Wprowadzenie
Dla wielu Dubaj to miejsce kojarzące się z szeroko pojętym luksusem. Dla innych — miasto aniołów, zachwycających samochodów, monumentalnych budynków i intensywnych wrażeń.
Ale jak jest naprawdę? Czego jeszcze nie wiemy? Co kryje się między błyskiem złota a cieniem własnych ambicji?
Dla mnie Dubaj okazał się miejscem wyzwolenia — osobistego, emocjonalnego i zawodowego. Przestrzenią, w której można zgubić się i odnaleźć jednocześnie. Pełnym niespodzianek, których się nie spodziewałem. Miasto dało mi więcej, niż przypuszczałem — ale też zabrało więcej, niż byłem gotów oddać.
To miejsce nauczyło mnie pokory i uświadomiło, że wszystko — relacje, decyzje, marzenia — mają swoją cenę. A Dubaj nie zapomina żadnego rachunku.
Po przeprowadzce zrozumiałem jedno: chcę opowiedzieć Ci o tym mieście tak, jak nie mówi o nim nikt.
Nie przez pryzmat filtrów na Instagramie, wynajętych superaut czy błyszczących butików.
Chcę pokazać Ci Dubaj od środka. Ten, którego nie da się sfotografować w ładnym kadrze, bo dzieje się głęboko — w człowieku.
Będą rzeczy, które Cię zaskoczą. Będą momenty, kiedy pomyślisz: „to niemożliwe”. Ale prawda jest taka, że to właśnie tutaj możliwe staje się wszystko.
Jeśli tylko masz odpowiednią cierpliwość. I grubą skórę.
Bo widzisz, Dubaj jest piękny. Ale ta piękność to nie jest estetyka — to strategia.
Miasto zostało stworzone, by robić wrażenie. Na każdym. I na każdym poziomie. Ale jeśli wejdziesz za kurtynę, zobaczysz, że mechanizmy tego świata nie mają nic wspólnego z bajką.
Mając określone podejście do życia, kilka źródeł dochodu i odwagę, jesteś w stanie osiągnąć tutaj rzeczy, które w innym miejscu są marzeniem na całe życie.
Ale wszystko ma swoją cenę. I Dubaj bardzo skutecznie Ci ją pokaże — bez cienia zawahania.
To miasto nie bierze jeńców. Jeśli nie masz zasad — odnajdziesz się tu idealnie.
Jeśli masz zasady — będziesz je testować codziennie. Aż sam nie zauważysz, które z nich właśnie porzuciłeś.
Nie każdy potrafi unieść ten klimat. Nie każdy chce.
Ale ta książka nie jest o tym, jak tu żyć. Ona jest o tym, jak tu przetrwać — i nie zgubić siebie.
Pokażę Ci Dubaj widziany oczami kogoś, kto zaryzykował wszystko. Kto przyjechał sam, z walizką w dłoni i głową pełną planów. Kto zbudował od podstaw własną rzeczywistość w miejscu, które nie wybacza słabości.
Otwórz głowę.
I zrozum, że życie naprawdę jest definicją Twoich wyborów.
Tutaj nie myślimy konwencjonalnie. Nie pytamy „czy to wypada?”. Nie martwimy się o jutro, dopóki dzisiaj pracuje na marzenia.
A jeśli po przeczytaniu tej książki zdecydujesz, że to wszystko ma sens — że to może być też Twoja droga — to wiedz, że ze mną będzie Ci o wiele łatwiej ją przejść.
Rozdział 1 — Miasto pragnienia
Po raz pierwszy do Dubaju przyleciałem w wieku osiemnastu lat.
I od pierwszego wejrzenia wiedziałem, że to właśnie tutaj chcę żyć.
Nie każdy zakochuje się w tym mieście od razu. Niektórzy potrzebują więcej czasu, żeby zrozumieć jego energię. Ale Dubaju — uwierz mi — nie da się nie lubić.
Jeśli masz choćby podstawowy komfort finansowy i potrafisz korzystać z usług, które Dubaj Ci oferuje, to to miejsce otwiera się przed Tobą jak ekskluzywny klub, do którego nagle masz kartę wstępu.
Wszystko jest tu naj: najpiękniejsze, najszybsze, najbardziej wygodne. Stworzone, by człowiek czuł się dobrze — w każdej możliwej kategorii.
A kiedy wyjeżdżasz, nawet po kilku dniach, czujesz się jak dziecko, któremu najpierw pokazano lizaka — a potem go odebrano.
Tak właśnie czułem się ja, młody chłopak z niewielkiej miejscowości w Polsce, za każdym razem wracając z Dubaju.
Zderzenie z codziennością po powrocie było brutalne.
Bo kiedy raz dotkniesz innego życia — takiego z zapachem luksusu, światła i prędkości — wszystko inne wydaje się wyblakłe.
Emocje, które towarzyszyły każdej podróży do tego miejsca, były nie do opisania.
Ale równie trudna była droga, by móc się tu naprawdę przeprowadzić.
Formularze, formalności, pozwolenia, oczekiwania. To nie była zwykła zmiana mieszkania. To był inny kontynent, inna kultura, ogromny dystans i skok na głęboką wodę.
W moim życiu przeprowadzałem się tylko trzy razy.
Nie spodziewałem się, że ta jedna wyprowadzka — do Dubaju — okaże się najbardziej emocjonalną, kosztowną i wymagającą.
Ale słyszałem od wielu: jeśli uda Ci się ustabilizować życie tutaj i zostaniesz minimum rok — prawdopodobnie zostaniesz już na dłużej.
Bo Dubaj przyciąga. Uzależnia. I nie wypuszcza.
Możliwości miałem kilka, ale zależało mi, żeby zrobić to mądrze.
Z klasą. Z planem.
Dubaj to miasto, które potęguje pragnienia. A moje były konkretne. Wiedziałem, że nic mnie nie powstrzyma.
Po przeprowadzce… nie było łatwo.
Nowe realia, zupełnie inna mentalność ludzi. Wszyscy skupieni na sobie, na sukcesie, na wrażeniu.
A ja — chłopak, który nigdy nie potrafił otwarcie prosić o pomoc — przez pierwsze tygodnie zmagałem się sam.
Ale właśnie wtedy, w tej samotności, pojawiła się pierwsza lekcja:
Nie bój się zapytać, jeśli naprawdę potrzebujesz.
To zdanie usłyszałem od jednej z koleżanek, poznanej przypadkiem, podczas Ramadanu. Siedzieliśmy w jednej z restauracji z widokiem na pokaz fontann.
Spojrzała na mnie i powiedziała: „Pasujesz tu. Wiem, że dasz radę.”
I uwierzyłem.
Musisz być gotowy na trudności.
Przeprowadzka do Dubaju to nie gra dla miękkich.
To codzienne testy, momenty zwątpienia, niepewności.
Nie masz pojęcia, jak wygląda otwieranie konta bankowego, jak załatwić kartę SIM, jak mówić, z kim rozmawiać, czego unikać.
Ale kiedy w końcu przechodzisz przez to wszystko i zostajesz rezydentem Dubaju — czujesz coś, czego nie da się porównać z niczym.
To nie tylko satysfakcja. To jakbyś zdobył nową tożsamość.
Najdziwniejsze przychodzi wtedy, kiedy musisz Dubaj opuścić.
Nawet na chwilę.
Bo kiedy zaczynasz korzystać z tego miejsca naprawdę — ono Cię rozleniwia. W dobrym i złym sensie.
Twój standard życia podnosi się automatycznie. Wszystko działa. Jest czysto, szybko, luksusowo.
I nagle każde inne miejsce na świecie wydaje się… niewygodne.
Gdy pierwszy raz, po ponad miesiącu życia w Dubaju, poleciałem do pracy do Turcji — nie mogłem się odnaleźć.
To było jak przesiadka z Lamborghini do starego golfa.
Pogoda, jedzenie, tempo życia, otoczenie — wszystko wydawało się niewystarczające.
Miałem wrażenie, jakby nic mnie już nie cieszyło. Jakby życie straciło kolory.
I wtedy pojawiło się pytanie:
Czy to, co daje Dubaj, jest dobre dla psychiki tak młodego człowieka?
Czy to możliwe, że raz doświadczając tego poziomu codzienności — przestajesz umieć cieszyć się tym, co „normalne”?
Dla młodej osoby życie tutaj może być największym zbawieniem albo najcięższym psychicznym koszmarem.
W kolejnych rozdziałach pozwolę Ci zrozumieć, czym jest prawdziwa presja tego miejsca.
Bo Dubaj to nie tylko blichtr i wieżowce.
To miasto, które albo w Tobie rozkwitnie — albo Cię zje.
Rozdział 2 — Alter ego
Dubaj.
Miasto marzeń, ale też… miasto złudzeń.
Miasto, w którym możesz się zakochać — i jednocześnie totalnie się pogubić.
Z finansowego punktu widzenia, Dubaj można podzielić na dwa światy.
Pierwszy to ludzie rzeczywiście ustabilizowani finansowo.
Ci, którzy nie muszą się martwić o lepsze jutro. Dla nich Twoja roczna wypłata to miesięczne wydatki. Żyją wygodnie, bez stresu, czasem wręcz na autopilocie luksusu.
Drugi świat to ci, którzy doskonale udają.
Nie mają grosza przy duszy, ale robią wszystko, by wyglądać tak, jakby właśnie podpisali kontrakt życia.
I robią to skutecznie.
Bo Dubaj to nie tylko metropolia — to teatr.
A w teatrze najważniejsza jest rola.