E-book
16.17
drukowana A5
Kolorowa
49.57
Для Тетяни

Bezpłatny fragment - Для Тетяни


Objętość:
57 str.
ISBN:
978-83-8351-909-8
E-book
za 16.17
drukowana A5
Kolorowa
za 49.57

Apel

Wy oligarchy, tłuste koty

chciwi do szpiku kości

Powiedzcie nie dla despoty

a tak dla wolności


Wy kapitaliści parszywi

nie miłujcie tylko ropy

tej zdrady nie wybaczą wam żywi

ani umęczone dzieci Europy


Wy zazwyczaj kłamliwi politycy

prawdę nieście na sztandarach

bo jak nie to poznacie gniew ulicy

która nigdy nie zapomni o ofiarach


Wy hieny, przyjaciele kata

żadna kara was nie ominie

Bo dzisiaj serce całego świata

bije na walecznej Ukrainie


Wy obywatele każdej ziemi

obudźcie się nim zrobią to kaci

Przestańcie być głusi i niemi

widząc krew swoich braci


Wy nędzne marionetki krętaczy

złóżcie broń i padnijcie na kolana

bo dziś miłość — miłość znaczy

a Ukraina znaczy NIEPOKONANA!

Błękitne niebo!

Dziś błękitnego nieba jest za mało

deszczem rakiet iskrzą się chmury

znaczą niewinną krwią Ukrainę całą

mordercy co stalinowskie noszą mundury


Mordują wolność przez Boga zesłaną

przemocą chcą niewinność zniszczyć

lecz nie złamią wiary w miłość ubraną

która rodzi się wśród ruin i zgliszczy


Nie wyrwą z serc nadziei ostatecznej

choć może naiwnością dziecka woła

na ofiary spadnie tylko życie wieczne

a na barbarzyńców diabelska smoła


I w schronach, piwnicach i w metrze

hymn Ukrainy z ust dzieci słychać

oczyści on z rosyjskiego brudu powietrze

i znów wolnością Ukraina będzie oddychać!

Daj nam Boże!

Naszych ojców święte groby

ich pamięci centymetr każdy

Strzeż boże od wszelkiej choroby

zrodzonej w ogniu nieprawdy


Pastwiskom i łąkom zielonym

daj skrzydła dźwięcznej ciszy

a tym jeszcze nienarodzonym

jasną szatę życia wyszyj


Obdarz naród polski swą łaską

tak pokornie ciężką pracę znosi

spraw by nie ufał fałszywym oklaskom

i o godność nie musiał prosić


Oddziel judaszową rdzą przeżartą

wiarę od tej co chroni nasze dzieje

niech wolnością z obcych rąk wydartą

cała ziemia się rozpromienieje


Udziel nam swej mądrości tysiącletniej

bo mrok zbyt wielkie piętno odcisnął

Niech twoja błyskawica światłem przetnie

węzeł nienawiści co nam serca ścisnął


Wyzwól słowo z okowów niemoralności

niech tylko prawdę za sobą niesie

daj nam siłę by bronić świętości

i pamięci tych co pomordowani w lesie


Bo tłum znowu chce ukamienować miłość

i chłostę szykuje do ponownego użycia

nie pozwól by to się powtórzyło

i obudź w nas teraz cywilizację życia!

Gdybym miał serce

(Do Ewy…)

Gdybym miał serce to bym się zakochał w Tobie

namiętności ognisko na nowo rozpalił

opisywałbym szczęście w całej jego ozdobie

gdyby nie obojętność co chroni jak pancerz ze stali


Gdybym miał serce to niebios błękit

przemyciłbym w twoje anielskie ramiona

zmieniłbym w proch wszystkie twoje lęki

gdyby nie mojego żalu bezkresność niezmierzona


Gdybym miał serce to otworzyłbym duszę

twój słoneczny uśmiech do środka wpuścił

uczyniłbym Cię rodzicielką moich wzruszeń

gdybym nie utknął w tęsknoty czeluści


Gdybym miał serce nie miałbym wątpliwości

iżbyś została mych myśli wiosennym kobiercem

rzuciłbym do twoich stóp przysięgę wierności

ach najdroższa gdybym tylko miał serce …

Bezradność…

Widzę pełne zachłanności głowy

oddające cześć próżnym zachwytom

Bóg płacze jakby znał treść rozmowy

moją z tobą jeszcze nie odbytą


Widzę ich dusze posępne i krucze

serca ponure z plastiku i trocin

tylko nienawiści się od nich nauczę

bo diabłu wyprzedali resztki dobroci


Widzę ich dłonie pracą niestrudzone

nie potrafią odmówić sobie zaszczytów

ich oczy szalonym gniewem rozpalone

ostudzić może tylko deszcz z błękitu


Widzę ich długie i zbrojne pazury

wymierzone w gardło niewinnej ofiary

na każdego człowieka patrzą z góry

podłością odmierzają czas ich zegary


Widzę jak bogactwu są posłuszni

jak całe niebo z gwiazd wyprzedali

toczy ich pogarda ludzie bezduszni

jakby z czartem w jednym szeregu stali


Widzę siebie pośród tej nędznej zgrai

widzę jak powoli życie marnuje sobie

jak bez skrupułów serce mi wyrwali

i bezczelnie kładą kwiaty na moim grobie …

У надії

(до Тетяни…)

Ти — світло, коли я заблукаю в темряві

компас, коли я пливу до бурхливого моря

ти спокійний, коли горить війна

в тобі, дорогий мій, я поховую нещасне серце


Ви твердість усіх моїх думок

в ніч зірок ваші вихованці взяли халат

ти повна вітальня, коли всі виходять

в тобі мій найдорожчий залишок спочине душу


Ти мовчиш, коли навколо тебе вибухає грім

хаос закінчився, коли рот цвіте садами

ти — надія, коли моє серце розірване вогнем туги

у Тебе найдорожчий замерзне мій погляд молодим


Ви квітка, коли навколо гарячих пісків пустелі

з космосом ви прикрасили свої благословенні руки

ти чітке слово, що Бог створив плоть

без тебе, найдорожчий у муках, я помру!

Kantyczka o zmartwychwstaniu

Niebo do nas się przybliża

i wiara wyszła z ukrycia

a kiedy krew tryśnie z krzyża

poprowadzi cywilizację życia


I znów na ziemię zstąpi Bóg

powierzy człowiekowi swe nauki

uszlachetni się każdy próg

odlecą w dal czarne kruki


Rozbiegnie się światło po polach

aż się zatrzęsą piekielne sztolnie

człowiek dźwignie się z kolan

niebiosom oddając się dobrowolnie


I nastanie cud bo przez śmierć

nowe życie się narodzi

na chwilę ciemności przyjdzie kres

a człowiek miłością obrodzi


I urośnie w siłę serce człowiecze

ucieleśni się słowo Boże

pordzewieją zakrwawione miecze

a w ziemię prawdy wrośnie korzeń


I jego czci imienia będzie więcej

w uczynkach niż w słowach ludzi

a swoje ciężko spracowane ręce

żaden z nich krwią już nie wybrudzi


Lecz kiedy znów Jego święte imię

ktoś chytrze splami bluźnierstwem

zniknie wiara w judaszowym dymie

ugnie się pod fałszywym oszczerstwem


I rozpłynie się cud zmartwychwstania

utopi się w diabelskiej pleśni

człowiek wróci do wiecznego narzekania

a Bóg będzie żył tylko w pieśni

Kogoś…

Pragnę kogoś kto by mnie spokojem obdarował

iżbym nie musiał się po świecie włóczyć

Kogoś kto by mi swoje promienne serce podarował

tak że mógłbym się tylko miłości uczyć


Pragnę kogoś co by niejedną w sercu burzę

złagodził słowem, gestem myśli uspokoił

Kogoś kto by mnie nasłonecznił gdy się zachmurzę

i sprawi że lęk nigdy nie postawi na swoim


Pragnę kogoś kto ust swych jasną czerwień

w każdą niepogodę odda mi pod opiekę

Kogoś kto mój cały ból na strzępy rozerwie

i swą łagodnością wpłynie pod powiekę


I niech to moje wołanie w niebiosa pofrunie

a ty Boże nadaj temu anielskości

Bo ja pragnę kogoś kto na serca mego strunie

zagra na wieczność melodię miłości!

25.02.2023

Miłość II

Miłość rodzi się w ciszy

nie potrzebuje blasku ekranów

miłość potrafi spokój wyszyć

gdy wokół wzburzone fale oceanu


Miłość to nie pozłacane ołtarze

ani diamentowe cztery koła

miłość nie pluje ani nie karze

jest ulgą dla rozgrzanego czoła


Miłość w Słońcu się nie kryje

sama jest nieba światłością

Miłość gdy wrogie echo zawyje

nie lęka się bo jest miłością


Miłość nie jest burzą ulewną

choć niejedną potrafi rozpętać

miłość zawsze pokona ciemność

gdy jest oparta na prawdy fundamentach


Miłość nie szuka poklasku i braw

nie trzyma z bogactwem sztamy

Miłość chowa się w cieniu traw

gdzie spoczywa najmniejszy kamyk


Miłość to nie żadne pole bitwy

nie jest nową księgą oświeconą

Miłość nie potrzebuje modlitwy

sama jest modlitwą nieskończoną


Miłość nie rośnie w ogrodach

nie zakwita w sadach wygodnie

miłość to taka wieczna zgoda

między wodą a palącym ogniem


Miłość to żaden sen obłąkany

ani nakładany kaganiec cierpienia

Miłość to Chrystusowe rany

odniesione dla naszego zbawienia


Miłość nie bywa na wernisażach

nie spędza wieczorów w teatrze

miłość jeśli się już zdarza

to zdarza się raz i na zawsze


Miłość to nie otchłań bezkresna

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 16.17
drukowana A5
Kolorowa
za 49.57