Apel
Wy oligarchy, tłuste koty
chciwi do szpiku kości
Powiedzcie nie dla despoty
a tak dla wolności
Wy kapitaliści parszywi
nie miłujcie tylko ropy
tej zdrady nie wybaczą wam żywi
ani umęczone dzieci Europy
Wy zazwyczaj kłamliwi politycy
prawdę nieście na sztandarach
bo jak nie to poznacie gniew ulicy
która nigdy nie zapomni o ofiarach
Wy hieny, przyjaciele kata
żadna kara was nie ominie
Bo dzisiaj serce całego świata
bije na walecznej Ukrainie
Wy obywatele każdej ziemi
obudźcie się nim zrobią to kaci
Przestańcie być głusi i niemi
widząc krew swoich braci
Wy nędzne marionetki krętaczy
złóżcie broń i padnijcie na kolana
bo dziś miłość — miłość znaczy
a Ukraina znaczy NIEPOKONANA!
Błękitne niebo!
Dziś błękitnego nieba jest za mało
deszczem rakiet iskrzą się chmury
znaczą niewinną krwią Ukrainę całą
mordercy co stalinowskie noszą mundury
Mordują wolność przez Boga zesłaną
przemocą chcą niewinność zniszczyć
lecz nie złamią wiary w miłość ubraną
która rodzi się wśród ruin i zgliszczy
Nie wyrwą z serc nadziei ostatecznej
choć może naiwnością dziecka woła
na ofiary spadnie tylko życie wieczne
a na barbarzyńców diabelska smoła
I w schronach, piwnicach i w metrze
hymn Ukrainy z ust dzieci słychać
oczyści on z rosyjskiego brudu powietrze
i znów wolnością Ukraina będzie oddychać!
Daj nam Boże!
Naszych ojców święte groby
ich pamięci centymetr każdy
Strzeż boże od wszelkiej choroby
zrodzonej w ogniu nieprawdy
Pastwiskom i łąkom zielonym
daj skrzydła dźwięcznej ciszy
a tym jeszcze nienarodzonym
jasną szatę życia wyszyj
Obdarz naród polski swą łaską
tak pokornie ciężką pracę znosi
spraw by nie ufał fałszywym oklaskom
i o godność nie musiał prosić
Oddziel judaszową rdzą przeżartą
wiarę od tej co chroni nasze dzieje
niech wolnością z obcych rąk wydartą
cała ziemia się rozpromienieje
Udziel nam swej mądrości tysiącletniej
bo mrok zbyt wielkie piętno odcisnął
Niech twoja błyskawica światłem przetnie
węzeł nienawiści co nam serca ścisnął
Wyzwól słowo z okowów niemoralności
niech tylko prawdę za sobą niesie
daj nam siłę by bronić świętości
i pamięci tych co pomordowani w lesie
Bo tłum znowu chce ukamienować miłość
i chłostę szykuje do ponownego użycia
nie pozwól by to się powtórzyło
i obudź w nas teraz cywilizację życia!
Gdybym miał serce
(Do Ewy…)
Gdybym miał serce to bym się zakochał w Tobie
namiętności ognisko na nowo rozpalił
opisywałbym szczęście w całej jego ozdobie
gdyby nie obojętność co chroni jak pancerz ze stali
Gdybym miał serce to niebios błękit
przemyciłbym w twoje anielskie ramiona
zmieniłbym w proch wszystkie twoje lęki
gdyby nie mojego żalu bezkresność niezmierzona
Gdybym miał serce to otworzyłbym duszę
twój słoneczny uśmiech do środka wpuścił
uczyniłbym Cię rodzicielką moich wzruszeń
gdybym nie utknął w tęsknoty czeluści
Gdybym miał serce nie miałbym wątpliwości
iżbyś została mych myśli wiosennym kobiercem
rzuciłbym do twoich stóp przysięgę wierności
ach najdroższa gdybym tylko miał serce …
Bezradność…
Widzę pełne zachłanności głowy
oddające cześć próżnym zachwytom
Bóg płacze jakby znał treść rozmowy
moją z tobą jeszcze nie odbytą
Widzę ich dusze posępne i krucze
serca ponure z plastiku i trocin
tylko nienawiści się od nich nauczę
bo diabłu wyprzedali resztki dobroci
Widzę ich dłonie pracą niestrudzone
nie potrafią odmówić sobie zaszczytów
ich oczy szalonym gniewem rozpalone
ostudzić może tylko deszcz z błękitu
Widzę ich długie i zbrojne pazury
wymierzone w gardło niewinnej ofiary
na każdego człowieka patrzą z góry
podłością odmierzają czas ich zegary
Widzę jak bogactwu są posłuszni
jak całe niebo z gwiazd wyprzedali
toczy ich pogarda ludzie bezduszni
jakby z czartem w jednym szeregu stali
Widzę siebie pośród tej nędznej zgrai
widzę jak powoli życie marnuje sobie
jak bez skrupułów serce mi wyrwali
i bezczelnie kładą kwiaty na moim grobie …
У надії
(до Тетяни…)
Ти — світло, коли я заблукаю в темряві
компас, коли я пливу до бурхливого моря
ти спокійний, коли горить війна
в тобі, дорогий мій, я поховую нещасне серце
Ви твердість усіх моїх думок
в ніч зірок ваші вихованці взяли халат
ти повна вітальня, коли всі виходять
в тобі мій найдорожчий залишок спочине душу
Ти мовчиш, коли навколо тебе вибухає грім
хаос закінчився, коли рот цвіте садами
ти — надія, коли моє серце розірване вогнем туги
у Тебе найдорожчий замерзне мій погляд молодим
Ви квітка, коли навколо гарячих пісків пустелі
з космосом ви прикрасили свої благословенні руки
ти чітке слово, що Бог створив плоть
без тебе, найдорожчий у муках, я помру!
Kantyczka o zmartwychwstaniu
Niebo do nas się przybliża
i wiara wyszła z ukrycia
a kiedy krew tryśnie z krzyża
poprowadzi cywilizację życia
I znów na ziemię zstąpi Bóg
powierzy człowiekowi swe nauki
uszlachetni się każdy próg
odlecą w dal czarne kruki
Rozbiegnie się światło po polach
aż się zatrzęsą piekielne sztolnie
człowiek dźwignie się z kolan
niebiosom oddając się dobrowolnie
I nastanie cud bo przez śmierć
nowe życie się narodzi
na chwilę ciemności przyjdzie kres
a człowiek miłością obrodzi
I urośnie w siłę serce człowiecze
ucieleśni się słowo Boże
pordzewieją zakrwawione miecze
a w ziemię prawdy wrośnie korzeń
I jego czci imienia będzie więcej
w uczynkach niż w słowach ludzi
a swoje ciężko spracowane ręce
żaden z nich krwią już nie wybrudzi
Lecz kiedy znów Jego święte imię
ktoś chytrze splami bluźnierstwem
zniknie wiara w judaszowym dymie
ugnie się pod fałszywym oszczerstwem
I rozpłynie się cud zmartwychwstania
utopi się w diabelskiej pleśni
człowiek wróci do wiecznego narzekania
a Bóg będzie żył tylko w pieśni
Kogoś…
Pragnę kogoś kto by mnie spokojem obdarował
iżbym nie musiał się po świecie włóczyć
Kogoś kto by mi swoje promienne serce podarował
tak że mógłbym się tylko miłości uczyć
Pragnę kogoś co by niejedną w sercu burzę
złagodził słowem, gestem myśli uspokoił
Kogoś kto by mnie nasłonecznił gdy się zachmurzę
i sprawi że lęk nigdy nie postawi na swoim
Pragnę kogoś kto ust swych jasną czerwień
w każdą niepogodę odda mi pod opiekę
Kogoś kto mój cały ból na strzępy rozerwie
i swą łagodnością wpłynie pod powiekę
I niech to moje wołanie w niebiosa pofrunie
a ty Boże nadaj temu anielskości
Bo ja pragnę kogoś kto na serca mego strunie
zagra na wieczność melodię miłości!
25.02.2023
Miłość II
Miłość rodzi się w ciszy
nie potrzebuje blasku ekranów
miłość potrafi spokój wyszyć
gdy wokół wzburzone fale oceanu
Miłość to nie pozłacane ołtarze
ani diamentowe cztery koła
miłość nie pluje ani nie karze
jest ulgą dla rozgrzanego czoła
Miłość w Słońcu się nie kryje
sama jest nieba światłością
Miłość gdy wrogie echo zawyje
nie lęka się bo jest miłością
Miłość nie jest burzą ulewną
choć niejedną potrafi rozpętać
miłość zawsze pokona ciemność
gdy jest oparta na prawdy fundamentach
Miłość nie szuka poklasku i braw
nie trzyma z bogactwem sztamy
Miłość chowa się w cieniu traw
gdzie spoczywa najmniejszy kamyk
Miłość to nie żadne pole bitwy
nie jest nową księgą oświeconą
Miłość nie potrzebuje modlitwy
sama jest modlitwą nieskończoną
Miłość nie rośnie w ogrodach
nie zakwita w sadach wygodnie
miłość to taka wieczna zgoda
między wodą a palącym ogniem
Miłość to żaden sen obłąkany
ani nakładany kaganiec cierpienia
Miłość to Chrystusowe rany
odniesione dla naszego zbawienia
Miłość nie bywa na wernisażach
nie spędza wieczorów w teatrze
miłość jeśli się już zdarza
to zdarza się raz i na zawsze
Miłość to nie otchłań bezkresna