Cygańskie życie
Na białym rumaku
letnia wróżka wędruje
a wieczorem przy ognisku
tańcuje skocznego oberka
wiatr na trzcinie gra
wrubelki tak śpiewają
cygańdkiie życie wiedziesz
zarabiasz wrózeniem z fusów
bo szukasz swojego lubego
za wędrowałaś za nim aż na Alaskię
ale go tam nie znalazłaś
więc zostałaś królową morsów
Czerń
Pani kostucha
W czarnej długiej sukni
Ten kto ją spotka
To umiera
Pogrążając rodziny
W smutku i żalu
A czasem nienawiść
Człowiek chomikiem
Za życia człowiek
Zbiera jak chomik
Nic nie wyrzuca
Bo uważa że może
Się przydać
Choć leży w kącie
I się kurzy
A gdy zamknie oczy
To wszystko ładuje w piecu
Człowiek panem życia i śmierci
Człowiek jest takim stworzeniem
Które dało sobie prawo
O decydowaniu o życiu i śmierci
Bez mrugnięcia okiem
Potrafi zabić zwierzę
Lub za ciężkie pieniądze
Sprzedać do rzeźni
Nie obchodzi go to
Że jest to żywa istota
Która odczuwa ból i strach
Człowiek przewrotnym stworzeniem
Człowiek jest strasznie przewrotny
W oczy świeci
I pod niebiosa wychwala
Jak też ktoś jest zdolny
A za plecami tej osoby
Tak się wyśmiewa
Że aż za brzuch się trzyma
Czy jeszcze cię uslyszę
Mówiłeś że po wakacjach zadzwonisz
Od tego czasu minęło wiele miesięcy
A telefon milczy jak zaklęty
I zadaję sobie pytanie
Czy jeszcze kiedyś
Usłyszeć twój głos
Czasami policzki mi pieką
Jak za dotknięciem różdżki
Delikatny dotyk
Trzymam dłoń
Nad płomieniem świecy
Szepcząc kochany twoje imię
Gwiazdy układają się w serce
W podniebnej sypialni
Stoi łóżko zbudowane ze szkła
Które ubiorę w pościel
Utkaną z płatków róż
Tak delikatnych
Jak twoja skóra
Którą wiatr muska
O poranku
Gęsta mgła
Niebo w miastach i wsiach
Okryła gruba pierzyna
Przez co nic nie widać
Patrzenie na to
Powoduje skutek i przygnębienie
Że nic się nie chce
Stary cmentarz
Na starym cmentarzu
W koncie stał
Porośnięty mchem grób
Przez wszystkich zapomniany
Kwiaty dawno zwiędły
A znicz się wypalił
Na zimnej kamiennej płycie
Czas zatarł napis
Gorska wycieczka
Janek pewnego razu
Wybrał się z kolegami
Na górską wycieczkę
Po pokonaniu wysokości
I znalezieniu się na szczycie
W szczelnie postanawia włożyć
Przedmiot z którym jest związany
A jest nią pusta butelka
Po Johnnym Walkerze
Która mu pozwała zapomnieć
O szarej rzeczywistości
Grabarz kolekcjonerem kości
Thomas w dzień jest grabarzem
prze wszystkich lubianym
ale mało kto wie
że skrywa pewien sekret.
Gdy zapada noc
a księżyc jasno świeci
gdzieś w oddali pohukuje sowa
wtedy on się przebiera.
W strój kolekcjonerski
na swoim rumaku
wyrusza na polowanie
i tak przez całą noc
Jasio
Jasio jest dobrze zbudowanym koniem
dumnie zadziera głowę
jakby chciał czubkiem chrap
dotknąć nieba
w którym mieszka Bóg
bo chce poprosić o życie
ale zły handlarz
Brutalnym szarpnięciem
za linę sprowadziła
Konia z obłoków nie ziemię
Jasiu już się pogodził
ze swoim losem
Że niebawem
zawiśnie na haku
a później trafi
na stoły całego świata