Wstęp
Czasem wystarczy oddech.
Czasem wystarczy jeden promień światła,
by przypomnieć sobie, kim jestem.
Jestem tą, która potrafi trwać, nawet jeśli
nikt nie patrzy.
Jestem tą, która kocha, nawet jeśli serce drży.
Jestem tą, która wytrzyma wiatr
i rozkwitnie w słońcu —
bo noszę w sobie własne źródło siły.
Ten tekst jest o mnie, o Tobie, o każdej z nas,
która choć raz zwątpiła, a mimo to wstała.
Jestem — to wiersze o codzienności, o życiu,
w którym mieszczą się łzy i uśmiech.
Piszę, co czuję, zamieniam to w wersy,
bo dusza mówi — ja tylko notuję.
Życie…
ktoś nam je reżyseruje,
nie znamy jutra,
czasem gra się zmienia,
choć scenariusz wydawał się znany.
Pogoda może się zmienić w sekundę —
słońce zgaśnie, a deszcz zapłacze.
Ale w tej zmianie, w każdej chwili —
jestem, i to mi wystarcza.
~Sorelia Mare ~
O mnie
Jestem kobietą z bagażem życiowych doświadczeń.
To właśnie życie — razem z moimi wyborami —
nauczyło mnie, jak żyć naprawdę.
Każdy krok, nawet ten trudny, zaprowadził mnie
do miejsca, w którym jestem dziś.
Jestem żoną i mamą.
Moja codzienność splata się z miłością i
odpowiedzialnością, ale także z odwagą,
by stawać do zmian.
Wierzę, że wszystko dzieje się po coś.
Moim mottem od zawsze było: „Nie ma tego
złego, co by na dobre nie wyszło.”
Być może właśnie teraz nadszedł czas, by otworzyć
nowy rozdział.
~Sorelia Mare ~
Jestem
Jestem wiatrem i słowem,
dla siebie otwieram każdy dzień.
Czy słońce, czy deszcz —
strony są liczone.
Jedna kartka
to jeden dzień,
zapisany myślą,
oddechem, gestem.
A nocą
książka zostaje zamknięta —
milczy, by śnić nowe wersy.
Miłość jest piękna
Nie każdy to czuje —
więc czym jest wtedy,
gdy jedno z nich milczy,
a drugie wciąż mówi?
Gdy jedno patrzy w oczy,
a drugie — przez nie?
Czy to wciąż miłość,
czy już tylko cień?
Oczy zamykam
Oczy zamykam i widzę
marzenie — marzenie z serca.
Każde marzenie mogę spełnić,
jeśli tylko sobie pozwolę.
Cele i marzenia są ważne w życiu —
szczęściem nazwiemy je wtedy.
Szczęśliwa kobieta spełnia marzenia
i osiąga cele w swoim wymiarze.
Listki duszy
One poruszają się delikatnie na wietrze
Jak wrażliwość wciska się w słowa
Ledwie muśnięcie — a drży cały świat
Cisza się splata z niesłyszalnym wołaniem
Nie trzeba krzyczeć, by być usłyszaną
Wystarczy szept — i obecność prawdziwa
One — listki duszy, czułe spojrzenia
Niosą znaczenia, których nie widać
A jednak są — jak ślad na tafli wody,
jak cień dłoni, co tuli bez dotyku.
Rozmawiam z wiatrem
Rozmawiam z wiatrem,
który niesie wspomnienia
z innych światów.
Za chmurami nie ma nic,
tylko cisza rozpięta
na granicy oddechu.
Nie znasz nikogo,
a jednak stoisz
wśród śmiechu i rozmów,
które brzmią jak echo
z nieznanych miejsc.
Widzisz twarze —
ich blask, ich gesty —
lecz nikogo nie znasz,
bo twoje serce
wciąż jest tam,
gdzie zostawiło dom.
Smak
Wiatr niesie go dalej, w świat.
Norweska parówka
chce wskoczyć na ruszt
z norweską bułką, jak we śnie.
Znam ten smak, ale nic nie czuję.
Czy to apetyt, czy głód
zdecyduje, by ją zjeść?
Nie musisz być zauważona,
aby być wartościowa.
Nie potrzebujesz
jego spojrzenia, by rozkwitać.
Twoja siła nie potrzebuje świadków —
ona jest Twoja i tylko Twoja.
W słońcu i na wietrze,
Twoje serce wciąż wybiera miłość —
do siebie samej.
Otulenie
Myślę dziś o nim z uśmiechem,
lekkim jak powiew wiatru.
Chciałabym otrzymać wsparcie,
przytulić myśli do ciepłych słów —
bo kiedy tracisz pewność,
przydałby się ktoś,
kto przemówi głosem miłości.
On wciąż tkwi w swojej niewiedzy,
nie patrzy w moją stronę,
lecz ja jestem silna.
Ja jestem siłą,
przetrwam na wietrze,
rozkwitnę w słońcu,
i wytrwam — gdy nikt nie patrzy.
Dzień jest pełen kurzu złości
Kurz osiada wszędzie —
na włosach, głowie, rękach, ciele.
Muszę go spłukać wodą.
Prysznic działa jak ukojenie —
woda obmywa nerwy i ból,
krople spływają po mnie
jak brud spływający z nóg.
Dziś jest trudno,
lecz krople wody płyną,
zmywając ciężar,
choć pozostają smugi —
smugi cierpienia i niezrozumienia.
Woda leje się dalej.
Zmywam, płuczę.
Jest już lżej.
Słońce przebija się w myślach,
rozjaśnia umysł
i przynosi uśmiech,
wraz ze spokojem.
Jestem wolna
Dziś jestem wolna —
wolna od tych,
którzy ucinali moje skrzydła.
Ten, który dał mi pracę,
był wsparciem
w moich kłopotach —
teraz patrzy na mnie
jakbym była przezroczysta,
jakbym się ulotniła.
Ale gdy potrzebuje mnie nagle,
przywołuje mnie słowem —
jak cień, co ma powrócić.
A ja nadal jestem przezroczysta,
ciągle niewidzialna.
Nie patrz w moją stronę —
przecież mnie nie widzisz.
Uwolniona
Uwolniona od lęku,
od spojrzeń, które ranią,
od słów, co wycinają skrzydła.
Wolna w sobie,
wolna od ludzi,
którzy nie rozumieją —
że bycie inną
to także bycie sobą.
Dziś piszę do Ciebie, Kobieto
Dziś słowo jest ważnym promieniem —
bo Twoje życie jest piedestałem,
a reszta ułoży się sama.
Bądź silna i piękna,
jesteś wyjątkowa —
i nie pozwól nigdy,
by myśli Ci to odebrały.
Twój umysł jest wielki —
marz i buduj świat taki,
jakim pragniesz, by był.
Jestem w sobie wolnością
Słowa i myśli unoszą się w przestrzeń,
wirując w świecie pewności,
gdy wiatr porywa je w wir rozmyślań —
one są cichym istnieniem.
Światło w moim świecie,
a w mojej głowie wirują miejsca,