Miłości…
Przyjdzie czas
Nie bałem się, nie miałem obawy,
co jeszcze się wydarzy.
Śmiałem się znajomym w twarz,
to nie mój czas…
— Aż spojrzałem w oczy mi nie znane,
chabrowo-szare, złotem przetykane,
i lęk chwycił mnie za serce,
że nie zobaczę jej już więcej!
Ona też się zatrzymała…
Byłem pewien, coś we mnie wiedziało!
Wyciągnęła ręce… I oddałem jej serce…
Mądra i piękna
Piękna umysłem,
postrzeganiem świata
z jego barwami,
nie, nie ma takich dusz…
— Nie prawda, ja spotkałem!
I nigdy jej nie zapomnę,
olśniony szczęściem,
znalazłem odpowiedzi,
na wszystkie wątpliwości.
Poznałem tajemnicę,
prawdziwej miłości…
Niwa wyobraźni
Jesteś przy mnie,
zamykam oczy…
W snach, marzeniach,
tak realna, a nie prawdziwa,
niwa. Uosobienie zachwytu,
dla cudownego kobiecego bytu.
Nie szukam, to nie realne,
a marzenia są niezniszczalne.
Pogodziłem się czekam nocy,
wiem, gdy będziesz chciała…
— Ujrzę anielskie oczy…
Tak miało być…
Nie szkoda złota za radość i śmiech,
nie szkoda słów, obietnic danych!
Bo dobrze miało nam być, tak
dobrze miało być …
Nie szkoda czasu, ten czas to nic,
to tylko z życia chwila, bo dobrze
nam miało być, tak dobrze
miało być …
Pełnymi garściami z życia bież,
co chcesz, masz mnie!
Dobrze miało być, tak
dobrze nam być miało …
Pamiętam krzyk, zniknęła twarz,
plecy i cień… Nie ma już nas!
A przecież miało nam dobrze
być, tak miało być…
Słońce wstaje każdego dnia, wolę
noc od kłamstw fałszywego dnia…
— Tak dobrze miało razem nam być,
tak miało być…
Moje utrapienie…
Czekam na gest, poczucie porozumienia,
coś wyjątkowego, co wszystko zmienia…
A rzeczywistość jest okrutna,
drwi z marzeń, szydzi z uczuć,
moje potrzeby są niczym…
Codziennie mnie karze, utrapieniem
i czekaniem…
To utrapienie, ma oczy jak anioł,
złocisty uśmiech, głos ciepły i miły…
Czemu los z rzeczywistością,
Jest tak złośliwy?
Szaleństwo
Nie, nie możliwe,
amnezja, wyparcie,
to się zdarzyło!
A żyjesz,
jakby mnie nie było…
Nie pamiętasz,
Boże, to moja wina!
Biegu czasu,
nie zmieni dziewczyna…
Pamięć zawodzi,
nie mam racji,
a te obrazy, emocje,
uroiłem,
zamknąłem w słowie …
— Zapytam, jest obok…
Nie, nie mogę!
To szaleństwo,
jest tylko w mojej głowie…
Wariuję… — cisza!
Nikomu nic nie powiem…
Zrozumieć…
Obsesja,
jak zrozumieć
i kochać człowieka?
Doskonałego,
swoją słabością,
nie podda się,
serce marzeniu odda,
i zwycięży!
Na przekór,
przyzwyczajonym
do porażek i bezsilności.
Ci oddali by wszystko,
w ręce opaczności.
Obsesją,
jest zrozumieć
człowieka.
Jak kochać jego wady,
bezduszność?
Czy potrafię słowami,
rozpalić zimne serce?
Anioł się śmieje i szepce…
— Trzeba chcieć, chcieć
i nie trzeba nic więcej…
Dla trzech słów…
Biegnę,
i muszę dobiec,
uciec z marzeń,
dogonić świt…
Wypełnię myśli,
oddech, sobą.
Biegnę co dnia,
by być z tobą.
Walczę,
o miłość, marzenia,
dla trzech słów!
I wiary.
— Nie, nie uciekniesz
mi znów…
Sen i marzenia
Śpisz, taka łagodna…
— Otwarte okno,
wiatr porusza firanami,
uliczka z latarniami,
w ciemności lśniące oczy,
chyba kocie…
O! Zniknęły już w oddali.
Śnisz, odchylasz głowę,
przyciskasz poduszkę do piersi,
odrzucasz przykrycie,
kurcz przebiega przez ciało…
Kropelki potu,
otwarte usta i drżenie.
Błogość na buzi,
odprężona — śpisz naga,
w pościeli sama.
Oddychasz głęboko,
to twój sen…
— W nim moje marzenia,
które z tobą śnię…
Wiatr i miasto
Powiew wiatru,
ulice, chodniki
śpieszący się ludzie…
— Podmuch plącze włosy
dziewczyny,
porywa słowa, ciska echu,
pozbawia oddechu.
Krzyk rozpaczy,
ginie w szumie miasta,
stukocie kroków.
Bez empatii,
w grupie samotni,
sfrustrowani.
Stoję nadsłuchuję…
— Po co,
przecież mnie
nie wołasz…
Czemu idę?
Śniłem drogę wciąż pod górę,
ból, zmęczenie, dokąd idę,
nie pamiętam.
Chcę zatrzymam się na chwilę...
*
Stoję na drogi rozstaju…
— Wybór żaden, gdzie nie pójdę
już swą duszę zostawiłem…
— Czemu, czemu dalej idę?
Dłonie
Zadowolę się dotykiem,
muśnięciem,
takim przypadkowym,
gdy pozwolisz.
Dotknięciem, które zastępuje słowa…
— Twoja ręka w mojej dłoni, marzenie,
złudna nadzieja …
W strumieniu czasu,
nie zatrzymam się, nie obejrzę.
Przeżycia to chwile, czasem nie istotne…
— Nie prawda! Ważnie, nimi żyje.
Wspominam…
— Jeszcze nie, kiedyś odpokutuje.
Mam serce i duszę…
— Coś woła mnie, popycha
czy diabeł? I tak się skusze.
Dla oczu, dla zapomnienia,
które całe życie odmienia…
Jesteś…
Jesteś we mnie
wszędzie tam
gdzie spojrzeniem
sięgnę
W każdej myśli
oddechu
w serca biciu
najważniejsza
w moim życiu
Blisko i daleko…
Tak blisko…
— Za blisko dla marzeń,
a za daleko dla oczu.