Jesień
Ona bezduszna
Nie taka jak z obrazka
Prawdziwa ona
Mokra i zimna
Odpycha od siebie i
Dołuje bardzo
Nadchodzi teraz
Melancholijnie kroczy
Nie ma odwrotu
Niezwykle ciemna
Budzi niechętnie rano
Nie jest lubiana
Gdy na nią patrzę
Zacieśnia się ta pętla
Nie chce mi się żyć
Czarne myśli są
Niebo również jest czarne
A w sercu nicość
Samotność ciąży
Przez Ciebie to się dzieje
Czas płynie długo
Niespotykany
Wywołujesz tutaj chłód
Serce lodem jest
Kradniesz me chwile
Zamieniasz je w iluzje
Spadam niczym deszcz
Widok za oknem
Przyprawia mnie o dreszcze
Jesteś bardzo zła
Pragnę jej końca
Nienawidzę Cię bardzo
Zniknij już proszę
Nie ufam Tobie
Chcę o Tobie zapomnieć