I tak, przeminęło im życie.

A teraz, podam Ci inny przykład, dopiero dziwny.

Mąż mojej znajomej, zmarł już 10 lat temu.

Był człowiekiem wykształconym, nie źle mu się powodziło, więc zostawił po sobie, pełną szafę, porządnych ubrań.

Miał drogie garnitury, piękne kurtki skórkowe w różnych kolorach i płaszcze i różne koszule.

Moja znajoma, po 5 latach, wyszła drugi raz, za mąż. Jej drugi mąż, też był, dobrze sytuowany.

Ale po co, Ci o tym pisze?

Po to, żebyś się zastanowiła, do jakiej kategorii, go zaliczyć?

Czy do skąpców, czy do ludzi, którzy nie lubią zmian i nie chcą, ich wprowadzać? Otóż, te wszystkie ubrania, które zostawił, pierwszy mąż, mojej znajomej, to jej drugi mąż, zaczął w nich chodzić. Nie pozwolił tego, komuś dać i opróżnić szafę.

Chociaż, minęło już 10 lat, on ubiera się w to, co zostawił jego poprzednik. Dziwne, prawda?

Tym bardziej dziwne, że jest to człowiek, który dobrze zarabia i naprawdę, ma pieniądze. Dlaczego wybrał takie, a nie inne wyjście?

Myślę, że albo nie lubi zmian, albo jest bardzo skąpy i dlatego, nie pozwolił opróżnić szafy z ubraniami, swojego poprzednika.

Można, go też zaliczyć, do bogatych dziwaków. Bo do ludzi, którzy nie mają się, za co ubrać, to na pewno — NIE. Stać go przecież na niejeden, drogi samochód. Jest bogaty. Ale, żeby chodzić w koszulach i kurtkach, swojego poprzednika? Dziwne. Myślę, że jest chyba, skąpy. Bo, jakby nie był, to dawno te rzeczy, usunąłby z szafy. Nawet jego obecna żona, jest bardzo zdziwiona, jego postępowaniem, ale dała mu, wolną wolę.

12. Liczenie na kogoś albo na cud

Sama przyznasz, że jest dużo ludzi, spośród nas, którzy sami nic, nie robią, tylko liczą, na pracę innych.

Gorzej, inni liczą na cud, że coś się, samo zrobi.

Niestety, życie wymaga, konkretnych decyzji.

Nie można, ciągle bujać w obłokach i mówić: a, jakoś to będzie i stanie się cud.

Tak mówią typowe lenie, pasożyty, co żyją, na czyich plecach.

Przyzwyczaili się przez lata, żerować na kimś. I jest im tak wygodnie, więc zasłaniają się cudem.

Podam Tobie, prawdziwy przykład z życia.

Jedna z moich sąsiadek, nigdy nie dopuszczała, myśli o jakiejś pracy zawodowej. Miała, już odchowaną córkę i mogła, pójść do pracy.

Jej mąż, pracował sam. Żyli skromnie, bo nie zawsze, na wszystko im starczało.

Tak, mijały lata. Moja sąsiadka, zawsze na wszystko, miała czas. Na spacery, na plotki i tak dalej.

Pewnego dnia, dała propozycje swojemu mężowi, żeby zagrał w toto lotka, to może coś wygrają.

Mąż, zgodził się bez wahania, bo też pragnął, większych pieniędzy.

Zaczęli, nałogowo grać. Wysyłali, coraz więcej kuponów, za coraz większe pieniądze, a wygranej, jak nie było, tak, nie ma.

Ich pragnienia, rosły i zaczęli brać pożyczki, żeby wysyłać, więcej kuponów. W końcu, zastawili dom i dalej grali.

Niestety, wygranej dalej, nie było. W końcu do drzwi, zapukał komornik.

I co? I musieli szybko, sprzedać dom, żeby spłacić, chociaż część długu.

Potem na starość, bo mąż, był już na emeryturze, poszli mieszkać, do wynajętego mieszkania.

Grając, nie myśleli o konsekwencjach.

Na co liczyli? Na cud. Jak ona, kiedyś powiedziała. Niestety, cudu, nie było, a dług, ciągle rósł.

W końcu, pożegnali się z rodzinnym domem, który podarowali jej rodzice.

Sama widzisz, że bujanie w obłokach i brak konkretnego planu, to najgorsza rzecz, dla naszych finansów. Nawet, jest takie przysłowie, jeśli chcesz liczyć, to licz, na siebie.

Inny przykład z życia wzięty.

Z kolei inni, moi znajomi, doszli do wielkiego, bogactwa. Klasyczny przykład, dorabiania się, od zera.

Kiedy pobrali się, to zaczynali, od wynajętego pokoju. Potem stopniowo, pięli się w górę.

Kiedy już byli w stanie, to wzięli mieszkanie, na raty.

Między nimi, zawsze była zgoda. Świetnie się, rozumieli. Jedno, co było u nich charakterystyczne, to wszystkie znajomości z obcymi ludźmi i nawet z swoją rodziną — trzymali na dystans.

Nikt dokładnie, nie wiedział co planują i co dokładnie się u nich dzieje.

Nikt z znajomych ani z wścibskich ciotek, nie wiedział o nich, wiele.

Inaczej, było u nich niż u znajomych w ich wieku.

Moi znajomi, nazwijmy ich A2, nie zwierzali się koleżankom, kolegom. Dlatego, wokół był spokój.

I tak, mijały lata. Potem, kupili drugie mieszkanie.

Dorobili się też, swojego domu. Mieli już swoją firmę, nie pracowali na kogoś. I co ciekawe, nie żyli ponad stan.

W myśl powiedzenia, że: postaw się, a zastaw się.

W miarę upływu czasu, ich majątek rósł.

Nie przyjaźnili się też z ludźmi, którzy umieją tylko narzekać, a nic konkretnego, nie robią.

Umieli trzymać, na wodzy emocje, bo życie, nie zawsze, jest usłane różami.

Sąsiad, który mieszkał koło nich, często bywał złośliwy i przewracał kosz z śmieciami, przed wejściem, do ich domu.

Dlaczego? Tego nikt, nie wie.

Oni, zachowali się z wielką rezerwą, mimo, że prowokował ich często, do kłótni.

Niestety, nie udało mu się.

Zresztą, kiedy przyszedł czas, to wyprowadzili się z tego miejsca. Dom sprzedali, bardzo korzystnie, pewnemu sportowcowi.

Znajomi A2, są typowym przykładem, który pokazuje, że można się wspólnie, wszystkiego dorobić.

Oczywiście, musi być zgoda i zrozumienie.

Stworzyli wspaniały duet, który poradził sobie ze wszystkimi, trudnościami życiowymi.

Najwyraźniej dobrali się, intelektualnie i emocjonalnie.

Nie wtajemniczali, nikogo w swoje, problemy życiowe. Byli w stanie, rozwiązać je sami.

Nie liczyli, na niczyje rady i wsparcia.

Jedno, co jest dla nich charakterystyczne, to przez cały czas, dokształcali się oboje.

Dla nich wiedza, była furtką, do wspaniałej przyszłości.

Będąc razem, tworzyli silny trust mózgów i nigdy, nie ulegli inteligentnej manipulacji, różnych cwaniaczków, którzy żerują, na ludzkiej naiwności.

A teraz, warto żebyś się zapoznał z jeszcze jedną, niezniszczalną, parą małżeńską.

On Józef, ona Ala.

Józef, był starszy od Ali o 12 lat.

On, styrany życiem. Przyjechał do kraju, po wieloletniej tułaczce, za granicą.

Niestety, ale za granicą, nie wiodło mu się, zbyt dobrze.

Ani, nie założył rodziny, ani nie dorobił się majątku.

Miał przyrodniego brata, który okazał się dla niego, bardzo nie życzliwy, więc zerwał z nim kontakt, po śmierci matki.

Z Alą, znał się trzy miesiące i postanowił się z nią, ożenić. On miał 30 lat, a ona 18.

Ala, pochodziła też z biednej rodziny.

Nawet, nie posłano Ją, do średniej szkoły, bo nie było na to stać, jej rodziców.

Józef, też nie miał wykształcenia. Jednak, był inteligentny i jakoś, radził sobie w życiu.

Jednak, były momenty, kiedy naprawdę, brakowało mu, tego wykształcenia.

Kiedy ożenił się z Alą, postanowił, że pomoże swojej, pięknej i młodej żonie, zdobyć wykształcenie.

Ala, była w nim zakochana, po same uszy.

Młoda dziewczyna z biedy, jeszcze nic w życiu, nie widziała. Dla niej zamążpójście, to było nowym, oknem na świat, żeby wyrwać się z domu z wielodzietnej rodziny.

Jaką, strategie przyjął Józef, bo on był, głową rodziny?

Przekonał swoją żonę, że będzie lżej, dla ich rodziny, kiedy chociaż jedno z nich, będzie mieć wykształcenie.

Zachęcił Alę, żeby zdobyła średnie, a potem, wyższe wykształcenie.

Nawet, dał jej taki argument, że ich dzieci, będą mieć, mądrą matkę i pracowitego ojca.

Mieli dwóch synów, którzy urodzili się, zaraz po ślubie. Zaczęli się wspaniale, uzupełniać w obowiązkach.

Łączyła ich, wielka miłość i zaufanie. Ala, kiedy zaczęła się uczyć, to okazało się, że jest, bardzo zdolna. Nauka, szła jej bardzo łatwo.

W jej rodzinnym domu, nawet na to, nie zwrócono uwagi.

Mijały lata. Dzieci, dwóch chłopców, rosło jak na drożdżach. A Ala, zdobywała wykształcenie, dzięki pomocy, swojego męża.

W czasie studiów, podjęła już prace zawodową, a Józef dzielnie ją, odciążał w obowiązkach domowych.

Przyszedł czas, że Ala skończyła studia.

Teraz ich rodzina, awansowała w prestiżu społecznym. Ala, zrozumiała, że Józef kiedyś miał rację mówiąc jej, że dzieci, będą miały, mądrą matkę.

Wspólnie, zaczęli robić, różne biznesy.

Wszystko, szło im bardzo świetnie. Dlaczego?

Bo uzupełniali się. Ala, rozpracowywała temat od strony urzędowej, a reszta, należała, do Józefa.

Józef, zawsze umiał, przeprowadzić konkretną rozmowę z klientami.

I w ten sposób, tworzyli świetną całość.

W efekcie, wybudowali dwa domy, w których dzisiaj, mieszkają ich dzieci.

Ich majątek, sięgał i sięga, dość wysoko.

Widzisz, doszli do wszystkiego, dzięki wzajemnemu zrozumieniu i miłości.

Żadne z nich, nie zdradzało, okłamywało i tak dalej.

Nie na darmo, jest takie przysłowie, że: co dwie głowy, to nie jedna. Oni, nie liczyli na nikogo. Zresztą, nie mieli też na kogo liczyć, jeśli chodzi o pomoc.

Byli samowystarczalni. I tak jest, najbezpieczniej.

13. Kiedy jesteś sam, potrzebny jest MENTOR

Cóż, nie każdemu jest dane, czy nie każdy potrafi, znaleźć sobie tą prawdziwą, drugą połówkę.

Kto szybciej rozwiąże problem, singiel, czy dobre małżeństwo?

Oczywiście, że małżeństwo, szybciej przerobi temat, bo jest ich Dwoje.

A singiel?

Na pewno, będzie mu trudniej. Nie mówię tutaj o jakichś, bardzo wybitnych jednostkach. Ale o zwyczajnych, ludziach.

Zresztą, jest udowodnione, że mąż, który ma mądrą i inteligentną żonę, to dalej zachodzi w karierze zawodowej, niż osoba samotna. Dlaczego?

Bo mąż, ma wsparcie od swojej, mądrej żony.

Często, Ci wybitni mężowie stanu, swoje sukcesy, zawdzięczają swoim, mądrym żonom.

O czym oczywiście nikt, nie wie. Mądra żona, potrafi wesprzeć męża w rożnych, trudnych momentach życia. Nie zawsze, jest różowo. I właśnie, te słabe momenty, decydują całościowo o sukcesie.

W takich momentach, wie się z kim człowiek, jest związany.

Przysłowie mówi, że: prawdziwych przyjaciół, poznaje się w biedzie.

Ale, bywa też tak, że głupia żona, potrafi doprowadzić męża, do ruiny. I to bardzo szybko, bo wszystko o nim, wie. Niestety, ale istnieje, też odwrotność, tego tematu.

Widzisz, podałam już w tej książce, że dobre małżeństwa, świetnie sobie radzą i nie potrzebują, niczyich rad.

Mentor i wykonawca, znajduje się w ich osobach. To jest wielkie szczęście, kiedy tak jest.

Cóż, ale singlem też się, nie raz jest. Czasem krócej, czasem dłużej. Kogo ma się poradzić, taka osoba?

Nie każdy znajomy, jest życzliwy i kompetentny.

A życie, wymaga podjęcia, konkretnych decyzji.

I co?

Zdecydowanie, potrzebny jest mądry MENTOR.

Mając MENTORA, unikniesz różnych porażek i potknięć życiowych.

Oszczędź sobie, rozczarowań i smutnych chwil.

Kto może, spełnić taką rolę?

Na przykład, ktoś kto ma już doświadczenie życiowe.

I to, co Ty teraz, dopiero rozgryzasz, on stary wyga, już dawno, ten temat przerobił.

Albo, dobry specjalista, na przykład psycholog, coach.

Kogoś z takich ludzi, musisz sobie wybrać, żeby iść do przodu, nie błądzić.

Tylko znowu bądź czujny, żebyś się nie dał zmanipulować. To musi, być ktoś uczciwy i całkiem, bezstronny. Coach, powinien Cię naprowadzić, na właściwą drogę w wyniku własnych doświadczeń, przemyśleń i decyzji.

On, nie może Ci kazać, zrób to, czy tamto. Ty sam, decydujesz. Sam zmieniasz, swoją drogę życiową.

Sam, decydujesz co chcesz robić. I to jest tylko, Twoja decyzja. Jednak, Coach w wyniku stawianych pytań, pomaga Ci obrać właściwy, kierunek rozwoju.

Po co masz, od nowa wynajdywać koło, jeśli możesz przez Mentora, zostać naprowadzony, na sprawdzoną już drogę rozwoju.

Nawet, nie zdajesz sobie z tego sprawy, jakie to jest ważne, żeby mieć mądrego MENTORA.

Po co masz wynajdywać koło, od nowa?

Pewna wiedza, jest już wiele razy sprawdzona i czeka tylko, na zastosowanie.

Twój Mentor, Ci Ją przekaże.

Powie i wskaże, jakich błędów masz unikać, na swojej drodze zawodowej, życiowej.

Zobacz, o ile, będzie Ci łatwiej, to wszystko ogarnąć.

Dobry MENTOR, człowiek, od którego nauczysz się, potrzebnej Ci wiedzy, to twoje światło w tunelu.

Właśnie ludzie z bogatych rodzin, jak nasz Joe, mają swojego, mądrego Mentora.

Dzięki temu, unikają wielu, trudności życiowych.

Wiesz, że mądra rada, jest nieoceniona. A to masz zapewnione, od swojego Mentora.

A teraz, przekonaj się, jak można paść ofiarą, różnych samozwańczych Guru w Internecie, nie mając swojego, mądrego Mentora.

Moja znajoma, uczyła się marketingu internetowego.

Powiedzmy, że miała na imię A6.

Kiedy zaczynała, to nic na ten temat, nie było jej wiadomo. Po prostu osoba, całkiem surowa.

Wymagała kompletnego, oszlifowania w tym kierunku.

W Internecie, jest tyle wiadomości i tyle samozwańczych „GURU”, że nie wiadomo, kogo słuchać.

Doszło do tego, że w pewnym momencie, miała mętlik w głowie.

Każdy GURU, obiecywał miliony, jak się przystąpi do jego biznesu. Jednak nadmieniał, że chcący wejść w jego cudowny biznes, to trzeba wpłacić, pewną sumę pieniędzy.

A to za spotkanie, a to za szkolenie i tak w kółko.

Kiedy już wpłaciła, to szkolenie było tak ułożone, że nie można było się połapać o co chodzi.

Wtedy GURU wyjaśniał, że wszystkie szczegóły i tajemnice zawodowe, są podane w następnym szkoleniu.

Oj, ale to następne szkolenie, było jeszcze droższe, od tego pierwszego.

Albo kazano jej się zapisać, do marketingu sieciowego.

Na wstępie, musiała wykupić, jakiś tam pakiet, za wcale, nie małe pieniądze.

Potem, uczęszczała na wiele szkoleń z których wyszła głupsza, jak poszła.

Na jednym z nich dowiedziała się, że jak zostanie Liderem grupy, to dopiero, będzie zarabiać. Liderem grupy.

Bo Ci wszyscy pozostali, co nie są liderami, to nie zarabiają. Dopiero będąc wyżej, można zarabiać.

Dziwne. Bo jak, jesteś na początku, to tylko płacisz i wzbogacasz, tego Lidera grupy.

Chciało mi się, bardzo śmiać i byłam zdziwiona, jak jeden z Liderów grupy, powiedział, że:

jest taka metoda, za pomocą której można znaleźć nie skończoną ilość ludzi, do swojego biznesu marketingowego. Ciekawa byłam bardzo, co to za metoda? Tą metodę, nazwał techniką laserową.

Polega ona tym, że: odrzucasz wszystkich, swoich znajomych z Facebooka, tych dawnych i tych nowych, jeśli nie przystąpią do Twojego biznesu o nazwie, marketing sieciowy.

Stwierdził mądry Guru, że: na co Ci tacy znajomi? Z nich, nie masz żadnych korzyści!

Oj, robi mi się niedobrze. Pożal się Boże z takim Guru i Liderem grupy.

Starała się i to bardzo. Moja znajoma A6, była to osoba, która już z nie jednego pieca, chleb jadła.

Kiedy miała jakieś pytania, to nie mogła się dodzwonić, do głównego GURU i znowu została, na lodzie.

Aż wreszcie, na którymś z szkoleń, dowiedziała się, że 95% ludzi w marketingu, to tak zwane mięso armatnie, jeśli nie trafisz, na uczciwego GURU.

Nasza Pani A6, właśnie trafiła, na takiego GURU (podszywającego się pod prawdziwego Guru).

Na początku płaciła co miesiąc, za jakieś pakiety, które trzymała w schowku, przed swoim mężem, żeby się, nie ośmieszyć.

W końcu zrozumiała, że niestety, ona też została mięsem armatnim. Zarabiał, ale GURU.

I co? Postanowiła pójść całkiem, inną drogą. Znalazła kogoś mądrego, uczciwego.

Wiedza, która została jej przekazana przez mądrego MENTORA — zaprocentowała.

Nasza A6, zrozumiała sedno sprawy i nie daje już się manipulować, różnym ludziom działającym na granicy prawa.

Owszem, teraz pracuje jako marketingowiec, ale trzyma się jednej osoby, bo wie, że jest uczciwa.

Jest oczywiste, że tej wiedzy, nie otrzymała za darmo, jednak jest to wiedza, za którą było warto, zapłacić.

A6, już wie, że teraz sama, może być MENTOREM, dla osoby która błądzi, po różnych, samozwańczych ekspertach z Bożej łaski.

Zauważ, jak trzeba być ostrożnym, żeby nie tracić swoich pieniędzy, na różnych naciągaczy.

I jeszcze raz podkreślę, że jeśli pochodzisz ze środowiska ludzi wykształconych, to jest Ci o wiele łatwiej znaleźć, kogoś kompetentnego, niż startować samemu, bez żadnego doświadczenia w Internecie.

Mimo, że możesz mieć najlepsze chęci, to na pewno chociaż raz, będziesz zrobiony w balona. I Twoja kieszeń, zostanie niepotrzebnie opróżniona

Jednak, Ty sam o tym decydujesz, że chcesz iść, właśnie w tym kierunku.

14. Co może z Tobą zrobić, złe środowisko?

Niestety, ale Gerda, urodziła się w takiej rodzinie i w takim środowisku, że wszystkie te trudności, o których mówiliśmy dotychczas, musiała pokonać.

Wychodziło Jej to, raz lepiej, raz gorzej.

Jednak, okazało się, że to wcale, nie jest słaba osobowość, bo na razie, to ze wszystkim, sobie poradziła.

Urodziła się i żyła w złym, środowisku.

Jednak, Jej silny charakter, obronił Ją przed wpływem, manipulacji złych ludzi.

Jak alkohol, puste myślenie i głupia bezczynność, która, nie prowadzi do niczego, dobrego.

Wiadomo, gdzie wszyscy piją i mają tępe umysły, to ciężko ma ten ktoś, kto jest inny i odstaje, od tej, ciemnej rzeczywistości.

Gerda, to wszystko, pokonała sama.

Od dziecka, była już inna.

Przede wszystkim, to nauka przychodziła jej, bardzo łatwo. W szkole, uczyła się bardzo dobrze. Na dodatek, była pracowita.

I szkołę średnią, kończyła praktycznie, już za swoje pieniądze, pomieszkując u obcych, życzliwych ludzi.

Bardzo dużo, zawdzięczała swojej, mądrej nauczycielce.

Właśnie w tym czasie, jej nauczycielka, Pani Klug była jej, Mentorem życia.

Znała rodziców Gerdy, znała środowisko w jakim przebywa. Znała też jej możliwości, jeśli chodzi o naukę.

Dlatego, wiedziała jakie kroki poczynić, żeby Gerda się, nie zmarnowała.

Tym bardziej, że była posłuszną i inteligentną dziewczynką.

Dobrze wiemy, że nie pomoże, nawet najlepszy MENTOR, jeśli ktoś nie chce, wejść na tą, lepszą drogę życia.

Gerda, miała zdolności do języków. Jej doskonała pamięć, nigdy Ją nie zawodziła.

Gerda, kończąc studia językowe — znała już biegle, pięć języków obcych.

Już wiedziała, że przekroczyła ten wyższy próg, który nie jest dany, każdemu przekroczyć.

Wymaga to, wiedzy i pracy.

Powiem Ci tylko tyle, że sprawdziła się w swoim biznesie.

Na dodatek, przysłowie mówi, że: z jakim przystajesz, takim się stajesz.

Gerda, poznała i wyszła za mąż, za równie mądrego i wykształconego człowieka.

Obecnie, jej życie, jest diametralnie inne niż kiedyś było.

Kiedy, zaczniemy analizować życie Gerdy, to do sukcesu, jaki osiągnęła, doprowadziła Ją mrówcza praca, nad sobą i współpraca z mądrą osobą, Mentorem — jej nauczycielką.

Ileż to razy, namawiano Gerdę na picie wódki, na wagary, żeby nie szła do szkoły, mówiąc: ty głupia, życie jest jedno, nie marnuj go.

Swatano Ją, niezliczoną ilość razy z kimś tam z ciemnego środowiska.

Pieniądze, które w pocie czoła, zarabiała już w średniej szkole, przy opiece nad dziećmi, sprzątaniu i innych pracach domowymi — nie rzadko Jej, ukradziono.

Pomimo tych trudności, nie załamała się. Zawsze, miała wsparcie u swojej, kochanej nauczycielki, MENTORA.

Powiesz, no tak, ale takich twardych ludzi, jest bardzo mało. Owszem, masz racje, mało.

Dlatego, tak nielicznym, udaje się wydostać z tej ciemnej strony, jaką jest bieda.

I przedostać się, do normalnego świata, gdzie człowiek, nie jest upodlany, ogłupiany.

Zwyciężają tylko jednostki, najsilniejsze psychicznie. Do takich, należała Gerda.

A teraz, zobacz z jakiego miejsca, wystartował w swoje życie, bogaty Joe.

Będziesz mogła porównać, możliwości bogatego Joe z możliwościami biednej Gerdy.

Sama widzisz, że inny świat. Dlatego, nie ma się co dziwić, że nieraz zastanawiamy się, nad porządkiem tego świata.

Dlaczego, jedni startują z tego miejsca, a inni z innego?

I właśnie w takich chwilach, nasuwa Ci się myśl, że jest takie coś, jak LOS człowieka.

Chcący ten Los, trochę naprostować i przegiąć, na lepszą stronę, trzeba się wiele napracować. A są też tacy, którym się to, nie uda. Mimo, że poświęcili całe swoje życie, na przechylenie swojego LOSU, na drugą stronę.

15. Start życiowy z bogatej rodziny

Joe, urodził się w rodzinie bogatych biznesmenów.

Jego przyjście na świat, było oczekiwane przez rodziców.

Rodzice, żyli w dostatku i bogactwie.

Majątek tej rodziny, był przekazywany z pokolenia, na pokolenie.

Wszyscy członkowie rodu, dbali o wykształcenie swoich dzieci, które studiowały, na najlepszych uczelniach. Pomagali sobie, wzajemnie.

Trudniejsze problemy życiowe, były wspólnie omawiane, przy wspólnym stole.

Obowiązywały pewne zasady, wzajemnej pomocy, tolerancji, wspierania. Członkowie rodu, gdzie urodził się Joe, mieli powiązania z bankierami i wpływowymi ludźmi.

W ich domu, często były podejmowane, rożne, ważne osobistości, ze świata biznesu i nie tylko.

Bardzo, dbano o wykształcenie Joe, tym bardziej, że był najstarszym synem w tej rodzinie.

Potem, za pięć lat, urodziła się jego siostra, która również, była witana na tym świecie z wielką, radością.

Cóż, nieubłagany czas, mijał dość szybko. Joe, wyrastał w szczęściu i dostatku. Nie musiał się o nic, martwić.

Dbano o jego, właściwe wychowanie i wykształcenie. Nie interesowała go, jakaś praca dorywcza, żeby przeżyć, jak to było z Gerdą.

Nie musiał też, przebywać z ludźmi żyjącymi, na marginesie prawa, gdzie rządzi przemoc, seks i nałogi. Już za dziecka, był zabierany w dalekie podróże, żeby zwiedzić świat.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 83.79
drukowana A5
za 105.42