E-book
7.35
drukowana A5
17.9
Dekretacje

Bezpłatny fragment - Dekretacje


5
Objętość:
40 str.
ISBN:
978-83-8189-144-8
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 17.9

Nie boję się obietnic

Nie lękam się zazdrości

Nie dbam o nagrody

Kpię z przyzwoitości

/Akurat — O dziewiątce

Feniks

z nadzieją

nie wygrasz

na parapecie

wciąż tli się

cholerna


jakby za krótko

w spokoju

umiera


jakby za długo

jak feniks

odradza się wciąż

z popiołów


błąka się

po jednym promyku

to kusi

szczęście

Apokalipsa

widziałam

spaliłeś nam płuca

serca wyrwałeś później

na raty


zanim zabrałeś z moich ramion

niewiastę obleczoną w Słońce

słyszałam wyraźnie

tętent jeźdźców Apokalipsy


może zmartwychwstanie

w dniu ostatecznym


teraz powiedz mi, Panie

czy to była moja prywatna

Apokalipsa

Moja Matka

chciałabym wiedzieć gdzie jest

moja Matka


pamiętam, że nosiła

sukienkę w wielkie słoneczniki

a ciemnorude włosy zawsze rozpuszczone


niewiasta obleczona w Słońce

cały świat pod Jej stopami

feudalna pani

najczystsza z niepokalanych


jeśli woła mnie moja Matka

to albo umieram albo

cierpię na schizofrenię

***

dlaczego serce moje

jesienią drży

powinno marznąć

przestać bić


dlaczego płuca moje

na głębokość oddechu

czuję wyraźnie

bez pośpiechu


dlaczego ręce moje

do twoich się garną

od świtu do zmierzchu

tęsknotą bezkarną


dlaczego życie moje

od ziemi do nieba

przyszedłeś do mnie

więcej nie trzeba

***

może byłam szczęśliwa

dopóki nie zobaczyłam twoich rąk

zdolnych cały świat

zniszczyć i odbudować


może niech spłonie w pożarze

albo we łzach utonie

jeśli ciebie nie zdobędę

— wszystko na nic


ukochany mój kochaj mnie

ten jeden raz mnie pokochaj

od podwzgórza po ścięgna Achillesa

od nadnerczy po pęcherzyki płucne


niech zniknę w tobie, rozpłynę się

nie zbieraj mnie z powrotem

Będzie dobrze

nie martw się

będzie dobrze

będzie dobrze

jeszcze kiedyś

będzie dobrze


tylko ile jeszcze dróg

do tego dobrze

i jakim kosztem

czyim kosztem

***

Czas i tak minie, zostanie czuwanie

Błysk w oku zgaśnie, ucichnie narzekanie

Głos w gardle serce zatrzyma —


Gdzieś daleko ktoś potem złoży dłonie

W zmierzchu głęboko westchnie, a skarga utonie

Wiatr zrywem słowa uciszy —


Czas przez palce ucieknie ciężarem, zmaganiem

Bladą twarz przetnie oczekiwaniem

Wszystkie pragnienia odrzuci —


Wytrwać, prosić Boga, cokolwiek się stanie

Żeby w nas zostało to jedno kochanie

Mówi Matka

nie bądź zła

dostałaś o co prosiłaś

modliłaś się o miłość

wymodliłaś


tyś po prostu zdążyć chciała

i zdążyłaś —

O Nim

ty masz jasną twarz

a jak się śmiejesz — siateczkę zmarszczek

ty masz oczy łagodne

ale ze zmęczenia pod nimi czerwone kręgi


ty masz serce jasne uczciwe

dużo zmartwień pomieści

ty na każdą moją prośbę przyjdziesz

ale zostać nie możesz


teraz jestem w twoich oczach

jak w lustrze radosna

List do autorki moich wierszy

nie znam pani imienia, droga pani
bo to dziecięce przezwisko nie może być imieniem
dawno nie było mnie na tamtej drodze
czy zapamiętała pani rozkład ulic w tym mieście?

znałem kiedyś pani pełne imię
cóż, wyleciało mi z głowy
mam gdzieś schowane w szufladzie pani zdjęcie
zapach pani skóry ukryłem za paskiem od spodni

wie pani co, może mnie pani nawet znienawidzić
w końcu wszędzie chwali się pani swoją ambiwalencją
nie boję się patrzeć w pani gniew
ani ścierać ustami ślad pani łez na poduszce

mogłaby pani tak po prostu zniknąć?
nie stać co czterdzieści pięć minut na korytarzu?
czy mogłaby pani odczepić się od mojego świata
czy mogłaby pani znaleźć własne szczęście?

niech mi pani nie odpisuje, przecież dobrze wiem
ile histerii może kryć się w jednym zaprzeczeniu

Tryptyk o kobietach

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 17.9