.
Życie składa się z różnych chwil, zarówno tych, o których byśmy chcieli zapomnieć, jak i tych, które pielęgnujemy w pamięci. I chociaż wiemy, że te same chwile już się nie zdarzą, to jednak rodzą się często z nich kolejne będące cząstką tego, co minęło. Z chwil radości wschodzi słońce, ze smutnych deszcz, lecz najsilniej żyją zawsze te, które karmimy.
Poezja zaś jest zawsze dobrą chwilą, gdzie czas zmienia się w bilet podróży przez inne światy, albowiem jest ona oczami i szeptem duszy. Pomostem między zabieganą rzeczywistością a chwilą emocji i wzruszeń. Spojrzeniem w świat, kiedy niepostrzegalne zaczyna malować swój obraz. Jest także często rozmową z samym z sobą, bo tak naprawdę nic nie jest tym, co się nam wydaje, a życie jest zbyt krótkie, aby pozwolić mu przejść obok bez choćby chwili wrażliwości, która ociera się o codzienność.
Na płótnie czasu
serce zatrzymuje obrazy,
malując chwile duszą człowieka
i chociaż zegar biegnie,
to czas w nich zamknięty
już nie ucieka…
Na płótnie życia
chwile jak oddech ciała
są zasuszony obrazem
w księdze jedynej,
gdzie stron zapisanych
na nowo już nikt nie poprawi…
Łza
Nic tak jak łza
co po policzku spływa,
nic, tak jak dusza przez rzęsy
spojrzeć nie umie,
bólem czy radością,
lecz nigdy chwilą pustą.
I kiedy w ciszy jej słuchasz,
zawsze znajduje serce,
wybacza, oddziela,
przesiewa smutek i minuty piękna,
nie szuka sensu,
lecz płynie wraz z duszą
wdzięczna za każdą chwilę…
Czas
Czy to, co żyje, odejdzie i zniknie,
opadnie pyłem, na wietrze rozwianym,
czy ziarnom marnym w życiu umknie,
zmieniając szatę, chwilom zasianym?
Wzrok patrzy dzisiaj, lecz serce już tęskni,
czy dziś zostanie, bliźniacze raz jeszcze.
Szept ciągle wraca, marzy i ckni
czy są tylko sny, a czas je zetrze.
Ustami matki szept budzi w duszy czas,
zegar jej sercem dla serca wciąż bije,
bo życie zawsze wśród żywych nas…
Czym zatem jest śmierć, skoro wciąż żyje.
Czym jest każdy dzień, skoro zaraz minie,
lecz trwa w pamięci i zdarzyć się może
gdzie miłość mieszka, w czasie płynie.
Jest zawsze sercem, póty w nim żyje.
W deszczu
Na drzewach dłonie, tak smutne i ciche,
bez szeptu liści i bez głosów ptaków,
spłukane deszczem, jak obrazy głuche
bez barwy kwiatów.
Czas strzępi słowa i gubi minuty,
deszcz łzami płynie, a na szybie oczy
z tęsknym odbiciem, przez rzęsy jak nuty
w nokturnie nocy…
Nie wyszeptałem i snem nie wyśniłem
wczorajszej twarzy, a oddech na oknie
tak dziwnie szary, jakby to ćma pyłem,
gdy śmiercią ginie.
Za szybą dusza, gdzieś pomiędzy deszczem,
między kroplami, obrazem rozlanym
w kałużach czarnych płynie dzisiaj wierszem
już zapisanym…
Zapisane chwile
Gdyby tak obrazy oszukać,
myśli schować za chmury,
zapomnieć o skrzydłach
zrywając skórę ze wskazówek zegara.
A potem oczy minutom wydrapać,
odjąć ciału słuch i ręce…
Na końcu nogi,
by już bez ruchu tkwić,
to wszystko na nic,
to nic…
Zapomnieć przecież
nie umie serce…
Naucz mnie siebie
Naucz mnie słów twoich oczu,
naucz słuchać ich myśli,
a potem narysuj ustami,
każdą literę od nowa
ucząc skórę oddychać,
tam, gdzie wyszepczesz w niej słowa.
Naucz me serce wiatru
wolnego, ale wiernego na zawsze,
unosząc swe dłonie otwarte tęsknotą,
a nigdy nie będą więzieniem.
Naucz mnie łez smutku,
a przytulę duszą twą ranę.
I naucz mnie łez radości
bym ciepłym uśmiechem
ubierała ciebie mą wiosną.
Tylko zawsze o jednym pamiętaj,
nie ucz mnie nigdy
twego milczenia…
Zapałka
Myślisz, że dzień zbudzi słońce,
kiedy dusza zastyga w szybie,
a dłoń próbuje dotknąć twarzy
w pustym obok odbiciu.
Potem myślą podążasz dziewczęcą,
pocierając główkę zapałki,
by wschodem świat znowu zaistniał.
W barwnej chwili jak wiosna
płatkami kwiatów i skrzydeł motyli,
cichy szept serca maluje obrazy.
A ty biegniesz boso po łące,
w kroplach szczęśliwej rosy
czując jej radość w łzach na policzkach
i nagle pss…
Zapałka zgasła.
Pocierasz kolejną, wpatrując się w światło,
bojąc się dotknąć ustami słowa,
lecz szept twej duszy iskierkę pyta,
czy kiedy zaśniesz jak ta spalona główka,
to może tam, gdzie gwiazdy nieba
zapałki życie zapłonie raz jaszcze
i już nie zgaśnie.
Pss…
Myśl znów uciekła,
zapałka zgasła.
Mrok siada na rzęsach
ptakiem nocnej kałuży,
a ciche słowa otwierają usta
i giną krzykiem w echu paznokci.
Przez skrzydła krucze
cień w pustych ścianach
skrada się w okno
jak chmura deszczu.
Ta, co kocha ludzką samotność.
A drżenie dłoni kolejną zapałką
próbuje znowu dać jasność.
Wiesz?
Ludzie są jak zapałki,
to prawda, że zgasną,
lecz kiedy w życiu są obok siebie,
zawsze jest światło…
Tańczą w śniegu parasole
Płyną chmury marzeniami,
gubiąc w śniegu sen,
białe żagle wiatr rozwiewa,
tuląc puchem świat
i zakwitło miasto bajką
jak za dawnych lat,
budząc w drzewach aniołami
uśmiechnięty dzień.
Tańczą w śniegu parasole,
tango zima gra,
na ulicach cień we dwoje
pod jemiołą siadł
i cichutko po policzkach
całus pannie skradł.
Płyną chmury marzeniami
w sercu pierwsza skra.
Dzień nawleka łzy rzęsami,
płynie w duszy kra,
z piersi nuty motylami obracają czas,
tańczą w śniegu parasole,
tango zima gra.
Dzisiaj znikły wszystkie troski
niczym ciemny las,
precz ciemności i demonie,
niechaj miłość trwa,
dzień nawleka łzy rzęsami,
płynie w duszy kra.
Są takie noce
Są takie noce, kiedy milkną zegary,
w amnestii czasu malując obrazy,
kiedy rzęsy w poświacie księżyca
wschodzą jak zboże na polach
i myśli niczym cienie wędrują po źdźbłach,
tworząc szumiące kłosy.
Są takie noce, gdy sen zostaje na brzegu
i patrzy, jak biegniesz, jak dłoń budzi wiatr,
kołysząc szepczące łany,
lecz kiedy dobiegasz do miedzy,
pędzących po niej wagonów świtu
dzień snem się wydaje,
a ty patrzysz na bilet
i choćbyś chciała w czasie tym zostać,
wsiadasz do kolejnego wagonu,
bojąc się, by nikt nie zobaczył,
jak zgniatasz bilety świtu,
czekając na taką noc,
kiedy znów jesteś szczęśliwa…
Szeptem
Wiatr unosi szept, tyle skrzydeł myśli,
tyle nagich drzew, a wciąż żyją słowa.
Mówią, że jesień, taka dziwna płowa…
Liść motylem dnia, nocą ćma zamyśli.
Może drzewem świat, a człek liściem spada,
przeto głosy wciąż, póty pień nie będzie.
Może liściem ja i te liście wszędzie
są jak życia czas, który wiatr układa.
Póty maski cień, co jak wąż przez wieki
walczy z sercem drzew, kusząc jego drwala,
póty niesie wiatr, ciche liści głosy.
Mówią, że jesień i ptak tak daleki
znika na niebie, a ślad gładzi fala,
gdy liści bosych, pnie piszą, ich losy…
Ulice pokrył popiół