Ostrzeżenie
Książka nie jest przeznaczona dla czytelników poniżej 18 roku życia, gdyż występują tam sceny takie jak , przemoc, próba popełnienia przestępstwa, wulgaryzm, wszystko jest 100% fikcją i nie należy brać tego do siebię, jeśli jesteś wrażliwym czytelnikiem, nie czytaj, oraz nie powtarzaj tych scen.
Playlista
Cynical: Chris de Sarandy, Safri Duo i Twocolors
Only Love Can Hurt Like This: Paloma Faith
Złamane serce jest OK Utwór: Daria Zawiałow
Never Be the Same Utwór: Camila Cabello
Powerful Utwór: Major Lazer
People You Know Utwór: Selena Gomez
Prolog
„Życie to chaos, a my jesteśmy w nim uwięzieni”.
**Dwa lata wcześniej.
— Ava, chcesz herbatę? — krzyknęłam do mojej siostry.
— Tak — odpowiedziała z salonu. Włożyłam torebki herbaty do świątecznych kubków i zalałam je gorącą wodą. Następnie wzięłam napary i udałam się do salonu. Ava już tam siedziała, zajadając chipsy.
— No, wigilia za trzy dni, a nasi rodzice wracają niebawem — oznajmiła radośnie, a ja się zaśmiałam.
— Nie myśl, że coś ci kupią, jesteś już za stara — zaczęłam, a ona mnie szturchnęła.
— Mam dopiero 19 lat — rzuciła, a ja wybuchłam śmiechem, który rozbrzmiewał w całym domu.
— Stara Ava, babciu, mogę tak ci mówić? — zapytałam.
— Zaraz tę herbatę wsadzę ci w… — przerwała, gdy zadzwonił telefon. To był nasz brat Kian.
— Co tam braciszku? — zapytałam, przełączając na głośno mówiący.
— Stęskniłaś się? — zapytał.
— Oczywiście, Ava też — odparłam, a on się roześmiał. Nasz brat miał 21 lat, już pracował i skończył studia. Ja byłam najmłodsza, miałam 18 lat, ale z Avą wyglądałyśmy jak bliźniaczki — byłyśmy identyczne.
— Kocham was i będę za godzinę. Rodzice już są? — zapytał.
— Jeszcze nie — oznajmiłam i usłyszałam dzwonek do drzwi.
— Czekaj, nie rozłączaj się, idę otworzyć — powiedziałam radośnie.
— Dobra, tylko nie piszcz, bo mi bębenki popękają — rzucił, a ja się zaśmiałam. Pobiegłam do drzwi i je otworzyłam.
— No Cześ… — przerwałam, gdy zobaczyłam, że to nie moi rodzice, lecz dwóch funkcjonariuszy.
— Dobry wieczór, czy pani nazywa się Octavia Smith? — zapytał.
Miał około 49 lat, był wysoki, z zarostem i miał zabójczy urok.
— T-tak, a o co chodzi? — zapytałam, natomiast mój brat umilkł.
— Pani rodzice zginęli w wypadku — oznajmił, a ja przestałam oddychać. Jedyne, co usłyszałam to.
— Co!
To był krzyk mojego brata z telefonu…
ROZDZIAŁ 1
„Profesorek”
„Gdybym miała moce, dawno bym wyszła z siebie i zamordowała kogoś”
Octavia
Dziś mam pierwsze zajęcia na studiach, a szczerze mówiąc, odechciewa mi się iść.
Ava i Kian, jak zawsze, wyganiają mnie, powtarzając, że nauka jest najważniejsza, by później mieć dobrą pracę.
Ale to nie do końca prawda.
Po pięciu minutach w końcu wybieram spódnicę w kratę i koszulę. Przebieram się, zakładam plakietkę z logiem uczelni i moim imieniem.
Mam serdecznie dość, ale muszę iść.
Śniadania nawet nie dotykam, tylko od razu wychodzę i mówię krótkie.
— Lecę!
Nie czekając na odpowiedź, szybko wychodzę. Mina mojego rodzeństwa była dość zabawna, ale trudno. Udaję się w stronę przystanku, gdy widzę nadjeżdżający pojazd, czuję ulgę, ale gdy wsiadam, wokół mnie jest masa starszych ludzi, a ja muszę stać w krótkiej spódnicy.
ZAJEBIŚCIE.
Modlę się w duchu, żeby coś mnie wciągnęło pod ziemię, bo nie wytrzymam tego na trzeźwo.
Nagle czuję na nodze czyjąś rękę.
To już za wiele.
Odwracam się i widzę faceta w wieku około czterdziestu lat, który szczerzy się jak idiota.
Bez namysłu, uderzam go w policzek.
Ludzie siedzą cicho.
Facet pociera czerwony ślad.
— Jeszcze raz? — pytam, a on się znów uśmiecha.
Boże zabij mnie.
— Zostaw ją i wypierdalaj — słyszę za plecami.
Odwracam się, ale zanim zdążę zlustrować chłopaka, ten bierze za kurtkę tego faceta i podnosi go.
— Zatrzymać się — krzyczy do kierowcy, po czym wyrzuca go z busa.
Stoję wryta.
Dopiero gdy chłopak odwraca się do mnie mogę go zobaczyć.
I o mój słodki Jezusie.
Chłopak ma przepiękne oczy koloru niebieskiego, brąz włosy, widzę również, że ma plakietkę tą samą, co ja.
Czyli jest studentem.
Uu ciekawie.
— Nic ci nie jest? — pyta.
— Nie, dziękuję bardzo za pomoc — odpowiadam, a on kieruje mnie na siedzenie wolne obok niego, bo jakaś dziewczyna właśnie wysiadała.
— Jestem Liam Williams — oznajmia, wyciągając do mnie dłoń.
— Octavia Smith, miło mi — odpowiadam, a on się uśmiecha.
— Będziesz studiować kryminologie na uniwersytecie Queens Coll agens? — pyta.
— Tak, a ty — odbijam piłeczkę.
— Ja też — odpowiada z uśmiechem.
A ja na jego uśmiech czuje, że się rumienie, motylki w brzuchu zaczynają dawać o sobie znać, a ja muszę się ogarnąć, dlatego że nie szukam chłopaka z Nowego Jorku, bo tutaj mają często złą opinię.
Ty wcale nie masz lepszej skarbie …
Gdy wysiadamy, idziemy razem na uniwersytet.
Zakochana para lalala.
Kierujemy się do naszej sali i jestem zaskoczona, bo w sali jest może z 15 osób.
A miało być co najmniej 40.
— Cześć — rzucam, a każdy nas lustruje.
— Hej, jestem Mia — oznajmia jedna blondynka, niczym się nie różni od innych, może tylko tym, że ma bardzo ładną figurę i zadbane włosy, a jej uroda jest tak śliczna, że nie nosi ani grama makijażu.
— Miło mi, Octavia — odpowiadam w końcu i siadam obok niej.
— Dlaczego jest tak mało osób? — pytam I rozglądam się po sali.
— Podobno wypisali się, nie słyszałaś, kto wrócił do miasta i na naszą uczelnię? — pyta, a ja marszczę brwi, blondyna też patrzy zdezorientowana.
— Nie wiem, o kim ty mówisz — oznajmiam zdziwiona.
— O Axelu — odpowiada
— Axel? — pytam i próbuję sobie przypomnieć, kto to w ogóle jest.
— Axel i jego koledzy wrócili dziś w nocy do miasta, mają być na tej uczelni, każdy uciekł — oznajmiła.
— Dlaczego przez nich? — pytam.
— Axel i jego pojebani koledzy to kryminaliści, i oszuści, mówią, że nie wolno z nimi zadzierać ani patrzeć na nich — rzuca, a ja się śmieję.
— I ty w to wierzysz? — pytam z drwiną.
— Sama się przekonasz, podobno zabili tutaj jedną dziewczynę i uciekli 4 lata temu, żeby sprawa przycichła — mówi, a ja marszczę brwi.
Kurwa.
Nie, dobra to jest zbieg okoliczności, koniec kropka.
— A jak się dokładniej nazywają, żebym wiedziała, kiedy uciekać — rzucam, śmiejąc się, a dziewczyna robi przerażoną minę.
— Ty się śmiej, jak cię dorwą — rzuca.
— Mów imię — powtarzam, a ona wypuszcza powietrze z ust z sykiem.
— Axel Daniels, Dylan Wilson i Oliver Evans — oznajmia.
— Kojarzę Dylana, czekaj nie wiem skąd — rzucam myśląc.
— Serio? Ale ogólnie jego dziewczyna jest tutaj dziś, a znam ją, bo powtarza ten sam rok.
— Która? — pytam.
— Tamta- mówi wskazując.
Dziewczyna ma czarne włosy, pełno tatuaży, kompletnie nie pasuje do tej uczelni, ma na sobie podarte jeansy, bejsbolówkę i top, w ustach ma e- papierosa i gada z kimś przez telefon, chwilowo łapiemy kontakt wzrokowy, ale ja szybko uciekam.
— To Isabella Johnson — mówi cicho Mia.
— Nie pasuje tutaj — mówię, a ona parska śmiechem, wtedy widzę jak drzwi się otwierają i wchodzi profesor, wygląda jak z jakiegoś filmu.
Cyrk.
30 min później…
Siedzę na nudnym rozpoczęciu roku studenckiego i mam ochotę iść spać.
Nuda.
I jeszcze raz nuda.
Profesorek poprawia co sekundę swoje okulary i lustruje nas od góry do dołu, jak maskotki jakieś.
Ja wiem, że jesteśmy zajebistymi osobami, ale już niech tak nie zazdrości nam tego.
Gdy kończy swój durny wykład, kieruje się do mnie.
— Pani Smith — rzuca, a ja marszczę brwi.
Skąd zna moje nazwisko, jak nigdy nie odzywał się do mnie. Czyżby miał moce czarodzieja? Może wypróbuje na mnie, chętnie bym skorzystała.
— Tak? — pytam.
— Proszę wstać- rzuca profesor, a ja parskam śmiechem.
— Spódnica jest za krótka, na naszej uczelni nie wolno, czegoś takiego nosić- rzuca, a ja milknę, czuje jak każdy wypala wzrok na mojej skórze.
— Dobrze profesorku, znaczy ekhm, panie profesorze — poprawiam, a każdy wybucha śmiechem.
— Na żarty się zebrało pani Smith? — pyta.
— Nie, skądże- odpowiadam, a on zamyka zeszyt.
— Możecie iść- rzuca bez namiętnie, a ja wstaję i idę.
Na dziś to tyle by było, to ino rozpoczęcie.
Teraz do domu trzeba wrócić I iść spać. Bo przecież moje życie to tylko sen.
— Ej Octavia, może idziemy na imprezę- zaczepia mnie Mia, a Liam dołącza do nas.
— Nie chce mi się dziś, może jutro? — pytam, a ona się uśmiecha.
— No pewnie, to jutro po lekcjach no nie — odpowiada.
— Pewnie, do zobaczenia Mia — rzucam, gdy się oddala.
— A ty gdzie mieszkasz? — zadaje pytanie do Liama, gdy wchodzimy z uczelni.
— Ja blisko, obok tamtych bloków- wskazuje, a ja przytakuje.
— No to cześć — mówię i rozdzielamy się.
Godzinę później …
Idę do domu, mam niecały kilometr, a pogoda jest fajna, no może oprócz kałuż, które zostały po wczorajszej ulewie, na fejsie odszukuję Mii i dodaję ją do znaj. Ładna jest nie ma co, bóg urody nie żałował.
Do Mia
Ej, dodałam dobrą osobę no nie?
Od Mia
Takk, co robisz.
Do Mia
Idę do domu i proszę, aby mnie auto potrąciło.
Od Mia
Dlaczego?
Do Mia
Bo kurwa nie chce mi się tam jutro iść, o jedzie auto, czarne porsche ha!!!
Gdy nadal patrzę w telefon, samochód jedzie z siłą dość szybką, za kierownicą siedzi młody chłopak, ale tylko tyle wiem, bo nagle czuję jak woda ląduje na moim ubraniu.
Chuj mnie ochlapał kałużą! Brudne, paskudne, obleśne, zaraz zwymiotuję, wściekła odwracam się.
— Ty chuju, żeby cię piekło! — krzyczę i widzę, że zwolnił i spojrzał w lusterko, pokazuje mu środkowego palca i pisze dalej.
Do Mia
Chuj mnie ochlapał.
Od Mia
A kto to?
Do Mia
Czarne porsche i jakiś młody chłopak za kierownicą i obok niego też jakiś.
Od Mia
To może być on!
Do Mia
Chodzi by on, to już ma przejebane.
Od Mia
Co zrobisz?
Ale nie odpisuje jej, bo w mojej głowie rodzi się plan.
ROZDZIAŁ 2
„Genialnie Octavia, jak zawsze w centrum gówna”
„Byliśmy różni, ale co na to nasze serca?”
Axel
— Musiałeś to zrobić, stary? — pyta z zażenowaniem Oliver, gdy mijam dziewczynę, którą ochlapałem, a ona pokazuje mi środkowy palec.
— No co, lubię zabawę — odpowiadam.
— Akurat ta była ładnie ubrana — wtrąca Dylan.
— Zamknij się — rzucam, kierując się przez ulice Nowego Jorku po Isabell.
— Gdzie ta twoja suka jest? — pytam wkurwiony.
— Uważaj na słowa, bo cię — przerywa mu mój telefon. To była Isabell.
— Gdzie jesteś do cholery — warczę przez słuchawkę.
— Koło akademika — odpowiada.
Kieruje się tam i widzę dziewczynę jak czeka, gdy wsiada rzuca od razu.
— Ileż można czekać królewiczu?
— Przepraszam królowo, ale mówi się, gdzie się czeka, a nie przyjedź i nara — odpowiadam wściekły.
— Po chuj w ogóle wróciłeś? — pyta, a ja parskam.
— Co, nie tęskniłaś, widzę, że Dylan źle ci robił, skoro… — przerywa mi.
— Za Dylanem tęskniłam, za tobą nie, wiesz, że każdy uciekł z uczelni — oznajmia.
— No przecież wróciłem, to nie mogło być inaczej — mówię i dodaję.
— Kto został?
— Brown, Evans, Wilson, Taylor i ktoś tam jeszcze, a i Smith — wyznaje, a mi się zapala lampka w głowie.
— Smith? — pytam.
— Tak, a co? — odpowiada.
— No obudź się, przecież przez Smithów musieliśmy siedzieć dużej w kryjówce, bo nas oskarżyli za ten wypadek — odzywa się Oliver.
— Ale że co, to może być ich córka? — pyta Isabell.
— Chuj wie, a imię pamiętasz? — pytam.
— Nie, bo mówili ino Smith i tyle — odzywa się.
— Jeśli to młoda Smith to wiesz, że mamy przejebane, oskarżą nas za coś, czego nie zrobiliśmy — rzuca wściekły Dylan.
— Nie zrobi tego, ale trzeba mieć ją na uwadze i przede wszystkim jutro zjawić się na tym nudnym wykładzie — odpowiadam, jadąc dalej.
— Dobra, to dawajcie na wyścigi za miasto — rzuca podekscytowana Isabell.
Gdy kieruje się za miasto wciąż w mojej głowie jest jedna myśl, gdy 2 lata temu wybuchła afera, że w policjanta Smitha i jego żonę wjechało auto, na dodatek czarne, od razu padło podejrzenie na nas, bo tylko my robiliśmy takie wybryki, ale policja nie miała dowodów na nas, a my musieliśmy siedzieć w kryjówce dodatkowe dwa lata, bo ktoś nas chciał wrzucić do więzienia, do dziś szukam tej osoby, co nas wrabiała, ale dobrze się ukrywa.
5 min później…
Docieramy wszyscy na wyścigi.
— Axel, Axel wrócił! — słyszę za sobą.
— Thomas, stęskniłeś się? — pytam.
Thomas to mój przyjaciel, jest jak brat, on został tutaj, bo musiał nam wszystko przekazywać, co się dzieje, dzięki niemu wróciłem w dobrym momencie.
— To jest Layla, a Layla to Axel — oznajmia, a ja wymieniam z rudowłosą skinienie głowy.
Dziewczyna ma około 165 cm wzrostu, jest szczupła, ma piękne zielone oczy i uroczy uśmiech.
— To twoja dziewczyna? — pytam, zaskoczony, bo Thomas zawsze był wybredny, jeśli chodzi o kobiety.
— Tak, a ty sam? — zapytał.
— A co, ślepy jesteś? — mruczę pod nosem, a potem dodaję:
— Jak się nazywa córka Smithów?
— A po co ci to? — pyta.
— Kurwa, odpowiedz! — warczę, wściekły.
— Nie wiem, wiem, że ino jest Ava, najstarszy brat Kian, a najmłodsza nie wiem, nikt nie mówił o niej, ale podobno to zadziora i nie pogrywa się z nią, po śmierć starych nie może dość do siebie I szuka sprawcy, po prostu, mamy małą inspektor na karku — oznajmia, a ja marszczę brwi.
— Muszę się dowiedzieć o niej czegoś więcej — odpowiadam i słyszę:
— Zajmować miejsca!
Ruszam do samochodu i ścigam się z jakimś leszczem. Jego auto w porównaniu do mojego to malutki sopel lodu, który zmiotę z powierzchni ziemi. Gdy odpalam silnik, wydaje on potężny warkot. Ruszam z piskiem opon i od razu jestem na czołowej pozycji. Jedziemy szybko, wpadamy w ostry zakręt i kierujemy się w stronę mety. Wciskam gaz do dechy, widząc, że ten gość jest blisko. Nie wiem, dokładnie, kim jest. Ale jest to chłopak około 23 lata, kogoś on mi już przypomina. Na razie jednak nie myślę o tym, skupiam się na wygranej, bo to ja jestem królem, a oklaski będą dla mnie.
Gdy przekraczam linię mety, od razu podbiegają do mnie ludzie, biją brawa, a nawet chcą robić zdjęcia.
Taki chuj.;)
— Spierdalać z tymi zdjęciami — rzucam i przedostaje się przez ten tłum napalonych dziewczyn, ich pisk doprowadza mnie do kurwicy, ten leszcz wysiada z auta I dostrzega mnie nie podchodzi nawet, ja lustruje go wzorkiem, a następnie odchodzę.
Koniec wrażeń na dziś.
Octavia
Siedzę w swoim pokoju i przeglądam social media, gdy stwierdzam, że nic się nie dzieje ciekawego to rzucam telefon i idę do mojej biblioteczki, biorę pierwszą lepszą książkę i zaczynam czytać, po piątym rozdziale śmieje się jak głupia, a później płacze ze smutku. Typowa Octavia Smith. Mój monolog płaczu i śmiechu przerywa Kian.
— Czego? — pytam, a on stoi obok mnie.
— Zamiast powiedzieć „cześć” czy „hej”, to „czego”? — burczy, a ja się śmieję.
— Dobrze, więc cześć, braciszku — mówię, a on przewraca oczami.
— Wychodzę z domu, mój kolega przyjdzie, ale nie zwracaj uwagi, bo weźmie teczkę ode mnie z pokoju i wyjdzie — oznajmia.
Przytakuje, gdy słyszę, że wychodzi. Następnie rzucam się z łóżka i biegnę do jego pokoju. Zawsze tak robiłam, bo Kian zawsze był podejrzany. Rozglądam się i dostrzegam czarną teczkę leżącą na biurku. Podchodzę do niej, muskam, ale ciekawość wygrywa i otwieram. Zdjęcia.
Biorę je do rąk — to zdjęcia jakichś dziewczyn, chłopaków, wyścigów, wszystko porozrzucane jak układanka do złożenia. Wgapiam się w dziewczynę Rozpoznaje w niej Isabell, ale reszty nie znam, grzebie dalej w teczce, aż znajduje, o kurwa, narkotyki, mój brat to diler!? To niemożliwe, ten poukładany chłopak z dobrego domu? Nagle słyszę trzask. Cholera, to jego kolega na pewno! Szybko zamykam teczkę i wskakuję do szafy.
Genialnie, Octavia, jak zawsze w centrum gówna.
Słyszę, jak drzwi się uchylają. Ukryta w szafie widzę, jak chłopak wchodzi do pokoju, uśmiecha się zawadiacko i zaczyna lustrować pokój. Siedzę ściśnięta w szafie, czując, że zaraz umrę. Jest cisza kurwa serce mi wali tak mocno, że on chyba je słyszy, w co ja się wpakowałam, chłopak maszeruje po pokoju, aż w końcu wychodzi z niego, słyszę jak idzie na dół, jasny panie, gdy słyszę, że wychodzi z domu, szybko uciekam z tej szafy, ale postanawiam zrobić remanent po jego pokoju, podbiegam do biurka I szukam rzeczy, ale oprócz kabli, notatek, nic innego nie znajduje, jedna szafka jest zamknięta na klucz kurwa biegnę i patrzę pod łóżko, znajduje tam małą szkatułkę, otwieram ją szybkimi ruchami. Kolejne narkotyki z oznaczeniem „K”. Czyli co, mój brat oznacza je swoim imieniem? Przecież to idiotyczne i niedorzeczne. Nie zastanawiam się długo, szukam dalej w szafie, w ubraniach, wszędzie. W końcu, gdy nie widzę niczego w ubraniach, przeszukuję kieszenie. W skórzanej, mrocznej kurtce znajduję kartkę.
„Jutro, za miastem, facet ciemno ubrany.”
Dreszcz przebiega przez moje ciało, stoję sparaliżowana, nagle otrząsam się i wybiegam z pokoju, uciekam do siebie, zamykam się na klucz i zsuwam się na ziemię, oddycham szybko, mój brat był narkomanem i gangsterem? Nie mogłam w to uwierzyć.
ROZDZIAŁ 3
„Ruda siksa”
„Czasem nie wiemy o tym, że osoby bliskie, które znamy, są inni, niż nam się wydaje”
Octavia
Po wczorajszych wydarzeniach mam mętlik w głowie.
Nie powiedziałam bratu, co zobaczyłam w jego pokoju, bo wiedziałam, że czeka mnie za to niezła awantura, a i tak miałam już pod górkę.
— Octavia? — nagle wyrywa mnie z zamyślenia głos brata. Podnoszę wzrok, potykając się o jego spojrzenie.
Nawet nie zarejestrowałam, że nie zjadłam śniadania, tylko bawiłam się nim.
— No? — pytam., patrząc na Ave.
— Dlaczego nie jesz? — pyta, a ja czuję wzrok Kiana na sobie.
Zimy dreszcz znów przechodzi przez kręgosłup, a włoski na rękach się jeżą.
— Nie jestem głodna, muszę iść już na zajęcia — oznajmiam, wstając, dziś postawiłam na spodnie, bo po ostatnim wykładzie profesorka na spódnice miałam dość, więc nie chce już się z nim dochodzić, bo i tak jest głupi.
— Będziesz na obiad? — pyta Ava.
— Raczej tak i dziś idę do klubu — oznajmiam.
— Nie pozwalam — wtrąca Kian.
— Ale ja mam 20 lat i nie proszę cię o pozwolenie — mówię ostro, a oni patrzą dość zdziwieni moim nagłym tonem.
— Nie patrzcie tak, każdy z nas jest dorosły, nianiek nie potrzebujemy, ja nie pytam cię, po co masz nar — gryzę się w język, a on patrzy na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
Ale chyba nie zakumał.
— Co ma? — pyta Ava.
— Narty, widziałam na korytarzu — oznajmiam szybko.
Idealna wymówka głupia Octavio.
— Jakie narty? — pyta Ava.
Kurwa!
— No narty, stały koło schodów, o nie ma już ich — rzucam, a oni patrzą na mnie jak na idiotkę.
Octavia, bo Ty jesteś idiotką.
— Dobrze się czujesz? — pyta Kian.
— No, wyśmienicie, a co? — pytam.
— Mam wrażenie, że jesteś chora — oznajmia.
— Ze mną dobrze, lecę — rzucam.
Biorę torbę I wychodzę, przed wyjściem słyszę krótkie.
— Pa.
Ale nie odpowiadam, kieruje się na przystanek, a następnie, gdy dojeżdżam na uczelnie idę w jej kierunku.
Kurwa, mogłam sobie zrobić prawko.
Gdy przekraczam próg, od razu słyszę.
— Octavia, hej kochana.
Patrzę na Mię, która rzuca mi się na szyję, jakby nie widziała mnie przynajmniej z rok.
— Cześć — odpowiadam.
Gdy przechadzałam się przez korytarz z moją koleżanką, moim oczom ukazują się dwie dziewczyny, jedna to Isabel, a druga to rudowłosa niska dziewczyna, wygląda również mrocznie jak Isabel.
— Kto to? — pytam.
— Nie wiem, chyba dołączyła — oznajmia Mia, gdy wchodzimy do sali, dziewczyny tamte siadają na końcu, a ja widzę profesorkę jak wchodzi do sali.
5 min później …
— Smith — mówi profesorka.
— Jestem — mruczę pod nosem.
— Stick — znów pyta i tym razem odzywa się rudowłosa.
Czyli tak ma na nazwisko.
— Jestem — prycha, a nauczycielka zsuwa okulary.
— Bawi cię coś, chcesz wyjść na korytarz? — pyta, a ona parska.
— Pani chyba powinna wyjść i ochłonąć, co lata nie służą prawda? — pyta, a każdy się śmieje.
— Cisza — wybucha nauczycielka i uderza ręką o biurko, aż się wzdrygam.
— Zamknijcie się do cholery! — krzyczy.
Co za pizda.
Będzie suka się jeszcze drzeć na nas, zamiast porozmawiać z rudą siksą.
Wkurwiona wstaje.
— Może pani powinna wypierdalać, stąd, i to w podskokach — rzucam, a ona wytrzeszcza oczy.
I po coś się Smith odezwała?
Wylecę ze studiów!?
— Do dyrektora — odzywa się nagle, a ruda odpowiada.
— Niech pani idzie do niego, podobno macie schadzkę.
— Obydwie idziecie — rzuca, a ja parskam.
— Niech sobie pani wsadzi gdzieś swoje groźby, nie pozwolę się tak traktować — oznajmiam.
Nauczycielka wychodzi nagle z sali, a oni wybuchają śmiechem.
Ja siadam.
— Po co ja się odzywałam — pytam sama siebie, ale i mam satysfakcję z tego, bo w końcu pokazałam, że nie jestem tą słodką Octavią o blond włosach i słodkich oczach.
— Coś ty narobiła — rzuca Mia.
Ale zanim jej odpowiedziałam słyszę za plecami.
— Ej Blondyna.
Odwracam się do rudej, a ona wtapia się swoimi oczami we mnie, jej psiapsiółka siedzi obok niej.
— Czego? — warczę, a ona unosi brwi.
— Co tak ostro, jak masz na imię? — pyta, a ja parskam.
— A co książkę piszesz? Chuj ci do tego — rzucam, a ona parska, jej koleżanka wstaje, ale ta ją powstrzymuje.
— Siedź, ten mały pies chce właśnie tego — oznajmia, a ja zrywam się.
— Jak mnie nazwałaś? — pytam, a ona teraz wstaje.
— Psem, a co głucha jesteś, to idź do laryngologa — prycha, a ja podchodzę.
— Ty ruda suko — warczę i uderzam ją w policzek, ale jej psiapsiółka mnie dopada, jednym ruchem obala mnie na ławkę i dostawia scyzoryk do skóry.
Nie powiem, że nie, bo się wystraszyłam.
Ale udałam, że jestem twarda.
Bo jestem co nie?
— Przeproś — mówi spokojnym diabelnym tonem.
— Nie ma takiej opcji — syczę, a Mia próbuję podejść.
— Odejdź, a ty zapamiętaj sobie, na drugi raz, ta jebana profesorka, znajdzie twoje zwłoki tutaj, zrozumiano? — zapytała podniesionym tonem.
— Nie, nie boję się ciebie — rzucam beznamiętnie.
— Ty chyba nie wiesz, kim jestem i z kim się zadaje — oznajmia.
— Chuj mnie obchodzi, z kim, dla mnie jesteś zwykłym psem — odpowiadam, a ona wytrzeszcza oczy, ale szybko się otrząsa i rozcina mi rękę.
Sycze, a krew plami ławkę i podłogę.
— Pożałujesz tego — mówię I wychodzę do łazienki.
Mijam profesorkę i dyrektora.
— Co się pani stało halo! — krzyczy dyrektor.
— Gówno — odpowiadam I wbiegam do łazienki.
Każdy patrzył zdezorientowany, ale milczy.
I dobrze;)
Bo ja zajebie każdego, każdego, kto stanie mi na drodze, a śmierć moich rodziców jest do tego idealną zemstą.
Bo ja dobrze wiem, że to ktoś zaplanował, tylko to musiała być osoba co bardzo dobrze ich znała.
Axel i jego ludzie to gangsterzy mówią, że nie wolno z nimi zadzierać ani patrzeć na nich.
Przypominam sobie słowa, które Mia mi powiedziała, a później dodała.
Sama się przekonasz, podobno zabili tutaj jedną dziewczynę i uciekli 4 lata temu, żeby sprawa przycichła.
Skoro ta mała suka mnie drasnęła to Mia musiała mówić prawdę.
Axel wrócił, a jego ludzie z nim.
Dla Nowego Jorku rozpętało się właśnie piekło.
ROZDZIAŁ 4
„Jesteś moją marionetką”
„Lęk jest najgorszą rzeczą, która nas spotyka”
Axel
Siedzę w loży, mimo tego, że jest dopiero 18, ja zacząłem już zabawę jak co dzień, a klub, do którego chodzę, stawia mi wszystko za darmo, spoglądam na parkiet i skanuje każdą dziewczynę.
Żadna nie jest ładna.
Później spoglądam na Thomasa, Olivera i Dylana, Ci debile jak zawsze mają ubaw, a mi do śmiechu nie było.
Bo mała Smith będzie węszyć, i to na pewno.
— Jesteśmy — słyszę głos Isabell i Layly.
— W końcu kurwa — odpowiadam nerwowo, a one siadają.
— Nie uwierzycie, co się odjebało dziś- zaczyna Layla.
— Nie mogę się doczekać twojej gównianej opowieści — zaczynam.
— Smith I ja dojechałyśmy profesorkę, a później pytam się o imię Smith, a ona wyzwała mnie — powiedziała Layla.
— A ja rozjebałam jej rękę, bo mnie suka wkurwiła — dodaję za nią Isabell.
Banda idiotów.
— I co dalej, wiesz jak, ma na imię? — pyta Dylan, biorąc tequile.
— Nie, laska wkurwiła się i wyszła, ale dowiemy się spokojnie, jutro Axel pójdziesz na uczelnie i pokażesz małej, kto tu rządzi — oznajmia Layla.
— A co ja jestem pies? — prycham i dodaję.
— To wybacz suko, ale nie będę szedł- dopowiadam, a Thomas wstaję i zaciska ręce na mojej kurtce.
— Jeszcze raz, tak o niej powiesz, a … — przerywam mu.
— A co?, pobijesz mnie, wal śmiało- mówię, a on patrzy na mnie.
Widzę, że się waha.
Kutas ;)
— Wkurwiasz mnie, możesz sobie jakąś babę znaleźć, zobacz ile ich, tam jest — rzuca, a ja prycham.
Nie szukałem nigdy kobiety.
Uznawałem, że nie ma takiej, która by się mi podobała.
Ale i dobrze.
Bo ja kobiety raniłem, bałem się uczuć, bałem się pokochać, ja byłem nauczony tylko niszczyć i wyrządzać krzywdę.
Żadna nie zasługiwała na mnie.
— Idę się przejść- rzucam i wychodzę.
Idę w ciemne uliczki, bo tam nigdy nikt nie usłyszy głosu ofiary.
Nie no żart.
Raz zdarzyło mi się zabić, ale nie bez powodu.
Octavia
Przeglądam się w lustrze.
Mam na sobie czerwoną, obcisłą sukienkę, włosy rozpuściłam i pomalowałam na czarno.
Zakładam trampki, bo szpilek nienawidzę, biorę torebkę i wychodzę.
Udaję się do samochodu Mii z tego, co zdążam zauważyć, ma na sobie białą sukienkę i szpilki.
— Przepraszam za spóźnienie — rzucam, a ona patrzy na mnie, a następnie uderza mnie w głowę.
— Czemu! — krzyczy, a ja patrzę na nią jak na idiotkę.
— Raźniej — odpowiadam.
— Po co czarne?
— O Jezu, lepiej mi w takich, jedziemy już — mówię, a ona odpala silnik.
Jedziemy w ciszy.
Klub, do którego dojeżdżamy, jest na uboczu miasta.
— A co, schadzkę masz tutaj? — pytam rozbawiona, wychodząc z samochodu.
— Nie, ale zawsze fajni ludzie tu są, a Axel i jego ekipa nie korzystają stąd, więc…
— Skończ o tym Axelu, typ jest jakimś playboyem, który uważa się za króla, a ty myślisz, że to nie wiadomo kto — prycham, a ona mnie szturcha.
— Kurwa, Isabell tu jest — mówi, a ja odwracam się.
A to siksa.
Ruszam w jej kierunku, ale powstrzymuje mnie Mia.
— Siadaj na dupie, wracamy — rzuca, a ja wyrywam się i idę do klubu. Gdy mam wchodzić, zauważam postać koło drzewa, ale wchodzę szybko, bo jeszcze mi drzwi zamkną.
A mi drzwi się nie zamykają, no szanujmy się, ale mam naprawdę wybujałe ego. Dobra, stop, bo za dużo myśli w jedną sekundę.
Chociaż…
Dobra, stop!
W środku od razu czuję okropny smród.
Alkohol, pot, seks, dragi.
Wszystko unosi się w powietrzu.
Podchodzę do baru i zamawiam na razie drinka bezalkoholowego.
Biorę szklankę i rozglądam się, dostrzegam Isabell i tę rudą sukę, obok nich siedzi trzech chłopaków.
Tam musi być Axel.
Ale przecież nie podejdę i nie spytam się jak idiotka.
„Hej, to ty jesteś Axel, bo ja jestem sławna na cały Nowy Jork”.
Bo ja jestem sławna.
Kurwa, za dużo, weź się za myślenie, Octavia.
Wstaję i ruszam w stronę parkietu, muzyka gra, a ja bawię się świetnie, następnie słyszę muzykę. Cynical
— I wish that I was someone you need now
Wanna know how you’ll be happy again
I’m not someone who always speaks out
Now I see our memories through the rain
Night and day
I still wanna dance in your parade
But you change your lane
I know you now
You’re lost in your own crowd, it’s time to figure out
We sit in silence, I wish you’d say it loud
Are you in or are you out? It’s time to tell me now
I can’t keep hiding, I just wanna be found
It’s time for you to let me go
Please don’t ever let me know
It’s time for you to let me go
You drag me down, you’re cynical
I know that I was someone you needed
Feel defeated by who you became
I’m done with living just for weekend
I don’t mean it when I say, „I’m okay”
Gdy muzyka leci dalej, ja czuję ręce na biodrach, odwracam się jak opażona.
— Liam? — pytam zdezorientowana.
Nie spodziewałam się chłopaka tutaj.
— Octavia, jaki zbieg okoliczności — mówi.
No na pewno, coś nie chce mi się w to wierzyć, kutas — myślę w duchu, ale zaplatam w końcu ręce na jego szyi.
— Co tu robisz? — pytam.
— Przyszedłem się bawić, a ty- odbija piłeczkę.
— Tak samo, przyszłam z Miją, a ty? — pytam.
— Sam — odpowiada, a dla mnie robi się to trochę dziwne.
On mi się wydaje jakiś podejrzany, muszę się bardziej mu przyjrzeć, żeby nie wpaść w bagno.
Bo później z tego bagna nie wyjdę.
Ale kochanie, ty już jesteś w tym bagnie, bo same uszy ;(.
— Nie, żartuję — odpowiada nagle, a ja otrząsam się.
— Masz dziewczynę, kurwa, łapy precz, diable — rzucam, a on wybucha basowym śmiechem.
— Z bratem przyszedłem, tam stoi, James — mówi, wskazując.
Odwracam się i nagle zamieram, ja go skądś kojarzę, widziałam go, ostatni raz w dzień, gdy rodzice zginęli, był przecież u mnie, niby pożyczyć wiertarkę, ale, nie dobra, to zbieg okoliczności.
Prawda?
— Octavia, dobrze się czujesz? — wyrywa mnie nagle z zamyślenia.
— No jasne, zamyśliłam się — odpowiadam, wymuszając uśmiech, ale moja gra aktorska to jak śnieg na święta.
Nigdy go nie ma i nie umie spać, zawsze ciapa jest.
Gdy widzę, że chłopak robi się podejrzliwy, od razu przyciągam go i tańczymy dalej.
Ale moje myśli są tylko z moimi faktami i tezami, które postawiłam wobec Jamesa.
Gdy kończymy tańczyć, wracam do mojej koleżanki.
Która sobie przyciągnęła jakiegoś oblecha.
— Mia kurwa — syczę.
— No leci, ja zostaję — mamrocze i idzie gdzieś z tym gościem.
Ja pierdolę.
— Mia, idziesz kurwa ze mną — warczę, a ona się kwieje.
— Nie — mruczy i idzie.
No super.
Wściekła jak osa wychodzę na dwór. Chłód idealnie komponuje się z tym, jaka jestem wściekła. Idę przed siebie i zdaję sobie sprawę, że przecież auta nie mam.
Muszę wracać 6 km na piechotę.
ROZ-KO-SZNIE.
Lamp nie ma, a ja idę, stawiam szybkie kroki, bo niestety niby byłam odważna, a bałam się ciemność jak idiotka, włączyłam telefon na którym wskazywała 23.
No to nieźle zabawiłam.
Pędzę ile sił, aż muszę przejść przez niewielki las.
O Jezu.
Horror z filmu się odtwarza, a ja stawiam pierwsze kroki.
Słyszę szelest, kroki, Jezu.
Zginę.
Biegnę ile sił w nogach, po czym potykam się i upadam w wodę.
— Ja pierdole — mówię pod nosem I wstaje, ale dlaczego ja czuję oddech na karku???
Odwracam się wolno.
Przede mną stoi wysoka postać, księżyc świeci na jego bok.
Wiem ino że jest wysoki, włosy ma poczochrane, musi być na czarno ubrany, bo ledwo go widzę.
Wstaję szybko, odwracam się I biegnę.
Słyszę, że biegnie za mną I śmieje się jak psychopata.
— Pomocy — krzyczę, ale przecież to nic nie daje, jestem sama w lesie z zabójcom.
Dopada mnie i przyciska do drzewa, łkam jak głupia i próbuje się wyrwać.
— Zostaw, proszę — krzyczę, a on zakrywa mi usta.
— Zamknij się — warczy i nachyla się do mojego ucha.
Muska moje ucho, a ja mam dreszcz na całym ciele.
Najpierw mnie pewnie zauroczy, a potem zabije.
— Zostaw, zostaw, nie rób sobie żartów- szepczę, a on się śmieje.
— Nie, jesteś moją marionetką w pięknej sukni, którą zaraz zerwę z ciebie — oznajmia, a mi przypływa adrenalina do żył, szarpię się I wbijam mu kolano w krocze.
On się odsuwa od razu i jęczy.
— Spierdalaj zboczeńcu — krzyczę I biegnę.
— Dorwę cię- rzuca, a ja oddalam się, aż dostrzegam lampy i domy.
Kurwa, przeżyłam, chyba, wbiegam do domu, zamykam drzwi na 10 spustów i ciężko sapie.
Nagle otwieram moją torebkę.
Kartka!
Włożył mi kartkę.
„DORWĘ CIĘ SMITH”
Kurwa …, jednak to nie koniec.
ROZDZIAŁ 5
„Zniszczę cię Axel..”
„Gdy nasze spojrzenia się spotkały, czułam, że stał się moim największym wrogiem”
Octavia
Po wczorajszej akcji nie wiedziałam, co myśleć.
Nie mogłam zasnąć, a rano, gdy spojrzałam w lustro, przeraziłam się własnym odbiciem.
Miałam sine cienie pod oczami i bladą skórę. Opłukałam twarz wodą, przebrałam się, a następnie otworzyłam okno w pokoju.
Gdy się wychyliłam, zauważyłam na parapecie kopertę.
Co to jest?
W środku znajdowały się moje zdjęcia oraz list.
„Czas na zabawę, mała Smith. Będę czekał tam, gdzie wczoraj.”
Przestałam oddychać.
Zaczęłam się dusić, łapczywie chwytając powietrze.
W kopercie było serce z mieczem w środku.
Mój świat rozpadł się na kawałki.
Nie mogłam oddychać.
Łkałam i dusiłam się.
Na szczęście nikt tego nie słyszał, bo w domu byłam sama…
Axel
— Czego znów? — zapytałem, gdy zadzwonił telefon.
To była Layla.
— Wyspany? To zapraszam na lekcje — powiedziała poważnie, a ja parsknąłem śmiechem.
— Lepiej nie patrz na mnie, bo jestem bardzo piękny — odpowiedziałem, a ona zaśmiała się.
— Kretyn — rzuciła i się rozłączyła.
Wysiadłem z auta i ruszyłem w stronę pieprzonego uniwersytetu.
Moim celem było poznać Smith i dowiedzieć się, czy to ona jest tą, której szukam.
Przekroczyłem próg uniwersytetu i od razu usłyszałem za plecami:
— O mamo, jaki on piękny!
— Jak ma na imię?
— Zobacz, jak jest ubrany.
— Jakie ma mięśnie.
— Te oczy.
Ja pierdolę.
Ale dobra, idę do sali 34, a wszyscy patrzą na mnie.
Dylan i Oliver już są, oczywiście Oliver romansuje z jakąś laską, a Dylan siedzi z Isabell.
A ruda patrzy na mnie bez żadnego wyrazu twarzy.
— Króra to? — pytam Layli.
— Nie ma jej jeszcze, ale psiapsiółka jej jest — oznajmia, wskazując na blondynę.
Mierzę ją wzrokiem, ale wygląda zwyczajnie i niewinnie, więc odwracam wzrok.
— Kurwa, przestańcie się miętolić, bo zwymiotuję — warczę na Dylana.
— Stary, luz — rzuca, a do sali wchodzi profesorka.
— O, pojawił się Pan Daniels — oznajmia, a ja prycham.
— Dobry wieczór — rzucam w żarcie.
— Chyba dzień dobry, żyje pan poprzednim dniem — mówi, a następnie, drzwi otwierają się.
Ukazuje mi się w nich niska, czarnowłosa dziewczyna, ma bladą twarz, oczy sine, chyba płakała, łapiemy kontakt wzrokowy na chwile, ale szybko go przerywa.
— Panno Smith, co się stało? — pyta.
— Nic, bardzo przepraszam za spóźnienie — odpowiada i siada koło blondyny.
— To ona — oznajmia ruda mi do ucha.
— Widzę, ale to chyba mała Smith, której szukam — odpowiadam, a wszyscy ją lustrują.
— Zemszczę się na suce — szepcze Layla.
— Najpierw ja rozprawię się z nią — odpowiadam, wpatrując się w nią.
Octavia
Wchodząc do klasy, zobaczyłam nowych chłopaków.
To był pewnie ten cholerny Axel. Mroczny, z ciemnymi oczami, czarnym strojem i tatuażami.
Każda traciła dla niego głowę, a ja żałowałam, że dzisiaj przyszłam.
Cały czas bolała mnie głowa.
40 min później…
Gdy w końcu wyszłam z sali i zatrzasnęłam swoją szafkę, wpadłam na chłopaka, a książki wypadły mi z rąk.
— Jak chodzisz, sieroto?
Podniosłam wzrok i napotkałam jego oczy. Kątem oka widziałam, jak wszyscy patrzą na nas.
Czas na zabawę!
— Jak ty chodzisz, śmieciu? — odpowiedziałam, a on spojrzał zdziwiony.
— Co, zapomniałeś Języka Polskiego? — pytam.
— Ostra, lubię takie — oznajmia nagle chłopak obok niego.
— Zamknij pysk, a ty, suko, od dziś masz przechlapane — oznajmia mi i pluje pod nogi.
— Jesteś chamem, zniszczę cię, Axel — krzyczę za nim, a on gwałtownie staje.
— Nie, to ja zniszczę cię, Smith — oznajmia i odchodzi.
Skurwiel rozpętał wojnę, a ja się w niej nie poddam.
5 godzin później…
Po skończonych wykładach udaję się na miasto z Avą, ale ta jest o dziwo jakaś nieobecna.
— Ava, co jest? — pytam.
— Nic — odpowiada, a ja widzę, że coś jest nie tak.
— Wiesz, że zawsze mówimy sobie wszystko — stwierdzam.
— Wiem, ale nic się nie dzieje, nuda w pracy i takie tam — odpowiada, a ja patrzę na nią z podejrzliwością.
Dalej poszłyśmy do księgarni i na zakupy, ale po chwili czuję wibracje telefonu.
Od Mia
Wpadniesz do mnie?
Do Mia
Jasne.
Od Mia
To przyjdź tak o 17.
Do Mia
Pewnie, tylko że gdzie ty mieszkasz.
Od Mia
Dowiesz się gdy trafisz.
Do Mia
Suka jesteś, mów kurwa, bo jak nie to.
Pierdole
Od Mia
Nie pierdol, bo rodzinę powiększysz skarbie.
Do Mia
No co ty nie powiesz.
Zaczynam się śmiać do telefonu, a Ava patrzy na mnie.
Od Mia
Ulica tam, gdzie diabły boją się chodzić.
Do Mia
Nie kojarzę.
Od Mia
Tępa jesteś.
Do Mia
Spierdalaj.
Od Mia
Kochanie, ulica diabłów
Do Mia
Nie wiedziałam o niej.
Od Mia
Bo tam mieszkają same diabły słońce.
Do Mia
Tyle to wiem, jesteś suką.
Od Mia
Wyrażaj się, bo się pogniewam.
Do Mia
Pff, księżniczka Mia.
Od Mia
Dobra czekam, na ciebie ino pamiętaj, duchy nie lubią grzecznych dziewczynek.
Do Mia
Nie jestem grzeczna kochana.
Od Mia
Jesteś.
Do Mia
A chcesz w pi…
Od Mia
Tak.
Śmieje się jak głupia do telefonu, następnie chowam go i idziemy z Avą do domu.
W domu szykuje się na spotkanie z tą kretynką, stawiam na dresy I bluzę z kapturem, przypominam sobie o spotkaniu z tym typem, ale mam to gdzieś.
Po 30 minutach wychodzę i kieruje się na wyznaczoną ulicę.
Do Mia
Które mieszkanie
Od Mia
Za tobą sikso.
Do Mia
Śmieszne kurwa.
— I to bardzo — słyszę za plecami.
— Japie, ale się skradasz- rzucam, a ona wybucha śmiechem.
— Chodź, idziemy do pokoju czarownicy- oznajmia a ja ruszam za nią, mieszkanie, do którego docieramy jest skromne i ładne.
— Sama jesteś? — pytam.
— Sama, a co planujesz morderstwo? — pyta.
— Nie, ale musimy pogadać, to ważne Mia — oznajmiam, a ona marszczy brwi.
— Brzmi poważnie — odpowiada.
ROZDZIAŁ 6
„Takie będą dziś na moim grobie”
„Każdy odchodzi, ale dlaczego w tak bardzo młodym wieku?”
Czy moja koleżanka to debilka?
Z czystym sumieniem przyznaje, że tak.
Właśnie chciała zrobić popisowego sufleta, a ciasto wylądowało na kuchni.
— Jebnięta jesteś- mówię zbierając resztki ciasta, a ona rży jak koń.
— Nie miałaś tak nigdy? — pyta, zerkając na mnie.
— Nie- odpowiadam od razu.
— Jezus, stara, spięta jesteś bardzo, ale ogólnie znamy się trzy dni, a ty jesteś fajną osobą — stwierdza, a ja prycham.
— Dopiero teraz to odkryłaś? — pytam.
— No- mówi, a ja przymykam oczy.
— Posłuchajmy jakieś piosenki — proponuję Mia.
— Ale ja jestem głodna- warczę, a ona się śmieje.
Idiotka.
— Zamówimy pizze, chodź- odpowiada I widzę jak idzie do telefonu z różowym etui z królikiem.
Wybornie ;)
Gdy zaczyna mówić, ja oglądam kuchnie, która lśni, ma płytki białe, meble również białe, masa dodatków czarnych ładnie to wygląda.
— Zamówione- wyrywa mnie nagle głos z zamyślenia.
— To fajnie — odpowiadam, a ona stukał w telefon, po chwili słyszę muzykę.
Only Love Can Hurt Like This
Mia zaczyna tańczyć i śpiewać.
— I’d tell myself you don’t mean a thing
That what we got, has no hold on me
But when you’re not there I just crumble
I tell myself that I don’t care that much
But I feel like I’m dying till I feel your touch
Przewracam oczami gdy ta drze się, żebym śpiewała refren.
— Only love
Only love can hurt like this
Only love can hurt like this
Must have been a deadly kiss
Only love can hurt like this
Gdy zatrzymuje muzyka, ja patrzę na nią zdezorientowana.
— Nie mówiłaś, że umiesz tak ładnie śpiewać- wrzeszczy, a ja patrzę jak na nienormalną.
— Bo nie umiem — stwierdzam.
— Umiesz — rzuca.
— Nie.
— Tak.
— Nie.
— T — i nagle huk.
— Co to było? — zapytałam wylęknięta.
— Coś uderzyło w okno — odpowiedziała, a ja wyjrzałam przez firankę.
Kamień.
Na parapecie leżał kamień z krwią!!
— Ja pierdole — rzuciła Mia i cała pobladła.
Otwarłam okno i wychyliłam się lekko, ujrzałam też list, sięgnęłam po niego.
„NIE WYKONAŁAŚ MOJEGO POLECENIA, TERAZ CZEKA CIĘ KARA SMITH.”
Moje ciało zostało sparaliżowane od środka.
Później w kopercie była jakaś zagadka z kluczem.
„BĘDZIE TAM, GDZIE W NOCY NIKOGO NIE MA, PAMIĘTAJ OKO ZA OKO ZĄB ZA ZĄB.”
— Miejsce tam, gdzie nikogo nie ma? — zapytała Mia, a ręce jej drżały.
— Park, albo las — rzuciłam.
— Jezus, nie wyjdziesz stąd, bo zginiesz, kto to w ogóle robi? — zapytała.
— Nie wiem- odpowiedziałam, patrząc na kamień z krwią.
— Muszę iść- rzuciłam natychmiast, a ona złapała mnie.
— Nie wyjdziesz, rozumiesz! — krzyknęła przerażona.
— Idę, muszę powiedzieć mojemu rodzeństwu o tym- powiedziałam wybiegając z domu.
Szłam szybko.
Miałam dużo do przejścia.
Szłam przez las, bo miałabym bliżej, słyszę szelest.
Cholerne kroki!
Kurwa.
Zaczynam biegnąc, nagle upadam.
Linka.
Ktoś rozłożył linkę, a ja rozcięłam sobie nogę.
Ból nie do zniesienia, gdy uniosłam głowę zobaczyłam przed sobą buty, podniosłam wzrok.
Człowiek zamaskowany patrzył na mnie upiornym spojrzeniem.
Serce prawie mi wyleciało z piersi gdy wyjął kopertę.
Zakrwawioną kopertę!
Rzucił mi pod nogi I uciekł, ja za to otworzyłam ją łapczywie.
„SMITH, DOBRZE CI IDZIE, TA PUŁAPKA TO KARA ZA MOJE CZEKANIE, ALE PAMIĘTAJ, ŻE NIE OSTATECZNA KARA, LEPSZA CZEKA NA CIEBIE W PARKU KOCHANIE.”
Zrywam się na równe nogi I otrzepuję.
Park!
Ten, który pewnie jest po skończeniu ścieżki z lasu.
Idę w tamtym kierunku.
W głowie mam jedno, że on będzie czekał na mnie i mnie zamorduje od razu.
Biegnę.
Spoglądam na moje nogi, z których leci krew, ale ja dalej biegnę, adrenalina mnie poniosła.
Docieram do końca lasu.
I wchodzę w park, przeolbrzymi park.
Spoglądam na ławkę.
Kartka!
„SŁYSZAŁAŚ, ŻE DUCHY NIE MAJĄ GŁOSU?, ALE CO NAJWAŻNIEJSZE DUCH JEST TUŻ PRZED TOBĄ, SZUKAJ MOJA TAJEMNICZA OCTAVIO.”
Wielka gula, która urosła w gardle nie może przejść.
On zna moje imię!
Cholera.
Czuje wibracje telefonu.
Od Mia
Gdzie jesteś?
Od Mia
Odpisz.
Do Mia
W parku.
Od Mia
Co ty robisz!?
Do Mia
Nie wiem, on kazał mi przyjść.
Od Mia
Ale kim on jest.
Do Mia
Nie wiem, idę sprawdzić to.
Od Mia
A jeśli to Axel I jego ludzie?
Do Mia
Jebnięta jesteś?
Od Mia
Boję się.
Do Mia
Jak nie napisze za 30 min, to dzwoń na policję.
Od Mia
Nawet tak nie mów.
Od Mia
Nie idź tam, proszę.
Od Mia
A co jak ci coś zrobi.
Od Mia
Odpisz do cholery.
Ale ja jej nie odpisuje, chowam telefon i idę dalej, przede mną niewinny plac zabaw, wchodzę i czuję piasek pod stopami.
No trampki moje są chujowe, więc piach mi się wjebał do środka.
Idę przed siebie I słyszę szelest.
Boję się z każdym krokiem.
Ja wiem, że zginę, ale zanim to nastąpi, chcę wiedzieć, kim jest ta osoba I co chcę.
Przede mną pudełko kartonowe.
Aż mnie ściska.
Jasna cholera nie otworze.
Drżącymi rękoma otwieram i ukazują mi się głowy obciętych lalek.
Zamieram.
Jest też kolejny list.
„MOJA PIĘKNA OCTAVIO, NIE ODKRYJESZ DZIŚ MOJEGO SEKRETU, ALE TWOJA SIOSTRA GO ODKRYŁA.”
„IDŹ NA PÓŁNOC, PÓŹNIEJ 10 METRÓW NA WSCHÓD I ZNÓW NA PÓŁNOC 30 metrów, TAM ZNAJDZIESZ ODPOWIEDŹ KOCHANIE.”
Idę.
Nie wiem, dlaczego to robię, ale idę, chyba ciekawość wzięła w górę, widzę, że droga jest wyłożona co jakiś czas pięknymi kwiatami.
Jezu.
Takie będą dziś na moim grobie …
Idę dalej, chwilą północ, dobra wschód, znów północ.
Docieram do ławek i to masy ławek, szelest, który słyszę doprowadza mnie do szału i gęsiej skórki, cholera.
— Moja słodka Octavio.
Słyszę za plecami I się odwracam, ale nikogo nie ma.
Kurwa, on się bawi w kotka i myszkę, a ja jestem głupia I mu wierzę, że on coś zrobił.
Idę dalej i docieram do kolejnej kartki ze strzałką.
Strzałka pokazuje, żeby iść 100 kroków do przodu i tam będziesz miała odpowiedź.
Więc idę.
Liczę każdy krok, aż docieram do końca ławek.
Widzę, że ktoś leży, z jego głowy sączy się krew.
Wszędzie jest krew.
Cholera zabił kogoś.
Podbiegam do tej osoby, ale ona leży na plecach.
Przekręcam ją, zamieram.
Jedyne co udaje mi się wyszeptać to.
— AVA.
ROZDZIAŁ 7
„Zostałam sama, na tym podłym świecie”
„Gdy dowiedziałam się prawdy, to był już koniec…”
— AVA — krzyczę i potrząsam moją siostrą, której ciało jest zimne i bezwładne, łzy leją mi się strumieniami.
— Siostro, proszę, siostro! — wołam, czując, że jej serce przestało bić.
— Ava, nie zostawiaj mnie, proszę, proszę, siostro! — krzyczę, przytulając jej ciało.
— Ava, nie dam sobie rady, wróć i zabierz mnie, proszę, Ava — mówię, ale to nic nie zmienia. Z mojej siostry uleciało życie. Krztuszę się łzami i łkam.
— Ava, obudź się, Avaa!!! — krzyczę I widzę list, który leży na kamieniu z długopisem podnoszę go i z załzawionymi oczami próbuję przeczytać.
Octavia.
Kochana moja siostro, wiem, że myślałaś, że jestem dobrą osobą I w ogóle, ale to była nie prawda, ja byłam cholernym detektywem i kryminalistką, szukałam prawdy o naszych rodzicach. Wiem, że to było zabójstwo, a nie wypadek jak mówili. Dlatego nie wiem, czy zdążę ci powiedzieć, ale zabójca jest wśród nas, może go poznałaś już, a jeśli nie to poznasz, musisz uciekać. Ale jeśli będziesz czytać ten list i dotrwasz do tego momentu to pamiętaj, że zawsze cię kochałam i kocham. Po śmierci rodziców byłaś jak moja córka. Myśl, że teraz jestem już w niebie, zabija mnie, zawsze chciałam być na twoim ślubie, być matką chrzestną dzieci. Ale to nie było mi dane. Po śmierć proszę cię o jedno. Nie załamuj się I żyj dalej, ty musisz żyć Octavia, a ja będę patrzeć na ciebie z rodzicami i będziemy zawsze z tobą. Nie wiem, czy dane będzie mi spojrzeć jeszcze w twoje oczy, ale wiedz, że cię kocham, będę czekać tam na ciebie kochanie, nigdy nie zapomnę o tobie, kocham cię Octavia i kiedyś spotkamy się, a wtedy już nic nas nie rozłączy. Będziemy tylko Ty i ja. Będziemy razem do końca świata. Jeśli chodzi o zabójcę jest nim
KURWA NIE DOKOŃCZYŁA PISAĆ, BO JĄ MUSIAŁ ZABIĆ.
Jebał pies wszystkich. Rzuciłam kartkę i spojrzałam na Ave, po czym wstałam I zaczęłam krzyczeć.
— CHODŹ, TCHÓRZU, POKAŻ SIĘ, STAŃ PRZEDE MNĄ I SPÓJRZ W OCZY, ZABIJ MNIE, JAK ZABIŁEŚ JĄ! — wykrzykuję na cały park, a wówczas słyszę głos za sobą.
— Octavia? — odwracam się i czuję szok.
„Poznałaś już, a jeśli nie, to poznasz”.
— Liam! — krzyknęłam, rzucając się na niego.
— Zabiłeś mi siostrę, ty chuju! — warknęłam, uderzając go w twarz pięściami.
— Co ty mówisz? — zapytał, próbując się bronić.
— Zabiłeś mi siostrę, ty chamie, ty jebany skurwielu — wy warczałam, bijąc go. W końcu mnie odepchnął i pobiegł do mojej siostry. Dotknął jej ciała!
— Zostaw ją, skurwielu, zajebię cię!
— Octavia, jesteś w szale, trzeba zadzwonić na policję — oznajmił.
— Zabiłeś mi siostrę! — wykrzyczałam, upadając na ziemię. Słyszałam, jak dzwoni na policję i relacjonuje, co się stało. Następnie podszedł do mnie i złapał moje dłonie.
— Nie dotykaj mnie, chamie! Jak mogłeś mi ją odebrać?
— Przysięgam, to nie ja — mówi, a ja biję go pięściami.
— Odebrałeś mi osobę, na której mi zależało, która mnie kochała, była jak matka dla mnie.
10 minut później …
— Mówię Panu do jasnej cholery, to on zabił moją siostrę! — wykrzyczałam policjantowi w twarz.
— Byłem na boisku szkolnym z trenerem!
— Chuju, mówię ci, że zabiłeś moją siostrę, jesteś mordercą, zabiłeś moją Ave — krzyknęłam.
— Spokój, bo jak nie, to państwa zapniemy w kajdanki — oznajmił policjant, a ja parsknęłam.
— Jego macie zakuć — krzyknęłam, a następnie zauważyłam nagle jak technik kryminalistyki podchodzi do nas.
— Ofiara dostała w głowę czymś twardym i bardzo mocno, zgon na miejscu, poprzez liczne uszkodzenia czaszki — oznajmiła, a policjanci spojrzeli na Liama.
— A Pan ma spodnie całe poszarpane i zadrapanie na dłoni — wskazał i podszedł. Zakuli go od razu, a on próbował się wyrwać.
— Octavia, to nie ja zabiłem ją, kurwa, słyszysz? — krzyknął, gdy zabrali go do auta. Natomiast ja wyjęłam telefon drżącymi rękoma i zadzwoniłam do brata.
— Halo, co tęsknisz siostrzyczko? — zapytał.
— Ava nie żyje. — rzuciłam I słyszałam jak jego oddech przyspieszył.
— Co? — zapytał zdezorientowanym głosem
— Zabili Avę, słyszysz, przyjedź do parku! — rzuciłam szybko i się rozłączyłam. Wybuchnęłam płaczem, gdy moją siostrę zamknęli w worku. Podbiegłam do niej i chciałam rozsunąć.
— Nie wolno, proszę odejść! — usłyszałam i zaczęłam krzyczeć i wyć.
— AVA — wydarłam się na cały park, a oni zanieśli jej ciało. Upadłam na kolana i krzyczałam cały czas, wycierałam oczy i nie mogłam dojść do siebie. Moja Ava nie żyła. Zostałam sama, kurwa, na tym podłym świecie! Gdy w pewnym momencie uniosłam głowę, zobaczyłam postać za drzewem. A on zaczął uciekać.
— Chodzi tu tchórzu — krzyknęłam I biegłam, ja się go nie bałam. Naprawdę! Adrenalina wzięła mnie w takie obroty, że aż się wylękłam samej siebie.
„JESZCZE NIE SKOŃCZYŁEM, MOJA SŁODKA OCTAVIO, KOGO WYBIERASZ NASTĘPNEGO, SWOJĄ PRZYJACIÓŁKĘ, CZY MOŻE BRATA? NA ODPOWIEDŹ KRZYKNIJ, JESTEM TUŻ ZA TOBĄ.”
Odwróciłam się, ale nie widziałam go.
— Nie wybieram nikogo! — krzyknęłam i chciałam odejść, ale ktoś mnie złapał.
— Kim jesteś — wysyczałam.
— Twoim największym koszmarem. Bal.
Bal po turecku oznaczało skarbie, kurwa, kim on jest?
— Znasz turecki — rzuciłam, a on przystawił mi nóż do gardła.
— Zabij mnie — rzuciłam, a on się zaśmiał.
— Nie, piękna Octavio, będziesz cierpieć każdego dnia, bo ty zasługujesz na cierpienie. Ale do rzeczy, kogo wybierasz? — wyszeptał mi do ucha, a ja chciałam go uderzyć, ale blokował mnie.
— Siebie — odpowiedziałam, a on docisnął nóż.
— Ciebie zostawię na sam koniec — oznajmił, a ja tupnęłam mu z całej siły na nogę.
— Nie wierć się, bo zrobisz sobie krzywdę.
— Pokaż się — krzyknęłam.
— Nie ujawnię ci się, bo już się spotkaliśmy, piękna Octavio — odpowiedział, a ja zamyśliłam się.
— Axel, to pewnie ty — rzuciłam.
— Nie, skarbie, Axel wie o mnie, ale nie wie, kim jestem — odpowiedział, a ja zmarszczyłam brwi.
— Po co trzymasz mi nóż? — zapytałam.
— Żebyś poczuła strach, a skoro nie wybierasz nikogo, to ja wybieram twojego brata — odpowiedział i puścił mnie.
— Niee, nieee — wykrzyczałam i zaczęłam go gonić.
— Yakında görüşürüz, kucyk Octavia’m- krzyknął, a ja upadłam na ziemię. Do zobaczenia wkrótce, moja mała Octavio.
Wstałam szybko i uciekłam do parku, zobaczyłam Kiana w oddali.
— Octavia- krzyknął, a ja wbiegłam na niego.
— Nie żyje, zabił ją ten sam co rodziców- wykrztusiłam z siebie I podałam mu list. Czytał go uważnie, a pojedyncze łzy zaczęły ujawniać się.
— Ava — wyszeptał cicho.
— Kian, co my teraz zrobimy? — zapytałam szlochając.
— Ona musi żyć kurwa — wykrzyczał i pierwszy raz widziałam go w takim stanie.
— Kian- przerwał mi odwracając się.
— Nie dotykaj mnie — krzyknął odchodząc.
— Kian- krzyknęłam za nim biegnąc, złapałam go, ale on mnie odtrącił, aż upadłam na ziemię. Syknęłam cicho, a on otwarł szeroko oczy.
— Ja nie chciałem przepraszam, Octavia — powiedział, ale ja odwróciłam wzrok.
— Dlaczego mnie odtrącasz? — zapytałam wstając I patrząc w jego oczy.
— Bo Ava — przerwał i znów zobaczyłam, furię w jego oczach.
— Nigdy nie będziesz taka jak ona — wykrzyczał mi w twarz.
— Co ty pierdolisz, ty dobrze wiesz pewnie kto zabił rodziców i ją — wykrzyczałam, a on mnie znów odepchnął.
— Nie wiem — powiedział pocierając czoło. Ręce mu drżały, a ja wiedziałam, że on coś ukrywa.
— Co? Cykor cię przeleciał co? — rzuciłam, a on patrzy ze złością w moje oczy.
— Gdyby nie twój prześladowca, nic by się nie stało- krzyknął.
— Skąd wiesz ze mam prześladowcę? — zapytałam totalnie zdezorientowana. Widziałam jak się spocił, jak zbladł. On coś ukrywa!
— Kurwa ty wiesz, a może to ty ją zabiłeś- krzyknęłam wściekła.
— Co ty pierdolisz? — zapytał.
— Liam tu był, zwinęli go, ale może to prawda, że wracał z boiska, może tak naprawdę prawdziwy zabójca stoi przede mną! — krzyknęłam, a on wytrzeszczył oczy.
— Co ty pierdolisz — rzucił i dodał.
— Liam?, Liam Williams?, ten śmieć tu był? — zapytał, a ja wytrzeszczyłam oczy.
— Skąd go znasz? — zapytałam.
— Gówno cię to obchodzi, gdzie on jest? — zapytał, a ja go złapałam.
— Pojechał na policję, mów co wiesz! — krzyknęłam.
— Nigdy ci nie powiem, bo nie jesteś jak Ava- wysyczał.
— Jestem twoją siostrą! — krzyknęłam gdy odchodził.
— Nie jesteś, ja już nie mam rodzeństwa- rzucił, a ja krzyknęłam.
— Nienawidzę cię chuju, ten zabójca powiedział, że cię zajebie, a ja nigdy cię nie obronie ty jebany podły gnoju!!! — wykrzyczałam, a on się odwrócił. Szedł z wielką prędkością w moją stronę.
— Co powiedziałaś? — wysyczał ściskając pięść.
— Że zdechniesz — wy warczałam, a on zamachnął się i uderzył mnie prosto w policzek. Ból, jaki poczułam był nie do opisania. Moje oczy naszły łzami I zaczęłam płakać.
— Nienawidzę cię — wyszeptałam i widziałam jak się oddala w las. Ja już nie miałam brata …
ROZDZIAŁ 8
„Zaraz się przekonasz Octavio, że ze mną się nie zadziera”
„Drugie spotkanie, nie jest już przypadkowe”
Axel
Siedziałem w sali, słysząc krążące plotki o tym, że rzekomo zamordowano jakąś kobietę.
— Stary, kurwa, Smith nie żyje — krzyknął mi do ucha Dylan.
Aż się zakrztusiłem piciem.
— Octavia? — zapytałem.
— Ava, zabił ją ktoś w parku — odpowiedział, siadając, a ja wpatrywałem się w niego.
— Stary, kłamiesz — rzuciłem, śmiejąc się.
— A widzisz, żebym żartował? — zapytał, a ja dostrzegłem jego poważną twarz.
Kurwa!
— Ej, chłopaki, zabili Ave, Ave Smith — powiedziała Layla, wchodząc do sali, w której byliśmy my i kilku innych uczniów.
— A kiedy? — zapytałem.
— Tydzień temu — oznajmiła.
— Jak to, kurwa, tydzień temu? Dlaczego dowiaduję się o tym dopiero teraz? — zapytałem wściekły.
— Bo byłeś poza miastem i nie mogliśmy się do ciebie dodzwonić — odpowiedział Oliver.
— Miałem interesy, a potem siedziałem w naszej dziupli. Dziś też tam jest spotkanie — oznajmiłem, a oni skinęli głowami.
— Co dalej ze Smith? — zapytała Isabel.
— Chuj wie, nikt młodej Smith nie widział. Ludzie mówią, że chciała się zabić, ale podobno jej brat, Kian, nie chce mieć z nią nic wspólnego — oznajmiła Layla, a ja zacząłem myśleć.
Rodzina Smith była podejrzana jak cholera, bo stary był gliną, a matka znana przez ojca. Każdy mógł ich zniszczyć, ale po co niszczyć młodych? Najpierw Ava, a teraz Kian się wyrzekł Octavii.
Coś w tej historii nie pasowało.
— Axel, kurwa, żyjesz? — rzucił nagle Dylan, a ja się otrząsnąłem.
— Tak, zamyśliłem się, spierdalaj — warknąłem.
— Nie wydaje wam się to wszystko dziwne? — zapytałem po chwili.
— W sensie? — zapytała Layla.
— Czekajcie zadzwonię do Thomasa — rzuciłem i wybrałem numer kumpla.
— Co tam? — zapytał.
— Co wiesz o śmierci młodej Smith — rzuciłem, a on wzdychnął.
— Zamordowana w parku, jakiś stalker podobno szantażuje najmłodszą Smith, to on chciał, żeby odnalazła ciało — rzucił, a ja myślałem intensywnie.
— Czyli to będzie ktoś, kto zabił również rodziców ich? — zapytałem.
— Tak, czyli ten ktoś wrócił i będzie chciał pewnie nas w to wmieszać, jak będę coś wiedział to dam znać, trzymaj się- powiedział, a ja spojrzałem na każdego.
— I co? — zapytała Layla.
— On wrócił — rzuciłem.
— Jaki on? — zapytał Dylan.
— Zabójca ich rodziców, ktoś, kto nas chciał wpakować do pierdla, ten ktoś szantażuje i nachodzi młodą Smith, i to ten ktoś zabił Ave — rzuciłem.
— Cholera, trzeba to obgadać dziś w dziupli, i to dokładnie — rzuciła Isabell.
— Dokładnie tak, a co najważniejsze to potrzebujemy pomocy tej Octavii, czy jak jej tam — oznajmił Dylan, a ja wyjebałem oczy jak pięć złoty.
— Pojebało cię, z tą kretynką się nie będę zadawał — rzuciłem wściekły.
— A masz inne wyjście? — zapytali.
— Kurwa, nie — bryknąłem pod nosem.
Nie, że coś, ale nie lubiłem tej młodej Smith, za dużo się wtrącała i panoszyła jak paw.
Myślała, że jest bóg wie, kim, a była zwykłą zepsutą osobą od środka tylko ona tego nie umiała ujawniać, ja ujawniałem to za dobrze.
— Pogadasz z nią — oznajmiła stanowczo Layla, wskazując na mnie.
— O nie kwiatuszku, to ty z nią pogadasz — warknąłem, a ona prychnęła.
— Królewiczu, jak mówię, że ty to ty — bruknęła.
— Spierdalaj suko — rzuciłem, a Isabell wstała.
— Zaraz dostaniesz w mordę — oznajmiła, a ja spojrzałem na jej spódnice.
— Uważaj, bo cię któryś wyrwie, a przecież Dylanem by tego nie prze… — nie dokończyłem, bo poczułem siarczyste odbicie ręki, aż mnie zapiekł policzek.
— Skończyłeś? Bo nudny jesteś — rzuciła mi, a ja się zaśmiałem.
— Ostra, lubię takie, może wyjdziemy do klubu, ja mam więcej do zaoferowania, niż Dylan — rzuciłem, a ona prychnęła.
— Ciebie się komar boi dotknąć, bo od razu zdycha — mruknęła, a ja wybuchłem śmiechem.
— Ale wiesz, że ty mnie dotknęłaś jakieś 40 sekund temu — oznajmiłem.
— Czyli umrę, Dylan, pamiętaj, czerwone i białe róże na pomniku — powiedziała, udając załamanie.
Banda debili totalna 😉.
Jak ja żyje z nimi już tyle lat, to nie wiem…
Wniosłem oczy do góry.
— Banda i-d-i-o-t-ó-w — rzuciłem wstając.
— A ty dokąd? — zapytał Dylan.
— Na fajkę — oznajmiłem i wyszedłem za szkołę, odpaliłem fajkę.