E-book
23.63
drukowana A5
25.52
Czerwiec

Bezpłatny fragment - Czerwiec


Objętość:
94 str.
ISBN:
978-83-8384-330-8
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 25.52
Wejdź do ogrodu…

Część 1

Romantyzm

Romantyzm. Pierwsze zauroczenia i zakochania. Głębokie uczucia i poważne deklaracje. Próba realizacji największych pragnień. Sielankowość i radość z powodu zbliżającego się lata. Poszukiwanie jedynej, najprawdziwszej miłości.

Ogród mego romantyzmu

Wejdź do ogrodu

Mego romantyzmu

Usiądź na ławce

Pod tarczą Księżyca

Kochaj

Poczytaj poezję

Najczulsze wersy

Zachowaj w sercu

Zostaw na później

Zmartwienia

Obmyj się wodą

Z kamiennej fontanny

Wrzuć tam monetę

Spełnij życzenie

Przeznaczenie

Zerwij kwiaty

Słodko pachnące

Może Ci wyznam

Swą tajemnicę

Zauroczenie

Chłoń kolory

Zieleń, czerwień, róż

Rozpal nadzieję

Gorące uczucie

Niebezpieczne

Nakarm zmysły

Darami ogrodu

Nawet powietrze

Ma słodki smak

Miodowy

Twój wzrok błądzi

Trudno się oprzeć

Zapomnijmy o świecie

Bez mądrych słów

Szczęśliwi

Jak Mars i Wenus

Coś nas przyciąga

Niech ta noc najdłuższa

Całym życiem będzie

Wyśnionym

Nie wychodź nigdy

Zostań tu na zawsze

I kochaj mnie zawsze

Nocy swych i dni

Nie żałuj

Wejdź do ogrodu

Mego romantyzmu

Zobacz jak miłość

Rozkwita najpiękniej

Dla nas

Miłostki

Na miłostki nie mam czasu

Moja młodość zleci hen

Zanim zdążę posmakować

Czym prawdziwa miłość jest

Nie chcę jednej krótkiej chwili

Moment też nie dla mnie jest

Porzuć puste obietnice

Ja wieczności od Ciebie chcę

Jeśli nam to się nie uda

I rozstania przyjdzie czas

Muszę wiedzieć, że starania

Były wszystkim, co spotkało nas

Powiedz mi, czy nasze gwiazdy

Wieczną miłość wróżą nam

Jak w zaklętej konstelacji

Tylko razem mają sens

Ostatnio lubię dłużej śnić

Zgadnij kto mi kradnie noce

Już powoli się rozbudza

Coś, co inni zwą miłością

Nie obiecuj wielkich mórz

Które mogą nas zatopić

Gdy szaleje życia nurt

Pragnę oprzeć się w Tobie

Wsze miłostki porzuć precz

Nie karm nimi naszych serc

Jeśli krótkiej chwili chcesz

Lepiej żebyś teraz odszedł

Może czas osądzi nas

Porozlicza z naszych uczuć

Jeśli coś ma wiecznie trwać

Niech to będzie szczera miłość

Kiedy przyjdzie po nas śmierć

Nie chcę z żalem żegnać Cię

Wtedy spojrzę, będę wiedział

Że miłostki poszły precz

Szafa

W starej szafie żyją

Zakurzone pamiątki

Słoń z porcelany

Martwy zegarek

Wspomnienia pochowane

Listy bez odpowiedzi

Wszystko starannie

Zamknięte na kluczyk

I ja

Porzucona pozytywka

Już nikogo nie zabawia

Tancerka na wieczność

Będzie wirować sama

Słyszę jej płacz nocą

Czasem z nią ronię łzy

Chcę jej smutki odebrać

Zamknąć w swym sercu

W ciszy

W naszej szafie czas

Zatrzymał się dawno

Nie pędzimy, nie gonimy

Zamarliśmy cali w kurzu

Chcemy tylko miłości

Chcemy tylko znaczenia

Jakiejś idei, nawet marnej

Zanim wszyscy pomrzemy

W szafie

A jeśli taki los?

Zapomnienie duszy

Bo nikt szafy nie otworzy

Pozostaje wierzyć

Maki

Czerwone maki kwitną

Przy polnej drodze

Znajomy widok

Miód na me serce

Wróciłem do domu

Starszy, niż młodszy

Z mniejszą beztroską

I z utęsknieniem

Mamo i Tato

Sporo minęło

Często me serce

Tęskniło za wami

Chciałbym tu zostać

Już nie wyjeżdżać

Lecz świat mnie woła

Porywa żałośnie

Domy przeszklone

Wieżowce z betonu

Nie mogą się równać

Z widokiem maków

Tu jest me miejsce

Dom, las i pole

Dobrze znany wiatr

Bez wielkich zmian

Taka sielanka

Czas wolniej płynie

Herbata bez kurzu

Ciepły piec kaflowy

Zrywają z krzewów róże

Smażą konfiturę

Wszystko sprawnie żyje

I mi trochę lżej

Czasem wieczorem

Wyjdę ukradkiem

Zanurzę się cicho

W słodkiej maków toni

Szeptem wypowiem

Moje marzenie

Kocham Cię skrycie

Zaczekam tu na Ciebie

Mężczyzna z aparatem

Mężczyzna z aparatem

Robił zdjęcia dzikich róż

Jakby były całym światem

Tajemnicą, życiem, skarbem

Czasem przychodził po kawę

W swojej wytartej koszuli

Siadał z daleka od ludzi

By spokojnie podziwiać róże

Kiedyś pokazał mi zdjęcia

Nikt inny takich nie robił

Tylko on kadrował piękno

Tak, że brakło na to słów

Mógłby mieć wernisaże i

Galerie pełne swoich prac

Lecz nigdy tego nie chciał

Po co ciągle za czymś gnać?

Więc dbał o każdą chwilę

By nie stracić swojej pasji

Zachwycał mnie, inspirował

Każdą najmniejszą rozmową

Tak minął cały czerwiec

Nawet sen swój koniec ma

Świat się nieustannie zmienia

On pozostawał taki sam

A czas zgasił wszystkie róże

On odjechał z dnia na dzień

Pewnie nikt go nie pamięta

A w mym sercu zawsze jest

I w tym całym głupim pędzie

Gdzie gubimy ważne chwile

On potrafił się zatrzymać

By uchwycić piękno róż

Papierowi

Jeszcze będzie nam dobrze

Obudzimy się bez szarej mgły

Poczujemy ciepły Słońca smak

Ktoś poprowadzi do tańca nas

Jeszcze deszcz nas ucieszy

Burza zachwyci, wzbudzi trwogę

Stanie się jasne, że jeszcze

Potrafimy prawdziwie żyć

My papierowi

Poszarpani, postrzępieni

Jeszcze jakoś się trzymamy

Jeszcze iskra tli się w nas

I choć spalamy się codziennie

Jesteśmy stworzeni, by kochać

Jeszcze będziemy marzyć i śnić

Jeszcze świat nas do tańca

Zakręci

Jeszcze poznamy nowe kolory

Zostawimy szarość, czerń i beż

Czerwiec wiele ma odcieni

Utopimy się w nich bez wstydu

Jeszcze ktoś da nam szansę

Pożegnamy tych, co odeszli

Otworzymy drzwi, a wtedy

Znów będzie nam w życiu lżej

My papierowi

Poblakli, spopieleni

Jeszcze mamy w sobie nadzieję

I dobre słowo na złe prognozy

Może mieliśmy się spalić

Zatracić w tym, co przeszło

Jeszcze będziemy głęboko wierzyć

Jeszcze świat nas do tańca

Zakręci

My papierowi

Prawdziwi, ludzcy

Jeszcze nie chcemy umierać

Jeszcze chcemy cieszyć się życiem

Kiedyś spalimy się pięknie

Zostanie po nas cichy ślad

Jeśli będą pamiętać, żyć będziemy

I jeszcze Bóg nas do tańca

Zakręci

Niebo jest wolne

Niebo jest wolne

Od przyziemnych spraw

Myślę, że na niebie

Leniwiej płynie czas

Patrzę stęskniony

Szukam mlecznych obłoków

Jestem marzycielem

Czuję się jak w domu

Czasem niebo grzmi

Rzuca błyskawicami

Też ma swoje złe dni

Zasłania się chmurami

I czasem ludziom potrzeba

Przerwy od upałów

Stacja meteo podaje

Dziś zostańcie w domu

Niebo jest wolne

Od przyziemnych spraw

Niebo, dzień i noc

Inaczej upływa czas

Kiedyś próbowałem

Przegonić horyzont

Chciałem sięgnąć nieba

Ono mi wciąż ucieka

Czasem niebo płacze

Łzy deszczowe wylewa

Przeżywa swoje smutki

Dalekie od przyziemnych

I czasem ludziom potrzeba

Przerwy od upałów

Stacja meteo podaje

Dziś zostańcie w domu

Niebo jest wolne

Od przyziemnych spraw

Wpatruję się zauroczony

Wolniej płynie mi czas

Może pewnej nocy

Gwiazda mi zaświeci

Da mi wtedy znak

Ktoś właśnie o mnie myśli

Czasem niebo śpi

Ma księżycowe sny

Szukaj wtedy gwiazdy

Bo myślę często o Tobie

I czasem ludziom potrzeba

Przerwy od upałów

Stacja meteo podaje

Wypatrujcie swoich gwiazd

Truskawkowy raj

Zanurz się powoli

W czerwonej rozkoszy

Czekasz na ten smak

Przez cały, długi rok

Wiem, że tego chcesz

Rozpalić swoje zmysły

Dłużej się nie powstrzymuj

Weź oddech i pierwszy kęs

Garść truskawek

Czekolada, śmietana

Szczypta cukru

Czy to nie jest słodkie?

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 25.52