Ja zadedykuję ten tomik Mamie, Bratu i Synom.
I Przyjaciołom. Gdziekolwiek by nie byli. A Ty, Ago?
MP
A ja chciałabym zadedykować go Rodzicom, którzy od lat dzielnie znoszą moje dziwactwa, paru Bliskim i jeszcze Komuś — z przekornym stwierdzeniem, że światełko w tunelu nie zawsze musi oznaczać nadjeżdżający pociąg, a może być szansą na wyjście z mroku.
AJ
DOŚĆ ŁAGODNOŚCI
Czasem się jakiś chochlik wkradnie
w myśli, jak nieproszony gość
i wrzeszczy: graj głośno i nieładnie
Dość łagodności, dość!
Bezczelnie drze się wprost do ucha
zrzucając na mnie swoją złość
i od niechcenia się zasłuchasz…
Dość łagodności, dość!
Niczym sam czort wystrzela z bata
w uśmiechu szczerzy czarne kły
skandując: Piekło! Ave Satan!
Swe dusze dajcie mi…
Nie trzeba drugi raz powtarzać
i chyba każdy z nas tak ma
Istotą człek o wielu twarzach
co z diabłem w berka gra
Niech więc popłyną dźwięki mocne
z mrocznych czeluści naszych dusz
Niech tego dotkną, co istotne
Dość łagodności już
A diabeł patrzy po szelmowsku
jak pies gdy mu rzucisz kość…
Poezja z wami będzie boska!
Dość łagodności, dość! AJ
INTROSPEKCJA
odczuwam brutalną
powłoki mej doczesność:
konsumować krzyczy
oddychać i kochać
krzywe zmiennych potrzeb
instynkty przekazów
ubrane w szaty anielskich obrazów
tak dalekie od gołej prawdy
ale może jednak
nie bywać — lecz być
ważnie odważnie ilość kontra jakość
być jakoś więcej nad ulotną małość
nad serca zalęknione
co chcą pokrzepienia
tak dalekie od nagiej prawdy
ale myśl błądzi jeszcze
i teraz ku tobie
przez te słowa sczytane jak życie
płynie
niełagodnie MP
INTYMNIE
Napisz mi proszę taki wiersz
Co będzie w piersiach dech zapierał
Narysuj słońce w nim i deszcz
I wiarę w to co tu i teraz
W melodię ubierz potok słów
Płynący wartko aż do puenty
Takimi słowy do mnie mów
Które zbudziwszy sentymenty
Zostawią w sercu wielki żar
Co żywym ogniem mógłby płonąć
I w głębi jeszcze żywych ciał
Rozniecą iskrę zagubioną
Namaluj niebo pełne gwiazd
Rozmigotanych w nocnej toni
W księżycu odbij oczu blask
I ciepło posplatanych dłoni
Takiego wiersza trzeba mi
Co w kilku wersach powie wszystko
I choćby o nim tylko śnić
Sennie wymarzę z tobą bliskość AJ
TY PISZESZ WIERSZ
Ty piszesz wiersz- a ja Ci mówię:
kwiatowy zegar tutaj stworzę
zasadzę bratki róże lilie
niech słońca dotknie ich
proporzec
po tropie płatków lekkim pomknę
które gubiłaś uciekając
w południa ogniu krok za krokiem
ślad Twoich śladów
powtarzając
a kiedy wreszcie cię dogonię
wzrok Twój obejmie mnie zdziwiony
jaką ty ścieżką tu przyszedłeś
no i kim jesteś
— nieznajomy?
zanim coś powiem tylko uśmiech
rzucę Ci lekki nad kuchenką
powiadasz, że są piękne żony…
a ja wciąż pytam:
czym jest piękno?
wiesz myślę z dekad doświadczenia
że piękno kryje się w bliskości
co znajdzie się w tym tutaj garnku
sól, pieprz, papryka
…ciut miłości MP
WIECZORY
Wystukiwane rytmem wskazówek
godziny płyną samotne
Ktoś wziął do ręki miękki ołówek
czerń narysował za oknem
Chwile ciasteczkiem w kawie moczone
nieznośnie tak się wloką
I w kalendarzu daty skreślone
lecz nie wiadomo już po co
Wieczory długie malują cieniem
wyobcowanie codzienne
Dokąd ta droga prowadzi nie wiem
ale to jedno co pewne
Gdy wziąć za pewnik szarą samotność
to pozostaje mi przysiąc
że przemnożona przez losu zwrotność
odcieni chyba ma z tysiąc AJ
PODUSZKI
zagłębiam się w poczucie straty
przynosi je wieczór cynicznie łagodny
co kończy dzień w niespójnym błękicie
znów życie
po prostu życie
realia raz jeszcze przerosły plany
wznioślejsze znów niż oczekiwania
a one przecież mniejsze? czy większe?
od puli marzeń
idzie nazajutrz
zmawiamy się oto na ten poranek
kłamiąc że jeszcze nadal się wierzy
że uda się wszystko i garnek obtłuczony
urodzi nam obiad
nasyceń talerzy
a na balkonie naprzeciw — tam ona
i tam on znów trzepią poduszki — nie trzeba
niczego im więcej mają puch miękki
w poduszkach marki no name
i siebie MP
DO PIECA
Słońce dziś zaszło za szybko.
Zbyt wcześnie nastała ciemność.
Plamą rozlewa się przykrą
czerń we mnie,
za mną,
przede mną.
Wieczór to od wszystkich inny.
Dreszcze przechodzą po plecach.
I nie ma co szukać winnych.
Trzeba
dołożyć
do pieca.
AJ