WSTĘP
W roku 2025 wspominaliśmy 30-lecie powstania kultowej drużyny, niedźwiedzie z Kanady zasiliły najlepszą koszykarską ligę świata. Mówiąc „Vancouver” od razu przychodzi na myśl — Grizzlies, ich wyjątkowe logo oraz zawodnicy utożsamiający się z tym klubem.
Oczywiście „Big Country” Bryant Reeves, z wyglądu prawdziwy, wielki, silny niedźwiedź, który grał w tej niesamowitej drużynie od początku istnienia aż do zakończenia pobytu Grizzlies w Vancouver, 1995—2001.
Drugi filar i ikona klubu to niski skrzydłowy, wszechstronny Shareef Abdur-Rahim. Wybrany rok później w drafcie 96 i razem z Bryantem Reevsem tworzył wyjątkową historię tej drużyny.
Niezapomniane logo nadbiegającego, groźnego niedźwiedzia z piłką w swej łapie, z nazwą drużyny nad sobą.
Logo Grizzlies i ten niedźwiadek na okładce książki kojarzy mi się też z Charlesem Barkley’em, którego widziałem w jednym nr gazety „Probasket”, trzymał mocno piłkę w obu dłoniach mówiąc — „Chodź i odbierz swoją piłkę!”.
I te niedźwiedzie mogą tak warczeć, „chcesz ze mną wygrać to odbierz mi piłkę”. Logo drużyny energiczne, ale sama ich gra bardziej potulna jak ten misiek na okładce.
Początki były trudne, ale i kolejne lata niestety nie zwiastowały poprawy.
Pierwszy trener Vancouver Grizzlies Brian Winters miał ciężkie zadanie — pomimo wielu porażek, przeogromnym wyzwaniem było nastawienie zawodników do dalszej pracy na treningach i na meczach.
„Próba zmotywowania chłopaków do ciężkiej pracy na treningach była wyzwaniem. Najważniejsza jest sytuacja, gdy zaczynasz przegrywać, podtrzymywanie mentalności chłopaków, aby walczyli i nie załamywali się tak bardzo, że nie będziesz się starał. Wiele razy włożyliśmy w to dużo wysiłku, a i tak przegrywaliśmy. A kiedy to się powtarza, może to być przygnębiające”.
Sąsiad z Kanady, czyli Toronto Raptors także weszli w skład drużyn NBA i w dwóch pierwszych sezonach dużo lepiej sobie radzili. Raptorsi nawet pozwolili sobie na wygraną z Bullsami u siebie co było przyczyną, że bykom nie udało się zejść poniżej 10 porażek. Toronto po pięciu latach zameldowali się już w playoff, a Vancouver dalej nie potrafiło dobrnąć do 30 zwycięstw w sezonie i już buzowały myśli czy nie czas na zmianę otoczenia dla Grizzlies.
Bardzo mizerne wyniki, drużyny „dzielące skórę na niedźwiedziach”, zmiany trenerów i brak postępu oraz spadająca liczba kibiców spowodowało, że niedźwiadki musiały zmienić jaskinię. Po sześciu latach w Vancouver miśki zostały przewiezione do Memphis i od sezonu 2001—02 zaczęły walczyć w nowym miejscu na terenie USA.
Wcześniej, dla zawodników NBA wyjazd do Kanady to było nowe doświadczenie, w pewnym sensie wycieczka, a samo miasto Vancouver budziło zachwyt i było co pozwiedzać.
„Choć zawodnicy NBA mogli nienawidzić gry dla Grizzlies, uwielbiali grać przeciwko nim. Podobno Bulls przyjeżdżali do miasta kilka dni wcześniej i rozbijali się w Century Grill w modnym Yaletown…” — dobrze się bawiąc.
Vancouver Canucks, drużyna hokejowa NHL dużo lepiej radziła sobie w swej dyscyplinie, dostawali się do playoff, ale tak się złożyło, że kiedy istniał koszykarski klub Grizzlies to Canucks w tym czasie tylko dwa razy załapali się do rozgrywek posezonowych — w pierwszym i ostatnim roku Grizzlies w Vancouver, czyli szarość w międzyczasie.
Przez cztery lata poza czołową ósemką, ale i tak potrafili wygrywać w okolicach 30 zwycięstw co dla Grizzlies było tylko dalekim marzeniem.
„Na meczach Grizzlies panowała bardziej rodzinna atmosfera niż na meczach hokejowych. Mieliśmy prawdziwą szansę. Grizzlies nie musieli być dobrzy; musieli po prostu nie być beznadziejni”. To prawda, nie spodziewano się mistrzostwa od Grizzlies, ale żeby nie przegrywać aż tak wiele spotkań, a samo miasto budziło odmienne uczucia.
„Craig Ehlo, zawodnik z 14-letnim stażem w NBA, przyznawał, że myśl o grze w Vancouver „makes people uncomfortable” („ludzie czuli się nieswojo”) — ze względu na nieznane środowisko, odmienny system rządowy i egzystencję w Kanadzie”. George Lynch narzekał na brak jego ulubionych chipsów, a Steve Francis na ciągły deszcz i wysokie podatki.
Natomiast Roy Rogers rozegrał jeden sezon w Grizzlies, świetnie wspomina Vancouver i zachęca żeby odwiedzić to wspaniałe miasto:
„Pamiętam jak leciałem z New Jersey do Vancouver i kiedy wylądowaliśmy po prostu pomyślałem: „Wow, to piękne miasto”. Myślę, że to jest jedna rzecz, której ludzie nie zdają sobie sprawy — jak piękne jest Vancouver. Szkoda, że ludzie tak naprawdę nie poświęcają czasu, żeby pojechać i zwiedzić to miasto”.
Antonio Daniels, rozgrywający debiutant przyznał jak trudne było zaangażowanie i granie dla Grizzlies:
„W Vancouver graliśmy z sercem, ale nie mieliśmy tej iskry, którą miały inne drużyny w lidze. Z perspektywy czasu wiem, że gdybyśmy byli w innym miejscu, z bardziej doświadczonymi graczami, nasz rozwój wyglądałby inaczej. Zawsze było coś specjalnego w tej drużynie, ale niestety nie zdołaliśmy tego wykorzystać”.
Walczak podkoszowy Charles Oakley z New York Knicks stwierdził dla „The Athletic”, że brakowało im ogrania i doświadczenia oraz organizacja klubu nie funkcjonowała na najwyższym poziomie: „Z tego co widziałem, Vancouver Grizzlies byli drużyną, która miała dobre serce, ale była za młoda i za bardzo pozbawiona doświadczenia. Chociaż widziałem tam kilku świetnych zawodników, niestety, miejsce nie miało wystarczającego wsparcia organizacyjnego. Wydaje mi się, że wtedy to było po prostu za duże wyzwanie”.
Zach Randolph, gwiazda podkoszowa Memphis Grizzlies w latach 2009—17 nie grał w Vancouver, ale miał uznanie dla tej drużyny i w pewnym stopniu czuł się jej częścią:
„Wielu ludzi nie pamięta Vancouver Grizzlies, ale ja miałem ogromny szacunek dla tej drużyny… W Memphis było inne podejście, ale zawsze pamiętam, jak to było być częścią tej drużyny w Vancouver”.
Przygnębiający sześcioletni bilans Vancouver, przymusowe przenosiny Grizzlies do Memphis w 2001r. i pierwsze dwa lata podobne, zaledwie dwadzieścia kilka wygranych.
Oczekując za młodu na NBA LIVE 2002 na konsole PS1, oprócz tego jak moi Bullsi wyglądają to drugą ciekawostką stanowiło co tam wyprawili z Memphis Grizzlies. Ale co sprawiło wyjątkowe zainteresowanie tą drużyną szczególnie latem 2002, bo przecież nie zachwyty nad super grającym klubem.
Do NBA trafił pierwszy Polak w historii (Cezary Trybański) i właśnie do Memphis Grizzlies. Rozegrał tam jeden sezon i w sumie był to dla niego najlepszy okres w krótkiej karierze.
Następnie NBA LIVE 2003 na komputer i Cezary Trybański z dobrym overall latający nad koszem. Nawet w miesięczniku komputerowym „Play” były nawiązania do tej gry, a obrazki m.in. wskazywały właśnie Memphis Grizzlies. Wcześniej nie interesowała mnie drużyna Vancouver, a teraz chętnie bym rozegrał partyjkę w dawne NBA LIVE z tą drużyną.
Kultowe zdjęcie w pamięci z mojego pierwszego Probasket luty 1997 i na końcowych stronach zdjęcie zawodników w tych niesamowitych strojach Vancouver Grizzlies. Bryant Reeves i Greg Anthony zamyśleni jakby nie spodziwający się niczego dobrego. Czy widziałem jakieś mecze tej drużyny w tamtych latach? Pamiętam coś mecz na DSF w sezonie 1999 i hit dolnej konferencji zachodniej — Vancouver Grizzlies vs Clippers w LA i starcie Shareef Abdur-Rahima z Maurice Taylorem. W drugiej połowie sezonu 1997/98 miałem nagrane na kasecie VHS mecz gwiazd 98, program „rzut za trzy” oraz magazyn nba action i tam jednym z omawianych zawodników był wlaśnie Shareef Abdur-Rahim, i zachwyty nad jego talentem i wszechstronnością.
Drugi mecz jaki oglądałem i miałem nagrane na kasecie VHS to w sezonie 2004/05. Memphis Grizzlies u siebie w jaskini przeciwko Denver Nuggets, minimalnie przegrany po niecelnym rzucie Briana Cardinala. Ten sezon to już nowe logo, nowy parkiet, już nic nie pozostało po dawnej drużynie z Vancouver. Po przenosinach do Memphis było jeszcze logo dotychczasowe miśków, ale i to uległo zmianie po trzech latach. Teraz na youtube więcej przeglądam mecze Vancouver Grizzlies z tamtych lat — mega odlot! Jeżeli chodzi o Toronto Raptors początkowo też chciałem o nich pisać, bo również mieli fantastyczne stroje, parkiet i ciekawą zbieranine zawodników, szczególnie z ich pierwszych 3 lat z dowódcą Damonem Stoudamire. Jednak, żeby się nie rozdzierać na dwa fronty to ostatecznie padło na Vancouver Grizzlies. Obie drużyny stanowią niezapomniane wspomnienia z drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych.
Prześledźmy każdy z tych sześciu sezonów Vancouver Grizzlies oraz trzy z Memphis. Czy miśki sprawiły jakieś niespodzianki, jak radzili sobie z sąsiadem z Toronto, czy dali radę Bullsom Jordana, czy z Shaqiem i LA Lakers. Czy miśki pomimo przegranych stanowiły przerażenie w lidze?
Zapraszam, zobaczmy i nie podchodźmy za blisko do niedźwiadków....
Mateusz Juszczyk
1. SEZON 1995—96
SKŁAD, POZYCJA, WIEK, WZROST, WAGA, ROK GRY
Bryant Reeves…. C, 22 — — 213 — — 132 — — D
Anthony Avent ..PF, 26 — — 206 — — 107 — — 3
Chris King……… SF, 26 — — 203 — — 98 — — 1
Blue Edwards… SG, 30 — — 193 — — 91 — — 6
Greg Anthony......PG, 28 — — 183 — — 80 — — 4
===========================================
Gerald Wilkins……SG, 32 — — 198 — — 84 — — 9
Byron Scott.............SG, 34 — — 191 — — 88 — — 12
Eric Murdock…..… PG, 27— — 185 — — 86 — — 4
Ashraf Amaya........PF, 24 — — 203 — — 104— — D
Eric Mobley…………C, 25 — — 211 — — 107 — — 1
Darrick Martin......PG, 24 — — 180 — — 77 — — 1
Doug Edwards........PF, 24 — — 201— — 100 — — 2
Rich Manning……..C, 25 — —211 — — 118 — — D
Antonio Harvey.....PF, 25 — — 211 — — 102 — — 2
Kenny Gattison….PF, 31 — — 203 — — 102 — — 8
Benoit Benjamin… C, 31 — — 213 — — 118 — — 10
TRENER: Brian Winters (wiek: 43)
Asystenci: Lionel Hollins (42), Rex Hughes (57), Jimmy Powell.
Draft: Bryant Reeves (nr 6, C), Lawrence Moten (nr 36, SG)
Funkcję głównego szkoleniowca objął Brian Winters, dwukrotny uczestnik meczu gwiazd (1976, 78), uznany zawodnik Milwaukee Bucks gdzie jego nr 32 został zastrzeżony w tym klubie. Po zakończeniu kariery pełnił funkcję asystenta głównego trenera przez wiele lat w Cleveland Cavaliers i Atlanta Hawks.
Jego asystent Lionel Hollins także znaczący zawodnik, mistrz NBA z Portland Trail Blazers w 1977r. Wystąpił w meczu gwiazd w 78, a także wicemistrz z Philadelphią 76ers w 82. Również jego nr 14 został zastrzeżony w klubie Portland.
Ciekawe zestawienie głównego trenera i asystenta, znających praktycznie realia parkietu oraz z cennym koszykarskim doświadczeniem i z sukcesami. Pewnie liczono na to, że ich wielki, osobisty dorobek może przełożyć się na perspektywiczne prowadzenie drużyny i postępy z czasem.
DRAFT 1995
Grizzlies przypadł nr szósty wyboru młodego zawodnika i zdecydowali się na wielkiego niedźwiedzia Bryanta Reevesa. Jak się okaże po latach, ikona tej drużyny, prawdziwy niedźwiedź podkoszowy. Znamienne jest jak to się złożyło. Pierwsza myśl o Vancouver to po prostu misiek Reeves. I był to dobry wybór, zagrał tu przez całą swą karierę jak i pobytu drużyny Grizzlies w Vancouver, czyli przez 6 lat.
Z pierwszym nr wybierali Golden State Warriors i sięgnęli po gwiazdę NCAA, silnego skrzydłowego Joe Smitha. Z drugim nr został wybrany także silny skrzydłowy Antonio McDyess przez LA Clippers, ale zaraz został oddany do Denver Nuggets. Trzeci wybraniec to strzelec Jerry Stackhouse do 76ers, a z nr 5 „silny” skrzydłowy Kevin Garnett do leśnych wilków z Minnesoty.
Jak widać, ciekawe, wielkie nazwiska przewinęły się w tym drafcie i przed nosem niedźwiadków, ale cóż i tak dobrze wybrali z puli pozostałych zawodników. Za nimi była druga raczkująca drużyna z Kanady, czyli Toronto Raptors, a ci wybrali małego rozgrywającego, a raczej strzelca Damona Stoudamire. Z dalszym nr został wybrany np. Michael Finley, bo dopiero z 21 do Suns, a po latach świetny strzelec i mistrz NBA.
Za łebka, około 2000r. na „Manhatanie”, na Piaskowej Górze w Wałbrzychu zakupiłem dwa stroje dwójki z tego draftu — niebieski strój Kevina Garnetta oraz czerwony Jerry Stackhouse z Detroit Pistons.
A co ze składem drużyny Grizzlies?
Przybył Greg Anthony, rozgrywający z NY Knicks, gdzie tutaj będzie mógł dużo więcej nacieczyć się grą i osobistymi statystykami.
Przybył już u schyłku kariery, 3-krotny mistrz NBA z LA Lakers — Byron Scott. Inny ciekawy nabytek to doświadczony Gerald Wilkins, wracający po rocznej przerwie w grze z powodu kontuzji. Tylko tyle z ciekawszych postaci.
To odpalamy sezon i zobaczmy czy niedźwiedzie były postrachem ligi…
Pierwsze, inauguracyjne starcie w Portland. Miśki remisowały z Trail Blazers po 3 kwartach, by w ostatniej nawrzucać aż 31 pkt przy 19 gospodarzy i wygrana ostatecznie 12 pkt, 92—80.
Benoit Benjamin 29 pkt, 13 reb, 3 blk
Greg Anthony 15 pkt, 4 reb, 6 ast
Byron Scott 14 pkt, 4 ast, 2 stl.
Bryant Reeves zagrał tylko 10 minut wchodząc z ławki i zaliczył 4 pkt i 1 zbiórkę.
Następnie niedźwiadki gościły w swej jaskini leśne wilki z Minnesoty. Wilki głodne i wychudzone, od 7 lat w nba i jeszcze wataha nie zdołała wyszarpać miejsca w playoff.
Timberwolves przez 3 kwarty zdecydowanie prowadzili, ale Grizzlies przebudzili się w 4 odsłonie. Na 20 sekund przed końcem prowadzili nawet 3 pkt, ale skutecznym rzutem za trzy popisał się Christian Laettner doprowadzając do remisu. Następnie Greg Anthony miał piłkę meczową, ale jego przedarcie się na półdystans i oddany rzut nie znalazł drogi do kosza i doszło do dogrywki.
W doliczonym czasie dalej zacięta walka do ostatnich sekund. Ponownie Grizzlies prowadzili 3 pkt na około 20 sekund przed końcem, ale leśny wilk Terry Porter zaraz trafił za 3 pkt na remis. I ponownie ostatnia, decydująca akcja należała do gospodarzy. Doświadczony Byron Scott miał zdobyć zwycięskie pkt. Świetnie uwolnił się po zasłonach i oddał rzut z okolic rzutów wolnych po podaniu od Grega Anthony’ego. Niestety jego rzut okazał się nieskuteczny, ale zwycięską dobitką popisał się Chris King dając szczęśliwą wygraną dla Vancouver.
Oczywiście wielka radość kibiców i feta zawodników.
Byron Scott przybił piątkę z uśmiechniętym trenerem Brianem Wintersem pomimo nietrafionego kosza, ale to po jego rzucie kolega Chris King znalazł się w odpowiednim miejscu pod koszem na dobitkę dając zwycięstwo — buzzer beater Kinga.
Inauguracyjny mecz u siebie i także wygrana oraz kolejne zwycięstwo w rubryce. Bilans Grizzlies 2—0.
Chris King, bohater ostatniej akcji tak to później skomentował swój game winner:
„Przez całe cztery lata, które spędziłem w Wake Forest, nigdy wcześniej nie przydarzyło mi się coś takiego. Zawsze chciałem, żeby się to stało, ale nigdy się to nie wydarzyło. Chyba moje marzenie się spełniło”.
Greg Anthony 17 pkt, 9 reb, 8 ast
Blue Edwards 16 pkt, 8 reb, 6 ast
Byron Scott….. 18 pkt, 8 reb, 1 ast
Darrick Martin 14 pkt, 2 reb, 4 ast.
W ekipie leśnych wilków rządzili:
Christian Laettner 26 pkt, 11 reb, 2 stl
Tom Gugliotta 10 pkt, 10 reb, 6 ast.
Młodziutcy debiutanci obu ekip nie nagrali się w tym spotkaniu i obaj na zero w punktach. Bryant Reeves zagrał tylko 7 minut, a Kevin Garnett 11 i do tego 3 zebrane piłki.
Czy ktoś już może myślał, że będą fururą tych rozgrywek, że beniaminek wejdzie tak twardo do ligi i będzie ciężką, niedźwiedzią łapą przygniatał wszystkich rywali? Kibice może już przybijali pionę z myślą, że to będzie ciekawy sezon, a niedźwiadki może z sukcesem przegonią wiele drużyn, a przynajmniej w ich jaskini.
Ale nie, ten bilans 2—0 jak się okaże niebawem będzie należał do ich jedynych sukcesów, dyplom w ramkę i na scianę w gabinecie Grizzlies, ponieważ to był jedyny moment kiedy mieli więcej zwycięstw niż porażek.
Będą wspominać — „Pamiętacie jak rozpoczynaliśmy sezon jako nowicjusze i mieliśmy bilans 2—0? No, no… pamiętamy! (poker face)”.
Cóż, bańka pękła, okazało się, że to nie niedźwiadki będą rozszarpywać swoje ofiary, ale że to one będą upolowane
i pozostałe drużyny będą… dzielić skórę na niedźwiadkach, poprawiając swoje statystyki drużynowe i osobiste.
Kolejne 19 spotkań to… same porażki! 11 na wyjeździe i 8 u siebie.
„Kosz Chrisa Kinga w ostatniej sekundzie, który dał zwycięstwo w meczu na buzzerze, otwierając mecz u siebie — to było fenomenalne” — powiedział Jon Lee, chłopiec do podawania piłek w Grizzlies, który jest teraz trenerem siłowym i kondycyjnym Raptors. „Od tego momentu wszystko zaczęło się walić. Nie potrafię sobie przypomnieć żadnych innych najważniejszych momentów poza tym”.
Także kibice nie musieli długo czekać na elity nba, bo już na początku sezonu zawitały do nich takie ekipy jak Lakers czy Bulls i oczywiście frekwencja widzów w tych spotkaniach była największa.
Nic dziwnego, Jordan w Vancouver, ekipa Bulls u nas? Trzeba być. Widać, że kibice mieli co oglądać, niesamowite emocje i szykowała się nawet niespodzianka. Miśki nawet prowadziły po 3 kwartach 2 pkt, ale w 4 byki po męczarniach zdołały odskoczyć i zapewnić zwycięstwo zaledwie 6 pkt, 94—88.
Cóż, emocje były, gazety miały o czym pisać, a i Jordan pokazał się rzucając 29 pkt. Choć kibice musieli poczekać na jego skuteczne akcje dopiero w drugiej połowie czwartej kwarty gdy Jordan w ostatnich 6 minutach spotkania zdobył… 19 pkt. Robaka Rodmana nie było i w jego miejsce wszedł Dickey Simpkins.
W ekipie Grizzlies rządził mały niedźwiedź Greg Anthony, który zdobył aż 27 pkt. Grega za moich czasów niewiele pamiętam. Główne wspomnienia to jak trafił 2 pkt w słynnym 7 meczu playoff 2000 Portland-Lakers oraz z „nba action”, z 10 najlepszych zagrań „alley oop” w sezonie gdy grając w Chicago Bulls, raz ładnie zagrał do Tysona Chandlera.
Greg Anthony 27 pkt, 7 ast
Bryant Reeves 11 pkt, 7 reb
Byron Scott 11 pkt, 3 reb, 5 ast.
Debiutant misiek Bryant Reeves od tego meczu z Bullsami już na stałe zajął miejsce w pierwszej piątce grając długie minuty na parkiecie.
Natomiast ekipa Bulls:
Michael Jordan 29 pkt, 3 reb, 4 ast
Scottie Pippen 14 pkt, 6 reb, 8 ast
Ron Harper 10 pkt, 2 reb, 4 ast.
Dickey Simpkins 10 pkt, 8 reb.
Ale sam przebieg spotkania to też ciekawy trash talking pomiędzy Darrickiem Martinem i Michaelem Jordanem. Młody drugoroczniak Martin pozwolił sobie na mocne słowa w stronę Jordana w trakcie meczu i później gdy Grizzlies jeszcze prowadzili z Bulls na przestrzeni trzeciej i czwartej kwarty.
„Mówiłem, że dziś wieczorem skopiemy ci tyłek” — Martin do Jordana.
To tylko zmotywowało Majkela do lepszej gry. Do połowy czwartej kwarty miał tylko 10 pkt na swoim koncie, ale ostatnie 6 minut meczu to już dominacja Jordana i jego zdobyte 19 pkt oraz przypieczętowane zwycięstwo dla Chicago. Jordan ostrzegał Martina o konsekwencjach wdawania się z nim w takie słowne prowokacje.
„Mały człowieku, mówiłem ci o wdawanie się w słowne potyczki ze mną”.
Jordan potwierdził swą wyższość, a Martin mógł tylko okazać skruchę, którą zapamiętał na długie lata.
„Tej nocy szturchnąłem niedźwiedzia, a on pokazał mi naprawdę co oznacza wielkość. To była dla mnie nauczka, móc wziąć tę lekcję i kontynuować, a ostatecznie zagrać 13 lat w NBA”.
Martin sam przyznał, że swym zachowaniem tylko sprowokował Jordana do lepszej gry, budząc w nim nie byka, a… niedźwiedzia.
A sam Martin wojował głównie słowami z ławki, gdyż na parkiecie za długo nie śmigał, bo tylko 14 minut i w tym czasie zdobył 7 pkt i 1 przechwyt oraz bez asysty, zbiórki. A skuteczność za 2 pkt (2/6), za 3 (1/2) oraz chybiony jeden rzut wolny (0/1). Jordan byk przegonił miśki i gagatka Martina dając mu wielką nauczkę — nie takie numery z Jordanem. Ale Martin przynajmniej dał się zapamiętać, bo gdyby nie ten wybryk nie byłoby o nim co wspominać.
Być może to jedyny niedźwiadek w historii Vancouver, który pozwolił sobie na docinki w stronę Jordana.
Darrick Martin nie zagrzał długo miejsca w Vancouver, bo za miesiąc po tym meczu został oddany z powrotem do Minnesoty Timberwolves, gdzie rozegrał swój debiutancki sezon.
Martin rozegrał w sumie 24 spotkania jako rezerwowy w niedźwiedzich barwach notując średnio 6.7 pkt, 1.6 reb i 2.5 ast przez 17 minut.
Bilans Bulls 12—2, a Grizzlies prawie na odwrót, 2—13.
Miśki rozegrały trzy mecze u siebie z drużynami, które były spokojnie w ich zasięgu — Clippers, Dallas i Toronto. Raptors, czyli sąsiad z Kanady miał bilans 6—14, natomiast Grizzlies do tego momentu mieli 17 porażek z rzędu i liczono na to, że z drugim beniaminkiem to już trzeba wygrać u siebie, ale tak się nie stało. Dinozaury prowadziły nawet 19 pkt po 3 kwartach, a ostatnią przegrały tylko siedmioma i cały mecz na ich korzyść, 93—81.
Bryant Reeves 18 pkt, 9 reb
Blue Edwards 23 pkt, 5 reb, 3 ast
Darrick Martin 11 pkt, 3 reb, 5 ast.
Natomiast w ekipie Raptors rządził Damon Stoudamire notując 24 pkt, 7 reb, 8 ast.
Jak widać starcie też dwóch głównych debiutantów obu drużyn i też w tym zestawieniu Raptor Stoudamire lepiej wypadł w swych statystykach.
Po tej katastrofalnej serii 19 porażek w końcu odbili się w kolejnym spotkaniu, a na ich ciężką łapę w ich jaskini znowu nadziali się Portland Trail Blazers i też po dogrywce, 104—100. Widać jak musieli wyszarpać łapą zwycięstwo, niedość że dopiero 3 w sezonie to jeszcze znowu po dogrywce.
Portland dało się dogonić w czwartej kwarcie i prześcignąć w dogrywce. W ich ekipie dominował ciekawy rozgrywający Rod Strickland, który zanotował 29 pkt, 7 reb i 13 asyst.
Przebudzał się już Bryant Reeves, który zanotował świetne zdobycze — 25 pkt, 17 zbiórek oraz po jednej asyście, przechwycie i bloku. Bilans Grizzlies 3—19.
Pozostali liderzy tego meczu:
Eric Murdock 14 pkt, 12 ast, 5 stl
Anthony Avent 13 pkt, 5 reb, 2 ast
Blue Edwards 11 pkt, 4 reb, 3 ast
Ashraf Amaya 11 pkt, 11 reb
Darrick Martin 11 pkt, 1 ast, 2 stl.
Grizzlies 3—19, Portland 11—10.
Ale po tej wygranej znowu zostali sprowadzeni na ziemię w jaskini, bo przegrali aż 31 pkt z Golden State Warriors w ich znamiennym składzie jak Latrell Sprewell, Joe Smith, B.J. Armstrong, Tim Hardway, Rony Seikaly, Chris Gatling, Chris Mullin i Donyell Marshall — heh, jest co wspominać.
Dla Reevesa była też to rywalizacja z pierwszym nr draftu, czyli z Joe Smithem i wojownik zanotował też lepsze statsy — 15 pkt, 8 reb, 1 blk. Natomiast Reeves — 8 pkt, 6 reb, 2 ast, 2 blk.
Przegrali też na wyjeździe w Sacramento i powrócili do jaskini na starcie z Seattle Supersonics z ich liderami jak Gary Payton i Shawn Kemp. I tutaj niedźwiedzie sprawiły wielką niespodziankę, zdołały wygrać po ciężkiej batalii, nie dały się ustrzelić i wynik na ich korzyść, 94—93. Również odrobili 5-punktową stratę w ostatnich 12 minutach tak jak wcześniej z Portland, ale tu już nie była potrzebna dogrywka i potrafili zakończyć spotkanie jednopunktowym zwycięstwem.
W ekipie Grizzlies rządziło dwóch zawodników:
Blue Edwards 22 pkt, 5 reb, 2 ast
Byron Scott 18 pkt, 2 reb, 3 ast.
Niedźwiedź Reeves zagrał aż 45 minut prawie nie schodząc z parkietu, ale zdobył tylko 9 pkt, z czego to aż 7 z rzutów wolnych. Totalnie nie siedział mu rzut z gry, bo tylko raz trafił na 10 prób. Czy był aż tak dobrze kryty przez Sama Perkinsa czy Ervina Johnsona czy po prostu nie mógł zakończyć celnie rzutu po wypracowanej czy wolnej pozycji.
Bryant Reeves — 9 pkt, 11 reb, 2 ast.
Bilans Grizzlies 4—21, a Supersonics 15—8. Po sezonie okazało się, że wygrali z przyszłymi finalistami nba z zachodu.
Kibice na pewno czerwoni wychodzili z hali, ale z radością po miłej niespodziance. Było to 19 grudnia, przedostatni mecz u siebie przed świętami Bożego Narodzenia i taki miły prezent.
Ale zaraz rewanż w Seattle i u siebie Supersonics prawie tyle samo rzucili, bo 92, ale za to niedźwiadki nałapały tylko 68 pkt i zdecydowany rewanż Kempa i Paytona nad beniaminkiem.
Ostatni mecz przed świętami już się nie udał z Phoenix Suns. Kibice mogli już wcześniej wyjść na zakupy po prezenty, bo po 3 kwartach miśki przegrywały ponad 30 pkt.
W drugi dzień świąt także nie udało się sprawić prezentu u siebie i polegli z Houston Rockets 100—84, przespały miśki ostatnią kwartę przegrywając ją 12 pkt. Na pewno ciekawe starcie dla debiutanta Bryanta Reevsa wobec dwukrotnego mistrza NBA Hakeem Olajuwona.
Reeves — 12 pkt, 16 reb, 0 ast, 1 stl, 1 blk
Olajuwon — 18 pkt, 8 reb, 2 ast, 3 stl, 3 blk.
We wcześniejszym grudniowym starciu Rockets także wygrali w jaskini miśków, a Olajuwon zanotował triple double — 15 pkt, 14 reb i… 10 bloków!!! Bryant Reeves nie zanotował podwójnych zdobyczy i miał 8 pkt, 8 reb, 2 ast i tylko jeden blok.
Święta, święta i po świętach, ale miśki dostarczyły spóźniony prezent na Sylwestra i w nowym roku.
Przed Sylwkiem, czyli 30 grudnia zdołali ograć u siebie Boston Celtics po zaciętym meczu, 103—95. Ekipę Bostonu prowadzili Dana Baross (16 pkt, 4 reb, 3 ast), Dinjo Radja (26 pkt, 17 reb, 4 blk) i Rick Fox (13 pkt, 5 reb, 3 ast).
W ekipie Grizzlies dominował:
Blue Edwards 26 pts, 6 reb, 3 ast
Greg Anthony 20 pts, 5 reb, 14 ast
Bryant Reeves 10 pts, 13 reb.
Grizzlies 5—25, Boston 12—16.
Przed meczem z Bostonem zwolnili rezerwowego silnego skrzydłowego Antonio Harveya, który w Grizzlies wystąpił w 18 spotkaniach (6 razy w wyjściowym składzie) notując średnio 5 pkt i 5 zbiórek w 22 minuty.
A w pierwszym meczu u siebie w nowym roku pokonali 76ers… po dogrywce, tak trzeba.
Po 3 kwartach niedźwiedzie rozluźniły się myśląc, że „szóstki” już padły ich ofiarą, ale jednak zdołały jeszcze ich doskoczyć i odrobiły 13 pkt stratę doprowadzając do dogrywki. Ale już w doliczonym czasie gry miśki ocknęły się i nie dały się przegonić, wygrywając minimalnie jednym pkt, 103—102. Kolejny „sukces” Grizzlies — dwie wygrane z rzędu, w ramkę i na ścianę w gabinecie.
W drużynie 76ers rządził Clarence Weatherspoon mając
20 pkt, 20 zbiórek, 3 ast i 3 blk.
Natomiast w Grizzlies tak to wyglądało:
Greg Anthony 32 pts, 7 ast, 3 stl
Blue Edwards 19 pts, 3 reb, 1 ast
Bryant Reeves 10 pts, 6 reb, 3 ast, 1 blk.
Bilans Vancouver 6—25, a 76ers 6—24, czyli mecz na szczycie „spadkowych” drużyn.
Tutaj Grizzlies mieli ciekawy terminarz na wielki „sukces”, ponieważ przed tymi dwoma wygranymi przegrali w Dallas dopiero po dwóch dogrywkach, a po tych dwóch zwycięstwach nie dali rady u siebie z LA Clippers, a więc drużyny w ich zasięgu i możliwość na 3 albo 4 wygrane z rzędu. Blisko byłby ich największy „sukces” w tym sezonie, czyli 3 wygrane pod rząd, ale jeszcze nie w tym roku.
Następnie znowu porażki i w tym 2 razy z Golden State Warriors — wojownicy dalej poza ich zasięgiem.
Ale zaraz znowu wielka feta pod koniec stycznia 1996r. w Vancouver i cztery mecze, w tym 3 u siebie i aż 3 wygrane. Może już chodziły myśli, że miśki się przebudzą, nabrały doświadczenia, siły, masy i powalczą o coś więcej i nie będą niedźwiadkami do lania i przewracania… zobaczymy.
Pierwsza ofiara, która znalazła się pod łapą Grizzlies to Miami Heat i kosmiczny wynik… albo raczej dziura ozonowa, wynik jak z polskiej ligi, 69—63.
Kibice musieli obserwować jak ładnie nie wpadają rzuty. Żary przygasły totalnie w drugiej połowie, tylko lekki płomyk, bo w sumie zaledwie 24 pkt, po 12 w trzeciej i czwartej kwarcie. Za to miśki ślamazarnie rozpędziły się i rzuciły 21 pkt w czwartej odsłonie, najwięcej w tym spotkaniu i zdołały wyszarpać zwycięstwo.
Statystyki poszczególnych graczy pewnie nie będą oszałamiające. Dwucyfrową zdobyczą popisało się tylko 3 zawodników. Jeden z Grizzlies, a był to Greg Anthony (21 pkt, 2 reb, 3 ast, 3 stl) oraz dwóch z Heat — Billy Owens (17 pts, 6 reb, 1 ast) oraz Alonzo Mourning (17 pts, 17 reb, 3 blk).
Dla Bryanta Reevsa to kolejne doświadczenie ze znakomitym środkowym i statsy „Big Country” to hmm… 2 pkt, 7 reb, 2 ast, 2 blk. Z gry tylko 16%, 1/6 za 2 pkt. Chyba jeden z najniższych wyników nba w historii.
Grizzlies 7—29, Heat 16—18.
Następnie z Cavs się nie udało, ale kolej na NY Knicks i starcie z „King Kongiem” Patrickiem Ewingiem. Vancouver prowadziło 10 pkt po 3 kwartach i zdołali utrzymać przewagę, choć stopniała ona do tylko 4 pkt i wygrana 84—80.
Ewing zamiatał w ataku i obronie zdobywając 23 pkt i zbierając też 23 piłki i do tego 2 bloki. Natomiast niedźwiedź Bryant Reeves zanotował 14 pkt, 10 reb i 3 ast.
Reeves liderował z Gregiem Anthonym (14 pkt, 3 reb, 4 ast, 4 stl) oraz z Blue Edwardsem (13 pkt, 1 reb, 6 ast) doprowadzając do niespodziewanej wygranej.
Bilans Grizzlies 8—30, a Knicks 24—14. Po tej wygranej kolejne trzy ciekawe spotkania w wykonaniu Grizzlies.
Wyprawa do Milwaukee i tam wywalczone drugie zwycięstwo na wyjeździe (22.01.96), prawie po 3 miesiącach samych porażek gdy wygrali pierwsze inauguracyjne spotkanie w Portland, 3 listopada 95r.
Miśki wygrały czwartą kwartę 9 pkt i cały mecz 100—92. Reeves świetnie spisał się zdobywając 22 pkt, 11 reb i 2 ast. Double double także Grega Anthony’ego — 18 pkt, 2 reb i 13 ast. I trzeci lider Blue Edwards 18 pkt, 6 reb i 3 ast.
W ekipie kozłów rządził środkowy Vin Baker (24 pkt, 9 reb, 3 ast) oraz „Big Dog” Glenn Robinson (16 pkt, 1 reb, 2 ast).
Także w tej drużynie znalazł się Benoit Benjamin, który pod koniec listopada został tu oddany za Erica Mobleya i Erica Murdocka, którzy przeciwko dawnej drużynie rzucili wspólnie 15 pkt. Natomiat były środkowy niedźwiedź Benjamin zanotował 6 pkt i 5 zbiórek.
Bilans Grizzlies 9—30, Bucks 15—23.
Następnie… „and now… your… Chicago Bulls”, czyli mecz w United Center. Tutaj nie było powtórki z meczu w ich jaskini i byki spokojnie wygrały 104—84, mimo że Jordanowi nie siedział rzut i tylko jego 12 pkt. Za to Pippen zdobył aż 30, a nawet Rodman pozwolił sobie na paradę rzutów i miał ich aż 9 oddanych. Albo rzucał albo jako dobitki podkoszowe to zanotowano. Rodman zdobył 4 pkt i zebrał aż 16 piłek.
W drużynie niedźwiedzi bardzo dobrze zaprezentował się „Big Country” Bryant Reeves zdobywając 23 pkt i zbierając 5 piłek, a Greg Anthony 13 pkt, 5 reb, 3 ast. Bulls mieli bilans 36—3 i maszerowali po 70 zwycięstw w tym sezonie.
Nie udało się wyszarpać 10 zwycięstwa w sezonie z bykami, ale za to uda się to w kolejnym spotkaniu w… Toronto. Tak jest, rewanż za porażkę u siebie w jaskini i sąsiad z Kanady pokonany, co przyniosło dwycyfrową ilość wygranych w rozgrywkach, czyli 10 wygrana niedźwiedzi.
Ale co? Wygrana… tak… po dogrywce 106—101 z Raptors i bariera dwucyfrowych wygranych przebita.
Bryant Reeves 25 pkt, 7 reb, 2 ast
Greg Anthony 22 pkt, 2 reb, 9 ast
Blue Edwards 17 pkt, 5 reb, 1 ast.
U dinozaurów panował „Mighty Mouse” Damon Stoudamire (22 pts, 6 reb, 12 ast) oraz podkoszowy Oliver Miller (21 pts, 13 reb, 3 blk).
Bilans miśków 10—31, a Raptors 12—29. Wnioski mogły być takie po pierwszej części sezonu, że będziemy walczyć o minimum 20 wygranych na koniec rozgrywek, taki cel.
Połowę sezonu mamy za sobą, kolej na drugą część i na… zimowo-wiosenną katastrofę. Zamiast się przebudzić po zimowym okresie to jeszcze bardziej niedźwiadki były senne.
Luty i marzec bez zwycięstwa, dwa miesiące w plecy, a raczej w grzbiet, po futrze.
Rywale tylko dzieliły skórę na niedźwiedziach — 30 spotkań i 29 porażek… Boże kochany!
Po wygranej w Toronto niedźwiadki przegrały 6 spotkań z rzędu i wygrały u siebie w jaskini z Sacramento Kings 93—86.
Bryant Reeves 14 pkt, 11 reb, 2 ast
Greg Anthony 21 pkt, 7 ast, 3 stl
Byron Scott 15 pkt, 2 reb, 1 ast.
W ekipie królów rządził Mitch Richmond notując 30 pkt, 7 reb, 5 ast oraz Walt Williams 20 pkt, 2 reb, 1 ast.
Bilans Grizzlies 11—37, a Kings 24—22. I teraz miśki staczały się ponownie za łatwo ze swych jaskiń, ze szczytów gór. Kolejne 23 spotkania to same porażki!
Jedna z tych porażek to z Orlando Magic Shaqilla O’Neala u siebie dopiero po dogrywce, 92—87 i starcie dwóch wielkoludów:
Shaq 23 pkt, 14 reb, 5 blk
Reeves 14 pkt, 18 reb, 3 ast.
Widać, że „Big Country” potrafił zamiatać piłki po niecelnych rzutach i w zbiórkach prześcignął wielkiego Shaqa.
Tak jak Grizzlies wygrali z Kings w Walentynki, czyli 14 lutego to kolejne zwycięstwo zanotowali dopiero 3 kwietnia w starciu u siebie z leśnymi wilkami z Minnesoty i ledwo tylko 2 pkt, 105—103. Hehe prawie znowu byłaby dogrywka.
Kibice po 3 kwartach dalej mogli być załamani, że nie uda się przerwać tej fatalnej passy, bo przegrywali 12 pkt, ale cud zdarzył się w ostatniej odsłonie, którą niedźwiedzie wygrały 33—19.
To ciekawe spotkanie z perspektywy początku sezonu gdy też zmierzyli się i też wygrały miśki tylko 2 pkt. Wtedy czołowi debiutanci obu drużyn za dużo nie pograli i w statystykach zbytnio się nie zaznaczyli. A jak teraz to wyglądało? Miażdżąco…
Bryant Reeves 28 pts, 7 reb, 2 ast, a leśny wilk Kevin Garnett za to 21 pts, 8 reb, 6 ast. Już brylowali jako liderzy swych drużyn.
Bilans Grizzlies 12—60, a Timberwolves 24—49.
Później 4 porażki i znowu wygrana z Sacramento u siebie… tak, minimalnie i blisko dogrywki — tylko 1 pkt. Wygraną widać zapewnił Bryant Reeves, bo zablokował aż 7 rzutów rywali.
Bryant Reeves 20 pkt, 8 reb, 7 blk
Blue Edwards 13 pkt, 3 reb, 3 ast, 3 stl
Eric Murdock 13 pkt, 8 ast, 3 stl.
W ekipie królów nie rozstrzelał się Mitch Richmond, bo tylko 12 pkt, ale za to power forward Brian Grant więcej rozkręcił się i jego 19 pkt oraz 7 zbiórek.
Bilans Grizzlies 13—64, a Kings 35—42.
I było to już ostatnie domowe zwycięstwo, bo 3 kolejne w jaskini to już na minusie.
Dwa ostatnie mecze sezonu to na wyjeździe… i dwie wygrane. W końcu pokonali wpierw Denver Nuggets 92—78 oraz LA Clippers 108—101 i te drużyny też nie załapały się na playoff.
Z Nuggets zagrali tylko 3 rezerwowymi i aż 6 zawodników na 8 zanotowało dwucyfrową zdobycz punktową, a najwięcej dwóch rezerwowych:
Gerlad Wilkins 15 pkt, 4 reb, 2 ast
Eric Murdock 14 pkt, 2 ast, 6 stl.
Oraz z czterech z pierwszej piątki:
Blue Edwards 13 pkt, 6 reb
Anthony Avent 13 pkt, 4 reb, 2 ast
Chris King 11 pkt, 4 reb, 1 ast
Lawrcence Moten 11 pkt, 5 reb, 4 stl.
W tym spotkaniu nie wystąpił Bryant Reeves.
Grizzlies 14—67, Nuggets 34—47. Było to najwyższe zwycięstwo Grizzlies w tym sezonie (14 pkt) po „rekordowym” inauguracyjnym meczu z Portland 12 pkt. Czyli na start i koniec sezonu dwa rekordy i oba na wyjeździe.
Natomiast w starciu w LA z Clippers nie było tak kolorowo. Po trzech kwartach niedźwiedzie przegrywały 5 pkt, ale już w ostatniej tego meczu i tego sezonu dobiegły do rywali i przycisnęły ich swą ciężką łapą 12 pkt, ostatecznie wygrywając 108—101.
Tym zwycięstwem wyśrubowali „ładne”, okrągłe 15 zwycięstw i popsuli humory w Clippersach, bo nie zapewnili im okrągłego 30 zwycięstwa w rozgrywkach, kończąc ostatecznie 29—53. Tak, lepiej wyglądałoby dla oka 30—52, ale cóż, to Grizzlies mogą się „cieszyć” ze swych dla oka okrągłych 15 zwycięstw. Tutaj także 6 zawodników zanotowało powyżej 10 pkt i też nieobecny był Bryant Reeves.
Blue Edwards 21 pkt, 7 reb
Chris King 20 pkt, 7 reb
Greg Anthony 16 pkt, 7 reb, 3 ast
Anthony Avent 12 pkt, 10 reb, 3 blk
Byron Scott 11 pkt, 3 reb
Gerald Wilkins 10 pkt, 2 reb, 2 ast. Vancouver 15—67, Clippers 29—53 i wakacje rozpoczęte dla obu drużyn.
KONIEC SEZONU. Bilans Vancouver Grizzlies: 15—67,
(dom 10—31, wyjazd 5—36).
Miejsce 14 (ostatnie) w konferencji zachodniej
i w całej lidze 29 (ostatnie).
I połowa sezonu: 10—31
II połowa sezonu: 5 —36
W konferencj zachodniej: 9—43.
Z drużynami ze wschodu: 6—24.
Średnia zdobywanych pkt: 89.8 (29 na 29)
Średnia traconych pkt: 99.8 (15 na 29)
Frekwencja kibiców — 20 miejsce na 29 drużyn.
RYWALIZACJA Z SĄSIADEM TORONTO RAPTORS (21—61):
1—1.
W jaskini: porażka 81—93.
W Toronto: wygrana po dogrywce 106—101.
„SUKCESY”, W RAMKĘ I NA ŚCIANĘ:
dodatni bilans z początku rozgrywek (2—0),
4 x wygrane dwa spotkania pod rząd,
wygrana z przyszłym finalistą nba Seattle Supersonics.
„BOŻE KOCHANY”:
dwie przerażające serie porażek: 0—18 i 0—23.
STATYSTYKI
SKŁAD: — — — — PTS — REB — AST — MIN — GM(S)
Bryant Reeves ……..13.3 — 7.4 — 1.4 — — 31.9 — 77 (63)
Anthony Avent………5.8 — 5.0 — 1.0 — — 22.3 — 71 (32)
Chris King…………..…7.9 — 3.6 — 1.3 — — 24.1 — 80 (66)
Blue Edwards……….12.7 — 4.2 — 2.6 — — 33.8 — 82 (82)
Greg Anthony………14.0 — 2.5 — 6.9 — — 30.4 — 69 (68)
================================================
Byron Scott…………10.2 — 2.4 — 1.5 — — 23.7 — 80 (0)
Eric Murdock………9.1 — 2.4 — 4.6 — — 23.1 — 64 (14)
Ashraf Amaya………6.3 — 5.6 — 0.6 — — 20.4 — 54 (34)
Lawrence Moten……6.6 — 1.4 — 1.1 — — 13.0 — 44 (3)
Eric Mobley……………5.4 — 3.8 — 0.6 — — 18.0 — 34 (1)
Doug Edwards……..…6.2 — 3.5 — 0.8 — — 18.0 — 50 (6)
Rich Manning…….…..3.0 — 2.8 — 1.3 — — 16.7 — 31 (0)
Gerald Wilkins………6.7 — 2.3 — 2.4 — — 26.4 — 28 (14)
Kenny Gattison………9.2 — 4.6 — 0.6 — — 22.8 — 25 (14)
Antonio Harvey………..5.4 — 5.2 — 0.5 — — 22.8 — 18 (6)
Byron Scott opuścił Grizzlies wracając na swój ostatni sezon w karierze do LA Lakers. Trener Winters: „Byron oczywiście miał mistrzostwa z Lakers i był jedyną osobą, którą wszyscy naprawdę znali i szanowali”. Rich Manning: „Byłem szafką obok niego. Dużo mówił o Lakers, o przedłużeniu czasu gry z Pacers i o graniu tak długo, jak będzie mógł”. Doświadczony Scott wchodząc z ławki i tak sporo przebywał na parkiecie, bo średnio 24 minuty, notując przyzwoicie 10 pkt, 2.4 reb i 1.5 ast, będąc czwartym strzelcem drużyny. Zespół opuścił też Gerald Wilkins przechodząc na 3 lata do Orlando Magic.
NBA STANDINGS 1995—96 I RYWALIZACJA GRIZZLIES VS
WESTERN CONFERENCE
1. Seattle Supersonics 57—25 (1—3)
2. San Antonio Spurs 59—23 (0—4)
3. Utah Jazz 55—27 (0—4)
4. Los Angeles Lakers 53—29 (0—4)
5. Houston Rockets 48—34 (0—4)
6. Portland Trail Blazers 44—38 (2—2)
7. Phoenix Suns 41—41 (0—4)
8. Sacramento Kings 39—43 (2—2)
9. Golden State Warriors 36—46… (0—4)
10. Denver Nuggets 35—47…(1—3)
11. Los Angeles Clippers 29—53…(1—3)
12. Dallas Mavericks 26—56…(0—4)
13. Minnesota Timberwolves 26—56…(2—2)
14. Vancouver Grizzlies 15—67
EASTERN CONFERENCE
1. Chicago Bulls 72—10…(0—2)
2. Orlando Magic 60—22…(0—2)
3. Indiana Pacers 52—30 (0—2)
4. Cleveland Cavaliers 47—35 (0—2)
5. New York Knicks 47—35 (1—1)
6. Atlanta Hawks 46—36 (0—2)
7. Detroit Pistons 46—36 (0—2)
8. Miami Heat 42—40 (1—1)
9. Charlotte Hornets 41—41 (0—2)
10. Washington Bullets 39—43 (0—2)
11. Boston Celtics 33—49 (1—1)
12. New Yersey Nets 30—52 (0—2)
13. Milwaukee Bucks 25—57 (1—1)
14. Toronto Raptors 21—61 (1—1)
15. Philadelphia 76ers 18—64 (1—1)
====
OPIS ZDJĘCIA ZE STR. 20.
AUTOR: Ivan Shishkin (1831—1898), Konstantin Savitsky (1844—1905), DATA: 1889, TYTUŁ: Ranek w sosnowym lesie, ŹRÓDŁO/FOTOGRAF: https://en.wikipedia.org/wiki/Tretyakov_Gallery
DOMENA PUBLICZNA, WIKIMEDIA COMMONS: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:1889_Schischkin_Morgen_im_Pinienwald_anagoria.JPG
2. SEZON 1996—97
SKŁAD, POZYCJA, WIEK, WZROST, WAGA, ROK GRY
Bryant Reeves…..C….. 23 — — 213 — — 132 — — 1
Roy Rogers .........PF..…23 — — 208 — — 107 — — D
Shareef Abdur-Rahim.20 — — 206 — — 102 — — D
Anthony Peeler.....SG…27 — — 193 — — 94 — — 4
Greg Anthony… ....PG.. 29 — — 183 — — 80 — — 5
=============================================
Lee Mayberry……...PG, 26 — — 185 — — 78 — — 4
Lawrence Moten....SG, 24 — — 196 — — 84 — — 1
Blue Edwards………SG, 31 — — 193 — — 91 — — 7
Pete Chilcutt.............PF, 28 — — 208 — — 104 — — 5
George Lynch… ……SF, 26 — — 203 — — 99 — — 3
Chris Robinson........SG, 22 — — 196 — — 91 — — D
Aaron Williams....PF/C 25 — — 206 — — 100 — — 2
Eric Mobley…………..C…26 — —211 — — 107 — — 2
Eric Leckner……… C… 30 — — 211 — — 120 — — 7
Rich Manning… ……C, 26 — — 211 — — 118 — — 1
TRENER: Brian Winters (44).
Asystenci: Lionel Hollins (43), Rex Hughes (58), Jimmy Powell.
Odeszli: Byron Scott, Gerald Wilkins, Ashraf Amaya, Eric Murdock, Anthony Avent.
Osłabienie: Na pewno szkoda, że nie został Byron Scott, bo jego mega mistrzowskie doświadczenie mogłoby budować siłę zespołu.
Przybyli: George Lynch, Anthony Peeler, Lee Mayberry.
Wzmocnienie: bez szału, ale zadziorny Lynch i strzelec Peeler na pewno na plus. Z ciekawszych nazwisk przybyli George Lynch oraz Athony Peeler z LA Lakers, a także rozgrywający Marbury… przepraszam Mayberry z Milwaukee Bucks. Zawsze mi się kojarzył z nazwiskiem przyszłego lidera wilków — Stephonem Marbury.
Tzn. Lyncha i Peelera jako ciekawych napisałem dopiero z perspektywy czasu gdy Lynch wojował z 76ers i Iversonem w finale nba 2001 przeciwko Lakers, a Peeler w Timberwolves wraz z Garnettem. Wtedy wówczas nie wiem czy nazwałbym ich ciekawymi graczami czy po prostu jacyś tam zawodnicy. Ale teraz pisząc to tak, ciekawi, solidni, obwodowi gracze.
Draft 96: Shareef Abdur-Rahim (nr 3, SF), Roy Rogers (nr 22, PF), Chris Robinson (nr 51, SG). Kolejny draft i kolejne soczyste nazwiska, które dadzą nowy obraz, nową jakość dla NBA. Grizzlies przypadł 3 nr wyboru. 76ers wybierali z pierwszym nr i oni złowili swoją przyszłą gwiazdę ligi Allena Iversona. Toronto Raptors jako drudzy wybrali środkowego Marcusa Camby. I kolej na Grizzlies, można gdybać co to byłoby jakby wybierali z pierwszą kolejnością, czy też chcieliby Iversona? Może i tak, ale on przepadł i z puli pozostałych zawodników jak rozgrywający Stephon Marbury, niski skrzydłowy Antoine Walker czy strzelec Ray Allen wybór padł na niskiego skrzydłowego Shareef Abdur-Rahima. Później jeszcze z nr 22 wybrali silnego skrzydłowego Roy Rogersa oraz z 51 dwójkę Chrisa Robinsona.
Shareef później wspominał jak to było gdy został wybrany przez Grizzlies:
„To było duże wyzwanie i wiele oczekiwań. I dużo zabawy. Przyjeżdżałem do kraju i miejsca, w którym nigdy nie byłem. Więc trochę inna kultura i inne sposoby. Moje pierwsze wrażenie to przylot tutaj dzień po drafcie i pytanie do mojego agenta: „Gdzie dokładnie jest Vancouver?”. Pochodzę z południowo-wschodniej części Stanów, więc moje pierwsze doświadczenie z Pacyfikiem Północno-Zachodnim miało miejsce na studiach. Powiedział: „Pomyśl o Seattle”. Kiedy tu przyjechałem, ludzie byli dla mnie tak dobrzy, organizacja była tak dobra, szybko znalazłem wielu przyjaciół i pozostali przyjaciółmi”.
Z jakim nastawieniem szykowała się do następnych rozgrywek ekipa Grizzlies?
Czy liczono na to, że po debiutanckim sezonie może być już tylko lepiej? Pewnie tak było, ale może bez fajerwerków, ale miano nadzieję, że ograny juz niedźwiedź Bryant Reeves, młody, obiecujący Abdur-Rahim, solidni zawodnicy Lakers jak Lynch i Peeler oraz lider zeszłego sezonu Greg Anthony może coś ciekawego stworzą i poniosą drużynę na wyzszy poziom.
Jakie cele sobie wyznaczono? Minimalnie to przebić barierę 20—25 zwycięstw jak Raptors, a może i 30? Prześcignąć sąsiada z Kanady lepszym bilansem? Raczej nie liczono na to, że już może być playoff, bo to w perspektywie kolejnych lat budowania solidnego składu. Ale oby było lepiej i żeby niedźwiadki zachwyciły. Może jeszcze nie niedźwiedzie, ale już nie małe, ale większe miśki nie do odstrzału jak w poprzednim sezonie. Pierwszy sezon jako na przetarcie, a teraz trzeba iść do przodu, zdecydowanie, a więc ruszamy…
START SEZONU 1996—97.
Dwa pierwsze spotkania u siebie. Podobnie, inauguracyjny mecz zaczęli znowu z Portland, ale teraz u siebie i… dostali 30 w plecy, 30 w futro.
W drugim meczu z Warriors też nie dali rady — 10 po łapach.
Latrell Sprewell 20 pkt, 9 reb, 7 ast
Chris Mullin 24 pkt, 7 reb, 7 ast
Donyell Marshall 10 pkt, 7 reb, 2 blk.
Heh, pewnie nie tak to sobie wyobrażano start rozgrywek, a drużyna Warriors dalej wojowniczo wobec miśków.
Trzeci mecz to już starcie z mistrzami, wyjazd do Chicago i też grubo w futro, po łapach dostały niedźwiadki 23 na minusie. Pewnie chcieli jak najlepiej zaprezentować się w United Center, ale jednak to nie wypaliło.
Liderzy Grizzlies niezawiele rzucali i tylko ta trójka miała skromną dwucyfrową zdobycz.
Greg Anthony 13 pts, 3 reb, 5 ast
Bryant Reeves 11 pts, 5 reb, 2 ast
S. Abdur-Rahim 11 pts, 4 reb, 1 ast.
Bullsi na spokojnie rozegrali to spotkanie — Jordan 22 pts, 7 reb, 3 ast, Pippen 14 pts, 7 reb, 8 ast, a Rodman 13 pts, 19 reb, 3 ast.
Po pierwszej kwarcie miśki nawet prowadziły 2 pkt, ale następne minuty to już zdecydowana dominacja byków i wygrana 96—73. Dennis Rodman sporo piłek nazbierał przeciwko Grizzlies, a takze miśki pięc razy zostały zablokowane przez Luca Longleya.
Kolejne mecze to też same dwucyfrowe porażki i bilans Grizzlies 0—6. Dalej nikogo swą ciężką łapą nie machnęły.
Teraz dopiero coś z „ciekawszych” spotkań. Starcie z LA Clippers w jaskini. W trakcie meczu przewaga Grizzlies wynosiła nawet 14 pkt, a po 3 kwarcie już tylko 6 przewagi. W czwartej niestety niedźwiedzie dały się upolować i doszło do zaciętej końcówki.
Jeszcze na 30 sekund przed końcem Grizzlies prowadzili 4 pkt, ale zaraz Malik Sealy trafia trójkę i już tylko 1 pkt na plusie. Akcja miśków, Bryant Reeves został sfaulowany przy rzucie przez Stanleya Robersta i na wolnych dodał tylko 1 pkt zwiększając przewagę do 2. Końcówka Clippers to rzut niecelny z półdystansu i zbiórka z celną dobitką Pooha Richardsona na dogrywkę.
Ostatnie 45 sekund overtime to remis i miśki tylko broniły wyniku.
Wpierw Lamond Murray nadział się na blok, na łapę Bryanta Reevesa po czym Pooh Richardson próbował z bliższego połdystansu trafić do kosza, ale nieskutecznie i kolejna dogrywka.
Tutaj miśki nie zdołały skutecznie grać w ataku, a także bronić pod swoim koszem i Clippersi odskoczyli na 7 pkt, wygrywając 99—92.
Reeves 30 pkt, 11 reb, 5 blk
Peeler 21 pkt, 7 reb, 6 ast
Anthony 19 pkt, 9 reb, 11 ast.
Nie wyrwano zwycięstwa, ale przynajmniej kibice mieli co oglądać.
Bilans 0—7 i dalej bez wyganej, Clippers 4—2.
I kolejne „ciekawe” starcie nadchodzi. Zmierzyły się ze sobą drużyny, które jeszcze nie wygrały w tych rozgrywkach. Suns też przeżywali zaćmienie z bilansem 0—7, czyli zaraz niedźwiedzie albo słońca będą mogły cieszyć się szampańsko z pierwszej wygranej w sezonie.
Grizzlies mniej więcej prowadząc w tym meczu pozwolili się dogonić w ostatniej części i na parę minut przed końcem nawet dali się wyprzedzić na 6 pkt. Znowu porażka?
Jednak po udanych akcjach Blue Edwardsa miśki dogoniły słońca i wyszły na jednopunktowe prowadzenie na 30 sekund przed końcem po celnej trójce Lawrence Motena po podaniu od Reevesa.
Słońca bombardowały kosz niedźwiedzi rzucając za 3 pkt, ale bez powodzenia. Robert Horry przy pierwszej próbie niecelnie, ale Steve Nash zebrał piłkę i odegrał ponownie do niego powtarzając próbę znowu nieskutecznie. Danny Manning zebrał i wzorowo dobił. Zaraz w mig faulowali Blue Edwardsa, a ten wykorzystał dwa wolne powiekszając przewagę do 3 pkt. No, miśki, musicie to wybronić na lini 3 pkt.
Wesley Person próbował doprowadzić do remisu, ale też jego trójka nie była skuteczna i wielka feta w Vancouver.
W końcu pierwsze zwycięstwo po emocjonującym spotkaniu, a słońca dalej przyćmione i bilans 0—8, a niedźwiedzie 1—7.
Blue Edwards 34 pkt, 3 reb, 3 ast
Bryant Reeves 8 pkt, 5 reb, 5 ast
Lawrence Moten 20 pkt, 3 reb, 4 ast.
Po dwóch przegranych meczach na wyjeździe kolejne ciekawe spotkanie u siebie z drużyną w ich zasięgu, czyli Sacramento Kings z którymi dawali radę w poprzednim sezonie.
Na półtorej minuty przed końcem Billy Owens wyprowadził Kings na 1-pkt prowadzenie. Wpierw Roy Rogers nie trafil dwa razy z półdystansu, a Mitch Richmond nadział się przy rzucie na blok, na łapę Moltena i ostatnia szansa do Grizzlies.
Równo z końcową syreną z dalekiego półdystansu rzucał Greg Anthony, ale nieszczęśliwie i niedźwiedzie obeszły się smakiem zwycięstwa, 84—83 dla Kings.
Billy Owens 17 pkt, 10 reb, 3 ast
Mitch Richmond 14 pkt, 5 reb, 5 ast
Olden Polynice 15 pkt, 11 reb, 2 ast.
Grizzlies:
Bryant Reeves 19 pkt, 5 reb
Roy Rogers 13 pkt, 9 reb
S. Abdur-Rahim 12 pkt, 2 reb, 2 ast
Greg Anthony 9 pkt, 10 reb.
Kolejna wygrana przypadła w starciu z San Antonio Spurs, którzy musieli grać w tym sezonie bez „Admirała” Davida Robinsona. Niedźwiedzie wygrały w jaskini 96—91 notując bilans 2—11, a Spurs 2—10.
S. Abdur-Rahim 18 pkt, 9 reb, 9 ast
Anthony Peeler 17 pkt, 4 reb, 5 ast
Bryant Reeves 15 pkt, 8 reb, 2 ast.
Po pięciu kolejnych porażkach głównie na wyjeździe ponownie wygrali ze Spurs w San Antonio i to zdecydowanie, 105—89. Drobny sukces, najwyższa wygrana dotychczas w „historii” klubu — już nie 12, nie 14, ale teraz 16 punktowe zwycięstwo, w ramkę i na ścianie zawieszamy w gabinecie Grizzlies.
Bryant Reeves 29 pkt, 7 reb
Anthony Peeler 19 pkt, 5 reb, 7 ast
George Lynch 15 pkt, 8 reb, 3 ast
Lee Mayberry 10 pkt, 2 reb, 10 ast.
I ponownie w starciu ze Surs mogli wyrównać zwycięstwa, Grizzlies 3—16, a Spurs 3—14.
Kolejne ciekawe spotkanie to z Orlando Magic, ale już bez Shaqa O’Neala. Niedźwiedzie prowadziły 11 pkt po trzech kwartach, ale znowu nie dowiozły znacznej przewagi i ponownie kocioł w końcówce meczu.
Dennis Scott trafia trójkę na 20 sekund przed końcem i niweluje prowadzenie misków do 1 pkt.
Zaraz zostaje sfaulowany Reeves i wykorzystuje tylko jeden wolny dając szansę dla Orlando na remis bądź prowadzenie.
Faulowany Darrell Armstrong myli się przy pierwszym wolnym, a przy drugim specjalnie nietrafionym, Abdur-Rahim zbiera piłkę i faulowany wykorzystuje dwa osobiste dając 4-pkt przewagę. W obronie już nie musieli się wysilać, a Darrell Armstrong po swej niecelnej trójce zebrał, dobił i wygrana Grizzlies 95—93.
Bryant Reeves 27 pkt, 8 reb
S. Abdur-Rahim 21 pkt, 11 reb, 3 ast
Anthony Peeler 17 pkt, 4 reb, 3 ast.
Bilans Grizzlies 4—19, a Magic 9—9.
Kolejny mega mecz to z Houston Rockets i ich świetny bilans 21—2. W pierwszej kwarcie rakiety nie mogły odlecieć rywalom, a miśki przygniotły ich łapą i wynik 19—3 dla Vancouver. Ale później rakiety zaczęły pomału odpalać i po 3 kwarcie wygrywały 6 pkt.
Na pół minuty przed końcem Lee Mayberry trafia trójkę po podaniu Anthony’ego Peelera i miśki mają tylko jeden pkt straty. Mario Elie chciał ponownie odskoczyć z drużyną na zwycięskie 4 pkt, ale nie trafił trójki i Abdur-Rahim zebrał piłkę, oddając do rozgrywającego.
Lee Mayberry po drugiej stronie odegrał do Bryanta Reevesa, a ten trafia z półdystansu na 5 sekund przed końcem dając prowadzenie dla swojego zespołu.
„Hakeem The Dream” Olajuwon próbował się odegrać zwycięsko za nieudaną obronę i z podobnej odległości oddał rzut, jednak nie trafiając i rakiety padają ostatecznie pod łapami Grizzlies, 93—92. Miśki bilans 5—20, Rockets 21—3. Co mogli sobie mysleć Grizzlies? Że jednak z każdym można wygrać.
S. Abdur-Rahim 22 pkt, 6 reb, 3 ast
Bryant Reeves 13 pkt, 8 reb
George Lynch 13 pkt, 7 reb, 4 ast
Anthony Peeler 17 pkt, 5 ast
Lee Mayberry 8 pkt, 3 reb, 10 ast.
Rockets zagrali bez Charlesa Barkleya, ale podkoszwi rezerwowi rakiet dawali radę pod tablicami.
Niedźwiedzie będąc w uniesieniu jednak nie dały rady w jaskini z Mavericks i z Nuggets na wyjeździe, ale za to kolejne ciekawe strarcie z Waszyngton Bullets w jaskini.
Blue Edwards trafia dwa wolne na 10 sekund przed końcem dając 4-pkt prowadzenie, a nieskuteczna akcja Jarena Jaksona z Bullets zapewniła zwycięstwo Vancuver 91—87.
Miśki przebudziły się w czwartej odsłonie wygrywajac ją 12 pkt, 29—17.
Anthony Peeler 27 pkt, 4 reb, 6 ast
S. Abdur-Rahim 24 pkt, 6 reb, 2 blk
George Lynch 12 pkt, 12 reb,2 ast
Bryant Reeves 10 pkt, 9 reb, 4 ast
Lee Maybery 2 pkt, 5 ast.
Bilans Grizzlies 6—22, Bullets 12—13. Przedświąteczne zwycięstwo pewnie miło nastawiło kibiców na święta Bożego Narodzenia, ale domowe późniejsze poświąteczne i noworoczne mecze już nie były huczne.
Zaraz po porażce w drugi dzień świąt Bżego Narodzenia w Sacramento, nie dali rady w czterech spotkaniach u siebie. Suns rozbłysło i już zaczęli wygrywać. Spurs zrewanżowali się za wczesniejsze porażki.
Ubiegłoroczni finaliści Supersonics byli super, a z nowymi Lakers z Shaqiem w składzie też się nie powiodło.
Shaq miażdżył pod koszem, a Bryant Reeves został zatopiony pod atakowanym koszem i tylko… 2 pkt. Porównanie dwóch niedźwiedzi i drastyczny kontrast:
Shaq 31 pkt, 12 reb, 4 blk
Reeves 2 pkt, 8 reb.
Shaq może się uwziął widząc niezłe statsy Reevesa postanawiając dać mu przygniatającą lekcję. Kolejne 3 starcia to „ich” drużyny. Pewna wygrana w Golden State, w końcu Warriors padli ofiarą niedźwiedzi przegrywając 109—95.
S. Abdur-Rahim 34 pkt, 5 reb
Bryant Reeves 21 pkt, 8 reb
Greg Anthony 17 pkt, 5 reb, 9 ast
Anthony Peeler 15 pkt, 7 reb, 10 ast.
Reeves zagrał bardzo dobrze, debiutant Shareef gwiazdorsko, ale najbardziej chyba zaskoczyły statsy drugoroczniaka Warriors Joe Smitha — 38 pkt, 15 reb.
Grizzlies 7—27, Warriors 12—20.
To co, skoro wygraliśmy na wyjeździe to pewnie powtórzymy to w jaskini co?
Nie, nie powtórzyli tego u siebie w dodatku jeszcze wyżej przegrywając z Warriors 102—86. Następnie zawitali Kings i też Grizzlies przegrali bez gorącej koncówki.
Zaraz nieudany rewanż w LA, choć miśki trochę nastraszyły Lakers oraz lepsze statsy Reeves vs Shaq.
Shaq 24 pkt, 12 reb, 5 blk
Reeves 16 pkt, 10 reb.
Jeszcze dwie porażki u siebie z Detroit Pistons 24 pkt oraz z Utah Jazz 38 pkt… i witamy sąsiada z Kanady, czyli Toronto Raptors. Miśki wygrały 100—92 dzięki pierwszej kwarcie po której prowadzili 11 pkt, a resztę spotkania grając prawie na remis.
Shareef 26 pkt, 8 reb, 2ast
Anthony Peeler 17 pkt, 7 reb, 5 ast
Blue Edwards (R) 13 pkt, 3 reb, 3 ast
George Lynch 12 pkt, 13 reb, 4 ast
Bryant Reeves 12 pkt, 10 reb, 2 ast.
W ekipie Raptors rządził malutki t-rex Damon Stoudamire, który nawrzucał aż 34 pkt (4 reb, 6 ast).
Bilans Grizzlies 8—32, Raptors 13—25. Oj miśki słabiutko, połowa sezonu za nami i jest gorzej, a nie lepiej niż rok temu (10—31). I cóż robić, może trzeba trenera zmienić?
Po tej wygranej znowu miśki zleciały z górki przegrywając 3 kolejne spotkania, m.in. nie udało się przegonić silniejszych już leśnych wilków, którzy w końcu w tym sezonie zasmaczą pierwszej walki w playoff w histori klubu, po siedmiu latach od powstania.
ZWOLNIONY BRIAN WINTERS (8—35)
TRENER: STU JACKSON
Po tym spotkaniu doszło do zwolnienia trenera Briana Wintersa. Bilans 8—35 był gorszy od zeszłego, brak postępu i widoku na lepszą grę sprawiło, że trzeba było pożegnać się z dotychczasowym trenerem i powierzyć zespół nowemu coachowi.
Trenerem został… generalny menadżer Grizzlies Stu Jackson. W sezonie 1989—90 prowadził NY Knicks odpadając w półfinałach konferencji wschodniej. Później własnie objął stanowisko głównego menadżera Vancouver Grizzlies i w tym sezonie po fatalnym bilansie objął posadę trenera… będąc dalej głównym menadżerem.
Pierwszy mecz w roli trenera miał przeciwko Denver Nuggets w jaskini.
Greg Anthony trafił dwa wolne na 10 sekund przed końcem i wyprowadził Grizzlies na prowadzenie. Końcówka Nuggets w natarciu i Laphonso Ellis przy pierwszym rzucie spod kosza nie trafia, ale zdołał jeszcze zebrać i szybko, celnie dobić.
Dwie sekundy dla Grizzlies, Greg Anthony podejmuje się rzutu na wagę zwycięstwa, ale bez happy endu dla Stu Jacksona i Nuggets win 83—82.
Miśki 8—36, Nuggets 13—30.
Następnie wycieczka do Golden State i porażka 25 pkt oraz powrót do jaskini na przywitanie „your… Chicago Bulls!!”.
Kibice Vancouver ponownie mogli zobaczyć aktualnych mistrzów NBA. Oczywiście pełna hala i popis Jordana (28 pkt), i Pippena (24 pkt) oraz prowadzenie byków 25 pkt po 3 kwartach. Byki wyluzowane kotrolowały spotkanie wygrywajac ostatecznie 15 pkt, 111—96.
Bilans Bulls 38—5 i ponownie zmierzali po kolejny tytuł mistrzowski. Natomiiast niedźwiedzie dalej przegrywały, z Clippers w LA i z jastrzębiami w jaskini.
Pierwsze odnotowane zwycięstwo nowego trenera Stu Jacksona udało się wywieźć z Bostonu, wygrywając 102—92.
„Big „Country” Reeves siał postrach pod atakowanym koszem zdowywając sporo punktów i zbierając mnóstwo piłek — 33 pkt, 18 reb (7 w ataku), 2 blk — prawdziwy niedźwiedź. Również Abdur-Rahim przyczynił się do zwycięstwa gromadząc 28 pkt, 8 reb, 3 ast.
Celtics nie mieli wsparcia od rezerwowych, tylko jeden zmiennik rzucił zaledwie 4 pkt przy 15 niedźwiedzi i szczególnie Lee Mayberry zantował aż 8 asyst.
Grizzlies 9—40, Boston 10—33.
W końcu pierwsza wygrana Stu Jacksona po pięciu porażkach i czas na pierwszą wygraną w jaskini, ale jeszcze klika meczów wyjazdowych. Porażki w New Yersey, Minnesocie, Houston, ale wyszarpały 10 wygraną w sezonie w San Antonio z biednymi, osłabionymi Spurs grającymi bez Davida Robinsona.
Bryant Reeves ponownie ciężko rozpychał się pod koszem notując 31 pkt i 12 zbiorek. Drugim liderem był Greg Anthony — 24 pkt, 11 ast i aż 6 przechwytów. Shareff był trzecim strzelcem mając 19 pkt, 4 reb, 5 ast.
Grizzlies 10—43, Spurs 12—35.
Powrót do jaskini i ponownie Celtics przygniecione przez Grizzlies choć byli blisko wyrwania się.
Tood Day z Bostonu trafia za dwa po podaniu Ricka Foxa i tylko 2 pkt straty. Zaraz faulowany Lawrence Moten myli się raz na wolnych i okazja dla Celtics na wyrównanie, ale tym razem Todd Day oddaje nieskuteczny rzut za 3 i wygrana miśków drugi raz z rzędu.
Dwa filary Grizzlies dalej rządziły notując świetne double double — Bryant Reeves 30 pkt, 12 reb, 2 blk, a Shareef 31 pkt, 10 reb oraz po 3 asysty, przechwyty i bloki. Świetny, wyjątkowy występ w wykonaniu Lawrenca Motena — 19 pkt, 2 reb, 7 ast, 3 stl, 3 blk. Był to dla niego czwarty najlepszy mecz w karierze, a jako drugi w wygranym spotkaniu. Greg Anthony dalej dobrze asystował — 12 razy i do tego 9 pkt i 6 reb.
Grizzlies 11—43, Celtics 11—38.
Stu Jackson wygrywa pierwszy mecz w jaskini po wcześniejszych 3 porażkach i ogólny jego bilans 3—8.
Ale niestety czeka nas teraz okropna seria 15 kolejnych porażek, w tym 5 u siebie. Nie podołali 3 drużynom w jaskini, które były w zasięgu łapy — Mavericks, Clippers, 76ers.
Z Clippers na 20 sekund przed końcem przegrywali 3 pkt, ale zaraz po świetnym podaniu Grega Anthony’ego wsadem zakończył Bryant Reeves i już tylko 1 pkt do odrobienia. Szybko faulowali Malika Sealy, a ten skutecznie wykonał dwa osobiste. Niewiele czasu, trzeba szykować rzut za trzy i tej próby podjął się Anthony Peeler, ale nieskutecznie i miśki przegrywają 83—80.
Grizzlies 11—48, Clippers 24—29 (nieźle).
Z 76ers po zaciętej końcówce również musieli uznać wyższość rywali przegrywając 104—100. Szóstki też w kultowym oldschoolowym składzie.
Scott Williams 8 pkt, 10 reb
Clarence Weatherspoon 20 pkt, 7 reb, 3 ast
Derrick Coleman 19 pkt, 6 reb, 3 ast
Jerry Stackhouse 25 pkt, 7 reb, 2 ast
Allen Iverson 12 pkt, 3 reb, 7 ast.
76ers 15—41, Grizzlies 11—49.
Po domowych porażkach udali się na siedmiomeczową wycieczkę poza jaskinią. Pierwszym rywalem był sąsiad z Kanady, ale też nie udało ich pokonać i dinozaury z Toronto wygrały 4 pkt, 81—77. Raptorsi wymęczyli zwycięstwo pomimo słabszej skuteczności. Nie trafiali, ale za to potrafili zbierać piłki w ataku i podejmować kolejne próby. W tym względzie było 27—6 dla gospodarzy i aż w sumie 30 rzutów więcej od niedźwiedzi.
Na 20 sekund przed końcem niedźwiadki przegrywały 3 pkt. Anthony Peeler próbował zniwelować straty do 1 pkt, ale jego rzut półdystansowy niecelny. Shareef zebrał jeszcze piłkę i odegrał na obwód do… Reevesa. Kończący się czas zmusił Bryanta do rzutu za trzy, ale i on się pomylił, a Raptorsi zebrali piłkę.
Faulowany Doug Christie pomylił się też przy pierwszym wolnym dając nadzieję rywalom, ale jego drugi skuteczny pozbawił szans na remis.
Clifford Rozier 1 pkt, 10 reb, 2 blk
Marcus Camby 13 pkt, 12 reb, 3 ast
Walt Williams 16 pkt, 8 reb
Doug Christie 8 pkt, 4 reb, 3 stl
Damon Stoudamire 14 pkt, 8 reb, 10 ast
Sharone Wright (R) 3 pkt, 4 reb, 3 blk
Popeye Jones (R) 4 pkt, 3 reb.
Grizzlies 11—52, Raptors 21—40. Tą wygraną t-rexy wyrównali ilość wins z zeszłego seznu (21—61) mając jeszcze dwadzieścia meczów w zapasie. Widać, że nie męczyli buły jak Grizzlies.
Niedźwiedzie wróciły do jaskini po batach na wyjeździe na mecz z Nuggets i pewnie wygrały 108—101. Oczywiście Bryant i Shareef w czołówce liderów:
Reeves 31 pkt, 11 reb
Abdur-Rahim 24 pkt, 14 reb.
Greg Anthony 9 pkt, 4 reb, 12 ast.
Dobrą zmianę dał podkoszowy Aaron Williams — 14 pkt, 6 reb. U rywali rządził Antonio Mcdyess — 29 pkt, 11 reb, 5 ast. Grizzlies 12—58, Nuggets 19—48. Było to ostatnie domowe zwycięstwo, bo w kolejnych pięciu będą niestety miśki upolowane. Jedynie z LA Lakers nawiązali równą walkę, ale goście wystąpili bez Shaqa. Na kilka sekund przed końcem przy remisie po 90, Kobe Bryant faulowany przez Chrisa Robinsona wykorzystał dwa osobiste. Nerwówka dla Grizzlies na wyrównanie i faulowany pod koszem przez Jerome Kerseya Chris Robinson także skutecznie rzucił wolne doprowadzając do remisu. Lakers jeszcze mogli wywalczyć zwycięstwo, ale Nick Van Exel nie trafił za trzy — overtime. W końcówce zaznaczył się ponownie Chris Robinson… ale negatywnie. Miśki przegrywając 3 pkt mieli ostatnią szansę na wyrównanie, ale Chris wykonał złe podanie, popełniając stratę, a przechwyt zaliczył… Byron Scott, ubiegłoroczny kolega z zespołu.
Kersey faulowany trafił jeden wolny zapewniając wygraną jeziorowców, 102—98.
Grizzlies 12—61, Lakers 48—23.
Dwa dni wcześniej pomęczyli też Clippers w LA. Niedźwiadki nie utrzymały przewagi prowadząc 3 pkt w końcówce spotkania i do remisu celną trójką doprowadził Malik Sealy. Na rzut na wagę zwycięstwa próbował dokonać Anthony Peeler, nieskutecznie i potrzebna była dogrywka. Tutaj Clippersi przejęli zupełną kontrolę i wygrali ostatecznie 108—101.
Po wygranej wcześniej z Denver u siebie Grizzlies przegrywali kolejno 9 spotkań, czyli w ostatnich 25 meczach bilans… 1—24!!! Ostatnie trzy mecze sezonu i co najwyżej tylko marzenia o wyrównanie bilansu z zeszłego roku, a w najgorszym, żeby nie dobić do 70 porażek. Pierwsza opcja nie wyszła, ale udało się z drugą. Wpierw pewnie wygrali w Dallas 96—85.
Shareef 30 pkt, 17 reb, 5 ast
Reeves 18 pkt, 9 reb, 2 ast, 2 blk
Mayberry 6 pkt, 2 reb, 8 ast. Olbrzym Mavericks Shawn Bradley (229 cm) zanotował 20 pkt, 13 reb, 6 blk.
Grizzlies 13—67, Dallas 23—55.
Następnie ostatni domowy mecz i drużyna Grizzlies fatalnie pożegnała się ze swoimi kibicami przegrywając z Portland 32 pkt, 73—105.
Last game w Phoenix i niedźwiedzie kompletnie zgasiły słońca wygrywając starcie 121—107 i grając na świetnej skuteczności — z gry ogólnie 59%, za trzy 10/13 (75%).
Bryant Reeves był blisko zdobycia 40 pkt, ale zabrakło tylko jednego pkt. To jego drugi najlepszy mecz w karierze, a najlepszy jako wygrany. Natomiast debiutant Abdur-Rahim… triple double!
Bryant Reeves 39 pkt, 11 reb, 3 ast.
Shareef 26 pkt, 10 reb, 10 ast.
Peeler 22 pkt, 5 reb, 4 ast
Lee Mayberry 15 pkt, 3 reb, 6 ast
Roy Rogers 15 pkt, 7 reb, 2 ast, 4 blk.
Huczne zwycięstwo na zakończenie sezonu i okropny bilans 14—68. Co sobie musiał myśleć trener/menadżer Stu Jackson. Może, że pośpieszył się ze zwolnieniem Briana Wintersa i samemu obejmując stery przekonał się w co się wpakował. Wnioski musiały być takie, że trzeba zatrudnić doświadczonego trenera, który spróbowałby jakoś to wszystko ogarnąć i rozkręcić niedźwiadki do poziomu Toronto Raptors, którzy ukończyli fenomenalnie sezon — 30 wins, 52 porażek.
Bilans Stu Jacksona 6—33 (jaskinia 2—15, away 4—18).
Brian Winters po zwolnieniu wspominał:
„Oczywiście byłem rozczarowany. Chciałbym tylko, żeby było więcej cierpliwości, ale tak po prostu jest. Podjął decyzję o trenowaniu, a potem przekonał się, jak trudne to było”.
KONIEC SEZONU. Bilans Vancouver Grizzlies: 14—68,
(dom 8—33, wyjazd 6—35).
Miejsce 14 (ostatnie) w konferencji zachodniej
i w całej lidze 29 (ostatnie).
I połowa sezonu: 8—33
II połowa sezonu: 6 —35
W konferencj zachodniej: 9—43.
Z drużynami ze wschodu 5—25.
Średnia zdobywanych pkt: 89.2 (28 na 29)
Średnia traconych pkt: 99.4 (21 na 29)
Frekwencja kibiców — 17 miejsce na 29 drużyn.
RYWALIZACJA Z SĄSIADEM TORONTO RAPTORS (30—52):
1—1. W jaskini wygrana 100—92,w Toronto przegrana 77—81.
„SUKCESY”, W RAMKĘ I NA ŚCIANĘ:
tylko raz mieli serię powyżej 10 porażek?
najwyższa wygrana w „historii” klubu — 16 pkt ze Spurs
„BOŻE KOCHANY”: początek sezonu i bilans 0—7, 1—11, 2—15 itd.... 5 wygranych z 14 odnieśli ze słabymi San Antonio Spurs (3—1) oraz z Boston Celtics (2—0).
Przemyślenia Briana Wintersa:
„To było trudne. Dla drużyny rozszerzającej zespół, która traci jedną trzecią pułapu wynagrodzeń i oczekuje, że będziesz rywalizować z resztą ligi? Jesteś daleko w tyle… Jesteś niedouczony. Ale nadal próbujesz znaleźć sposób, aby przynajmniej rywalizować. To prawie tak, jakbyś trenował tylko po to, aby pozostać w grze. Twój margines błędu, aby wygrać jest niezwykle mały. To najtrudniejsza część trenowania, gdy jesteś u podnóża góry… pod względem talentu.
Moi koledzy byli dobrymi facetami. Bardzo się starali, nie mam żadnych zastrzeżeń do niczego z tego. Po prostu ogólnie od góry do dołu większość zespołów była o wiele bardziej utalentowana od nas. Taka jest rzeczywistość” (tamże).
Przygotowanie do sezonu to wielka niewiadoma co do formy Reevse, ale kiedy już złapał rytm to był dobrym zawodnikiem, a debiutant Shareef jeszcze pod okiem trenera Wintersa nie był jeszcze tym świetnym zawodnikiem.
„Country niestety przyjechał na obóz bez formy… a przywrócenie mu formy zawsze było zadaniem. Ale kiedy już to zrobił, był całkiem niezłym graczem.
Trenowałem tam Shareefa (Abdur-Rahim) tylko przez 30 gier lub ile to było. Był po prostu młodym, bystrym nowicjuszem i nie był gotowy, by stać się Shareefem, którym stał się kilka lat później. Reszta chłopaków próbowali, robili co mogli. Nie narzekam na to. Po prostu od góry do dołu, ludzie patrzyli na naszą drużynę i oceniani od jednej do 29 drużyn NBA, byliśmy na 29 miejscu. Taka jest po prostu rzeczywistość” (tamże).
Gdyby miał okazję ponownie trenować podobną, początkującą drużynę to już by nie podjął próby.
„Gdybym chciał mieć lepszą karierę trenerską, prawdopodobnie nie powinienem był podejmować pracy na stanowisku ekspansywnym.
Wykonywałem dwie najgorsze prace trenerskie, jakie można wykonywać: trenowałem zespół ekspansywny i zostałem trenerem tymczasowym. Nie poleciłbym żadnej z nich nikomu. To był trochę dysfunkcyjny zespół w Golden State [2001—02 — przypis M.J.]. To były dwie prace trenerskie w NBA, które miałem i nie były zbyt przyjemne, ponieważ próbowałeś załatać wiele dziur…” (tamże).
Pomimo porażek jednak pozytywnie pamięta same miasto Vancouver i tamtejszych kibiców — „Vancouver było świetne. Uwielbiałem to miasto. Kibice byli wspaniali. Myślę, że nas przyjęli. To było świetne miejsce. To małe miasto i niestety bardzo trudno jest utrzymać drużynę w małym mieście. Pracowałem dla jednego z Pacers, co jest stosunkowo małym miastem dla NBA, a konkurowanie z L.A., Chicago, Philly, New York, Boston, jest trudne. Ale to było zadanie, które mieliśmy do wykonania, więc zrobiliśmy, co mogliśmy” (tamże).
STATYSTYKI
SKŁAD: — — — — PTS — REB — AST — MIN — GM(S)
Bryant Reeves………16.2 — 8.1 — 2.1 — — 37.0 — 75 (75)
Roy Rogers ……………6.6 — 4.7 — 0.6 — — 22.5 — 82 (50)
S. Abdur-Rahim…….18.7— 6.9 — 2.2 — — 35.0 — 80 (71)
Anthony Peeler………14.5 — 3.4 — 3.6 — — 31.8 — 72 (57)
Greg Anthony… ………9.5 — 2.8 — 6.3 — — 28.7 — 65 (44)
=================================================
Lee Mayberry………….5.1 — 1.7 — 4.1 — — 24.4 — 80 (38)
Lawrence Moten………6.7— 1.8 — 1.9 — — 18.1 — 67 (18)
Blue Edwards……………7.8 — 3.1 — 1.9 — — 23.6 — 61 (12)
Pete Chilcutt………………3.4 — 2.9 — 0.9 — — 12.3 — 54 (1)
George Lynch… …………8.3 — 6.4 — 1.9 — — 25.8 — 41 (27)
Chris Robinson……………4.6 — 1.7 — 1.6 — — 16.6 — 41 (6)
Aaron Williams……………6.2 — 4.3 — 0.5 — — 17.3 — 32 (1)
Eric Mobley…………………2.6 — 2.1 — 0.5 — — 11.0 — 28 (8)
Eric Leckner…………………1.8 — 1.8 — 0.2 — — 6.1 — 19 (1)
Rich Manning… ……….....…2.8 — 1.4 — 0.1— — 8.0 — 16 (1)
NBA STANDINGS 1996—97 ORAZ GRIZZLIES VS.
KONFERENCJA ZACHODNIA
1. Utah Jazz 64—18 (0—4)
2. Seattle Supersonics 57—25 (0—4)
3. Houston Rockets 57—25 (1—3)
4. Los Angeles Lakers 56—26 (0—4)
5. Portland Trail Blazers 49—33 (0—4)
6. Minnesota Timberwolves 40—42 (0—4)
7. Phoenix Suns 40—42 (2—2)
8. Los Angeles Clippers 36—46 (0—4)
9. Sacramento Kings 34—48 (0—4)
10. Golden State Warriors 30—52, (1—3)
11. Dallas Mavericks 24—58, (1—3)
12. Denver Nuggets 21—61, (1—3)
13. San Antonio Spurs 20—62 (3—1)
14. Vancouver Grizzlies 14—68
KONFERENCJA WSCHODNIA
1. Chicago Bulls 69—13 (0—2)
2. Miami Heat 61—21 (0—2)
3. New York Knicks 57—25 (0—2)
4. Atlanta Hawks 56—26 (0—2)
5. Detroit Pistons 54—28 (0—2)
6. Charlotte Hornets 54—28 (0—2)
7. Orlando Magic 45—37 (1—1)
8. Washington Bullets 44—38 (1—1)
9. Cleveland Cavaliers 42—40 (0—2)
10. Indiana Pacers 39—43 (0—2)
11. Milwaukee Bucks 33—49 (0—2)
12. Toronto Raptors 30—52 (1—1)
13. New Yersey Nets 26—56 (0—2)
14. Philadelphia 76ers 22—60 (0—2)
15. Boston Celtics 15—67 (2—0)
+
Talent Shareefa był niepodważalny, ale Brian Winters uważał, że był za młody aby prowadzić zespół. W tych rozgrywkach byli jeszcze młodsi niż w pierwszym sezonie.
Winters: „W drugim roku staliśmy się młodsi. Staliśmy się jeszcze młodsi niż w pierwszym roku, co utrudniło sprawę. Wybraliśmy Shareefa, ale miał 19 lat, a mimo to miał być zawodnikiem pierwszego składu i pociągnąć drużynę, a to po prostu tak nie działa. 19-latek nie będzie w stanie pociągnąć drużyny, niezależnie od tego, jak bardzo jest utalentowany”.
(https://globalnews.ca/news/2298192/an-oral-history-of-the-vancouver-grizzlies/#partthree)
3. SEZON 1997—98
SKŁAD, POZYCJA, WIEK, WZROST, WAGA, ROK GRY
Bryant Reeves… C…24 — — 213 — — 132 — — 2
Otis Thorpe.........PF, 35 — — 208 — — 112 — — 13
S. Abdur-Rahim… SF, 21 — — 206 — — 102 — — 1
Sam Mack……… ...SG, 33 — — 201 — — 100 — — 3
Antonio Daniels.. PG, 22 — — 193 — — 93 — — D
============================================
George Lynch……SF, 27 — — 203 — — 99 — — 4
Pete Chilcutt...........PF, 29 — — 208 — — 104 — — 6
Blue Edwards…..…SG, 32 — — 193 — — 91 — — 8
Lee Mayberry..........PG, 27 — — 185 — — 78 — — 5
Tony Massenburg..PF/C,30 — — 206 — — 100 — — 5
Michael Smith.........PF/C, 25 — — 203 — — 104 — — 3
Ivano Newbill............PF, 27 — — 206 — — 111 — — 2
Bobby Hurley.............PG, 26 — —183 — — 75 — — 4
Chris Robinson… ......SG, 23 — — 195 — — 100 — — 1
Anthony Peeler… ......SG, 28 — — 193 — — 94 — — 5
Trener: Brian Hill (50 lat)
Asystenci: Lionel Hollins (44), Jim Boylan (42), Jack Nolan
Trenerem został Brian Hill po 4-letnim dowodzeniu w Orlando Magic i na taki sam okres został zatrudniony w Vancouver Grizzlies.
Wydaje się, że świetny wybór i Grizzlies mogli zacierać ręce, że teraz musi być dobrze i drużyna wskoczy na dużo lepszy poziom.
Brian Hill w Orlando Magic miał niedźwiedzia Shaqa O’Neala oraz Anfernee Hardawaya i razem z nimi szczególnie przez dwa lata toczył niesamowite boje w playoff. W sezonie 1994—95 zajęli pierwsze miejsce na wschodzie z bilansem 57—25. W playoff pogonili Boston Celtics 3—1, następnie… Chicago Bulls z come backiem Michaela Jordana 4—2 i Indiane Pacers 4—3, przechodząc do głównego finału NBA.
Tutaj jednak nie znaleźli sposobu na ogranie Houston Rockets, a nawet na chociaż wygranie jednego spotkania i to rakiety z Houston cieszyły się mistrzostwem, wygrywając 4—0. Brian Hill i Orlando Magic wicemistrzami nba.
Zdobyte mega doświadczenie i ogranie zespołu wskazywało, że w następnym sezonie nie ma innej możliwości jak wywalczenie mistrzostwa.
W sezonie 1995—96 poprawili wynik sezonu regularnego mając bilans 60—22, ale zajęli dopiero drugie miejsce na wschdzie i pewnie główkowali czy dadzą radę przegonić w finale wschodu rozpędzone szikagowskie byki z nakręconym na rewanż Michaelem Jordanem, którzy osiągnęli niesamowity historyczny wynik 72—10.
I z bykami w sezonie przegrali aż 3 razy, wygrywając tylko raz.
Orlando gładko pogonili 3—0 Detroit Pistons oraz Atlante Hawks 4—1 i w finale wschodu napatoczyli się na Chicago Bulls, przegrywając 0—4.
Marzenia o mistrzostwie prysły, byki kontynuowały dobrą passe przeciwko nim z regular season i zrewanżowali się za ubiegłoroczną przegraną w półfinale wschodu.