E-book
6.83
drukowana A5
19.48
drukowana A5
Kolorowa
44.85
Dwa brzegi. Panta rhei

Bezpłatny fragment - Dwa brzegi. Panta rhei


Objętość:
96 str.
ISBN:
978-83-8273-410-2
E-book
za 6.83
drukowana A5
za 19.48
drukowana A5
Kolorowa
za 44.85

Moim Rodzicom

DO CZYTELNIKA

Zapisy moich myśli zawarte w książce Dwa brzegi. Panta Rhei wynikają z głębokiej refleksji nad życiem i przemijaniem. Czas trwającej pandemii spowodował zamknięcie wielu ludzi w domach, częściowe wyizolowanie ze środowiska w którym żyli i spełniali swoje wytyczone cele. W mojej głowie pojawiały się często pytania, w których poszukiwałam odpowiedzi nad wielką zagładą istnienia ludzi, których marzenia i plany życiowe, tak nagle zostały przerwane przez niewidzialnego wroga. Być może moje myśli były inspirowane logiką matematyczną zapisów zgonów lub ciężkiej choroby wielu milionów istnień ludzkich, powodujących duchowe osamotnienie, może nawet z wyboru. Coraz częściej piętrzyły się w mojej duszy wątpliwości, bezgłośnie zadawane pytania o sens życia, o jego niewyraźny charakter, rozważania stosunku między myślą, czynami i językiem.

Zastanawiałam się wielokrotnie nad porządkiem świata, dręczyły mnie trudne pytania, na które nie znajdowałam poprawnej odpowiedzi, zagłębiałam się wówczas w wątki mistyczne dla mnie, nie zawsze zrozumiałe, zdania czasem bywały obrazem myśli niezdarnie przelanych na papier. Mój monolog wewnętrzny podsycany był codzienną dawką wiadomości o odchodzących tysiącach ludzi, malowały się słowa wypływające z głębi duszy. Zdarzało się mi popłynąć, zobaczyć swoje myśli przelane na papier, oswoić się z nimi, wyrzucić z pamięci bezsilny bunt i płacz, zneutralizować coraz to bardziej nie gojące się rany mojego okaleczonego umysłu.

W prezentowanych w tym tomiku wierszach, próbuję odnaleźć równowagę w tym zagubionym świecie, wskrzesić odwagę i siłę, by pokonać niszczycielski demon śmierci i nadać mu bardziej ludzki wymiar. Byłam świadkiem zmiany wieku, pragnę więc odnaleźć głębszy sens życia i śmierci, szukając sposobności by ukołysać rozdarte serca, które przestały bić zbyt wcześnie. Przeżyte zdarzenia i tragedie ludzkie, które nie powinny się wydarzyć, staram się ubrać w nowe życie, które pozwalałoby się cieszyć, wierzę, że każde istnienie, które jest i było, nie było nadaremne.

Pragnę, aby postawa prezentowana w moich myślach, skłoniła czytelnika do głębszej refleksji nad bogactwem własnych doznań, w których jest miejsce na radości optymizm, ale także na ból i cierpienie. To wszystko ma prawo płynąć odbijając się o brzegi istnienia tu i tam, bo kiedy ktoś odchodzi, pozostają wspólnie przeżyte chwile, zapisane na trwałej tablicy pamięci, tych, którzy jeszcze pozostali.

Autorka

NA RUBIEŻACH
ZMYSŁÓW

Ślady życia na ziemi

W moim świecie egzystencja niełatwa

wysuwa się na czoło ginącego jutra

w lekkim pomrukiwaniu odchodzącej ja.

Forma zbyt prosta, nie odlana z marmuru

wytycza granice rozwijającego się dnia.

Byt niełatwy, nielekki zagląda oczami dziecka

w otwarte źrenice jutra, rozszerzone jak nigdy.

Unoszę się na piórach wyobraźni w tym swoim bycie

i niebycie mojej przyszłości.

Życiowe chochoły rozłożyły swoje skrzydła

baraszkujące małe anioły schowały się

w pachnącym igliwiu polnej sosny.

Przodują myśli przysiadłe na zagonie świeżo

zaoranego pola, a w górze unosi się

śpiew ukołysanych

drzew, plotąc z liści warkocze pozłacane promieniami

wschodzącego słońca.

Raduję się na twoje powitanie dniu

i jak nigdy wcześniej naprawdę chcę żyć.

Fot. Krzysztof Synakiewicz

NIE POWIEM CI DLACZEGO

Zostawić ślad mój na ziemi chciałabym,

by nie zamiótł go

czas może stanę na początku, końcu czy w środku,

skale lub brzegu nie pytaj mnie czy odchodzę.

Wskazówki powoli tracą swoją moc,

głucha niesprawna

cisza moja barka zbliża się do celu,

rozgościła niespodziewanie u nabrzeży mocno

zmąconej wody, przeplatanej trzciną i tatarakiem.

Rozkoszna cisza

wypowiada ostatnie słowa szeptem być może jestem

już po tamtej stronie niby inna, a jednak ta sama,

czy istnieję jeszcze, nie powiem ci dlaczego.

Zapytasz jak się masz i co słychać

u mnie pewnie odpowiem

ok, dobrze jak zawsze.

ZAGŁĘBIONA W MYŚLACH

W szarości zamknęła się moja duma

w pamięci zamknięta

obojętność słów wspomnienia nie mijają, nie gasną

zaciśnięta w słowach cisza. Z pamięci uleciały światła

mojego istnienia odnajduję obrazy nocy

i odchodzącego

dnia przyodzianego w biało różowy płaszcz.

Odczuwam miłą błogość, czerpię ją garściami

pośpiesznie zbieram do fartucha srebrny pył

gwiazdy tej

nocy są wyjątkowo hojne. Księżyc zawadiacko

wygląda zza chmur

pośpiesznie zawijam na zwoje pamięci

to co najbardziej

ulotne, by pozostało na zawsze ze mną,

nie tylko w snach.


Fot. Krzysztof Synakiewicz

GRANICE ZWĄTPIENIA

Życiowe szopki rozpostarły swe skrzydła

jak roztańczone anioły w świetle roziskrzonej

tysiącami gwiazd leśnej

choinki przy drodze. Zbłąkana myśl przysiadła

w parowie lasu słyszalny głośny śpiew drzew plecie

warkocze z docierających do podszytu promieni

leniwie wschodzącego słońca. Uwielbiony bądź

nadchodzący dniu

chciałabym szepnąć ci coś do ucha być może

wzruszy cię mocno. Uśmiechniesz się wtedy do mnie

a ja mimo mojego zwątpienia

znowu będę chciała cieszyć się tobą.

NIE LEKKI LOS

Nie pytaj czy odchodzę, nie powiem ci dlaczego

zostawię ślad na ziemi, nie chcę by zagarnął go czas.

Nie potrafię odpowiedzieć czy będę na skraju,

w środku czy na końcu brzegu mojego bycia tu,

czy tam.

Odpływa moja łódź bez wioseł, niepokorna cisza

rozpanoszyła się w trzcinach i tatarakach.

Szepcząc odpowiem ci tylko, choć nie wiem

na pewno czy zmienił się już mój stan istnienia,

nie pytając

mnie. Zapytasz znienacka co u mnie?

Bez zmian kochana,

bez zmian…


Fot. Krzysztof Synakiewicz

WSPOMINAM NOWE

Duma ostatecznie dąży do nieskończoności

nie zamierza wcale ocalić mnie od niepamięci

czy nie po drodze jej z nadętą obojętnością.

Czy minie się ze wspomnieniami

lub zgaśnie niezauważona i nieuchwytna

wciąż inna zagłębiona znowu w myślach

nie mogę sobie wciąż przypomnieć

kiedy zasnęły wszystkie światła mojego istnienia.

Wspominam słoneczny, odchodzący dzień

witając dość wcześnie rozbawioną noc pamiętam,

ubrałam błękitno-biało- różowy płaszcz

a w oknach domów światła chowały jasny blask,

jak by bały się, że jutro nie zaświecą.

Zrobiło się miło, błogo i przytulnie starałam się

pełnymi garściami zbierać srebrny pył gwiazd,

księżyc towarzyszył mi ciesząc się radością swoich

sióstr z pełną determinacją chwytałam

ten srebrny pył

tuliłam do serca z nadzieją, że pozostanie ze mną

na zawsze.

ROZPĘTANA KARUZELA

Tyle tego się nazbierało

nie mogę już udźwignąć podeptanych

okruchów godności. Bezradność oplata mnie

jak wić roślinna niby wiotka i piękna obecna

i wznosząca się do światła dnia.

Rozpętana karuzela kusi demonami

na coraz bardziej spękanej, zeschniętej ziemi.

One za to przecudne rozkoszują się

na zgliszczach odmienności.

Próbują usypiać czujność resztek godności do granic

zwątpienia w bezładzie każdego kolejnego dnia.


Fot. Krzysztof Synakiewicz

BYŁAŚ W KAŻDYM SŁOWIE

Słoneczniki zerkające na słońce

nadchodzi czas wielkiej ciszy rozmarzone

kwitną jabłonie liście na drzewach przypominają

skrzydła aniołów. Słowa ulotne zapisuje wiatr och,

gdybym tylko mogła pozbierałabym zagubione

smutki jak ziarenka piasku na pustyni

ukołysałabym je

do snu wiecznego. Byłaś w każdym moim słowie

w każdym twoim i moje się znajdowało.

Bezpieczny dom i moje

ukojenie każda sekunda zapowiadała lepszy czas

nie myślałam wtedy mamo o twoim zbyt młodym

umieraniu

rozstanie okrutne, trudne niespodziewanie

dało mi początek gasnącego zapachu ciebie.

Pamięć boli i niepamięć także w umieraniu

twoim zapisane zostało powolne i moje umieranie.


Fot. Jacek Muzal

CHCĘ WIĘCEJ USŁYSZEĆ

Rozmyślałam sobie siedząc przy kominku

czy możliwe jest, aby modlitwa dojrzewała

wraz z moim wiekiem.

Zastanawiałam się czy można zrozumieć później

niż wcześniej niezrozumiałe słowa odczytywane

w pośpiechu z książeczki modlitewnika dla wiernych,

przekazanej przez rodziców

z okazji I Komunii Świętej.

Chciałam zrozumieć czy rozum ludzki może ogarnąć

wiarę przyjętą przez mojego Boga. Chcę więcej pojąć,

usłyszeć gdzie jest prawda

i czy można na zagrzeszonej

ziemi ocalić sens czystej wiary. Jak zamienić

namacalne skarby świata próżne błyskotki,

tanie tandety na czystą, nieskażoną niczym wiarę

której tak często wszystkim ubywa.

Na tej ziemi niewielu

jest dane ją usłyszeć.

TALIZMAN MĄDROŚCI

Szukałam w stosie rzeczy

zaginionych skarbca mądrości

prawie nieśmiało,

choć w większości w pełni wytrwale

wypatrywałam uczuć,

by nie były odrzucone przepaścią

między wiedzą i niewiedzą.

Świat przerysowanych dobrych

uczynków zasnął.

Chciałabym ocalić mój talizman mądrości,

by zdobyć przywilej wiedzy

podążać drogą usłaną płatkami

uczuć, zapachem letniej nocy.

Powoli sączę ostatnią

filiżankę nadziei,

bez gromnicy nie chcę odejść

do wieczności w ten wrześniowy poranek,

gdy nieśmiało wschodzi jasne słonko,

przedzierając się przez pierzynę

chmur. Promyki zastygłe

na zimnej nieco twarzy,

by nie obumarły.

Rozpoczyna się moje przemijanie,

niewyobrażalny i mało pojęty staje się mój byt,

gdzieś zagubił się mój talizman mądrości.

Czy potrafię odgadnąć

Boskie plany wobec mnie,

niestabilna już moja ufność,

filozofia zwątpienia zakorzenia się

w moim umyśle moja

wola odpłynęła w niebyt,

nieodkryta i niedokończona.

Zaczęło się coś bo… Dlaczego właśnie teraz.


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 6.83
drukowana A5
za 19.48
drukowana A5
Kolorowa
za 44.85