Gdy nie było nadziei, byłeś przy mnie
Lekarze stwierdzili że nie ma już szans
Pożegnaj się z mamą, nadszedł jej czas.
Uklękłam w kącie i zaczęłam płakać
Nie modliłam się lecz rozmawiałam
Swoimi słowami prosiłam, kłóciłam się z Tobą
Dlaczego Panie Boże, chcesz mi mamę zabrać
Ona jest nam tu potrzebna wśród nas
W swej desperacji, nawet Cię szantażowałam
Panie Boże, wiem że jesteś miłosierny
Nie zabieraj nam jej, jeszcze poczekaj
Będę Cię wielbić przez cały mój czas
Wysłuchałeś mnie — bo jesteś.
Gdzie jesteś
Gdzie jesteś, wszędzie Cię szukałam
Było mi smutno i źle
Chciałam Ci powiedzieć, że nie wiem dokąd iść
Długą drogę odbyłam, czasem chodziłam na skróty
W którą szłam stronę, zawsze się zgubiłam
Obiecałeś mi kiedyś że zawsze będziesz przy mnie
Że wskażesz mi drogę którą mam pójść
Gdziekolwiek będę usłyszę Twój głos
Powiedziałeś mi wreszcie — nie szukaj mnie
Tylko usiądź i otwórz swoje serce
Tam jestem, jestem tam gdzie ty.
Powiedz mi Panie
Powiedz mi Panie, dlaczego ja, wolę spotkać Cię na łące
Nie przeszkadza mi tutaj blask świec
i brak zapachu kadzidła
Tutaj jestem bliżej Ciebie
Wyraźniej słyszę Twój głos
Mówisz mi jak mam teraz żyć, by znów nie zgubić się
Pachną kwiaty, pachną zioła
Widzę Cię w każdym z nich
Nikt mnie spojrzeniem nie lustruje
Czy nową sukienkę mam
Nikt też krytycznym okiem nie sprawdza ile na tacę dam.
Moja modlitwa może też być na polanie
Wśród szumu drzew i śpiewu ptaków
Zawsze czuję Twoją obecność
Jesteś Panie Boże wszędzie, wierzę w to.
Mała kapliczka pośród krzewów jaśminu
Jest bardzo stara, moja babcia ją jeszcze pamięta
Kolorowe witraże naruszył już czas
Drzwi trochę przyrdzewiały
Smętnie wygląda, taka opuszczona
Jakby zapadła w zimowy sen
Stoi sobie cichutko, na kłódkę zamknięta
I spokojnie czeka aż przyjdzie jej dzień
Często ją mijamy, a ona wciąż trwa
W majowe święto jednak się budzi
Pięknie się przystraja i otwiera szeroko drzwi
Dźwięk sygnaturki wszystkich zaprasza
Chodźcie już do mnie, długo czekałam
Pośpiewamy na chwałę Maryi
Ona przecież u Boga, orędowniczka nasza.