Wracam do domu
Poprzewracane figurki, nie dobre były, krótkotrwałe.
Dużo się wydarzyło, a mało, niewiele, jak nić bez igły.
Do góry i na dół przebija, dziurkuje, nie szyje wcale.
Mam skoczyć? Mam pełzać? Nie, gorące stopy ostygły.
Nie idę już dalej, ktoś chciał, ktoś prosił i po co to komu.
Nie miałem pomysłu na drobiazgi, kończy się aleja ułudy.
Bardzo duże tłumy gdzieś spieszą i gnają, ja idę do domu.
Gdzie czuję się dobrze, bez przerwy jest akcja i nie ma nudy.
Ty też tam będziesz, bo w moim domu miejsca jest wiele.
Jeśli chcesz to weź mnie za ręce, dla ciebie je przecież mam.
Tu nie ma goryczy, jest przyjaźń, gdy będziesz to się podzielę.
Bez obaw, w mym domu jestem u siebie, więc wszystkich znam.
Głębia uczuć
Patrzę w okno po zmroku, cicho, lecz wyraźnie szyba drży.
Dźwięki muzyki które słyszę, wydają się dziwnie znajome.
Nie idziesz lecz płyniesz w moją stronę, poznaję… tak to ty.
Oczy przecieram, próbuję w nie schwytać chwile minione.
A teraz stoisz i patrzysz, nie mogąc powstrzymać swych łez.
Twój szept jest jak lot motyla, drżący w kwiatach rumianku.
Nie mówisz, lecz łkasz, ja rozumiem że rozłąki nadszedł kres.
Niezgoda co nas dzieliła, odeszła, a zgodą jest, dziś o poranku.
Zatopiłem usta w słodkości twych ust, ciężar ze mnie spadł.
Twego ciała się uczepiłem, chyba oszalałem… a może i nie?
Tak długo chodziłem głodny… nie jadłem nic a teraz będę jadł.
I tylko szkoda i żal, że piękne chwile z tobą, były tylko we śnie.
Iskra miłości
Blask księżyca jest niczym wobec twych rumieńców.
Światło dnia to tylko drobnostka niewiele znacząca.
Wiem, od dawna powiedzieć coś chciałaś, więc mów?
Twe myśli są dla mnie przepiękne a mowa kojąca.
Gdy piszesz w mym sercu rozpala się ogień wieczny.
Zapisałaś kartę w notesie mego serca...nie do wiary?
Teraz zrobię jeszcze więcej i chcę być w tym skuteczny.
Już nie jestem sam… zaiskrzyło… mam ciebie do pary.
Kwiat róży
Siedzisz i ocierasz łzy, chusteczek suchych już nie masz.
Nie ma kto ich podać, ręce wilgotne masz od morza łez.
W gardle sucho a pod sercem słyszysz ciche… jak się masz?
Nie masz złudzeń, on nie przyjdzie, tak jak ty...czeka też.
On nie płacze, ale tęskni chociaż twardy jest jak skała.
Miota się na wszystkie strony, jest na skraju, chyba tonie.
Marzy tylko o tym, abyś w tym krótkim czasie, coś mu dała.
Chce nie wiele, no bo przecież …ty masz dłonie, on ma dłonie.
Obydwoje wciąż czekacie, niespokojni, wciąż w rozterce.
Co dla kogoś jest drobnostką, dla was jest to kłopot duży.
W samotności więc żyjecie, tęskniąc i trzymając się za serce.
Ty i ona, cierń i oset? Lecz nie wiecie, że jesteście kwiatem róży.