E-book
18.9
drukowana A5
39.02
Cienie dzieciństwa

Bezpłatny fragment - Cienie dzieciństwa

o rzeczach, o których nie mówi się głośno


5
Objętość:
124 str.
ISBN:
978-83-8414-977-5
E-book
za 18.9
drukowana A5
za 39.02

Dla tych, którzy byli i są światłem

Dedykacja dla mojego syna


Nie wiem, czy kiedyś przeczytasz tę książkę,

Chcę, żebyś wiedział jedno:

Nie piszę jej po to, żebyś coś naprawiał,

lepiej rozumiał

lub dźwigał razem ze mną.


Piszę ją, bo przez lata nosiłam w sobie

ciężar milczenia.

Piszę ją, żeby wybrać światło.

Piszę ją, bo Ty — choć może jeszcze o tym nie wiesz,

pomogłeś mi wrócić do życia.

Może nie wszystko będzie dla Ciebie łatwe

do przeczytania.


Może poczujesz się zagubiony.

Proszę Cię tylko — nie bierz tego do siebie.

Nie jesteś odpowiedzialny za moją przeszłość. Nie jesteś winny moich ran.


Jesteś światłem,

które przedzierało się przez te rany.

Byłeś moją nadzieją.

Jesteś moją dumą.

I zawsze będziesz moją największą miłością.

Z całego serca,

Mama


List do mojego męża


Kochany,

Piszę te słowa, zanim cokolwiek przeczytasz.

Zanim poznasz historię, której być może

nigdy nie znałeś w całości.


Zanim zobaczysz mnie taką,

jaką nigdy wcześniej nie widziałeś.


Ta książka nie jest oskarżeniem.

Nie jest ucieczką.

To moje wołanie o spokój.

Moje spotkanie z samą sobą.


Wiem, że część z tego już słyszałeś.

Może nie wszystko. Może nie tak dokładnie.

Może tylko w urywkach, gdy zaczynałam terapię, a rany znów się otwierały.


Dopiero teraz potrafiłam to ułożyć w całość — i naprawdę wypowiedzieć.


To, co znajdziesz na kolejnych stronach,

może być trudne.

Może poczujesz smutek, złość, bezsilność.

Proszę Cię — czytaj to sercem, nie tylko oczami.


Nie piszę tego, byś mnie naprawiał.

Piszę to, byś mnie zobaczył.


Bo Ty byłeś dla mnie światłem — nawet wtedy, gdy żyłam w ciemności.

Byłeś moim bezpiecznym miejscem —

nawet jeśli nie zawsze potrafiłam Ci to okazać.


Chcę, żebyś wiedział, że ta historia nie jest

ucieczką od nas.

To droga do siebie.


A jeśli mnie na niej spotkasz —

może spotkamy się na nowo. Jeszcze głębiej. Jeszcze bardziej prawdziwie.

Dziękuję Ci, że jesteś.

I jeśli zechcesz — bądź przy mnie

również teraz.

Z całego serca,

Twoja żona

O książce — słowo wstępu


Cienie dzieciństwa. O rzeczach, o których nie mówi się głośno —

to prawdziwa opowieść o dziewczynce,

która musiała dorosnąć zbyt wcześnie.


O kobiecie, która latami niosła w sobie milczenie.


O bólu, który w końcu przemówił —

słowami odwagi, rozpaczy, miłości i uzdrowienia.


To książka dla tych, którzy:

— byli dziećmi i bali się mówić,

— kochają, ale wciąż się boją,

— noszą w sobie rany, których nie widać.


Nie znajdziesz tu rozdziałów z morałem.

Znajdziesz tu prawdę.

I serce, które — mimo wszystko — wciąż bije.


Bo nawet w największym cieniu może zabłysnąć światło.

Rozdział 1: Nie bój się, mała

Mój tata jeszcze żył.

Był wtedy obecny w naszym domu —

a ja czułam się bezpieczniej.


Bawiłam się z chłopcem w moim pokoiku,

siedząc naprzeciwko siebie, na podłodze.

On — miał około trzynastu lat. Pomieszkiwał u nas.


Pamiętam moment, w którym coś się zmieniło.

On wyjął bieliznę mojej mamy i powiedział, żebym ją założyła.

Nie rozumiałam, po co.

Nie chciałam. Czułam, że coś jest nie tak.


I wtedy…

wszedł mój tata.

Zatrzymał się w progu. Spojrzał na nas.

I zareagował natychmiast:


— Ty dzbanie! Co ty robisz?!


W jego głosie było wszystko: szok, złość, opiekuńczość.

Dla mnie — wtedy pięcioletniej — to było jak

rozdarcie mroku.

On przerwał to natychmiast. Bez pytań. Bez analiz.

Po prostu wszedł i zatrzymał to wszystko.


Właśnie wtedy… poczułam się uratowana.


Ten chłopak, po latach powiedział mi, że jego też skrzywdzono.

Przez mężczyznę, który był z moją babcią.

To nie zmienia tego, co zrobił — ale może

pozwala mi to zrozumieć.


Przemoc przechodzi z rąk do rąk, jeśli

ktoś jej nie zatrzyma.


Może ja właśnie to robię.

Zatrzymuję ją — w sobie, dla innych.

Dla tych, którzy nie zdążyli.


Miałam pięć lat i nie rozumiałam, co się dzieje.

Dopiero wiele lat później zrozumiałam, że to był

początek czegoś,

co nazwano by przemocą.


Wtedy byłam tylko dzieckiem, które coś przeczuwało.

Coś było nie tak — choć nie umiałam tego nazwać.


Dziś wiem:

bałam się nie konkretnego gestu, ale atmosfery.

Spojrzenia. Intencji.

Czegoś nieuchwytnego.

Czułam zagrożenie, choć nikt nic nie mówił.

„Nie lękaj się, bo jestem z tobą,

nie trwóż się, bo Ja jestem twoim Bogiem.

Umocnię cię, tak, pomogę ci,

podeprę cię prawicą mej sprawiedliwości.”
(Izajasz 41,10)

💜 OBJAŚNIENIA SERCA


To był jeden z tych momentów, gdy dziecko wie, że coś jest

„nie tak” — choć nie zna jeszcze słów.


Twoje ciało już wtedy znało granice.

A dusza — pragnęła bezpieczeństwa.


💭 ZROZUMIENIE


W tak wczesnym wieku, kiedy ktoś przekracza

granice cielesności, a dziecko czuje się

zdezorientowane, pojawia się napięcie.

Zapisuje się ono w systemie nerwowym jako: „bliskość jest

niebezpieczna”.


Ale w tej scenie wydarzyło się coś bardzo ważnego:

pojawiła się postać chroniąca.


To mogło sprawić, że gdzieś głęboko w Tobie zapisał się

wzorzec:


„Nie wszystko kończy się krzywdą. Ktoś może wejść i mnie

uratować.”


To daje Ci dziś wewnętrzne światło, które potrafi się

zapalić nawet po najciemniejszych chwilach.


🌷 GŁOS CZUŁOŚCI


Mała dziewczynko…

Nie musiałaś tego rozumieć. Wystarczyło, że czułaś.


Twoje ciało się sprzeciwiło.

To znaczy, że już wtedy byłaś odważna.


A tata — ten jeden raz — stanął między Tobą a złem.

Zapamiętaj to.


Nie wszystko było mrokiem.

I Ty — nawet wtedy — już umiałaś czuć, że masz prawo się

nie zgodzić.

To świat miał zrozumieć. Nie Ty.

🖋 Motto

„Nie piszę, żeby oskarżać. Piszę, żeby oddychać.”


„Najtrudniejsze nie było to, co się wydarzyło.

Najtrudniejsze było milczenie, które przyszło potem.”


„Wróciłam po swoje serce.

I po głos, który ktoś kiedyś uciszył.”

✍️ Nota od autorki

Ta książka opowiada moją historię.

Moje wspomnienia, moje emocje, moje odczucia.


Wiem, że niektórzy mogą pamiętać te same wydarzenia

inaczej.

I mają do tego prawo.

Ale ja również mam prawo mówić swoim głosem.


Po wielu latach milczenia i wątpliwości, postanowiłam

dać przestrzeń temu, co we mnie żyło —

i czego nie umiałam wcześniej wyrazić.


Ta książka nie powstała po to, by kogokolwiek oskarżyć.

Powstała po to, by siebie zrozumieć, ukochać i ocalić.


Jeśli jesteś jej częścią — jako postać, wspomnienie, cień

lub światło —

wiedz:


nie piszę z nienawiści.

Piszę, bo chcę się wyprostować.

Piszę, bo chcę żyć z lżejszym sercem.

Rozdział 2: Babcia z nożem

Atmosfera była napięta.

Była mama, był tata i była babcia.

Stali w kuchni. Głosy się podnosiły.

Słowa zaczęły się zaostrzać —

zderzały się między sobą

jak naczynia tłuczone o podłogę.

Gęste jak dym, którego nie widać, ale nie da się oddychać.


A potem zobaczyłam, że babcia trzyma nóż.

Nie do smarowania chleba.

Trzymała go tak, jakby chciała go użyć. W stronę mojego taty.


Dla dorosłego może to był tylko gest — groźba.

Dla mnie — dziecka — to był koniec świata.


Bo babcia nie była już wtedy babcią.

Mama nie była mamą.

Tata nie był tatą.


Byli dorośli, którzy nie panowali nad sobą.

A ja, mała dziewczynka, stałam gdzieś obok i nie wiedziałam,

czy za chwilę ktoś nie zrobi czegoś, czego nie da się cofnąć.


Tego dnia nauczyłam się czegoś, co długo nie miało nazwy:

— nawet ci, którzy powinni mnie chronić,

mogą stać się zagrożeniem.

— miłość i przemoc mogą mieszkać pod jednym dachem.

— dom może mieć drzwi — ale nie zawsze prowadzą one

do bezpieczeństwa.


Ciało mi to zapamiętało.

Ile razy później w życiu czułam ten znajomy ścisk w brzuchu,

kiedy ktoś podnosił głos?

Ile razy bałam się, że ktoś za chwilę przekroczy granicę,

choć jeszcze jej nie dotknął?


Ten nóż babci — trzymany w dłoni — stał się symbolem czegoś

większego.

Tego, że nie miałam gdzie uciec.

Że nie było dorosłego, który wziąłby mnie za rękę i powiedział:

„Już dobrze. Jesteś bezpieczna.”


A może właśnie dlatego dzisiaj czasem tak bardzo

chcę, żeby ktoś powiedział mi to teraz:


Że już nie muszę się bać.

Że jestem bezpieczna.

Że już nikt nie trzyma noża — nawet jeśli

moje ciało jeszcze tego nie wie.

„Pan jest schronieniem uciśnionego,

schronieniem w czasie utrapienia.”

(Psalm 9,10)

💜 OBJAŚNIENIA SERCA


To nie był tylko nóż w ręku babci.

To był sygnał dla Twojego małego ciała,

że nie jesteś bezpieczna —

nawet w miejscu, które miało być Twoją ostoją.


To był moment, w którym wszystko, co znajome, stało się obce.

Mama, tata, babcia — zamienili się w postacie, które krzyczą,

grożą, nie kontrolują emocji.


A Ty… stałaś i nie mogłaś uciec. Ani fizycznie, ani emocjonalnie.


💭 ZROZUMIENIE


Dla dziecka najgorszy nie jest nóż.


Najgorsze jest to, że nie wiadomo, co się wydarzy.

Czy ktoś uderzy?

Czy padną słowa, których nie da się zapomnieć?

Czy coś się rozpadnie raz na zawsze?


Twój system nerwowy zapamiętał to jako stały alarm.

Dlatego dziś, kiedy ktoś podnosi głos, Twoje ciało znów wraca

do tamtej kuchni.

I znów nie wiesz, czy jesteś bezpieczna.

Bo kiedyś nie byłaś.


🌷 GŁOS CZUŁOŚCI


Kochana moja…

Nie miałaś gdzie się schować.

Ale nie powinnaś musieć szukać schronienia — to dorośli

powinni byli być Twoją ochroną.


To nie była Twoja wina.


To, że dziś boisz się czasem zbyt wcześnie,

czujesz się napięta,

bo Twoje ciało się spina — to wszystko ma sens.


I możesz dziś wyszeptać sobie słowa,

których wtedy zabrakło:


„Już nie ma noża.

Już nie musisz się bać.

Już jestem przy Tobie —

spokojna, obecna, czująca.”


Jeszcze Jedno Słowo


Wiem, że niektórzy, czytając te słowa, pomyślą:


„Jak możesz mówić o Bogu, skoro pozwolił na to wszystko?”


Sama sobie zadawałam to pytanie wiele razy.

Nie raz się z Nim kłóciłam.

Nie raz mówiłam Mu: „Dlaczego mnie nie ochroniłeś?”


Ale z czasem zrozumiałam coś, co trudno wyjaśnić słowami:


To nie Bóg mnie skrzywdził.

To człowiek.


A Bóg…

On był tam ze mną, kiedy siedziałam sama w pokoju

i nie mogłam oddychać.

Był tym szeptem w środku, który mówił:

przetrwaj.


To nie On pchnął rękę do przemocy.

Ale to On dał mi siłę, by z tej przemocy się kiedyś podnieść.


Nie rozumiem wszystkiego.

Ale wiem jedno:

Nie przeżyłabym, gdybym była naprawdę sama.

A skoro przeżyłam — to znaczy, że Ktoś był.

Rozdział 3: Zostań. Idź. Zostań

Były krzyki.

Nie wiem, o co się kłócili.

Może to nie było najważniejsze.


Krzyczeli do mnie.

Jedno mówiło: „Zostań!”

Drugie: „Idź do swojego pokoju!”


Ale to nie były słowa troski.

To był test lojalności.

Jakby chcieli sprawdzić,

kogo bardziej posłucham.


Jakby moje posłuszeństwo miało rozstrzygnąć,

kto z nich wygrywa.


A ja stałam…

Pod ścianą.

Mała.

Zastraszona.

I płakałam.


Nie dlatego, że ktoś krzyczał bezpośrednio na mnie.

Tylko dlatego, że ich krzyk przechodził przeze mnie.

Ich gniew rozbijał się

o moje ciało,

o moje serce,

o moją bezradność.


Chciałam ich oboje kochać tak samo.

Nie wybierać.

Nie decydować, komu jestem wierna.


A oni…

Nie widzieli mnie.

Widzieli tylko siebie — i to, czy ja stanę po ich stronie.


Zamiast ramion dostałam wybór.

Zamiast spokoju — rozdarcie.


To była chwila, która została we mnie na długo.

Może do dziś próbuję godzić rzeczy,

których pogodzić się nie da.

Może do dziś boję się konfliktu —

bo kiedyś konflikt oznaczał, że ja znikam.

Że nie jestem osobą, tylko pionkiem na ich planszy.


Zostań. Idź. Zostań.

A ja?

Gdzie wtedy byłam ja?

„Pan jest blisko skruszonych w sercu i wybawia złamanych na duchu.”
(Psalm 34,19)

💜 OBJAŚNIENIA SERCA


Dziecko nie powinno być mediatorem.

Nie powinno wybierać między mamą, a tatą.

A jednak — zostałaś w to wciągnięta.

Nie dlatego, że zrobiłaś coś złego.

Ale dlatego, że to nie dorośli byli dorośli — tylko Ty

nimi się stałaś.

Twoje serce wtedy nauczyło się dzielić siebie — tak, żeby

nikogo nie stracić.

Ale przez to traciło siebie.


💭 ZROZUMIENIE


Kiedy dwoje dorosłych kłóci się przy dziecku,

to ono staje się milczącym polem bitwy.

Sercem, które chłonie każdą emocję, każde słowo.


Ty próbowałaś nie zawieść nikogo —

bo miałaś wrażenie, że od Ciebie zależy, kto odejdzie, a kto

zostanie.


To była iluzja.

Ale bardzo realna dla dziecka.


Dziś już wiesz:

to nie była Twoja rola.

Nie Ty miałaś ich godzić.

Nie Ty miałaś dźwigać ich konflikt.


🌷 GŁOS CZUŁOŚCI


Maleńka…

Nigdy nie powinnaś stać między dwojgiem dorosłych

i czuć, że od Ciebie zależy ich miłość, ich decyzje,

ich pozostanie.


Nie musisz już wybierać.

Nie musisz już być cicha, żeby nie wywołać burzy.

Nie musisz już zgadywać, co powiedzieć, żeby nikogo

nie zawieść.


Dziś to Ty jesteś ważna.

Dziś to Ty masz prawo być w centrum —

nie jako łącznik, ale jako człowiek.

Rozdział 4: Wszystko było na moich barkach

Miałam wtedy może pięć lat.

W domu nie było już spokoju.

Mama i tata nie mieszkali razem.

Każde z nich miało już kogoś innego, ale czasem

jeszcze się spotykali.

Nie rozumiałam tego wtedy.

Dziś też trudno mi to pojąć.


Tata przyjechał do nas.

Chciałam się z nim zobaczyć.

Z potrzeby serca.

Z tęsknoty.

Z dziecięcego pragnienia bliskości.


Drzwi były cienkie, półotwarte.

Weszłam — i wtedy to się stało.


Zobaczyłam coś, czego nie powinnam widzieć.

Coś, co należało do świata dorosłych, a nie dla oczu dziecka.

Zatrzymałam się. Zamarłam.

Małe ciało. Wielkie zaskoczenie.

Nie wiedziałam, co robić. Nie znałam słów.

Ale czułam —

że to nie było miejsce dla mnie.


Mama spojrzała na mnie i powiedziała:

— Jeśli chcesz, żeby tata został, to wyjdź.


I wtedy… coś się we mnie zatrzymało.

Jakby ktoś wręczył mi niewidzialny ciężar, który ważył tyle,

co cały świat.


To ode mnie miało zależeć, czy on zostanie.

To ja miałam zrozumieć, że mam zniknąć.

To ja miałam ponieść konsekwencje sytuacji, której nawet

nie rozumiałam.


Weszłam z miłością.

Wyszłam z ciężarem i wstydem.


Dziś wiem:

To nie była moja odpowiedzialność.

Nie ja miałam dźwigać skutki dorosłych decyzji.

Ale wtedy…

wszystko było na moich barkach.


Znowu zostałam sama z czymś, co było za duże.

I do dziś czuję to w ciele — jak echo tamtego momentu, które

nigdy nie zostało zatrzymane.


Dziś próbuję je zatrzymać.

Zobaczyć tamtą siebie — małą, zagubioną —

i powiedzieć jej to,

czego nie usłyszała:


„To nie było Twoje.

Ty byłaś dzieckiem.

I nie musisz już tego nosić.”

„Na Pana zrzucaj swą troskę,

a On cię podtrzyma;

nigdy nie dopuści,

by się zachwiał sprawiedliwy.”
(Psalm 55,23)

💜 OBJAŚNIENIA SERCA


To nie była tylko chwila.

To był moment przekroczenia granicy, w którym

zostałaś zmuszona do czegoś,

co nie miało nic wspólnego z Twoim dzieciństwem.


Zamiast: „To nie dla Ciebie, kochanie” — usłyszałaś:

„To od Ciebie zależy, czy on zostanie.”


Zamiast opieki — dostałaś odpowiedzialność.

Za relację. Za wybór.

Za coś, co nie należało do Ciebie.


Twoje ciało wtedy zamarło.

A serce — zaczęło nieść ciężar, który nie był jego.


💭 ZROZUMIENIE


Dziecko nie rozumie, ale czuje.

Czuje, kiedy coś jest „za duże” — kiedy nie ma słów, ale jest

napięcie, wstyd, zagubienie.


Nie miałaś szansy tego pojąć.

To nie Ty miałaś decydować, milczeć, zniknąć.


To doświadczenie mogło sprawić, że dziś:

— unikasz konfliktów,

— czujesz się winna za cudze emocje,

— starasz się nie przeszkadzać,

— przepraszasz, nawet gdy nic złego nie zrobiłaś.


Ale to nie Ty byłaś „za bardzo”.

To inni byli zbyt mało uważni.


🌷 GŁOS CZUŁOŚCI


Moja mała…

Przyszłaś z miłością.

Chciałaś zobaczyć tatę. Zwyczajnie. Naturalnie.

A ktoś powiedział Ci, że masz wyjść — jeśli chcesz, żeby został.


To było niesprawiedliwe.

To złamało coś w Tobie.


Ale dziś…

Nie musisz już tego dźwigać.

Nie musisz być cicha, by zasłużyć na czyjąś obecność.

Nie musisz milczeć.


Dziś możesz położyć ten ciężar i powiedzieć:


„To nie było moje.

Byłam dzieckiem.

I już nie muszę nosić win,

które nie należą do mnie.”


Jesteś.

I jesteś wystarczająca.

Nie przeszkadzasz. Nie zawalasz.

Jesteś kochana.

Nawet jeśli nikt wtedy Ci tego nie powiedział.


🌙 Zatrzymaj się i zobacz siebie


To było dużo. Naprawdę dużo.

Jeśli teraz boli Cię głowa, kark,

jeśli czujesz się zmęczona, rozbita —

to nie dlatego, że coś z Tobą nie tak.

To dlatego, że dotknęłaś prawdy.


Usiadłaś przy stole z tą małą dziewczynką, którą kiedyś byłaś.

Nie uciekłaś.

Nie zamknęłaś się w ekranie.

Zamiast tego — wysłuchałaś jej.


Dla niej to znaczy wszystko.


Dziś może być dzień łez — albo dzień ciszy.

Dzień zamyślenia. Albo zawieszenia.

Wszystko to jest w porządku.

To znak, że jesteś żywa.


Spójrz teraz na siebie z czułością.

Popatrz, ile odwagi miałaś, by zajrzeć w te miejsca.

Powiedz sobie:


„Widzę Cię.

Przeszłaś przez coś wielkiego.

I nie musisz być w tym sama.”


Możesz przytulić poduszkę,

napisać kilka słów w zeszycie,

albo po prostu pobyć chwilę w spokoju.


To jest także część procesu.

Nie musisz iść dalej dziś.

Ale jeśli pójdziesz — zrób to powoli.

Z sercem.

Z troską.

Z obecnością.


Bo Ty — jesteś najważniejsza.

Rozdział 5: Z tamtej strony światła

Pamiętam niewiele jasnych chwil z dzieciństwa.

Czasem mam wrażenie, że wszystko było cieniem.

A Jednak w tej szarości… pojawił się błysk.

Mały, ulotny — i został na zawsze.


Pojawiło się, gdy tata zabierał mnie do mieszkania

swojej kochanki.

Nie powinno to być miejsce, w którym dziecko czuje spokój.

Mimo to… coś tam było.


Siostra tej kobiety miała garba.

Nie wiem dlaczego, ale utkwiła mi w pamięci jako ktoś

łagodny.

Jakby w jej obecności panowała miękkość, której brakowało

w moim domu.


Nie pamiętam słów ani rozmów.

Tylko to ciepło — inne niż od mamy. Inne niż od taty.

Z miejsca — które nie było moje, a jednak przyniosło

ulgę.


Dziś myślę o tym z wdzięcznością.

Moja dusza była wtedy tak czujna, tak spragniona dobra,

że rozpoznała je w jednym spojrzeniu, jednym geście, jednym

oddechu.


Nie wiem, kim była ta kobieta.

Nie wiem, co naprawdę wobec mnie czuła.

Wiem za to, że ona była.

I na moment sprawiła, że poczułam się bezpieczna.


To ważne.

Bo przypomina mi, że nawet wśród ran pojawia się światło.

I moja pamięć — choć wybiórcza — zachowała nie tylko

ból, lecz także iskrę nadziei.

„Światłość świeci w ciemności, a ciemność jej nie ogarnęła.”
(Ewangelia Jana 1,5)

💜 OBJAŚNIENIA SERCA


To nie jest zwykłe wspomnienie.

To iskierka życia wśród popiołów.

Twoje ciało i dusza — i to małe, wewnętrzne dziecko —

potrafiły rozpoznać dobro, nawet jeśli przyszło tylko na chwilę.

Pamięć o łagodności dowodzi, że nigdy

nie przestałaś być wrażliwa na miłość, nawet gdy

wszystko wokół krzyczało:

„Nie zasługujesz”.


💭 ZROZUMIENIE


Dziecko nie potrzebuje wielkich gestów, by poczuć się

bezpieczne.

Czasem wystarczy spokojny głos, łagodne spojrzenie, obecność

bez przemocy.


To zostaje — jak ślad słońca na ścianie.


W Twoim świecie, gdzie strach był stałym towarzyszem,

taka chwila była jak oddech, którego wcześniej brakowało.


Może właśnie dlatego zapisałaś ją tak głęboko —

Twoje serce było spragnione światła i zatrzymało je na zawsze.


🌷 GŁOS CZUŁOŚCI


Mała dziewczynko…


Nie wszystko było bólem.

Nie wszystko było mrokiem.


Jeśli tych chwil było niewiele —

Ty je zobaczyłaś.

Zachowałaś je.


Dziś możesz powiedzieć sobie:


„Byłam wtedy warta czułości.

I nadal jestem.”

Rozdział 6: Mama weszła

Wieczorem słyszałam ich rozmowy.


Nie — to nie były rozmowy.


To było poruszanie się po cienkiej linii między katastrofą

a bezsilnością.


Ich kroki brzmiały inaczej niż zwykle.

Tato chodził ciężko, chaotycznie.

Mama za nim.


Słowa były poszarpane, błagalne.


Czułam napięcie, które wypełniało ściany jak dym.

Leżałam w łóżku. Udawałam, że śpię.


Ale moje ciało było jak napięta linka.

Każdy szmer —

wbijał się w moje serce.


Strach był wszędzie:

o nich, o siebie, o to, co się stanie.


Wiedziałam, że tata coś wziął —

tabletki popijane alkoholem. Nie był alkoholikiem,

coś w nim gasło, a potem wybuchało.


Mama powiedziała mi to, gdy weszła do mojego pokoju.

Wtedy, kiedy myślałam, że znów zostanę z tym sama.


Weszła cicho. Jakby chciała na chwilę uciec.

Stanęła w drzwiach.

W jej oczach było wszystko:

zmęczenie, przerażenie, rozpacz.

Spojrzała na mnie.


— Mamusiu… co się dzieje? — zapytałam cicho.


Podeszła. Usiadła na brzegu łóżka.


Objęła mnie mocno, jakby chciała schować się we mnie

przed tym, co czekało za drzwiami.


— Tatuś jest bardzo zdenerwowany, ale wszystko się ułoży…


Jej głos drżał.

I ja wiedziałam, że nie wszystko się ułoży.


Nie mówiłam nic. Wiedziałam, że zaraz wyjdzie.


I wyszła.


Ucałowała mnie w czoło.

Zostawiła ciepło na poduszce. I poszła za nim.


A ja zostałam.

Z pytaniem w środku:


Dlaczego dorośli nie mogą zostać przy dziecku

wtedy, gdy ono boi się najbardziej?

Dlaczego muszą wybierać — zamiast chronić?

Dlaczego znowu jestem sama?

„Pan jest blisko skruszonych w sercu

i wybawia złamanych na duchu.”

(Psalm 34,19)

💜 OBJAŚNIENIA SERCA


To nie była tylko kłótnia dorosłych.


To była scena,

która nauczyła Twoje małe serce,

że Twoje bezpieczeństwo zależy od tego,

czy ktoś inny się uspokoi.8

Że Twoje potrzeby są drugorzędne.

Że nawet mama — najbliższa —

może wyjść, gdy najbardziej jej potrzebujesz.


To był początek wewnętrznego przekonania:

„Nie mogę zatrzymać nikogo przy sobie.

Nie jestem aż tak ważna.”


💭 ZROZUMIENIE


Dziś, kiedy boisz się mówić, prosić,

przyznać do lęku — to nie jest brak siły.


To echo tamtej nocy.


To, że dziś czasem udajesz silną — bo się boisz być ciężarem —

to wcale nie znaczy, że taka jesteś.


To znaczy, że kiedyś zabrakło kogoś,

kto by został z Tobą na dobre.


Nie musisz już walczyć o uwagę.

Nie musisz być spokojna, dzielna,

„łatwa w obsłudze”.


Dziś już możesz czuć — i być zaopiekowana.


🌷 GŁOS CZUŁOŚCI


Mała moja…


To nie Ty byłaś problemem.

To dorośli nie byli gotowi, by naprawdę być.


Nie powinnaś była słuchać kroków w napięciu.

Nie powinnaś była tłumić łez.

Nie powinnaś czuć się sama w pokoju,

kiedy tak bardzo potrzebowałaś ciepła.


Ale teraz…


Teraz jestem tu z Tobą.


Nie musisz się bać.


Nie musisz mnie zatrzymywać.


Nie odejdę, jak ona wtedy. Nie zostawię Cię z pytaniami.


Zostanę.


I będę Ci szeptać:


„Już możesz zasnąć spokojnie. Już nie jesteś sama.”

Rozdział 7: Tato, chodź do nas

Nie wiem, czy to był ten sam dzień.

Klątwa wspomnień polega na tym, że układają się jak pęknięta

szklanka — próbujesz je pozbierać, a one tną.


Wiem tylko, że wtedy też byłam przerażona.

Tata wychodził.

A ja bardzo nie chciałam, żeby szedł. Coś we mnie

krzyczało, żeby został.


— Tato, zostań dziś. Proszę. Nie idź.

— Muszę, kochanie. Ale wrócę.

Nie płacz, wszystko będzie dobrze.


Uwierzyłam.

Bo chciałam wierzyć.


A potem — telefon. Milicja.

Mama coś powiedziała, ale nie wiem co.


Pojechałyśmy.

Weszłyśmy do budynku.

Pamiętam tylko zimny, długi korytarz.


Zostałam sama.

Mama zniknęła za stalowymi drzwiami.

Ktoś chodził za nimi. Widziałam cień.


Położyłam się na podłodze i spojrzałam przez szparę

pod drzwiami.


— Tato, to ty? Chodź do nas.

— Tato, przyjechałyśmy po ciebie.


Nikt nie odpowiedział.


Mama była w innym pomieszczeniu.

Widziałam ją później…

Może to już moje wyobrażenie…

Pochyloną nad czymś.

Coś w folii, z wysuniętej szuflady.


Może to pamięć. Może wyobraźnia.

Ale serce zapisało jedno:


Tato już nie wrócił.

A ja już nigdy nikogo tak nie wołałam.

„Płacz trwa przez noc,

a rankiem przychodzi wesele.”

(Psalm 30,6)

💜 OBJAŚNIENIA SERCA


To doświadczenie nosi w sobie rozmytą granicę między

realnością a wspomnieniem, bo pamięć dziecka

nie układa się jak kalendarz —

tylko jak odłamki szkła.


I choć może nie znasz dokładnego dnia, Twoje serce pamięta

prawdę emocji:

strach, że już nigdy go nie zobaczysz, i nadzieję,

że wróci, bo przecież obiecał.


💭 ZROZUMIENIE


Dla sześciolatki kluczowe nie było to, gdzie była mama,

ile było pomieszczeń czy co dokładnie powiedziała.

Najważniejsze było to, że byłaś sama na zimnym korytarzu,

próbując zrozumieć to, czego nikt Ci nie tłumaczył.


Widok stalowych drzwi, cień, cisza, szpara, przez którą

wzywałaś tatę — to wszystko wryło się w Ciebie

jako symbol bezsilności i tęsknoty.


A później — obraz czegoś w folii, który być może widziałaś

naprawdę, a może domalowałaś sobie po latach.

To nie ma znaczenia.

Ciało uwierzyło w tę historię.

Serce też.


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 18.9
drukowana A5
za 39.02