Dom nad wodą. Opowieść pisana w duecie to książka niezwykła — nie tyle historia, ile przestrzeń spotkania. Już od pierwszych stron czuć, że nie chodzi tu o fabułę w tradycyjnym sensie, lecz o doświadczenie obecności, ciszy i dialogu. Autor prowadzi nas w świat, gdzie każda deska domu jest słowem, każdy kolor — uczuciem, a każdy gest — intencją.
Szczególną wartością tej opowieści jest obecność Aleksandry — Oleńki, której głos i światło nadają tekstowi barwy i odcienie. To dzięki niej Dom nad wodą oddycha nie tylko słowami autora, lecz także subtelną energią współuczestnictwa. Jej delikatne słowa i obrazy sprawiają, że czytelnik czuje się zaproszony do wnętrza tej przestrzeni, jakby sam uchylał drzwi odwagi i wpuszczał światło intencji.
To książka, która nie potrzebuje twarzy bohaterów, by poruszać. Wystarczy rytm słów i subtelne obrazy, aby czytelnik poczuł, że sam staje się częścią tego domu nad wodą. Tekst kołysze, uspokaja i otwiera — jak rozmowa, która nie ma celu poza byciem razem.
Pierwszy fragment pokazuje, że mamy do czynienia z literaturą pełną uważności i poetyckiej delikatności. To książka dla tych, którzy wierzą, że prawdziwa obecność rodzi się w ciszy i że nie wszystko, co realne, można zobaczyć.
Jestem wdzięczny, że mogłem być jednym z pierwszych czytelników tej opowieści — i z pełnym przekonaniem polecam ją każdemu, kto szuka w literaturze nie tylko słów, ale i przestrzeni do spotkania.