E-book
3.15
drukowana A5
14.41
Czarny kot, stłuczone lustro i inne przesądy

Bezpłatny fragment - Czarny kot, stłuczone lustro i inne przesądy


Objętość:
41 str.
ISBN:
978-83-8431-594-1
E-book
za 3.15
drukowana A5
za 14.41

Każda książka to krok w stronę zmiany i inspiracji. Jeśli chcesz iść dalej razem ze mną, zapraszam Cię na:

samuelkaine.wixsite.com/samuel-kaine

Wstęp

Czy zdarzyło Ci się kiedyś zatrzymać na chwilę przed przejściem dla pieszych, bo… czarny kot przebiegł Ci drogę? Albo czy ktoś w Twoim domu rzucił od razu garścią soli przez lewe ramię, gdy rozsypała się przyprawa? A może pamiętasz, jak babcia goniła Cię z krzykiem, żebyś nigdy nie gwizdał w mieszkaniu, bo „wywołasz biedę”?

Spokojnie — nie jesteś sam. Każdy z nas, choćby odrobinkę, jest przesądny. Nawet jeśli zgrywamy nowoczesnych, racjonalnych ludzi, w środku często siedzi ten mały głosik, który podpowiada: „A może lepiej nie stawiać butów na stole… tak na wszelki wypadek?”.

Przesądy towarzyszą ludzkości od zarania dziejów. Dawniej były czymś więcej niż tylko zabawną opowiastką — stanowiły sposób na wytłumaczenie świata, którego ludzie nie rozumieli. Gdy nie znano nauki, choroby przypisywano złym duchom, a powodzenie w życiu — sprzyjającym bóstwom czy talizmanom. Dziś nauka wytłumaczy wiele zjawisk, ale… przesądy wcale nie zniknęły. Nadal żyją, zmieniają się i dostosowują do naszych czasów.

Dlaczego tak się dzieje? Bo przesądy dają nam poczucie bezpieczeństwa. Gdy nie mamy wpływu na to, co nas czeka, to chociaż złapanie się za guzik na widok kominiarza pozwala odetchnąć z ulgą. To taka „mała magia codzienności”, dzięki której czujemy, że mamy kontrolę — choćby iluzoryczną — nad losem.

W tej książce zabiorę Cię w podróż przez świat przesądów: od tych najbardziej znanych, jak pechowa trzynastka czy stłuczone lustro, po te mniej oczywiste, które wciąż tkwią w naszej kulturze i codziennych zwyczajach. Sprawdzimy, skąd się wzięły, jakie miały znaczenie dawniej i dlaczego nadal tak chętnie w nie wierzymy. Dodam też trochę psychologii — żeby pokazać, jak działa ludzki umysł, gdy zaczynamy szukać znaków w rozsypanej soli czy latającej sroce.

Ale spokojnie — nie będzie to nudny wykład! Przesądy są przecież pełne humoru i anegdot. Dlatego oprócz ciekawostek i historii, znajdziesz tu także quizy i pytania do refleksji. A może i Ty sam złapiesz się na tym, że masz swoje ulubione rytuały „na szczęście”?

Gotowy? To zaczynamy. A jeśli w trakcie czytania zdarzy Ci się upuścić książkę — nie martw się. To nie pech, tylko znak, że naprawdę Cię wciągnęła.

Rozdział 1

Codzienne przesądy, które znamy od dziecka

Przesądy są jak sąsiedzi — niektórych znamy od zawsze, czasem nas denerwują, ale trudno sobie bez nich wyobrazić codzienność. Czarne koty, kominiarze, rozsypana sól czy piątek trzynastego — to klasyki, które przewijają się w naszych domach od pokoleń. Przyjrzyjmy się im bliżej.

Czarny kot — diabeł czy szczęście?

Wielu z nas słyszało, że jeśli czarny kot przebiegnie nam drogę, to lepiej zawrócić, poczekać albo przynajmniej splunąć trzy razy przez lewe ramię. Brzmi dziwnie? Może i tak, ale ten przesąd ma długą historię.

— W średniowieczu koty, a zwłaszcza czarne, kojarzono z czarownicami. Uważano, że potrafią przeobrażać się w te zwierzęta, żeby podkradać się ludziom pod domy.

— A w Anglii? Wręcz przeciwnie — czarny kot to symbol szczęścia i powodzenia w domu!

Tak więc widać, że kot nie ma łatwego życia — w jednym kraju zwiastun nieszczęścia, w innym — skarb rodzinny. A Ty? Gdy czarny futrzak przebiega Ci drogę, przyspieszasz krok, czy mówisz: „Dzięki, kotku, teraz na pewno mi się poszczęści”?

Rozsypana sól — awantura gwarantowana

Jeśli kiedyś rozsypałeś sól i usłyszałeś od babci: „Szykuj się na kłótnię!”, to wiedz, że bierze się to z dawnych czasów.

— Sól była kiedyś towarem luksusowym, kosztowała fortunę i była cenniejsza niż złoto. Rozsypanie jej to był prawdziwy pech — tak jakby dziś ktoś rozlał Ci benzynę w samochodzie.

— Ale pojawiło się rozwiązanie: wystarczy wziąć szczyptę soli i rzucić ją przez lewe ramię. Dlaczego lewe? Bo tam podobno siedzi diabeł, a sól miała mu „osypać oczy”.

Czy działa? Nie wiem, ale jedno jest pewne — jeśli rzucisz za siebie garścią soli w kuchni, to zamiast diabła zdenerwujesz współlokatora, który będzie musiał to sprzątać.

Piątek trzynastego — dzień grozy czy dzień szczęścia?

W kulturze zachodniej piątek trzynastego urósł do rangi najgorszego dnia w kalendarzu.

— Katolicy wiązali go z Ostatnią Wieczerzą (Judasz był trzynastym gościem przy stole).

— Piątek to dzień ukrzyżowania Jezusa — więc połączenie tych dwóch symboli dało mieszankę wybuchową.

Efekt? Strach, który przetrwał wieki. Do dziś niektóre hotele nie mają pokoju numer 13, a samoloty — trzynastego rzędu siedzeń.

Co ciekawe, w niektórych krajach trzynastka jest… szczęśliwą liczbą. Włosi, na przykład, uważają „17” za pechową. Czyli znów wychodzi na to, że wszystko zależy od tego, gdzie mieszkasz.

Kominiarz — złap się za guzik!

Widok kominiarza na ulicy to od razu sygnał: szybko łap się za guzik, a szczęście będzie z Tobą cały dzień!

— Skąd to się wzięło? Dawniej kominiarze naprawdę ratowali ludzi przed tragediami. Czysty komin = brak pożaru.

— Dlatego spotkanie kominiarza było jak spotkanie bohatera, który dosłownie chroni Twój dom przed spaleniem.

Dziś kominy czyści się inaczej, ale przesąd nadal żyje. Choć przyznaj — kiedy ostatnio złapałeś się za guzik na widok kominiarza?

Na wszelki wypadek

Codzienne przesądy pokazują, jak bardzo jesteśmy „przezornym narodem”. W sumie nic złego się nie stanie, jeśli machniemy ręką na kota, złapiemy się za guzik czy rzucimy odrobiną soli. To taki nasz sposób na powiedzenie światu: „Może to nieprawda… ale lepiej dmuchać na zimne”.


Ciekawostka: W Japonii istnieje odwrotny przesąd — czarny kot to znak powodzenia w miłości. Jeśli przebiegnie Ci drogę, możesz spodziewać się randki.

Rozdział 2

Miłość i ślub pod znakiem przesądów

Miłość rządzi się swoimi prawami… i, jak się okazuje, również swoimi przesądami. Od pierwszego spojrzenia aż po ostatni taniec na weselu — na każdym kroku czają się znaki i rytuały, które mają zapewnić szczęście, zdrowie i oczywiście… gromadkę dzieci.

Panna młoda i pan młody — kto kogo pierwszy zobaczy?

Jeden z najstarszych przesądów mówi, że pan młody nie może zobaczyć panny młodej w sukni przed ceremonią. Dlaczego?

— Dawniej wierzono, że taki widok przyniesie pecha i rozpad małżeństwa.

— Dziś tłumaczy się to raczej chęcią zrobienia „efektu wow” w kościele.

Mimo że dziś wiele osób uważa to tylko za zabobon, młodzi i tak często pilnują, żeby się nie zobaczyć przed ceremonią — bo w końcu kto chciałby kusić los w tak ważnym dniu?

Obrączka — niech nie spadnie!

Obrączka to symbol jedności i wieczności. Dlatego w momencie zakładania jej na palec wszyscy wstrzymują oddech.

— Jeśli spadnie — pech gotowy, wróży to kłopoty w małżeństwie.

— Ale uwaga! Nie wolno jej podnieść samemu — musi to zrobić ksiądz lub świadek.

Można się śmiać, ale powiedz szczerze: kto z nas nie trzymał obrączki tak mocno, że aż palce bielały?

Ślub w maju — małżeństwo bez przyszłości?

„W maju ślubów nie bierz, bo się nie ostanie.”

Tak mawiały nasze babcie. Skąd to się wzięło?

— Jedni mówią, że to przez majowe procesje religijne — miesiąc maryjny nie pasował do hucznej zabawy.

— Inni — że to po prostu gra słów: „majo-wi” = „mają” krótko.

Młode pary rzadko już biorą to serio, ale… wiele sal weselnych w maju wciąż jest łatwiej dostępnych. Może przesąd działa na plus?

But, welon i inne sztuczki

Na weselu każdy chce złapać coś na szczęście:

— Panna młoda rzuca welonem albo bukietem. Kto złapie — ten pierwszy stanie na ślubnym kobiercu.

— Bywało, że rzucała też butem (choć trudno sobie wyobrazić dzisiejsze panny młode rzucające szpilką w tłum gości!).

— Pan młody wrzucał krawat lub muszkę — bo przesądy równościowe też istnieją.

Te zwyczaje przetrwały do dziś, choć raczej w wersji zabawowej. Ale ile było kłótni o złapany bukiet, to już osobna historia…

Wróżby miłosne z dawnych czasów

Zanim wymyślono portale randkowe, dziewczyny miały swoje magiczne sposoby:

— W noc świętojańską puszczały wianki na wodę — jeśli płynął szybko, czekała je szybka miłość.

— Wkładano gałązkę wiśni do wazonu — jeśli zakwitła do świąt, panna miała wyjść za mąż.

— Rzucano butem za siebie — jeśli czubkiem wskazał drzwi, oznaczało to rychłe zamążpójście.

Takie wróżby traktowano poważnie, bo w miłości każdy znak miał znaczenie.

Na wszelki wypadek

Ślubne przesądy pokazują jedno: że gdy w grę wchodzi miłość i wspólne życie, wolimy nie ryzykować. Nawet najbardziej sceptyczne osoby często pozwalają babci przypiąć czerwoną wstążeczkę czy uciec sprzed lustra w sukni ślubnej. Bo co nam szkodzi?


Ciekawostka: W Indiach datę ślubu często wyznacza astrolog. Jeśli gwiazdy nie sprzyjają — wesele przesuwa się nawet o kilka miesięcy.

Rozdział 3

Domowe talizmany i zakazy

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 3.15
drukowana A5
za 14.41