Jasne byty
***
Jedyne, co mamy,
to ten dzień —
kilkanaście godzin,
ileś tam minut.
Mamy tylko dziś.
Wczoraj to przeszłość,
nie należy już do nas,
to już tylko wspomnienie.
Jutra może nie być…
Wszystko inne to mrzonki.
Tylko dziś.
Nie kiedyś!
Dziś —
tylko to jest twoje.
***
Znam tyle słów uczonych,
mam wiele wiosen na karku,
a nie wiedziałam, jak oswoić wichurę.
Jak łapać wiatr we włosy,
by otulał,
a nie porywał w nieznane.
Jak nie dawać się ponieść
jego podmuchom
wietrznej namiętności
i nie pozwalać na rzucanie
ze szczytu skały
dla pozorów latania.
Ale wczorajszość…
Właśnie ona dała rozwiązanie
i pozwoliła zrozumieć huragany.
Znikają powoli strachy,
by dać miejsce spokojowi i wytchnieniu,
bo tylko wtedy przypomnę sobie,
jak lekka i przyjemna jest bryza w porcie
podczas delikatnego muskania rzęs.
Na jakiś czas rezygnuję z L4 od siebie,
ale biorę urlop od silnego wiatru.
***
Pochyl się,
podnieś kamień
i weź w rękę.
Ziemia będzie lżejsza bez niego,
ale ty więcej będziesz teraz ważyć,
bo cały ciężar przejmiesz na siebie.
Teraz rzuć.
Trafisz lub nie,
ale to dopiero początek historii.
Może trafisz do gwiazd,
a może tylko we mnie.
Ale celuj tak, by już tam pozostał.
Najlepiej na długo.
Może na zawsze.
Albo do następnego rzutu kamieniem.
***
Obserwuję ludzi.
Patrzę, jak wegetują,
bezmyślnie powtarzając
te same czynności,
te same błędy
i schematy.
Pozbawieni woli
i chęci życia
wykonują bezmyślne ruchy
wyćwiczone od lat,
by na końcu
wystukać pin
i potwierdzić zielonym.
***
Ogień to ożywiona istota —
oddycha,
trawi
i wypluwa to,
czego już nie potrzebuje.
Potrafi wielbić,
a także niszczyć.
Daje płomień
w oczach,
w duszy
albo i w sercu.
Nie warto myśleć wtedy o ranach,
jakie może utworzyć.
Lepiej się sparzyć
niż czuć niedosyt tego żaru.
***
Mów
słowa, których nie zna żaden słownik,
w dzień i w noc —
jak słońce do gwiazd.
Mów
słowa, by przyniósł je wiatr,
tylko uważaj,
bo nie ma pewności, gdzie trafią.
Mów,
ofiaruj gromadnie,
niech słowa niosą masę słów,
bo trzeba je ważyć, a nie liczyć.
***
Czy można wrócić
do smaków,
które uznajemy za zapomniane?
Do ludzi,
którzy tak wiele znaczyli?
Do drżeń serca,
za które pracuje teraz maszyna?
Do słuchania ciszy,
gdy w głowie jazgot?
Do poezji,
w której nie pisało się o bzdetach,
tylko o wzniosłych rzeczach?
Przeszłość jest zamknięta
w kartach książek,
w pamięci,
nie ma do niej powrotu.
Hasztag wspomnienia.
Kropka.
***
W życiu bolą najbardziej
słowa,
których nigdy nie usłyszeliśmy,
pomimo że długo na nie czekaliśmy.
Znajomości,
w których pokładaliśmy nadzieję,
a okazały się puste.
Dotyk,
szczególnie ten
nigdy niedoświadczony.
Momenty,
gdy ktoś próbuje zaglądać
do sumienia
czy portfela, uważając,
że ma do tego prawo…
Ale nadzieja zawsze szepcze —
„Spróbuj raz jeszcze,
nie poddawaj się”.
***
Niektórzy widzą mnie tylko wtedy,
gdy błyszczę,
albo przeciwnie,
gdy pogrążam się w zupełnym mroku.
Nie zauważają podczas zwykłego
i szarego dnia.
Dlatego najbardziej cenię tych,
którzy są ze mną w każdej chwili.
Nie muszą mieć pretekstu, by być.
Po prostu są.
Oby moje oczy zawsze otwarte były
tylko na takich ludzi.
***
Nie chcę wiedzieć,
jaki dziś jest dzień,
i nie dbam o to.
Wszystkie informacje
rozmywają się
we mgle,
wśród obłoków
i cieni.
Ale wiem, czego chcę.
Tylko słów,
paru zdań.
Najlepiej takich,
co uderzą w moją duszę,
rozpalą
i rozkruszą wewnętrzny lód.
Chciałabym poczuć dziki zwrot,
by czuć jeszcze więcej,
by więcej zrozumieć.
***
Piszę do ciebie kodami
i półsłówkami,
dodając szczyptę emocji.
Wiem,
że zrozumiesz
język, którego teraz używam.
Bo mówisz podobnie,
myślisz podobnie,
więc nie potrzeba
map
czy drogowskazów.
Wystarczy tylko
wypatrywać cienia.
Lub poczekać na kolejny
kod
lub gest.
***
Jestem bałaganem
niedającym się wyrzucić z głowy.
Jak wchodzę,
to nie chcę jej już opuścić.
Tylko od ciebie zależy,
czy zrobisz miejsce,
czy wolisz swoją sterylną czystość
i porządek bez szaleństwa,
który wnoszę ze sobą.
Bez powietrza,
którym się dzielę,
bez zapachu,
jaki zostawiam.
***
Pachniesz poezją
dodawaną szczyptą
w odpowiednich proporcjach
do każdego posiłku.
Czuję od ciebie światło
i słońce
rozpuszczające myśli,
roztapiające zmysły.
Coś jak gorzkie migdały,
których podmuch
unosi się w pokoju,
albo jak kokos,
od którego zapachu
uzależniłam się.
Jesteś jak słodkie słowa,
takie,
których nigdy dosyć.
Jakiś inny zapach czuję?
Może strach w powietrzu…
Czy strach pachnie?
***
Dotknij mnie dziś
słowem.
Mów tak,
by nic nie uleciało z wiatrem.
Niech one zostaną ze mną
jak pieczęć na emocjach,
jak czułe pogładzenie po włosach.
Mów tak,
bym poczuła dreszcze.
Roznieć słowny ogień,
bo podniebny mróz daje tylko zimno.
Dotykaj pojedynczymi słowami,
całymi zdaniami…
Czymkolwiek.
***
Zbyt często wypatruję czegoś,
szukam,
czasem błądzę.
Chodząc, mijam
obcych ludzi,
bananową młodzież,
jesieniary.
Jedyne, co widzę,
to moje odbicie
w kałużach,
witrynach
i okularach innych.
Ale to nie jest widok,
którego oczekuję,
na który czekam.
Czy dostanę rycerza
do przecięcia swojego
węzła gordyjskiego?
Poproszę.
Tak, płacę kartą.
Bez pakowania.
Na miejscu.
Na teraz.
***
Nie wiem już,
jak to jest mieć serce.
Od tak dawna go nie mam.
Już nie pamiętam,
co to drżenie,
porywy
czy zwykłe jego bicie.
Zapomniany to dźwięk.
Jeśli chcesz do mnie dotrzeć,
to zostaw w przedsionku duszy
karteczkę z wierszem.
Połóż,
przeczytam,
nie pytaj o odpowiedź.
***
Najbardziej cenni ludzie
zawsze pojawiają się znienacka.
Cudowne kwiaty
w ogrodzie naszych
zaniedbanych emocji.
Zjawiają się,
by już rozgościć się
na dobre,
by zostać na długo.
Gdy są,
myślę tylko sensualnie.
Sercem myślę.
Nie rozumem.
***
Deszcz oczyszcza
wszystko.
Zmywa każdy brud,
maski
i nadmiar emocji.
Zdejmuje też bielmo z oczu.
Do tej pory byłam ślepa,
nie widziałam,
że to, co nieśmiało biło we mnie,
to właśnie serce.
Myślałam,
że już dawno jest kamieniem.
Deszcz ujawnił prawdę.
***
Długopis i kartka to zbyt mało,
żeby napisać wiersz.
Potrzebna jest
także poduszka,
bo pisząc,
lubię się tulić
i pogryzać jej rogi
dla ostudzenia emocji.
Tylko ona wie,
jak otoczyć
miękkością
i magnetyzmem.
Zachowuje w sobie
niecenzuralne treści.
Tam mogę
ukryć twarz,
gdy tego potrzebuję.
Zawsze milczy,
chociaż wie,
że liczę na jej zdanie.
Dziś chyba przeliczę się.
Mam tego świadomość.
***
Jeszcze gra w toku,
jeszcze płomień się tli,
jeszcze chwila niestracona,
jeszcze będą pokłony,
jeszcze marzenia spełnią się,
jeszcze klucz w drzwiach,
jeszcze raz uda się,
jeszcze poudaję idiotkę,
jeszcze chwilę albo dwie.
Jeszcze… A może już nie?
***
Spójrz na mnie z miłością
wypływającą z dna
duszy.
Pisz brajlem
nie tylko po fizyczności,
dotknij też blizn serca.
Wsłuchaj się w słowa,
zapamiętaj to, co ważne:
kolor oczu,
dotyk słowa,
smak ust.
***
Sto przegapionych,
niewykorzystanych okazji
i tysiące pytań.
Kto ma rację?
Któż się myli?
Komu się kłaniać?
Czym pokleić potłuczony środek?
Snami,
ludźmi,
miododajnymi słowami?
Czas ucieka,
jak zatrzymać zegar?
I ten ohydny dźwięk…
Tik-tak.
Tik-tak.
***
Bądź w mojej głowie,
zagość w niej na dłużej,
nie uciekaj
po krótkiej chwili.
Uwiję ci gniazdko,
czuj się jak u siebie.
Nakarmię słowem,
byś czuł się doceniany.
Otulę puchem z mych skrzydeł,
byś się ogrzał.
Byś zawsze chciał tam wracać.
***
Co ich łączy?
Niewiele.
Podobne spostrzeganie świata,
zamiłowanie do słów,
motyli
i piękna,
tęsknota za uwagą
i gadulstwo.
Co dzieli?
Wszystko inne.
Czy są w stanie zmienić życie?
Nie sądzę.
Zmienią co najwyżej
krótkie chwile
w ciągu dnia.
Ale to też bardzo,
bardzo dużo.
To tak,
jakby zmienili cały swój świat.
***
Człowiek powinien bać się
słyszanych słów
i zbytniego przyzwyczajenia