E-book
14.7
drukowana A5
26.68
Do Ani…, do Ciebie…, do Was…

Bezpłatny fragment - Do Ani…, do Ciebie…, do Was…


Objętość:
49 str.
ISBN:
978-83-8189-314-5
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 26.68

Otwieram przed Tobą serce swe,

aby móc wsłuchać się…

Otwieram przed Tobą duszę swą,

aby móc ogrzać cię…

Nigdy bym nie przypuszczał, że kiedykolwiek usiądę przy biurku i sklecę jakiś rym. To był jakiś czar, który omamił mnie i moją pokręconą duszę. Początek był dość prozaiczny. Niesione jesiennym wiatrem kurz i liście owiały mnie zimnem i natchnieniem. Gdzieś w radiu usłyszałem piosenkę „Long Nights”, Eddiego Veddera. Przystanąłem na chwilę…, mój świat zawirował wolniej.

Piosenka była fragmentem ścieżki dźwiękowej do filmu „Into the Wild” w reżyserii Seana Penna. Obejrzałem film…, zatrzymałem się ponownie i… zacząłem się zastanawiać nad swoim losem.

Trzeba umieć żyć, aby dostrzegać ważne rzeczy…


Przemijanie

Podążam krętą drogą,

Kurz przysłania jasny cel.

Strudzony, pochylam się nad wodą,

Widzę wspomnienia, które wypełniają kartek biel.


Jak długo jeszcze będę szedł?

Każdy zakręt skrywa życia kres.

Modlę się, aby Bóg coś do mnie rzekł,

Ujawnił mądrą prawdę wszystkich tez.


Z prochu powstałem i w proch się obrócę.

Czy będzie mi dane poznać lepszy świat?

Może jako piękny ptak powrócę

lub po prostu pamięć o mnie uleci jak wiatr.


25 października 2012r.


Kobieta to… nieodgadniona tajemnica, zagadka z wieloma rozwiązaniami, niekończący się labirynty myśli. Nie wiedzieć jak i skąd, doskonale zna skrót do krainy wypełnionej zapachem siarki i smoły. Idąc razem przez życie, związany uściskiem dłoni, nigdy nie wiadomo jaką drogę wybierze. Mrok, czy światło?

Przyglądam się co rano żonie jak czesze włosy. Przypomina to odwieczną, niekończąca się walkę. Co czuje? O czym myśli?

To są tylko moje domysły.


Włosy…

Włosy moje… Miłość ma…

Barwy głębokiego morskiego dna

Rano, niczym wulkan Etna,

w górę każdy włosek strzela jak rozgrzany pył.

Do południa, grzeczne jak płacząca wierzba,

gładko opadają w dół.

A wieczorem, znowu jakby w berka grały

I jak dzieci przed kąpielą uciekały.


Włosy moje… Radość ma…

Niczym jedwab wiatr w powietrzu gna

Do zabawy szczotkę, grzebień zapraszają

Każdy kosmyk szybko układają

Piękne, lśniące włosy, podkreślają

Mą kobiecość i charakter pod niebiosa wywyższają.


Jesienna słota, krótkie, deszczowe dni… Patrzę przez zamknięte okno na świat i widzę tylko spływające po szybie krople łez. Wszyscy jesteśmy grzesznikami a dzięki swoim codziennym uczynkom oddalamy się od siebie coraz bardziej. Nasze wspólne rozmowy i kontakty to pysznie wyglądające smufi, które mają smak kłamstwa i obłudy. Połykając wielkimi haustami nasze złośliwości, oblizujemy na koniec wargi chcąc do końca czuć smak słodkiej przykrości jaką robimy innym. Czy na pewno o to w naszym życiu chodzi…? Czy lecące z nieba krople nie są przypadkiem wielkim płaczem Niebios…

Portret życia.

Czy to deszcz, czy łzy,

Smutek niebios to ludzki czyn.

Biały Anioł o Twój los drży,

Porzuć kłamstwa, czystą rzeką płyń.


Płótno i sztaluga, farby, pędzle dwa,

Obraz duszy — kolor dobra i zła.

Niech pamięć o Tobie przetrwa,

Niech życia nie otacza wieczna mgła.


Swoją dobroć małą łyżką zmierz,

Wybór masz — biały puch lub sadzy pył.

Nie poddawaj się i zawsze wierz,

Miłość innych warta jest, byś dobry był.

20 listopada 2012r.

Rozłąka często towarzyszy w życiu ludzi. Może być długa, krótka, bliska lub daleka…, każda pozostawia jakąś rysę. Miłością, dobrym słowem, uczynkiem, można zabliźnić ślad, jaki powstaje w naszych umysłach. Trzeba zawsze kochać i myśleć, aby uzupełniać wyłom w murze. Szukając nowych, niepopękanych jeszcze cegieł, przygotowując mocną zaprawę tworzymy w ten sposób mocniejszą więź, która przeciwstawi się degradacji.

Zachowanie takie pozwala przetrwać najtrudniejsze samotne chwile.

Jeden z wielu listów do domu. Rozłąka i tęsknota za ukochaną…

Ty i ja

Daleko od siebie,

ciągle w oddali…

Ty i ja żyliśmy sobie.


Czekając wciąż na siebie,

zawsze osobno…

Ty i ja wierzyliśmy sobie.


Często patrzyliśmy na siebie.

Ty patrzyłaś na mnie,

ja na Ciebie.


Kochając wciąż siebie,

wiele czasu…

Wspólnie Ty i ja,

pomimo, że osobno…

a jednak razem.

Sharana, Afganistan 2008r

Codziennie przyglądam się otaczającym mnie ludziom.

Codziennie słucham o czym rozmawiają.

Codziennie jeden i ten sam problem.

Codziennie te same dążenia…


Dążenia

Piekło dnia, szarość życia.

Królem świata — wielka chęć bycia.

Kolorowy pieniądz to Twój Bóg.

Niestrudzenie w pocie czoła ciągniesz pług.


Wyścig szczurów to scenariusz dnia,

By położyć głowę szukasz najbliższego pnia.

Przepychanki — zamaszysty łokci ruch.

Każdy pręży mięśnie, niczym dzielny zuch.


Pnąc się w górę, spychasz innych w dół,

Swoją duszę dawno już przedarłeś na pół.

Zamiast góry złota, szczęścia i miłości,

Twoje życie to labirynt zawiłości.


A na koniec… tylko zapach desek ciasnej skrzyni,

Za Twe krzywdy nikt już Cię nie wini.

Tona ziemi — ostatni ciężar Twój,

To oznaka, że zakończył się już bój.


Teraz musisz tylko prosić,

Długą listę pytań znosić.

„Coś dobrego żeś uczynił,

Byś Aniołem pięknym był?”

luty 2013r


Niektórzy ludzie są tak bardzo biedni, wszystko co mają… to tylko pieniądze”

Majątek zbłąkanych dusz

Pieniądz to jest Bóg,

w niego wszyscy wierzą.

Przyjaźń między sobą,

wielkością kiesy mierzą. 


Czy to banknot, czy moneta,

trzeba w ciemno brać!

Bliźnich nie szanując,

egzaminu z miłosierdzia nie sposób zdać.


W głowach siedzi „złota” myśl,

„jak zarobić i co sprzedać”.

Swoje „święte” dusze,

gotów diabłu dać.


Mija gromadzenia czas,

żegnać się nadchodzi pora.

Przejść, prześlizgnąć się,

Ucho igielne — nie do przejścia zmora.


Skrzynie pełne złota,

szary nalot łapią.

Zabłąkane w próżni dusze,

nowe problemy teraz trapią.


Czym przekupić, jak przekonać,

ławę wszystkich świętych?

W Boga jedynego wierzących,

na bogactwo obojętnych.

10 maja 2013r.

Krótka przerwa w poligonowym szkoleniu. To czas dla siebie… Tradycyjnie zakładam wówczas biegowe buty i gnam gdzieś przed siebie. Mimo powoli narastającego fizycznego zmęczenia… odpoczywam. Mój umysł wypuszczony na wolność od zgiełku problemu spraw codziennych, niczym zbiegły więzień, biegnie przed siebie. Kolejny trening biegowy w moim planie zimowy. Patrząc pod nogi nie zapominam, aby rozejrzeć się wokół siebie. Przysypane gdzieniegdzie białym puchem leśne dukty każą mi gnać przed siebie. Rozradowany czuję setki przelatujących myśli, pomysłów, wspomnień i te odwiedzające mnie, wyjątkowe chwile…


14 minut chwili

Biegnę skąpany w promieniach słońca,

szczęśliwy jak pies witający swojego pana,

jakby wolność była mi dana.

Rozlane kałuże ciepłego światła,

tysiącami śnieżnych diamentów się mieni,

zawiłą linią kładących się cieni.

Głos otaczającej mnie ciszy,

trwającą chwilą każe mi się radować,

w mojej wyobraźni perfekcyjny świat malować.

Niczym nie skrępowana przestrzeń,

daleko niesie mnie przed siebie,

w spełnieniu, w miłości i w potrzebie.

Poligon Wędrzyn. 3 luty 2013r.


Miłość dwojga ludzi i słodko-gorzki smak macierzyństwa. Wspomnienia wspólnej beztroski często zostają rozbite, niczym kruche szkło, koniecznością wychowania przyszłych pokoleń. Warto wówczas wspierać się i trwać, aby zachować na zawsze romantyczne chwile po które będzie można ponownie kiedyś sięgnąć.

W sercu Maja

Wielka miłość, serca dwa,

Ich wiara w siebie wiecznie trwa.

Wszelkie sztormy i zawieje,

Zakochana para w głos się śmieje.


Ramie w ramię, splecione dłonie,

Wzajemne uczucie żywym ogniem płonie.

Barwne motyle w brzuchu,

Wszelkie ciężary mają wagę puchu!


Kropla życia, wielki cud stworzy.

Miesiąc, dwa… już gaworzy.

Słodycz szczęścia ma smak boski,

Mały człowiek, wielkie troski.


Nieprzespane noce,

Modły o kolejne moce.

Płacz i krzyk, stres i nerwy.

Mimo chęci, brak już werwy.


Sprawdzian z życia — podpowiedzi brak.

Macierzyństwa kwaśny smak.

Kołaczące wspomnienia o wolności,

Przywołują lata beztroskiej radości.


Mimo wiatru, mimo burzy

Jeden znak im dobrze wróży.

Razem, serca dwa!

Wzajemna miłość niezłomnie trwa.

Poligon Wędrzyn. 6 luty 2013r.

Pobyt na Misji w Afganistanie…


Pamiętam, jak spoglądałem wówczas na rozgwieżdżone nocne niebo. Mimo pracujących bez ustanku jazgotliwych agregatów prądotwórczych, mój wewnętrzny świat wypełnił się ciszą i spokojem. Gwiazdy lśniły, niczym diamenty, tkwiące na atramentowym czarnym suknie. Zrozumiałem, że nie byłem sam…. Czując Twoja troskę i obawę trwałaś wówczas przymnie. Moje uczucie, moje szczęście, moja miłość. Poczułem, to co mam w sercu. Posłuchajcie…


Do Ani.

Moja księżycowa damo, co w ciemną świecisz noc,

Ty wskazując mi drogę, ujawniasz swą nieziemską moc.

Malujesz znaki na gwieździstym niebie.

Zagubiony, spoglądam w górę, kiedy jestem w potrzebie.


Twe oczy, koloru głębokiego morskiego dna,

Tkwią w mym sercu, jak w klatce kanarki dwa.


Słodkie usta, ciepłe słowa, gdziekolwiek jestem wiatr przynosi je.

Każdy skrawek mojej duszy Ciebie czuje, o Tobie wie.


Dotyk Twój, aksamitny puch, koi rany straconych chwil.

Źródło wielkiego szczęścia, pochylę się, do końca swego życia będę pił.


Twa dobroć otula mnie jak ciepły koc, utkany ze skrawków wspomnień.

Dajesz mi nadzieję jak o poranku pierwszy słońca promień.


Jesteś jedyna, co tak wielkie serce ma,

Każde jego bicie, melodię mojego życia gra.


Idąc, zabrałaś mnie ze sobą, podając mi swą dłoń.

Świat się zatrzymał, poddałem się, złożyłem broń.


Dzisiaj jedno wiem…

Aniu jestem szczęśliwy i kocham Cię.


Kolejna w moim życiu rozłąka. Nawracająca niczym bumerang tęsknota kupuje zawsze ten sam bilet co ja i wsiada do tego samego pociągu. Jest wszędzie tam, gdzie nie ma Ciebie. Mój smutny towarzysz podróży. Przede mną ponownie samotne dni i noce.

Co począć? Pozostało tylko czekać…


Rozłąka

Tęsknota z każdym dniem rośnie niczym dziecię małe,

Tylko wiara i nadzieja pozostają stałe.

Znowu kilometry drogi dzielą nas od siebie,

Nawet anioły markotne siedzą w niebie.


Wypłowiałe zdjęcie przypomina wspólne chwile,

Ścieżki mego życia plączą się zawile.

Pogoń za pieniądzem z domu mnie wygania,

Diabeł na mym karku ciągle mnie pogania.


Wypełniony smutkiem i rozpaczą drzwi zamykam,

Z Twego życia znów umykam.

Kamień w duszy ciężki noszę,

Patrząc w niebo o jak najmniejszy ból proszę.


Ile jeszcze ziaren piasku się przesypie

I samotność w sercach naszych całkiem zasypie.

Wspomnień czar — nektar życia!

To jedyny, konkretny sens bycia.


Niekończącą ilość słów dzierżę w dłoni,

Moje oczy tysiące łez uroni.

Gdy Cię znowu ujrzę… nie powiem nic.

Wiem, że znów zapętli się przerwana nić.


Ghazni, Afganistan. 17 kwietnia 2013r.


Jesteśmy nauczeni odmawiać modlitwy i pacierze. Wyuczeni na pamięć często klepiemy je bez namysłu i żadnego zastanowienia. Nasze żarliwe obietnice bez pokrycia przeplatamy prośbami z nadzieją ich spełnienia. Czy tak to powinno wyglądać? Czy nasze zachowanie idzie w parze z tym co mówimy będąc na kolanach? Czy przez to nie oddalamy się co raz bardziej od siebie…?

„Jesteśmy dziećmi bożymi, dlatego pełni miłości i wiary ośmielamy się mówić” — modlitwa, która towarzyszy nam w dzisiejszym, współczesnym świecie.


Ojcze nasz

Ojcze nasz, który ukrywasz się daleko gdzieś

Niech sławne będzie imię Twoje

Pokaż choć znak, gdzie królestwo Twoje

To co czynisz, nie zawsze słuszne jest

Nie mów, że na ziemi jest jak w niebie

Pamiętaj, nie samym chlebem człowiek żyje

I bądź choć trochę dla nas łaskawy

Mimo, że my nie odpuszczamy naszym winowajcom

Wiesz, że pokusa zawsze słodka jest

Nie złość się i na koniec zaproś nas do siebie.


Kwiecień 2013r.


Jesteśmy głęboko wierzącymi katolikami. Nauczeni chrześcijaństwa, wydaje się nam, że zawsze dobrze postępujemy. Nasza wiara — niby jest jasna i zrozumiała, ale…, czy wszystko tak naprawdę pojmujemy? Jeżeli wierzysz to zrozumiesz…

Prawdy wiary

Wiara to dar święty.

Jedna droga;

Dobre rady;

Miłość i wybawienie;


Krzyż to konar drzewa ścięty.

Kara sroga;

Znak zdrady;

Grzech i zapomnienie;


Kościół to lud zaklęty.

Pasterza mowa;

Mirra i ślad kredy;

Modlitwa i zmartwienie;

Śmierć to chleb napoczęty.

Dla zła wroga;

Bogactwo dla duszy zamiast biedy;

Wieczne życie i zbawienie;


Kwiecień 2013r.


Każdy z nas wie czym jest krzyż, ale czy na pewno…?

Zastanów się przez chwilę…, dwie….

To pytanie jest do Ciebie — odpowiedź zachowaj dla siebie.


Pytanie

Czym jest krzyż dla Ciebie

Czy to tylko zbite drwa?

Osąd nad Niewinnym w Twojej głowie wiecznie trwa.

W swej rozterce jesteś jak samotna kra.


Czym jest krzyż dla Ciebie

Czy to tylko obrazek w Nowym Testamencie?

Nie wiesz co jest na końcu drogi, kiedy jesteś na zakręcie.

Jesteś kapitanem na tonącym powoli okręcie.


Czym jest krzyż dla Ciebie

Czy to na szyi złota zimny chłód?

Zachowaniem przypominasz świecki lud.

Gdy uwierzysz, zapukać będziesz mógł do niebieskich wrót.


Ghazni, Afganistan.10 maja 2013r.


Stojąc w cieniu samego siebie, nachodzi mnie często myśl co w danej chwili robisz, gdzie jesteś, z czym się zmagasz? Patrzę na zegarek i odpowiednio do pory staram się uporządkować w myślach Twój dzień.

Co Ty robisz, kiedy ja…? Często zadaje sobie to pytanie. Czasami się domyślam a czasami … po prostu zgaduję.


Co Ty a co ja

Ja wyjeżdżam w daleki wrogi świat,

Ty zostajesz w domu jak w donicy samotny kwiat.


Ja zielony mundur i karabin ciężki noszę,

Ty wesołe dziecię w rękach dzierżysz, które o przebaczenie proszę.


Ja pod drzewem dzisiaj próbuję złapać sen,

Ty w pustym łożu do zapachu mego tulisz się, jakby to był miękki len.


Ja na baczność prężę się jak napięta struna,

Ty na kolanach z dziećmi bawisz się i pilnujesz je jak Złotego runa.


Ja na warcie stoję czujnie

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.7
drukowana A5
za 26.68