E-book
4.41
drukowana A5
11.21
drukowana A5
Kolorowa
29.8
Cicha noc

Bezpłatny fragment - Cicha noc

Świąteczne miniatury


Objętość:
33 str.
ISBN:
978-83-8273-301-3
E-book
za 4.41
drukowana A5
za 11.21
drukowana A5
Kolorowa
za 29.8

Cicha noc

ilustr. Gerd Altmann/Pixabay

— Dziadku, daleko jeszcze? — spytała Lea.


Była już trochę zmęczona. Szli ponad godzinę, a leśny dukt przykryty był grubą warstwą śniegu.


— Jeszcze kilka minut. Za wzniesieniem będzie rzeka. Przejdziemy przez mostek i zobaczymy drewniany dom.


— On się jakoś dziwnie nazywa, ale zapomniałam.


— Leśniczówka. Ten dom nazywa się leśniczówka — odpowiedział dziadek.


— Jakoś dziwnie — powiedziała Lea. — Las, rozumiem, ale leśniczówka? Czy to dom dla lasu?


— Nie — uśmiechnął się dziadek. — Leśniczówka, czyli dom leśniczego. To człowiek, który dba o las. Dba o drzewa i mieszkające w lesie zwierzęta.


— Nigdy nie widziałam leśniczego. Jak on wygląda? — spytała Lea.


— Jak każdy inny człowiek, tylko po lesie chodzi ubrany na zielono.


— Śmiesznie — uśmiechnęła się Lea. — To tak, jakby chciał być podobny do trawy albo mchu.


— Masz rację — powiedział dziadek — Leśniczy nie chce, żeby wszyscy od razu go widzieli.


— A to, co chcesz mi pokazać? Też zapomniałam jak się nazywa.


— Szczęście. Chcę ci pokazać szczęście. Dziś będzie je najlepiej widać.


— Przypomnij mi jeszcze, kim jest Szczęście?


— To trudno wytłumaczyć, bo szczęście nie jest kimś. Szczęście jest czymś… czymś… ulotnym. Jak poranna mgła. Jest, a za chwilę znika, by znów kiedyś się pojawić. Chociaż, jak na ciebie patrzę, to wiem, że czasem szczęście może być kimś. Ty jesteś moim szczęściem. I na szczęście nie rozpływasz się jak mgła — uśmiechnął się dziadek.


— Nic z tego nie rozumiem.


— Zrozumiesz, jak zobaczysz.


Zbliżali się do rzeki, która leniwie wiła się wśród zasypanych śniegiem łąk. Przeszli przez mostek i w oddali zobaczyli dom.

ilustr. Calin Vacaru/Pixabay

— Teraz musimy być cicho — powiedział dziadek. — Nie chcę, żeby usłyszały nas psy. Mogłyby nas przegonić.


— Nie boję się psów — odpowiedziała Lea. — Widziałam je często, jak biegały po łące. Nie są to chyba najmądrzejsze stworzenia, skoro bawią się rzucanymi przez ludzi patykami.


— Taka zabawa sprawia im po prostu radość. Takie już są.

ilustr. Vincent Groeneveld/Pixabay

Dziadek nagle przystanął i zaczął nasłuchiwać. Z domu dobiegały melodyjnie płynące w stronę lasu głosy:


„Cicha noc, święta noc…”


— Słyszysz? — zapytał szeptem dziadek.


„Pokój niesie ludziom wszem…”


— Tak. Bardzo miłe dźwięki. Co to takiego? — spytała Lea.


— To się nazywa kolęda. Ludzie mają dziś święto, więc śpiewają.


„Nad dzieciątka snem. Nad dzieciątka snem…”


Byli już bardzo blisko domu. Zaczęli poruszać się wolniej i delikatniej, żeby nie hałasować i nie dać się przegonić psom pilnującym obejścia. Stanęli na niewielkim wzniesieniu na wprost okien. Widać było wyraźnie kolorowe światełka na choince i duży stół, wokół którego siedzieli ludzie. Dorośli i dzieci. Wszyscy byli uśmiechnięci. W tym domu działo się coś ważnego.


— Popatrz — powiedział cicho dziadek. — Tak wygląda szczęście.


Lea nie wierzyła własnym oczom. Pierwszy raz widziała coś równie pięknego. Kolorowe światełka na drzewku, świece na stole i radosne twarze ludzi śpiewających kolędę. Zamyśliła się, słuchając śpiewu.

ilustr. 7089643/Pixabay

— Już chyba rozumiem, co to jest szczęście — powiedziała cicho.


Usiadła na śniegu i z wielkim zainteresowaniem wpatrywała się w rozświetlone wnętrze domu.


— Dziadku, a czy to prawda, że ludzie są naszymi najlepszymi przyjaciółmi?

ilustr. Comfreak/Pixabay

Dziadek spojrzał w wielkie i piękne oczy Lei.


— Prawda — odpowiedział po chwili. — Ludzie o tym mówią, gdy chcą podkreślić, jak bardzo jesteśmy im bliscy. Homo homini lupus. Człowiek człowiekowi wilkiem.

Ludzkim głosem

ilustr. Michaela Wenzler/Pixabay

Pewnie wiele razy słyszeliście o tym, że w Wigilię zwierzęta mówią ludzkim głosem. Czy to jest prawda? Nie wiem. Nie sprawdzałem. Moje psy, koty i chomiki zawsze w Wigilię szły wcześniej spać, a do lasu miałem daleko. Gdybym się tam wybrał nie zdążyłbym nigdy na wigilijną wieczerzę. Postanowiłem jednak zapytać znajomego leśniczego, jak to jest naprawdę. Leśniczy uśmiechnął się, podkręcił wąsa i zaczął opowiadać. Posłuchajcie.

ilustr. 7089643/Pixabay
Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 4.41
drukowana A5
za 11.21
drukowana A5
Kolorowa
za 29.8