E-book
11.03
drukowana A5
22.27
Drugi Brzeg

Bezpłatny fragment - Drugi Brzeg

Objętość:
71 str.
ISBN:
978-83-8221-679-0
E-book
za 11.03
drukowana A5
za 22.27



„Gdy kto chce zamknąć w jednym słowie


ogrom uczuć jasnych do granic ostatka…


Niech przyklęknąwszy — to imię wypowie:


jedno, jedyne, najsłodsze — Matka“.


                                     Konstanty Dobrzyński

Mojej Mamie Marii


Krzyk rozpaczy

Krzyczę do nieba, czy słyszysz mnie?

Chcę Ci powiedzieć, że kocham Cię.

Krzyczę najgłośniej, jak to możliwe

Mamo najdroższa, wróć choć na chwilę.


Ten głos rozpaczy w niebo kieruję

Powiedz, że kiedyś Ciebie przytulę.

Niech będzie znowu, jak za dawnych lat

Wycisz, zapewnij, że tam lepszy świat.


Wierzyć bym chciała, że widzisz mnie

Mamo najdroższa, ja kocham Cię.

Bez Ciebie tutaj żyć już nie umiem

W mojej tęsknocie serca nie czuję.

Niemoc

Pisać bym chciała

Lecz sił mi brak

Tak ciężko pojąć

Zniknięcia fakt


Tęsknota serce przepełnia me

Już nie ma Ciebie

Nie ma, nie!


Jak to zrozumieć

By wierzyć wciąż?

Jak wytłumaczyć

Że Bóg tak chciał?

Jakże bezwzględny to byłby plan


Kochać i zabrać

Czy to możliwe?

Czy serce moje tyle wytrzyma?

Oczy me morza wylały łez

Czy Ty to widzisz?

I płaczesz też?


Cóż począć mogę

Gdy Ciebie brak?

Czy możesz jakiś posłać mi znak?

Że jesteś czuwasz i chcesz tam być

Że taki tego koniec miał być

Wierzyć musimy

Co myśleć musisz kiedy odchodzisz?

Kiedy na drugą stronę przechodzisz…

Czy żal opuszczać ten ziemski stan?

Czy też w niebiosach widzisz swój plan?


Co myśleć musisz kiedy odchodzisz?

Kiedy na drugą stronę przechodzisz…

Czy łzę uronisz niespodziewanie?

Bliskich zostawisz idąc w nieznane?


Odchodzisz zapewne tylko na chwilę…

W co wierzyć mamy? Czy się spotkamy?

Czy jeszcze kiedyś się zobaczymy?

Czy w snach jedynie Ciebie ujrzymy?


Odchodzisz zapewne tylko na chwilę…

W co wierzyć mamy? Czy się spotkamy?

Tyś dzieci swoje bardzo kochała

Za żadne skarby byś nie oddała.


Co myśleć musiałaś gdy odchodziłaś?

Kiedy na drugą stronę kroczyłaś?

Odeszłaś zapewne tylko na chwilę

W to wierzyć musimy że się zobaczymy.

Przesłanie

Kiedy na papier wylewam żale

Za każdym razem niosę przesłanie.

By kochać życie i kochać świat

By żadnej z chwil nie zabrał wiatr.


Dzisiaj na papier wylewam żale

Swoim nieszczęściem siłę Ci daję.

Doceniaj tego kogo wciąż masz

By na twe smutki nie przyszedł czas.


Kiedy na papier wylewam żale

Ciągle o swojej myślę Mamie.

O tym jak piękne to były chwile

Choć zakopane są już w mogile.

Nadzieja

Kiedy z rozpaczy

Wali się świat

Kiedy wśród tłumu

Samotność trwa

Kiedy bez Ciebie

Żyć wciąż musimy

Kiedy optymizm

W żal zamienimy


Gdy zamiast tęczy

Nadchodzi sen

Gdy kurz roznosi

Marzenia w cień

Gdy me wspomnienia

Ugrzęzły w pyle

Gdy sił już nie mam

Spocznę na chwilę


By walczyć o to

Co los mi dał

By żyć dla Ciebie

To jest mój plan

By iść do przodu

Bo tak byś chciała

Bym te złe chwile

Gdzieś zakopała


Jaskinia

Jaskinia domem — tak to nazwałeś,

Nie ma tam życia — dopowiedziałeś.

Drzwi są kamieniem w niej wmurowanym,

Lecz nie przez wszystkich są zapomnianym.


Tak wiele wspomnień tam zapisaliśmy,

To w tej jaskini czas spędzaliśmy.

Tam szumią gwary, śmiechy, zabawy,

Tam był nasz świat tak doskonały.


Była w nas siła, której wciąż brakuje,

Była wiara, że nic tego nie zepsuje.

Była i Ona, która wszystko spajała,

Dlatego teraz ta pustka została.


Lecz w nas nadzieja by Mama żyła,

By w naszych sercach wciąż z nami była.

By te kamienie gdzieś pospadały,

A w domu nadal drzwi pozostały.

Urodziny

Nie chcę dmuchać świeczek

Cieszyć się i śmiać

Nie chcę w dni bezchmurne

Wciąż świata zdobywać


Nie chcę wielu kwiatów

Ani morza łez

Chcę by czas rozpaczy

Kiedyś skończył się


By w promieniach słońca

Piękne były dni

By za każdym razem

Ktoś upiększał sny


Nie chcę nic ponad to

Co mogłabym mieć

Chcę odzyskać kogoś

Kto już odszedł gdzieś

Ile bym dała

Ile bym dała

By cofnąć czas


By w twych ramionach

Zatopić płacz

Ile bym dała

Byś była wciąż

Aby nie tęsknić

Nie ronić łez

By się uśmiechać

I kochać świat


Ile bym dała

By cofnąć czas


Ty zawsze trwałaś

W bezkresie dróg

Ty rozumiałaś

Cierpienia ból

Ty byłaś zawsze

Najlepszą z Mam


Ile bym dała

By cofnąć czas


Ile bym dała

By czar ten trwał

Aby w beztrosce

Dzień za dniem gnał


Ile bym dała by chwile te

Zapisać w książce

Pamiętać chcę

By czuć Twój zapach

W dolinie łez


Wszystko bym dała

Byś przy mnie trwała

Ptak

Jestem jak ptak

Tak Ci powiedziała.

Przyszła we śnie

I wiarę Ci dała.

Wiarę że czuwa

Słyszy Twój głos.

Wiarę że widzi

I jest obok wciąż.


Aniołem Stróżem

Twoim się stanie.

Patrząc z wysoka

Z Tobą pozostanie.

Skrzydłami swymi

Otoczy Cię.

Ty musisz wierzyć

Że wciąż kocha Cię.


Przyszła we śnie

Z Tobą się spotkała.

To ona miłość

Prosto z Niebiosów Ci posłała.


Mocno z pewnością

Ciebie tuliła.

Syna swojego

Nigdy by nie opuściła.


Do ucha gdy spałeś

Pieśń piękną śpiewała.

Za każdą minutę

Tobie dziękowała.


Gdy czas się skończył

Wracać już musiała.

I jak ptak w niebiosa

Wtedy odleciała.


Babcia

Kiedy Babcia odchodziła

Oczka swoje przysłoniła.

Gdy na zawsze zasypiała

Na pewno o Tobie myślała.

Teraz Twoim jest Aniołkiem w niebie

Z wielką troską dba o Ciebie.


Z góry wszystko obserwuje

I zawsze Ciebie rozumie.

Gdyby Babcia miała moc

Na skrzydłach by Cię nosiła.

Wszystkie Twoje pragnienia

Z pewnością by spełniła.


Babcia Ciebie bardzo kochała

I serce by Tobie oddała.

Miłość która Was łączyła

Granice nieba już przekroczyła.

Kiedy tęsknota ogarnie Cię

Pomyśl o Babci i nie smuć się.


Bo ona tego by nie chciała

Babcia na łzy by nie pozwalała.

Przypomnij sobie Wasze wspólne chwile

I nie zapomnij że Babcia wciąż żyje.

Jej miłość do Ciebie nigdy nie ustanie

Zawsze w serduszku Twoim pozostanie.

Dyrdymały

Co byś Mamo powiedziała

Na te moje dyrdymały?

Jak nikt inny Ty mnie znałaś

Pewnie wiary byś dodała?


To z tęsknoty te wyzwania

Sercem moim zawładnęły

Ciebie nie ma a ja sama

Swój układać muszę świat.


Czy to widzisz i pomagasz

Aby lżej tu trochę było?

Czy rozumiesz że już dla mnie

Wszystko sens trochę straciło?


Bo bez Ciebie tak inaczej

Przez słoneczny kroczyć świat

Gdy za rękę już nie trzymasz

Wtedy motywacji brak.


A gdy piszę takie trochę

Moje dziwne dyrdymały

Mam wrażenie że wciąż jesteś

I że kiedyś się spotkamy.

Przyjaźń

Gdzieś na skraju drogi stałam

Niewiele o świecie wiedziałam

Ty choć rękę wyciągałaś

Pomóc jednak nie umiałaś.


Kiedy oczy otworzyłam

W co się stało nie wierzyłam

Jakże trudne chwile te

Gdy ze śmiercią spotkasz się.


O przyjaźni zapomniałam

Czy ja wtedy siłę miałam?

Samotność swoją pokochałam

Lecz o Tobie pamiętałam.


Ty za drzwiami ciągle stałaś

Na moje pozwolenie czekałaś

Gdy drzwi Tobie otworzyłam

W Twe ramiona się wtuliłam.


Przyjaźń wszystko zwyciężyła

Wspomnieniami nas ożywiła

Dobre czasy przypomniała

I znów wielką moc mi dała.

Mogiła domem Twym

Gdzie pójść możemy gdy Ciebie nie ma?

Czy nad mogiłą łzy czas wylewać?


Gdy odchodziłaś na drugi brzeg

Straszne cierpienie odebrało nam dech

Z rozpaczy naszej wirował świat

Na myśl o śmierci pojawił się strach

Panika niemoc niedowierzanie

To było nasze świąt przeżywanie.


Gdzie pójść możemy gdy Ciebie nie ma?

Czy nad mogiłą łzy czas wylewać?


Śmierć przyszła szybko nieubłaganie

Jak nieproszony gość zawitała

Wtedy bezczelnie nam Ciebie zabrała

Nieważne były nasze błagania

Ona nie słucha ona jest dama.


Gdzie pójść możemy gdy Ciebie nie ma?

Czy nad mogiłą łzy czas wylewać?


Czy teraz domem będzie Twój grób?

Dla Ciebie wtedy znicz zapalimy

I tak w milczeniu czas razem spędzimy?

Jak długą ścieżką każe iść Bóg

By na rozstaju nie zboczyć z dróg?


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 11.03
drukowana A5
za 22.27