Bliscy a oddaleni
Nie ubliżając księdzu Twardowskiemu
W paradoksie naszego istnienia
Wolałabym byśmy byli
Oddaleni ale bliscy
Bliscy swemu sercu
Dalecy rozpaczy
Napęd
Jak koła roweru
Kręci się moje życie
Ale co z tego
Jeżeli nie mają napędu
Jakim jest twoje serce
Wymiar
Nie potrafię z tobą rozmawiać
Bez przenośni, przerzutni, metafor i frazeologizmów
Wolę przenieść cię w inny wymiar
Poezji niezrozmiałych uczuć
Puk, puk
— Puk, puk!
— Kto znów puka? Czego chcę? Co potrzebuje?
Czy miłości znowu szuka?
— Szukam ciągle, nieustannie, Pani chętna?
— To nie dla mnie!
Najgorzej
Przejąć się tym co czuję?
Niekonieczne
Zaprzeczyć mojemu zdaniu?
Niebezpieczne
Powiedzieć miłe słowo?
Ostateczne
Najgorszym ze wszystkiego?
Skraść moje serce
Miejsce na ziemi
Nie ma gorszego uczucia
Niż nie mieć dokąd pójść
Nie ma komu wysłać list
Podarować uśmiech
Wymienić spojrzenie
Położyć się w samotności pogrążając się w nostalgii
Czekając na kolejny wschód słońca
Hiperbola
Biegając po brzegach morza
Czuję jakbym biegała po brzegach oceanu
Szurając nogami po chodniku
Czuję jakbym wspinała się po górach
Spacerując po rozżarzonej piaskownicy
Czuję jakbym była na pustyni
Łapiąc cię za dłoń i zbliżając swoje usta
Czuję.. No właśnie.. Co czuję?
Niemowa
Nie umiem mówić
O uczuciach
O tym co dla mnie ważne
Więc dlaczego wypowiadam twoje imię bez problemu?
Do J..
Boję się, gdy jestem sama, bez Ciebie
Nie wiem gdzie mam iść, dokąd udać się
Wiem, że jesteś przy mnie, tam w niebie
Przegnę ci rzec, tato, że wciąż kocham Cię
Zapomnienie
Zapominałam o tobie
Każdego dnia
Coraz bardziej
Ledwo pamiętałam twoje imię
Za mgłą widziałam nasze wspólne spacery, niepotrzebne komentarze
Zadzwonił do mnie telefon