E-book
14.7
drukowana A5
29.18
drukowana A5
Kolorowa
53.51
Duszą Pisane: Na skraju istnienia

Bezpłatny fragment - Duszą Pisane: Na skraju istnienia


5
Objętość:
120 str.
ISBN:
978-83-8245-470-3
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 29.18
drukowana A5
Kolorowa
za 53.51

Gdy myślę o słońcu, noc gasi gwiazdy. Martwa pustka mrozi krew. Wciąż brakuje mi oddechów, by móc poczuć wolność. Ból naciąga moje żyły, a wiatr trąca je jak struny.

Magdalena Góralska

Wstęp

Kochać świat tak po prostu… Za możliwość istnienia, za niebo, słońce, wiatr… I z dziecinną beztroską czekać na kolejny dzień w podnieceniu. Gdzie zgubiłam te niezbędne do życia emocje? W paszczę którego dnia wcisnęłam swoją energię? Szczęście potrafi umknąć jak motyl, spłoszony przez morderczy hałas. Pędzący w szaleńczym tempie świat, nigdy się nie zatrzyma bym mogła nabrać tchu. Każdego dnia przekraczam inny wymiar istnienia, wnikam w inną przestrzeń podświadomości, szukając lepszego bytowania. By wejść do piekła trzeba wyzbyć się nieba. Nigdy tego nie róbcie… Nie opuszczajcie swojego raju, bo utracicie jedyny azyl. I pozostanie wam już tylko samotność. Jak mi…

Tak chciałabym

Tak chciałabym, byś został…

Choć ja odchodzę zlękniona.

Tak chciałabym, byś przytulił…

Choć skostniałe są moje ramiona


I uleć ze mną w nieznane,

zasmakuj czym jest niemożliwość

Choć sama uciekam, a serce rozszarpane

Choć nie wiem już czym jest miłość


Rys. Jonna Góralska


Tak chciałabym, byś został

Choć sama w ciemność pognałam

Rozdarłam duszę, pobiegłam w pustkę

Na łonie gwiazd skonałam


I stoję na krańcu istnienia,

I trzymam się życia kurczowo,

I ciągle w stanie uśpienia,

czekam na jedno słowo

Tajemniczy Ogród

Zagrałaś mi w ogrodzie

wiosno, koncert słowiczy nad ranem

Dyrygujesz ptasim trelom, które miodem są

dla duszy


Szelest liści budzi zmysły, z zimowego snu

Wiatr muska wolności akordem, lawenda fioletem wtóruje

Rudzik- mój przyjaciel,

najpiękniejsze nuty ze swej piersi wydziera


W ogrodzie, który tajemnicą zachwyca

W ogrodzie, gdzie muzyka budzi się wiosną do życia

Spójrz

Spójrz w moje oczy, a zobaczysz tę pustkę, która

sączy się z otwartych ran. kolor porażki,

zagrzybiałe marzenia, miasto, które oddycha spaliną.

Rys. Joanna Góralska

Spójrz w moje oczy, a zobaczysz ten świat, co skrawka

szalika nie jest wart. zobaczysz ból,

co się echem odbija od krat,

wypłowiałych ścian. stworzył mi otchłań i

życie skradł. na zmarnowanie

Paranoja

Twarze zakryte

Choć usta chcą krzyczeć

Wolnym być pragniesz

A wykonujesz rozkazy

Jak długo jeszcze,

w upodleniu trwając,

o starym świecie

będziemy marzyć?

Rys. Joanna Góralska

Kolejne dni,

jak kiepski żart

Runęły plany,

jak domek z kart


Zabrano nam życie,

radość i śmiech

Zabrano nam wolność,

ostatni dech

Już nie mam nadziei,

ta droga nie jest moja

Zewsząd bylejakość,

nicość,

paranoja…

Upór

Miej odwagę, by dążyć do celu
Choć tych, co pomogą
będzie niewielu
Z uporem maniaka
wznoś się na szczyt
Miej w sobie siłę, wiarę, i spryt

Chwile

Są niczym mrugnięcie poranka,

poranna rosa na trawie

Delikatne jak śpiew skowronka,

urodziwe jak nimfa w stawie


Radosne, choć łzą okupione

Płochliwe niczym motyle

Tęczą po stokroć barwione,

najpiękniejsze w życiu są chwile


Zawsze trzeba iść przed siebie

Choćby na granicy tchnienia

Odnaleźć się w kolejnym niebie

I szczęście poznać,

we wszystkich odcieniach…

Żołnierze Wyklęci

Przez ciemność szli
wśród krzyku bomb
Odwagi błysk
promieniał w krąg
Wtórował im
wolności zew, za który swą
przelali krew
Gdy zgasło niebo, zapłonął świat
Oni wciąż szli
przez uśpiony las
Pozostał kurz, popioły tamtych dni
Lecz w sercach pamięć
wciąż się tli
Niczym wilcza wataha

waleczni i nieugięci
Do końca wierni,

na śmierć skazani- Żołnierze Wyklęci

Lawendowe pole

Dokąd mnie poprowadzisz, lawendowe pole
Gdy czara goryczy się przepełni, na tym łez padole?

Czy ukoisz mnie wonią wolności?
Otulisz fioletowym spokojem?
Gdy na drodze do nieskończoności, zachłysnę się trudem i znojem.

Czy okryjesz mnie aksamitem, gdy moja godzina wybije?
By się zjednać z nieba błękitem, serce mocniej ponownie zabije.

Gdy ciemność mnie ogarnie, a niemoc spowije ciało
Chcę, by lawendowe pole, w swych objęciach mnie pochowało.

Gdzie fiolet piękniejszy niż diament, gdzie woń niebiańska
unosi się wolnością.

Tam chcę pobiec, pod lawendową bramę.

Tam chcę upić się wiecznością…

Katharsis*

Upadam…
W bezdźwięczną pustkę słów
Tam gdzie nie ma nadziei

Ten chłód… Zmroził wargi znów
I rozerwał każdą myśl po kolei


Skulone w kącie marzenia
Naiwnie wypatrują słońca
Lecz jak można oczekiwać spełnienia
Gdy mrok powraca ciągle bez końca?..

Rys. Joanna Góralska

I czuję śmiertelny podmuch,

od którego dusza pęka
Już dawno serce rozpruł,

lecz nadal umysł nęka


Zamykam oczy
Odchodzę w nieznane
ze mną wciąż ten Cień


Wszystko zostało już powiedziane

Zatapiam się w sen…

*katharsis — gr. oczyszczenie

Weltschmerz*

Serce
Okute żelazem
Wleczone
Przez waszą
Śmierć


Oddech
Stał się podmuchem
Potępienia


Rozszarpane na strzępy
Przez znużenie ciało
Wpada w otchłań
Kolejnego dnia


Gdy się zbliżacie
Ja umieram
We śnie


Gdy odchodzicie
Żyletka znowu
Tnie


I spływa po mnie
Wieczność
Z nadgarstka skapuje
Życie


Pochylam się
Nad śmiercią
I odchodzę
Z nią
W zachwycie

*weltschmerz — z jęz.niemieckiego, ból istnienia

White Queen*

Zjawiła się nocą

Tak piękna i dumna

Przyniósł ją wiatr — z nią pieśń obłudna


Wciąż tylko cierń

Niemoc wargi rozrywa

Wciąż tylko strach

Horyzont się rozmywa


I chłód, i mrok

i dusza pęka

I ból, i krzyk

Świat nagle klęka


Kręte ścieżki

Drogi zawiłe

Oddycham spokojnie

Jestem tu na chwilę

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 29.18
drukowana A5
Kolorowa
za 53.51