E-book
61.43
drukowana A5
92.87
Choroby z autoimmunoagresji a ciało-umysł-dusza

Bezpłatny fragment - Choroby z autoimmunoagresji a ciało-umysł-dusza

Co mają wspólnego? Odniesienia do całości siebie


Objętość:
217 str.
ISBN:
978-83-8440-054-8
E-book
za 61.43
drukowana A5
za 92.87

Wszelkie prawa zastrzeżone.

Powyższe opisy służą wyłącznie celom informacyjnym i edukacyjnym. Podstawowym odniesieniem jest własny organizm i konsultowanie stanu zdrowia z odpowiednim specjalistą.

Książki Autorki, pisane na przestrzeni omal 30 lat są efektem jej naukowej pracy oraz docierania do przyczyn chorób dla tworzenia modelu „Edukacji dla przyszłości”, aby „po pierwsze nie szkodzić w nauczaniu i leczeniu”.

Medycyna stała się w praktyce leczenia bezsilna, widząc chory narząd, a nie człowieka, będącego jednością i całością.

&

Duchowy aspekt doświadczeń ludzkich zjednoczy się nie tylko w medycynie jutra, ale także w zintegrowanych naukach technicznych, biologicznych i humanistycznych oraz ścisłych.

Prof. dr n. med. Julian Aleksandrowicz

&


Im większe w człowieku wewnętrzne rozbicie, poczucie własnej słabości, niepewności i lęku,

tym większa tęsknota za czymś, co go z powrotem scali, da pewność i wiarę w siebie.

Prof. dr n. med. Antoni Kępiński

Kilka słów o książce

Książka powstała jako odzew na powtarzanie w środowiskach związanych z medycyną, dawno obalonej „prawdy”, że choroby w większości nie mają znanych przyczyn. Dotyczy to szczególnie chorób z autoimmunoagresji.

Już ponad 30 lat temu, pracując naukowo w medycynie, nie mogłam uwierzyć twierdzeniom, że przyczyny chorób są nieznane. Czy to w ogóle jest możliwe? Kto głosi takie „prawdy”? Kto zatwierdza taką fikcję? Gdzie jest nauka? Od czego jest nauka? Czyżby nie od tego, aby dochodzić do prawdy, poszukiwać zrozumienia tego, co nieznane? Czy istotnie tego nie bada? A może istnieje ogromna luka w wiedzy powszechnej i zjawisko istniejące w całym społeczeństwie (fakt, że ludzie w większości nie czytają) odnosi się też do osób związanych z medycyną, szczególnie lekarzy? A przecież ich obowiązkiem jest uczyć się nieustannie!

A może nauka nie używa wszystkich narzędzi badawczych do odkrycia tego co subtelne, ignorując np. badania fizyki kwantowej? Podobnie ignoruje intuicję, wglądy, prekognicję, a wreszcie emocje i myślenie, przyjmując „stadne myślenie” za swoje i powtarzając dawno nieaktualne poglądy przez długie lata? Kto widział drzewa rosnące bez korzeni? Kto widział skutek bez przyczyny?

Czy indywidualna świadomość zatrzymała się ponad 300 lat temu, kiedy przyjęto za dogmat, że człowiek to tylko ciało fizyczne, bezduszna maszyna? Gdzie odnajdujemy się w tym obrazie my, jako jednostki (świadome podmioty), z naszym mózgiem, ale też strukturami przetwarzającymi dane elektryczne na biochemiczny metabolizm? Czy nikt nie myśli, a ten, który odważy się myśleć, jak np. Włodzimierz Sedlak — twórca bioelektroniki, zostaje „wykopany” z niej i nie znajduje w niej miejsca nawet wiele lat po śmierci, bo miał odwagę myśleć „inaczej”?

Wiele lat temu, przebywając w jednej z wiosek ekologicznych — Findhorn Foundation — w tamtejszej księgarni zauważyłam książkę dr Ursuli Anderson, (brytyjskiej lekarki o dwóch specjalizacjach: psychiatrii i pediatrii, długoletniej przedstawicielki przy WHO) — IMMUNOLOGY OF THE SOUL. THE PARADIGM FOR THE FUTURE. Będąc immunologiem, sięgnęłam po nią natychmiast. Wykształcona jednak w starym paradygmacie, a więc tylko fizyczności, nie zdawałam sobie sprawy, że dusza — moja dusza — w jakiś sposób może być związana z immunologią. Po pierwszym przeczytaniu tej książki już wiedziałam, że jest inaczej.

Ale stare nawyki, poglądy, uwarunkowania są wrośnięte w społeczną tkankę i muszą być z niej wyplenione oraz zastąpione innym paradygmatem, gdyż nie pasują do współczesności, do epoki rozwoju duchowego, zrozumienia istoty Życia i ratowania go przed zagładą czynioną ręką ludzką — w ignorancji ich skutków. Już wtedy byłam psychosyntetykiem — „uprawiałam” psychologię z duszą. Natomiast specjalizacja — immunologia była częścią mnie znacznie wcześniej. Musiałam ją zweryfikować na samej sobie, zrozumieć, po co mi ona była, uświadomić sobie, że nie jestem tylko ciałem, ale całą moją głębią, pokoleniową głębią, a przede wszystkim przekazaną mi pamięcią — skąd przychodzę, kim jestem i dokąd zmierzam?

Dr Ursulę Anderson poznałam osobiście w Oksfordzie, gdzie na World Forum w 2012 roku wygłaszała po mnie wykład o „edukacji dla przyszłości” (którą zajmowałam się od lat). Obydwie mówiłyśmy o sprawach podobnych — o traumie dzieci: ja — o swojej — jak wpłynęła na jakość mojego życia i moje badania z tym związane, a ona — o setkach, a może tysiącach innych dzieci, które z powodu swoich traum, zamiast otrzymywać wsparcie i uzdrowienie na poziomie ich duszy — immunizację duszy — są leczone środkami z poziomu fizyczności — nieskutecznie. Pogarsza to dramatycznie ich fizyczny i psychiczny stan, powodując zresztą społeczne zagrożenia w postaci kopiowania pokoleniowych wzorców. O tym pisałam w poprzedniej książce p.t. „Lustra na pokolenia”. A przecież ten problem powstał na innym poziomie niż ten, na którym „leczone” są jego skutki — dlatego otrzymujemy takie efekty — brak efektów!

Istnieje na świecie wiele przypowieści, mówiących o tym, gdzie Bóg zakopał w człowieku sekret jego istnienia, istoty życia — miłości. Szukamy ciągle na zewnątrz, ponieważ trudno nam zrozumieć samemu, że on jest zakopany w każdym z nas — w naszej duszy.

Jako immunolog oraz wieloletni naukowiec „z pasji” mam „w genach” poczucie, że stale „wiem, że nic nie wiem”. W związku z tym potrzebuję nieustannie dokształcać się, aby „być na bieżąco”, kopać głębiej, docierając w końcu do istoty problemu — jego przyczyny, pierwszej przyczyny.

Tymczasem wielu absolwentów studiów medycznych kształcenie kończy na studiach, gdzie w podręcznikach znajduje zdezaktualizowane informacje, nieadekwatne do nieustannego postępu wiedzy, natomiast kontynuuje szkolenie w firmach farmaceutycznych, które ukierunkowane są na sprzedaż leków. W czasach moich studiów i pracy zawodowej nie było możliwym, a wręcz nieetycznym, aby lekarz czy farmaceuta zajmował się reklamą leków, gdyż służyły one wyłącznie chorym na określone schorzenia i były „z przepisu lekarza”. Pozostałe produkty apteczne wspomagały proces leczenia, będąc dostępnymi bez recepty, i można o nich było zasięgnąć informacji u farmaceuty w aptece.

Teraz jest inaczej — całe społeczeństwo leczy się samo, a telewizja stała się źródłem informacji o lekach — do stosowania na co dzień, jak też ludzie robią w każdej, nawet dramatycznej sytuacji. A przecież sami nie wiedzą, czy to nie doprowadzi ich do tragicznych skutków na wielu poziomach własnego „ja”!

W przeciągu mojego życia z pewnym niepokojem, a następnie z przerażeniem obserwowałam, jak zawody medyczne same się deprecjonowały, a ich przedstawiciele stawali się sprzedawcami, a wręcz „agitatorami” do zakupu leków, które przecież nie są zwykłymi produktami, jak np. żywność czy kosmetyki, a ponadto mają wiele objawów ubocznych i niepożądanych. Dotyczy to szczególnie sytuacji, gdy są przyjmowane „hurtowo”, od kilku różnych specjalistów. Ci specjaliści nie znają przecież wszystkich preparatów i nie są świadomi nie tylko tego, co przyjmuje pacjent od kogoś innego, ale również tego, jakie mogą zachodzić pomiędzy lekami interakcje. Ponadto ważnym elementem „leczenia” jest wiek pacjenta, i to zarówno dziecka, jak i starszej osoby. Każdy z leków ma tutaj swoje ograniczenia, szczególnie używany „w zespole”.

Z tymi samymi negatywnymi odczuciami obserwowałam przeklasyfikowanie np. środków przeciwbólowych, mających szczególnie wiele wspominanych wyżej ograniczeń, do tzw. preparatów OTC — ogólnodostępnych dla każdego człowieka bez recepty. Ludzie przyzwyczaili się „leczyć samych siebie” oraz rodzinę (w tym dzieci!!!). Serwują im środki, które dawniej były absolutnie zabronione w dawkach, w których obecnie są używane, które również nie były podawane dzieciom ze względu na ich niekorzystne działania na ich rozwój i wpływ na przemiany metaboliczne. Podobnie było z antybiotykami, które lekarze przepisywali przy każdej okazji na przeziębienie czy wirusowe infekcje!

Na skutki nie trzeba było długo czekać. Mamy obecnie kolejne generacje antybiotyków, które nie działają, ponieważ na przestrzeni lat mało kto zlecał badanie zwane antybiogramem. Mamy też „nieznane pokłady” antybiotyków w mięsie drobiu i innych zwierząt rzeźnych, które pobudzają nie tylko antybiotykooporność, ale także są przyczyną wielu alergii i to odzywających się już w kolejnych pokoleniach. A wszystko to miało miejsce w imię skutecznego „leczenia”, jak również pod sztandarem „nauki”, zresztą licznych jej dziedzin.

W przeszłości nauka, a szczególnie medycyna, nie była finansowana przez firmy farmaceutyczne. Każdy naukowiec „uprawiał” naukę jako część swoich zainteresowań. To był jego zawód, za który dostawał pieniądze w ramach swojej pensji. Obecnie nie dość, że robi to na zlecenie, to dodatkowo otrzymywane wyniki mają być zgodne z oczekiwaniami, co zostaje wynagrodzone dodatkowymi profitami. Gdzie zostały zgubione moralne aspekty pracy, gdzie podziała się etyka osób, które za pieniądze są w stanie zrobić wszystko, nawet zaprzeć się siebie, swojej duszy?

Jest to zarówno tragiczne, jak i żenujące, ponieważ podstawową zasadą medycyny jest przysięga Hipokratesa — „primum non nocere”, a więc etyczne działanie względem człowieka, któremu trzeba pomóc i zrobić wszystko we własnej mocy, aby „nie szkodzić”. Podstawowym wymogiem więc jest nieustanna edukacja, trwająca przez całe życie zawodowe: jest ona etycznym wymogiem względem samego siebie. Dotyczy to szczególnie absolwenta kończącego studia, który bierze na siebie ogromną odpowiedzialność za jakość życia, a nawet życie czy śmierć drugiego człowieka.

Moje wieloletnie dociekania, dotyczące problemów zdrowia/choroby i ich uwarunkowań leżących w różnych sferach życia, doprowadziły do sytuacji, w której moja wiedza i refleksja, a szczególnie praktyka znacznie oddaliły się od tego, co proponuje się nadal pacjentowi, uwikłanemu w przeróżne indywidualne życiowe sytuacje. Tymczasem właśnie pacjent — niepowtarzalna jednostka ze swoją historią — otrzymuje „pomoc” w postaci zbiorowego działania dla grupy „astmatyków, alergików, cukrzyków” itp., opartą na likwidowaniu objawów.

Warto, aby świat medyczny przyjął do wiadomości, że każdy choruje inaczej. Osobiste doświadczenie pacjenta, jego historia życia i przodków, sposób myślenia o sobie i świecie oraz emocjonalnego reagowania mają zasadniczy wpływ na to, jak długo choroba zasiedla się w jego ciele i czy w ogóle jest szansa na jej zlikwidowanie. Może też istnieć ryzyko przekazania jej kolejnemu pokoleniu i konieczność przemyślenia, jak temu zapobiec.

W medycynie przyjęło się bowiem za „leczenie” — usuwanie z pola widzenia objawu danego problemu, nawet, gdy znika on jedynie na kilka godzin. W konsekwencji prowadzi to do przyjmowania leków „przewlekle” do końca życia. Warto by uświadomić sobie, czy to jest leczenie? — Czego? Jeśli objaw pojawia się za kilka godzin? Ponadto sama forma używanego czasownika „leczenie” urąga procesowi: jest to bowiem forma niedokonana, wiecznie trzymająca pacjenta w poczuciu „trwającego procesu”, ale nigdy nie osiągającego „ukończenia”.

Z punktu widzenia psychologicznego słowo „leczenie” (podobnie zresztą jak „pacjent” — osoba podległa, przyporządkowana, nieudolna, niesamodzielna), to umocowywanie osoby w chorobie, myśleniu o niej, złudnej nadziei na coś, co nie chce przyjść i nigdy nie przyjdzie, bo on — pacjent — ma w umyśle zakodowane, że jest „leczony” — ale efektu nie doczeka się nigdy. Jaki to daje wizerunek tego, co/kto leczy, całej medycyny jako przywracającej zdrowie, którego pacjent nigdy nie ogląda?

Dlaczego tymczasem pojawiają się jak grzyby po deszczu nowe zawody, jak np. coachów zdrowia, których zadaniem jest uświadamianie klientom, że ich sposób myślenia ma zostać zmieniony na „sprawczy”, pozytywny, odpowiedzialny za swoje zdrowotne wybory? Co one pokazują medycynie — co dopełniają, a może coś odbierają? A może warto zainteresować się tą przestrzenią, włączyć ją do sfery „służby zdrowiu”, zamiast okopywać się na swoich, dawno już nieefektywnych pozycjach „leczenia” chorób?

Może warto także zwrócić uwagę na pedagogów, psychologów zdrowia, absolwentów wychowania fizycznego, rehabilitantów, socjologów, doradców zrównoważonego rozwoju w sferze ekologii, weterynarzy, rolników, biologów, technologie sprzyjające zdrowiu, chroniące przed smogiem, w tym elektromagnetycznym, uzdatnianie wody, powietrza, gleby, ochrony roślin i zwierząt przed masową chemizacją, aby nie szkodzić sobie i innym. Te wszystkie dziedziny rozwijają się równolegle i nie są oddzielone od medycyny, ponieważ nie są odizolowane od człowieka i warunków, w jakich żyje, czym oddycha, czym się też odżywia. Warto więc pomyśleć o medycynie jako części wielkiego systemu ŻYCIA, wspierającej Życie jako całość, i zrekonstruować ją, włączając specjalistów z różnych dziedzin w SŁUŻBĘ ZDROWIU, a nie chorobie.

Życie, podobnie jak i zdrowie, a szczególnie człowiek ma wiele wymiarów siebie. Człowiek to przecież trój-jednia — ciała, umysłu i duszy. Nie sposób o nich zapomnieć, żyjąc; nie powinno się też zapominać o tym, lecząc chorych.

Dotychczasowy paradygmat nauki, w tym także medycyny, zagubił tymczasem te wszystkie wymiary, nie dopuszczając ich do siebie już od kilku co najmniej pokoleń. Choć w starożytności uważano, że ciało i dusza stanowią jedność, współczesne czasy nadal nie zaakceptowały, że jesteśmy wielopoziomowi; że to, co stanowi o człowieku to także, a może szczególnie jego duchowy wymiar.

A przecież oddzielone od człowieka jego sfery duchowe znalazły się podobno w psychologii. Ona jednak ograniczyła duszę do zachowań, natomiast duchowy wymiar życia przekazała religii, tym razem oddzielając człowieka od duchowego wymiaru we własnym wnętrzu. Wiara stała się więc czymś poza człowiekiem, do czego on sięga „od święta”, lub odkłada to na bliżej nieokreślony czas w przyszłości; a tymczasem dusza w sferze psychologii zubożała do weryfikowalnego ludzkiego zachowania. Pozostała prawdziwa duchowa pustka, a duchowość nie znajduje swojej przestrzeni w codziennym życiu człowieka, nie łącząc go ani z innymi ludźmi, ani szczególnie z Kosmosem czy wreszcie Bogiem, którego jest przecież emanacją, lub dzieckiem.

Można by zadać pytanie — czy na przestrzeni tylu setek lat człowiek pozostał niezmienny, podobnie jak jego środowisko życia? Dlaczego mimo tak wielkiego postępu technologicznego oraz tworzenia coraz to nowych leków i procedur medycznych życie i zdrowie człowieka podupada, a ilość chorób rośnie w postępie geometrycznym? Czemu mimo odkrycia tylu leków na choroby nowotworowe czy psychiczne wzrasta liczba chorych, a nowe pokolenia żyją coraz krócej, borykając się z alergiami czy nowotworami już od najmłodszego wieku? Co człowiek robił i robi nadal, że zamiast poprawiać jakość życia, stale ją pogarsza? Dotyczy to zarówno sfery własnego zdrowia, podobnie jak życia w rodzinie, społeczności i świecie. Jak doprowadziliśmy do tego, że teraz borykamy się ze zmianami klimatu, terroryzmem, agresją i przemocą w domu, szkole i na ulicach?

Na te i kolejne pytania będę starała się odpowiedzieć w tej książce, przyglądając się sposobom „wyrażania się” chorób, szczególnie tych z autoimmunoagresji. To one mogą pokazać, gdzie kumulują się negatywne emocje (energia!) i jaki mają wpływ na funkcjonowanie człowieka w jego indywidualnym i zbiorowym życiu oraz jak są one „kalkowane” na kolejne pokolenia.

Wszystkie te odpowiedzi można znaleźć w przebogatej literaturze naukowej, pochodzącej z różnych dziedzin, szczególnie obcojęzycznej. Bycie „na bieżąco” pozwala na szerokie spojrzenie na życie, podobnie jak na refleksję nad kondycją człowieka i świata i kierunkiem, w którym zmierza człowiek i dokąd steruje światem. Wymaga to zarówno indywidualnej świadomości, odkopywania pamięci i zaangażowania własnej energii, jak i zbiorowego zrozumienia, co robimy sobie i na pokolenia?

Mimo że my sami odejdziemy zanim zaistnieją wszelkie możliwe scenariusze katastrof i zagłady samego człowieka, warto zastanowić się jaki los zgotujemy następnym pokoleniom — pokoleniom naszych wnuków i prawnuków? A my i tak zdamy rachunek tam, skąd przyszliśmy — bo przecież wierzymy w nieśmiertelność duszy, o której mówią religie?

Ale ona, dusza jest nie tam, gdzieś daleko — i do tego przypominana o sobie od święta. Ona jest w nas, każdego dnia, w każdej chwili naszego życia i odpowiadamy za nią, za jej wzrastanie. Jeśli tego nie robimy, doświadczamy zresztą tego konsekwencji. O tym także będę pisać w dalszej części książki.

W międzyczasie warto ustanowić fundamentalny wymóg dla siebie — nieustannej, całożyciowej edukacji, a przede wszystkim samo-edukacji, polegającej na śledzeniu pojawiającej się literatury i wyciąganiu wniosków dla siebie i swojego podejścia do człowieka-podmiotu, zamiast „przedmiotu” do leczenia. Nasze życie jest tego warte, zarówno przy cząstkowym, jak i całkowitym bilansie życia. Musimy o tym myśleć już teraz.

Tego też życzę wszystkim, którzy sięgną po tę książkę, gdyż dzięki niej zaczną rozumieć nie tylko przyczyny chorób z autoimmunoagresji, ale przede wszystkim to, czego mają się z tego nauczyć dla siebie i na pokolenia i zacząć tym żyć już od zaraz.

Autorka

1. Fizjologia i patologia układu hormonalnego i immunologicznego

Jest zagadnieniem ciekawym, wręcz fascynującym, jak poszczególne układy fizjologiczne są współzależne, i oddziaływanie na jeden wywołuje ewidentne skutki w drugim. Nie ma układu działającego odrębnie od reszty. Tymczasem medycyna podzieliła nas na części i „leczy” każdą z nich z osobna. W ten sposób człowiek, nieświadomy własnej struktury, zaczyna działać przeciw sobie i wywołuje kaskadę negatywnych skutków, jak w walącym się domku z kart.

Czy ktoś kiedyś nas tego uczył — wiedzy o współzależnościach? Czy uczy się tego w domu, na jakimkolwiek etapie kształcenia w szkole? Czy biologia, fizyka, chemia, biochemia, anatomia, fizjologia — ma odniesienia do mnie — indywidualnej osoby, do tego, jak żyję, myślę, co robię, czy jestem zdrowa, czy choruję? A przede wszystkim, czy to, co dzieje się na poziomie fizycznym, ma jakiekolwiek odniesienia we mnie na głębszych poziomach i czy likwidowanie objawu uwalnia mnie od problemu w głębi mnie samej?

Rozpocznę więc od pewnych wyjaśnień istotnych dla zrozumienia zdrowia i choroby, a więc szczególnie od pojęcia homeostazy oraz dwóch współzależnych systemów odpowiedzialnych za dobrostan organizmu: odpornościowego i hormonalnego. Głębsze przyjrzenie się mechanizmom pozwoli na uświadomienie sobie, jak wszystko jest misternie „pomyślane” i oparte na zasadach akcji i reakcji.

Zastanawiając się nad przestrzeniami istnienia człowieka, musimy brać pod uwagę jego ciało fizyczne — jako sferę biologii i objawów (w tym mieszczą się poszczególne układy i narządy); myślenie — a więc m.in. nawyki i przekonania, emocje i ich zdrowe czy chore wyrażanie oraz sferę duchową, w której jesteśmy w stanie poszukać sensu.

Homeostaza to harmonia na poziomie ciała (wszystkich układów). Może ona zaistnieć jedynie, gdy każdy z nich jest w równowadze z innymi. Wszystkie poziomy muszą być jednak w harmonii, a więc współzależnościach. Fizyka kwantowa mówi o istnieniu ukrytego porządku (jest, a go nie widać). Podstawową przyczyną zaistnienia jakiegoś zjawiska (także porządku, homeostazy) jest obecna w systemie właściwa informacja / energia. Jeśli pojawia się dysharmonia, to znaczy, że informacja czy energia wymaga zmiany.

W prawidłowo funkcjonującym organizmie wszystkie układy pracują harmonijnie i są w równowadze. Energia życiowa wytwarzana w procesach biochemicznych przepływa bez przeszkód (energia=materia).

Informacja o tym, jak ma pracować organizm, jest zawarta w nim samym. Gdy procesy energetyczne są zaburzone — organizm choruje (prowadzi to do zmian w biochemii — parametrach krwi). Z tego powodu homeostaza jest zaburzona, niemniej dzieje się to na wszystkich poziomach siebie, nie tylko biochemii.

Układ odpornościowy, zwany inaczej immunologicznym — to zespół narządów i układów, które pozwalają na zaistnienie mechanizmów obrony przed substancjami szkodliwymi dla organizmu. W jego skład wchodzą narządy limfatyczne, naczynia chłonne, komórki zaangażowane w reakcje immunologiczne, wreszcie przeciwciała czy cytokiny, warunkujące niszczenie patogenów czy komórek nowotworowych. To wszystko dotyczy fizjologii na poziomie biologii — fizycznego wymiaru siebie — mnie samej.

Wspominając o fizyczności, będę stale mieć na względzie „całość” mnie, przypominać, że „ja” jestem nie tylko ciałem, a wszystko we mnie krąży wszędzie i oddziałuje zarówno na ciało, umysł, jak i duszę. Dlatego wiadomości o części fizycznej będę starała się ograniczać do minimum, bo o niej znaleźć można informacje w każdej naukowej i popularno- naukowej książce.

Informacji o duszy i ciele z duszą trzeba szukać już znacznie dłużej, bo tego rodzaju wiedza nie jest popularna dla przeciętnego czytelnika, a wręcz nieuświadamiana, że jest potrzebna. A tymczasem jest ona nawet niezbędna na dzisiejsze czasy, aby przetrwać i nie poddać się wszechobecnym chorobom cywilizacyjnym, które stają się epidemiczne.

Wracając do układu immunologicznego, stanowi on na poziomie fizycznym barierę ochronną dla organizmu przed wieloma chorobami. Identyfikuje on i likwiduje szkodliwe dla niego substancje. Cechą charakterystyczną jego działania jest odróżnianie zdrowych komórek i tkanek własnego organizmu od szkodliwych patogenów (obcych dla niego).

Ze względu na wyjątkowe zróżnicowanie współczesnego świata i różnorodność szkodliwych substancji, wykrywanie ich przez organizm staje się coraz bardziej skomplikowane na skutek zmian w środowisku ekologicznym i niezbędne czynniki przystosowawcze. Dotyczy to też samego człowieka, jego zachowań, diety, stylu życia, także nałogów.

Należy przy tym mieć na uwadze, że zdrowie i choroba nie dotyczą jedynie fizyczności, a więc ciała. Są zależne od istniejącej mozaiki energii i genów, ale i od otoczenia, w którym funkcjonuje jednostka. Warty uświadomienia sobie jest także fakt, że każda osoba indywidualnie może zmieniać swoje otoczenie. Styl życia, odżywianie i postawy są bowiem zasadniczymi składowymi wspierania własnej odporność. Tymczasem w dzisiejszych czasach szczególną uwagę przykłada się do fizycznego zdrowia. Mało kto zdaje sobie sprawę, że to nie wszystko.

Jak pisałam powyżej, ciało dysponuje układem odpornościowym, u podstaw działania którego leży umiejętność odróżniania komórek własnych od „nie ja” — tego, co obce. W pewnych okolicznościach może się zdarzyć, że ciało nie będzie w stanie odróżnić siebie od tego, co nie jest nim. Kiedy tak się dzieje, ciało wytwarza autoprzeciwciała, które przez pomyłkę atakują prawidłowe komórki własnego organizmu. W tym samym czasie komórki zwane limfocytami T nie wykonują swoich zadań utrzymania prawidłowego działania układu odpornościowego. W wyniku nieprawidłowego niszczenia własnych komórek następuje ich uszkodzenie, które nazywane jest chorobą autoimmunologiczną lub chorobą z autoimmunoagresji.

Dotychczas opisano ponad 80 typów chorób z autoimmunoagresji. Klasyfikacja części z nich jest nadal poddawana wątpliwościom, zależnie od ich objawów. Uważa się bowiem, że same nie są chorobami autoimmunologicznymi (tak opisano np. fibromialgię), chociaż wiele ich objawów wchodzi w zakres chorób z autommunoagresji. Niemniej to już powinno zapalać w nas „czerwoną lampkę”, gdyż z racji kompleksowego oddziaływania „wszystkiego na wszystko” warto jest zastanowić się, czy przypadkiem objawy nie dotyczą jakiegoś wspólnego czynnika, kryjącego się „pod spodem”.

Choroby autoimmunologiczne — jak sama nazwa wskazuje — odnoszą się do problemów z układem odpornościowym, który staje się mniej wydolny lub nadmiernie reaktywny. Choroby te mogą dotyczyć niemal każdej części ciała.

Zastanawiającym faktem jest, że choroby autoimmunologiczne są powszechne, dotykając np. ponad 23 miliony Amerykanów. Uważa się, że są przyczyną śmierci i niepełnosprawności znacznej części tych chorych. Niektóre choroby mogą występować rzadko, a inne, takie jak choroba Hashimoto, dotyczą wielu ludzi.

Chociaż każda choroba jest odmienna, pewne znamienne objawy powtarzają się w wielu z nich, takie jak zmęczenie, bóle głowy, stawów czy mięśni, także objawy nieustającego niepokoju. Często towarzyszyć im może podwyższona temperatura. W przypadku wielu chorób autoimmunologicznych objawy pojawiają się na krótko i znikają lub mogą być łagodne i utrzymywać się przez długi czas. Ustąpienie objawów na jakiś czas nazywa się remisją. O kilku przykładach chorób z autoimmunoagresji będę pisać jeszcze w dalszej części niniejszej książki. Układ limfatyczny stanowi główną część układu odpornościowego.

Jest to sieć węzłów chłonnych i naczyń chłonnych. Naczynia limfatyczne są cienkimi rurkami, które występują w całym ciele, niosącym limfę. Limfa to płyn tkankowy, odpady metaboliczne, ale i komórki układu odpornościowego. Węzły chłonne to małe skupiska komórek układu odpornościowego o kształcie ziarnka fasoli, które są połączone w cały system przez naczynia limfatyczne. Zawierają one białe krwinki, które zatrzymują wirusy, bakterie i inne patogeny, w tym komórki rakowe. Białe krwinki są komórkami układu odpornościowego. Komórki macierzyste krwi (w tym białe krwinki) są produkowane w szpiku kostnym. Do narządów limfatycznych zalicza się też śledzionę i grasicę.

Układ odpornościowy, obok wielu rodzajów komórek, tkanek czy narządów, składa się także z pewnych rodzajów białek, które oddziałują na siebie jako dynamiczny system. Ze względu na nieustanne zmiany środowiskowe, układ przystosowuje się dla bardziej skutecznego rozpoznawania poszczególnych patogenów i substancji obcych. Wyjątkowo istotnym elementem tej adaptacji jest powstanie pamięci immunologicznej. Tego rodzaju pamięć jest szczególnie ważna w procesie swoistej odporności, która jest czynnikiem działającym w szczepieniach ochronnych przeciw konkretnym chorobom zakaźnym.

Kiedy układ odpornościowy nie działa tak, jak powinien, nazywa się to zaburzeniem układu odpornościowego. Gdy osoba rodzi się ze słabym układem odpornościowym określa się to pierwotnym niedoborem odporności.

Jeśli jakaś choroba osłabia układ odpornościowy, uważa się to za nabyty niedobór odporności. System odpornościowy może być zbyt aktywny, np. w przypadku reakcji alergicznej. Gdy układ odpornościowy zwraca się przeciwko gospodarzowi, powstaje choroba autoimmunologiczna.


Układ odpornościowy ochrania organizm przed infekcją na kilku poziomach. Na poziomie fizycznym zapobiega dostaniu się do wnętrza ciała bakterii czy wirusów dzięki nieswoistej odpowiedzi immunologicznej, zapewnionej przez odporność wrodzoną. Tego rodzaju ochronę otrzymuje noworodek i niemowlę od matki, karmione jej mlekiem — jako tzw. miejscową ochronę błon śluzowych.

Kolejnym etapem ochrony jest tzw. adaptacyjny układ odpornościowy, a więc powtórne rozpoznanie patogenu i jego usunięcie. I tutaj ważną rolę odgrywa pamięć immunologiczna. Układ zapamiętuje bowiem dany patogen i kolejnym razem jego działanie jest znacznie szybsze. W ten sposób powstaje nabyta odporność (swoista).

Oba rodzaje odporności — wrodzona i adaptacyjna — polegają na zdolności układu odpornościowego do rozróżniania tego, co własne od tego, co obce.

Ochrona organizmu przed infekcjami może dotyczyć np. jedynie zewnętrznych barier, których działanie może być mechaniczne, chemiczne i biologiczne. Skóra jest przykładem mechanicznej bariery, będącej pierwszą linią obrony przed infekcją. Na obszarze ciała znajdują się tymczasem inne mechanizmy, np. w płucach, jelitach czy drogach moczowo-płciowych. Łzawienie oczu i oddawanie moczu powoduje mechaniczne usuwanie zbędnych substancji, natomiast śluz wydzielany przez drogi oddechowe i przewód pokarmowy stanowi pułapkę dla mikroorganizmów, a kaszel i kichanie mechanicznie wyrzuca patogeny i inne podrażnienia z dróg oddechowych.

Przed infekcją chronią również bariery chemiczne. Skóra i drogi oddechowe wydzielają peptydy antybakteryjne; podobne działanie mają enzymy, zawarte w ślinie, łzach i mleku kobiecym, np. lizozym. W żołądku znajduje się kwas solny i proteazy, stanowiące chemiczną obronę przed patogenami. Podobne działania ochronne mają wydzieliny pochwy czy sperma.

Istnieje także bariera biologiczna, którą tworzy flora znajdująca się wewnątrz przewodu pokarmowego i dróg moczowo-płciowych. Nagminne stosowanie antybiotyków, które w większości nie działają na grzyby, doprowadziło np. do nadmiernego ich wzrostu, powodując kandydozę pochwy.

Zaburzenia w funkcjonowaniu systemu odpornościowego mogą wywoływać liczne choroby, np. na skutek powracających i zagrażających życiu infekcji. Mogą też wystąpić z powodu choroby genetycznej lub w wyniku stosowania leków lub objawić się w formie tzw. zespołu nabytego niedoboru odporności (AIDS, na skutek zakażenia retrowirusem HIV).

Zapalenie pojawia się jako jeden z pierwszych elementów odpowiedzi układu odpornościowego na infekcję. Rozpoczyna się od zaczerwienienia i spuchnięcia, wynikłego na skutek zwiększonego przepływu krwi w tkance. Początkowo pojawiają się cytokiny, uwalniane przez uszkodzone albo zainfekowane komórki, które włączają kolejno nowe komórki odpornościowe w zainfekowaną przestrzeń, prowadząc do naprawy zniszczonej tkanki, gdy patogeny zostaną już usunięte.

Warto teraz poświęcić trochę uwagi układowi hormonalnemu, a szczególnie głównym narządom wydzielającym hormony.

Układ hormonalny inaczej wewnątrzwydzielniczy, dokrewny, endokrynny — to układ narządów, składający się z gruczołów dokrewnych i wyspecjalizowanych komórek warunkujących wydzielanie hormonów.

Do narządów wydzielniczych zalicza się: podwzgórze, przysadkę mózgową, szyszynkę, tarczycę, przytarczyce, grasicę, trzustkę (wyspy Langerhansa), nadnercza, gonady (czyli jądra, jajniki) oraz komórki dokrewne występujące w nabłonku przewodu pokarmowego.

Wszystkie one odgrywają zasadniczą rolę w funkcjonowaniu organizmu człowieka, mając wpływ na jego harmonijny rozwój w różnych okresach życia i sytuacjach.

Układ hormonalny w organizmach żywych pełni rolę regulacyjną w zapewnieniu homeostazy. Wraz z układem nerwowymi regulacją na poziomie tkankowym, układ hormonalny stanowi niezbędny mechanizm przystosowawczy reagujący na zmieniające się warunki środowiska zewnętrznego i wewnętrznego.

Układ dokrewny działa zwykle „na zlecenie” układu nerwowego, stąd często łączy się je pod wspólną nazwą układu neuroendokrynnego. Razem odpowiadają one za homeostazę organizmu (czyli stabilność jego środowiska wewnętrznego). Wydzielanie hormonów podlega więc zarówno kontroli na drodze sprzężeń zwrotnych, jak i regulacji ze strony układu nerwowego.

Hormony to substancje chemiczne, które oddziałują na tkanki organizmu, regulując ich czynność. Ze względu na budowę chemiczną i sposób działania wyróżniamy trzy główne grupy hormonów: steroidowe, białkowe (polipeptydowe) oraz pochodne aminokwasów (aminy biogenne i hormony tarczycy).

Odnosząc się do tematyki tej książki, nie będę szeroko omawiać wszystkich układów i gruczołów wydzielania wewnętrznego. Te informacje znajdzie każdy w mniej lub bardziej specjalistycznych książkach lub w internecie. W tej części zajmę się tylko tymi narządami i przestrzeniami, które potencjalnie mogą mieć znaczenie dla zasadniczego wątku, który pragnę rozwinąć: podwzgórzem, przysadką, tarczycą i nadnerczami, mającymi istotny wpływ na choroby z autoimmunoagresji, ich wspólne objawy, ale także przyczyny zaburzeń homeostazy na głębokich — duchowych poziomach.

PODWZGÓRZE to niewielka struktura w międzymózgowiu, poniżej wzgórza, która pełni wyjątkowo ważną funkcję w organizmie w kontrolowaniu gruczołów dokrewnych. Podwzgórze to główny ośrodekintegrujący trzy różne funkcjonalności: somatyczną, wegetatywną (zależną od układu nerwowego) oraz hormonalną mającą wpływ na wydzielanie hormonów. Swoje działania regulacyjne spełnia poprzez autonomiczny układ nerwowy (za pomocą pnia mózgu i rdzenia kręgowego), jak również układ limbiczny oraz wewnątrzwydzielniczy (w tym przez przysadkę).

Podwzgórze odpowiada za wiele procesów zachodzących w organizmie, w tym homeostazę, czyli równowagę wewnątrzustrojową, a więc np. utrzymanie optymalnej temperatury, dyspozycji zasobami energetycznymi, gospodarkę wodno-elektrolitową (uczucie pragnienia, niedopuszczanie do odwodnienia), pobieranie i przetwarzanie pokarmów (uczucie głodu i sytości), zarządzanie okresami snu i czuwania jak i wiele procesów neuropsychicznych. Podwzgórze odpowiada także za czynności seksualne (cykle układu rozrodczego, popęd).

W podwzgórzu dochodzi do komunikacji pomiędzy układem nerwowym i hormonalnym, czyli sygnały nerwowe zamieniane są na sygnały biochemiczne, dzięki czemu procesy psychiczne mają wpływ na zmianę funkcji biochemicznych organizmu. Dzieje się to z powodu obecności dwóch amin katecholowych: adrenaliny i noradrenaliny.

Podwzgórze można podzielić na część przednią, środkową, tylną i boczną, a te na poszczególne jądra. Każde z nich pełni swoje własne, bardzo ważne funkcje.

— Przednia część — odpowiedzialna jest za synchronizację i regulację rytmów biologicznych (snu i czuwania); syntetyzuje i wydziela wazopresynę i oksytocynę oraz kortykoliberynę. Liberyny pobudzają przysadkę do wydzielania odpowiednich hormonów, np. somatokryniny, wpływając na zwiększenie wydzielania hormonu wzrostu (somatotropiny), a także na regulację tworzenia gonadotropin przez przysadkę; statyny — hamują wydzielanie niektórych hormonów przysadki, np. somatostatyna hamuje wydzielanie hormonu wzrostu z przysadki (somatotropiny).

— Środkowa część wytwarza hormony hipofizjotropowe, które regulują czynność komórek przedniego płata przysadki.

— Tylna część połączona jest z układem limbicznym i hipokampem, jak też odpowiedzialna za regulację temperatury.

Warto wspomnieć przy okazji, że kortykoliberyna, która zostaje uwolniona pod wpływem stresu, uaktywnia zachowania lękowe.

Nie sposób mówić o podwzgórzu, nie wspominając o przysadce mózgowej. Gruczoły te są ze sobą ściśle powiązane. Podwzgórze reguluje czynności organizmu właśnie za pośrednictwem przysadki. Współpracują one ze sobą na zasadzie sprzężenia zwrotnego. Polega ono na tym, że podwzgórze kontroluje stężenie danego hormonu we krwi: przysadka przestaje więc wydzielać dany hormon i jego poziom stopniowo maleje. Jeśli z kolei jest za mało jakiegoś hormonu we krwi, to podwzgórze uwalnia do przysadki swoje hormony nadrzędne, pobudzając ją do wydzielania odpowiednich hormonów.

W podwzgórzu zlokalizowany jest ośrodek przyjemności. Przez podwzgórze do kory mózgowej przepływają bodźce czuciowe, dlatego podwzgórze nazywane jest podkorowym ośrodkiem czucia.

Podwzgórze uważane jest za centralny narząd, pełniący nadrzędną funkcję w kontrolowaniu gruczołów dokrewnych. To dzięki niemu może utrzymywać się homeostaza w organizmie. Niektórzy badacze przypisują mu rolę radaru i jednocześnie sterownika. Zbiera ono bowiem informacje z całego organizmu, docierające do niego dzięki neuroprzekaźnikom (np. serotoninie i dopaminie). Produkuje np. więcej tyreoliberyny (TRH) jeśli otrzyma sygnał o zbyt małej ilości hormonów tarczycy. TRH trafia do przysadki mózgowej i pobudza wydzielanie przez nią tyreotropiny (TSH). Wraz z krwią z kolei TSH dociera do tarczycy i stymuluje wytwarzanie przez nią takich hormonów jak: trójjodotyronina (T3) i tyroksyna (T4) czy kalcytonina, która reguluje gospodarkę wapniowo-fosforanową.

Dzięki podwzgórzu następuje więc regulacja autonomicznego układu nerwowego ale i gospodarki hormonalnej. Tak więc nerwowe impulsy zostają zamieniane na biochemiczny metabolizm.

CIAŁO MIGDAŁOWATE (łac. corpus amygdaloideum, amygdala) — zaliczane jest do układu limbicznego wraz z PODWZGÓRZEM, ale i HIPOKAMPEM, choć jest to pojęcie bardziej fizjologiczne niż anatomiczne. Piszę o tych częściach mózgu dlatego, że układ limbiczny bierze udział w regulacji stanów emocjonalnych, np. strachu, zadowolenia, przyjemności itp. Gra też istotną rolę w procesie zapamiętywania, ale przede wszystkim w mechanizmach przewlekłego stresu.

HIPOKAMP — znajduje się w przodomózgowiu i jest odpowiedzialny głównie za pamięć. Przenosi on informację z pamięci krótkotrwałej do długotrwałej. Może ulec uszkodzeniu pod wpływem silnego lub przewlekle utrzymującego się wewnątrz organizmu stresu, jak w przypadku zespołu stresu pourazowego (PTSD) ze względu na obciążenie osi przysadka- podwzgórze-nadnercza, prowadząc do nadmiernego stężenia kortyzolu, który uszkadza hipokamp.

Ciało migdałowate i hipokamp odgrywają ważną rolę w trakcie stresu. Ciało migdałowate, mając udział w pamięci emocjonalnej, jest zaangażowane w rozpoznawanie stresora. Szczególnie istotne są tu negatywne emocje, zwłaszcza strach. W tej reakcji współdziała także z podwzgórzem. Nadmierny lub przewlekły stres prowadzi do zahamowania czynności hipokampu. Hipokamp normalnie hamuje wydzielanie kortykoliberyny przez podwzgórze, jednak w wyniku stresu traci tę zdolność. Nadmierne wydzielanie glikokortykoidów utrzymują reakcję stresową na wysokim poziomie, prowadząc do dalszego uszkadzania hipokampu.

Większość przeżyć duchowych (wiadomo obecnie, że powstają one w płatach skroniowych) trwa zaledwie kilka sekund. Danah Zohar uważa, że płaty skroniowe są miejscem ich powstawania, a one są powiązane z układem limbicznym, który jest mózgowym centrum emocji i pamięci. Najważniejszym elementem układu limbicznego jest właśnie wspomniane wyżej jądro migdałowate, leżące w środkowej części układu, oraz hipokamp, który pełni decydującą rolę w utrwalaniu doświadczeń w pamięci. Dramatyczne doświadczenia mogą silnie i długotrwale naznaczyć emocjonalnie życie człowieka. Mówi się o nich, że „odmieniają życie”.

Hipokamp i ciało migdałowate to struktury układu limbicznego, regulujące uczucia i impulsy, które wraz z tzw. nową korą tworzą tzw. mózg emocjonalny. Udział układu limbicznego wskazuje jak ważny jest czynnik uczuciowy w religijnych i duchowych doświadczeniach, w odróżnieniu od przekonań, które w dużym stopniu mają intelektualny charakter.

Ciało migdałowate jest ośrodkiem kontroli uczuć. Zachowuje ono pamięć silnych emocji, szczególnie strachu, który gromadzony jest w tej części mózgu. Gdy jakaś nowa sytuacja przypomina wcześniejszą, skojarzoną ze strachem, dziecko odpowiada tym samym już zakodowanym odruchem czy zachowaniem na nową informację, wyszukując emocjonalne podobieństwa w kolejnych nowych bodźcach. Ciało migdałowate komunikuje swoją odpowiedź do części tylnej płatów skroniowych dla określenia najbardziej odpowiedniego działania. Tylna część płatów skroniowych rozwija się bardzo wolno, nawet jeszcze po 19 r.ż. Tym samym dzieci i nastolatki często czują i działają zanim pomyślą. Wybierają zachowania oparte na tym, co znane, ponieważ nie są zdolne rozróżnić co jest właściwe. Jeśli nie nauczą się świadomie odpowiednich zachowań, będą kontynuować niekorzystne wzorce do dorosłości.

Hipokamp jest odpowiedzialny za emocjonalne uczenie się i jest siedliskiem pamięci emocjonalnej. Ważną rolę odgrywają neuropeptydy (jak np. serotonina czy norepinefryna). W momencie pojawienia się emocji są one magazynowane w mózgu emocjonalnym, a następnie rozsyłane po całym organizmie. To one wpływają na towarzyszące stanom emocjonalnym reakcje ciała (przyspieszenie akcji serca, pocenie się, drżenie rąk, zaczerwienienie twarzy czy szyi) i impulsywne zachowania, których potem człowiek żałuje. Wysoka zawartość hormonu stresu — kortyzolu w hipokampie wskazuje powtarzające się epizody niepokoju.

Hipokamp komunikuje się z przednią częścią płatów czołowych dla określenia właściwej odpowiedzi. Gdy dziecko otrzymuje nową informację, hipokamp musi się zaadoptować i znaleźć najbardziej efektywną odpowiedź. W środkowej części hipokampu zbiegają się informacje z pozostałych części i tam właśnie następuje wybór zachowania. Gdy akcja serca jest niezrównoważona, osoba odczuwa strach, stres, a dokonany w takim stanie emocjonalnym wybór jest zupełnie odmienny od tego, który zostałby podjęty gdy czuje się miłość, bezpieczeństwo, harmonijną akcję serca.

Emocjonalny mózg ma bezpośrednie neuronalne połączenie z płatami przedczołowymi nowej kory. Ta część zaś odgrywa znaczącą rolę w połączeniu fizycznym mózg-serce, oddziałując na system umysł-ciało poprzez bezpośrednie neuronalne i hormonalne połączenia. To co dzieje się na poziomach energetycznych (oddziaływania bodźców) wpływa więc na wszystko w ciele, a więc tym samym na funkcjonowanie gruczołów wewnętrznego wydzielania, systemu immunologicznego, pamięci, uczenia się, a nawet aktywności DNA.

DNA nie determinuje wszystkich połączeń nerwowych, tworzą się one również przez doświadczenie i zewnętrzne wpływy. Gdy dziecko odczuwa brak miłości i nadmiar negatywnych bodźców jak strach, czy niepokój, staje się przeciążone wewnętrznym stresem. Jego zdolności adaptacyjne zmniejszają się. Gdy jest narażone na stres, wzorce neuronalne mózgu kształtują się jako wzorce odpowiedzi na stres.

Serce zdaje się być związane z najważniejszymi ludzkimi wartościami jak miłość, empatia, wybaczanie. Jest ono narządem równoważącym. Pomaga harmonizować autonomiczny system nerwowy i produkuje tzw. hormon równowagi (AN), mający swoje receptory w mózgu. Naukowcy z HeartMath Institute odkryli, że jeśli rytmy elektryczne serca są zrównoważone, wzrastają także zdolności uczenia się. Pozytywne uczucia miłości, troski, doceniania innych i życia oraz empatii tworzą harmonię rytmów w sercu. Poprzez miłość rytmy elektryczne mózgu i serca synchronizują się, a stąd większa moc i inteligencja stają się dostępne umysłowi. Serce wpływa tym samym na układ nerwowy, immunologiczny i hormonalny.

Nasz emocjonalny mózg ma bezpośrednie połączenie neuronalne z tzw. nowa korą, a ten związany jest z pojawianiem się „wyższych wartości” transpersonalnych, takich jak: miłość, empatia, przebaczanie, troska, dobroć, prawda, piękno. To „zdolność serca” pobudza mózg do ich ujawniania. Mimo, że predyspozycje do ich przejawiania są aktywne od najwcześniejszego okresu życia i określane jako tzw. zdrowy rozsądek czy moralność, niemniej dostęp do poziomu etycznego i rozwoju tej części mózgu dla ujawnienia się transpersonalnych wartości w codziennym życiu zależy od wsparcia niższych szlaków neurologicznych w trakcie dzieciństwa i okresu dojrzewania, gdy nie są one jeszcze strukturalnie rozwinięte. Wskazuje to, że znaczna część mózgu jest predysponowana

do rozwoju w dorosłym życiu: nie ulega ona mielinizacji i stabilizacji do 21 roku życia, tak jak poprzednio sądzono.

PRZYSADKA MÓZGOWA — (łac. hypophysis, ang. pituitary gland) to gruczoł dokrewny umiejscowiony w zagłębieniu kości klinowych, które określane jest mianem siodła tureckiego. Ten maleńki narząd kontroluje wiele czynności ważnych dla życia organów, m.in. również przebieg procesów wzrostu. Do chorób doprowadzać może zarówno niedoczynność przysadki, jak i jej nadczynność.

Hormony przedniego płata przysadki to tzw. hormony tropowe, które mają wpływ na czynność innych gruczołów dokrewnych: tarczycy, nadnerczy czy też (odpowiednio dla danej płci) jajników i jąder.

W przednim płacie przysadki wyróżnić można 5 rodzajów komórek — każdy z nich produkuje inny hormon:

— Somatotropowe: Stanowią najliczniejszą populację komórek przedniego płata przysadki (do 40% wszystkich komórek tej części gruczołu), wydzielają one hormon wzrostu (GH).

— Kortykotropowe: ich udział w całej masie przysadki gruczołowej sięga około 20%, a produkują one kortykotropinę (ACTH), wpływającą na czynność nadnerczy.

— Tyreotropowe: wydzielają one tyreotropinę (TSH), która kontroluje czynność tarczycy.

— Gonadotropowe: produkują one hormon luteinizujący

— lutropinę (LH) oraz folikulotropinę (FSH), wpływające na czynność gonad (jajników i jąder).

— Laktotropowe: mają wpływ na wydzielanie prolaktyny (luteotropiny), hormonu odpowiedzialnego m.in. za stymulację tworzenia kobiecego pokarmu.

— W szczątkowym płacie pośrednim (a także w przednim płacie przysadki) produkowana jest melanotropina (MSH), wpływająca na czynność komórek barwnikowych w skórze.

Część tylna przysadki uznawana jest przez niektórych badaczy za element podwzgórza ze względu na jej połączenie z tym narządem. Z tylnego płata przysadki uwalniane są: oksytocyna, która wpływa na funkcje rozrodcze organizmu: wywołuje np. skurcze macicy, które przyspieszają transport plemników w drogach rodnych kobiety, jak i prowokują poród, wpływa także na ilość mleka wydzielanego przez kobietę karmiącą i wazopresyna — hormon anty-diuretyczny (ADH), biorący udział w kontrolowaniu gospodarki wodnej organizmu, wzmagający wchłanianie zwrotne w kanalikach nerkowych, przez co organizm produkuje mniej moczu. Substancje te są jedynie magazynowane w przysadce, a następnie z niej uwalniane. Produkcja wazopresyny i oksytocyny odbywa się bowiem w podwzgórzu, z którego są transportowane właśnie do tylnego płata przysadki.

Oksytocyna i wazopresyna syntetyzowane są też w gonadach i korze nadnerczy, a oksytocyna występuje również w grasicy.

Wazopresyna uwalniana jest z zakończeń neuronów w tylnym płacie przysadki mózgowej. Do głównych czynników pobudzających uwalnianie wazopresyny należy wzrost ciśnienia osmotycznego krwi i płynu mózgowo-rdzeniowego, zmniejszanie się objętości krwi i ciśnienia tętniczego, jak też pobudzenie ośrodkowego układu nerwowego zaistniałe w wyniku stresu.

Działanie oksytocyny i wazopresyny na poziomie ośrodkowego układu nerwowego wiąże się głównie z regulacją procesów emocjonalnych i poznawczych. Oksytocyna odgrywa istotną rolę w kształtowaniu zachowań społecznych, w tym warunkuje między innymi przywiązanie między matką a dzieckiem.

W przeciwieństwie do wazopresyny, która podwyższa poziom lęku, agresji i stresu, oksytocyna obniża wszystkie trzy parametry. Proces ten zachodzi prawdopodobnie przy udziale ciała migdałowatego oraz jego połączenia z pniem mózgu i podwzgórzem. Oksytocyna pobudza neurony okolicy zewnętrznej i bocznej jądra migdałowatego, wazopresyna zaś okolicy przyśrodkowej. Ta grupa neuronów jest najprawdopodobniej odpowiedzialna za wyzwalanie odpowiedzi lękowej przy udziale wazopresyny. Hamowanie lęku odbywa się pośrednio przez oksytocynę.

Obserwowano wzrost poziomu oksytocyny u matek, które często dotykają swoje niemowlęta. Jednocześnie stwierdzono niższy poziom oksytocyny u osób, które w dzieciństwie doświadczyły przemocy lub innych silnie stresujących sytuacji. Oksytocyna bierze także udział w budowaniu zaufania.

Na wydzielanie hormonów przysadkowych wpływa nie tylko podwzgórze, ale i kontrolowane przez przysadkę gruczoły dokrewne. Odbywa się to na zasadzie tzw. pętli ujemnych sprzężeń zwrotnych. Na przykład niski poziom glukozy we krwi jest sygnałem do zwiększenia wydzielania hormonów nadnerczy. W takiej sytuacji podwzgórze uwalnia kortykoliberynę, co z kolei pobudza przysadkę do wydzielania kortykotropiny. Ten ostatni hormon stymuluje nadnercza do produkcji m.in. glikokortykosteroidów (GKS). Zwiększone ich stężenie we krwi wpływa na czynność podwzgórza i przysadki: w warunkach fizjologicznych prowadzi do tego, że oba gruczoły tropowe zaprzestają uwalniać substancje pobudzające nadnercza. Dzięki istnieniu takich mechanizmów samoregulacji organizm ma zdolność zachowania homeostazy i odpowiednio dostosowywać uwalnianie hormonów do aktualnego zapotrzebowania.

TARCZYCA — gruczoł tarczowy to niewielki gruczoł wydzielania wewnętrznego, znajdujący się w przednio-dolnej części szyi. Mimo swoich

małych rozmiarów tarczyca odgrywa bardzo istotną rolę w funkcjonowaniu organizmu na poziomie fizycznym i psychicznym. Produkuje bowiem hormony, które sterują przemianą materii we wszystkich narządach i tkankach organizmu.

Tarczyca magazynuje produkowane przez siebie hormony. Zanim zostaną one uwolnione do krwi są przechowywane są w postaci przejściowej w żelu wypełniającym pęcherzyki.

Tarczyca wytwarza trzy hormony: trójjodotyroninę (T3), tyroksynę (T4) i kalcytoninę. Do ich produkcji tarczyca potrzebuje odpowiedniej ilości jodu. Jeżeli tarczyca wytwarza za mało lub za dużo hormonów, zaczynają się problemy ze zdrowiem. Znacznie częściej dotyczą one kobiet niż mężczyzn.

Tarczyca jest narządem podrzędnym: pracą jej steruje hormon TSH wytwarzany w przysadce mózgowej. Prawidłowe działanie tarczycy, a stąd produkcja hormonów, podlega podwójnej regulacji. Z jednej strony jest kontrolowana przez zlokalizowany w mózgu układ podwzgórze- przysadka, działający na zasadzie ujemnego sprzężenia zwrotnego — gdy tarczyca wydziela hormony, jednocześnie hamuje wypływ hormonów podwzgórza, pobudzających ją. Z drugiej zaś strony hormony tarczycy zostają wytwarzane na skutek pobudzającego działania układu nerwowego. Ma to miejsce w sytuacjach stresowych, przy nasileniu reakcji obronnej organizmu.

Stężenie trzeciego hormonu tarczycy — kalcytoniny jest skorelowane z poziomem wapnia we krwi. Gdy tarczyca wydziela zbyt mało lub zbyt dużo hormonów mówi się o niedoczynności lub nadczynności gruczołu.

Hormony tarczycy mają wpływ m.in. na ośrodkowy układ nerwowy, pracę serca (jego rytm) i krążenie oraz stopień zużycia tlenu w komórkach, także wątroby (przemianę tłuszczy i węglowodanów — nasilenie lipogenezy, glikogenolizy czy glukoneogenezy), syntezę białek, ale również gospodarkę wapniowo-fosforanową (mineralizację kości, metabolizm mineralny).

Niedobór hormonów może powodować takie objawy jak: zmęczenie, duszność wysiłkową, nadmierną senność, bóle stawów, sztywność mięśni, ochrypły głos, bóle głowy, wypadanie włosów, nadmierne odczuwanie zimna, depresję.

Tarczyca uważana jest za termostat ciała, regulujący jego temperaturę.

NADNERCZA gruczoły nadnerczowe to parzyste narządy umiejscowione w jamie brzusznej. Jak sama nazwa wskazuje, znajdują się nad nerkami. To narządy wydzielania wewnętrznego, kontrolujące reakcję na stres, masę ciała, poziom cukru i pracę układu immunologicznego. Uważa się, że nadnercza są zaangażowane w produkcję ponad 50 różnych hormonów, które są bardzo ważne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu.

Wnętrze gruczołu dzieli się na korę oraz rdzeń. Kora nadnercza wydziela między innymi:

— Glikokortykoidy — hormony zapewniające prawidłowy poziom cukru we krwi, regulują energię i metabolizm, pomagają radzić sobie ze stresem i wspierają układ odpornościowy (kortyzon, kortyzol). Hormon kortyzol jest odpowiedzialny za reakcję „walcz lub uciekaj”.

— Mineralokortykoidy — hormony odpowiedzialne za prawidłowe ciśnienie krwi, nawodnienie organizmu, utrzymują elektrolity na prawidłowym poziomie. Do nich zalicza się aldosteron.

— Hormony płciowe — estrogen i testosteron.

Rdzeń nadnercza wydziela katecholaminy czyli adrenalinę, noradrenalinę i dopaminę. Adrenalina zapewnia harmonijne funkcjonowanie serca, zawiaduje prawidłowym dokrwieniem narządów oraz przekształceniem glikogenu w glukozę w wątrobie.

Funkcjonowanie nadnerczy, a przede wszystkim ilość wydzielanych przez nie hormonów, jest regulowane przez przysadkę mózgową.

W pewnych sytuacjach dysfunkcji — zwanych zmęczeniem nadnerczy dochodzi do niemożności radzenia sobie ze stresem.


PROBLEMY ZDROWOTNE ZWIĄZANE Z NIEWŁAŚCIWYM FUNKCJONOWANIEM POJEDYNCZYCH GRUCZOŁÓW LUB CAŁEJ OSI PODWZGÓRZE- PRZYSADKA-TARCZYCA-NADNERCZA

Mimo, że opisano jednostki chorobowe, którym przypisano pochodzenie od jednego gruczołu, warto jest mieć na uwadze fakt, że żaden narząd tak naprawdę nie istnieje w izolacji. Może się w nim objawić jedynie skutek, a więc efekt pewnych procesów metabolicznych sprzężonych ze sobą. Ograniczę więc do minimum część dotyczącą indywidualnych gruczołów, aby więcej miejsca poświęcić całemu systemowi współzależności i skutkom oddziaływań różnych czynników na ich funkcjonowanie.

PATOLOGIE W OBRĘBIE PODWZGÓRZA

Ze względu na budowę podwzgórza, a także jego sąsiedztwo z innymi ważnymi strukturami, jak przysadka, podstawa czaszki i komora III mózgu, objawy zaburzeń czynności tego gruczołu są ściśle związane z funkcjami międzymózgowia. Najczęściej występują zaburzenia widzenia,

bóle głowy, ale także zaburzenia hormonalne, np. hiperprolaktynemia, niedoczynność przysadki, moczówka prosta oraz objawy neurologiczne.

CHOROBY PRZYSADKI MÓZGOWEJ

Zaburzenia jej czynności mogą prowadzić do wielu różnych stanów chorobowych, zarówno gdy przysadka produkuje zbyt mało swoich hormonów, jak i wtedy, gdy hormony przysadkowe uwalniane są w nadmiarze.

Jednymi z częstszych problemów chorobowych, które dotyczą przysadki, są zmiany nowotworowe w postaci guzów i gruczolaków przysadki, np. takich, które produkują w nadmiarze hormon wzrostu czy też wydzielają nadmierne ilości kortykotropiny.

NIEDOCZYNNOŚĆ TARCZYCY

Źródłem niedoczynności może być choroba samej tarczycy, ale przede wszystkim nieprawidłowe działanie przysadki czy podwzgórza, mających bezpośredni wpływa na funkcjonowanie tarczycy. Choroba może być też wynikiem nieprawidłowości w działaniu układu immunologicznego (choroba Hashimoto), jak również leczenia nadczynności tarczycy jodem promieniotwórczym lub uszkodzenia operacyjnego.

Niedoczynność tarczycy dotyka przede wszystkim kobiet w wieku od 40 do 60 lat lub może wystąpić jako dysfunkcja przemijająca u 5% pań po ciąży. Osoby z niedoczynnością tarczycy przybierają na wadze i mają obniżoną temperaturę ciała, przez co intensywnie odczuwają zimno. Narzekają też na zmniejszenie efektywności pamięci krótkotrwałej, jak i depresyjne myśli. Niedoczynności towarzyszą też problemy skórne oraz pogarszający się stan włosów.

Przyczyny niedoczynności tarczycy mogą być różne — od choroby autoimmunologicznej po uraz mechaniczny. Często zdarza się, że pacjentki leczone są z powodu kilku różnych chorób (np. depresji, zbyt wysokiego poziomu cholesterolu, problemów skórnych czy sercowych), a dopiero później wiąże się je z niedoczynnością tarczycy. Dotyczy to zwłaszcza postaci subklinicznej niedoczynności, choć może też pojawić się w niedoczynności pełnoobjawowej. Utrudnia to jednoznaczne postawienie diagnozy.

U niektórych osób objawy niedoczynności tarczycy występują pojedynczo, u innych pojawia się cała gama sygnałów. Do objawów dołącza się męczliwość, duszność wysiłkowa, spłycenie oddechu, nadmierna senność, stałe odczuwanie zimna (nawet w upalne dni), sztywność mięśni, bóle stawów (które sugerują zmiany zwyrodnieniowe), osłabiona zdolność koncentracji, zaburzenia miesiączkowania, łamliwość i wypadanie włosów, sucha skóra, obniżenie nastroju i myśli depresyjne, a czasem psychozy, stąd pacjentki takie trafiają do psychiatrów.

Subkliniczna lub kliniczna niedoczynność tarczycy może pojawić się:

— przy leczeniu jodem promieniotwórczym;

— jako polekowa niedoczynność tarczycy;

— na skutek niedoboru jodu.

W przypadku subklinicznej niedoczynności tarczycy mogą występować:

— stany obniżonego nastroju

— depresja

— zaburzenia gospodarki lipidowej

Wtórna niedoczynność tarczycy ma swoje przyczyny w przebiegu chorób przysadki, a trzeciorzędowa niedoczynność tarczycy spowodowana jest nieprawidłową pracą podwzgórza.

Choroba Hashimoto — to przewlekłe autoimmunologiczne (limfocytowe) zapalenie tarczycy, powoli niszczące ją i prowadzące do zmniejszenia produkcji hormonów (tzw. hipotyreoidyzm). O tym schorzeniu napiszę jeszcze poniżej znacznie więcej.

Nadczynność tarczycy — powoduje nadmiar krążących we krwi hormonów wytwarzanych przez ten gruczoł. Choroba atakuje około 2% populacji i występuje czterokrotnie częściej u kobiet niż u mężczyzn. Dochodzi do niej na skutek pobudzenia tarczycy przez grupę własnych przeciwciał (autoprzeciwciał).

Nadmiar hormonów tarczycy wywołuje: zmęczenie, niepokój, utratę wagi, biegunkę, problemy jelitowe, nietolerancję ciepła, utratę włosów, bóle mięśniowe, drżenia mięśni.

Hipertyreoidyzm — to nadmierna produkcja lub aktywność hormonalna, nazywana też chorobą Graves-Basedowa.


CHOROBY NADNERCZY

Najczęstsze choroby nadnerczy to:

— zespół Cushinga- grupa objawów chorobowych, które są związane z podwyższonym poziomem kortyzolu we krwi,

— zespół Conna — pierwotny hiperaldosteronizm, czyli zbyt duża produkcja aldosteronu,

— guz chromochłonny — nowotwór wywodzący się z rdzenia nadnercza,

— choroba Addisona- pierwotna niedoczynność kory nadnerczy.

niedoczynności kory nadnerczy mówimy gdy w organizmie chorego znacznie obniża się poziom kortyzolu. Nieprawidłowość ta może być wynikiem pierwotnej niedoczynności kory nadnerczy (np. choroba Addisona, wada wrodzona bądź autoimmunologiczne zapalenie kory nadnerczy, bardzo rzadko stanowi powikłanie po gruźlicy) lub wtórnej niedoczynności. Wtórna niedoczynność jest konsekwencją uszkodzenia lub zaburzeń w działaniu przysadki mózgowej. W tym przypadku winę najczęściej ponoszą przyjmowane leki (m.in. glikortykosteroidy, zwłaszcza w dużych dawkach), znacznie rzadziej powodem jest obecność guza lub uraz podwzgórzowo-przysadkowy.

Do najbardziej charakterystycznych objawów niedoczynności kory nadnerczy należą osłabienie oraz uczucie ciągłego zmęczenia. Pacjenci bardzo często skarżą się na bóle brzucha, nudności, wymioty. Dodatkowo obserwuje się niskie ciśnienie tętnicze i możliwe zasłabnięcia przy gwałtownym podnoszeniu się z pozycji leżącej. Pacjenci cierpią na nadmierny stres, niepokój, depresję, stałe zirytowanie, senność, przewlekłe zmęczenie, niemożność zasypiania, niemożność wstania i bycie zmęczonym rano, brak zainteresowania seksem, słabą pamięć i „mgłę” mózgową (jak w fibromialgii), drżenia mięśniowe, problemy żołądkowe (refluks), zimne dłonie i stopy oraz dysfunkcje immunologiczne.

Pacjentom zwykle zaleca się przyjmowanie glikokortykosteroidów, mineralokortykosteroidów (najczęściej hydrokortyzon), znacznie rzadziej sięga się po androgeny. Bardzo często niedoczynność kory nadnerczy, szczególnie o podłożu autoimmunologicznym wymaga dalszej kontroli pod kątem cukrzycy typu 1 lub choroby tarczycy (m.in. choroby Hashimoto).

Choroby autoimmunologiczne są uważane za jedną z najczęstszych przyczyn zgonów u kobiet w wieku poniżej 65 lat. Pojawiają się one w wielu różnych odmianach, w tym reumatoidalnego zapalenia stawów, cukrzycy typu I, chorób tarczycy, tocznia, łuszczycy, stwardnienia rozsianego i wielu innych, i mogą powodować różne rodzaje objawów w całym ciele, od łagodnych po bardzo ciężkie.

Mimo, że istnieją różnorodne rodzaje chorób autoimmunologicznych i mogą one wpływać na wiele różnych narządów, u podstaw są one wszystkie podobne w tym, że odpowiedź immunologiczna prowadzi do ataku na własne ciało.

Tłumaczy się, że choroby autoimmunologiczne powstają, kiedy organizm nie jest w stanie odróżnić intruza od części własnego ciała. Powoduje to, że organizm tworzy przeciwciała przeciwko samemu sobie, siejąc spustoszenie w swoich narządach. Jest to w pewnym sensie wyjaśnienie, dotyczące jednego z poziomów reakcji organizmu na niesprzyjające okoliczności, jednak uwzględniające stale jeden tylko poziom — ciała. Nie wyjaśnia niczego, co dotyczy innych pominiętych przestrzeni funkcjonowania człowieka. A przecież już wiele objawów — typu zmęczenie, bezsenność, bezsilność świadczy o tym, że choroba drąży człowieka na głębszych poziomach. Jeśli jest niewłaściwie leczona bez dotarcia do jej istoty, penetruje nadal ciało, które znajduje się tak naprawdę na końcowym etapem skutków, a nie przyczyn. I tak np.:

— stwardnienie rozsiane prowadzi do uszkodzenia mózgu i demielinizacji,

— toczeń uszkadza serce, nerki oraz skórę,

— choroba Leśniowskiego-Crohna powoduje uszkodzenie przewodu pokarmowego,

— wrzodziejące zapalenie jelita grubego wpływa na jelito grube,

— bielactwo powoduje utratę koloru skóry, zwaną depigmentacją,

— choroba Hashimoto uszkadza tarczycę powodując zmniejszenie produkcji hormonów,

— choroba Parkinsona powoduje utratę komórek mózgowych,

— sarkoidoza wywołuje powstanie ziarniniaków w płucach, wątrobie oraz sercu.


Nadaktywny układ odpornościowy

Niektórzy ludzie rodzą się z genami predysponującymi ich układ odpornościowy do reagowania na substancje w środowisku, które normalnie są nieszkodliwe. Substancje te nazywane są alergenami. Reakcja alergiczna jest najczęstszym przykładem nadaktywnego układu odpornościowego. Pył, pleśń, pyłki i pokarmy są przykładami alergenów.

Niektóre reakcje wywołane przez nadaktywny układ odpornościowy to:

— astma — reakcja alergiczna w płucach może powodować kaszel, świszczący oddech i problemy z oddychaniem. Astmę może wywołać kurz, pyłki lub substancje drażniące, takie jak dym tytoniowy, a także smog (nadmierna ilość pyłów i substancji szkodliwych w powietrzu, drażniących drogi oddechowe),

— wyprysk — alergen wywołuje swędzącą wysypkę znaną jako atopowe zapalenie skóry,

— alergiczny nieżyt nosa — kichanie, katar, obrzęk nosa wywoływany przez alergeny, takie jak kurz, zwierzęta domowe, pyłki lub pleśnie.

2. Stres: oddziaływanie i objawy

Stres definiowany jest zwykle jako stan napięcia psychicznego lub emocjonalnego wynikający z niekorzystnych lub wymagających okoliczności. Naukowcy mają jednak trudności z określeniem, co można uznać za stres, ponieważ jest to wyjątkowo subiektywne doświadczenie. Kiedy myślimy o stresie, zazwyczaj przywołujemy cierpienie, a nie tylko reakcję organizmu na wymuszane zmiany w ciele i zachowaniu. Już tylko to określenie stresu jako doświadczenia świadczy, że stres jako proces odbywa się na wielu poziomach siebie i nie można ograniczać go jedynie do reakcji ciała na stresory — czynniki wywołujące stres.

Niektóre osoby radzą sobie znacznie lepiej od innych po narażeniu na stres, na przykład mając do wykonania ćwiczenia fizyczne lub będąc pod presją pracy, doświadczają zwiększonej motywacji i mobilizacji organizmu.

Tutaj chcę jednak odnieść się do stresu jako chronicznego, negatywnego czynnika, który ma swoje skutki na poziomie fizycznym, aby potem przejść do kolejnych poziomów: emocjonalnego i mentalnego, a także duchowego oddziaływania. Wszystkie te doświadczenia powodują szkodliwe efekty zdrowotne. Będę to wyjaśniała po kolei w miarę przechodzenia od pierwszego poziomu do następnego.

Wiadomo, że stres powoduje rozregulowanie osi PPN. Oś ta kontroluje reakcję organizmu na zewnętrzne czynniki stresogenne, oparte na reakcji „walcz lub uciekaj”. Jednak w przypadku przewlekłego stresu, oś ta może być nadmiernie pobudzona lub zablokowana, a organizm nie jest w stanie odpowiednio zareagować, adaptując się do sytuacji.


Jest szczególnie istotne zrozumieć działanie stresu zarówno krótkotrwałego, jak przede wszystkim długotrwałego, mającego wpływ na pojawienie się poważnego ryzyka wystąpienia chorób przewlekłych także w przyszłości. Dotyczy to szczególnie stresorów obecnych we

wczesnym okresie życia (noworodki, niemowlęta), które zdaniem A. Zannas zwiększają ryzyko późniejszego rozwoju chorób związanych ze starzeniem się organizmu, w tym choroby wieńcowej, miażdżycy i białaczki.

Ryzyko wystąpienia chorób przewlekłych wiąże się także z surowym wychowaniem dzieci i młodzieży i tego konsekwencji na zdrowy ich rozwój, o czym pisała także A. Miller. Jest to bowiem wyjątkowo silny bodziec stresujący, oddziałujący na młody organizm, i to pochodzący od najbliższych dziecku osób, stąd tym bardziej przez nie niezrozumiany. Natomiast E. Williamson oraz D. Kaufer i współpracownicy uważają, że surowe postępowanie rodziców wobec dziecka ujawnia we wczesnym okresie jego życia nie tylko drażliwość i zaburzenia sprawności poznawczych, ale szczególnie depresje. Zdaniem wspomnianych autorów depresje są nawracającymi rodzinnymi zaburzeniami, które powtarzają się w wieku dorosłym. Często mogą towarzyszyć im inne zaburzenia psychiczne.

Wspomniane badania wnoszą wiele światła do świadomości społecznej odnośnie efektów oddziaływania wychowawczego na dziecko. Pozwalają także na tworzenie programów profilaktycznych dla rodziców dla złagodzenia i ewentualnej eliminacji efektów ich zachowań i to zarówno w występowaniu chorób przewlekłych, jak i przyspieszając starzenie potomstwa. Opisane rezultaty uprawomocniają też kontynuację tego rodzaju badań u dzieci po traumatycznych doświadczeniach w ich dorosłym życiu.

Stres może być również zdefiniowany jako nierównowaga pomiędzy wewnętrznym i zewnętrznym światem. Manifestuje się ona trzema różnym i drogami:

— wywołuje zmiany w fizjologicznych funkcjach ciała — prowadzące do fizycznych chorób. Uważa się przy tym, że 85- 90% wszystkich chorób jest spowodowanych reakcją na stres;

— subiektywnie — poprzez prowokowanie myśli i emocji, prowadząc do kolejnej jego fazy, pogłębiając skutki;

— w zachowaniu — wywołując osobowościowe i interpersonalne zmiany aktywności człowieka.

Sama reakcja stresowa wywodzi się z najstarszej pamięci ciała — stanowi przygotowanie do „walcz lub uciekaj”, a więc konkretnej reakcji na stresor — np. drżenie mięśni.. Hans Seyle, badacz stresu, zauważył, że niespecyficzna odpowiedź wywołuje biochemiczną, hormonalną zmianę w systemie nerwowym, zależnie od natury stresora — ujawniającą się jako fizyczna, chemiczna czy emocjonalna reakcja lub jako mieszanina tych trzech. Nazwał to objawem ogólnej adaptacji — a więc procesem wewnętrznego dostosowania, ukierunkowanym na przywrócenie harmonii w funkcjonowaniu ciała i jego systemów. Tego rodzaju adaptacja działa niezależnie od specyficznych stresorów, które ją spowodowały. Tę zmianę nazywa się odpowiedzią na stres. Na przykład występuje ona jako wzrost częstotliwości bicia serca, oddechu, ciśnienia czy napięcia mięśni.

To, co dzieje się na poziomie aktywności i energii ciała w trakcie stresu, jest jednak bardziej skomplikowane. Następuje bowiem uwolnienie różnych chemicznych substancji, np. hormonów i neurotransmiterów z mózgu, co powoduje zmiany metaboliczne.

I tak nadnercza uwalniają adrenalinę, kortyzol i sterydy, które mają wpływ na glikogen z wątroby, a ten podwyższa poziom cukru we krwi. Ten sprowokowany wzrost cukru i adrenaliny oraz innych substancji przygotowuje ciało do walki lub ucieczki, a to jest głównym celem odpowiedzi na stres. W dawnych wiekach był to wyjątkowo skuteczny mechanizm w mobilizacji człowieka do działania w sytuacji zagrożenia. Obecnie nie ma dokąd uciekać, stąd wszystkie te uwolnione substancje nie zostają wykorzystane. Aby podtrzymać tę reakcję, powstaje potrzeba ciała do dostarczenia mu aminokwasów, witamin i innych mikroelementów, a to prowadzi do zmiany jego metabolizmu.

Przewlekły stres wywołuje dysfunkcje autonomicznego systemu nerwowego. Jest on bowiem kontrolowany przez podwzgórze i system limbiczny oraz poprzez wiele połączeń nerwowych, komunikując się z innymi częściami istnienia człowieka, podobnie jak różnymi poziomami świadomości.

Elementem kontrolnym autonomicznego układu nerwowego jest wspomniane wyżej podwzgórze. Jest ono określane jako czynnik spajający elektrochemiczną i przekaźnikową odpowiedź na bodziec, dopasowaną do specyficznej sytuacji. Odpowiedź ta współgra z komunikatem z układu limbicznego — najstarszej części mózgu, która kontroluje emocje oraz z sygnałem pochodzącym z kory mózgowej, gdzie przetwarzane są myśli.

Podwzgórze komunikuje się z układem hormonalnym poprzez połączenie z przysadką, jak i poprzez specjalne neuronowe połączenia z całym systemem odpornościowym, który w trakcie stresu spowalnia swoją funkcję: spada ilość limfocytów T, immunoglobulin, natomiast wzrasta stężenie kortyzolu.

Pod wpływem stresu wydzielane są hormony stresu — adrenalina i noradrenalina, następnie kortykoliberyna i kortykotropina oraz wspomniany kortyzol. W stresie organizm zwalnia procesy trawienne, podnosi się ciśnienie i tętno, źrenice się rozszerzają, odczuwalny jest wzrost energii.

Układ współczulny odpowiedzialny jest za odpowiedź organizmu na stres. Układ przywspółczulny tymczasem pozwala na obniżenie tętna i ciśnienia krwi, zwężenie źrenic, przywraca prawidłową pracę układu trawiennego. Włącza się on po przeminięciu niebezpiecznej sytuacji stresowej.

W zdrowym organizmie oba wymienione wyżej układy pozostają w równowadze. Układ współczulny zaangażowany jest w sytuacji stresowej, a przywspółczulny pozwala na powrót do stanu wyjściowego. Problemy pojawiają się, kiedy równowaga zostaje zachwiana i organizm jest nieustannie pod wpływem stresu.

Przewlekły stres prowadzi do poważnych dolegliwości zdrowotnych, w tym chorób autoimmunologicznych.

W obecnych czasach jesteśmy narażeni na chroniczny stres i organizm pracuje na najwyższych obrotach. Pozostając cały czas w gotowości, produkuje hormony stresu, stąd kortyzol jest na wysokim poziomie, prowadząc do zmęczenia nadnerczy. To powoduje także negatywne skutki dla tarczycy. Powstaje błędne koło — jedna reakcja napędza drugą, a w efekcie dochodzi do rozregulowania wielu systemów w ciele. Pojawia się chaos, który objawia się w postaci chociażby chorób z autoimmunoagresji.

Przeglądając wiele artykułów, podobnie jak dostępnych książek naukowych, znajdujemy nieustannie informacje, że „przyczyna chorób autoimmunologicznych jest nieznana”. Podobnie jest, gdy pytamy lekarza pierwszego kontaktu lub specjalistę endokrynologa.


Gdy postanawiamy jednak szukać dalej, zaczynamy natrafiać na coraz to liczniejsze informacje i artykuły, świadczące o tym, że takie

twierdzenie nie jest całą prawdą, a raczej oznaką braku wiedzy na ten temat. Istnieją bowiem dowody popierające istnienie różnych potencjalnych czynników wyzwalających, które wraz z podatnością genetyczną mogą wpływać na rozwój choroby autoimmunologicznej lub powodować jej znaczące pogorszenie. Zasadniczym i przeważającym czynnikiem stymulującym ich manifestację jest właśnie stres.


Większość ludzi zdaje sobie sprawę z podstawowych form stresu, ale nie uświadamia sobie, że mają one wpływ na funkcjonowanie całego organizmu, prowadząc do wyczerpania nadnerczy. Działanie ich rozpoczyna się od codziennych stresorów — wiecznego pośpiechu, niewłaściwych zachowań dzieci, korków komunikacyjnych na ulicy, problemów finansowych, napiętych terminów w pracy, kredytów, co napędza konflikty rodzinne lub niepowodzenia w pracy lub powoduje jej utratę.


Sama zmiana sytuacji rodzinnej, taka jak ślub, rozwód czy odejście bliskiej osoby to dramat odbijający się na wielu poziomach ludzkiej egzystencji, wpływający na cały metabolizm i głębię przeżyć każdej osoby.

Ale na tenże metabolizm, szczególnie w przypadku zewnętrznego stresu ma wpływ też stres wewnętrzny, który serwujemy sobie sami poprzez tempo życia, które wymuszamy na sobie, a w związku z tym niewłaściwe odżywianie czy brak odczytania sygnałów ciała, które „mówi” nam np. o wahaniach cukru we krwi, alergiach na pewne substancje czy leki, nietolerancjach pokarmowych (np. na gluten).

Ważnym sygnałem wewnętrznego stresu są problemy z jelitami, stany zapalne, ostre i przewlekłe infekcje, wreszcie zakażenia pasożytami czy grzybami, o których nie mamy pojęcia, nie zwracając uwagi na to co i jak jemy, a także w konsekwencji zatrucie toksynami. Wszystkie te sytuacje powodują, że nadnercza produkują więcej hormonów stresu, prowadząc do ich zmęczenia. Objawy zmęczenia są zróżnicowane i niespecyficzne, ponieważ nadnercza oddziałują na każdy system w organizmie.

Do typowych objawów wyczerpania nadnerczy można zaliczyć np. bóle głowy, poranne i ogólne zmęczenie, zmniejszoną odporność, trudności z zasypianiem, wybudzanie się w nocy, wahania nastroju i przewlekłe rozdrażnienie, pragnienie słodyczy, zaburzenia trawienne (biegunki, wzdęcia, zaparcia, refluks, mdłości, skurcze jelit), alergie i nietolerancje pokarmowe, zaostrzenia stanu zapalnego i choroby wrzodowej. Pojawia się także astma, męczliwość i napięcie mięśni, utrata masy kostnej (osteoporoza), stany zapalne niewiadomego pochodzenia, wypadanie włosów, bóle w różnych miejscach ciała, problemy z koncentracją i uwagą, gonitwa myśli, napady paniki, a nawet paranoi, uczucie przytłoczenia, zaburzona gospodarka hormonalna, problemy z płodnością, przybieranie na wadze, w końcu depresja.

Zauważono w badaniach, że podwzgórze ma dużo więcej receptorów kortyzolu niż jakakolwiek inna część mózgu. Jest ono odpowiedzialne także za pamięć i wspomnienia. To sugeruje dlaczego stres powoduje osłabienie pamięci. Warte zastanowienia jest jednak, czy jest to „winą” samego stresu czy może odpowiedzią organizmu na sytuacje stresujące i ochroną siebie przed nadmiernym dostępem do takich wspomnień, które „bolą”. Ten temat poruszę w jednym z kolejnych rozdziałów.

W normalnych warunkach organizm potrzebuje 90 minut, aby noradrenalina uspokoiła metabolizm i jej poziom spadł do normy. W

chronicznym stresie nie ma możliwości na odpoczynek i regenerację organizmu.

Objawy osłabionych nadnerczy są podobne do objawów Hashimoto czy innych problemów związanych z niedoczynnością tarczycy bez problemów z nią samą. Przyczyny jednak, jak widać, leżą znacznie głębiej.


STRES, A TARCZYCA I NADNERCZA

Często nie zdajemy sobie sprawy, czym jest stres i rozpoznajemy tylko niektóre jego aspekty. Ponadto nie mamy świadomości, jakie mogą być konsekwencje stresu. Stres może być w pewnych sytuacjach naszym sprzymierzeńcem, np. gdy trzeba walczyć lub uciekać, ale — zwłaszcza długotrwały — może też powodować choroby. W pierwszej kolejności nadnercza i tarczyca mogą ponieść tego konsekwencje.

Zanim u pacjentów zostanie zdiagnozowane np. autoimmunologiczne zapalenie tarczycy Hashimoto czy fibromialgia, zazwyczaj przez wiele lat narażeni są na działanie długotrwałego stresu. Wielu z nich pisze o tym na różnych forach społecznościowych (też blogach), poświęconych tym zagadnieniom. W okresie przeżywania stresu mogą pojawiać się u nich problemy z układem immunologicznym, kostnym, hormonalnym i trawiennym, niemniej leczone są one oddzielnie, objawowo, bez włączania ich — jako skutków wspólnej przyczyny — w całość procesu leczenia, ale i zapobiegania.

Nadnercza, jak pisałam powyżej, produkują adrenalinę i zarządzają reakcją „walcz albo uciekaj”, lecz również jako element układu hormonalnego wytwarzają hormony, wpływające na wiele procesów metabolicznych. Pomagają więc regulować ciśnienie krwi, normować układ trawienny, przywracać równowagę węglowodanową, elektrolitową i

immunologiczną. Tak jak tarczyca, nadnercza kontrolowane są przez podwzgórze i przysadkę mózgową.

Stres aktywuje oś podwzgórze-przysadka-nadnercza, wydzielając duże ilości hormonu adrenokortykotropowego i kortyzolu. Stres skutecznie zaburza pracę tej osi, a co za tym idzie wszystkie czynności, na które ma wpływ — trawienie, układ odpornościowy, wykorzystanie energii, nastrój i popęd seksualny. Każdy stres to dla organizmu sytuacja zagrożenia życia. On nie jest w stanie odróżnić, czy dane zagrożenie jest realne. Działa to podobnie jak nasza reakcja na obrazy w telewizji — włączamy emocje i wyobraźnię oraz przygotowujemy organizm do walki o przetrwanie, nawet, gdy tygrys nie jest w pokoju, tylko na ekranie. Warto mieć to na uwadze przy częstym oglądaniu horrorów.

Hormon adenokortykotropowy ma swój dobowy rytm wydzielania. Rano jest najwyższy i z biegiem czasu maleje, aby wieczorem osiągnąć najniższy poziom. Jest wrażliwy na stres, zarówno fizyczny jak i emocjonalny. Rozregulowanie tego rytmu ma zasadniczy wpływ na funkcjonowanie osi PPN, czego skutki odczuwamy w ciele.

Niedoczynność tarczycy prowadzi do podwyższonego poziomu kortyzolu i zaburzonej pracy osi PPN. Wszystko to, co zakłóca pracę tej osi, hamuje również czynność tarczycy. Tarczyca wpływa na nadnercza, a one odwrotnie — na tarczycę. Wykazano, że podawanie syntetycznych hormonów tarczycy może wywołać też wyczerpanie nadnerczy. Jeżeli przemiana T4 w T3 nie odbywa się prawidłowo, organizm zostaje przeładowany T4. Z drugiej strony zbyt wysoki poziom kortyzolu powoduje, że receptory nie mogą przechwycić T3 i hormon nie może wejść do komórek, krążąc nieustannie we krwi. W badaniach stwierdzono także, że wysoki poziom T3 we krwi może stać się toksyczny

dla wątroby, ponieważ przemiana T4 w T3 odbywa się właśnie w tym organie.

Dla wytworzenia hormonów tarczycy potrzebny jest aminokwas tyrozyna. Neuroprzekaźniki, takie jak dopamina i noradrenalina są niezbędne do zachowania uważności i utrzymywania pozytywnego nastroju. Inny aminokwas — tryptofan jest konieczny do produkcji nikotynamidu — witaminy PP, która jest czynnikiem ochronnym przed stresorami. W mózgu jest on konieczny do wytwarzania neuroprzekaźników m.in., serotoniny — hamulca impulsywności, oraz melatoniny — regulującej sen. Działanie stresu upośledza wchłanianie tych i innych ważnych składników odżywczych (witamin, minerałów itp.), a tym samym zaburza wiele przemian metabolicznych, prowadząc do rozregulowania całej gospodarki organizmu.

Ze wspomnianej wyżej tyrozyny powstaje również kortyzol. Niemniej, gdy dochodzi do zagrożenia życia (a tak bywa w stresie). tyrozyna w większej ilości zostaje przeznaczona do produkcji kortyzolu, nie trafiając do tarczycy.

Kortyzol dodatkowo zwiększa produkcję T3, nazywanego hamulcem stresu. Kortyzol może również wpływać na receptory T3 i pomimo wystarczającej ilości T3 we krwi, w tkankach będzie go brakowało. Nazywa się to opornością na hormon. Niestety nie dotyczy ona tylko hormonów tarczycy, ale również insuliny, progesteronu, estrogenu i testosteronu. Gdy dochodzi do uaktywnienia stanu zapalnego, cytokiny zapalne mogą spowodować tłumienie receptorów tarczycy. Podobnie dzieje się w przypadku insulinooporności, w której komórki tracą wrażliwość na insulinę.

Poziom cukru a nadnercza

Poziom cukru we krwi jest nierozerwalnie związany z nadnerczami i na odwrót. Przewlekle podwyższony poziom kortyzolu powoduje niewrażliwość receptorów insuliny, co prowadzi do insulinooporności. Cukier nie może wejść do komórek i krąży we krwi, a następnie zaczyna odkładać się w postaci tłuszczu, zwłaszcza na brzuchu, biodrach i udach. Efektem tego jest zwiększona produkcja insuliny przez trzustkę oraz otyłość, a w konsekwencji cukrzyca.

Ponadto kortyzol hamuje wydzielanie TSH, poprzez zaburzenie całej osi podwzgórze- przysadka– nadnercza.

W trakcie suplementacji hormonem tarczycy, bez wiedzy na temat wyczerpania nadnerczy (bywa tak często, ze względu na to, że endokrynolodzy wyjątkowo rzadko zlecają badania w tym kierunku, zajmując się jedynie tarczycą), stan organizmu pogorszy się, ponieważ nadnercza nie będą w stanie poradzić sobie z kolejnym bodźcem, który odczytany zostanie jako stresor.

Nadnercza mogą powodować osłabienie systemu immunologicznego i przy wyczerpanym stanie przestają reagować na hormony tarczycy.

Podczas stresu organizm, jak już pisałam, wycisza układ odpornościowy, gdyż koncentruje się na walce ze stresorem. Jednak stłumiony układ odpornościowy może aktywować utajoną infekcję wirusową, która może wywołać chorobę autoimmunologiczną. Takim przykładem jest np. wirus Epsteina-Barra. W okresie aktywności wirus poszukuje schronienia wewnątrz komórek, po czym przechodzi w stan uśpienia, kryjąc się przed układem immunologicznym. Wirus może zostać aktywowany pod wpływem stresu: wtedy układ odpornościowy próbuje zwalczyć infekcję, wywołując stan zapalny. Nieukierunkowany do niczego konkretnego stan zapalny (gdyż wirus na powrót kryje się w komórkach) uszkadza tkanki, prowokując sytuację stresową. Tworzy się efekt błędnego koła.


Nadnercza a bariery ciała


Tłumienie układu odpornościowego przez kortyzol osłabia bariery ciała takie jak bariera krew-mózg, krew-łożysko, płuca i barierę jelitową. Bariera krew-mózg pozwala więc przedostać się różnym toksynom uszkadzającym mózg, a osłabiona bariera krew-łożysko umożliwia zatruwanie płodu produktami metabolizmu w wyniku stresu, lekami czy narkotykami lub alkoholem, używanym przez ciężarną. Ponadto może pozwolić przedostać się patogenom, normalnie blokowanym przez tę barierę.


Osłabiona bariera jelitowa prowadzi tymczasem do objawów nieszczelnego jelita, tzn. przenikania niestrawionych resztek pokarmu do krwioobiegu, np. glutenu. Wytworzone do obrony przeciwciała mogą atakować tarczycę.

Wyczerpanie nie tylko psychiczne

Zdaniem J. Willsona, autora książki o wyczerpanych nadnerczach, aż 80% ludzi na całym świecie może cierpieć na zmęczenie nadnerczy. Obecny styl życia — wyścig szczurów, praca ponad miarę — powodują stres już od najwcześniejszych godzin rannych.

Zmęczone nadnercza, to stan w którym narządy te nie radzą sobie z ilością stresorów. Objawy są nieswoiste i często pacjent pozostaje bez diagnozy, gdyż. medycyna na chwilę obecną rozpoznaje tylko dwa skrajne stany: chorobę Addisona (ciężką niedoczynność nadnerczy) lub Cushinga (nadczynność i zwiększone wydzielanie hormonów nadnerczy). Osoby z objawami pomiędzy tymi skrajnościami pozostają bez pomocy.

Wahania poziomu kortyzolu

Wysoki poziom kortyzolu objawia się podobnie jak jego niedobór, tworząc sytuacje takie jak: problemy z pamięcią, kojarzeniem, myśleniem, koncentracją, bezsenność, spadek libido, depresja. Wysoki poziom kortyzolu poprzedza stan wyczerpania nadnerczy.


POSZUKIWANIE PRZYCZYN

Rozregulowanie metabolizmu organizmu, niezależnie od postawionej diagnozy wymaga pozbierania faktów i zrobienia bilansu, opartego na rachunku strat, których doświadcza ciało, wyraźnie ujawniających się we wszelkich układach.

Przyglądając się jedynie codzienności każdej osoby, jej stanowi psychicznemu, nastrojom, którym podlega, pesymizmowi i strachowi, którym wypełnione jest jej życie, sytuacjom wywołującym w niej stres i przewlekłe przeciążenia, a wreszcie traumatycznym doświadczeniom, które ją dotknęły w życiu, jesteśmy w stanie postawić znak równości między jej psychiczną kondycją a fizycznym efektami w ciele. Gdy dodamy do tego jeszcze niewystarczającą ilość snu (niedosypianie), niewłaściwą dietę i nieprawidłowe nawodnienie organizmu, przeciążenie toksynami ciała i otoczenia (także środowiska), wszechobecny smog mechaniczny i elektromagnetyczny oraz małą ilość ruchu, to podsumowanie pozwoli nam na wyciągnięcie konkretnych wniosków. W ten właśnie sposób zbliżamy się do następnej odsłony naszych poszukiwań i znajdowania odpowiedzi w sferze najmniej odkrywanej i rozumianej, ponieważ zupełnie pominiętej — sferze duszy. O niej będę pisać w kilku rozdziałach.


STRES, KORTYZOL A CHOROBY DUSZY


W książce „Stres i choroba: nowe perspektywy” dr Harrison Wein, opisuje związki między mózgiem a układem odpornościowym. Przywołuje

w niej badania z ostatniej dekady zeszłego stulecia dr Esther Sternberg, dyrektor NIMH (National Institute of Mental Health), dotyczące zintegrowanego programu neuro-immunologicznego.

Badania te odkrywają, że wszystkie typy komórek odpornościowych koordynują swoje działania, wysyłając sobie nawzajem sygnały wewnątrz komórek. Oprócz tej sygnalnej komunikacji, korzystają one z krwiobiegu aby dotrzeć do innych części ciała. Dzięki temu współdziałaniu następuje także zmiana funkcji mózgu. Może to prowadzić do całego szeregu zachowań, które nazywa się zachowaniami chorobowymi. Tego rodzaju zachowania mogą pomóc oszczędzać energię, gdy jesteśmy chorzy, aby móc lepiej ją wykorzystać do walki z chorobą.

Te cząsteczki sygnałowe z układu odpornościowego mogą także aktywować podwzgórze, które kontroluje odpowiedź na stres. Poprzez kaskadę uwalnianych z przysadki i nadnerczy hormonów, podwzgórze wpływa na wzrost poziomu kortyzolu we krwi. Kortyzol jest, jak już wiadomo, głównym hormonem steroidowym wytwarzanym przez ciało, aby pomóc przetrwać stresujące sytuacje.

Dopiero niedawno naukowcy zdali sobie sprawę, że mózg wykorzystuje także kortyzol do tłumienia układu odpornościowego i łagodzenia stanu zapalnego w ciele.

Ten kompletny cykl komunikacji od układu odpornościowego do mózgu i z powrotem, pozwala układowi odpornościowemu „rozmawiać” z mózgiem, a mózg wyłącza odpowiedź immunologiczną, gdy nie jest już potrzebna.

Jeśli jesteśmy natomiast przewlekle zestresowani, podwzgórze, które kontroluje reakcję na stres, będzie nieustannie wypompowywać do krwiobiegu wiele hormonów stresu. Komórki odpornościowe zaczynają być wręcz „kąpane” w substancjach, które zasadniczo każą im zaprzestać walki.

W sytuacjach przewlekłego stresu komórki odpornościowe stają się więc mniej zdolne do reagowania na zagrożenia. Ta teoria tłumaczy zarówno oddziaływanie krótkoterminowego, jak i przewlekłego stresu. Ludzie, będący nieustannie w stresie, wykazują przedłużony czas gojenia ran, obniżoną zdolność układu odpornościowego do reagowania na szczepienia, jak i zwiększoną podatność na infekcje wirusowe czy zwykłe przeziębienia.

Reakcja stresowa, jak wiadomo, oddziałuje na wiele rodzajów komórek, takich jak te tworzące mózg, układ nerwowy, mięśnie i powięzi, serce, żołądek, trzustkę, jelita i cały system rozrodczy.

Jeśli mózg nie jest w stanie wytworzyć wystarczającej ilości hormonów, aby wyłączyć układ odpornościowy, może to prowadzić do chorób autoimmunologicznych.

Zdaniem dr E. Sternberg, rosnąca liczba badań naukowych pokazuje, że do pewnego stopnia możemy użyć swojego umysłu, by pomóc leczyć ciało. O tym świadczą chociażby grupy wsparcia, czy różnorodne techniki medytacji, które mogą zmieniać poziomy hormonów stresu, pomagając układowi odpornościowemu. Udowodniono chociażby, że kobiety chore na raka piersi, przebywając w grupach wsparcia, mają dłuższą przeżywalność niż kobiety bez takiej psychologicznej pomocy.

Badania pokazują także, że uzyskanie poczucia kontroli nad sobą może pomóc pacjentom radzić sobie z ich różnymi chorobami.

Warto wiedzieć, że przewlekły stres może być związany z zaburzeniami psychicznymi, takimi jak depresja i zaburzenia lękowe, a także z problemami fizycznymi. (źródło: National Institutes of Health „World on Health”)

Patrząc z perspektywy badania chorób psychicznych, ich korzenie mogą być umocowane w takich emocjach jak: niepokój, strach, osamotnienie, smutek, żal. Każda z nich może świadczyć o oddzieleniu własnego „ja” od źródła swojej tożsamości. Powyższe źródła sugerują, że może to być wynikiem zmiany chemicznej i wzorca energii w mózgu. Tutaj dużą rolę w rozpoznaniu mogą odegrać obserwacje, ale i opisy pacjentów, będących w trakcie różnorodnych terapii skierowanych na połączenie umysł-ciało.

W psychiatrii uważa się, że przyczyny chorób psychicznych leżą w zmianach elektrochemicznych, które im towarzyszą. Staje się więc coraz bardziej oczywiste, że zmiany elektrochemiczne są odpowiedzią na stres i jednocześnie konsekwencją oddziaływania bodźców, które zmieniają normalną energię i elektrochemiczne wzorce mózgu i ciała, wywołując tym samym również dysfunkcje duszy.

Wiadomo także, że nie istnieją bariery w krążeniu energii w obrębie ciała, umysłu i duszy, a stąd skutek stresu nie jest ograniczony do jednej czy drugiej przestrzeni, lecz dociera wszędzie.

3. Choroby z autoimmunoagresji — co to takiego?

We wcześniejszych rozdziałach zbudowaliśmy mocne fundamenty umożliwiające nam teraz przejście z punktu wyjścia — fizycznych objawów w ciele — dalej, rozwijając wątek w kierunku tego, co istnieje w nas — jako ludziach — ponad to.

Zwykle w trakcie prowadzonych przeze mnie warsztatów, pomimo że żyjemy już w XXI wieku, wiele osób jest zaskoczonych tym, że nie są

tylko ciałem, a gdy są z tym skonfrontowani w trakcie wykonywanych ćwiczeń, trudno im uwierzyć, że żyli przez tyle lat w nieświadomości siebie, tego, co jest w nich więcej, a więc tego, co istnieje w nich poza samym fizycznym ciałem.

Staje się to znacznie poważniejszą sprawą, gdy zaczyna się postrzegać te połączenia z punktu widzenia problemów zdrowotnych, w tym chorób z autoimmunoagresji. Możemy wtedy zauważyć, co robimy sobie, często o tym nie wiedząc, a jednak obserwując to z poziomu ciała — doświadczamy zaistniałych fizycznych objawów. Rozwinę więc teraz ten wątek głębiej i szerzej.

W pierwszym rozdziale książki pisałam o mechanizmach obronnych, którymi dysponuje ciało, aby ochronić się przed inwazją czynników, które mogą wywołać różnego rodzaju choroby. Należą do nich zarówno bariery fizyczne, jak skóra czy błony śluzowe, jak i wydzieliny, takie jak: mucyny, lizozym, cytokiny, oraz oraz odporność swoista w postaci limfocytów i przeciwciał, które reprezentują skomplikowany i wzajemnie spojony mechanizm. Niezwykle ważnym zjawiskiem jest tolerancja na własne antygeny.

Objawy choroby zależą od tego, które tkanki są atakowane przez specyficzne autoprzeciwciała. W zależności od zaatakowanych tkanek, narządów czy układów, choroby autoimmunologiczne możemy podzielić na swoiste narządowo (dotyczące określonego narządu) oraz układowe (dotykające wielu narządów, czasem całego organizmu).

Do chorób swoistych narządowo zalicza się m.in. chorobę Hashimoto, anemię hemolityczną, chorobę Graves-Basedowa, cukrzycę typu I i wiele innych. Mówiąc o chorobach autoimmunologicznych swoistych narządowo, warto mieć na uwadze, że mimo iż ośrodkiem choroby jest w nich jeden narząd, objawy bardzo często są ogólnoustrojowe.

Rozpoznanie choroby z autoagresji jest bardzo trudne, gdyż to samo schorzenie może charakteryzować się różnymi objawami, nasileniem i umiejscowieniem.

Szczególną uwagę zarówno pacjenta, ale i lekarza powinny wzbudzić objawy ogólne typu przewlekłego zmęczenia czy osłabienia, które okresowo pojawiają się i znikają. Chorzy często skarżą się na utratę masy ciała mimo prawidłowego apetytu i braku zmian w codziennym życiu. Wszystkie objawy o charakterze przewlekłym, z okresami remisji i zaostrzeń, wymagają bacznej uwagi.

Również początek występowania objawów ma ważne znaczenie, a szczególnie zmiany pojawiające się w młodym wieku. W tym okresie mogą ujawniać się choroby autoimmunologiczne.

Początek choroby może być różny, w większości przypadków jednak następuje przewlekłe zaostrzanie się objawów z okresami bezobjawowymi. Niepokój powinny budzić także pojawiające się i znikające zmiany skórne w postaci wysypek, czy rumienia.

Kolejny objaw to bóle stawów. Stawy mogą być ośrodkiem objawów w wielu chorobach autoimmunologicznych, dlatego przewlekłe zapalenie stawów może sygnalizować obecność schorzenia autoimmunologicznego.

Oprócz objawów ogólnych, mogą ujawniać się symptomy specyficzne dla poszczególnych chorób. Objawy dysfunkcji tarczycy mogą prognozować chorobę Hashimoto czy Gravesa-Basedowa; cukrzyca w młodym wieku wskazuje na potrzebę poszukiwania przeciwciał specyficznych dla cukrzycy młodzieńczej; suchość w jamie ustnej czy zespół suchego oka sugeruje zespół Sjögrenaitp.

Wyróżnia się około 80 jednostek chorobowych, zaliczanych do schorzeń autoimmunologicznych. Dotyczą one około 5% społeczeństwa, częściej jednak kobiet. Pojawiają się najczęściej przed 30 rokiem życia i, zdaniem badaczy, mogą prowadzić do trwałej dysfunkcji dotkniętego układu lub organu.


W patogenezie chorób autoimmunologicznych główne znaczenie ma atak komórek układu immunologicznego na inne komórki własnego organizmu (autoimmunizacja). Specjalistyczne komórki odpowiedzialne za ochronę ustroju produkują tzw. przeciwciała, nazywane w tym przypadku autoprzeciwciałami (są one skierowane przeciwko własnym komórkom czy tkankom), które rozpoznają błędnie komórki własnego organizmu jako zagrażające ustrojowi i kierują je na drogę unieszkodliwienia. Powstaje zatem specyficzny, przewlekły proces zapalny, który nazywamy chorobą autoimmunologiczną.

Zdarza się, że układ immunologiczny atakuje komórki własnego organizmu i nie kończy się to chorobą autoimmunologiczną. Może to być prawidłowy proces, mający na celu ochronę ustroju przed nagromadzeniem nieprawidłowych komórek. Do choroby dochodzi wtedy, gdy taki atak staje się niekontrolowany i nie poddaje się czynnikom stabilizującym i regulującym go.

W chorobach autoimmunologicznych mówi się o czynnikach zewnętrznych, jak i rodzinnych, genetycznych, np. zaburzeniach produkcji komórek układu odpornościowego czy ich funkcji. Od tego, przeciwko której komórce czy tkance skierowane są przeciwciała, zależą objawy choroby.

Oto przykłady chorób autoimmunologicznych, które są diagnozowane dość często:

— Choroby tarczycy: zapalenie tarczycy Hashimoto, choroba Gravesa- Basedowa.

— Choroby neurologiczne: miastenia, stwardnienie rozsiane, ostre rozsiane zapalenie mózgu i rdzenia.

— Reumatoidalne zapalenie stawów, reaktywne zapalenie stawów, zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa, łuszczycowe zapalenie stawów. Zwykle pojawia się obrzęk i deformacje w ich obrębie.

— Cukrzyca typu 1. Układ odpornościowy atakuje komórki trzustki wytwarzającej insulinę. Insulina usuwa cukier z krwi, aby wykorzystać go jako energię.

— Nieswoiste zapalenia jelit: wrzodziejące zapalenie jelita grubego, choroba Leśniowskiego-Crohna i inne.

— Choroby układowe tkanki łącznej: toczeń rumieniowaty układowy, twardzina (skleroderma), układowe zapalenia naczyń. Toczeń atakuje różne tkanki ciała, w tym płuca, nerki i skórę. We krwi osób z toczniem znajduje się wiele rodzajów autoprzeciwciał.

— Niedokrwistość Addisona-Biermera. Jest to niedokrwistość złośliwa, w której powstają autoprzeciwciała skierowane przeciwko komórkom okładzinowym śluzówki żołądka.

— Choroby skóry: bielactwo nabyte, łuszczyca, łysienie plackowate.

Już w 1912 roku wykazano, że np. choroba Hashimoto ma podłoże autoimmunologiczne. Jest więc problemem układu odpornościowego, a nie tarczycy, mimo tego lekarze „leczą” objawy, nie doszukując się przyczyn powstania autoagresji.

Ponadto, pomimo, że medycyna stara się różnicować niedoczynność tarczycy od Hashimoto, często wszystkim przypadkom przypisuje się etykietę „Hashimoto”, co absolutnie nie zmienia toku leczenia — podawania syntetycznych hormonów tarczycy. Podstawowymi pytaniami stają się więc następujące: Czy każdy zdiagnozowany pacjent potrzebuje do końca życia na stałe brać syntetyczny hormon, ciągle zwiększając jego dawkę?! A może jest inna przyczyna, czy inna droga?

Niska ilość przeciwciał nie zawsze świadczy o stopniu nasilenia autoagresji, jak i wysoka ilość przeciwciał nie jest jej wyznacznikiem. To nie przeciwciała same w sobie niszczą tkanki, a tylko służą jako „marker” na tkankach. Od stopnia agresywności układu odpornościowego zależy jak będzie atakować własne tkanki. Samopoczucie pacjenta jest lepszym sygnałem stopnia nasilenia choroby lub pojawienia się jej remisji.

Badania przeprowadzane na bliźniętach oraz na rodzinach chorych potwierdziły tło genetyczne (mutacje wielu genów) we wszystkich badanych przypadkach.

Warto też zdać sobie sprawę, że choroby autoimmunologiczne nie są spowodowane przez wirusy, bakterie, grzyby lub pasożyty, ale zakażenie niektórymi patogenami zwiększa szansę rozwoju konkretnych chorób autoimmunologicznych, ze względu na podobieństwa strukturalne, serologiczne i funkcjonalne pomiędzy antygenami drobnoustrojów, a tkankami organizmu. Powtarzając więc — choroby autoimmunologiczne są reakcją układu odpornościowego przeciwko własnym tkankom organizmu, choć produkcję przeciwciał może wywołać prawie dowolny czynnik czy substancja z zewnątrz o zbliżonej strukturze molekularnej do tkanek ciała.

Naukowcy cały czas mają wątpliwości, co powoduje choroby autoimmunologiczne, ale wkład wielu czynników wydaje się być udowodniony. Dość charakterystyczną cechą jest także to, że kobiety cierpią z powodu chorób autoimmunologicznych 2 do 3 razy częściej niż mężczyźni. To powinno znowu zapalać czerwone światło co do przyczyn tych problemów, leżących znacznie głębiej jednak niż tylko fizyczność.

Jednak waga wielu czynników przyczyniających się do problemu, jest potwierdzona, bądź wysoce prawdopodobna. Dotyczy to szczególnie następujących:

— Czynnik neuroendokrynny (związany z układem nerwowo- hormonalnym). Tutaj ważna jest obserwacja przemian energetycznych (układ nerwowy) i biochemicznych (wydzielanie hormonów i reakcja układu odpornościowego). To opisywałam przy aktywności podwzgórza!

— Czynnik genetyczny — w niektórych rodzinach częstotliwość zapadania na choroby autoimmunologiczne jest dużo większa niż w innych. Stwierdzono ważny związek pomiędzy pewnymi układami, a występowaniem określonych chorób. Ten czynnik będę omawiać dalej przy okazji oddziaływań psychicznych w okresie okołoporodowym i kontynuacji „wzorca” rodzinnego w kolejnych pokoleniach.

Zdaniem licznych autorów, leczenie chorób autoimmunologicznych powinno być nakierowane na przywrócenie różnicowania odpowiedzi immunologicznej na własne i obce antygeny. Przywołując podejście U. Anderson, jak i Chr. Grof, warto jest zdać sobie sprawę, że tolerancja czy odporność odbywa się na wszystkich poziomach siebie, a stąd właśnie one-poziomy powinny być brane pod uwagę w całościowym oglądzie problemów (z traumami włącznie) i dostrzeżeniu, co zostało zagubione, zapomniane lub przeoczone, także w wychowaniu.

Wracając jednak jedynie do fizycznego oddziaływania na układ odpornościowy, trzeba też pamiętać, że za daną jednostkę chorobową często odpowiada reakcja przeciwko całej grupie antygenów, a nie jednemu. I tu kolejny zapłon czerwonej lampki — skoro stres działa na wszystkie układy, każda komórka czy stresor może stać się kolejnym antygenem, z którym walczy organizm. Wszystko staje się groźne! Ale poczekajmy jeszcze chwilę, aby wrócić do tego tematu przy następnej okazji.

Związek przewlekłego stresu z chorobami autoimmunologicznymi był badany od wielu lat. Wykazano, że upośledzona zdolność odpowiedzi osi PPN wpływa na szereg chorób zapalnych i autoimmunologicznych, w tym zarówno na: reumatoidalne zapalenie stawów, chorobę zapalną jelit (Leśniowskiego-Crohna i zapalenie okrężnicy), stwardnienie rozsiane, zespół Sjögrena, chorobę Graves-Basedowa czy Hashimoto, jak i na astmę czy problemy skórne — wszystkie zaliczane do chorób z autoimmunoagresji. Wiele badań wykazało, że 80% pacjentów skarży się na stres emocjonalny zanim ich choroba wystąpi, a stres związany z samą chorobą (niezależnie od przypisanej jej diagnozy) powoduje zaostrzenie objawów. Powstaje więc błędne koło.

Bywa, że przewlekle podwyższony poziom kortyzolu powoduje „oporność na kortyzol” i upośledza zdolność organizmu do kontrolowania stanu zapalnego. Zauważono, że zarówno codzienne stresory, jak i poważne traumatyczne zdarzenia życiowe wpływają na ryzyko i postęp choroby. Niemniej codzienne stresory są uważane w badaniach za bardzoistotny czynnik ryzyka, ponieważ są zdolne do wywoływania oporności na kortyzol i niekontrolowanego stanu zapalnego.

Wydaje się, że bez priorytetowego potraktowania zarządzania stresem, problem prawdopodobnie nigdy nie będzie rozwiązany. Tymczasem zmniejszenie reakcji na stres może pomóc złagodzić niektóre z objawów lub nawet zapobiec postępowi choroby, a nawet ją wyeliminować.

Kolejnym elementem, który zaczyna się dostrzegać w zapobieganiu wystąpienia chorób z autoimmunoagresji w przyszłości (w kolejnym pokoleniu) jest eliminowanie maksymalnie stresorów, które sami sobie instalujemy w naszych mieszkaniach, typu laptopy, smartfony, 24- godzinne programy informacyjne, czy chociażby włączanie się w media społecznościowe, typu Facebook czy Instagram, które nie pozwalają nam odpocząć, nakazując bycie „na baczność”.

Z tego też powodu coraz bardziej ważnym dla licznych badaczy staje się uczenie się różnorodnych praktyk umysłowych dla relaksu i wyciszenia umysłu i ciała. Praktyki te obejmują medytację, jogę, ćwiczenia oddechowe, Tai Chi lub Qigong i wiele innych. Badania wykazały, że regularna medytacja jest w stanie pomóc ludziom poczuć się spokojniej i wywołać pozytywne zmiany w różnych obszarach mózgu, szczególnie w obszarach związanych z pamięcią, empatią, poczuciem siebie i regulacją stresu. Dzięki nim każdy jest w stanie poprawić swoje zdrowie psychiczne, emocjonalne i fizyczne.

Jednym z ważnych elementów wpływu na stres jest obecnie coraz częściej zalecane stosowanie odpowiedniej diety. Często poleca się dietę bezglutenową, także pozbawioną białka zwierzęcego, niemniej musi być ona zbilansowana, aby dostarczyć wystarczającą ilość i jakość składników odżywczych.

Kolejnym zaleceniem, które jest stale w toku badania są ćwiczenia fizyczne. Niemniej należy zwrócić szczególną uwagę na ich ilość i jakość, gdyż umiarkowane ćwiczenia mogą pomóc w zmniejszeniu stresu, podczas, gdy nadmierne ćwiczenia (prowadzące do przetrenowania) mogą osłabić funkcję osi PPN, powodując nasilenie stanów zapalnych, zaburzenia odporności, jak też zwiększone ryzyko depresji lub lęk i inne problemy ze zdrowiem psychicznym. Wymaga to indywidualnego podejścia i własnej obserwacji siebie, a nie przepisu lekarza czy rehabilitanta. Należy słuchać swojego ciała, gdyż ono jest najlepszym naszym przewodnikiem i weryfikatorem tego, co jest dla nas najlepsze.

W chorobach z autoimmunoagresji bardzo ważnym elementem, wspólnym dla wielu z nich są problemy ze snem. Ograniczenie snu aktywuje oś PPN i ma wpływ na wytwarzanie ACTH i kortyzolu. W samych tylko Stanach Zjednoczonych wykazano, że 30% Amerykanów śpi mniej niż 6 godzin dziennie, jest to więc ogromny problem społeczny.

Istotne są też rytmy dobowe, mające wpływ na oś PPN, a tym samym na dobowe uwalnianie kortyzolu. Jeśli rytmy dobowe zostaną zakłócone, zmieni się też gospodarka kortyzolem. Odpowiednio długi sen (7—8 godzin) we właściwych godzinach staje się kluczowym zaleceniem terapeutów dla zdrowego funkcjonowania osi PPN.

Obecnie coraz częściej dostrzega się związki zdrowia fizycznego z psychicznym i pojawiającymi się w konsekwencji problematycznymi zachowaniami.

Wcześniejsze badania powiązały depresję ze zwiększonym ryzykiem takich stanów jak udar, cukrzyca i reumatoidalne zapalenie stawów, a badanie z 2016 r. wykazało, że obniżony nastrój, który obejmował takie objawy jak lęk i zmęczenie, może prognozować choroby serca, podobnie jak np. otyłość.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 61.43
drukowana A5
za 92.87