Ku Pamięci:
Pawła Stoka (1913—1993),
jednego z najlepszych polskich koszykarzy w historii.
Brązowy medalista Mistrzostw Europy w 1939r.
4 miejsce na Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie w 1936r.
Lider strzelców na Mistrzostwach Europy w 1946r.
R.I.P.
WSTĘP
Drużyna koszykarska Chicago Bulls — pierwsze skojarzenie jakie przychodzi to pewnie wszyscy w ciemno bez zastanowienia, nawet nie mających nic wspólnego ze sportem, powiedzieliby — Michael Jordan. Najlepszy koszykarz wszechczasów, zdobywca sześciu tytułów mistrzowskich NBA.
Jeżeli by poproszono o drugi znak tej drużyny, to raczej już by musieli odpowiedzieć ci, którzy mieli styczność ze sportem, a szczególnie z koszykówką. Możliwe, że wymieniony by został Scottie Pippen, a może i rozrabiaka pod koszem, obrońca z kolorową fryzurą Dennis Rodman.
I mówiąc o Bulls będzie się miało na myśli wspaniałe lata basketu w latach 90-tych.
Pokrótce przypomnijmy jak wzrastała potęga tej legendarnej drużyny. Michael Jordan został wybrany przez byki w drafcie 1984r. z nr 3, a Scottiego Pippena otrzymali w wymianie zaraz po drafcie 87r. od Supersonics. Natomiast Phil Jackson objął stanowisko głównego trenera Chicago Bulls w 1989r., po dwóch latach będąc asystentem Douga Collinsa w tej drużynie. Byki w tym czasie ocierały się już o finał konferencji wschodniej bądź głównego finału NBA. W 1989 i 90r. to Detroit Pistons byli dla nich przeszkodom nie do przejścia do najważniejszego finału.
Pierwsze 6 lat dla Jordana i Bulls to systematyczne wzrastanie i budowanie składu. Trzy pierwsze playoff kończyło się na pierwszej rundzie, a następne trzy sezony to już półfinał i dwa razy finał wschodu, ale „Bad Boys” z Detroit byli jeszcze nie do pokonania.
Ale następne lata nowej dekady to już dominacja silnych i rozpędzonych byków. W trzecim pod rząd finale wschodu tym razem byki pogoniły bezkompromisowo zawodników Pistons, wygrywając z nimi 4—0. I w końcu upragniony finał i nowa drużyna walcząca o mistrzostwo.
Tam byki też rozprawiły się z LA Lakers Magica Johnsona 4—1 i Bulls z Michaelem Jordanem sięgnęli po pierwszy tytuł NBA w 1991r.
W kolejnych dwóch sezonach również nie do zatrzymania był zespół Jordana i w ostatecznej, finałowej serii pokonali wpierw Portland Trail Blazers Clyde Drexlera 4—2 w 92r., a w 93 przyćmili słońca z Phoenix Charlesa Barkleya także 4—2, zdobywając trzecie mistrzostwo z rzędu.
Drugie „three-peat”, czyli 3 tytuły zdobyte pod rząd przypadło w latach 96—98. Najpierw Seattle Supersonics nie zdołali być super w starciu z bykami w finale 96r. i ekipa Shawna Kempa i Gary Paytona musiała uznać wyższość Chicago Bulls, (4-2).
Dwa następne finały to z Utah Jazz Karla Malone i Johna Stocktona. Tak się złożyło, że przed startem rozgrywek 96 na obozie przygotowawczym doszło do ostrego starcia w walce o piłkę między Jordanem, a Stevem Kerrem, by następnie w finale 97r. w szóstym meczu, ta dwójka przypieczętowała mistrzowskie zwycięstwo. Jordan w ostatnich sekundach podał do Kerra, a ten z półdystansu zdobył 2 pkt podwyższając przewagę nad Jazz, którą utrzymali i kolejny już wywalczony tytuł.
Finał 98 to szansa dla Jazz na odegranie się za zeszłoroczną porażkę, ale i tu doszło do znamiennych akcji oraz też to rozegrało się w szóstym spotkaniu. Wpierw Jordan odebrał piłkę Karlowi Malone, a później w decydującej akcji sprowadził Bryana Russella do „parteru” i oddał słynny, ostatni, mistrzowski rzut dla Bulls — trzeci pierścień z rzędu, a szósty do gabloty byków.
Kiedy Jordan grał w finale NBA to już nie pozwolił, aby ktoś mógłby nad nim górować. Magic Johnson w latach 80-tych nagromadził mistrzowskich pierścieni, a Drexler zdołał to zrobić wraz z Houston Rockets Hakeema Olajuwona pod nieobecność Jordana w lidze.
Zaś kolejne gwiazdy jak Barkley, Kemp, Malone, Stockton nie zdołali już zdobyć najważniejszego tytułu.
Od 1997r. gromadziło się gazety „Magic Basketball”, Pro-Basket, tygodnik Basket, zaglądało się na telegazetę 265, oglądało się magazyny „NBA Action” w TV czy transmisje na DSF.
„Hej Hej tu NBA” na tvp z grubaśną dwójką nie miałem okazji zobaczyć. Była też konsola PS1 z NBA Live 99, którego soundtracki i obecnie czasem posłucham. A od 2009r. przez parę lat doszedł jeszcze miesięcznik MVP, a wcześniej jeszcze internet z e-basket.pl i później probasket.pl
Ale wróćmy do Bulls po finale 98 i zakończeniu kariery Michaela Jordana. Nadchodząca przebudowa składu, wysokie numery w draftach i nowe nadzieje z pozyskanymi młodymi zawodnikami. Niezrealizowane wielkie transfery i bardzo słabe wyniki. Zmiany trenerów, kolejne gruntowne zmiany kadrowe, sprowadzani doświadczeni gracze i brak pozytywnych rezultatów.
Tak w skrócie można opisać drużynę Bulls przez pierwsze 5 lat po Michaelu Jordanie i zdobyciu ostatniego mistrzostwa NBA. Wszystkie highlights gdy pokazywano Chicago Bulls to głównie jak przeciwnik z kontry biegł do ataku, a biedne, umęczone byki mogły ich tylko gonić i zaraz łapać piłkę po straconym koszu.
Dopiero od 2004r. roku zaczęło iść ku lepszemu. Pierwsze playoff w 21 wieku i tworzące się wielkie trio na obwodzie stanowiło siłę drużyny na przyszłe lata. A pierwsze MVP dla gracza Bulls przyznano dla Derricka Rose w 2011r., dochodząc z bykami do finału konferencji wschodniej, co do tej pory jest największym osiągnięciem drużyny z Chicago.
Powspominałem występy jedynych Polaków w NBA przeciwko moim Bulls w United Center — Cezarego Trybańskiego, Macieja Lampe i Marcina Gortata.
Na końcu książki trochę historii polskiej reprezentacji koszykarzy II RP na Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie w 1936r. i na Mistrzostwach Europy w 37 i 39r. A także moje skromne zmagania w młodzieżowych rozgrywkach klubowych i szkolnych.
Bazowałem głównie na własnych wspomnieniach gdyż wszystkie powyższe gazety musiałem wcześniej sprzedać, a bardzo pomocną stroną było „basketball-reference.com” gdzie można przejrzeć wszelakie statystyki jak i poszczególne mecze.
Wikipedia pomagała jeżeli chodzi o parametry zawodników czy szybkie przejrzenie zespołów w których grali i kiedy. Oraz szybki rzut oka na poszczególne akcje na youtube.
Niestety, nie zdołało się zdobyć jakiś zdjęć NBA czy koszykarskich, ponieważ czas gonił, a mam swój deadline, więc dla oka będzie trochę sucho, ale mam nadzieję, że składy, statystyki i poszczególne sezony rozbudzą nieco koszykarską wyobraźnię, która zastąpi kolorowe, basketowe obrazki.
A sama okładka książki przypadkowo nabrała byczych barw, jak stroje Chicago Bulls. Tytuł koloru białego na czarnym tle nad czerwoną, byczą zawieją.
Zobaczmy pokrótce jak radzili sobie Chicago Bulls w każdym sezonie po erze Michaela Jordana…
Mateusz Juszczyk
ROZDZIAŁ 1. SEZON 1999
SKŁAD: — POZYCJA — WIEK — WZROST — WAGA — ROK GRY
Dickey Simpkins.. C/PF — 27 — — 206 — — 112 — — 4
Mark Bryant.............PF — 34 — — 206 — — 111 — — 10
Toni Kukoc….……SF/PF — 31 — — 208 — — 87 — — — 5
Brent Barry..............SG — 28 — — 198 — — 84 — — — 3
Ron Harper..............PG — 35 — — 198 — — 84 — — — 12
==================================================
Randy Brown...........PG — 31 — — 188 — — 86 — — 7
Andrew Lang……….…C — 33 — — 211 — — 111 — — 10
Bill Wennington……..C — 36 — — 213 — — 111 — — 11
Rusty Larue…....SG/PG — 26 — — 188 — — 95 — — 1
Corey Benjamin…....SG — 21 — — 198 — — 91 — — D
Kornel David……SF/PF — 28 — — 206 — — 107 — — D
Cory Carr............PG/SG — 24 — — 191 — — 95 — — D
Mario Bennett.........PF — 26 — — 198 — — 107 — — 2
Keith Booth........SG/SF — 25 — — 198 — — 103 — — 1
Charles Jones.....SG/PG — 24 — — 191 — — 82 — — D
Zakończony sezon 1997—98. Szóste zdobyte mistrzostwo ligi i… nadchodząca totalna rozbiórka składu. Spodziewane zakończenie kariery (ponownie definitywnie i bezpowrotnie) przez Michaela Jordana, a także kończące się kontrakty i wiek zawodników sprawiło, że reset składu był nieunikniony. Ta drużyna w tym historycznym składzie zrobiła już swoje, możliwości zrealizowane w maksymalnym stopniu.
Ale przystąpienie do budowy nowego składu hamował inny powód. Drugim niepokojącym czynnikiem było czy w ogóle kolejny sezon będzie mógł wystartować. Brak porozumienia między przedstawicielami zawodników, a komisarzem NBA Davidem Sternem w sprawie nowej umowy płac przedłużało się i w lipcu doszło do zawieszenia ligi. Sezon 1998—99 nie mógł wystartować w normalnym trybie. Nie chcąc jednak zmarnowania roku, porozumienie nastało pół roku później — w styczniu 1999r — a sama liga ruszyła w następnym miesiącu i każda z drużyn miała do rozegrania 50 meczów, głównie w swojej konferencji.
Jak wyglądali Bulls w tym sezonie? 13 stycznia 1999r. Jordan ogłosił zakończenie kariery, a dwa dni później na stanowisko głównego trenera został zatrudniony Tim Floyd. W ramach transferów (za Pippena, Longleya, Kerra) byki otrzymywały wybory w drafcie. Z drużyny mistrzowskiej z pierwszej piątki pozostał tylko Ron Harper i (starter/rezerwowy) Chorwat Toni Kukoc, a z rezerwowych zawodników Randy Brown, Dickey Simpkins, Bill Wennington oraz Rusty Larue i drugoroczniak Keith Booth. Z draftu 98 z nr 28 został wybrany Corey Benjamin.
Z ciekawszych nazwisk na jeden sezon dołączył rzucający-obrońca Brent Barry z Miami Heat — zwycięzca konkursu wsadów w 1996r. w barwach LA Clippers. Niezły strzelec za 3, który w Chicago liczył na więcej minut na parkiecie i rozwinięcie swoich umiejętności.
Pierwsze 3 lata kariery to 2,5 roku w Clippers i pół sezonu w Miami. Pamiętam obrazek jednego z numerów miesięcznika „ProBasket” jak nad wodą w białej koszulce, czarnych spodenkach stojąc przy swej bryce cieszył się, że znalazł się w Miami. Może miał już dość porażek w Clippers i chciał powalczyć o coś więcej. Choć grał mniej minut, bo skład Miami był silnie obstawiony. Pewnie aspiracje były duże, ale w 1998r. skończyło się na pierwszej rundzie przegrywając 2—3 z siódmą drużyną New York Knicks.
Z głębin ławek rezerwowych Bucks i Suns został złowiony doświadczony ciężki środkowy Andrew Lang i silny skrzydłowy Mark Bryant.
Andrew Lang wiąże się z incydentem z Patrickiem Ewingiem. Pod koniec roku 1997 w meczu z Knicks u siebie w starciu w obronie nad próbującym wykonać wsad Ewingiem, Lang sfaulował go, a Ewing niefortunnie upadł łamiąc nadgarstek. Ta kontuzja była początkiem końca kariery Ewinga.
A dwa lata później Andrew Lang po sezonie w Bulls przeniósł się do… Nowego Jorku będąc na jeden sezon jednym z zmienników Patricka Ewinga, ostatniego jego sezonu w Knicks.
Kolejna zdobycz to 28-letni Węgier Kornel David, mistrz z ligi węgierskiej.
Jak widać bardzo egzotyczny skład, przejściowa ekipa na przejściowy krótki sezon licząc na jak najwyższe miejsce w przyszłym drafcie.
Liczono na Toniego Kukoca, że weźmie na siebie ciężar zdobywania punktów i prowadzenia drużyny z pomocą Rona Harpera. Kukoc w poprzednich trzech mistrzowskich sezonach był trzecim strzelcem byków — oczywiście za Pippenem i Jordanem.
A co z Rodmanem? Po walce z Karlem Malone w finałach 98 ustawili się na... starcie w ringu — wrestling.
Karl Malone wpierw męczył Hulka Hogana bezlitośnie przewracając go w ringu. Hogan w pewnym momencie błagał go o litość klęcząc na jednym kolanie. Malone „Mailman” męczył Hogana i Rodmana rzucając nimi jak zdenerwowany listonosz swoją torbą. A Rodman był tak ubrany jakby nie zdążył się przebrać w szatni. Nie wyglądał jak zapaśnik, wyskoczył w dżinsach, w białej dużej koszulce z własnym wizerunkiem i czarną opaską na całej głowie. Buty jeszcze miał jak inny wrestlerzy. Zaś Malone wyglądał i tu jak jazzmen — w ciemnoniebieskich, błyszczących spodniach.
W czasie gdy Malone obijał Rodmana wkroczył inny wrestler kasując zmiennika Karla i przeciągając na niego „nieprzytomnego” Hogana. Sędzia odklepał trzy razy i formalnie to Rodman-Hogan kontrowersyjnie zwyciężyli. Karlowi się to nie spodobało podnosząc ręce, że to on wygrał skoro wszyscy leżą. Sędzia się z nim nie zgadzał to i jego powalił Malone. Wszyscy leżeli wykończeni i tylko Karl się ostał okazując swe zwycięstwo Tak wyglądało to wcześniej ustawione starcie…
Draft 1998 odbył się 24 czerwca. Byki oczywiście jako mistrzowie i czołówka ligi nie mogli liczyć na poważne wzmocnienie i z przedostatnim numerem wybrali Coreya Benjamina. Był to mega ciekawy draft, zmiana pokoleniowa, młode nadzieje, które już od razu dawały pokaz swoich wielkich umiejętności jak Vince Carter czy Paul Pierce. Choć przyszłe gwiazdy nie były wybrane z najwyższych numerów, bo pierwszą trójkę stanowili m. in. Michael Olowokandi czy Raef Lafrentz. Clippers zaliczyli wpadkę z Olowokandim, którego wybrali z pierwszym numerem i niestety dla nich nie był wielkim wzmocnieniem.
Z drugim numerem został wybrany Mike Bibby, który okazał się bardzo dobrym rozgrywającym zwłaszcza za czasów w Sacramento Kings. Z trzecim nr wybrany Raef Lafrentz, leworęczny środkowy, potrafiący rzucić z dystansu, solidny center, ale nie dominujący.
Pamiętam go za blok sezonu (bodajże sezon 2000) gdy w końcówce meczu przy wyrównanym wyniku zablokował nadchodzącego na kosz z mega dunkiem Kevina Garnetta, który prawie został powalony po bloku i podnosił się z wielkim zdziwieniem po tym niepomyślnym „zderzeniu”.
Przyszłe gwiazdy zostały wybrane z dalszymi numerami — Vince Carter z „5”, Dirk Nowitzki z „9” i Paul Pierce z „10”. Wszyscy później regularnie grali w All Star Game i byli siłą, i wizytówką swych drużyn.
Sezon 1999 mimo, że ciężki dla Bulls to jednak dla mnie bardzo sentymentalny. Grając na konsoli PS1 w „Nba Live 99” mistrzowskim składem, nie było Jordana tylko „player” z nr 99. Za niego pozwalałem sobie sprowadzić Mitcha Richmonda z Sacramento, który posturą, wyglądem i stylem gry najbardziej przypominał Jordana. Czasami próbowałem z rezerwowym Scottem Burrellem, ale on tak nie śmigał.
Również pozwoliłem sobie na aktualizacje składu. Choć ciężko było ustawić poziom trudności, a było ich 4. Bo na pierwszych dwóch łatwiejszych była słaba obrona i Kukoc latał nad obręczą jak Carter nad koszem. Natomiast na trudniejszym trzecim i czwartym poziome obrona była już dobra, ale za to rzuty nie siedziały, bo z Langiem czy Mark Bryantem z pod kosza nic nie wpadało, a Harper i Brown nie szaleli ze skutecznością. A Sam Kukoc i Barry szybko się męczyli.
SEZON 1999
Pierwszy mecz byki rozegrały na wyjeździe z…. Utah Jazz. Jakie wrażenie musiało być gdy ze sobą mieli stoczyć walkę aktualni finaliści, a z tak odmienionym składem Bulls. Wyjątkowo w tym meczu to Bulls grali w białych strojach co zawsze przypadało gospodarzom. Choć w tym meczu mi to nie przeszkadzało, ale w United Center nie mogę przetrawić współcześnie innych kolorów niż biały, nie mówiąc już o rękawach.
Ciekawe czy Karl Malone w ataku będąc odwróconym plecami do kosza oczekując podania od Johna Stocktona, krytego przez Rona Harpera i widząc kątem oka Toniego Kukoca mógł jeszcze podświadomie myśleć, że za nim czai się już na twardą, zapaśniczą obronę Dennis Rodman. A nawet jakby go jakoś minął to czy pod koszem oczekuje już Luc Longley z twardym faulem…
Ale nie, tam tylko Mark Bryant dwukrotny finalista NBA (jak wówczas i Karl Malone), a pod koszem Dickey Simpkins albo Andrew Lang.
Mecz toczył się pod dyktando jazzmanów, a po trzech kwartach prowadzili 16 punktami. Byki w ostatniej kwarcie napędziły trochę stracha jazzmanom, bo systematycznie odrabiały straty i niepewne było jeszcze rozstrzygnięcie w ostatnich minutach. Jednak bykom nie udało się wyjść na prowadzenie i Jazz ostatecznie wygrali 104 -96. Skromny rewanż za ubiegłoroczny finał…
Toni Kukoc rzucił 32 pkt na dobrej skuteczności, ale za to zawalił na rzutach wolnych, bo tylko 7 na 12. Te kilka punktów mogło mieć wpływ na obraz decydujących minut. Ron Harper rzucił 18 pkt, trafiając trzy trójki, zaliczył 5 asyst i zagrał aż 41 minut, a Brent Barry miał 13 pkt w tym dwie trójki i 4 asysty.
Dobrą zmianę dał Kornel David, który był czwartym strzelcem byków grając tylko 12 minut, a rzucił 11 pkt i zebrał 4 piłki. Najlepszymi zbierającymi byli Kukoc i … Barry po 5 zbiórek. Simpkins, Bryant i Lang mieli po 4 zbiórki. Jazzmani oddali tylko 6 rzutów za 3, połowę trafiając.
Karl Malone rzucił 21 pkt i miał 8 zbiórek, a John Stockton 13 pkt i 12 asyst. Tak zakończył się pierwszy mecz Bulls i Jazz po erze Jordana, a rewanżu w Chicago w tym sezonie już nie było.
Drugi mecz w Los Angeles z Clippers. Przez kolejnych parę lat zawsze liczyłem w tej rywalizacji na większą możliwość zwycięstwa i poprawienie choć trochę tragicznego bilansu, gdyż Bulls i Clippers zamykali głównie tabele swoich konferencji. Jeszcze były dwa inne zespoły z możliwością wygranej — Vancouver Grizzlies i Golden State Warriors.
Ten mecz wygrali Bulls. Ponownie Kukoc był najlepszym strzelcem i bliskim triple-double — 22 pkt, 9 zbiórek i 11 asyst, 44 minuty na parkiecie. Drugi i trzeci strzelec to Ron Harper — 20 pkt, 7 reb, 2 ast i Brent Barry 15 pkt, 4 reb, 1 ast.
Andrew Lang zebrał za to 14 piłek, miał 2 bloki i zdobył 7 pkt, a Mark Bryant 11 pkt i 8 zbiórek. Pierwszą kwartę zdecydowanie wygrały byki 33—16 i ostatecznie cały mecz 89—84.
Dobrze, że udało się wyrwać zwycięstwo, bo w kolejnych spotkaniach wracali tylko na tarczy. Niestety, kolejne 7 meczów to seria samych porażek. Pomimo, że pierwsze cztery mecze grali u siebie nie udało się wygrać ani jeden raz na własnym parkiecie.
Dwa razy ulegli jastrzębiom i raz z Knicks i Spurs — przyszłymi mistrzami w tym sezonie (z Stevem Kerrem w składzie). Kolejne cztery mecze na wyjeździe i porażki z Bucks, ponownie z Knicks i Wizards.
DSF transmitowało jeden z pierwszych dwóch meczów sezonu byków u siebie przeciwko Hawks, aby pokazać jak obecnie wygląda aktualna jeszcze mistrzowska drużyna NBA. Nawet ciekawe spotkanie, mecz przebiegał po myśli Hawks, którzy kontrolowali spotkanie prowadząc w drugiej połowie 16 punktami. Byki nieoczekiwanie przybliżyły się do remisu w końcówce spotkania, dostarczając trochę emocji, a nawet licząc na małą niespodziankę. Ale jastrzębie po krótkim rozluźnieniu i zlekceważeniu przeciwnika ponownie odskoczyły na bezpieczną przewagę i zakończyły to zwycięstwem. Hawks wygrali oba spotkania 16 punktami.
W dziesiątym meczu sezonu byki odegrały się w końcu jastrzębiom w 3 starciu i wygrały w Atlancie 77—68, po pierwszej znakomitej kwarcie prowadząc 29—15. Jastrzębiom w tym meczu nie siedział rzut, trafiając na niskiej skuteczności wobec dobrej celności byków.
Kolejne trzy mecze u siebie i dalej nie mogli pokonać Bucks oraz ulegli 76ers. Ale trzecie zwycięstwo w sezonie i pierwsze u siebie odnieśli z szerszeniami zdecydowanie wygrywając 94—77, grając na lepszej skuteczności i każdą kwartę kończąc na plusie. Charlotte Hornets grali już bez ich kluczowego zawodnika — Glena Rice — który przeszedł do Lakers.
Kukoc 16 pkt, 2 reb, 6 ast,
Randy Brown 14 pkt, 7 reb, 5 ast,
Andrew Lang osiągnął double-double 14 pkt i 10 zbiórek.
Zaszalał w tym meczu Rusty Larue zdobywając 13 pkt (3/3 za 3pkt i 2/2 za 2pkt).
Było to ich pierwsze domowe zwycięstwo po 6 porażkach u siebie.
Kolejny mecz to wyjazd do Toronto i niespodzianka Bulls. Pokonali Raptors po dogrywce 90—88, a zwycięski, szczęsliwy rzut oddał Randy Brown trafiając równo z końcową syreną. Szczęśliwy rzut, bo rzucając z półdystansu (mniej więcej z 45 stopni), piłka odbiła się od obręczy trochę się wznosząc po czym opadła do kosza. Radość ogromna…
Barry 19 pkt, 11 zbiórek, 3 asysty
Kukoc 18 pkt, 6 zbiórek, 9 asyst
Brown 17 pkt, 9 zbiórek, 3 asysty.
Wygrali pomimo, że mieli skuteczność za trzy tylko 18%, a Ron Harper torpedował kosz za linii 3 pkt z bilansem 1/6. Tyle rzutów mimo, że to nie jego miejsce, a jednak się uwziął. Nie był to też mecz Vinca Cartera, bo rzucił tylko 8 pkt, a grał około 36 minut.
Było to ich pierwsze z dwóch serii dwóch zwycięstw pod rząd w sezonie. Zakończył się luty z bilansem 4—10. Dwie ważne wygrane poprawiające nieco nastrój wokół Bulls. Toronto Raptors zaś 4—8.
MARZEC 1999
Wpierw trzy mecze z porażkami — jedna u siebie i dwie na wyjeździe. Ale w kolejnych 8 meczach niezły bilans 4—4.
Zwycięstwo wpierw u siebie z New Jersey Nets, każdą kwartę kończąc na plusie. W tym meczu brylowali Kukoc, Harper i Brown.
Toni Kukoc 28 pkt, 7 reb, 5 ast
Ron Harper 25 pkt, 5 reb, 3 ast
Randy Brown 16 pkt, 5 reb, 4 ast.
W drużynie Nets zagrał były byczek Scott Burrell, ale nie siedziało mu w tym meczu — 4 pkt (16%,) 5 reb, 2 ast.
Znęcamy się nad Chicago, które po tej wygranej miało bilans 5—13, ale za to Nets mieli tylko 3 wygrane i 14 przegranych. A przecież to ubiegłoroczna drużyna, prawie bez zmiany pierwszej piątki. Dalej Jayson Williams, Keith Van Horn, Kendall Gill, Kerry Kittles, ale już bez Sama Cassella. Nets w 1998r. startowało do playoff z 8 miejsca, napatoczyli się na Bulls przegrywając serie 0—3, ale w pierwszym meczu dopiero po dogrywce. Patrząc teraz też mieli ciekawy skład, pierwsza piątka i Kerry Kittles, który zawitał gościnnie w 2023r. do Strefy Kamila Chanasa.