Cztery pory roku
Jesień
O nadchodzącym końcu lata i miesiącu spadających liści
Jaś urodził się we wrześniu, w miesiącu kończącym ciepłe lato i rozpoczynającym okres spadających liści. Jaś bardzo lubił ten czas, ponieważ drzewa zmieniały się w kolorową paletę barw, identyczną jak w zestawie farb, który dostał od babci gdy wracał od niej z wakacji. Ten wrzesień miał być jednak wyjątkowy, gdyż oprócz urodzin czekała go pierwsza wyprawa do szkoły. Patrząc przez szybę pociągu wiozącego go z wakacji podziwiał jeszcze piękne letnie krajobrazy, jednak obserwował już pierwsze żółte liście na drzewach i w myślach rysował obrazy jakie namaluje nowymi farbami gdy tylko dojedzie do domu. Był tak zafascynowany widokami, myślami o obrazkach i wspomnieniami z wakacji, że nawet nie zauważył gdy dojechali do rodzinnego miasta. Dopiero uwaga mamy, oznajmiająca koniec podróży wyrwała go z marzycielskiego stanu.
— Wysiadamy zaraz. W domu wszyscy już czekają, dziś Twój wielki dzień. A w poniedziałek idziesz pierwszy raz do szkoły. — Powiedziała mama.
— Tak, wiem. Już nie mogę się doczekać. — Odpowiedział Jaś.
Teraz myśli Jasia były skierowane we wszystkie strony świata od prezentów urodzinowych jakie czekały na niego w domu, poprzez myśli o szkole aż do kalejdoskopu barw jesiennych drzew.
Gdy wyszli z pociągu w drodze do domu Jaś z mamą mijali park w którym przywitali ich dobrze znani starzy przyjaciele — Pan Wiewiór, Pani Wiewiórka i małe Wiewiórzątko. Rudymi kitami machali na przywitanie a mama Joanna wyciągnęła z torebki orzechy, (zawsze ich miała kilka w torebce tak na wszelki wypadek gdyby się spotkali po drodze). Rodzina Wiewiórek wzięła orzeszki w swoje małe łapki i szybko pobiegli do swej dziupli w starym dębie. Wiewiórki również czuły nadchodzący koniec lata i zaczęły zbierać zapasy na zimę. Jaś z całą rodziną bardzo kochali przyrodę niedziwne jest więc to, że droga do domu choć krótka zajmowała im dużo więcej czasu niż innym ludziom. Mieli bardzo wielu przyjaciół wśród parkowych zwierząt. Wieści o powrocie Jasia bardzo szybko rozbiegły się po okolicznym parku i każde ze zwierząt chciało go przywitać. Oczywiście musiał on też opowiedzieć mamie o przygodach jakie spotkały go podczas wakacji u babci.
Po wesołej drodze, w domu czekała prawdziwa niespodzianka. Rodzina Jasia przygotowała mu przyjęcie urodzinowe. W końcu sześć lat kończy się tylko raz. Jest to wiek w którym rozpoczyna się nowy etap w życiu.
— Już za dwa dni będę uczniem — pomyślał — napiął dumnie pierś i zdmuchnął wszystkie sześć świeczek na torcie.
Teraz przyszedł czas na prezenty, jednak Jaś był tak szczęśliwy, że jest już w domu z mamą, tatą i ukochaną siostrą, że całkowicie porzucił je na dalszy plan i zajął się opowiadaniem o swoich przeżyciach wakacyjnych. O zwierzętach gospodarczych, poznanych dzieciach i psie Fafiku, który pilnuje domu. Cały ten długi dzień i rozmowy skończyły się dopiero przy łóżku.
— Dobranoc Jasiu — pożegnali się rodzice.
— Dobranoc. Kocham Was. — Jaś, zasnął z uśmiechem na twarzy. Wiedział, że kolejne dwa dni zanim pójdzie do szkoły będą pełne przygód.
Urodzinowe prezenty
Rano Jaś obudził się bardzo wypoczęty i pełen zapału do działania, wstał bardzo wcześnie i zrozumiał, że wszyscy jeszcze śpią. Przypomniał sobie jednak, że wczoraj był tak zafascynowany spotkaniem z rodzicami i siostrą, że nie odpakował swoich urodzinowych prezentów. Wrócił więc do swojego pokoju i zaczął odpakowywać otrzymane prezenty. W pierwszym z nich znalazł zestaw młodego malarza, była w nim sztaluga z małym płótnem i pędzle. Wiedział już czemu babcia dała mu nowy zestaw farb. Drugi prezent był dużo mniejszy ale cięższy, po odpakowaniu okazał się atlasem grzybów leśnych. Ten prezent bardzo uradował Jasia, tak bardzo kochał przecież przyrodę a dodatkowo w atlasie było mnóstwo pięknych ilustracji. Na przeglądaniu obrazków w atlasie minęło mu tak dużo czasu, że zdążyli wstać już wszyscy domownicy. Gdy tato zajrzał do pokoju Jasia, bardzo się ucieszył z widoku syna tak zadowolonego z prezentu. W końcu to był jego pomysł, aby właśnie tę książkę mu podarować.
— O widzę, że Ci się podoba prezent. — Powiedział tata Wojtek.
— Tak, bardzo. Dziękuję. — Odpowiedział uradowany Jaś.
— Skoro tak Ci się podoba, to jutro wszyscy idziemy na grzyby.
— Super, już nie mogę się doczekać.
— No, a teraz Jasiu to ja zapraszam na śniadanie.
— Już idę. — Odpowiedział Jaś z pewnym przekąsem, ponieważ nie chciał się odrywać od książki.
Podczas śniadania tata oznajmił wszystkim domownikom, że jutro rano idą do pobliskiego lasu na grzyby. Wszyscy byli ucieszeni, ponieważ las był im bardzo dobrze znany i bardzo lubili spędzać w nim wolny czas. Perspektywa wspólnego zbierania grzybów dodawała jeszcze większego uroku temu wydarzeniu. W dalszej części dnia Jaś postanowił użyć nowych farb, przygotowywał więc swój pokój do urządzenia w nim swojej artystycznej pracowni. Na rozłożonych starych gazetach ustawił nową sztalugę i zaczął malować. Pierwszym pomysłem na obraz był jesienny pejzaż jaki widział przez okno w pociągu, a później w pobliskim parku. Następnie jednak przypomniał sobie o kochającej się rodzinie wiewiórek, która przybiegła na przywitanie gdy wracał do domu z mamą, aż w końcu pomyślał, że najważniejsza w jego życiu jest jego własna rodzina.
— Mam tylko jedno płótno, a tyle pomysłów. — Myśli piętrzyły się w głowie małego Jasia.
— Wiem, tata zawsze mnie uczył działania w kolejności — pomyślał.
Najpierw namalował drzewa jakie widział w parku, następnie gdy farby wyschły domalował pod drzewami rodzinę wiewiórek a na środku obrazu umieścił siebie z rodzicami i siostrą.
Po obejrzeniu końcowego efektu Jaś był bardzo dumny z siebie i swojego zmysłu planowania. Zapewne był to jego najlepszy obrazek jaki do tej pory udało mu się stworzyć. Postanowił więc zaprosić rodzinę aby mogła zobaczyć jego dzieło. Nikt nie mógł ukryć wzruszenia jakie wzbudził w nich widok tego obrazka. Z uśmiechem na twarzy i dumą oglądali dzieło małego artysty.
Po wystawie wszyscy zasiedli do obiadu, ponieważ Jasiowi malowanie zajęło dużo czasu, był już trochę głodny. Chciał również jeszcze spotkać się ze swoimi przyjaciółmi z podwórka z którymi lubił bawić się w wolnym czasie. Nie widzieli się prawie całe lato i mieli sobie wiele rzeczy do opowiedzenia. Każdy z nich spędził wakacje w innym miejscu i chcieli podzielić się swoimi przygodami. A dzień następny miał w końcu przynieść upragnione grzybobranie.
Grzybobranie
Pierwsi wczesnym rankiem wstali rodzice, tak im się tylko wydawał bo Jasiu był tak podekscytowany, że już czekał siedząc na łóżku aby wyruszyć do lasu. Mama szykowała kanapki i napoje na wyprawę, a tata Jasia przygotowywał koszyki i ubrania dla dzieci, które będą niezbędne w lesie. Gdy Jaś tylko usłyszał, że ktoś już chodzi po domu zabrał atlas grzybów, który leżał przy jego poduszce i wyszedł się przywitać.
— Witam wszystkie ranne ptaszki — powiedział wesoło Jaś.
— Witaj Jasiu, tak rano wstałeś zuchu? — odpowiedział tata.
— Tak, już się nie mogę doczekać wyprawy na grzyby. — Podekscytowany Jaś, aż kipiał z radości.
— Niedługo będziemy ruszać, czekamy tylko na Anię. — Powiedziała mama.
Ania była starszą siostrą Jasia. Chodziła już do drugiej klasy, tak jak jej brat bardzo lubiła malować, jednak różniło ich to, że bardziej od natury lubiła malować architekturę i stroje. Jaś nie był zachwycony, że musi czekać na siostrę, jednak rozumiał, że nie wszyscy lubią tak wcześnie wstawać a i rodzice muszą jeszcze wszystko przygotować do wyjścia. Postanowił więc pomóc tacie poszukać kaloszy po które trzeba było zejść do komórki. W komórce tata trzymał narzędzia oraz sprzęt biwakowy.
— Dobre ubranie do lasu to podstawa wyprawy, las jest królestwem zwierząt, w tym owadów. — Tonem eksperta tata zaczął uświadamiać Jasia o potrzebie dobrego przygotowania do wyprawy.
Po powrocie z komórki w domu mama i Ania czekały już gotowe do wyjścia. Wszyscy założyli kalosze i ubrania z długim rękawem i ruszyli do lasu. Jaś do koszyka włożył swój atlas i dumnie maszerował u boku taty. Wiedział, że atlas to nie wszystko i oko wytrawnego grzybiarza będzie niezbędne przy ocenie grzyba. W drodze przez park spotkali oczywiście starych znajomych, Państwo Wiewiórów. Czekali na nich jakby wiedzieli, że u boku rodziny Jasia ich zapasy zimowe mogą powiększyć się jeszcze bardziej, a oni będą mieli dużo zabawy. Wiewiórki w lesie wyczyniały niesamowite harce w poszukiwaniu żołędzi i orzeszków.