E-book
27.3
drukowana A5
42.74
Ćwiczenia logopedyczne

Bezpłatny fragment - Ćwiczenia logopedyczne


Objętość:
65 str.
ISBN:
978-83-8273-262-7
E-book
za 27.3
drukowana A5
za 42.74

Czarownica Czortylla

Czarny koteczek miauczał sobie czule, gdy wtem do pokoju pomalowanego na czerwono weszła czarownica. Głośno czknęła, czerpiąc radość z rocznicy wydania swojej nowej magicznej księgi. Po czym zaśmiała się tak głośno, że czoło dzieci poczerwieniało ze strachu, a potem zbladło. Zrobiło się ciekawie i tajemniczo. Często zdarzało się, że czarownica siadała na czworakach i pisała. Jej czwarty palec był tak krzywy i długi, że sprawiało to bajeczne wrażenie. Czytając strona po stronie zaczęła tańczyć, a jej sukieneczka błyszczała jak piękne i urocze, czerwono- czarne szaty. Świat uporczywie doginał w takt czeskiej pioseneczki. Wszyscy wirowali wkoło. Przyszedł czas na rozmowę — Byliście grzeczni? Zapytała czarownica o czarnych źrenicach — Ciągle nasze plany obracają się wniwecz. Jesteśmy tylko małymi ludźmi, którzy czują, że zbliżają się kłopoty. -Człowiekami powiadasz? 
— Czego się nie dotkniemy czujemy czysty smak porażek. Często Czechom nic nie wychodzi, a to zawodzi…
I od tamtego czasu czwórka małych, dziecięcych rączek pomagała czarownicy w czytaniu, bo była już prawie ślepa.
Czarownice bardzo uroczo potrafiły opowiadać bajki, więc niech to będzie bajeczka w bajeczce. 
— Pewnego ciepłego dnia Czortylla zobaczyła duży pomarańczowy domeczek na skale. Pomyślała, że pewnie mieszkają tam uczciwe człowieki. Wyczesała sobie trzy rudo-czerwone włosy, które miała jeszcze na czuprynie i nie czekając ani chwili dłużej pomknęła przez Buraczany Las.
Każdy pomyśli teraz, że czarownica była złą wiedźmą. Otóż nie, ona po prostu z wdzięczności za okazane jej serce kochała wszystkie człowieki.
Ba kiedyś nawet była księżniczką. Ale to było jakieś czterysta lat temu. Po drodze spotkała przyjaciół czarowników, którzy często obarczali się nawzajem różnymi dobrymi uczynkami. Dlaczego obarczali? Bo to było już nie do zniesienia, kiedy cztery łapy psa nie mogły wyrządzać żadnej szkody, dzieci musiały często sprzątać po sobie zabawki, a czarne pantery musiały milczeć i nie mogły wydawać żadnych, cudacznych odgłosów. Ale taki panował porządek w zamczysku czarownicy Czortylli i już. Nagle rozległ się dźwięk wielkiego bawolego rogu. Ktoś zaczął krzyczeć, że czas przyszedł na bajeczną zabawę.
Wszyscy z Buraczanego Lasu zbiegli się i razem zaczęli przyśpiewywać pioseneczki o czerwonych maczkach i brateczkach, które rozkwitały tuż przy ścieżce.
Po zakończonej bajecznie cudacznej zabawie wszyscy poszli spać.
Dobranoc

Czarownik Czambellan

Przeczytajcie bajeczkę i powtarzajcie za jej bohaterami
Czarownica Czortylla była znakomitą czarną księgą oprawioną w człowiecze ciało. Uwielbiała nie tylko dzieci, ale miała również słabość do czarownika Czambellana. Spotykali się regularnie, zawsze o pełni księżyca, by razem czarować człowieków. Wtedy działy się dziwne iście czarodziejskie zabawy. Wszyscy chodzili i kwiczeli jak świnie, a innym razem muczeli jak krówki.
Pamiętajcie dzieci. Od teraz zawsze, gdy będziecie wykonywać podobne harce, wiedzcie, że czarownica Czortylla i czarodziej Czambellan na was patrzą!
Samochodzik Maciek też przydawał się czarownicy. Często razem jeździli i odwiedzali przyjaciół człowieków. Samotny stawał się jednak ten, kogo czarownica postanowiła nie wpuszczać do swojego samochodu. To była nauczka, żeby dzieci pamiętały, że trzeba sprzątać po sobie zabawki, ale także, żeby zawsze słuchać się starszych.
Pewnego dnia spotkali po drodze Szymona. Pewnie znowu szedł komuś pomóc. Szosą jechało się szybko, a wszędzie było szaro od paliwa. Takie kłęby dymu były znakiem rozpoznawczym Maćka i Czortylli. Wszędzie gdzie powiało tajemnicą i czarami pojawiała się ona. Piękna, szykowna, w szarej pelerynie, o szmaragdowych oczach i szafirowym wdzianku Czarownica prawdziwa, która miała ogromne serce. Potrafiła dzielić się i wymyślać historie, które wszyscy brali za prawdziwe.
Przejeżdżając mijali zamek, w którym mieszkała księżna i książę. Przed wejściem do zamku bawiły się malutkie dzieci. Ale były one tak małe, że ledwo dostrzegalne gołym okiem. Przyjaciele Czortylli lubili bawić się z dziećmi z zamku, ba często nawet byli zapraszani do środka. I tak mijało życie w tym państwie. Zabawa, śmiech, zabawa, śmiech. Wszystkich bolały brzuchy.
Miś tak miś proszę Państwa postanowił zajrzeć do Buraczanego Lasu. Usłyszał śmiech więc od razu skojarzyło mu się to z miodkiem, bo dobrzy ludzie częstowali go często. Ruszył więc w stronę Państwa o śmiesznej nazwie „Śmiechy i chichoty”.
Gdy dotarł ujrzał leżące na łące dzieci. Chciał się zaprzyjaźnić, gdy w tym momencie ruszyły na niego pszczoły (bzzzzzzzzzz…). Jesteś niedźwiedziem, możesz zrobić krzywdę dzieciom. Dlaczego przyszedłeś?
Ja chciałem tylko skosztować trochę miodku i zaprzyjaźnić się z tutejszymi mieszkańcami Buraczanego Lasu. Nagle wszystkie dzieci zaczęły wołać a kysz, a kysz, a kysz… I wtedy niedźwiedź położył się na trawie i zaczął się tak głośno śmiać, że wszyscy leżeli i słuchali swoich donośnych śmiechów.
I znowu nadszedł czas na bal. Taka uczta należała się wszystkim, którzy tak dbali, by każdy kto znajduje w ich towarzystwie był szczęśliwy. Na balu dało się słyszeć głośne: ha, ha ha, ha… Do czorta, do czorta, do czorta, gdy nie wyszło zaklęcie przemienienia kota w myszkę. Lub też cicho sza, cicho sza, cicho sza… Gdy panowała mroczna atmosfera w czasie czarów.
Ta dam, ta dam, ta dam…
Trać, trać, trać…
Fry.., Fry…, Fry…
Czortylla, Czortylla, Czortylla
Czambellan, Czambellan, Czambellan. Po skończonej zabawie wszyscy poszli spać i głośno chrapali… Gdy rano obudził się pierwszy Staś zobaczył, że tuż przy jego głowie śpi czarny kot. Jego sierść świeciła tak mocno… prawie jak oczy. Przestraszył się, ale od razu przypomniało mu się, że koty w bajkach są łagodne i nikomu nie robią żadnej szkody. Wsadził nos do worka i spostrzegł w nim dużo złota aaaaa… powiedział. Pamiętał, że przy wjeździe do miasta stała biedna kobieta. Zapytał czarownicy, czy może wziąć kilka sztabek i zaniósł nieznajomej babuleńce.
Gdy wrócił Czarownica pochwaliła Stasia, że ma dobre serce i powiedziała, że to była ona. Chciała sprawdzić, czy Staś pomoże babuni? — Koffam was wszystkich za to, że wiecie co jest dobre, a co złe? Będzie szczęśliwymi człowiekami tak jak wasi rodzice.
Po pewnym czasie zjawił się się Robaczek Marcinek. Był on przepięknym owadem. Miał kolorowe skrzydełka, był duży jak na robaka i potrafił fruwać tak jak nikt inny na całym świecie. Jego skrzydełka lśniły od promieni słonecznych. Wydawał też niepospolite dźwięki: czacza, czacz, czacz. Tańcz, tańcz, tańcz…
Fruń, fruń, fruń…
Sza, sza, sza…
Zawsze, gdy spotykał swoich przyjaciół tańczył nad ich głowami radośnie się uśmiechając
Wtedy dołączały się też inne owady ze wszystkich pobliskich łąk, a tańcom i swawolom nie było końca

Jedzie pociąg

Dzieci ustawiają się w pociąg i maszerują po dywanie. Konduktorem jest dziecko, które ma najsmutniejszą minę. Nawołuje głośno i radośnie inne dzieci, które zaczynają naśladować rączkami koła lokomotywy.

Pociąg zatrzymuje się, wszystkie dzieci wysiadają i siadają w kole. Teraz rozpalamy ognisko. Ognisko robimy z przyniesionych wcześniej z jesiennego spaceru gałęzi. Potrzebna nam będzie także czerwona świeczka na baterię, którą można kupić w „Tanich sklepach”.

Wyciągamy śpiewnik i śpiewamy wszystkie najpiękniejsze piosenki kolonijne, oazowe czy harcerskie, a także te z przedszkola.

Potem pociąg rusza dalej w świat. Z tej okazji można dzieci zabrać na wycieczkę prawdziwym pociągiem stacji PKP. To będzie prawdziwe przedstawienie. Świergot ptaków, błękit nieba, jesienne słoneczko smagające noski.

Głośne zegary

A teraz zabawa z zegarkami. Każde dziecko przynosi do przedszkola zegar. Może być bardzo stary, albo całkiem nowy. Tylko budzik, albo kuchenny na ścianę. Wszystkie dzieci biegają po sali i tańczą, a potem biorą do rąk swój zegarek i na odpowiedni sygnał naśladują dźwięk budzika.

Dzyń, dzyń, dzyń.

Potem znowu biegają, tańczą i kołyszą się w takt piosenek, a następnie na sygnał nauczycielki naśladują dźwięk dzyń, dzyń, dzyń. Można dołączyć dźwięk prawdziwego zegara.

Echo

Zabawa z naśladowaniem głosów i dźwięków


Śpiewamy lub mówimy wierszyk

Najlepiej niech to będzie piosenka.

„Dziadek piękną farmę miał” tutaj zamieszczam link:


https://www.youtube.com/watch?v=30nw6AtuGiQ


I śpiewamy piosenkę różnymi głosami.

Najpierw jak kobiety, delikatnie.

Potem śmiesznie z wypchanymi policzkami.

Potem jak stary dziadek, albo stara babcia.

A na końcu głośno i z uśmiechem.

Do zabawy można użyć różnych rekwizytów.

Dziewczynki chusty na głowę, chłopcy łopatki, grabki, wiaderka i słomkowe kapelusze.

Jakieś śmieszne fartuszki, w które można wcześniej zaopatrzyć się w sklepach.

Prawidłowy tor oddechowy. Laboratorium

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 27.3
drukowana A5
za 42.74