1. Prestidigitator
Zza kulis wpadam w jupiterów blask
Tańczą po sceny klepkach świateł muśnięcia
Od pierwszych dźwięków z krtani estrady księcia
Akompaniuje mi tłumów oklask!
Przybieram pozy, z mikrofonem wiruję
Anielskim głosem swą audiencję czaruję.
W każdej piosenki nucie z mych ust płynącej
Emocji bukiet wplatam — to poemat, nie koncert!
Wcielam się w rolę niczym kamele-e-e-eon!
Jestem aktorem — scena to mój Ode-e-eon!
Majowym kwieciem wdzięczny riff mnie okrywa.
Melodii konstrukt ciepły bas wydobywa.
W tej lorda tarabanich membran solówce
Marsza grające — wierne Królowej hufce.
A pośród planet wokół Słońca krążących
Ja jestem pierwszym paziem — żar spijającym.
Lecz — życie moje jak iluzjonisty trik
Magiczna flara, która zgaśnie w mig!
Wróg mój ukryty policzył me dni
Gdym jeszcze o pląsach wśród obłoków śnił.
Na skrzydłach Ikara pod samo sklepienie
Niebieskie się wzniosłem, lecz nagle — trafienie!
Ginę jak gromem rażona forteca
— pożar ją kąsa, trawi, zeszkieleca!
Przez jedną iskrę destrukcja zaczęta
Toczy me trzewia — męka niepojęta!
Ciało me słabnie, mór mnie we śnie zmaga.
Sława, fortuna — już nic nie pomaga!
W popiół się obraca ludzka ma powłoka,
Z dymem ulatuję, by śpiewać w obłokach.
Akustyczną łuną frunę nad płomieniem
Wszelką przestrzeń — Eter — swym wypełniam pieniem.
W tysiącach melodii, w płytowych zestawach
Jak Feniks z popiołu — odrodzę się dla Was.
2. Zbłądzona podróżna
Na kuszącą wyprawę wyruszam
Bez bagażu i bez środków lokomocji
Wkłuwam igłę w przedramię — wypruta z emocji
Przyciskam kciukiem tłoczek — hulaj dusza!
Moment trwa dożylna odprawa paszportowa…
Krew musi się dobrze zapoznać z substancją
Po kilku serca stukach — do drogi gotowa!
Dusza zzuwa się z ciała z wolna, z elegancją.
Głowa krąży dokoła, chwilę zwisa bezwiednie
Na ramieniu znajduje oparcie zmęczona
Twarz — jak u umarłego — drętwieje i blednie
Słodko śnię woalem z marzeń otulona
Fraktalne w oczach duszy wiją się spirale
Widzę kształty w jaskrawych barwach się mieniące
Drżą powieki częstotliwie jak radiowe fale
Pędzę orient-ekspresem — hen! — na świata końce
Sen — cudowna podróż przez wymiary równoległe
Bilet zakupiony pod zastaw zdrowia, majątku i życia
Koszmar po przebudzeniu — co było bliskie — dziś strasznie odległe!